Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
św. Jan od Krzyża |
Pisma wybrane |
– Żywy płomień miłości – |
Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, Dzieła, Kraków 1995
[por. J 14,23; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.718] Nie należy się dziwić, że Bóg udziela duszom wybranym tak nadzwyczajnych i wzniosłych łask. Pojmiemy to, gdy rozważymy, że On jest Bogiem i rozdaje dary godne Boga, i daje je z nieskończoną miłością i dobrocią; powiedział bowiem, że “do tego, kto Go miłuje, przyjdzie Ojciec, Syn i Duch Święty i będą w nim przebywać” (J 14,23). Sprawia przez to, że i kochający żyje w Ojcu, Synu i Duchu Świętym, czyli ma udział w życiu Boga, jak to dusza tłumaczy w tych strofach.
[por. J 7,38; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.720-721] W boskim zjednoczeniu dusza czuje się cała rozpalona i wszystko wnętrze swoje ma zanurzone w chwale i miłości, tak iż głębię jej istoty zalewają strumienie chwały przepełniając ją rozkoszą i odczuwa, że “z żywota jej płyną rzeki wody żywej”, o których mówił Syn Boży (J 7,38). A ponieważ tak dogłębnie jest przemieniona w Boga, tak całkowicie przez Niego owładnięta i tak nieprzebranymi bogactwami darów i cnót obsypana, zdaje się jej, że już tak blisko jest szczęścia wiecznego, iż dzieli ją od niego tylko delikatna zasłona. Spostrzega również, że ten słodki płomień miłości w niej gorejący, ilekroć ją ogarnia, napełnia ją pełną słodyczy i mocy chwałą, tak iż za każdym razem, gdy ją trawi i pochłania, doznaje wrażenia, iż przynosi jej życie wieczne i zrywa już zasłonę życia śmiertelnego. A czując, że chociaż bardzo mało do tego brakuje, to jednak przez tę odrobinę nie może jeszcze osiągnąć istotnie chwały wiecznej, z wielkim upragnieniem prosi, by ten płomień, którym jest Duch Święty, przerwał jej życie śmiertelne przez to słodkie spotkanie, w jakim dopełni już całkowicie tego, co zdaje się jej dawać za każdym spotkaniem, tj. uszczęśliwi ją zupełnie i w doskonały sposób.
[por. J 6,64; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.722] Taki jest sposób wyrażania się, jakiego Bóg używa w rozmowie z duszami oczyszczonymi, świętymi i pełnymi ognia, jak to wyraził Dawid: “Rozpalone jest w ogniu słowo Twoje” (Ps 118, 140); również prorok: “Czyż moje słowa nie są jak ogień” (Jr 23, 29). Słowa te, jak sam Chrystus powiedział przez św. Jana, “są duchem i życiem” (J 6,64), a czują je dusze czyste i miłujące, które mają uszy ku słuchaniu. Dusze zaś, które szukają zadowolenia w innych przedmiotach, a nie mają świętych upodobań, nie mogą zakosztować ich ducha i życia i raczej sprawiają im one niesmak.
[por. J 6,68; J 4,28; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.722] Lecz jeśli ludzie tego pokroju nie smakują w słodyczy słów Bożych wypowiadanych w głębi duszy, nie należy sądzić, że ludzie inni również w nich nie smakują; bo jak wspomniana scena z Ewangelii wskazuje, św. Piotr odczuł ten nadziemski smak i rzekł do Chrystusa: “Panie, do kogóż pójdziemy! Ty masz słowa żywota wiecznego” (J 6,68). Samarytanka również zapomniała o wodzie i dzbanie dla słodyczy słów Bożych (J 4,28).
[por. J 14,23; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.727] I nie należy uważać za niewiarygodne, że na duszy doświadczonej i wypróbowanej, oczyszczonej w ogniu utrapień, prac i różnych pokus, a która pozostała zawsze wierna w miłości, spełnia się w tym życiu to, co przyrzekł Syn Boży, mianowicie, że jeśli Go kto miłuje, przyjdzie do niego Trójca Przenajświętsza i uczyni w nim swe mieszkanie (J 14,23), tj. oświecając boskim sposobem jego rozum w mądrości Syna, uweselając jego wolę w Duchu Świętym i sprawiając, że zostanie pochłonięty całkowicie i z niezmierną mocą w uścisku Ojca i w bezmiarze Jego słodyczy.
[por. J 1,5; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.730-731] Ten płomień, będący ogromnym blaskiem, gdy ogarnie duszę, świeci swym lśnieniem w jej ciemnościach (J 1,5), które są również ogromne i dusza odczuwa wtedy swe naturalne mroki szkodliwe i przeciwstawiające się nadprzyrodzonemu światłu. Nie odczuwa jednak tego nadprzyrodzonego światła, gdyż nie ma go w sobie w taki sposób, jak swe ciemności, bo “ciemności nie ogarnęły światłości” (J 1,5). Ciemności zaś swoje odczuwa o tyle, o ile zaleje je światło, gdyż nie może dusza ujrzeć swych ciemności, jeżeli one nie zostaną wpierw oświetlone. I dopiero po rozproszeniu ich przez światło [Boże] zostaje dusza oświecona i mając już oczyszczony i wzmocniony wzrok duchowy przez to światło Boże, ujrzy się cała przeobrażona światłem. Nadmierne bowiem światło staje się we wzroku nieczystym i słabym zupełną ciemnością i krępuje całkowicie jego zdolność widzenia. Nic więc dziwnego, że był ten płomień dręczący dla wzroku rozumu.
[por. J 14,17; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.746-747] O, błogosławiona dusza, której dotykasz tak mile i czule będąc tak straszny i potężny! Okaż to światu; lecz nie mów tego światu, bo on nie zna i nie odczuje Twego podmuchu delikatnego i nie może Cię przyjąć ani widzieć (J 14,17). Ci tylko, o Boże mój i życie moje, ujrzą i odczują Twe czułe dotknięcie, którzy oddaliwszy się od świata wyrobili w sobie czułość, gdyż wtedy czułość przyciąga czułość i tak mogą Cię odczuć i radować się Tobą. Dotykasz ich tym czulej, że w wysubtelnionej, wykończonej i oczyszczonej substancji ich duszy, dalekiej od wszelkich stworzeń, od wszelkiego obrazu i dotknięcia ich, przebywasz sam ukryty mając w nich stałe mieszkanie. I przez to osłaniasz ich również “osłoną oblicza Twego - którym jest Słowo - od zamieszek ludzkich” (Ps 30, 21).
[por. Mt 19,29; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.748-749] Mówi to dusza dlatego, iż w tym smaku życia wiecznego, którego tu kosztuje, otrzymuje wynagrodzenie za wszystkie trudy, jakie poniosła, by dojść do tego stanu. I nie tylko czuje, że otrzymała zapłatę i należność według sprawiedliwości, lecz że z tak wielkim nadmiarem została obdarowaną, iż rozumie teraz dobrze prawdę obietnicy oddania “stokroć za jedno” danej przez Oblubieńca w Ewangelii (Mt 19,29). Nie ma bowiem utrapienia, pokusy, umartwienia czy jakiegokolwiek innego trudu, jakie poniosła w tej drodze, któremu by teraz nie odpowiadała stokrotna pociecha i rozkosz. Słusznie więc może mówić: ; "spłacasz hojnie wszystkie zaległości."
[por. Mt 7,14; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.750] Tak więc jest wielu, którzy pragną postępować naprzód i z wielką usilnością proszą Boga, by ich pociągał i prowadził do tego stanu doskonałości, a gdy Bóg zaczyna podnosić ich przez pierwsze niezbędne trudy i umartwienia, nie chcą ich przyjmować, chronią swe ciało, uchodząc z wąskiej drogi życia (Mt 7,14), a. szukając ku własnej zgubie szerokich gościńców (tamże, 7,13) pociech. Więc gdy im Bóg zaczyna dawać to, o co Go prosili, nie chcą tego przyjąć. I dlatego pozostają naczyniami bezużytecznymi (por. tamże, 6,15), ponieważ pragnąc dojść do stanu doskonałości, nie tylko nie chcieli podążać drogą trudów, lecz nie chcieli nawet wejść na nią przez przyjęcie tego, co było mniejsze, tj. codziennych przykrości.
[por. J 19,29; Mt 27,34; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.751] O dusze, które chcecie chodzić pełne spokoju i pociechy w rzeczach duchowych, gdybyście wiedziały, ile wam trzeba znieść cierpień, aby dojść do tej pewności i pociechy! Gdybyście zważyły, że bez cierpienia nie tylko nie możecie się wznieść tam, gdzie pragniecie, raczej zawróciłybyście z drogi, nie szukając już żadnej pociechy ani od Boga, ani od stworzeń. Dźwigałybyście swój krzyż i przybite do niego pragnęłybyście pić samą żółć i ocet (J 19,29; Mt 27,34), i to poczytywałybyście sobie za wielkie szczęście! Żyjąc bowiem jak umarłe dla świata i dla siebie samych, żyłybyście w rozkoszach ducha dla Boga. A znosząc z cierpliwością i wiernością tę odrobinę trudów zewnętrznych, zasłużyłybyście sobie, by Bóg zatrzymał na was swe oczy, oczyszczając was i udoskonalając przez wewnętrzne cierpienia duchowe, aby tym głębiej wlać wam w dusze swe dary.
[por. Łk 1,35; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.763] Zaciemniać zaś coś, jest to to samo, co osłaniać cieniem; a osłaniać cieniem, to bronić kogoś, sprzyjać mu i świadczyć mu łaski; gdyż okrycie cieniem jest znakiem, że osoba, do której ten cień należy, jest blisko do pomocy i obrony. Dlatego tę wielką łaskę poczęcia Syna Bożego, jaką Bóg dał Najświętszej Pannie Maryi, nazwał archanioł Gabriel zaćmieniem Ducha Świętego, mówiąc: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego Cię zaciemni" (Łk 1,35).Dla lepszego zrozumienia, jak powstaje ten cień Boga, zaćmienie albo owe odblaski, gdyż to jest jedno i to samo, należy zważyć, że każda rzecz ma i rzuca cień według swego kształtu i właściwości. Jeśli rzecz jest zwarta i ciemna, rzuca cień ciemny, lecz jeśli jest jasna i przejrzysta, rzuca cień jasny i delikatny. Cień więc jednego mroku będzie drugim mrokiem według jego kształtu, a cień jednego światła będzie drugim światłem, według kształtu tego światła.
[por. Łk 14,33; Mt 5,3; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.777] Niech wspierają duszę w dążeniu do takiej swobody i wprowadzają w [samotność i] spokój, by nie była skrępowana żadnym poszczególnym poznawaniem, żadną rzeczą duchową czy ziemską, żadnym pożądaniem jakiegoś smaku czy upodobania i w ogóle żadnym innym wrażeniem, lecz żeby była opróżniona w całkowitym wyzbyciu się wszelkiej rzeczy stworzonej, w zupełnym ubóstwie ducha. O to bowiem jedynie ma się starać dusza ze swej strony, jak naucza sam Syn Boży, mówiąc: "Każdy z was, który nie wyrzeka się wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim" (Łk 14,33). Słowa te odnoszą się nie tylko do wyrzeczenia się przez wolę rzeczy cielesnych i doczesnych, lecz również do ogołocenia się z duchowych, gdyż na tym właśnie opiera się ubóstwo ducha, do którego jest przywiązane błogosławieństwo Syna Bożego (Mt 5,3).
[por. Łk 11,52; Łk 14,23 Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.784] Bo zdarza się, że namaszcza Bóg niektóre dusze olejkami świętych pragnień i pobudek, by porzuciły świat, zmieniły cały sposób życia i wzgardziwszy światem służyły Bogu, co Bóg wysoko ceni, skoro przyprowadził je do tego; rzeczy bowiem światowe są dalekie od Jego woli. Oni tymczasem, opierając się na ludzkich rozumowaniach i ze względów zupełnie przeciwnych nauce Chrystusa, Jego pokorze i wzgardzie wszystkich rzeczy, bacząc tylko na swoją korzyść czy upodobanie, lub czując obawę nie wiadomo przed czym, utrudniają to wszystko duszom, odkładają, lub co gorsza, starają się im wybić te myśli z głowy. Mając sami ducha oziębłego, zeświecczałego, mało Chrystusem przepojonego, nie wchodzą sami przez ciasną bramę żywota i innym nią wejść nie pozwalają. I tym grozi nasz Zbawiciel przez św. Łuksza, mówiąc: "Biada wam..., i tym, którzy by wnijść chcieli, zabraniacie (Łk 11,52). Tacy rzeczywiście są zaporą i zawadą w bramie niebieskiej, przeszkadzają wejść przez nią tym, którzy szukają ich rady. I choć wiedzą, że Bóg polecił im, by nie tylko wpuszczali i pomagali, lecz by zmuszali do wejścia przez nią, mówiąc przez św. Łukasza: "Wynijdź na drogi i opłotki, a przymuszaj do wejścia, aby dom mój był zapełniony" (Łk 14,23), to jednak czynią przeciwnie, powstrzymując dusze, by nie wchodziły. (Żywy płomień, s.784)
[por. J 17,26; Św. Jan od Krzyża, Płomień, s.794] Co do pierwszego, posiada dusza trzy główne doskonałości miłowania: Pierwsza, że kocha Boga nie przez samą siebie, lecz przez Niego. Jest to niepojęta wspaniałość, gdyż kocha przez Ducha Świętego, tak jak Ojciec i Syn się kochają, jak to sam Syn Boży mówi przez św. Jana: "Aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i ja w nich" (J 17,26).