List nr 27 - Jaka jest różnica między duszą i Duszą?
Czytając dzieła Marii z Agredy i Katarzyny Emmerich, dowiadujemy się trochę więcej niż z Pięcioksiągu o stworzeniu świata. Nasz Bóg Ojciec chce dzielić się miłością, a przez tych z którymi miłością się dzieli, chce być prawdziwie kochany. W swej nieskończonej mądrości przewidział, że obdarzając swe dzieci wolną wolą umożliwi niektórym wystąpienie przeciw sobie, dlatego wymyślił system nauki dla Duchów mniej pojętnych. Pozwalając na bunt w Niebie wykazał konieczność przejścia przez szkołę miłości wszystkich swych stworzeń, szczególnie tych, które zbytnio obdarowane zapominają o elementarnej wdzięczności. Ten pierwszy bunt ujawnił pierwszych prawdziwie miłujących, bo nie tylko oparli się pokusom ale usilnie zabiegali o prawo powrotu dla skruszonych zdrajców. I wówczas nasz Ojciec powiedział słowa, które świetnie znamy, bo usłyszał je również Szaweł: Zgoda, ale zobaczą ile będą musieli wycierpieć dla Imienia Mego.
I tak doszło do powstania Szkoły Miłości. Jest nim nasz... chciałem napisać Wszechświat, tymczasem sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. To co postrzegamy jako wszechświat jest malutkim fragmentem dużo większej i bardziej skomplikowanej rzeczywistości przeznaczonej do nauki. Nasi kosmiczni bracia twierdzą, że nasze Uniwersum (niezależnie od rzeczywistości równoległych, czy jak kto woli alternatywnych) składa się jak gdyby z siedmiu warstw, siedmiu gęstości. One wszystkie wzajemnie przenikają się zaś przejście z jednej do drugiej to skok jakościowy a nie przekroczenie "granicy". O ile spojrzysz na sprawę systemowo, nie powinieneś mieć większych problemów ze zrozumieniem. Gęstość najniższa (najniższa częstotliwość wibracji fali energii) to gęstość związana ze świadomością materii prostej, gęstość wyższa to gęstość związana ze świadomością roślinności i zwierząt, gęstość trzecia to gęstość stworzeń inteligentnych i samoświadomych, zaś czwarta gęstość to gęstość miłości, gęstość człowiecza, gdzie człowiek powinien czuć się cząstką społeczeństwa jak każda nasza komórka czuje się częścią naszego organizmu. Jak widzisz człowiek - jako duch - może należeć do trzeciej gęstości lub do czwartej a wszystko zależy od tego, czy zachowuje się jak egoistyczna małpa czy jak członek wielkiej rodziny. Jednak postępujący rozwój ducha nie idzie ściśle w parze z rozwojem ciała, niestety. Choć to materia w swym rozwoju podąża za rozwojem ducha jak sługa za panem, tylko o wiele wolniej, zdarza się jednak, że duchowe indywidua mają bardzo cielesną i egoistyczną naturę. Gęstościami od piątej do siódmej nie będę się zajmował, wystarczy jak będziesz pamiętał, że byty w tych gęstościach nie potrzebują ciała - są energiami i operują energiami.
Jeżeli przeczytałeś Lorenza Odwrotną stronę zwierciadła to wiesz już jak przez eony wieków powstaje żywe, prawie myślące stworzenie, ale Lorenz nie powiedział, bo skąd miałby wiedzieć, że ewolucji materialnej towarzyszy duchowa i jest to jak najbardziej "materialna" ewolucja, bo materia jest inną formą energii. Rzecz w tym, że ta "trzywymiarowa" materia musi się słuchać energii, której jeszcze nie odkryli nasi naukowcy.
Robert Monroe, który przez wiele lat wychodził poza ciało przekazał nam ciekawe informacje jakie w swoich wyprawach zdobył (osobiście, nie z drugiej ręki). Ludzka dusza może zostać zasiana przez siły wyższe lub może ewoluować "od zera", czyli podobnie jak opisuje to znana nam ewolucja. Monroe dowiedział się, że on sam został zasiany w innym systemie słonecznym i znalazł się na Ziemi w trakcie wycieczki. Ale po pierwszym wcieleniu, z ciekawości, następne dokonywał niejako nałogowo, z potrzeby wrażeń. Po każdym wcieleniu jego świadomość rozdzielała się i część zostawała w harmonicznych warstwach wokół Ziemi, a część wcielała się stosownie do potrzeb. Ciekawe jest spostrzeżenie niechrologiczności wcieleń, bo po raz pierwszy dusza Monroe'a przybyła na Ziemię w połowie XX wieku a potem wcielała się kilkaset razy. Również interesująca jest informacja, że jego przewodnikiem gdy rozpoczynał wędrówki poza ciałem był on sam, jako zbiorowa jaźń połączona w całość już po śmierci - oznacza to, że dusza już scalona, "cofnęła się w czasie" by cząstkowej duszy wcielonej udzielić pomocy. Monroe dowiedział się, że całe zbiorowisko jego cząstkowych osobowości na orbicie, jego JA-TAM jak o tym mówił, nie odejdzie z tego systemu "wyżej" aż nie dopełni nauki.
Jednym słowem dusza jest obiektem rozwijającym się dzięki reinkarnacji, lecz jej struktura nie jest związana z czasem tylko z poziomem rozwoju świadomości. Gdy Monroe został zabrany przez swych opiekunów na wycieczkę w przyszłość (ok. roku 3000) pozwolono mu wziąć udział w nauce tych ludzi z przyszłości i okazało się, że nauka ta przebiega nie teotetycznie tylko praktycznie, przez wcielanie się w różne zwierzęta. Jednak nie jest to podobne do wejścia duszy w martwe ciało - to wcielenie z przejęciem woli zwierzęcia (bliskie naszemu pojęciu "opętania"). Czyli dusza niższej natury ulega duszy o naturze wyższej.
A teraz sedno tego listu: sądzę - takie jest moje prywatne zdanie - że, w każdym swym wcieleniu osoba, w dwudziestym wieku nazywająca się: Robert Monroe, gościła w swym ciele jakąś Duszę, ale ani jego dusza, ani kosmici o tym nie wiedzieli, bo to jest Tajemnica. Pierwszymi Duszami w historii całego Uniwersum byli oczywiście Adam i Ewa, ale to były Duchy czyste, bezgrzeszne, i dopiero po ich upadku do "zagoszczeń" zostały dopuszczone Duchy obarczone piętnem zdrady. Sądzę, że Lucyfer o tym wie, bo Uniwersum jest jego własnością, jest odpowiedzią Boga na jego najgłębszą potrzebę: bycia czczonym jak Bóg. Bóg Ojciec dał mu cały ten świat by pokazać, że nawet przy pełni jego władzy duchy o prawdziwie dobrej woli nie uznają w nim Boga, a te które uda mu się po raz drugi oszukać, są jego własnością...
Uzupełnienie: czy znasz "polskiego Monroe" czyli Darka Sugiera?