Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
Maria Valtorta |
Księga IV - Trzeci rok życia publicznego |
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – |
131. TRZEBA Z WDZIĘCZNOŚCIĄ DZIĘKOWAĆ TEMU, KTO WYŚWIADCZA NAM ŁASKĘ
Napisane 20 maja 1946. A, 8478-8484
Dziewica jest bardzo zmęczona, kiedy stawia stopy w Swoim domu. Jest jednak bardzo szczęśliwa. Od razu szuka Swego Jezusa, który jeszcze pracuje nad drzwiczkami pieca. W ostatnich promieniach gasnącego dnia właśnie wkłada je na miejsce. Otwarł Jej Szymon i po powitaniu dyskretnie oddalił się do pracowni. Tomasza nie widzę. Być może wyszedł.
Jezus odkłada narzędzia na widok Swej Matki. Idzie do Niej, ocierając tłuste dłonie w fartuch, gdyż akurat oliwił zawiasy i zamki. Ich wzajemny uśmiech wydaje się rozświetlać ogród, nad którym zaczyna świecić księżyc.
«Pokój Tobie, Mamo.»
«Pokój Tobie, Synu.»
«Jakże musisz być zmęczona! Nie odpoczywałaś...»
«Od świtu do zmierzchu w domu Józefa... Ale gdyby nie te wielkie upały, od razu bym wróciła, żeby Ci powiedzieć, że Aurea należy do Ciebie.»
«Tak?!»
Twarz Jezusa młodnieje w radosnym zaskoczeniu. Wydaje się, że ma niewiele więcej niż dwadzieścia lat i w tej radości, tracąc powagę, którą zawsze jest naznaczone Jego zachowanie, jeszcze bardziej przypomina Matkę, wciąż tak pogodną, jak dziecko – w gestach i postawie.
«Tak, Jezu. I otrzymałam ją bez żadnych trudności. Rzymska dama od razu na to przystała. Była poruszona, przyznając, że ona i jej przyjaciółki są zbytnio zepsute, aby wychować dziecko dla Boga. Wyznanie tak pokorne, tak szczere, tak prawdziwe! Niełatwo można znaleźć ludzi, którzy uznają swe braki bez przymuszania ich do tego.»
«Tak, to niełatwe. Wielu w Izraelu nie potrafi tego uczynić. [Rzymianki] to piękne dusze, otoczone skorupą brudu. Ale kiedy ten brud odpadnie...»
«Czy to nadejdzie, Synu?» [– pyta Maryja.]
«Jestem tego pewien. One instynktownie kierują się ku Dobru. W końcu przylgną do niego. Co Ci powiedziała?»
«O! Kilka słów... Od razu porozumiałyśmy się... ale będzie dobrze zaraz przyprowadzić Aureę. Chcę jej to sama powiedzieć, jeśli się zgodzisz, Mój Synu.»
«Dobrze, Mamo. Poślemy Szymona» – i woła głośno Zelotę, który od razu przychodzi.
«Szymonie, idź do Szymona, syna Alfeusza, i powiedz, że Moja Matka wróciła. Potem przyjdź z dziewczynką i z Tomaszem. Z pewnością jest tam. Kończy niewielką pracę, o jaką prosiła go Salome.»
Szymon kłania się i od razu wychodzi.
«Opowiedz Mi, Mamo... o Twej podróży... o rozmowie... Biedna Mamo, jakże się z Mojego powodu trudziłaś!»
«O, nie! Jezu! Nie ma zmęczenia, kiedy jesteś szczęśliwy...»
I Maryja opowiada o Swej wędrówce i o obawach Marii Alfeuszowej, o pobycie w domu przewoźnika, o spotkaniu z Walerią i na koniec stwierdza:
«Wolałam ujrzeć ją o tamtej godzinie, bo Niebo na to pozwalało. Była swobodniejsza, Ja też. Maria, [córka] Kleofasa, szybko otrzymała pociechę. Bo [świadomość,] że jesteśmy dwiema niewiastami w Tyberiadzie, doprowadzała ją do takiego przerażenia, że mogła je pokonać jedynie miłością do Ciebie i myślą, że Ci służy...»
Maryja uśmiecha się na wspomnienie niepokojów Swej szwagierki... Jezus też się uśmiecha, mówiąc:
«Biedna! To prawdziwa niewiasta izraelska. Dawna niewiasta: powściągliwa, cała oddana swemu domowi, dzielna niewiasta, o której mówi Księga Przysłów. Ale w nowej Religii niewiasta nie będzie już dzielna tylko w swoim domu... Będzie wiele takich, które przewyższą Judytę i Jael, gdyż będą bohaterskie, posiadające heroizm matki Machabeuszów... I taka będzie też nasza Maria. Ale na razie... jest jeszcze taka... Czy widziałaś Joannę?»
Maryja już się nie uśmiecha. Być może obawia się pytania o Judasza. Odpowiada szybko:
«Nie chciałam przysparzać Marii więcej powodów do obaw. Zamknęłyśmy się w domu aż do popołudnia, żeby wypocząć. Potem odeszłyśmy... Pomyślałam, że niebawem ujrzymy ją nad jeziorem...»
«Dobrze zrobiłaś. Dałaś Mi dowód uczuć, jakie żywią do Mnie Rzymianki. Gdyby zadziałała Joanna, można by pomyśleć, że ustąpiła z powodu przyjaciółki. Teraz poczekamy do szabatu i jeśli Myrta nie przyjdzie, my pójdziemy tam z Aureą.»
«Synu, chciałabym zostać...» [– odzywa się Maryja.]
«Widzę, że jesteś bardzo zmęczona.»
«Nie, to nie z tego powodu... Myślę, że Judasz może tu przyjść... Ponieważ zawsze jest ktoś w Kafarnaum, kto na niego czeka, żeby go przyjąć jak przyjaciela, dobrze będzie, żeby i tu był ktoś, kto go przyjmie z miłością.»
«Dziękuję, Mamo. Ty jedna pojmujesz, co może go jeszcze ocalić...»
Wzdychają nad uczniem, który zadaje im ból...
Szymon i Tomasz wracają z Aureą, która biegnie do Maryi. Jezus pozostawia ją z Matką. Idzie do domu wraz z apostołami.
«Wiele się modliłaś, dziecko, i dobry Bóg cię wysłuchał...» – zaczyna mówić Maryja.
Jednak dziewczynka przerywa Jej radosnym okrzykiem:
«Zostaję z Tobą!»
I rzuca się Jej na szyję, całując Ją. Maryja też ją całuje i, trzymając ją cały czas w objęciach, mówi:
«Kiedy ktoś doznaje wielkiej łaski od kogoś, powinno się mu odwdzięczyć, prawda?»
«O, tak! Odwdzięczę Ci się bardzo wielką miłością» [– obiecuje dziewczynka.]
«Dobrze, córko. Ale nade Mną jest Bóg. To On dał ci tę wielką łaskę, tę bezgraniczną łaskę przyjęcia cię do członków Swego ludu i uczynienia z ciebie uczennicy Nauczyciela i Zbawcy. Ja byłam jedynie narzędziem tej łaski, ale tę łaskę przyznał ci On, Najwyższy. Co dałabyś Najwyższemu, aby Mu powiedzieć, że Mu dziękujesz?»
«Ależ... nie wiem... Powiedz mi Ty, o Matko...»
«Miłość – to pewne. Ale miłość, żeby być prawdziwą, musi połączyć się z ofiarą. Gdy bowiem coś kosztuje, ma więcej wartości. Prawda?» [– pyta Maryja.]
«Tak, Matko.»
«Mówię ci więc, że – z taką samą radością, z jaką krzyknęłaś: „Zostaję z Tobą!” – powinnaś zawołać: „Tak, o Panie!”, kiedy Ja, Jego biededna służebnica, powiem ci, jaka jest wola Pana względem ciebie.»
«Powiedz mi to, Matko» – mówi Aurea, a jej twarz poważnieje.
«Wola Boża powierza cię dwóm dobrym matkom, Noemi i Myrcie...»
Dwie wielkie łzy błyszczą w jasnych oczach dziewczynki, a potem toczą się po jej różowych policzkach. [Maryja przekonuje ją:]
«One są dobre. Są drogie Jezusowi i Mnie. Jednej Jezus ocalił syna, a syna drugiej Ja karmiłam mlekiem. I widziałaś, że są dobre...»
«Tak... ale spodziewałam się, że zostanę z Tobą...»
«Córko, nie można mieć wszystkiego! Widzisz, że Ja też nie zostaję z Moim Jezusem. Daję wam Go przebywam daleko, tak daleko od Niego. On zaś idzie przez Palestynę, żeby głosić, uzdrawiać i ocalać takie dziewczynki...»
«To prawda...» [– przytakuje Aurea.]
«Gdybym chciała Go dla Mnie samej, nie ocaliłby ciebie... Gdybym chciała Go dla Mnie samej, wasze dusze nie zostałyby zbawione. Zastanów się, jak wielka jest Moja ofiara. Daję wam Syna, aby został złożony w ofierze za wasze dusze. Zresztą ty i Ja będziemy zawsze połączone, bo uczennice pozostają i będą zawsze pozostawać połączone wokół Chrystusa, formując wielką rodzinę, zjednoczoną miłością miłości do Niego.»
«To prawda. Poza tym... przyjdę tu jeszcze, prawda? I jeszcze się zobaczymy?»
«Oczywiście, ilekroć Bóg tego zechce.»
«I będziesz się za mnie modlić...» [– pyta Aurea.]
«I będę się za ciebie modlić» [– zapewnia ją Maryja.]
«A kiedy będziemy razem, jeszcze będziesz mnie uczyć?»
«Tak, Moja córko...»
«Ach! Chciałabym się stać taka, jak Ty! Czy kiedykolwiek zdołam to uczynić? Wiedzieć, żeby stać się dobrą...»
«Noemi jest matką przewodniczącego synagogi, on zaś jest uczniem Pana. Myrta ma dobrego syna, który zasłużył na łaskę cudu i jest dobrym uczniem. A prócz tego, że są pełne miłości, obydwie niewiasty są dobre i mądre.»
«Jesteś pewna?» [– dopytuje się dziewczynka.]
«Tak, Moja córko» [– odpowiada Maryja.]
«Zatem... pobłogosław mnie i niech się stanie wola Pana... jak mówi modlitwa Jezusa. Tak wiele razy to wypowiadałam... Słuszne jest, żebym teraz uczyniła to, co mówiłam, chcąc wyprosić to, żeby już nie iść do Rzymian...»
«Jesteś dobrym dzieckiem i Bóg będzie ci coraz bardziej pomagał. Chodź, pójdźmy powiedzieć Jezusowi, że najmłodsza uczennica potrafi wypełniać wolę Boga...»
I trzymając dziewczynkę za rękę, Maryja wchodzi z nią do domu.