Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga II - Pierwszy rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

51. JEZUS ROZMAWIA Z ŻOŁNIERZEM ALEKSANDREM PRZY BRAMIE RYBNEJ

Napisane 24 stycznia 1945. A, 4272-4279

Znowu świt. Ponownie [widzę] szereg osłów, które tłoczą się przy Bramie Rybnej, jeszcze zamkniętej. I znowu Jezus z Szymonem i Janem. Kupcy rozpoznają Jezusa i gromadzą się wokół Niego. Również żołnierz trzymający straż, widząc Go, biegnie do Niego po otwarciu Bramy. Pozdrawia Jezusa:

«Witaj, Galilejczyku. Powiedz tym wzburzonym [ludziom], by mniej hałasowali. Skarżą się na nas, ale sami tylko nas przeklinają i nie wykazują posłuszeństwa. A mówią, że tak nakazuje im religia. Cóż za religię mają, jeśli opiera się na braku posłuszeństwa?»

«Zrozum ich, żołnierzu. Są jak ci, którzy mają w swym domu nie chcianego i silniejszego od nich samych gościa. A mają jedynie język i odpowiedź, aby się zemścić.»

«Tak, jednak my musimy czynić naszą powinność i dlatego musimy karać. I tak stajemy się gośćmi coraz bardziej niepożądanymi.»

«Masz rację. Musisz czynić swą powinność, lecz rób to zawsze po ludzku. Myśl zawsze: “Gdybym to ja był na ich miejscu, co bym zrobił?” Zobaczysz wtedy, jak wiele litości odczujesz wobec tych, którzy są wam poddani.»

«Miło się słucha Ciebie. Nie ma w Tobie pogardy ani poczucia wyższości. Inni Palestyńczycy plują za nami, znieważają nas, okazują pogardę... chyba że chcą świadomie obedrzeć nas ze skóry dla kobiety lub zakupów. W tym wypadku złoto Rzymu już nie budzi odrazy.»

«Człowiek, jest zawsze człowiekiem, żołnierzu.»

«Tak. I bardziej zwodniczy niż małpa. Jednakże to nie jest przyjemne pozostawać pośrodku ludzi, którzy są jak kąsające węże... My także mamy domy, matki, małżonki, dzieci i ze względu na nie zależy nam na życiu.»

«Właśnie, gdyby każdy o tym pamiętał, nie byłoby już nienawiści. Powiedziałeś: “Jaką mają religię?” Odpowiem ci: religię świętą, której pierwszym przykazaniem jest miłość do Boga i bliźniego. Religia ta uczy posłuszeństwa wobec prawa, nawet jeśli [narzucają] je wrogie rządy.

Posłuchajcie więc, o, Moi bracia w Izraelu. Nic nie przychodzi bez Bożego przyzwolenia, nawet panowanie obcego ludu – najwyższe nieszczęście dla narodu. Jednak prawie zawsze – gdy naród zapyta siebie szczerze – może powiedzieć, że to on sam chciał tego przez sposób życia przeciwny Bogu. Przypomnijcie sobie Proroków. Ileż razy o tym mówili! Jakże wyraźnie ukazywali – na przykładzie wydarzeń minionych, obecnych i przyszłych – że zdobycie [kraju] jest karą, karzącą rózgą [spadającą] na plecy niewdzięcznego syna. Ileż to razy pouczali, jak jej uniknąć: powrócić do Pana. To nie bunt ani wojna leczy zranienia, osusza łzy i przerywa kajdany, lecz sprawiedliwe życie. Wtedy Bóg wkracza. Bo cóż pomoże broń i szeregi wojska przeciw blaskowi anielskich zastępów, gdy one walczą na korzyść dobrych? Zostaliśmy uderzeni? Możemy zasłużyć, by tak się już nie działo przez nasz sposób życia – nas, synów Boga. Nie spajajcie waszych łańcuchów przez ciągle odnawiane grzechy. Nie pozwólcie, by poganie sądzili, że jesteście bez religii lub że wasza religia jest bardziej pogańska niż ich, z powodu waszego [złego] zachowania. Jesteście ludem, któremu sam Bóg dał Prawo. Zachowujcie je. Sprawcie, by panujący nad wami pochylili się przed waszymi łańcuchami, mówiąc: “Są nam poddani, lecz więksi są od nas wielkością, która nie zależy ani od ilości pieniędzy, ani od broni, ani od mocy, lecz pochodzi z ich przywiązania do Boga. W nich jest blask ojcostwa Boga Doskonałego, Świętego, Potężnego. To jest znak prawdziwej Boskości. Ona jaśnieje poprzez swych synów.” Niech [panujący nad wami] nad tym rozmyślają i niech dojdą do prawdy o Prawdziwym Bogu, porzucając błąd. Każdy – nawet najbiedniejszy, nawet najbardziej nieuczony z ludu Bożego – może być nauczycielem dla poganina: przez swój sposób bycia i głoszenia Boga poganom, poprzez czyny [płynące] ze świętego życia. Idźcie. Niech pokój będzie z wami.»

«Judasz się spóźnia, pasterze – też» – zauważa Szymon.

«Czekasz na kogoś, Galilejczyku?» – pyta żołnierz, który słuchał z uwagą przemówienia.

«Na przyjaciół.»

«Chodź do cienia, przy wejściu. Słońce praży mocno od pierwszych godzin. Idziesz do miasta?»

«Nie. Wracam do Galilei.»

«Pieszo?» [– dopytuje się żołnierz]

«Pieszo, jestem ubogi» [– odpowiada Jezus.]

«Masz żonę?»

«Mam Matkę.»

«Ja też. Chodź... jeśli nie odczuwasz pogardy jak inni.»

«Brzydzę się jedynie grzechem» [– odpowiada Jezus.]

Żołnierz patrzy na Niego, zachwycony i zamyślony.

«Gdybyś tu był, nigdy nie musielibyśmy interweniować. Miecz nigdy nie podniesie się na Ciebie. Ty jesteś dobry. Ale inni!...»

Jezus znajduje się w półcieniu przy wejściu. Jan jest zwrócony ku miastu. Szymon siedzi na kamiennej ławeczce.

«Jak się nazywasz?» [– pyta żołnierz.]

«Jezus.»

«Ach! To Ty czynisz cuda nawet na chorych? Myślałem, że jesteś jedynie jakimś magiem... I my takich mamy. [Ty jesteś] dobrym magiem... bo są też tacy... Nasi jednak nie potrafią uzdrawiać chorych. Jak Ty to robisz?»

Jezus uśmiecha się i milczy.

«Posługujesz się zaklęciami? Masz maści ze szpiku zmarłych, z suszonych i startych na proch węży, magiczne kamienie wyjęte z jamy pytona?»

«Nic z tego. Mam jedynie własną moc.»

«Jesteś więc prawdziwym świętym. My posiadamy wieszczbiarzy i westalki... i niektórzy spośród nich czynią dziwy... mówi się, że to ci najbardziej święci. Ale – czy uwierzysz? – oni są gorsi od innych!»

«Dlaczego więc ich czcicie?»

«Bo... bo taka jest religia Rzymu. A jeśli obywatel nie szanuje religii swego kraju, jak może uszanować Cezara i ojczyznę, i wiele innych rzeczy?»

Jezus patrzy uważnie na żołnierza: «Zaprawdę powiadam ci, daleko postąpiłeś na drodze Sprawiedliwości. Idź dalej, o żołnierzu, a dojdziesz do poznania tego, czego posiadanie twoja dusza przeczuwa w sobie, nie wiedząc jakie nadać temu imię.»

«Dusza? Co to takiego?»

«Kiedy umrzesz, dokąd pójdziesz?»

«Naprawdę nie wiem. Jeśli umrę jako bohater, na stos bohaterów... Jeśli będę biednym starcem, niczym, być może zniszczeję w mojej norze albo na skraju drogi.»

«To [stanie się] z twoim ciałem, ale dokąd pójdzie dusza?»

«Nie wiem, czy wszyscy ludzie mają duszę czy tylko ci, którym Jupiter przeznaczył Pola Elizejskie po cudownym życiu? Chyba że ich zaprowadzi na Olimp, jak zrobił to z Romulusem?» [– zastanawia się żołnierz.]

«Wszyscy ludzie posiadają duszę i to właśnie odróżnia człowieka od zwierzęcia. Czy chciałbyś być podobny do konia? Do ptaka? Do ryby? Czy chciałbyś być tylko ciałem, które gnije po śmierci?»

«O, nie! Jestem człowiekiem i nim wolę być.»

«Otóż duszą jest to, co czyni cię człowiekiem. Bez niej, nie będziesz niczym więcej niż zwierzęciem potrafiącym mówić.»

«A gdzie ona jest? Jaka ona jest?»

«Nie jest materialna, a istnieje. Jest w tobie. Pochodzi od Tego, kto stworzył świat i powraca do Niego po śmierci ciała.»

«Do Boga Izraela, według was.»

«Do Jednego Boga, do Jedynego Boga Wiecznego, do Najwyższego Pana i Stworzyciela wszechświata.»

«I nawet biedny żołnierz, taki jak ja, posiada duszę, która powróci do Boga?»

«Tak. Nawet ubogi żołnierz [posiada duszę] i będzie ona mieć Boga za Przyjaciela, jeśli zawsze była dobra, a jeśli była zła, Bóg ją ukarze.»

«Nauczycielu, oto Judasz, pasterze i niewiasty. Jeśli dobrze widzę, to ta młoda dziewczyna, [którą widzieliśmy] wczoraj» – mówi Jan.

«Odchodzę, żołnierzu. Bądź dobry.»

«Już Cię nie zobaczę. Chciałbym jeszcze wiedzieć...»

«Pozostanę w Galilei aż do września. Jeśli możesz, przyjdź. W Kafarnaum lub w Nazarecie wszyscy powiedzą Ci o Mnie. W Kafarnaum pytaj o Szymona Piotra, a w Nazarecie – o Maryję, małżonkę Józefa. To Moja Matka. Przyjdź. Opowiem ci o Bogu Prawdziwym» [– mówi Jezus.]

«Szymon Piotr... Maryja, małżonka Józefa... Przyjdę, jeśli będę mógł. A gdy Ty powrócisz, przypomnij sobie o Aleksandrze. Jestem z centurii jerozolimskiej.»

Judasz i pasterze przybyli pod zadaszenie.

«Pokój wam wszystkim» – mówi Jezus. Chce jeszcze coś dodać, ale młodziutka dziewczyna, szczupła i uśmiechnięta, przepycha się przez grupę i rzuca Mu się do stóp [ze słowami:]

«[Niech] Twoje błogosławieństwo jeszcze raz [spocznie] na mnie, Nauczycielu i Zbawco, i jeszcze jeden pocałunek dla Ciebie!» – i całuje Jego dłonie.

«Idź, bądź szczęśliwa i dobra. Bądź dobrą dziewczyną, potem małżonką, a potem matką. Naucz twoje przyszłe dzieci Mojego Imienia i Mojej nauki. Pokój tobie i twojej matce. Pokój i błogosławieństwo wszystkim, którzy są przyjaciółmi Boga. Pokój także tobie, Aleksandrze.»

Jezus oddala się.

«Jesteśmy spóźnieni. Ale spóźniliśmy się z powodu tych niewiast – wyjaśnia Judasz. – Były w Getsemani i chciały Cię zobaczyć. Poszliśmy tam niezależnie jeden od drugiego, aby Cię spotkać w drodze. Jednak już odszedłeś i zamiast Ciebie spotkaliśmy się z niewiastami. Chcieliśmy je zostawić... ale nalegały jak muchy. Chciały wiedzieć tak wiele rzeczy... Czy uzdrowiłeś tę dziewczynę?» [– pyta Judasz.]

«Tak» [– odpowiada Jezus.]

«I rozmawiałeś z Rzymianinem?»

«Tak. To serce szlachetne, szukające Prawdy...»

Judasz wzdycha.

«Dlaczego wzdychasz, Judaszu?» [– dopytuje się Jezus.]

«Wzdycham, ponieważ... ponieważ chciałbym, aby to nasi szukali Prawdy. A oni przeciwnie, albo uciekają od niej, albo nią pogardzają, albo pozostają obojętni. Jestem zniechęcony. Więcej nie chcę tu nogi postawić i nie chcę już robić niczego innego, jak tylko słuchać Ciebie. Jako uczniowi nic mi się nie udaje» [– skarży się Judasz.]

«A sądzisz – mówi mu Jezus – że Mnie wiele się udaje? Nie zniechęcaj się, Judaszu. To są apostolskie walki: więcej przegranych niż zwycięstw. Jednak przegranych [tylko] tutaj. Tam, w górze, to są zawsze zwycięstwa. Ojciec widzi twoją dobrą wolę i nawet jeśli ona do niczego nie doprowadzi, On nie pomniejsza z tego powodu Swego błogosławieństwa.»

«O! Ty jesteś dobry! – Judasz całuje rękę Jezusa. – Ale czy ja stanę się kiedykolwiek dobry?»

«Tak, jeśli będziesz tego chciał.»

«Sądzę, że taki byłem w tych dniach... Cierpiałem z tego powodu... bo miałem wiele pragnień... ale opanowywałem je zawsze myśląc o Tobie.»

«Wytrwaj więc, a sprawisz Mi bardzo wielką radość. A wy jakie nowiny Mi przynosicie?» – pyta Jezus pasterzy.

«Eliasz pozdrawia Cię i przesyła Ci nieco żywności. Prosi, abyś o nim nie zapomniał.»

«O! Ja noszę Moich przyjaciół w sercu! Chodźmy do tej małej wioski w zieleni. Później, wieczorem, udamy się w dalszą drogę. Jestem szczęśliwy, że przebywam z wami, że idę spotkać się z Moją Matką i że mówiłem o Prawdzie do szlachetnego człowieka. Tak, jestem szczęśliwy. Gdybyście wiedzieli, czym jest dla Mnie wypełnianie Mojej misji i ujrzenie, że przychodzą do Mnie serca, to znaczy, że przychodzą do Ojca! O, wtedy coraz bardziej naśladowalibyście Mnie w duchu!...»


   

Przekład: "Vox Domini"