List nr 53 - ...a więc Koniec Czasów zacznie się za trzy sekundy?

Rok wydania 2018...za kosmiczne trzy sekundy - to co ostatnio robi i mówi Papież, wszystko na to wskazuje. Papież popiera progresistów by pousuwać wszystkich, którzy mu się sprzeciwiają. Za chwilę kardynał wystąpi przeciw kardynałowi, a biskup przeciw biskupowi. Co więcej ci, którzy poprzednio patrzyli na niego krytycznie ale serdecznie, tak jak patrzy się na słabostki członka rodziny, z chwilą pojawienia się naprawdę niepokojących objawów i konkretnej krytyki - zaczęli zachowywać się jak ślepo zakochana dziewczyna na sugestie, że narzeczony ją zdradza - stanęli w jego obronie. Rozłam już się zaczyna, i nic dziwnego bo Papież jest mistrzem manipulacji...

Jednak to co chcę omówić w tym liście to refleksje jakie przyszły mi na myśl, bo właśnie dowiedziałem się, że w 2014 roku zmarła Dolores Cannon. Chyba ją właśnie uważam, obok R. Monroe i B Moena, za największą badaczkę naszej materialnej rzeczywistości.

Teraz przytoczę ostatni akapit z [listu nr 3] i będę kontynuował.

...Objawienia mają dwie warstwy, egzoteryczną i ezoteryczną. Do jednych Jezus mówi w przypowieściach, innym objaśnia znaczenie znaków. Przypowieści zawsze były głoszone ogółowi, zaś objaśnianie dzisiaj odbywa się tylko w sercach. Objaśnienia nie są dla wszystkich, bo ubodzy w duchu mogliby się zgorszyć. Zawsze byli tacy co rozumieli znaki i tacy którym wystarczało przestrzeganie przykazań. Ci, którzy dopuszczeni są bliżej serca Ojca, ci którym On bardziej ufa, to również ci na których spoczywa większa odpowiedzialność. Nie od wszystkich oczekuje się tego samego - od synów zawsze więcej!

Objawienie Jezusa, Ewangelia, jest objawieniem egzoterycznym. Nawet Jego poufne objaśnienia dawane apostołom w samotności są objaśnieniami dawanymi explicite a więc egzoterycznymi. Co więcej, taki sam charakter mają w Starym Testamencie wyjaśnienia symboliczne jak "bogowie", "dni stworzenia", "zjedzenie jabłka", itd - to wszystko jest wiedza dla maluczkich, wiedza w którą należy wierzyć a nie rozumieć. Objawienie Jezusa jest objawieniem WIARY i jest skierowane do ludzi wiary. Nie wierzysz - to oznacza, że już sam siebie osądziłeś i... wypad!!! Zbawienie jest nie dla ciebie!

To co napisałem nie jest figurą retoryczną, takie są moje poglądy bo to jest warunek sine qua non bez którego nie mogę zabrać się za studiowanie gnozy czyli wiedzy ezoterycznej. Kto nie wierzy Jezusowi, ten nie jest w stanie zrozumieć ezoteryki bo zgodnie z największym odkryciem teorii systemów, żeby móc właściwie oceniać trzeba znajdować się na zewnątrz systemu. Tylko człowiek wiary może zrozumieć ezoterykę, oczywiście jeśli ma wystarczającą wiedzę, bo przecież mała wiedza to kajdany. Nawet jednak największa wiedza o kosmicznym uniwersum jest niczym jeśli nie posiadamy tego właściwego układu odniesienia. Niepojęta jest dla mnie pewność siebie tych, którzy otrzymali wiedzę z samego źródła a więc od kosmitów, przez iluminację lub doświadczenia OBE - wszyscy wiemy przecież jak zwodnicze jest to co widzieliśmy na własne oczy!

Przeciętny ezoteryk, ten od wahadełek, horoskopów i magii jest jak czytelnik książki kucharskiej czyli nie wie kto mu przekazał, co mu przekazał i po co. Jest jak przysłowiowy debil: a po co mi ta informacja - grunt, że to działa. Nie mam do takich magików o nic pretensji bo nie jest nam po drodze, ale martwi mnie, że 90% tych ludzi uważa się za uczciwych i mają o sobie dobre mniemanie. To jest przecież najordynarniejsza egzoteryka ezoteryki, czyli wiara. Pytanie, czy D. Cannon, C. Rueckert, B. Marciniak i inni channelingowcy wiedzą co i od kogo otrzymują, wszak uważają się jedynie za kanał i starają się przekazywać informacje bez własnych interpretacji (medium cool), jednak każde z nich jest "w środku" przekazu, ich jedyny odnośnik to nasza przaśna rzeczywistość. Im większy, bogatszy i bardziej spójny przekaz tym bardziej wydaje się im obiektywny a zatem wiarygodny. Wiara cudownie zmienia się w wiedzę.

W podobnej sytuacji znajduj się ci, którzy tam byli: R. Monroe, B. Moen, E. Swedenborg, a dalej A. Collier, A. Newald, B. Meier. Ich opisy tych innych rzeczywistości są opisami bezpośrednimi, z pierwszej ręki - czy możemy im ufać, a jeżeli tak, to w jakim stopniu i w jakim sensie? Oczywiście zadaję to pytanie jako katolik. Zadawałem sobie to pytanie po tysiąc razy, tym goręcej im bardziej spójny rysował się obraz. W końcu skapitulowałem. Zacząłem się modlić o wyjaśnienie bo spójność rysującego się obrazu w zderzeniu z moją nieugiętą wiarą zwiastowało nadchodzącą schizofrenię. I wtedy w czasie modlitwy usłyszałem (zobaczyłem, odczułem?) bardzo wyraźne pytanie: a czy chciałbyś wrócić do nieba?

Trudno opisać komuś, kto nie przeżył czegoś podobnego, co to znaczy błysk zrozumienia. A ja w jednym momencie zrozumiałem wszystko. Jak wspomniałem w liście o jodze, podobny (ale słabszy) błysk zrozumienia przeżyłem próbując zrozumieć rozkład potencjału na powierzchniach jednostronnych. Jest to - zrozumiałem to dopiero pracując nad systemami - próba łączenia systemu liniowego z dwuliniowym; logicznie pracujący zwierzęcy umysł kapituluje i dochodzi do objawienia, olśnienia, iluminacji... Jak mówią wyznawcy Zen, osiąga się to próbując klaskać jedną ręką.

Zatem właściwą perspektywę zdobywa się tylko wychodząc poza system. Tym błyskiem zrozumienia, tym widokiem z właściwej perspektywy było odkrycie, że wszyscy kosmici i ezoterycy razem wzięci, używają słowa dusza w innym znaczeniu niż Jezus, czyli dusza kosmiczna i dusza jezusowa to dwa zupełnie różne stworzenia. Aby list nie zmienił się w esej muszę Czytelnika odesłać do listów [27, 36, 51 i 37]. No i teraz jesteśmy wreszcie gotowi do spekulowania, co też stanie się za te trzy sekundy.

Tym co odróżnia naszą planetę od wszystkich innych w kosmosie jest jej zbliżający się podział na dwie inne, zaś z punktu widzenia katolików koniec czasów jedynego we Wszechświecie miejsca wcielenia Jezusa, który umarł za wszystkich ludzi na Ziemi. Moim skromnym zdaniem objawienia chrześcijańskie skierowane są do prawdziwie wierzących Jezusowi (a nie w Jezusa), "altruistów", a więc do tych, którzy zostaną na Starej Ziemi. Pozostanie ona po Oczyszczeniu planetą trójwymiarową w trzeciej gęstości, jednak bardzo szybko wraz ze wzrostem miłości i duchowości, ludzie, a w raz z nimi sfera eteryczna Ziemi osiągną silne wibracje STO czyli odczucie wspólnoty całej planety. Jednak po 25 latach wraz ze zbliżającym się Końcem Świata wibracje eteryczne planety wrócą do STS czyli egoistycznej separacji. (Więcej w liście 29 i książce Ivana Novotnego)

Nowa Ziemia będzie planetą czwartej gęstości, ale... Nie wszyscy ludzie zauważą i zrozumieją co się stało, a właściwie niektórzy niczego nie zauważą. Dla niektórych nic się nie zmieni a dla innych wszystko. Tak jak na starej odnowionej Ziemi znajdą się głównie ludzie wierzący, tak na nowej Ziemi znajdą się głównie altruiści, czyli ci, których wibracja jest bardziej STO niż STS. Nowa Ziemia już istnieje ale tylko w sferze "eterycznej" zaś jej zaludnienie nastąpi po Ostrzeżeniu. A ponieważ tylko nieliczni są na tej ziemi altruistami, tylko nieliczni z nią zarezonują i oddzielą się od starej Ziemi. Ale bardzo szybko jej materialność zmieni się i ustabilizuje bo Ziemia i jej mieszkańcy to jedno.

Najciekawsze w tym jest zupełna nieprzewidywalność gdzie kto się znajdzie. Właściwie Ostrzeżenie czyli podział ludzkości jest równocześnie sądem takim jak sąd w chwili śmierci. Jest to sąd przed wejściem do Arki: czy dany osobnik rokuje czy też nie - jak wiemy nie wszyscy dostaną drugą szansę. Tym samym ci którzy zostaną przy życiu na Starej i na Nowej Ziemi będą mieli zupełnie inne lekcje do odrobienia. Chcę uświadomić Czytelnikowi, że losy obydwu Ziemi będą zupełnie różne czyli nasze lektury przepowiedni mogą wszystkie okazać się prawdziwe. Objawienia są obrazem pokazywanym człowiekowi by się zmienił. Objawienia to warunkowy obraz ostrzegawczy, natomiast przepowiednie to wizje jakiejś wersji przyszłości. Przypomnijmy Titora: "Paradoks dziadka jest niemożliwy. Tak naprawdę to żaden paradoks nie jest możliwy. Teoria Everetta-Wheelera-Grahama lub inaczej teoria wielokrotnego świata jest prawdziwa. Wszelkie możliwe stany kwantowe, wydarzenia, możliwości i rezultaty są rzeczywiste, końcowe i zachodzące. Szansa, że wszystko gdzieś w jakimś czasie zachodzi w superwszechświecie wynosi 100 procent. Tak więc istnieje linia świata, w którym żyjecie, i inna, do którego udaliście się, aby zabić swojego krewniaka."

A teraz pointa tego listu: Jesteś Czytelniku duszą o mniej lub bardziej rozwiniętej świadomości, ale Twoja wola to jedyny przejaw działania Duszy w Tobie. Nawet jeśli nie zginiesz i znajdziesz się w Nowym Świecie, to gdzie znajdzie się Twoja Dusza?


Trzeciego listopada 2020 roku w swym objawieniu z Trevignano Romano Matka Boska powiedziała: czas się skończył!

W lutym 2o21 roku Tomasz otrzymał od Boga wizję:

«[...] Otworzyła się przestrzeń przede mną i zobaczyłem dwa konie mające galopować – jeden był czarny, a drugi rudo-czerwony – i usłyszałem: „Patrz!” Koń czarny przebierał kopytami i pył wznosił nad całą ziemią, a kiedy zaczął galopować, podniósł się wielki kurz na ziemi i ciągnął za sobą jakby mgłę, tak że gdzie przebiegł, tam wszystko w tej mgle zaczynało znikać. Później spojrzałem na konia rudo-czerwonego, ten był jakby w zbroi. Kiedy przebierał kopytami, spod jego kopyt ogień i dym się unosił, a gdzie stąpał, tam żar się wydobywał. I zaczął galopować, a tam gdzie przebiegał, wszystko stawało w ogniu, tak że zapalał jakby mijane miejsca i świat. I usłyszałem, że konie te jeszcze nie galopują, ale już się szykują do biegu.

Zapytałem: „Boże, co to dokładniej oznacza...?” i zanim skończyłem usłyszałem odpowiedź: „Patrz!” I mogłem spojrzeć przez to, co za końmi jest dalej... Zobaczyłem scenę jakiejś bitwy, jednak nie starej, a nowoczesnej: żołnierze w hełmach, czołgi, samoloty... I ogień z nieba spadł, wyglądał jak napalm, bo zaczęli płonąć wszyscy żołnierze, którzy brali udział w tej bitwie, i czołgi, i las, i trawa na polu bitwy, a później zobaczyłem ogromny rozbłysk. I usłyszałem głos ludzi na ziemi: „Kto szalony tego dokonał, kto to zrobił, kto był tak lekkomyślny?! Wszyscy zginiemy, biada nam!” Nie wiem tego na pewno, ale najbardziej przypominało mi to rozbłysk wybuchu atomowego, choć grzyba powybuchowego nie widziałem, tylko niezwykle silny, wręcz oślepiający rozbłysk, a zaraz po nim podmuch o ogromnej mocy, zmiatający domy i drzewa z powierzchni ziemi. Miejsca tego wydarzenia nie było mi dane zobaczyć. Później obraz znikł. Sceny, które przed chwilą widziałem jak żywe teraz wydawały się nierealne, bo wszystko w koło wyglądało zupełnie normalnie: las, resztki śniegu na polu i cisza... Dwa lata temu była mi zapowiedziana wojna, a po niej sztuczny pokój – nie od Boga, tylko od szatana pochodzący, być może teraz zapadają decyzje co do tych wydarzeń».