Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

143. SPOTKANIE Z ŁAZARZEM

W OBOZIE GALILEJCZYKÓW

Napisane 18 września 1945. A, 6468-6472

Osławiony obóz Galilejczyków – sądzę, że takie jest znaczenie słowa użytego przez Jezusa, żeby wskazać miejsce spotkania z siedemdziesięcioma dwoma uczniami, wysłanymi wcześniej – nie jest niczym innym, jak tylko częścią Góry Oliwnej, najbliższą drogi do Betanii, która nawet przechodzi przez nią. Jest to też dokładnie to miejsce, w którym, w dawnej wizji, widziałam obozujących Joachima i Annę z całkiem małym Alfeuszem, blisko innych szałasów z gałęzi, w czasie Święta Namiotów przed poczęciem Dziewicy.

Góra Oliwna ma wierzchołek zaokrąglony. Wszystko jest na niej łagodne: drogi prowadzące na górę, widoki, szczyt. [Góra] tchnie pokojem, okryta oliwkami i ciszą. Nie w tej chwili, gdyż roi się tu od ludzi zajętych budowaniem namiotów. Zwykle jednak jest to prawdziwe miejsce odpoczynku, medytacji. Po lewej stronie – dla tego, kto patrzy zwracając się ku północy – znajduje się lekka depresja, a potem nowe wzniesienie, jeszcze łagodniejsze niż to z gajem oliwnym. To tu, na tej płaszczyźnie, obozują Galilejczycy. Nie wiem, czy taki był zwyczaj religijny, a może też świecki. Być może [obozują tu] w następstwie rozkazu rzymskiego, w celu uniknięcia kłótni pomiędzy Judejczykami i mieszkańcami innych regionów, mało uprzejmych wobec Galilejczyków? Nie wiem. Widzę wielu Galilejczyków. Jest wśród nich Alfeusz, syn Sary z Nazaretu; Juda, stary właściciel pól, [mieszkający] niedaleko jeziora Meron; przewodniczący synagogi - Jair oraz inni z Betsaidy, z Kafarnaum i z innych miejscowości w Galilei, lecz ich imion nie znam.

Jezus wskazuje miejsce, które mają zająć [uczniowie] z namiotami, dokładnie na wschodniej granicy obozowiska Galilejczyków. Apostołowie z kilkoma uczniami zajmują się budową chatek. Pomiędzy nimi jest kapłan Jan i uczony w Piśmie Jan, przewodniczący synagogi Tymon, a prócz nich Szczepan, Hermastes, Józef z Emaus, Abel z Betlejem Galilejskiego. Kiedy zajmują się swą pracą, Jezus rozmawia z dziećmi z Kafarnaum, które tłoczą się wokół Niego. Zadają Mu setki pytań i powierzają Mu setki spraw. Tymczasem drogą prowadzącą z Betanii przybywa Łazarz z nieodłącznym [sługą] Maksyminem. Jezus jest odwrócony tyłem i nie widzi ich nadejścia. Iskariota zauważa to i uprzedza Nauczyciela, który zostawia dzieci i śpieszy z uśmiechem ku przyjacielowi. Maksymin zatrzymuje się, żeby ich nie krępować w pierwszym spotkaniu. Łazarz pokonuje ostatnie metry tak szybko, jak tylko potrafi. Idzie z większym trudem niż dotąd, z uśmiechem, w którym drży cierpienie i łzy. [Ból widać] równocześnie na ustach i w oczach. Jezus otwiera przed nim ramiona i Łazarz upada na Jego pierś z wielkim szlochem.

«I cóż, Mój przyjacielu? Jeszcze płaczesz?...» – pyta Jezus całując jego skronie. Przewyższa Łazarza o całą głowę, a teraz wydaje się jeszcze wyższy, gdyż pełen miłości i szacunku Łazarz trwa pochylony w tym objęciu. Wreszcie Łazarz podnosi głowę i mówi:

«Płaczę, tak. W ubiegłym roku dałem Ci perły moich łez smutku. To słuszne, żebyś posiadał też perły moich radosnych łez. O! Nauczycielu, mój Nauczycielu! Sądzę, że nie ma nic bardziej pokornego i świętszego niż łzy radości... i daję Ci je, żeby powiedzieć: “dziękuję” za moją [siostrę] Marię, która teraz jest już słodkim, szczęśliwym, pogodnym, czystym i dobrym dzieckiem... O! Jest o wiele lepsza, niż kiedy była małą dziewczynką. A ja, ja... w swej pysze Izraelity wiernego Prawu uważałem się za kogoś większego od niej... teraz czuję się taki mały... jestem niczym w porównaniu z nią, bo ona nie jest już stworzeniem, lecz płomieniem. Płomieniem uświęcającym. Ja... Nie mogę pojąć, gdzie ona znajduje mądrość... Jej słowa, czyny budują cały dom. Patrzę na nią jak na tajemnicę. Jakże tak wielki ogień i takie klejnoty mogły ukrywać się pod takim brudem i żyć w nim? Ani ja, ani Marta nie wznosimy się tam, dokąd ona się wznosi. Jak może to robić, skoro miała skrzydła złamane przez występek? Nie rozumiem tego...»

«I nie musisz tego rozumieć. Wystarczy, że Ja rozumiem. Mówię ci: Maria zwróciła ku Dobru całą potężną moc swego bytu. Skierowała swój temperament ku Doskonałości. Wchodzi na tę drogę bez zastrzeżeń, bo jej temperament ma moc absolutną. Wykorzystuje swe doświadczenie [nabyte] w złu, żeby być w dobru tak mocną, jak była w złu. Posługuje się tą samą metodą całkowitego oddawania się, jaką stosowała w grzechu – [teraz jednak] cała oddaje się Bogu. Zrozumiała nakaz “miłowania Boga całą sobą, swoim ciałem, duszą, ze wszystkich swych sił”. Gdyby Izrael składał się z [samych] Marii, gdyby na świecie były [tylko] Marie, mielibyśmy na ziemi Królestwo Boże takie, jakie będzie na wyżynach Nieba.»

«O! Nauczycielu! Nauczycielu! I to Maria z Magdali zasłużyła na te słowa!...»

«To Maria Łazarza. Wielka przyjaciółka, siostra Mojego wielkiego przyjaciela. Skąd wiedzieliście, że tu jestem, przecież Moja Matka jeszcze nie przyszła do Betanii?»

«Przybył pośpiesznie zarządca z “Pięknych Źródeł” powiedzieć, że przyszedłeś. Ja zaś co dnia wysyłałem tu sługę. Przed chwilą przyszedł powiedzieć mi: “Jezus przybył i jest w Obozie Galilejczyków”. Zaraz przyszedłem...»

«Ależ ty cierpisz...»

«O, bardzo, Nauczycielu! Te nogi...»

«Przybyłeś jednak! Przecież Ja przyszedłbym i to szybko...»

«Zbytnio dręczył mnie pośpiech, żeby [jak najszybciej] powiedzieć Ci o mojej radości. Już od miesięcy odczuwam ją w sobie. List! Czy w liście można to zawrzeć? Nie mogłem dłużej czekać... Przyjdziesz do Betanii?»

«Oczywiście. Zaraz po Święcie.»

«Jesteś bardzo oczekiwany... Ta Greczynka... Co za umysł! Rozmawiam z nią wiele. Jest spragniona wiedzy o Bogu. Jest bardzo wykształcona... Ja przegrywam, gdyż nie znam dobrze wielu spraw. Wkrótce przybędzie z dzieckiem.»

Jezus podchodzi do Maksymina, który klęka, by Go powitać...


   

Przekład: "Vox Domini"