Ottavio Michelini |
Orędzie Pana
Jezusa do kapłanów - Część 2 |
ODWAGI SYNOWIE
17.11.1975 - 7.06.1976
WSTĘP
1. JEZU, KOCHAM CIĘ BEZ GRANIC
Panie, ja jestem mniej niż robak, mniej niż garstka popiołu. Boże mój,
ja jestem tylko grzesznikiem.
Otrzymałem wszystko od Ciebie: życie, łaskę i światło. Tylko Tyś Sam
Wielki, Święty, Wszechmocny i Wszystkowiedzący, Tyś Sam Wszechobecny.
Panie, jeżeli kocham Ciebie, to dlatego, że Ty dałeś mi miłość. Jeśli
ufam Tobie, to dlatego, że dałeś mi nadzieję. Jeśli wierzę w Ciebie, to
dlatego, że dałeś mi wiarę, Ty jesteś Wszystkim, a ja niczym. Ty jesteś
Światłością, a ja ciemnością. Ty jesteś Życiem, a ja śmiercią. Ty
jesteś Prawdą, a ja błędem. Panie, ja jestem głupotą, a Ty jesteś
Mądrością.
Mój Boże, od wieków zwróciłeś ku mnie swe miłosierne spojrzenie, choć
byłem tylko podobny do robaczka pełzającego w prochu.
Przyjdź, o mój Jezu, z Ojcem i Duchem Świętym. Przyjdź do Twej "małej
kropli wody spadającej w dół". Chce ona Cię kochać, bez żadnych granic,
ale nie
będzie do tego zdolna, jeśli nie przyjdziesz do niej.
Bądź więc Sam duszą mojej duszy, daj mi Twego Ducha, który jest ogniem
przemieniającym, który oświeca i ogrzewa, oczyszcza i ożywia.
Bądź duszą mego serca, mego ciała, całego mojego życia. Tylko wtedy, o
Jezu, będę Cię mógł kochać bez granic.
Chcę Cię ukochać za ten czas, w którym Cię nie kochałem, i za tych,
którzy nie kochali Ciebie od początku, którzy Cię nie kochają teraz i
nie będą kochali do końca wieków. Chcę Cię też kochać za potępionych,
którzy przez całą wieczność będą Cię nienawidzić.
Miłosierne Serce Jezusa, zmiłuj się nade mną, bo jestem grzesznikiem.
Don O.M. 17.11.1975 r.
2. PRZYJACIELE NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
Jezus: Pisz mój synu: Ja, Jezus, chcę, aby powołano Stowarzyszenie,
które by rozwijało na wszelki sposób wiarę, pobożność, miłość i kult
względem Mnie, rzeczywiście obecnego w tajemnicy wiary i najwyższej
miłości w Eucharystii.
l. Do tego pobożnego Stowarzyszenia mogą należeć wszyscy: dzieci,
młodzież, mężczyźni, kobiety, bez względu na wiek.
2. Celem jego winno być rozwijanie w sobie i w innych - na wszelki
sposób uznany przez Kościół - wiary i miłości względem Mnie,
rzeczywiście obecnego w Tajemnicy Eucharystycznej.
3. Nakłada to obowiązek:
- codziennego odwiedzania Mnie, Jezusa obecnego w Tabernakulum lub też
przyjęcia komunii duchowej w domu, gdy nie ma możności udania się do
kościoła.
- Komunii św. (przynajmniej) co tydzień.
- Godziny adoracji (przynajmniej) co miesiąc.
- Wspólnego zebrania raz na miesiąc.
4. Dobrze jest prowadzić mały spis wszystkich członków tego
Stowarzyszenia.
5. Obowiązkiem proboszcza lub jego zastępcy, jest kierować zespołem,
rozwijać na zebraniach katechezę Eucharystii, pobudzać przykładem i
słowem do miłości względem Mnie w Najświętszym Sakramencie.
6. To pobożne Stowarzyszenie ma nosić nazwę: PRZYJACIELE NAJŚWIĘTSZEGO
SAKRAMENTU. Ja, Jezus, gorąco pragnę, byście nie opóźniali się z
założeniem tego Stowarzyszenia.
Z Móją Matką Maryją zwracamy się z upodobaniem ku tym duszom, które
wezmą do serca poważnie to wezwanie. To pobożne Stowarzyszenie jest
tylko odnowieniem Arcybractwa Najświętszego Sakramentu.
- Kilku kapłanów przyjęło to wezwanie i od 4.12.1975 kilka
stowarzyszeń zaczęło swe działanie w ukryciu i w milczeniu. Trzeba
pamiętać, że: - pobożne Stowarzyszenie ma być kierowane przez radę,
utworzoną przez kierownika duchowego, sekretarza, skarbnika (bo mogą
być ofiary, ale nie wolno ich żądać od nikogo) i 2-3 radnych,
wyznaczonych przez wszystkich. - Tematem zebrania będzie zawsze i
jedynie Eucharystia. Mogą tam być jeszcze poruszane propozycje i
dyskusje, co do zastosowania środków dla rozwoju Stowarzyszenia.
Naturalnie, szatan jest przeciwny temu Stowarzyszeniu i będzie się
starał stwarzać mu przeszkody. Lecz trzeba opierać się mu i bronić,
zyskując na czasie modlitwą, zwłaszcza różańcem.
3. TRZY OBLICZA CZŁOWIEKA
17.11.1975 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Mówiłem ci, że powrócę do tego przedmiotu i oto
jestem. Każde stworzenie ludzkie ma trzy oblicza, z których dwa są
znane.
1. Oblicze jest widzialne dla wszystkich. Widzimy, że twarz każdego z
nas ma jeden wzór, a jednak każda różni się od drugiej.
2. Widzimy również, ale mniej wyraźnie, wewnętrzne oblicze człowieka,
czyli jego duszę, stosownie do jego temperamentu, charakteru,
inteligencji itd.
3. Następnie jest jeszcze bardziej wewnętrzne oblicze duszy wskazujące
jej życie lub śmierć nadprzyrodzoną. Jest to oblicze łaski.
Mało osób dostrzega to trzecie oblicze.
Dusza przeniknięta Łaską Bożą, przyodziana swą białą szatą, szatą
godową, jest przepiękna.
Bóg widzi tę wspaniałość, bo pochodzi ona od Niego. Niektóre dusze
żyjące głębokim życiem łaski, czyli w doskonałości, dostrzegają również
- to trzecie oblicze.
Lecz tak jak twarze nie są jednakowe, tak oblicza wewnętrzne, czyli
osobowości ludzi, są różne, tworzą zatem różne oblicza nadprzyrodzone.
I oto są trzy oblicza: ciała, duszy i łaski.
Łaska jest życiem Bożym w duszy. Ja jestem Miłością, toteż łaska jest
Miłością Bożą, ogarniającą dusze.
4. RÓŻNE BLASKI BOŻEJ MIŁOŚCI
Jezus: Każda dusza w stanie łaski ma w sobie Moją Miłość. Blask tej
Miłości jest różnego stopnia, bo w każdej duszy Miłość ta jest inna.
Można kochać mało, bardzo mało. Ale też można kochać wiele, bardzo
wiele. Kochać można w różny sposób. Lecz ten, kto nie kocha, jest w
śmierci i nie ma w sobie światła wewnętrznego. Jest to największe
nieszczęście, bo dusza która nie otrzymała miłości wlanej przy Chrzcie,
to śmierć wieczna, czyli piekło.
Tak, mów głośno to słowo: "piekło", bo w niego prawie już nikt nie
wierzy, Duszą możesz kochać dobrze i bardzo dobrze. Można również
kochać zmysłami, tak jak w miłości małżeńskiej, która jest czystą i
świętą, gdy jest dobrze kierowaną. Można kochać ogromnie, wewnętrznie i
zewnętrznie, bez wywołania zmysłowości.
Jest to miłość niewinna, miłość czysta, miłość anielska, jest to miłość
waszych pierwszych rodziców przed grzechem. Małe dziecię, obejmujące
czule swą matkę, nie ma w swej czystej miłości nic niepokojącego.
5. POTRZEBA DZIELENIA SIĘ MIŁOŚCIĄ
Jezus: Dusza czysta, zatopiona w miłości Boga i bliźniego, która z
przykazania miłości uczyniła swe prawo życia, nie jest już zdolna
powstrzymywać wewnątrz siebie tej miłości. Promieniuje ona nawet na
materię, która ją otacza, czuje też potrzebę wylania się, dzielenia się
nią, czyli obdarowywania innych ludzi, tak jak płomień emituje
naturalne światło i ciepło. Taką mocną, czystą i niewinną miłość
rozumieją tylko niektóre dusze. Lecz często muszą ją ukrywać, by nie
była ewentualnie zgorszeniem dla innych. Bardzo mało dusz poświęconych
Bogu dochodzi do tak wspaniałej miłości. A ponieważ duszą miłości jest
zawsze cierpienie, trafia się czasem, że zagłuszając ją słusznie,
wzmaga się ją tym samym jeszcze bardziej, bo umacnia ją cierpienie,
które jest właśnie duszą miłości.
Kto tak kocha, nie odczuwa bodźca zmysłów.
Może być nawet błędem zatrzymywać naturalne odruchy miłości
nadprzyrodzonej dla nieusprawiedliwionego względu ludzkiego. Świadczą o
tym pierwsi chrześcijanie, którzy witali się pocałunkiem, nawet z
osobami innej płci. Nie stwarzało to żadnej niestosowności, póki byli
oni czyści.
6. SŁOWA JEZUSA TRWAJĄ WIECZNIE
Don Ottavio: Ale, Panie, w naszym świecie dzisiejszym, w którym królują
zupełnie ułomności i zepsucie, sprośności i nieczystość, czyż taka
nauka nie będzie niebezpieczną?
Jezus: Nie, mój synu.
Słowo Moje jest żywe i nie zmienia się ze zmianą okoliczności i
obyczajów ludzkich.
Słowo Moje jest jak promień światła dotykający błota: oświeca je, ale
sam nie plami się nim. Jeśli dzisiaj nie jest to zrozumiałe, to jutro
będzie
ono przyjęte w Moim Kościele odnowionym do nowego życia i do nowej
wspaniałości. Błogosławię cię zawsze. Pamiętaj potem coś napisał
dzisiaj. Jest to ważne dla ciebie i dla wielu innych dusz. Kochaj Mnie.
Nie zapominaj o tym, czego Ja chcę od ciebie tak często.
7. MARYJA WSPÓŁODKUPICIELKĄ
19.11.1975 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Mówiłem ci już o mojej Matce
Współodkupicielce. Była nią, w rzeczy
samej, od chwili w której poświęciła się Bogu, ofiarując swą czystość i
wolę.
Oddanie się to stawało się coraz żywsze, coraz jaśniejsze, coraz
bardziej świadome. Łaska wzrastała w Niej z latami.
Została potem oficjalnie Współodkupicielką w chwili, w której wyrzekła
swoje fiat, powodując tym w sobie dziewicze poczęcie Moje,
Słowa Bożego.
Wzmagała potem każdego dnia swego życia swą czynność Współodkupicielki,
realizując praktycznie swe początkowe ofiarowanie się.
Była Współodkupicielką w swych Siedmiu Boleściach, a zwłaszcza gdy
towarzyszyła Mi na Kalwarię i gdy, odnowiła swe fiat, godząc się na
złożenie Mnie i Siebie Samej Ojcu w ofierze dla oswobodzenia ludzkości,
wpadłej w pazury szatana. Maryja jest i będzie zawsze Współodkupicielką.
8. OBECNOŚĆ MATKI NAJŚWIĘTSZEJ W CZASIE MSZY ŚW.
Jezus: Tajemnica Krzyża odnawia się i uwiecznia w tajemnicy Mszy św.
Stąd obecność Mojej Matki na Mszy św. jest rzeczywista tak, jak była
nią na Kalwarii. Jednak nie jest ona obecną w Hostii, lecz obok Hostii
konsekrowanej, jak była przy Mnie pod Krzyżem.
Obok Mojej Matki na Kalwarii był Jan, a ta jego obecność uwieczniła się
w Mszy św. obecnością kapłana celebrującego.
Jedyną i rzeczywistą była, jest i będzie obecność Mojej Matki na Mszy
św. Rzeczywistą jest i będzie obecność kapłana na Mszy św. Ale ta
obecność kapłana może być różną, bo różne są usposobienia celebransów!
Są kapłani (nieliczni, ale są), którzy są obecni jak Jan, ze świętym i
czynnym uczestnictwem. Oddają się oni Ojcu wyraźnie, ofiarnie i
odważnie w zjednoczeniu ze Mną.
Pomyśl, mój synu, o tych świętych Mszach! Jakaż tam wzniosła, wspaniała
i cudowna jedność w miłości i cierpieniu, która jest duszą miłości i
tworzy wzniosła, Trójcę. Gdy złoży się taki dar Ojcu Memu przebacza On
ludzkości za pośrednictwem nowego Adama, nowej Ewy i ludu Bożego w
osobie Jana, czyli kapłana.
9. MATERIALNA OBECNOŚĆ KAPŁANA W CZASIE MSZY ŚWIĘTEJ
-
SZKODĄ DLA WIERNYCH
Jezus: Powiedziałem ci, synu, że niemal wszyscy słudzy ołtarza są w
zawinionej nieświadomości miejsca, jakie zajmują w tej najwyższej
tajemnicy wiary i religii.
Tym sposobem pozbawiają siebie i lud, który reprezentują, niezliczonych
łask, zmniejszając i pogarszając, o ile to jest im możliwe, zamiary
nieskończonej miłości Trójcy Świętej, psując również jedność i
trój-wymiar miłości na Kalwarii, gdyż ich obecność tam jest tylko
materialna. I bywa, że brakuje rzeczywiście udziału ludu na Mszy św.,
na której jest jednak obecny materialnie, z powodu niedostatecznego
udziału w niej
kapłana, reprezentującego ten lud.
Należy więc zrozumieć jak ważną jest taka nieświadoma obecność wielu
kapłanów na Przenajświętszej Ofierze Mszy Świętej.
Powinieneś zrozumieć wielką szkodę wyrządzoną ludowi bożemu,
pozbawionego tych darów jakie mu były przeznaczone przez pośrednictwo
kapłana, pośrednika
i świadka Odkupienia.
Wtedy kapłan (a jest ich tylu, synu) z kanału przez który ma płynąć
łaska, staje się tamą, wznoszącą się między Moim otwartym Sercem, a
ludem, który
przedstawia ten kapłan.
Pomyśl jeszcze o zawstydzeniu jakiego doświadczą i okryją się rumieńcem
na sądzie ostatecznym ci wszyscy, którzy ujrzą swą wielkość, godność i
moc, którą
z własnej winy nie chcieli nigdy zrozumieć.
Wyrzekli się nawet tego dla innych rzeczy, które nie miały żadnej
wartości, a teraz przepełnia ich życie dym, zamiast światła.
10. JEZUS: JESTEM ZASMUCONY
Jezus: Synu, wołaj głośno, wołaj do tych wszystkich kapłanów, że są oni
poza planem zbawienia, że nie są narzędziami odkupienia, lecz wygasłymi
ogniskami.
Moi kapłani nie znajdują 5 minut na przygotowanie się do Mszy świętej.
Nie mogą się zdobyć na 5 minut dziękczynienia...
Właściwie jest to logiczne. Za co mają Mi dziękować, jeśli ze Mszy
świętej nie odnieśli żadnego owocu? A potem spędzają cały dzień i część
nocy na rzeczach próżnych, niepożytecznych i dość często grzesznych.
Jakże szatan nie miałby skorzystać z tej przerażającej rzeczywistości?
Powiedz to wszystkim, bez niedomówienia, że katastrofalne następstwa
należy przypisać po większej części Moim kapłanom. Czyż można będzie
się dziwić, jeśli jutro krew ich zabarwi ziemię na czerwono...?
Powiedziałem ci: sytuacja Mego Kościoła byłaby zupełnie inna, gdyby Moi
kapłani rozwijali w swej duszy życie wewnętrzne.
Jestem zasmucony!
To nie Mnie trzeba będzie przypisać wielkie cierpienie zbliżającej się
godziny. Błogosławię cię, a wraz z tobą błogosławię drogie tobie osoby.
11. WEZWANIE DO MODLITWY
20.11.1975 r.
Jezus: Pisz, synu mój. Wiele już razy ubolewałem nad kryzysem wiary,
który skaża mój Kościół od góry do dołu. Kościół Mój słabnie i cierpi,
bo Moi kapłani są poważnie skażeni.
Gdy ciało nie przyjmuje pokarmu, siły jego słabną. Osłabione zaś ciało
nie broni się przed nieprzyjaciółmi, którzy napadają na niego i
zabijają prędzej, czy później.
Lampa wypalona gaśnie. Lampa wiary, bez dolania oliwy, również gaśnie.
A wtedy w duszy powstaje mrok i zapada noc.
Nawet małe źdźbło trawy, choćby kwiat, jeśli się ich nie podlewa
wkrótce zamierają.
Czymże jest uschłe źdźbło trawy? Czymże się staje bez wody świeży
kwiat? Są to tylko uschłe pożółkłe trawy, łamiące się za lada
dotknięciem.
12. CZYM JEST DUSZA KAPŁANA, KTÓRY SIĘ NIE MODLI?
(UWIĘZIONY ANIOŁ)
Jezus: Czym jest dusza chrześcijanina bez wiary?
Jaką jest dusza kapłana, który się nie modli?
Jest to coś najbardziej kruchego i podatnego na uszkodzenie.
Pogrążona w ciemności, gubi się ona i jest bezlitośnie unoszona przez
pożądliwość ducha lub zmysłów, a często przez jedno i drugie.
Jest to więc anioł uwięziony przez diabła w zgniliźnie zmysłów lub
nieczystości umysłu, w błędzie i herezji.
Czym staje się dusza kapłana pod wpływem kryzysu wiary lub z braku
życia wewnętrznego? Jest ona pośmiewiskiem i igraszką szatana, który
wylewa na nią swą nienawiść, zazdrość, zanurza ją we wszystkich
nieczystościach, czyniąc swą niewolnicą.
Jest to rozpaczliwa zemsta szatana, który wypluwa całą swą trującą
ślinę na tę biedną nieszczęśliwą duszę, która nie chciała użyć bardzo
skutecznych środków obrony, jakie miała ode Mnie do rozporządzenia.
13. MODLITWA TLENEM DLA DUSZY
Jezus: Pierwszym środkiem obrony to modlitwa:
- Modlitwa podnosząca duszę do Boga.
- Modlitwa będąca oddechem duszy.
- Modlitwa, która jest tlenem duszy.
- Modlitwa, która łączy duszę z Bogiem w sposób wewnętrzny i głęboki.
Czego się może bać dusza, gdy jest złączona ze Mną? Gdy jakaś dusza
chwyta się Mnie mocno, kto mógłby ją oderwać ode Mnie i od Mego Serca?
Dusza, która się nie modli jest jak zepsuty owoc: nikt nie widzi, że
gnije on ze środka.
Lecz wreszcie owoc spada na ziemię i wiemy, jaki jest jego koniec:
wyrzucają go na gnój.
Ja, Syn Boży, modliłem się we dnie i w nocy, choć tego nie
potrzebowałem. Chciałem, by przykład wyprzedził naukę, lecz dla
wielkiej liczby chrześcijan i
kapłanów, przykład Mój nie posłużył do niczego.
Jeśli ktoś nie chce jeść, nie może Mi zarzucać zmniejszania się w nim
sił fizycznych. Jeśli ktoś nie chce się modlić, nie może również
zarzucać Mi zaniku w nim wszelkiej energii duchowej. Kto się nie modli,
jest jak rozbitek wśród wzburzonych fal
świata, dalekiego od Boga. A jeśli nie pływa, to jak może się uratować?
Przejmująca liczba kapłanów, którzy zaniedbali Moje wezwania do
modlitwy, jakże oni potrafią się zbawić? Nie zdają sobie sprawy, że ich
gorączkowa działalność jest bezpłodną i że Bóg jej nie błogosławi.
Często nawet wywołuje ona skutki przeciwne.
Nie wierzą już oni sakramentaliom, których prawie nie używają, choć są
też wyjątki. Żyją oni poza żywą Rzeczywistością duchową, są jakby
zahipnotyzowani przez diabła.
14. JESTEM ŻYCIEM - JESTEM OGNIEM - ZAPALCIE OGNIE
MIŁOŚCI
Jezus: Synu, wierzą oni tylko w siebie samych, wierzą w tygodniki i
dzienniki. Piją chciwie z tych źródeł. Wystarczyłoby spokojne
spojrzenie w przeszłość Kościoła, by zdać sobie sprawę, że bez modlitwy
żaden święty się nie uświęcił. Żaden męczennik (a było ich miliony) bez
modlitwy nie zaświadczyłby swą krwią wierności Mnie i Wierze.
Ci kapłani nie zwracają na to uwagi. Ale czym karmią swą duszę? U wielu
z nich życie łaski wygasło.
Co za zaślepienie! Co za głęboka noc!
To straszne: wyrzekają się Światła i Życia ci, którzy byli wybrani, by
nieść Światło i Życie duszom.
Mój synu. Ja jestem Miłością, którą oni odrzucają. Jestem Życiem, które
oni gaszą. Jestem Ogniem i czegóż chcę, jak tylko by był zapalony.
Dlatego chcę, by zapalono wiele ogni po miasteczkach i miastach. Biada
pasterzom, którzy sprzeciwią się Mojej woli.
Chcę zwłaszcza przyjaciół Jezusa Eucharystycznego, jak ci już
powiedziałem.
Wybrałem cię do wielkiej rzeczy, by zanieść Me Słowo do następców
Apostołów, do kapłanów i do wiernych.
Jest to ostatnia możliwość zbawienia się i zbawienia dusz.
Nie uwierzyli oni Mnie, ani mojej Matce. Nie uwierzą i wielu trwać
będzie w zaślepieniu, lecz Ja chcę, by wiedzieli, że godzina jest
bliska.
Błogosławię cię, mój synu.
15. BARDZO WAŻNA BITWA
21.11.1975 r.
Jezus: Synu, pisz: Napisane jest: "Rozważaj rzeczy ostateczne, a nie
zginiesz ". Słowa te,
wyszły z ust Mądrości, były dane ludowi Bożemu, jako norma życia. Były
one jakby źródłem światła, by człowiek otoczony ciemnością mógł iść
pewnie ku celowi swego istnienia ludzkiego.
Teraz to przykazanie, tak ważne i tak skuteczne, zostało odłożone na
bok wraz z innymi, w imię ewolucji wymagającej nowych form życia i
obyczajów.
Wystarczyłoby trochę uwagi, by ujrzeć, że to nieokiełzane pragnienie
nowości jest tylko chytrym oszustwem nieprzyjaciela człowieka.
Polecenie rozważania we dnie i w nocy wielkich prawd wiary pochodzi od
Boga. A palące pragnienie nowości podsuwa nam szatan.
Gdyby kapłani w sposób szczególny, prosili o światło, nie odmówiłbym im
tego. Lecz olśnieni przez wroga, dali mu się oni przekonać, a wszystkie
następstwa tego ty sammożesz stwierdzić.
Bóg chce skierować człowieka ku zrealizowaniu wiecznego zbawienia jego
duszy, lecz gdy ten nie chce w tym współpracować. Bóg pozostawia go
jemu samemu. Bóg pragnie zbawić człowieka, ale za jego zgodą. Chce go
zbawić, ale nie wbrew jego życzeniom.
16. SZUKAĆ BOGA W MILCZENIU - CZŁOWIEK NIE WIE JUŻ,
KIM
JEST
Jezus: Powiedziałem ci już wyraźnie, że tylko w milczeniu duszy Bóg
daje usłyszeć swój głos.
Ale kto dzisiaj szuka Boga w milczeniu?
Na ogół biorąc ludzie, a nawet Moi kapłani, przyłączyli się do szatana
w dziele poniżenia godności ludzkiej. Porozumieli się oni wzajemnie nie
tylko w poniżeniu, ale i w zniszczeniu jej, tak, że się jej już nie
poznaje.
Człowiek nie wie już, kim jest. Zgubne dzieło materializmu wcielone
przez szatana, doprowadziło do tego stanu.
Ci, którzy powinni byli użyć wszelkiej możliwej energii, by
przeszkodzić tak dramatycznemu położeniu, nie tylko nie uczynili tego,
ale zgodzili się połączyć z ciemnymi mocami Zła, powiększając i
przyśpieszając tym proces rozpadu wszelkich wartości duchowych i
nadprzyrodzonych, które czyniły i czynią człowieka wielkim, jako
stworzenie wolne i rozumne, uczynione na obraz i podobieństwo Boże.
Mój synu, powiedziałem ci już, że godzina ciemności jest bliska i że
ludzkość dozna nąjstraszniejszej walki rozpętanej na świecie przez
piekło, które uczyni wszystko, by zdobyć to zwycięstwo i jest
przekonane mieć je w ręku. Powiedziałem ci, że walka ta będzie podobna
jedynie do przerażającej bitwy na Niebie między synami światłości i
ciemności. Czy widzisz już teraz powód Mego twierdzenia?
Wielu nawet między poświęconymi Mi i nawet wśród następców apostołów,
nie wiedzą, że godziny tej, od upadku Adama i Ewy, szatan i jego
zastępy pragnęli zawsze, pożądali i ścigali wszelkimi środkami jakie
tylko mieli do dyspozycji. Diabeł uważa tę walkę za pewny odwet na
Bogu, na Mnie Zbawicielu, na Kościele jako owocu Mego Odkupienia, na
Mnie i na Moim Kościele, bo wyrwałem mu ludzkość, która się stała jego
niewolnicą.
Chcę, by wszyscy uznali bliskie wydarzenia, powtarzam to ci jeszcze, za
najpoważniejsze w historii rodzaju ludzkości.
A dlaczego nie chcą oni tego uznać, choć znaki tego są wyraźne i Matka
moja uprzedzała o tym?
Teraz, zamykając jednocześnie oczy na światło, mówią o Miłosierdziu.
Dlaczego nie mówili o nim pierwej, gdy ukazywało się ono tak cudownie
w Fatimie, w Lourdes i gdzie indziej, wzywając ludzi do skruchy i
modlitwy?
Jest zuchwalstwem odmawiać uległości Bogu, a potem mówić o Jego
Miłosierdziu. Miłosierdzie Boże jest jak magnes, powinni znaleźć punkt
przyciągania, a nie odpychania. Ja nie chcę nieszczęścia!
Obrócę głupotę i złość ludzką na dzieło oczyszczenia, dla triumfu Mego
Miłosierdzia i Sprawiedliwości.
Kto się wyrzekł światła, by stać się synem ciemności, nie może mieć
słów prawdy i światłości.
"Rozważaj rzeczy ostateczne, a nie zginiesz "! Ale teraz nikt już nie
rozważa, za wyjątkiem kilku osób. Tworzą sobie
złudzenia: są jak dzieci, biegnące za różnobarwnym motylkiem, a gdy go
złapią i otworzą potem ręce, ujrzą, że został z niego tylko robak.
Biedna ludzkość, coraz bardziej rozczarowana i zbłąkana, nie umie
znaleźć dla siebie prostej drogi.
Módl się, mój synu! Błogosławię ci.
17. WIELU KAPŁANÓW NIE ROZUMIE HISTORII LUDZKOŚCI
22.11.1975 r.
Jezus: Wielu kapłanów, i nawet niektórzy z następców Apostołów, nie
zrozumieli wiele z historii ludzkości. Chrześcijanie rozumieją mało lub
nic, ale są oni mniej odpowiedzialni, bo nikt nie starał się ich
oświecić. Mało jest również dusz z grona poświęconych, które znają
dokładny obraz historii świata.
Cała ta historia polega na walce między szatanem, a Bogiem. Szatan
zwalcza Boga w stworzeniach wraz ze swymi piekielnymi zastępami.
Szatan wie dobrze, że nie może występować wprost przeciw Bogu, toteż
zwalcza Go pośrednio w rodzaju ludzkim.
Czym jest historia tajemnicy zbawienia, nad którą teologowie suszą
sobie mózg, by nawet w tej dziedzinie znaleźć jakąś nowość? Dręczą oni
siebie na
wszelki sposób, by powikłać prawdy objawione przeze Mnie.
Cóż zrozumieli oni z prostoty i głębi mej nauki, czyli z Pisma świętego
i mojej Ewangelii? Czym jest historia Kościoła, jeśli nie ostrym
przeciwieństwem między dobrem a złem? Mówię ci, synu, że historia
ludzkości ma dwa ogniska zbieżności:
l. Stworzenie człowieka ze wszystkimi jego darami naturalnymi,
nadnaturalnymi i nadprzyrodzonymi, trzeba pamiętać o tym, by zrozumieć
wielkość upadku
pierwszych rodziców.
Oto nareszcie szatan znalazł przedmiot, na który może wylać swą
nienawiść, swój jad oraz swe namiętności wyuzdane i rozpaczliwe. Oto
teraz:
- Człowiek bogaty stał się ubogim.
- Człowiek mądry stał się nieukiem.
- Człowiek silny stał się słabym.
- Człowiek szczęśliwy stał się nieszczęsnym.
- Człowiek nieśmiertelny stal się śmiertelnym.
Nie mogąc uderzyć na Boga, szatan mógł teraz rzucić się rozpaczliwie na
człowieka, na cały rodzaj ludzki.
Kiedy potem dowiedział się o Wcieleniu Moim, Słowa Bożego, powziął
szalony plan zniszczenia Mnie i Mojego Kościoła, zniszczenia dzieła
Mojego Odkupienia.
Był to głupi i przewrotny plan wojny. Wojna ta miała się składać z
niezliczonych bitew. Szatan posługiwał się wszystkimi, którzy ulegli
niszczącemu działaniu na służbie jego szalonej pychy.
2. Drugim ogniskiem zbieżności historii ludzkiej jest:
- Wcielenie, Męka i Śmierć Moja, Syna Bożego, który stał się
człowiekiem. Jest również męka, śmierć i zmartwychwstanie mego Ciała
Mistycznego, czyli Kościoła, który wyszedł z mego Miłosiernego Serca.
18. AUTENTYCZNA HISTORIA RODZAJU LUDZKIEGO
Jezus: Autentyczna historia rodzaju ludzkiego objawia się stopniowo, a
ostatnia jej strona będzie napisana przy końcu czasów.
Jest to więc historia bieżąca, która wskazuje jasno walkę nieustanną
między dobrem, a złem - między światłem a ciemnością - między miłością
a nienawiścią - między wiarą, a ateizmem - między radością, a
cierpieniem.
Za dobrem, światłością, prawdą i miłością jest Bóg.
Przeciwnie, za złem jest diabeł. Teraz, z wielką goryczą widać, jak ze
strony Mego Kościoła, z winy wielu pasterzy i kapłanów nie powzięto
obrony wartości Odkupienia i nie przygotowano środków obrony przeciw
napaściom nieprzyjaciela, jak to trzeba uczynić wobec nieustannych i
zuchwałych mocy piekła.
Odpowiedzialni są za to pasterze i kapłani, którzy bronią się dzisiaj
tak, jak gdyby byli rzuceni na ruchome piaski. A do tego, gdy dom się
pali, a zawał gruntu już nastąpił, oni tracą czas na tysiączne
czynności nieproduktywne, bo są one poza rzeczywistością, bo nie są
ujęte w realistyczne spojrzenie na rzeczywistość.
Zapewniam cię, że ta rozpoczęta wojna wybuchnie najstraszniejszą bitwą
jaka kiedykolwiek była na ziemi. Może być z nią porównana tylko bitwa
między aniołami zbuntowanymi przeciw aniołom światłości.
Chcę stanowczo, by wszyscy wiedzieli, że to nie Ja, ale ludzie
połączeni z szatanem starają się urzeczywistnić to szaleństwo.
Nie Ja! Nie Mnie należy zarzucać przyszłą walkę. Ja zaś będąc
Sprawiedliwością i Miłosierdziem, Ja potrafię mimo złośliwości tamtych
wskrzesić Kościół i
świat odnowić. Ja potrafię nadać Kościołowi i światu długi okres pokoju
i sprawiedliwości. Potrafię wybawić od mąk piekielnych tych wszystkich,
którzy w duchu pokory i skruchy przyjmą w porę te posłannictwa,
świadczące o Mojej Miłości.
Błogosławię cię, synu, a wraz z tobą błogosławię tych wszystkich,
którzy uwierzą Mi.
19. ROZWAŻAJ RZECZY OSTATECZNE, A NIE ZGINIESZ
23.11.1975 r.
Jezus: Z ust Mądrości wyszło to napomnienie: "Rozważaj rzeczy
ostateczne, a nie zginiesz".
Duch Święty podaje waszym duszom cztery wielkie prawdy: Śmierć - Sąd -
Piekło - Niebo.
A więc umiera się. Jest to rzeczywistością konkretną, że śmierć - z
którą spotykacie się niemal co dzień - pewnego dnia będzie dotyczyć was
osobiście.
Otóż synu, jest to nie do uwierzenia, ale w rzeczywistości nikt się o
to nie troszczy: żyje się możliwie wesoło, jak gdyby nie miało się
umierać.
Któż to doprowadza ludzi, chrześcijan, kapłanów, do zapomnienia o tym
upomnieniu Ducha Świętego, by rozważać o śmierci, której nikt nie może
uniknąć? To szatan! To zawsze on otacza duszę swymi chytrościami i
uwodzeniami, oraz kłamstwami: "Jak lew ryczący szuka, kogo by pożreć".
Jesteście więc ostrzeżeni.
Powiedziano wam, że on ryczy, ale nie może was ugryźć, jak tylko wtedy,
gdy narażacie się na to z własnej winy. Pod tym względem macie wiele
pouczeń ze strony Pisma Świętego, życia świętych i męczenników. Jest
tam cała historia strasznych walk między człowiekiem a duchem
ciemności. Przypomnijcie tu sobie o Aniele Tobiasza, który uwolnił Sarę
i wiele innych wydarzeń.
20. ANIOŁ STRÓŻ
Jezus: Nie chciałem, by człowiek walczył sam, bo wtedy walka taka
byłaby nierówna. Dałem więc każdemu anioła, by zawsze był gotów do
pomocy, ile razy poprosi się go o to.
Na nieszczęście, brak wiary sprawia, że mało kto zwraca się do niego.
Ileż to razy Moi Aniołowie, wasi stróżowie, są zmuszeni dla niewiary
ludzkiej do prawie zupełnej bezczynności. Ileż to razy muszą się oni
usunąć, by nie być obecni przy morderstwie, jakie człowiek dokonuje na
samym sobie.
Biedny człowieku, który idziesz przez ciemności po omacku, kiedy Ja
wyznaczyłem ci świetlaną drogę.
Jakie są więc środki do obrony? Ależ jest ich tyle! Są Sakramenty,
Sakramentalia, Modlitwa!
Ale żaden środek nie pomoże, gdy dusza jest w ciemności. A dziś wielka
liczba dusz jest w ciemności bardzo głębokiej. Brak wiary powoduje
ciemność w duszach.
21. JEŚLI NIE BĘDZIECIE CZYNIĆ POKUTY
Jezus: Największy kryzys wiary od stworzenia człowieka aż do dzisiaj,
jest to kryzys aktualny. Zwyczaje formalistyczne życia
chrześcijańskiego trzymają wielu w złudzeniu, że są na dobrej drodze.
Wielu kapłanów uważa się, że są w porządku, tak jak to sądzili kapłani,
faryzeusze i inni za czasów, kiedy Ja byłem na ziemi, w Moim widzialnym
Człowieczeństwie.
W każdym czasie i miejscu walka między dobrem, a złem wygląda bez
zmiany tak samo. Jeśli dzisiejsza ludzkość ateistyczna nie będzie się
starała powstać i nie będzie usiłowała otrząsnąć się z kurzu i dymu,
który kopci jej duszę, zginie jej większa część.
To nie wyśmiewanie, ani ironia pseudo-teologów, księży nieświadomych i
pysznych, to nie sztuczne wysiłki zepsucia na wszystkich odcinkach
życia prywatnego i publicznego, pomogą uniknąć ruin, jakie człowiek tak
niemądrze szykuje sobie. Mów głośno, że czas jest policzony. Wołaj
głośno, jak Jonasz:
"Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy zginiecie"!
Mów głośno, że się nie naśmiewa z Boga bezkarnie.
Wołaj głośno, że Bóg nie chce tej godziny ciemności lecz spowodowali ją
sami ludzie. Wołaj głośno, że moja Matka tyle już uczyniła, by oddalić
od świata katastrofę.
Przypomnij wszystkim: Lourdes, Fatima i tysiące innych wstawiennictw,
tak często zagłuszanych przez tych, którzy mieli obowiązek wydać o tym
sąd z większym obiektywizmem i mniejszym względem ludzkim. Bali się oni
tylko osądu świata...
Na tym polega ich wina: nie szukali oni prawdy, ale zajmowali się sobą.
A teraz mówią o Miłosierdziu Bożym, a nie o swojej odpowiedzialności.
Nawet w sądzie wydanym o obecnych posłannictwach czy odrzucą znowu Moje
światło?
Ja chcę ich wszystkich zbawić, lecz oni opierają się temu. Kochają
ciemności, więc zginą w nich. Ty nie bój się i bądź Mi nadal wiernym.
Jesteś w moim Sercu i tam nikt nie może cię ruszyć, ani zadrasnąć!
Błogosławię cię, synu. Kochaj Mnie i idź prosto przede Mną. Ja jestem
Drogą, po której wielu nie chce iść.
22. WOLA BOŻA - CHCE MIEĆ KOŚCIÓŁ ODNOWY
24.11.1975 r.
Jezus: Synu, napisz jakimi chcę mieć moich biskupów, kapłanów i
wiernych.
Jeśli to pokolenie nie zmieni swego życia, jakiego domagam się od dawna
z takim naleganiem, Ja Sam będę czuwał nad konieczną reformą życia. Nie
brak mi do tego środków. Jeśli oni nie chcą zastosować się do Woli
Bożej, będę czuwał Sam nad jej wykonaniem.
Dziwicie się, czytając Pismo święte, twardości serc doktorów i rabinów
ludu Izraelskiego, ale wy im w tym nie ustępujecie. Powolnego i
twardego serca, na co jeszcze czekacie? Czyż nie wystarczają znaki,
jakie wam dałem?
Ja chcę mieć Kościół odnowiony, oczyszczony z brudu, który Go teraz
zalewa!
Nie łudźcie się. Powtarzam wam, że jestem Bogiem Miłosierdzia, ale co
uczyniliście z Moim Miłosierdziem? Dlaczego nie chcecie zrozumieć, że
we Mnie Miłosierdzie i Sprawiedliwość stanowią jedno?
Nie możecie zniszczyć Mojej Sprawiedliwości, tak jak nie możecie
zniszczyć piekła, o którym nie chcecie już słyszeć.
Czy Ja przestaję być Miłosierdziem, gdy na mocy Sprawiedliwości jestem
zmuszony wyłączyć z domu Mego Ojca potępionych i nie pokutujących?
Jakim byłbym Sędzią, gdybym postępował jednakowo z dobrymi i ze złymi?
Gdyby się zniosło Sprawiedliwość, stosownie do waszego wadliwego
rozumowania, trzeba by wtedy znieść sąd szczegółowy i ogólny. Trzeba by
było też przyjąć, że życie ziemskie nie jest wymaganiem, ani czasem
próby, oraz że wszystko ma pozostać jak dotąd.
Nie byłoby już odłączenia dobrego nasienia od kąkolu, ani potępionych
od sprawiedliwych. Moje zaś nauki byłyby splamione błędami.
Nie, mój synu. Ja nie mogę się mylić. Chwalicie sobie wzór życia, który
różni się i od mojej nauki i od moich przykładów. Ja jestem Drogą. Ci,
którzy chcą przyjść do Mnie, a więc biskupi, kapłani, wierni, powinni
iść za Mną.
W jednym z poprzednich posłannictw powiedziałem wyraźnie: "Rozpocząłem
życie ziemskie w pokorze, ubóstwie i posłuszeństwie Memu Ojcu, aż do
śmierci".
Zastosowałem się do Boskiej woli Ojca. Lecz kto dzisiaj stara się
wypełnić wolę Boga?
Nie starają się nawet poznać jej...
Jakimi powinni być Moi pasterze, kapłani i wierni?
Cóż może być bardziej przejrzyste i jasne nad moją Ewangelię? Jednak
oni tego nie widzą, bo są zaciemnieni pychą lub jedną z dwóch
pożądliwości.
Gdy przyszedłem na świat, nie oznajmiłem tego potężnym i bogatym tej
ziemi, lecz pasterzom, ludziom pokornym i czystym, sprawiedliwym i
uczciwym. Oni zaś przyszli przywitać Mnie i złożyć Mi swą miłość.
Urodzony w wielkiej pokorze, chciałem mieć dokoła siebie prostaczków,
pokornych i czystego serca. Takimi więc powinni być Moi biskupi,
kapłani i wierni. Będą oni takimi w Kościele oczyszczonym.
Ojciec Mój dał Mi Józefa, męża sprawiedliwego, za karmiciela. Był to
mąż święty, praktykujący sprawiedliwość, mąż pokorny i czysty.
Gdyby biskupi i kapłani chcieli zastanowić się trochę, zrozumieliby
czego Bóg od nich żąda.
23. POKORA, PROSTOTA I CZYSTOŚĆ JANA ZDOBYŁA MOJE
SERCE
Jezus: Nie mówię o Mojej Matce, która była Królową wszystkich cnót i
która jedyna między wszystkimi niewiastami i błogosławiona między nimi,
otrzymała udział (sposobem podanym poprzednio) w Moim Kościele. Jest
więc Ona wzorem wszelkich cnót i dla biskupów i kapłanów.
Taką, jak była Moja Matka, powinni być wszyscy biskupi i kapłani.
Wystarczy rozważyć to, by zrozumieć.
Wśród moich Apostołów najbardziej umiłowanym był Jan. Otrzymał on
zwierzenie Mego Serca Miłosiernego. Pokora, prostota i czystość Jana
zdobyły Moje Serce.
Był tam też inny, o sercu pysznym i duszy nieczystej, który mimo Mego
Miłosierdzia, skończył z rozpaczą w piekle. Nie chciał on ulec wpływowi
Mojej Miłości i Miłosierdzia, lecz uległ podstępnym głosom najgorszych
namiętności.
A kim byli święci? To byli prawdziwi Moi przyjaciele.
Mógłbym przytoczyć jeszcze wiele i przypomnieć tobie inne przykłady,
ale uważam to za wystarczające.
Błogosławię cię, mój synu. Ofiaruj Mi twe cierpienia, by połączyć je z
Moimi, by stała się jasność w duszy tych, którzy żyją w ciemności.
24. NAJPIĘKNIEJSZY KWIAT - NIEPOKALANE SERCE MARYI
Jezus: Jaki jest najpiękniejszy kwiat Nieba i ziemi?
Które to jest najpiękniejsze dzieło stworzenia?
Co jest najdroższe Trójcy Przenajświętszej?
Jest to Niepokalane Serce Mojej i waszej Matki. Serce Maryi jest
przedmiotem wiekuistej Miłości Boga w Trójcy Jedynego.
Otóż to, co było najdroższe Jego Sercu, Bóg chciał to wam ofiarować.
Kwiat cudowny i wonny, ma on w sobie zapach wszystkich cnót. Nie ma mu
podobnego kwiatu ani na Niebie, ani na ziemi, bo przewyższa on swą
pięknością aniołów i wszystkie stworzenia ziemskie. Od wieków Bóg
patrzył na Nią, umiłował Ją i uczynił z Niej przedmiot swego
upodobania. Bóg chciał Ją mieć przy sobie w wykonaniu swoich
nieskończonych zamiarów miłości. Uczynił Ją potężną, jako
Współodkupicielkę, Matkę i Królową.
Przed Nią schylają się hierarchie anielskie, a pokolenia ludzkie głoszą
Ją Błogosławioną Bóg ukochał ludzi do tego stopnia, że wydał za nich
swego Syna, a po Synu Jego Matkę. Lecz ludzie nie okazywali zawsze i
nie okazują, że zrozumieli ten dar Boży.
Jest to kwiat o bieli niepokalanej, pełen czystości, miłości i
ofiarności. Kwiat jedyny: ani w Niebie, ani na ziemi nie będzie mu
nigdy podobnego. Jest to prawdziwe arcydzieło Boże, w porównaniu z
którym wszystko blednie i jest nic nie znaczące.
Otóż ta Matka ma zdolność do miłości bez granic. Ci, którzy tego nie
przyjmują i nie wierzą w liczne objawienia Mojej Matki, dla dobra
pielgrzymującej na ziemi ludzkości, nie wiedzą co to jest miłość. Serce
ich jest wyschłe, a umysł tak zaciemniony, że już nie widzą.
25. MIŁOŚĆ PRZELEWA SIĘ NA PRZEDMIOT UMIŁOWANIA
(NIE ZNACIE MIŁOŚCI)
Jezus: Powiedziałem ci już, że wiary, nadziei i miłości nie można nigdy
rozłączyć. Są one (trochę jak Osoby Trójcy Świętej) odrębne, ale
złączone i tworzą
jedność w troistości.
Jakże mogłoby być inaczej?
Są to cnoty nadprzyrodzone, w których Bóg Sam daje udział w duszy
każdego chrześcijanina i dzięki którym chrześcijanin staje się synem
Bożym, mającym udział w Jego naturze. Na mocy tego staje się podobnym
Bogu.
Biedni synowie, biedni kapłani, jakże nędznym jest wasze życie, bo wy
nie znacie miłości. Jakże smutnym jest życie wasze, bo wy nie znacie
nadziei, tej
głównej sprężyny radości, nie znacie mocy, która zwycięża doświadczenia
i trudności. Jak zepsuta jest wasza natura.
Świat i diabeł stanowią wciąż przeszkody na waszej drodze, dlatego
często upadacie na ziemię. Dlaczego jesteście niespokojni i zbuntowani?
Bo tam, gdzie nie ma miłości, jest uczucie urazy, która często
przeradza się w nienawiść, nawet u księży.
Mój synu, strefy neutralne nie istnieją; albo się jest na płaszczyźnie
nieskończonej miłości Bożej, albo w zasięgu wroga Boga i człowieka, a
więc szatana.
Toteż nie wierzyć, lub nawet tylko wątpić, w bardzo liczne interwencje
Moje lub Mojej Matki dla dobra ludzkości (są one zawsze w stosunku do
potrzeb czasów) równa się zaprzeczeniu Miłości Bożej lub rzeczywistości
najpiękniejszego Kwiatu Nieba i ziemi, czyli Niepokalanego Serca Mojej
Matki.
Miłość z konieczności dąży do przedmiotu umiłowanego. Miłość przelewa
się na przedmiot umiłowany. Kto tego nie rozumie, nie pojmuje natury
miłości.
Żaliłem się już na zachowanie hierarchii pod tym względem, na który nie
zwraca się koniecznej uwagi. Nie starano się poznać tego wystarczająco
i obiektywnie. Sądy wydawane przez wielu biskupów były uwarunkowane
obawą, lękiem osobistym, strachem, by się nie zawstydzić itp. Nie
szukano prawdy, jedynie prawdy, odrzucając wszelki obcy element. Zawsze
to straszne ja ponosi przy każdej czynności lęk przed
odpowiedzialnością. Stawia się więc na pierwszym miejscu siebie samego,
a interesy Boga i dusz idą potem...
Ile to czasu straconego, ile przeszkód stawianych duszom, ile
niesłusznych potępień!
Ile dobra traci wiele dusz!
Straszną jest odpowiedzialność tych, którzy mają władzę do zbadania,
dla osądzenia w prawdzie i sprawiedliwości, a nie tchórzliwie i
niesprawiedliwie. Postępują oni dwoiście, kiedy stawiają własną osobę
na pierwszym planie przed prawdziwymi interesami Boga. Powodują też oni
wiele szkody duszom niesłusznymi zarzutami.
26. KTO NIE MIŁUJE TRWA W ŚMIERCI
(MIŁOŚĆ BEZ MIARY)
Jezus: Synu, chciałbym dać ci zrozumieć przez porównanie wielki plan
miłości twego Boga.
Wyobraź sobie rodziców mających jedynego syna, którego kochają szalenie
i który jest celem ich życia. Otóż pewnego dnia żądają od nich, by
oddali swego syna, by zbawić od śmierci wielu innych ludzi. Ci rodzice,
mimo że kochają niewypowiedzianie swego syna, zgadzają się na jego
śmierć. Syn zaś, chociaż również ogromnie kocha rodziców, zgadza się
ofiarować za swych licznych braci. Była to miłość bez miary ojca i
matki dla syna, miłość bez miary ojca i matki dla skazanych na śmierć
bez tej ofiary syna, oraz miłość bez miary syna dla rodziców i dla
swych młodych braci, których trzeba było ratować.
Miłość dąży do tego by dawać i oddawać się samemu. Bóg kocha
nieskończenie swego Syna i daje Go dla zbawienia ludzkości. Syn kocha
nieskończenie swego Ojca i zgadza się umrzeć za ludzkość.
Ojciec niebieski i Madonna kochają Mnie swego Syna i dają Go na
zbawienie ludzi. Miłość Syna do Ojca Niebieskiego i do ludzi spotyka
się w Jego Miłosiernym Sercu, tak jak miłość Mojej i waszej Matki do
Boga w Trójcy Jedynego i do was,
spotyka się w Jej Niepokalanym Sercu.
Co wiedzą o tej tajemnicy miłości Moi kapłani niewierzący? Stąd
powstaje
ich jałowość duchowa, dlatego nie chcą oni cierpieć. A cierpienie jest
duszą miłości...
Dusze-ofiary zrozumiały to, ale co wiedzą o tym kapłani i co mają oni
do dania duszom, jeśli sami nie mają miłości?
Co kapłani mogą dać, jeśli nie siebie samych? Dlatego szukają zawsze
siebie, nawet wtedy, gdy obłudnie mówią o miłości. Ich słowa wyszukane
będą zawsze zimne i pozbawione wszelkiej mocy wpływu na innych. Są to
tylko najemnicy, którzy nie czynią niczego bez zadowolenia samych
siebie. Nie pojmują oni tego, czym jest dostosowanie się do woli Bożej,
bo to pochodzi z miłości.
Są oni egoistami. Muszą być pełni pychy, a więc i egoizmu. Są to
najemnicy, którzy w niedalekiej przyszłości, gdy wilki wejdą do
owczarni, by pożerać owce, uciekać będą całymi tysiącami, pozostawiając
za sobą tylko ruiny.
Zdradzą oni Boga i swych braci, bo będą myśleli tylko o sobie. Jak będą
mogli kochać, jeśli nigdy nie zaznali miłości? Ale to tylko z ich winy,
mój synu, z ich winy, bo odrzucali w próżnię natchnienie mej łaski.
Jaki straszny widok i jak ciemną strefę tworzą ci kapłani i synowie
Mego Kościoła! Ile to zimna i mrozu dookoła nich!
"Kto nie miłuje, trwa w śmierci". Toteż są oni w śmierci, bo dusza bez
miłości jest martwa. Trwają w takiej ciemności, że już nie widzą tego,
w co dusze proste wierzą i co widzą. Tacy kapłani są niczym dla Mego
Kościoła, są członkami zgangrenowanymi Mego Ciała Mistycznego. Są oni
cierpieniem i nieobliczalną szkodą dla siebie i dla dusz. To gałązki
oderwane od winnicy. Są oni jakby wyklętą figą, która miała tylko
liście, a nigdy owocu.
Biedni synowie! Pycha i zarozumiałość sprowadziły ich na drogę bez
wyjścia. Niezdolni są do zwrócenia się ku zdobyczom dobra: nie mają
siły do dążenia na szczyt Świętej Góry.
Trzeba nimi potrząsnąć i obudzić ich z tego snu śmierci, który ich
obejmuje.
Don Ottavio: Ale, jak, o Panie?
Jezus: Wiesz o tym, mój synu: potrzeba pokory, modlitwy i cierpienia.
Pokorą zwalcza się pychę. Cierpieniem zapali się ogień. Modlitwą zmusza
się
Boga do litości i miłosierdzia.
Synu, oto dlaczego chcę, by biskupi postanowili wskrzesić w parafiach
pobożne Stowarzyszenie Przyjaciół Jezusa Eucharystycznego. Powinni
zrozumieć, że chodzi tu o wiarę i miłość. Zapalić ogień miłości,
rozpalić stosy wiary i wzajemnej miłości, jest o wiele ważniejsze nad
różne inne aktywności.
Jest to możliwe wszędzie, bo nie chodzi tu o ilość członków. Ważne jest
to, by we wszystkich parafiach. Moi Przyjaciele, mając Mnie obecnego w
tajemnicy
wiary i miłości, stali się pomocnikami w zbawianiu dusz zagrożonych.
Jest to konieczne, by wobec zbliżającej się godziny ciemności, dusze
wierne wiedziały gdzie mogą nabrać siły, wzmocnić się. Powinny mieć
pewny punkt oparcia, by nie zginąć w ciemności nocy.
Nie jest to takie trudne, niech więc działają póki mają czas. Na razie
dosyć, mój synu.
Kto ma uszy do słuchania niech słucha.
Błogosławię cię. Ofiaruj Mi swe cierpienie i pozostań przy Mnie.
Czuwałeś tej nocy i pocieszyłeś Mnie twoją miłością.
27. SZATAN - WRÓG DO ZWALCZENIA
26.11.1975 r.
Jezus: Ja, Słowo Przedwieczne Boga, Słowo Ojca, przemówiłem do ludzi i
oznajmiłem im prawdę.
Prawda promieniuje, a światłość była konieczna, bo cienie śmierci
zstąpiły na winną ludzkość, otoczyły ją i uwięziły, jakby straszne i
trujące ukąszenie. Walka zaczęła się wcześnie, była to walka między
światłem a ciemnościami... między prawdą, a kłamstwem... między życiem,
a śmiercią. Wasi pierwsi rodzice po popełnieniu winy pobiegli ukryć
się w gęstwinie zieleni, bo bali się. Czuli potrzebę okrycia się, bo
się
wstydzili. Zdali sobie wtedy sprawę z pierwszych skutków swej winy.
Lecz Ja, Słowo Boże i Światłość świata, rzuciłem promienie prawdy i
światła na waszych pierwszych rodziców, pogrążonych w ciemności
śmierci, i otrzymawszy od nich przyznanie się do winy, przepowiedziałem
im zwycięstwo przez Maryję: "Zastawiłeś zasadzkę na niewiastę, a ona
zgniecie ci głowę, będziesz pełzał po ziemi, łykał proch i będziesz
przeklęty między wszystkimi stworzeniami ziemskimi".
Oto wojna wkroczyła na świat, rozpoczął się nieprzerwany pojedynek,
który zakończy się przy końcu czasów na Sądzie Powszechnym. Będzie to
wielki dzień, który zaznaczy pieczęcią boską Moje wielkie zwycięstwo
- Słowa Bożego i Światłości świata - nad kłamstwem.
Wy, synowie moi, od stworzenia i upadku człowieka aż do dzisiaj, nie
zrozumieliście jeszcze tego, że ta wojna znajduje się w centrum całej
historii ludzkiej. Wszystkie usiłowania ciemnych potęg zła polegają
właśnie na tym: odwrócić duszę ludzką od rzeczywistej wizji tej
dramatycznej walki trwającej bez przerwy między Mną, Słowem Bożym które
stało się Ciałem, a szatanem z jego zastępami.
Cała historia Tajemnicy zbawienia ma w tym swą oś. Historia Ciała
Mistycznego ma tam swój ośrodek. Historia ludzkości znajduje tam swą
rację bytu. Jest to paradoksalne, że nie zostało to zrozumiane przez
wielu biskupów i wielu kapłanów.
Oto dlaczego doszliście do sytuacji katastrofalnej. Jeśli ci, którzy
powinni czuwać, nie znają niebezpieczeństwa, którego mają się strzec,
to na czym polega ich czujność?
Jeśli ci, którzy mają prowadzić, nie znają dobrej drogi, jakimi są
przewodnikami?
Jeśli ci, którzy mają walczyć, nie używają odpowiednich oręży, są
skazani wtedy na porażkę. Tak właśnie było na początku: Adam i Ewa
mieli dostateczne siły i moc, by zwalczać zasadzki nieprzyjaciela, ale
nie mieli doświadczenia co do sposobu obrony przed zasadzkami kłamstwa,
bo go nie znali.
28. KAPŁAŃSKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA DUSZE
Jezus: Jest dla was bardzo ważną rzeczą znać dobrze, jaką ma moc
nieprzyjaciel, występujący przeciwko wam - po tylu wiekach.
Adam i Ewa starali się wytłumaczyć i zrzucali winę na kusiciela.
Zgrzeszyli sami, ale usiłowali oskarżyć przeciwnika o swoją winę.
Tak czyni wielu biskupów i wielu kapłanów w próżnym usiłowaniu pozbycia
się odpowiedzialności. Bali się i boją odpowiadać. Dla własnej chwały
ustępują nieprzyjacielowi i to nieskończone razy. Kierują się osobistą
chwałą, potem własną godnością...
Zostawszy, dzięki swej próżności, jakby balonikami zawieszonymi w
powietrzu, w imię pochwały, okazują się niższymi od swych zobowiązań,
które powinny zajmować pierwsze miejsce. Ustępują przed względami
ludzkim i innymi podłościami, niegodnymi duszpasterza.
Nie używa się najlepszej zbroi: pokory, ubóstwa, cierpienia, modlitw.
Czy można użyć czego innego? Może powiedzą, że się modlą? Modlitwa
powinna zająć pierwsze miejsce i większą część ich czasu, a oni
odkładają ją na ostatnie miejsce.
Wezwałem biskupów i kapłanów do konfrontacji. Uczyńcie to póki nie
będzie za późno. Trzeba porównać swe życie z Moim Życiem na ziemi,
swoją drogę z Moją Drogą. Wtedy będzie można ujrzeć rzeczywistość bez
obawy pomyłki.
Gdyby kapłani mieli naprawdę odwagę, takie szczere porównanie
wycisnęłoby z nich przepełniającą ich ropę.
Ile to przykładów z życia wielkich biskupów?
A święty proboszcz z Ars - ile mówi księżom?
Zaniedbany i wzgardzony, spędzał całe godziny na modlitwie, ale miał
taką łaskę Bożą, że mógłby nawrócić nawet kamienie.
To nie wy kapłani i biskupi macie się dostosować do czasów, lecz czasy
powinny dostosować się do was.
Jaka to odpowiedzialność, gdy odrzuca się walkę?
Jeśli jesteście biskupami i kapłanami, to jesteście nimi na mocy tej
walki.
Bez tej walki nie mielibyście racji bytu. A wielu nie wie o tym...
Synu, błogosławię cię. Nie lękaj się, patrz na Mnie i idź naprzód, aż
do wielkiego spotkania. Wtedy ciernie staną się przepięknymi różami,
nieznanymi na tej ziemi
wygnania.
29. ŚWIĘCI - JESTEŚMY BLISKO WAS
27.11.1975 r.
Jezus: Synu, pragnąłeś poznać męczennika św. Oktawiana i porozmawiać z
nim, oto on:
Św. Oktavian: Jestem św. Oktavianem, męczennikiem rzymskim. Pragnę, byś
wiedział, że w Niebie nie żyje się bezczynnie, ale głęboko czynnie. W
Niebie ma się pełnię życia. Pragnienie udziału między nami jest rzeczą
normalną. Ciało jest jedno i Głowa jedna. Nawet czynności są wspólne,
dopóki ci, którzy pielgrzymują na ziemi, nie zwrócą się ku rzeczom
szkodliwym dla Ciała i krzywdzącym prawa wszystkich członków, wśród
których Głowa zajmuje pierwsze miejsce.
Mój bracie, nie brakło ci nigdy pomocy, jakiej nam wolno udzielać od
twych urodzin i będzie ona trwała do końca twych dni.
Pomoc ta byłaby większą, gdybyś jej bardziej pragnął i częściej o nią
prosił. Dobroć Boża pozwoliła na to spotkanie, użyjmy je więc na
płodniejszą współpracę. Radością dla Bożej dobroci i dla nas, mój
bracie, jest uczynić nasze stosunki bardziej bliskie, częstsze,
bardziej ufne, a zwłaszcza płodniejsze w dobro.
Jesteśmy blisko was, bracie. Nie trzeba sądzić błędnie, przecież
jesteśmy wolnymi i rozumnymi członkami jednego Ciała. To samo życie
Boże nas ożywia, nas i was. Tylko, że my kochamy was bardzo dobrze, a
wy nas kochacie o wiele mniej, tak że nawet zapominacie o nas. Ty
wiesz, bracie, że miłość dąży do zjednoczenia. Jak łatwo można by to
zrealizować! Jednak nie osiągnie się tego, jeśli miłość jest tylko
jednostronna.
Bracie, powiedz to wszystkim, że dobro na ziemi mogłoby być olbrzymie,
nieobliczalne, gdybyście wy jeszcze pielgrzymujący żyli tak, jak my
tego gorąco pragniemy (a żyjemy tym w miarę, jak wy nam pozwalacie) -
żyli dogmatem Obcowania Świętych. W Niebie nie żałuje się niczego, gdyż
inaczej nie byłoby tam doskonałego szczęścia. Lecz gdyby można było
żałować czego, to na pewno żałowałoby się utraty olbrzymich możliwości
dobra, oraz zaniedbania cudownego źródła pomocy duchowej oraz
materialnej dla dobra osobistego, i nawet całego Kościoła.
Oby dobroć Boża pozwoliła nam spotykać się częściej ku chwale naszego
Boga w Trójcy Przenajświętszej Jedynego.
30. MAŁE I WIELKIE RZECZY
27.11.1975r.
Don Ottavio: Dzisiaj, Jezus, zanim pobłogosławił mnie, jak co wieczór,
powiedział mi:
Jezus: Synu, kochaj Mnie i pamiętaj, że wobec Mnie nie ma nic wielkiego
lub małego. Pamiętaj również, że właśnie przez małe i nic nie znaczące
rzeczy okazuje się, że się Mnie kocha, a kocha gorąco. ...Uśmiech
zwrócony do osoby, która cię potrąca... akt pokory w chwili
odpowiedniej... szybkie powstrzymanie aktu niecierpliwości... ofiarność
na głos łaski... punktualność w stosunku z innymi... umiejętność
słuchania innych... (mógłbym wyliczać dalej), są to małe i wielkie
rzeczy, wzbogacające wielkość duszy. Sprawiają Mi one radość i świadczą
o prawdziwej miłości.
Mój synu, chcę byś usiłował tak Mnie kochać. Wtedy uszczęśliwisz swego
Jezusa. Kto jest Mi wiernym w małych rzeczach, będzie też wiernym i w
rzeczach wielkich.
31. ARCYDZIEŁO TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ
Jezus: Mój synu, pisz: Mówiłem ci już jakimi chcę mieć Moich kapłanów,
chociaż ograniczyłem się tylko do rzeczy głównych. Teraz chciałbym ci
dać zrozumieć, jak chcę urobić kapłana, wrażliwego na działanie łaski,
oczywiście z jego współpracą.
Czasem wystarcza Mi, by nie przeszkadzał on mej pracy rzeźbiarza. Wtedy
nie tylko ubogacam kapłana zasługami i cnotami, ale czynię z niego
arcydzieło Trójcy Świętej!
W nim Ojciec ma swe upodobanie, a Duch Święty raduje się w nim i
posłuży się jego ustami, by głosił mądrość oświecającą dusze. Jezus
jest z niego zadowolony i napełnił go łaskami, które wpłyną na dusze z
którymi obcuje. Uczyni z niego drugiego Siebie i będzie szedł przez
świat, pociągając dusze do Jezusa mocą modlitwy i potęgą cierpienia.
Tak jak Ja, zatriumfuje przez upokorzenia i niezrozumienie tych, którzy
go otaczają.
Synu, chcę, by kapłan uważał na Moje słowa. Ma on być zwrócony cały ku
Mnie w całkowitym oddaniu się Mnie i braciom, tak jak Ja oddałem się
cały Ojcu i wam. Za Moim przykładem kapłan ma być mężem modlitwy.
32. KAPŁAN STAJE SIĘ MOCNY MOJĄ MOCĄ
(JAŁOWA PUSTYNIA)
Jezus: Synu, jakie zmiany są w Moim Kościele! Ludzie nie modlą się,
albo modlą się źle i jest to tylko modlitwa materialna. Jak mogę
wzbudzać powołania, by stawali się potem nie kapłanami, ale sługami
szatana, bo tak jest rzeczywiście. Wielu księży, zamiast być Mymi
kapłanami, oddali się na służbę diabłu.
Prawdziwi kapłani wiedzą, że trzeba poświęcać wiele czasu modlitwie.
Tylko dzięki modlitwie i cierpieniu, dziś tak unikanemu, kapłan staje
się mocny mocą Moją.
Kapłan powinien żyć wiarą. Jest rzeczą niemożliwą, by kapłan nie był
mężem wiary. Czy sądzisz, że mieli wiarę ci, którzy opuścili Mnie, by
biec za próżnymi przyjemnościami świata? I czy mieli wszyscy wielką
wiarę, którzy pozostali? Na nieszczęście, nie.
Jakie straszne spustoszenie i jaką jałową pustynię stworzył
nieprzyjaciel w Moim Kościele!
Prawdziwy kapłan, kapłan w Kościele oczyszczonym na nowe życie,
powinien również pałać ogniem miłości. Czy nie przyszedłem na ziemię,
by zapalić ten ogień i czegóż chcę, jak nie tego, by się palił i
stworzył wielki pożar? Lecz zamiast tego, serca niektórych pasterzy i
wielu kapłanów nadęły się pychą, a tym samym egoizmem.
Prawdziwy kapłan wzdycha za Mną w dzień i w nocy, tak jak spragniony
jeleń wzdycha za świeżą i czystą wodą.
Czy sądzisz, że szukają Mnie liczni kapłani tego pokolenia? Nie, mój
synu, oni pragną mieć samochód, marzą o małżeństwie, lubią przyjęcia,
zebrania publiczne, niektórzy nawet kawiarnię... Lubią filmy, nawet
niemoralne, czepiają się telewizji...
Niektórzy upodobali sobie wszelkie próżności i wygody, zamiast ukochać
Boga. U nich Bóg nie jest ponad wszystko! raczej każdą rzecz mają ponad
Boga.
A biskupi? Niektórzy z nich śpią. A jeśli wiedzą, to nie mają odwagi
wziąć siekiery do ręki i wtedy wyszukują pewnych środków i nowych dróg.
A nowe drogi nie istnieją, tak jak nie ma nowych środków poza tymi,
które wskazałem i które są owocami mego Odkupienia.
W imię roztropności, biskupi popełniają nadal nieroztropności. Ile to
już ich popełnili z wielką szkodą dla dusz i dla Kościoła, któremu
mieli przewodniczyć. Śpią więc w imię roztropności, bo w wielu
przypadkach, są oni bojaźliwi, udają tylko miłość i troskę jakich nie
mają. Często również ich postawa ojcowska nie jest szczera.
Są też tacy, którzy działają z wyrachowaniem. Lecz miłość nie rachuje,
miłość kieruje się czym innym. Miłość zwycięża wszystko, wznosi się
ponad wszystko i nie gubi się w drobiazgach. Miłość jest ogniem, który
pali, pożera i nie zatrzymuje się w działaniu. Niech przeczytają o tym
u św. Pawła, a wielu z nich będzie musiało uznać, że idą drogą prawie
zupełnie przeciwną drodze, podanej przez Apostoła.
Mówiłem ci już poprzednio, że chcę mieć kapłanów świętych. Teraz
wyjaśniłem ci lepiej, jakim ma być kapłan i czego ma unikać, by zostać
świętym.
Błogosławię cię, mój synu. Módl się i cierp za nawrócenie kapłanów.
33. DZISIEJSZY POSTĘP JEST POGAŃSKI
2.12.1975r.
Jezus: Mój synu, pisz: Dzisiejszy postęp jest morderczą bronią, którą
szatan oddala wiele dusz
od źródeł wody żywej, by je odwieść, a potem porzucić na pustyni, gdzie
umrą z pragnienia.
Ci, którzy powinni byli strzec dusze ochrzczone przed tym
niebezpieczeństwem, sami jemu ulegli. Bez żadnego oporu, ani nie
uprzedzając trzody o grożącym niebezpieczeństwie, poszli sami za
wrogiem, który wykorzystał to i oddalił od światła wiary trzodę i jej
pasterzy.
Uważam za zbyteczne tłumaczyć ci to wszystko, bo wszyscy widzą dzisiaj
rodziny rozbite.
Dziś również szkołę przemieniono z dawnej świątyni w piekielną norę w
której, pod pretekstem postępu i rozwoju, narzuca się dzieciom
oficjalnie grzech.
Widzicie jak kino i telewizja stały się katedrami nauczycieli, którzy
całe miliony uczniów pouczają o aktach gwałtu, występku, cudzołóstwa.
Są to wykłady przekazujące truciznę ateizmu; w każdej godzinie dnia i
nocy za pomocą kłamliwych kronik, przez filmy sławiące rozwody i
poronienia, przez piosenki sławiące wolną miłość i przez zmysłowość.
Nieskromność jest wychwalana poprzez nudyzm i niemoralne obyczaje.
Rozszerzenie błędów wszelkiego rodzaju jest przyjmowane codziennie jako
zdobycze wolności.
34. W IMIĘ WOLNOŚCI ZABIJA SIĘ
Jezus: W imię wolności zabija się, w imię wolności szerzy się
zepsucie,
w imię wolności dokonuje się czynów najbardziej zbrodniczych. Mówię ci
tylko o tym, co się
dzieje w rezydencjach, domach prywatnych i miejscach publicznych.
Dokonuje się tam wszelkiego rodzaju
zabłąkań, przewrotności i nieprawości. Szatan wyładowuje tam całą swą
nienawiść przeciw naturze
ludzkiej poniżając ją, niszcząc w niej wszelką skromność i poczucie
godności, depcząc ją na
wszelki sposób, jaki tylko dozwala mu jego niska chytrość.
A co powiedzieć o prasie, innej chwale postępu? Jest ona środkiem
komunikacji domowej na usługach zła.
Prasa dobra ma mniejszą poczytność i nie szerzy się tak, jak prasa
zła.
Przejrzyj dzienniki, a przekonasz się, że są one głównie na usługach
ateizmu.
Jest to pseudo-postęp. Postęp materialny, o zadziwiającej regresji
moralnej i duchowej, był przyjęty bez sprzeciwu, chociaż widać w nim
pyszną obecność czarta,
który używa go do zabijania Boga w duszach.
Nie tylko nie sprzeciwiają się temu, ale niektórzy wychwalają to, a
wielu ludzi zamiast połączyć się w stawianiu oporu tej innowacji
szatańskiej, idzie raczej za nią.
Moje przykłady i nauki są zupełnie przeciwne zasadom i obyczajom tej
grzesznej cywilizacji.
Wśród wielu księży i pasterzy powstała zbytnia gorliwość - w
zmienianiu
i reformowaniu wszystkiego chcą pogodzić rzeczy sobie przeciwne. Stąd
ten cały deszcz
nowości, który według nich powinien dać możność służenia jednocześnie
dwom panom. Chcieliby
oni połączyć światłość z ciemnością, niedozwolone uczynić dozwolonym,
zwiększając w Moim
Kościele zgorszenia, rozdarcia i podziały. Lecz ci "odnowiciele"
zapomnieli o rzeczy prawdziwie ważnej:
o odnowie samych siebie.
Gdyby się odnowili sami, mogliby potem zabrać się rozsądnie za
pożyteczną reformę innych.
35. JA NIE JESTEM BOGIEM ZEMSTY
(DLA ZBAWIENIA DUSZ)
Jezus: Ci, którzy dzisiaj często mówią o Moim Miłosierdziu, mieliby
rację, gdyby nie zapominali o czymś bardzo ważnym. Czy dusza jest
więcej warta niż ciało? - Jeśli
tak, to czy byłoby to miłosierdziem ratować ciało, pozwolić zginąć
duszy?
Ja nie jestem Bogiem zemsty, lecz nieskończoną i wiekuistą Miłością,
co
oznacza że kocham was nieskończenie wiecznie. Ja nie chcę ruiny ludzi,
lecz będąc Miłością,
chcę ich wiekuistego zbawienia.
To wy opuściliście Mnie i na pierwsze miejsce postawiliście waszą
pogańską cywilizację. Przyjęto ją i zawarto umowę poniżającą was, która
zmusza do najbardziej
niegodnych kompromisów.
Zaczynacie teraz widzieć niejasno przepaść, znajdującą się pod
waszymi
nogami i zaczynacie wołać do Mego Miłosierdzia. Toteż to Moje
Miłosierdzie przeszkadza duszom do
dalszej zguby. Zwrócę Moją Sprawiedliwość ku Miłosierdziu, by Kościół
Mój zrodzony do nowego
życia, wykonał to, do czego go wezwałem.
Jesteś już zmęczony i nie czujesz się dobrze, mój synu.
Na dzisiaj już wystarczy. Błogosławię cię, kochaj Mnie.
36. PRZESZLI DO NIEPRZYJACIÓŁ
3.12.1975 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Ja, Jezus, Słowo Boże, które stało się
Ciałem, widzę dziś Mój Kościół w
zupełnie innym aspekcie, niż go ustanowiłem od początku. Czy pozostał
on tą autentyczną
prawdziwą budowlą? Nie poznaję go już prawie wcale...
Czy dzisiejsi biskupi są podobni do wczorajszych apostołów? Czy
kierują
się oni tą samą bezinteresowną gorliwością jak w pierwszych wiekach?
Czy kieruje nimi
ten sam duch pokory i ubóstwa? Czy dzisiejsi kapłani są podobni do
wczorajszych uczniów? Nie, mój synu!
Nie twierdzę, że na początku nie było słabych i dezerterów, ale
dobrzy mieli ducha Bożego.
Ożywiała ich wiara, podtrzymywała nadzieja, a miłość która ich
łączyła
była prawdziwą, tak że poganie patrząc na nich, mówili: „Patrzcie, jak
oni się kochają" - i pociągało to ku nim.
Dzisiaj mój synu, jest zupełnie inaczej. Za wyjątkiem zawsze kilku
prawdziwie dobrych i świętych, biskupi sami nie kochają swoich księży
prawdziwą miłością
Chrystusową. Zewnętrznie są przychylni ale wewnętrznie zimni, jak metal.
Między kapłanami wzajemna miłość jest często tylko pustym słowem.
Panuje tam niechęć raczej, niż uczucie braterskie. Zawsze są oni gotowi
na stosunki z każdym, byle to
było przeciw innemu księdzu. Gotowi są zawsze stać się obrońcami Boga,
byle by to oskarżało
innego z księży. Nie mówmy potem o zazdrościach, zawiściach i urazach,
gotujących się ciągle
w garnku diabła, jak również w obmowach i nawet oszczerstwach, którymi
szatan napełnia
dzisiejszy Kościół.
Przypominam ci również rany zadane Memu Ciału Mistycznemu przez
grzechy
przeciw szóstemu i dziewiątemu przykazaniu.
Świętokradztwa już nie są liczone i dopełnia się ich z obojętnością,
jakiej może sam Judasz nie znał.
Mówiłem ci niedawno o ropie, która się zebrała wewnątrz Mego Ciała
Mistycznego. O, gdyby było można naciąć to Ciało Mistyczne tak jak się
nacina wrzód, ropa
wypłynęłaby gwałtownie.
Nie mogę pozwolić, Mój synu, by dusze nadal wpadały do piekła. Nie
mogę
być dłużej biernym, kiedy dla wielkiej liczby dusz Moja Męka staje się
bez pożytku, bez
pożytku jest Moja Krew i nawet Moja Śmierć.
Moje nieskończone Miłosierdzie wymaga sprawiedliwości wobec
niesprawiedliwości dokonywanej przez szatana, tego zabójcę i złodzieja,
przy współpracy osób, które z
rozmysłem pracują na zgubę dusz, które Ja ukochałem od wieków.
37. WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Jezus: Mój synu, gdybym dał ci ujrzeć straszliwą odpowiedzialność
dusz
Bogu pojwięconych w tym dziele ruiny, mordu i kaleczenia dusz we
współpracy z mocami piekła nie
mógłbyś przeżyć tego ani chwili.
Chcę, by wszyscy wiedzieli, że wobec trwania zła moralnego i
duchowego
w Moim Kościele, godzina oczyszczenia nie może już być odłożona, nawet
na błaganie Mej Matki ani
przez cierpienie dusz-ofiar, nie zważając na ich skuteczność.
Zbawienie dusz jest rzeczą tak wielką, że żadna inna rzecz nie może być
ponad tym. Bóg widzi to, czego wy sami nie możecie zobaczyć.
Miłosierdzie Boże i cierpliwość Boża przewyższają wszystko, co możecie
sobie wyobrazić, ale nie mogą one znosić dłużej morderstwa dusz,
dokonywanego w dzień i w nocy przez grzech.
Mój synu, kiedy więc ludzie, tak leniwi do zrozumienia, zdadzą sobie
sprawę z błahości tych wszystkich rzeczy, dla których tracą czas i
energię?
Nie mówię tu o tych ludziach, którzy są daleko ode Mnie, lecz o tych,
którzy się uznają za wiernych Mi, a jednak, w większości przypadków,
stawiają Boga i dusze na ostatnim miejscu. Nigdy nie złożą dla Boga i
dla swej duszy tych ofiar, jakie czynią codziennie dla grymasów swego
ciała, które jest ich bożkiem. Pomyśl więc, czego się mogą spodziewać
ze strony innych...
Lecz najbardziej martwi Mnie to, że Moja straż, czyli dusze poświęcone
Bogu, w wielkiej liczbie przeszły do wroga. Powtarzam to wam, że na
szczęście nie widzicie tego, co Ja widzę, Ja widzę wszystko, nawet
myśli najbardziej ukryte.
Nie zrozumiecie nigdy nieskończonego smutku Mego Miłosiernego Serca
oraz smutku Niepokalanego Serca Mej Matki.
Idąc dalej krzywymi ścieżkami obłudy, większość nie chce wejść na
wielką drogę Krzyża i modlitwy.
Na dzisiaj wystarczy.
Błogosławię cię, ofiaruj Mi swe cierpienia.
Teraz są one wielkie, lecz tylko ofiarując Mi je z miłością, sprawiasz
radość Mojemu Sercu.
38. WYTRWAJCIE - STRZEŻCIE SIĘ ZASADZEK
NIEPRZYJACIELA
3.12.1975 r.
Don Ottavio: Proszę o szczególne błogosławieństwo dla proboszczów i
księży, jak też dla należących do pobożnego Stowarzyszenia, którzy
jutro 4.12.1975 - 1 czwartek miesiąca - rozpoczną adorację Jezusa, jak
On tego żąda gorąco.
Jezus: Pisz: Synu, moją rozkoszą i radością jest być z wami. Ukochałem
was od
wieków, od zawsze jesteście przedmiotem Mojej Miłości. Dlatego chciałem
was mieć tutaj, chcę was mieć tu teraz i na zawsze. Zbyt wielu zapomina
Mnie, zbyt wielu obraża Mnie i znieważa, zdradza i przebija.
Miłość Moja nie znajduje odpowiedniej odpowiedzi i Ja, Bóg, szukam jej
u was, którzy odpowiedzieli dobrze na Moje wezwanie.
Jeśli wy również kochacie Mnie tak, jak Ja was kocham, nowe stosunki
przyjaźni nawiążą się między nami.
Ofiaruję wam moją przyjaźń, Ja Bóg, wasz Stwórca i Pan, wasze wszystko.
Alfa i Omega. Czyż mogę wam ofiarować coś drogocenniejszego i większego?
Przyjdziecie tutaj wszyscy przynajmniej raz na miesiąc, by pozostać
razem, jak przyjaciele.
Przyjdźcie tu by się modlić i wynagradzać za tych, którzy odrzucają
moją przyjaźń. Bądźcie wytrwali, strzeżcie się zasadzek nieprzyjaciela,
który czyni wszystko, by wam przeszkodzić. Przyjdźcie z sercem
otwartym, a Ja napełnię je Moimi łaskami i darami. Synu, jak to będzie
pięknie - znaleźć się tu z waszym Jezusem!
39. DAJ MI MOC PRZECIW NIEPRZYJACIOŁOM MOIM
6.12.1975 r.
Jezus: Synu, są to słowa, które każdy z Moich wiernych, każdy z
kapłanów powinien wymawiać nie tylko ustami, ale sercem i duchem, w
pokorze umysłu i prostocie wiary. Nie na próżno słowa te wymawiają
chrześcijanie, a zwłaszcza kapłani. Prócz modlitwy, są one upomnieniem
niezwykle ważnym, a także wskazaniem niezwykle ważnego zadania
chrześcijanina, jako żołnierza Chrystusowego w nieustannej walce
przeciw ciemnym mocom piekła, które jest wrogiem Boga i zbawienia dusz.
40. ZWOLENNICY SZATANA
Jezus: Mówiłem już poprzednio o licznych sprzeciwach w Moim Kościele.
Oto jeden z głównych: modlą się, proszą o moc, o potęgę przeciw
nieprzyjacielowi, w którego nie wierzy się zupełnie, albo bardzo mało,
następnie nie chce się walczyć w sposób odpowiedni.
Jest to tak, jak gdyby żołnierze i oficerowie wołali o broń, a
otrzymawszy ją nie chcieli jej używać. Czy nie jest to
niewytłumaczalnym przeciwieństwem? Lecz to przeciwieństwo przyjmuje
postacie jeszcze bardziej niedorzeczne, bo nie tylko nie zwalcza się
nieprzyjaciela najniebezpieczniejszego, ale zbyt często pomaga mu się i
zachęca w jego niszczącej pracy w duszach. Ileż to jest kapłanów
heretyków, pysznych i buntowniczych, ilu chrześcijan niewiernych i
bluźnierców, będących większymi przyjaciółmi diabła, niż Boga.
Przyszedłem na świat właśnie by odebrać z rąk szatana i jego zastępów
to, co oni porwali Mi chytrością i kłamstwem. Wygrałem Mą bitwę
upokorzeniem Wcielenia, wytrwałą modlitwą i nieskończonym cierpieniem
Mej Ofiary. Były to oręża pewne, wobec niezawodnego zwycięstwa nad
nieprzyjacielem Boga i dusz.
Czy nie powiedziałem wyraźnie, że "kto chce iść za Mną, niech weźmie
swój krzyż i naśladuje Mnie". Powiedziałem też wyraźnie: "kto chce być
Moim uczniem, niech czyni to, czego Ja dałem przykład".
Teraz synu, osądź sam czy chrześcijanie, kapłani i pasterze czynią to,
co Ja czyniłem? Nie, mój synu, jest mało, bardzo mało takich dzisiaj,
którzy chcą iść za Mną drogą kalwaryjską z koroną cierniową na głowie.
Przyjrzyj się tej wielkiej różnicy między Moim a ich życiem, między
Moją a ich drogą, między Mymi a ich uczynkami. Idą oni w kierunku
zupełnie przeciwnym. Jest to położenie tragiczne, które zakończy się
tylko w chwili oczyszczenia.
Zaślepienie ludzi i twardość ich serc są nie do uwierzenia,
niedopuszczalne jest zachowanie się moich chrześcijan, wyzywający jest
sposób życia niektórych kapłanów. Nie boją się oni Boga, ani Jego
Sprawiedliwości. Zginą więc i będą rozproszeni, jak pył na wietrze.
Zgubię ich nie Ja, ale ich upór w złym.
"Daj mi moc przeciw nieprzyjaciołom moim" - mówią ich usta, ale w
codziennej rzeczywistości swego życia, podtrzymują oni plany niszczenia
dusz.
Tacy kapłani wystrzegają się posługiwania się egzorcyzmem i używania
władzy jaką już otrzymali przed święceniami, bądź nie wierząc w to, lub
też rozumiejąc bezużyteczność tego z powodu różnicy ich życia z życiem
kapłana wiernego, który czerpie z egzorcyzmu broń bardzo skuteczną do
powstrzymania, ograniczenia i neutralizowania zarozumiałej i zuchwałej
przesady nieprzyjaciela.
Tak, ten rodzaj przewrotny i niewierzący, sprowadza wszelki problem do
problemu dobrobytu materialnego, nie uznaje wartości duchowych życia
ludzkiego, poniża i niszczy wprost godność ludzką, równając ją z bytem
zwykłego zwierzęcia.
Mój synu, jaka głęboka ciemność zawisła nad światem: ludzie
przytępieni, kapłani stali się pośmiewiskiem ludzi i igraszką mocy zła!
Co zasmuca najbardziej Moje Miłosierne Serce i Niepokalane Serce Mojej
i waszej Matki, to to, że miłość jest odrzucona. Światłość odepchnięta,
że Bogu
sprzeciwia się i że czyni się wszystko, by przeszkodzić Jego planom
zbawienia.
Te słowa: "Daj mi moc..." stają się kłamstwem na ustach wielu. Tak,
kłamstwem jest widzieć przepaść, do której się wpadło i odrzucać w
próżnię wszystkie wezwania (a jest ich tyle!), by usunąć od ludzkości
najstraszniejsze nieszczęście w
historii. Lecz nieprzyjaciele nie wezmą góry!
Moje Miłosierdzie, nigdy nie odłączone od Sprawiedliwości, zatriumfuje.
Zatriumfuje również Moja i wasza Matka, która rozproszy ciemności
otaczające
ziemię, by przywrócić ludzkości dobro i sprawiedliwość.
Pięknym będzie Mój Kościół oczyszczony i odrodzony. Zajmie on na
świecie należne mu miejsce, a narody i ludy uznają go za Wodza i
Przewodnika całej
wielkiej rodziny synów Bożych.
Błogosławię cię. Przyjmuję twe cierpienia i twoją miłość.
41. MARYJA, DUCHOWNA RÓŻA NIEBA I ZIEMI
7.12.1975 r.
Jezus: Pisz, mój
synu: Dziś, 7 grudnia, w wigilię Niepokalanego Poczęcia Mojej i waszej
Matki,
jest wielkie święto w Niebie i na ziemi i chcę ci mówić o Niej,
Duchownej Róży Nieba i ziemi. Chcę ci mówić o Niej, o najpiękniejszym
kwiecie z całego stworzenia, o arcydziele Mej Mądrości, Potęgi i
Miłości. Wspomniałem już o tym kwiecie, o jego naturze i jedynym
pięknie. Nie istnieje i istnieć nie będzie podobny mu w czasie i w
wieczności.
Jest Ona bieli niepokalanej, wspaniałości nieporównanej, jest cała
Miłością. Jest Ona Moją, Boga w Trójcy Jedynego. Ja jestem Lilią
padolną a Ona "porwała" mi moją biel. Ja jestem Światłością, a Ona mi
ją porwała. Ja jestem Miłością! porwała Mi ją również. Maryja jest
Bielą, Światłem i Miłością, czyli Różą Duchowną, pełną Miłości. Jak
palący się stos, promienieje Ona ciepłem, które roztacza się na Niebie
i na ziemi, przenika i otacza wszystko i wszystkich.
Jest Ona radością Ojca, Jego córką wybraną i najbardziej umiłowaną.
Jest Ona Matką ofiarną, która dała Mi swe człowieczeństwo. Jest
ukochaną Oblubienicą Ducha Świętego, Który napełnia Ją obfitością swych
darów.
Jest Różą Duchowną Nieba, ziemi i świata całego.
42. MARYJA - JEST CAŁA MIŁOŚCIĄ
Jezus: Róża ma nie tylko płatki, ma jeszcze łodygę, liście, które ją
ozdabiąją i dopełniają jej piękna. Ma też ona kolory wspaniałe.
Liście są symbolem cnót wszelkich. Mocna łodyga z ostrymi cierniami
oznacza obronę przeciw każdej próbie napaści ze strony nieprzyjaciół
widzialnych i niewidzialnych. Róża Duchowna otacza swą wonią wszystkie
dusze, które ufają Jej i powierzają się Jej. Ta woń jest również pewną
ochroną przeciw napaściom potęgi zła. Duchowna Różo, najpiękniejszy
kwiecie Nieba i ziemi, nikt nigdy nie będzie mógł zaszkodzić Ci. Różo
mistyczna, jesteś zawsze przedmiotem stałej, niezmiennej miłości ze
strony Boga, oraz czci od aniołów i świętych.
43. NAWET DZISIAJ NIE WIERZY SIĘ
8.12.1975r.
Jezus: Mój synu, pisz: Ja, Jezus, Syn Jedyny Boga, Jeden z Ojcem i
Duchem Świętym, w ciągu
trzech lat mego życia publicznego, wiele razy jasno i dokładnie
oznajmiłem Moim apostołom i uczniom, że jest koniecznym, by ziarno
pszenicy było rzucone do ziemi i zamarło tam, by wydać owoc obfity.
Apostołowie nie chcieli zrozumieć tego, choć mówiłem wyraźnie. Nigdy
nie nabyli przekonania co do konieczności Mej Śmierci i strasznej Męki.
A jednak wiele razy mówiłem im o tym bardzo wyraźnie. Byłem już blisko
do zrealizowania Mego zamiaru miłości zbawienia ludzi (zamiar ten
rozpocząłem z przyjęciem człowieczeństwa i ubóstwa, posłuszeństwa i
cierpienia, w ciągłej modlitwie), jednakże nie rozumieli tego, bo nie
chcieli przyjąć strasznej godziny ciemności.
Ja Sam przygotowywałem rozwój Mego Kościoła mimo prześladowania
wielkich tego ludu, ale Moi Mnie nie zrozumieli. Byłem
Bogiem-Człowiekiem i czyniłem cuda, ale nie wierzono Mi. Apostołowie
zbuntowali się w godzinie ciemnej Mej Męki i Śmierci i to ze ślepym
uporem i niemądrą uporczywością. Jedna tylko osoba miała pewność
nieuniknionej godziny ciemności grożącej światu: Moja Matka. Przez całe
swe życie miała Ona przebite Serce Niepokalane wizją Mej Męki i Śmierci.
Mój synu, dziś dzieje się podobnie, jak wtedy, lecz nie należy oskarżać
Mnie o to, tylko to przewrotne pokolenie, które pod wpływem szatana
odrzuca i chcąc się nawrócić nie wierzy Moim słowom.
Czy Moja Matka nie mówiła o tym wyraźnie i z miłością w Lourdes, w
Fatimie i innych niezliczonych miejscach? A kapłani nie uwierzyli.
Mówiłem Ja sam i też nie uwierzyli. Już dwa tysiące lat i ziarno
musiało umrzeć, by odrodzić się, jako mocny i żywy kiełek. Głowa
rodzącego się Kościoła musiała złożyć się w ofierze, wyniszczając się
dla ogólnego zbawienia. Uczyniłem to również dla spłacenia niepojętego
długu wobec Boskiej Sprawiedliwości.
Dzisiaj całe Ciało Mistyczne, stawszy się bezpłodne - jak przeklęta
figa, pod wpływem piekielnego ateizmu, powinno, jak to ziarno być
wrzucone do łona ziemi i umrzeć tam, by odrodzić się do nowego i
płodnego życia bożego. Odpowiada to niezłomnym wymogom Mojej
Sprawiedliwości i Miłosierdzia.
Zaprawdę mówię wam, jeśli nie odrodzicie się, nie wnijdziecie do
królestwa niebieskiego. Tajemnica Mego Odkupienia jest aktem
nieskończonego Miłosierdzia i Sprawiedliwości. A godzina oczyszczenia
jest również aktem miłosierdzia i sprawiedliwości.
44. ODKUPIENIE DOPEŁNIA SIĘ
Jezus: Odkupienie trwa, Odkupienie dopełnia się. Miłosierdzie Moje
wymaga waszego zbawienia, a Sprawiedliwość żąda spłacenia zaciągniętych
przez was długów, bo jesteście Moimi członkami żywymi, wolnymi i
rozumnymi, zdolnymi chcieć lub odrzucić dobro i zło, a więc
odpowiedzialnymi za swe czyny. Nie lękaj się, synu, moje Miłosierdzie
wymaga, by wszyscy zostali uprzedzeni i to nie tylko natchnieniem
wewnętrznym, ale i zewnętrznie.
Kto chce słyszeć, niech słyszy, ale kto zaślepiony uparcie przez pychę,
chce zginąć z szatanem, niech zginie.
Odwagi! Niech nic nie niepokoi twej duszy pod żadnym względem.
Wynagrodzę twą uległość i zaopiekuję się tobą, ale nie oszczędzę ci
cierpienia. O, zaślepienie i upór!
O, pokolenie niewierzące i przewrotne, cóż mogłem uczynić więcej, by
ustrzec cię od godziny ciemności, godziny śmierci i krwi która się
zbliża?
Czy mogłem dać wam więcej nad to, co dałem? Dałem wam Moją Miłość, Moje
Serce otwarte, miłość Matki Mojej i waszej.
Wiele już razy przychodziła Ona na ziemię, by was otrząsnąć z
ospalstwa, by przypomnieć wam wielkie sprawy wiary i wskazać wam waszą
drogę.
45. UZDROWIĘ MÓJ KOŚCIÓŁ
Jezus: Uzdrowię ludy i narody!
Uzdrowię mój Kościół!
Nie będzie to dziełem teologów, z których wielu zaślepionych pychą
szatana, zamiast być światłością, stali się ciemnością, wzmagając
zamieszanie i bezład swymi nierozumnymi naukami.
Ja jestem Istotą prostą w całym tego słowa znaczeniu i wszystko, co
pochodzi ode Mnie jest proste, podczas gdy wielu z teologów jest
zagmatwanych.
Ja czynię prostym wszystko zagmatwane, a oni gmatwają to, co jest
proste. Nie dziw się więc, że nie przyjmują oni tych posłannictw, i że
odrzucają je wzgardliwie.
Tak jak doktorzy ze świątyni, nie przyjmują oni nigdy prawdy, która nie
pochodzi od nich, bo nie należą sami do prawdy.
Nie lękaj się! Błogosławię cię. Oddaj Mi się cały taki, jaki jesteś z
tym co masz. Daj mi twe przykrości: zamknę je w Moim Sercu Miłosiernym,
by zamienić je na deszcz łask. Kochaj Mnie zawsze.
46. CNOTA POBOŻNOŚCI
12.12.1975 r.
Jezus: Jest nakazem Boskiej Opatrzności, by ludzie pielgrzymujący na
ziemi utrzymali stosunki ze swym Bogiem Stwórcą, Panem i Odkupicielem
przez znaki i
poszczególne przepisy.
Znaki te są różne, choć mają jeden cel. Bóg zaś może utrzymywać z wami
stosunki nawet bez znaków.
Użycie tych środków, które regulują wasze stosunki z Bogiem Stwórcą i
Panem, nazywa pobożnością. Pobożność jest cnotą o wielkim znaczeniu, bo
pozwala ona duszom wznosić się ku swemu Stwórcy, by wyrażać Mu swe
uczucia, przepraszać za popełnione winy łączyć się z głosem całego
stworzenia oraz z chórem całego świata stworzeń żyjących i nawet z
naturą martwą w hymnie słusznego uwielbienia, wszystkich i wszystkiego.
Wszystkich i wszystkiego, zwróconym ku Niemu, Alfie i Omedze.
A więc pobożność powinna być cnotą wszystkich. Biada tym, którzy ją
wyniszczają w sobie. Gaszą wtedy w sobie wszelkie światło Boże,
odłączając się od Boga i stają się pożądaną zdobyczą szatana.
Człowiek bez pobożności jest jakby pozbawiony członków: nie może nic
nikomu dać, ani sam coś od kogoś przyjąć. Człowiek bez pobożności nie
jest wolny i
jest skazany na zostanie niewolnikiem szatana. A w rękach diabła stanie
się narzędziem zguby dla innych.
47. KAPŁANI - NIE MODLĄ SIĘ
Jezus: Pobożność jest cnotą podstawową, którą ateizm starał się zawsze
zniszczyć, na wszelki sposób i różnymi środkami, w milionach dusz.
Dzisiaj ateizm może się pochwalić słusznie, że wyniszczył tę cnotę u
wielu chrześcijan, a nawet w duszy wielu kapłanów, zakonników i
zakonnic, którzy zaślepieni tą niemądrą cywilizacją materialistyczną,
wysuszyli w sobie źródło, które ożywiało ich życie wewnętrzne, duszę
wszelkiej czynności pasterskiej. Bez pobożności dusze wysychają i
przemieniają Kościół z ogrodu w pustynię.
Wiele kapłanów już się nie modli!
Nie odmawiają również brewiarza, ani Różańca świętego, bo był on dobry
na inne czasy, nie odprawiają rozmyślań. A zamiast tego mają: radio,
telewizję, piosenki, czytania i inne jeszcze rzeczy, o których lepiej
nie mówić.
Światła wiary, nadziei i miłości gasną, a proces rozbicia całości
Kościoła jest prawie dokonany.
Po usunięciu Boga z duszy, na jego miejscu stawiają mityczny postęp
społeczny i również hipoteczną sprawiedliwość społeczną, których nigdy
nie potrafią zrealizować, bo jasnym jest, że żaden postęp, a jeszcze
mniej żadna sprawiedliwość społeczna nie są wykonalne bez prawdziwej
wolności i bez pomocy Bożej.
48. OTWÓRZCIE OCZY!
Jezus: Synu, Mój Wikary na ziemi zna i śledzi okres wzrastającej
dezintegracji moralnej i duchowej Mego Ciała Mistycznego. Martwi go to
bardzo. Cierpi też z
tego powodu, bo u wielu kapłanów, a nawet kilku biskupów, pozostały bez
echa jego liczne wezwania do żywej wiary, do prawdziwej pobożności,
która jest jedynym źródłem płodności duchowej.
A gdy nie słucha się Papieża, nie słucha się Mnie! Gdy lekceważy się
Papieża, lekceważy się Mnie. Gdy się nie idzie za Papieżem, nie idzie
się za Mną.
Na co się jeszcze czeka, by otrząsnąć się z ospalstwa?
Na co się jeszcze czeka, by otworzyć oczy na grożącą rzeczywistość?
Czy czekacie biernie, by zasypały was ruiny?
Powiedziałem ci, synu, że chciałbym mieć w każdej parafii pobożne
Stowarzyszenie Przyjaciół Najświętszego Sakramentu. Staraj się, nie
tracąc czasu rozesłać znajomym kapłanom statut, jaki ci dałem. Będzie
to środkiem rozpalenia ognia w wielu duszach.
Módl się, mój synu, i wołaj o modlitwę!
49. WALKĄ JEST ŻYCIE CZŁOWIEKA NA ZIEMI
(MOC WEWNĘTRZNA)
13.12.1975 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Mówiłem ci poprzednio dużo o głównej cnocie -
pobożności. Wszystkie
cnoty są ważne, tak jak wszystkie członki ciała są potrzebne. Ale jedne
członki
mają większe znaczenie, a inne - mniejsze.
Cnota, o której chcę mówić teraz - to jest moc wewnętrzna, której
chrześcijanin bardzo potrzebuje, gdyż musi przez całe życie walczyć
przeciwko mocom zła.
" Walką jest życie człowieka na ziemi". Jest to prawda zaniedbana,
brana powierzchownie tak jak wszelkie inne problemy kościelne. Jednak
trzeba by zgłębić to szczególnie, starać się to rozszerzyć i strzec
przed zasadzkami wroga.
W miarę jak dziecko rozumie trudności duchowe, które napotyka chcąc być
wiernym Bogu Stwórcy, Zbawcy i Uświęcicielowi, należy oświecać je.
Trzeba mu pomóc trzymać się cnoty mocy, ukazać mu prawdziwy obraz
walki, jako główny cel jego życia ziemskiego, by osiągnąć życie wieczne.
Należy wskazać mu konieczną broń do walki, a także czas, i sposób
skutecznego użycia jej.
W wojsku uczą żołnierzy użycia broni. Ćwiczą ich i tłumaczą kiedy, jak
i dlaczego bierze się tę broń. Tylko w Kościele, któremu nie brak
koniecznej budowy, nie zrozumiano ważności tego głównego problemu
duszpasterstwa. Jeżeli się to zaniedba, to co pozostanie? I na co się
przyda człowiekowi wszystko inne, jeśli wreszcie na końcu, zgubi swą
duszę.
50. MOCNI W WIERZE, NADZIEI I MIŁOŚCI - OD TEGO
ZALEŻY
ZBAWIENIE
Jezus: Całe wychowanie i formacja dzieci, które na progu życia
spotykają pierwsze trudności, powinny być zwrócone ku temu, o czym już
mówiłem: Stworzenie i upadek człowieka. Wcielenie, Męka i Moja Śmierć -
Słowa Bożego dla wybawienia ludzkości, Odkupienie i Moje Ciało
Mistyczne, zrodzone z Mego przebitego Serca.
Dlaczego tak nalegam na te punkty, które tworzą kręgosłup rodzaju
ludzkiego? Bo z tymi rzeczywistościami historycznymi związane jest
życie wszystkich ludzi.
Ludzie nie mogą uniknąć tej walki, od przebiegu której zależy zbawienie
lub potępienie wieczne każdego człowieka.
Nikt na świecie nie może odważyć się na walkę z nieprzyjacielem,
wyższym naturą i mocą, bez odpowiedniej pomocy, jaką wam dałem za znaną
wam cenę.
Dlatego to chciałem mieć na świecie Kościół. Celem jego jest nie tylko
rodzenie dzieci Bogu, ale powinien on na wszelki sposób i przy użyciu
środków jakie ma, wychowywać je, karmić i bronić. Ponieważ Kościół
tworzy nie tylko hierarchia, ale i wszyscy ochrzczeni, stąd rodzice,
wychowawcy i kapłani mają poważny obowiązek zająć się całkowicie
duszpasterstwem w tym znaczeniu, że mają wpoić ludziom zrozumienie, iż
obowiązkiem ich jest zwalczać szatana, który szerzy zło w każdej chwili
ich życia, używając odpowiednich narzędzi do tego.
Walka ta powinna mieć dla chrześcijanina pierwszeństwo nad wszystkim
innym. Zresztą jasne jest, że wszystkie inne rzeczy mają tylko taką
wartość, o ile służą do zrealizowania celu waszego życia.
Nie należy nigdy zapominać, że uczyniłem chrześcijanina wojownikiem.
Mocni w wierze, mocni w nadzieję, mocni w miłość, dobrze uzbrojeni i
opatrzeni, będą oni mogli iść na nieprzyjaciela z pewnością zwycięstwa,
tak jak Dawid walczył i pokonał Goliata.
51. BŁĘDNA FORMACJA DZIECI
Jezus: Synu, powiedz Mi, czy stanowisko rodziców, uznających się za
chrześcijan, pod względem wychowania i formacji ich dzieci, wydaje ci
się dobre?
Czynią oni ze swych dzieci pierwej pajaców, potem swych bożków, a
wreszcie zuchwałych tyranów.
Niczego im się nie odmawia. Od najmłodszego dzieciństwa każdy ich
kaprys jest zaspakajany, każde pragnienie spełnione. Toteż z dnia na
dzień rosną ich wymagania: dzieci mogą wszystko powiedzieć, mogą
wszystko zrobić, wszystkiego doświadczyć, toteż nawet w szkołach
elementarnych są już dzieci używające narkotyków.
Nigdy się od nich nie żądało wyrzeczenia lub ofiary. Czy można się więc
dziwić, że teraz kierują się namiętnością, zanim jako "pączki" rozwiną
się do życia?
Wielu rodziców tych dzieci uważa się za dobrych chrześcijan. Spowiadają
się oni od czasu do czasu, a kapłani rozgrzeszają ich z poczciwą
życzliwością, biskupi zaś śpią dalej.
Doszliście do takiego punktu zepsucia, że straciliście z oczu główny
problem. Dyskutuje się nieskończenie o rzeczach, ale nie zwraca się do
Pasterza, by poznać wspólny plan działania, co do największego problemu
duszpasterstwa.
Nie uzdrawia się chorób umysłowych z zastosowaniem zwykłych leków, ani
wrzodu byle jaką pastylką. Jeśli nawet zabieg chirurgiczny nie jest
przyjemny, to jednak lekarz nie waha się przed nim, gdy chodzi o życie.
Ale za to ile to próżnego lęku, gdy chodzi o ostateczne dobro duszy!
Waha się wtedy i boi, i odkłada się wciąż dalej konieczne postanowienia.
Słabość i niepewność biskupów i kapłanów są jedną z głównych przyczyn
licznego zła, na które cierpi dzisiejszy Kościół.
Interwencje, rozsądne zapewnienia, ale szybkie powzięte w odpowiedniej
chwili, nie dopuściłyby do tylu nieszczęść. Jaka to nieobliczona szkoda
dla dusz!
Módl się, mój synu, módl się i ofiaruj Mi swe małe cierpienia, by
złagodzić nieskończony smutek Mego Serca Miłosiernego.
Błogosławię cię: nie przejmuj się tym, co się z tobą stanie. Wystarczy
ci Moja miłość. Wystarczy ci świadectwo, że jesteś w moim Sercu.
52. ROZPALCIE OGIEŃ
14.12.1975 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Ileż razy mówiłem ci o miłości i z naleganiem
wracałem do tego tematu.
Przecież jest to temat niewyczerpany, bo Ja jestem niewyczerpany. Ja,
Miłość! Dałem ludziom przykazania nowe, syntezę wszelkiego prawa. Dałem
ludzkości klucz do szczęścia. Gdyby ludzie zachowali to moje
przykazanie, ziemia zamieniłaby się w przedpokój Nieba. A Niebo jest
triumfem Miłości.
Ja jestem Miłością i wszystkie dusze żyją Mną. Doskonałość życia na
ziemi to skierowanie miłości dusz ku Mnie, a zarazem ku swym braciom.
Jest się o tyle doskonałym i świętym, im bardziej się kocha. Prawdziwa
miłość, a więc Moja Miłość, jest racją istnienia życia i jest też
prawdziwą radością życia.
53. DAR WOLNOŚCI
Jezus: Postaraj się synu, wyobrazić sobie życie człowieka bez odrobiny
miłości. Byłoby to życie zimne i bez nadziei, suche i bezpłodne, bez
promyka światła, bez żadnego uśmiechu, a uśmiech jest okazaniem miłości.
Byłoby to życiem szatanów, życiem potępionych. Takim jest życie tych,
którzy dadzą się pociągnąć złym duchom, które są duchami pychy,
nienawiści, rozpaczy, zazdrości i niewyczerpanego pragnienia zła. Te
duchy potępione, trawione gryzącą potrzebą dokonywania zła, są
sprawcami nieprawości, podżegaczami gwałtu, bluźnierstw, nienawiści i
podziału, herezji, sprośności i wszelkiego zła, jakie tylko jest we
wszechświecie.
Przeciwnie, miłość pragnie dobra, działa dobro, pociąga nieprzeparcie
duszę, jej poddaną, ku Bogu i ku braciom.
Miłość jest uczuciem tajemniczym, które ma swe źródło w Bogu, jak
strzała rzucona z łuku dąży ku duszom, które są przedmiotem miłości.
Dusze zaś są innej natury od materii i ciała, z jakim są na ziemi
złączone.
Dusza jest tchnieniem Bożym, które ożywia materię i w tym jest podobną
Bogu. Wolna i inteligentna, może ona przyjąć lub odrzucić miłość. Może
też przyjąć ją w mierze określonej, lub w różnych stopniach.
Synu, słońce rzuca promienie, światło i ciepło na ciała będące w jego
zasięgu. A ciała te od najszlachetniejszych do najlichszych, nie
odrzucają tego promieniowania słonecznego i nie szkodzą jego światłu,
ani ciepłu. Ale z duszami jest inaczej.
Dusze mogą wyrzec się miłości, a zwrócić się do nienawiści. Mogą one
wyrzec się światła i wybrać ciemność, mogą też wyrzec się dobra i
skierować ku złu. Gdyby to ludzie zrozumieli dar wolności i co w sobie
on zawiera można wybrać szczęście wieczne, którego żaden język opisać
nie może, a tylko Ojciec dać może - lub wybrać nieszczęście, jakiego
człowiek na ziemi pojąć też nie może.
54. ODRZUCONA MIŁOŚĆ
Jezus: Wśród podróżującej ludzkości nie ma jeszcze miłości doskonałej:
polega ona na miłości Boga w Trójcy Jedynego, oraz na miłości waszych
braci, bardziej niż co innego na świecie. Jest to przykazanie nowe,
dobrowolnie przyjęte i przeżyte w najwyższym stopniu.
Doskonałość tej Miłości osiąga się i uzupełnia w Niebie. Stopień chwały
odpowiada temu stopniowi miłości; im większą osiągnie się miłość, tym
większy
będzie stopień chwały.
Dlaczego ludzie odrzucają miłość? Dlaczego nie umieją docenić tego
największego dobra, dla którego byli stworzeni? W tym zakresie również
poważna
odpowiedzialność ciąży na sumieniu Moich kapłanów.
Gdy ci, którzy mają obowiązek podtrzymywania ognia w piecach huty,
przestaną dorzucać paliwa, wszystko się zatrzymuje: ogień wygasa i
praca ustaje. To samo dotyczy wielkich centrali termoelektrycznych.
Miłość można porównać do ognia każdego rodzaju, który podtrzymuje hutę
lub centralę. Jeśli ogień ustaje tam, życie przestaje pulsować.
W Moim Kościele wygasło wiele pieców. Każdy biskup i każdy kapłan
powinien być rozpalonym piecem promieniującym gorącem i energią
duchową, przez
świętość swego życia, moc Łaski Bożej i Słowo Boże.
Lecz, gdy te piece nie są podtrzymywane, w nich i dookoła nich gaśnie
powoli życie. A Kościół cierpi z powodu tej smutnej rzeczywistości.
55. PRAWDZIWY PROBLEM - KRYZYS WIARY I MIŁOŚCI
Jezus: Jaki cud dokonałby się i ileż cudów ujrzałby świat, gdyby
biskupi zebrali dookoła siebie swych kapłanów i z prawdziwą pokorą (tak
jak Ja ich jej nauczyłem), bo bez niej nie ma autentycznej mentalności
wewnętrznej, umówili się wspólnie jak rozpalić w sobie ogień miłości,
by udzielić go swym synom i braciom.
O, gdyby odkładając na stronę te rzeczy, które mało co służą zbawieniu
dusz, poświęcili się oni całkowicie prawdziwemu problemowi Kościoła,
jakim jest powstrzymanie i przeszkodzenie ofensywie rozwiniętej przez
moce piekła.
Powinni użyć i wyostrzyć swą broń pokuty wewnętrznej i zewnętrznej
(leżącej teraz bez użytku), postępując przede Mną, w posłuszeństwie
Mojemu Wikaremu i
hierarchii, oraz zachowując ewangeliczne ubóstwo.
Wtedy świat mógłby jeszcze być uratowany od grożącego wam, już
rozpoczętego nawału zła.
Lecz, gdy brak wiary i miłości - nie można się modlić, nie można się
umartwiać, ani przyjąć cierpienia. Oto, mój synu, główne przyczyny zła:
kryzys wiary i kryzys miłości.
Dużo mówi się o miłości, ale mało jest dusz, które ją posiadają. Kryzys
wiary zgasił wiele pieców, nawet w Kościele. Trzeba je znowu rozpalić
nie tracąc czasu, by życie Boskie napłynęło znowu do dusz.
Synu, módl się i proś o modlitwę dusze dobre. Ofiarujcie się Mojemu
Sercu Miłosiernemu i Niepokalanemu Sercu Mojej i waszej Matki, a
rozpalicie ogień tam, gdzie jest zimno i panuje mróz śmierci.
Błogosławię Cię.
56. ISTNIEJEMY W NIM, ŻYJEMY W NIM, W NIM PORUSZAMY
SIĘ
21.12.1975 r.
Jezus: Synu, pisz: "Istniejemy w Nim, żyjemy w Nim, w Nim poruszamy
się!" Ile
niezrozumienia w waszych duszach, co do Mojej rzeczywistej obecności we
wszystkich rzeczach.
Powtarzam: we wszystkich rzeczach. Ja Jestem Nieskończony: dokąd byś
nie poszedł, nie mówię ciałem, ale duszą, Ja jestem tam.
Dlatego powiedziałem: "Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały."
Czy można uchylić się od obecności Bożej? Adam i Ewa myśleli tak
głupio, kiedy skryli się, gdy zgrzeszyli. Wielu ludzi i wielu
chrześcijan myśli tak po popełnieniu grzechu. Myślą tak nawet niektórzy
kapłani.
Co za głupota i co za zaślepienie: Nikt nie może ujść spojrzeniu Boga.
"W Nim jesteśmy, w Nim żyjemy, w Nim poruszamy się". Czy nie czujesz
w swej duszy, mój synu, Mojej Obecności, Słowa Bożego, w Trójcy
Jedynego?
57. WSZYSTKO POCHODZI OD BOGA
Jezus: Gdyby ludzie robili lepszy użytek z władz swej duszy i
zastanowili się nad cudowną rzeczywistością Bożą, jak dużo by z tego
skorzystali!
Dziś ludzie nie myślą i niewiele zastanawiają się nad sensem życia!
Żyją powierzchownie!
Pamiętaj: nie tylko "w Nim jesteśmy, w Nim poruszamy się i w Nim
żyjemy", ale wszystko co posiadacie otrzymaliście ode Mnie.
Nie daliście sobie życia, ani nie wzięliście sami wiary. Nie możecie
również dać sobie nadprzyrodzonego życia łaski, ani nie wzięliście
sobie Kościoła: wszystko macie od Boga, wszystko pochodzi od Boga!
Lecz wielu chrześcijan i kapłanów używa i nadużywa darów Bożych, jakby
były one ich własnością. Tym sposobem narusza się porządek naturalny,
moralny i duchowy ustalony przez Boga. Człowiek, stworzenie rozumne,
utworzone aktem nieskończonej miłości, zamiast być wiernym tłumaczem
Wszechświata i w jego imieniu oddać chwałę i cześć Bogu, stał się
elementem zamieszania. Pomyśl, synu, gdyby gwiazdy wyszły kiedyś ze
swych orbit i zaczęły krążyć bezładnie, jaki kataklizm rozegrałby się
we Wszechświecie.
Ludzie otrzymali rozum, wolę, wolność nie po to, by wprowadzać chaos (o
wiele większy niż przy budowie wieży Babel). Powstał nieład w ich życiu
fizycznym, nieład moralny i duchowy, nieład osobisty i rodzinny,
społeczny i światowy.
Synowie - nawet ślepy odczuwa tę rzeczywistość, budowaną z diabelskim
uporem przez ludzi tego przewrotnego pokolenia.
Nawet w Kościele panuje nieład, jak również w życiu wielu Moich
kapłanów! Ludzie tego wieku, zamiast zachować logiczne zmiany natury,
rozumu i wiary, zamiast spoglądać na jasną gwiazdę, umieszczoną przez
Boga dla rozproszenia ciemności tego świata, by uczynić łatwiejszą i
pewniejszą drogę wiodącą do tego celu, ludzie odwrócili porządek
ustalony przez Najwyższego. Kataklizm będzie się równał przyczynom,
które go wywołały. Będzie to następstwo tego niesłychanego nieporządku,
jakiego nie było we wszystkich nieszczęściach wieków minionych.
58. BÓG JEST PORZĄDKIEM
(BEZ BOGA...)
Jezus: Niech ludzie się nie łudzą. Porzucając Boga, dobroć
nieskończoną, dali się wykoleić mocom piekielnym i przewrotnym duchom.
Dążąc do własnej zguby, stwarzają nieporządek i chaos niespotykany,
niszczą oni porządek ustalony przez Boga.
Bóg jest porządkiem i człowiek znajduje w Nim pokój na ziemi, będący
wstępem i zarodkiem jego szczęścia wiecznego. Ludzie dobrej woli
powinni z łaską Bożą współpracować. Powinni współpracować ze Mną
biskupi, kapłani i dobrzy chrześcijanie, by przywrócić porządek moralny
zniszczony przez grzech. Powinni, łącząc się w miłości i pokucie,
przyprowadzić do Boga dusze, wyrwane Mu przez grzech.
Środkami do tej współpracy, której żądam od was wszystkich, są jak
zawsze: Wiara, Nadzieja i Miłość, Roztropność i Sprawiedliwość, Moc i
Wstrzemięźliwość, jak również: modlitwa, sakramenty oraz wewnętrzna i
zewnętrzna pokuta.
Używajcie środków pewnych, doświadczonych przez wszystkich świętych!
Wierzcie, kochajcie, ufajcie bez granic, a staniecie się cudownie
płodni. Błogosławię cię, synu, kochaj Mnie. Nie wątp nigdy, bo Ja
jestem wierny Moim obietnicom.
59. WIELKOŚĆ KAPŁANA
27.12.1975r.
Jezus: Mój synu, wiem, że pragniesz usłyszeć posłannictwo od X. Kochała
Mnie ona bardzo, dlatego cierpiała wiele. Jej wielkie cierpienie było
miarą jej
miłości.
Z Królestwa światłości i miłości, w którym się teraz znajduje czuwa ona
nad wami i, jak kochająca matka, modli się i wstawia za wami.
Dusza X: Bracie, śmierć nie zerwała naszych duchowych więzów, ani
naszej wzajemnej miłości. Przeciwnie, uczyniła je jeszcze ściślejszymi
i miłość nasza stała się bardziej czynną.
Księże O., mówisz słusznie, gdy twierdzisz, że ja nie jestem obcą
wypadkom życia twego z tych ostatnich lat, jak też obecnym. Nie jestem
obcą sprawom
R., ani mojej siostry N. Czynię dla was wiele, ale mam jeszcze dużo do
zrobienia.
Bracia, wy którzy jesteście kapłanami, nie zapominajcie nigdy o waszej
wielkości i godności kapłańskiej. Nie zapominajcie ani na chwilę celu
waszego powołania: macie wyrywać szatanowi dusze wszelkimi środkami,
jakie Miłosierdzie Boże da wam do rozporządzenia.
Pamiętajcie, że Wszechświat cały nie wart jest ceny jednej duszy.
Aby wyrwać duszę piekłu, trzeba wiele się modlić, wiele cierpieć, wiele
walczyć z ciemnymi mocami zła, walczyć trzeba wytrwale, bez przerwy, aż
do końca.
Odbierać dusze złu, przyprowadzić je do Serc Jezusa i Maryi, oto wasze
niezrównane posłannictwo.
60. WSZYSTKIE DOBRA ZIEMI SĄ NICZYM
Dusza X: Rzeczy są niczym, wszystkie dobra ziemi są niczym. Używajcie
ich tylko z konieczności. Niech serca wasze nie przywiązują się do
dóbr, które -
wcześniej czy później - obrócą się w nicość, lecz uchwyćcie się Dobra
Najwyższego. Prawdziwym waszym celem życia jest miłość ku Bogu i
bliźniemu.
Potwierdźcie tę miłość pieczęcią wytrwałego poddania się woli Bożej,
która was uświęci i otworzy wam skarby łaski oraz wszystkich łask
zamkniętych w Miłosiernym Sercu Jezusa. Ja jestem zatopiona w
światłości i miłości Bożej. Nie potrafię wypowiedzieć wam Mego
szczęścia.
To już nie moje 80 lat życia, ale cały czas od stworzenia, aż do końca
świata nie wystarczy do wysłużenia takiego szczęścia.
Oby żadne zmęczenie, żadne cierpienie i żaden trud nie wydał się nigdy
niepotrzebnym: wszystko to jest drogocenne dla dusz.
Żadna rzecz na świecie nie może odebrać ci Miłości Chrystusowej, byleby
tylko wiara łączyła cię z Nim. Wtedy nadzieja opromieni twą duszę,
pomimo tej ciemności coraz bardziej ogarniającej świat i Kościół.
61. ODWAGI SYNOWIE!
Dusza X: Odwagi, synowie! Życie ziemskie, oglądane z dołu w górę, to
błyskawica przeszywająca przestrzeń i gasnąca. Zapewniam was, że
wstawiam się skutecznie do Tego i do Tej, którzy mogą wszystko. Nie
dajcie się wystraszyć, ani onieśmielić diabłu. Zwalczajcie go na
wszelki sposób. Ufajcie, bądźcie zaczynem, fermentem życia.
Przerażające jest zaślepienie ludzkie, zwłaszcza chrześcijan. Lękiem
napełnia zboczenie wielu księży oraz liczba dusz idących do piekła z
niezatartymi oznakami ich poświęcenia się Bogu.
Módlcie się i pobudzajcie do modlitwy. Wzywajcie do pokuty i nie
dbajcie o to, co głupota ludzka może wzbudzić przeciwko wam. Księża X.,
nasza umowa trwa nadal: zaczęta w czasie, trwać będzie na wieki.
62. GODZINA CIEMNOŚCI I JUTRZENKA ZMARTWYCHWSTANIA
30.12.1975 r.
Jezus: Mówiłem ci o mocach ciemności, o obłokach otaczających Mój
Kościół. Czy jest to tylko sposób mówienia, czy też rzeczywistość, w
którą trzeba wierzyć?
Chcę ci to wyjaśnić i dlatego przypominam ci słowa Izajasza: "Wstań,
przyodziej się światłością, bo chwała Pańska jaśnieje nad tobą"...
Przyszedłem na świat wśród nocy. Noc czasów zstąpiła na ludzkość.
Urodziłem się w nocy, by podkreślić ciemność otaczającą ludzkość,
wywołaną przez szatana zasadzką na pierwszych rodziców.
Zamiast światła łaski zstąpiła na Adama, Ewę i ich potomstwo noc
grzechu, nieświadomości, wszelkiego zła.
Było to znamiennym, że przyjście Moje zostało zapowiedziane ukazaniem
się na niebie gwiazdy i że cudowna światłość rozjaśniła ciemności szopy
w której się urodziłem. Ja, Światłość świata, przyszedłem rozproszyć
ciemności, które otaczały ludzkość.
Wielka ciemność stała się również na Kalwarii. W południe wzniesiono
Mnie nad ziemię, ale od tej chwili światłość dzienna zaczęła słabnąć i
gdy oddałem ducha Mego, głęboka ciemność ogarnęła świat.
Te ciemności zewnętrzne wskazywały na ciemności wewnętrzne całego
sanhedrynu i całego ludu, który pod wpływem złego sadyzmu chciał być
obecny przy
Mojej Męce i Śmierci.
Grzech przynosi zawsze ze sobą ciemność, zwłaszcza grzech diabła.
Grzech pychy powiększa ciemności i zamienia je w ciemność zupełną, tak
że dusza
skażona zupełnie nic nie widzi.
Cuda dokonane przeze Mnie w czasie Mej Męki nie były brane pod uwagę,
tak jak cuda Mego życia publicznego. Nawet wskrzeszenie Łazarza nie
rozproszyło ciemności duszy pysznych faryzeuszy ze świątyni.
Toteż tyle dusz i tylu kapłanów nie widzą teraz cudów dokonywanych
stale przeze Mnie w Moim Kościele.
W czasie Mojej śmierci towarzyszyły wydarzenia niezwykłe:
- Gwałtowne trzęsienie ziemi.
- Świątynia Jerozolimska była wstrząśnięta aż do posad. Zasłona w
świątyni rozdarła się i część zmarłych powstała... Członkowie świątyni,
dla swej pychy, nic nie widzieli i nic nie zrozumieli, lecz setnik
poganin, uderzając się w piersi wołał: "Był to naprawdę Syn Boży!"
Wtedy odmowa Bogu spowodowała ciemności. Dziś również powoduje to samo.
Oto dlaczego, powtarzam ci, wielu nie przyjmie obecnych orędzi.
Dlaczego mówię ci to, synu? Jest wielkie podobieństwo między czasem
obecnym, a Moim życiem na ziemi, bo Męka Moja ma się teraz odnowić w
Moim Ciele Mistycznym.
Po co Ja ci to mówię? Bo nie braknie dzisiaj różnych skrybów, kapłanów
i faryzeuszy. Nie są też oni mniej obłudni od tamtych, żyjących w Moich
czasach.
Widzisz mało rzeczywistości w Moim Kościele: formalizm, tyle
formalizmu... I jakaż ciemność!
Tak! Godzina ciemności musi nadejść rychło. Po niej nastąpi promienna i
jasna jutrzenka Zmartwychwstania. Błogosławię cię, mój synu.
63. BĄDŹ WOLA TWOJA
31.12.1975 r.
Jezus: Chcę powiedzieć ci o modlitwie, której nauczyłem Moich apostołów
- o Mojej Woli.
Jest Wola Boska znana wszystkim: nikt nie może nie znać jej: nawet
niechrześcijanie ją znają.
Wolę tę znają dobrzy i bezbożni, choć tak mało ludzi stosuje się do
niej.
Ta Moja Wola jest ogólna. Wszyscy wiedzą, że Bóg chce tylko dobra i
wymaga go od wszystkich. Wszyscy wiedzą, że Bóg nie chce zła i to nigdy
dla żadnego powodu. Zło nie może być nigdy usprawiedliwione! Nie ma
celu, ani powodu tłumaczącego zło: nigdy, absolutnie nigdy!
Następnie jest Moja Wola, nie taka ogólna, ale również znana wszystkim.
Żądam zachowania dziesięciu przykazań.
Wszyscy wiedzą, że chcę, by szanowano życie każdego człowieka, by
czczono Święte Imię Boże i obchodzono Święta. Dzisiaj większość ludzi
profanuje święta w sposób gorszący.
Wszyscy wiedzą, że chcę wzajemnej miłości małżonków, szanowania
rodziców, posłuszeństwa prawnej władzy itd.
WIĘKSZOŚĆ MA POD NOGAMI TĘ MOJĄ WOLĘ.
Następnie jest Wola Boża mniej znana, ale która jednak niemniej
obowiązuje. Jest to Wola, dzięki której Bóg chce mieć ludzi na
właściwym
im miejscu w rodzinie, w Kościele, w społeczeństwie. Wolę tę można
poznać dzięki modlitwie.
Ojciec Mój daje światło i pomoc szczególną, by każdy mógł zająć
właściwe mu miejsce, czyli pójść za swym powołaniem. Wreszcie jest Wola
dopuszczalna, którą również trzeba przyjąć, ufając Mojej Dobroci,
Miłości i Mądrości.
To nie Ja pragnę klęsk i nieszczęść, gnębiących ludzi. Wy sami
wywołujecie to swą przewrotnością, waszym buntem wobec praw bożych i
naturalnych.
Ja tylko pozwalam na te biedy, by zrealizować Me plany miłosierdzia i
sprawiedliwości, by stąd wynikało dobro duchowe dla dusz.
Dość często ludzie doświadczeni cierpieniem i nieszczęściem odwracają
się od Boga, oskarżając Go o nieczułość i głuchotę. Mówią tak, bo są
zaślepieni. Zapominają, że to ich grzechy powodują te przeciwności. Nie
znają dobra, wyższego ponad wszystkie ich cierpienia, jakie Ja potrafię
uzyskać.
Jeśli zawiniona nieświadomość Woli Bożej jest nieszczęściem dla
każdego, to cóż powiedzieć, jeśli odrzucenie światła, co do problemu
koniecznego do
zbawienia ma miejsce u duszy Bogu poświęconej?
Odrzucenie dobra dla zła jest wielką winą przeciwko Woli Bożej.
Jeśli kto chce zająć miejsce Boga i narzuca innym własną wolę, popełnia
zło bez miary.
Odrzucanie natchnień łaski, grzech tak częsty, jest to też wbrew Woli
Bożej.
Sprzeciwianie się Woli Bożej, przeszkadzając własnemu powołaniu lub
powołaniu innych, jest grzechem wywołującym oburzenie Boga.
By można było żyć uporządkowanie w rodzinie, w Kościele, w
społeczeństwie, by każdy człowiek mógł osiągnąć swój cel, dałem
przykazania i przepisy. Nauczyłem też ludzi, o co mają prosić
codziennie Boga Stwórcę, Odkupiciela i Uświęciciela.
W modlitwie Ojcze Nasz zebrane jest wszystko, tak prosto i przystępnie,
że żaden mistrz na świecie nie potrafiłby ją naśladować.
Mimo to, widzisz sam, jaka jest sytuacja na świecie. Nawet za czasów
Babel nie było podobnego zamieszania.
Ciemności pokrywają ziemię, a ludzie nie rozumieją się już. Pycha,
głupota i zarozumiałość ludzka są bez granic i osiągnęły dziś poziom
nie znany nigdy w wiekach przeszłych. Ludzie tego pokolenia w swej
dziwnej i dziecinnej pysze, stracili rozeznanie znaczenia dobra i zła,
a teraz nadają prawo zbrodni: rozwody, poronienia, małżeństwa
nienormalne, poligamia (wielożeństwo) w praktyce itd...
Starają się usprawiedliwić każde zło. Zapominają o swej godności dzieci
Bożych, nie znają siebie i zdradzają samych siebie. Doprowadził do tego
ateizm, zarówno teoretyczny, jak praktyczny, rozszerzony po całym
świecie.
Człowiek pracuje teraz aktywnie nad własnym zniszczeniem. Jego pycha,
wyniosłość, odrzucenie Boga wywołały katastrofę zawalenia się, która
zniszczy go.
Mój synu, mów to wszystkim, muszą wiedzieć że godzina się zbliża.
Błogosławię cię, kochaj mnie.
64. CO CZYNISZ, PANIE?
Jezus: Swym czynem niszczącym, szatan rozdziera wściekle ludzkość, a
zwłaszcza Kościół.
W rzeczy samej, dzisiaj w Kościele dzieją się rzeczy, których nie można
po ludzku wytłumaczyć. Muszą to być wysiłki przymuszone ze strony
diabła, by
zawładnąć i udręczyć dusze.
Wystarczy być tylko trochę obiektywnym, by zdać sobie sprawę z
popełnionych w różnych krajach świętokradztw poprzez prasę, film i
telewizję. Szatan
nie oszczędza nikogo. Wchodzi on wszędzie, panuje władczo u podstaw
Kościoła i nie oszczędził jego szczytów. Papież, mój Wikary na ziemi,
musi się obracać wśród tysiącznych trudności. Nie wchodzę w szczegóły
tej potężnej ofensywy piekła przeciw Mojemu Kościołowi, przeciw synom
Bożym. To, co możecie widzieć, jest w zupełności wystarczające, nawet
jeśli oddaje tylko część tego, czego nie widzicie.
Don Ottavio: Co uczynisz, Panie, by nie pozwolić na upadek Twego
Kościoła?
Jezus: Powtarzam ci, że jeśli zgniłe wody będą wciąż wzbierały, nie
zależy to tylko od trującej działalności piekła. Odpowiedzialność ciąży
również na duszy pasterzy, kapłanów i zakonników, którzy nie reagowali
jak potrzeba na zasadzki nieprzyjaciela, lub nie powstrzymywali zła.
Dość często pomagali oni planom szatana. Czasem nawet stawali się
wykonawcami zła. Ta bolesna rzeczywistość zwiększyła zuchwalstwo zła i
osłabiła bardzo moce dobra.
Cóż więc uczyniłem i czynię teraz?
Ja jestem Życiem, a życie jest ruchem zwróconym ku dobru dusz, które
kocham i chcę zbawić. Wzbudziłem wielkich świętych, posyłałem Moją
Matkę, która ukazała się w tylu miejscach i tylu osobom.
Mówiłem już, że wiele z objawień Mojej Matki wywoływały sprzeciw i
negowane były dla próżnych obaw i względów ludzkich. Aby uniknąć
kłopotu, szukało się
pokoju, ale to nie dało wcale pokoju prawdziwego.
- Wybrałem dla Mego Kościoła świętych Papieży.
- Wzbudziłem ruchy dla uświęcenia duchowieństwa.
- Chciałem mieć i powołałem Sobór.
Gdyby to wszystko, co wzbudziłem w Kościele, było przyjęte z
inteligentnym i skutecznym dostosowaniem, z adekwatną mobilizacją
wszystkich dusz Bogu poświęconych, jak tego zresztą Pius XII żądał od
całego Kościoła, burzliwe wody nie osiągnęłyby wtedy aktualnego poziomu.
Pytasz Mnie, synu, co Ja uczynię by zbawić Mój Kościół? Przelewam nadal
Moją Krew. nawet jeśli ją znieważają świętokradzko.
65. PRAWDZIWI CHARYZMATYCY
Jezus: Zesłałem Ducha Mego, który jest Miłością. Jest On Ogniem, który
pali, przemienia, oświeca i ogrzewa, oczyszcza i ożywia. Tchnie On na
wiele dusz, które nazywacie charyzmatycznymi.
Wzbudzałem je w całym Kościele, ale nawet pomiędzy nich wcisnął się
szatan, siejąc ambicje, rywalizacje i podziały. Dusze te powinny trwać
duchowo złączone i składać dary otrzymane na użytek wspólnoty
kościelnej. Prawdziwi charyzmatycy są wybrani przez Ducha Św. w
Kościele i dla Kościoła, ale sami nie są Kościołem, bo Kościół,
założony przeze Mnie jest hierarchiczny.
Charyzmatyk jest narzędziem Ducha Św. i jako taki, powinien być uległy
i oddany dla realizacji planu, którego on sam nie zna dokładnie, lecz
zna go Opatrzność Boska, bo sama go przygotowała.
Charyzmatyk otrzymuje skarb dla dobra wszystkich. Nie może on
przywłaszczyć dla siebie ani chwilki: biada mu, jeśli pozwoli się
odwrócić od tego celu! Kto ma pod opieką skarb, musi czuwać, by odsunąć
wszelką próbę wroga odebrania mu go.
Ile już mieliście na ziemi znaków i wezwań, i cudów ze strony Mej Matki
i Moich świętych, ile? Lecz ciemność pychy zaślepiła wiernych, kapłanów
i nawet niektórych pasterzy. Odrzucono światło, odrzucono silne
wezwania wewnętrzne i
zewnętrzne, tak że coraz bardziej oddalaliście się od Boga.
Don Ottavio: Cóż więc się stanie, Panie? Co się stanie, mój Jezu?
Jezus: Wiesz sam, co się stanie... Miłosierdzie i Sprawiedliwość Boska
nie mogą dłużej znosić, by w dalszym ciągu, z tak okropną
niewdzięcznością, zapełniano piekło. Bóg nie może dłużej tolerować, by
ustalony porządek (moralny, społeczny, międzynarodowy, światowy) był
tak zuchwale obalany przez nieprzyjaciela. Nie może pozwalać, by
zbuntowany i jego zastępy, mogli jeszcze rządzić ludzkością odkupioną
przeze Mnie.
Powtarzam ci to, i niech biskupi, i kapłani wezmą to sobie dobrze do
głowy, że jeśli nieprzyjaciel człowieka wszedł do winnicy to dlatego,
że ci którym była ona polecona, nie czuwali, nie ogrodzili jej i nie
bronili sposobami im dostępnymi. Niech uczynią tu surowy rachunek
sumienia.
Nie wolno rozbrajać się wobec nieprzyjaciela uzbrojonego i zawsze
czuwającego! Słabość, nieświadomość i ambicje to były drzwi otwarte
wrogowi.
Rozluźnienie zakonników i zakonnic, w ogóle poświęconych Bogu osób,
które powoli dostosowywały się do przebiegłości wroga, przy pomocy
neopogaństwa, były barierami obalonymi. Rozszerzenie szkodliwych teorii
niektórych teologów, zajętych bardziej sobą, niż prawdą, zwiększyło
chaos w Moim Kościele. Rozum ludzki nie może zliczyć szkód uczynionych
duszom. Ja Sam, Sędzia Przedwieczny, widzę wielkość tego, oceniam
zasięg i znam odpowiedzialność i następstwa.
Tacy teologowie zdeptali Boga, przebili Moje Ciało Mistyczne,
znieważyli Moją Krew, sprowadzili wiele dusz na drogę zguby. Słudzy i
współpracownicy diabła, podnieśli swą pyszną głowę przeciw Memu
Wikaremu, powtarzając okrzyk diabelski: "Nie będę służył!"
Jeśli ci mężowie nie nawrócą się, zginą wśród płomieni piekła, tego
piekła w którego istnienie nie chcą wierzyć.
Ja, Sędzia nieskończonego Miłosierdzia, jestem zarazem Sędzią
straszliwej Sprawiedliwości.
66. WIELKA OBFITOŚĆ OBOJĘTNYCH DUCHOWNYCH
Jezus: Synu mój, przekaż Moje orędzia biskupom i kapłanom. Niech
zastanowią się nad odpowiedzialnością, ciążącą na ich sumieniu.
Powiedziałem ci, że nie brak świętych biskupów i bardzo dobrych
kapłanów, lecz na nieszczęście obfitują również oziębli, obojętni,
zarozumiali. Nie brak też u niech heretyków i niewierzących. Czy nie
wydaje ci się to niedorzeczne i anachroniczne?
A jednak taką jest rzeczywistość. Módl się, mój synu. Nie ustawaj i
ofiaruj Mi swe cierpienia. Chcę uczynić z ciebie lampę, narzędzie w
Moich rękach, dla zbawienia wielu twych współbraci.
Nie odwracaj swych oczu ode Mnie, Ja kocham cię! Błogosławię cię, jak i
tych, którzy pracują wraz z tobą nad rozszerzaniem Moich orędzi.
67. JESTEM BOGIEM JEDYNYM I TROISTYM – JESTEM
NIESKOŃCZENIE PROSTYM
3.1.1976 r.
Jezus: Mój synu, pisz: Wiadomym jest, że w Bogu nie ma i być nie może
żadnych przeciwieństw, gdyż Bóg jest niezmienny. Będąc Bogiem Jedynym i
Troistym, jestem nieskończenie prostym.
Nie ma we Mnie przymiotów doskonalszych i mniej doskonałych. Jestem
zawsze Prawdą, Mądrością i Potęgą. Sprawiedliwością i Miłosierdziem,
Światłem i Życiem.
Piekło stworzone dla potępionych, nie sprzeciwia się miłosierdziu, a
odpowiada sprawiedliwości. Jako prawdziwy Bóg i człowiek, wziąwszy na
siebie wszystkie winy ludzkości, przez Moją straszną Mękę i Śmierć,
zadośćuczyniłem sprawiedliwości i miłosierdziu. Aktem nieskończonego
Miłosierdzia była tajemnica Mego Wcielenia. Aktem zaś nieskończonej
Sprawiedliwości stała się tajemnica Mej Męki i Mej Śmierci.
68. CHCĘ MIEĆ KOŚCIÓŁ ODNOWY
Jezus: Ja jestem Głową Mego Kościoła, wy zaś jesteście jego żywymi,
wolnymi i odpowiedzialnymi członkami. Jako Głowa uległem woli Ojca, a
wy tworzycie ze Mną jedno Ciało na mocy Miłosierdzia.
Tajemnica Odkupienia trwa nadal. Nie sprzeciwia się w niczym
Miłosierdziu Bożemu to, że członki będą musiały znieść - tak jak Głowa
- swą Mękę.
Następnie jest rzecz wielkiej wagi. Moja i wasza Matka, która jest
Matką Miłosierdzia i Zwierciadłem Sprawiedliwości, uprzedziła już wiele
razy ludzkość, że jeżeli nie spełni warunków skruchy i nawrócenia,
straszna kara spadnie na narody.
Matka Moja uprzedziła was, że bardzo wiele dusz idzie do piekła. Czy
więc mogę Ja, Miłość nieskończona, pozwolić, by dusze odkupione przez
Mnie ceną nieskończonych cierpień, tak przerażająco - potępiały się?
Jeśli miłosierdzie i miłość nie mogły wpłynąć na nich, czy mogę
przeszkodzić, by utrapienia wywołane przez ich grzechy i chaos
spowodowany przez nich samych, nie zostały zamienione przeze Mnie w
narzędzie zbawienia ludzkości, która zapada się? Nie, moi synowie.
Na nieszczęście, godzina oczyszczenia już się przybliża, ale
zaślepienie ludzkie przeszkadza do ujrzenia jej, gdyż ateizm zaślepia
głęboko. A więc godzina przybliża się! Staje się ona nieuniknioną
jedynie z powodu oporu tego niewierzącego pokolenia, które lubi błąd i
odrzuca sprawiedliwość wszędzie ranioną i znieważaną.
Chcę mieć Kościół Odrodzony w którym sprawiedliwość, pokój i miłość
będą mogły zajaśnieć jak nigdy dotąd. Chcę położyć koniec potokowi
ginących dusz,
chcę przywrócić zamącony porządek.
Chcę by mój lud stał się znowu ludem Bożym, a otrzymam to wszystko
posługując się głupotą i przewrotnością ludzką.
69. KRÓLOWA APOSTOŁÓW
7.1.1976 r.
Jezus: Mówi teraz do ciebie Moja i twoja Matka. Słuchaj Ją z pokorą,
miłością i żywą wiarą.
Maryja: Synu, będąc wybraną, by być
błogosławioną między niewiastami, byłam od wieków w sercu Bożym
przedmiotem Jego nieskończonej miłości. Podobałam się Bogu moją
niewinnością dziecięcą, ale jeszcze bardziej moją pokorą.
Przed swym wstąpieniem do Nieba, Syn Mój powiedział mi, że nie mogę
zaraz pójść za Nim, ale muszę pozostać na ziemi, by być Matką rodzącego
się Kościoła i rodzić Go nadal z miłością.
Zrodziłam Go razem z Jezusem w strasznych boleściach bez granic. Jako
Matka i Współodkupicielka miałam rodzić Jego Ciało Mistyczne w Miłości.
Mój i wasz Jezus chciał Mnie mieć przy sobie w realizacji Tajemnicy
zbawienia. On, Syn Boży, ale także Mój prawdziwy Syn według ciała,
chciał Mnie mieć za Współodkupicielkę i Matkę swego Ciała Mistycznego.
70. MARYJA - PRAWDZIWA KAPŁANKA
Maryja: Należy mi się naprawdę tytuł Matki Kościoła. Ale on nie
wystarcza. Czy pamiętasz, synu, że było ci już powiedziane, że Ja -
Matka Boża -
jedyna niewiasta w Kościele jestem prawdziwą Kapłanką?
Jezus, Kapłan Przedwieczny, dał Mi udział w swym życiu boskim. A jest
On Bogiem niezmiennym, samą prostotą. Ja Mu dałam życie ludzkie, a On
Mi dał życie Boskie. Kapłaństwo wynika z życia boskiego. Można by wtedy
pomyśleć, że Kapłaństwo, w którym Ja mam udział, jest takie, jakie ma
każdy ochrzczony: z natury - tak, ale miara jest inna.
Miałam udział w pełni kapłaństwa w sposób inny, a zarazem wyższy od
udziału apostołów, których naprawdę jestem Królową. Toteż słusznie
wzywają Mnie jako Królową Apostołów. Szanowałam zawsze głęboko
Hierarchię ustanowioną przez Zbawiciela. Z woli Bożej Piotr był jej
widzialną głową. Ja zaś byłam Królową apostołów, a oni uznali Mnie i
czcili jako Matkę Kościoła oraz ich Matkę i Królową.
Piotr sam, kiedy przebywał w Jerozolimie, przychodził do Mnie i nazywał
Matką. Pytał on Mnie o radę i prosił o pomoc, czcił jako Królową.
71. APOSTOŁOWIE CZCILI MNIE PRAWDZIWIE
Maryja: Gdyby pasterze i kapłani zdawali sobie sprawę z łączących nas
więzów, gdyby uważali Mnie prawdziwie za swoją Matkę i Królową,
obsypałabym ich łaskami, tak jak pomagam hojnie wszystkim synom, którzy
Mnie kochają i szerzą nabożeństwo do Mego Niepokalanego Serca.
Byłam obecna w Wieczerniku, w dzień Zesłania Ducha Świętego razem z
Apostołami i przygotowywałam się na przyjęcie Ducha Świętego. Zstąpił
On na Mnie w wyższym stopniu: gdyż jako Jego Oblubienica byłam Nim
przepełniona. Pamięta się zwykle swoją matkę, bo się jest pewnym zawsze
jej miłości. Ale miłość jaką was kocha wasza Matka Niebieska jest
niezmiernie wyższa od wszelkiej miłości ludzkiej. Kocham was wszystkich
i chcę zbawić wszystkich.
Nie opierajcie się głosowi Boga, który wzywa was do prawdziwego i
szczerego nawrócenia.
Lękajcie się Pana, który przechodzi! Odczytujcie z pokorą posłannictwa
zesłane wam przez Dobroć Bożą.
Jest to miłosierdziem, wielkim miłosierdziem, jeśli się uprzedza was,
że godzina oczyszczenia jest tak bliska.
Błogosławię cię, synu.
72. KAPŁAŃSTWO - WIELKIE POSŁANNICTWO
10.1.1976 r.
Jezus: Kapłani, wasz udział w Tajemnicy Wcielenia, Krzyża i
Eucharystii, ma ogromne podobieństwo z udziałem Najświętszej Maryi
Panny w tych trzech, wielkich Tajemnicach.
Tak jak udział N.M.P., kapłan przez swe powołanie jest wezwany do
czynnego udziału w Najświętszej Ofierze Mszy świętej, będącej
uwiecznieniem Najświętszej Ofiary Krzyżowej.
Kapłan jest obecny razem z Chrystusem w Ofierze; jest gotowy przyjąć,
wycierpieć i ofiarować trudności i niezrozumienia, zniewagi i obrazy, w
ogóle cierpienie - jak Jezus to czynił. Bez tej ofiary, udział kapłana
staje się tylko zewnętrzny, materialny i dlatego bezpłodny. Przez słowa
Konsekracji kapłan odnawia cud Wcielenia: powoduje on, jak Maryja przez
swe Fiat, rzeczywiste Wcielenie Słowa, w swych rękach.
Kochając Go, jak Maryja kochała Jezusa w swym łonie, przyjmując Go w
Komunii Św. z czystością duszy i ciała, z jaką Madonna Go poczęła, -
ofiarując się razem z Jezusem - Ojcu Niebieskiemu - kapłan, tak jak
Dziewica, staje się prawdziwie współodkupicielem.
Jeśli kapłan celebrujący nie jest ożywiony tą wiarą i tymi uczuciami, i
swoim posłannictwem, jego Msza święta będzie dlań bezpłodną. Był on
tylko materialnym protagonistą największej Tajemnicy.
73. GODNA CELEBRACJA - ZBAWIENIEM ŚWIATA
Don Ottavio: Gdybyśmy kapłani, odprawiali Mszę Świętą tak, jak
powinniśmy ją celebrować, świat nie stałby się takim, jakim jest.
Szatan nie miałby żadnej mocy i o wiele więcej dusz zbawiłoby się.
Męka potępionego księdza będzie inna niż reszty potępionych. Może się
ona równać tylko rozpaczy Judasza, który mógł być dzięki swym darom
naturalnym, w
połączeniu z darami nadprzyrodzonymi, bardzo wielkim apostołem...
Kapłani, którzy celebrujecie Mszę Św. świętokradzko, wy jecie i pijecie
codziennie własne potępienie.
Nie odkładajcie z dnia na dzień, waszego nawrócenia. Nie czekajcie
dłużej. Jutro, może być za późno!
Wielki akt pokory, jakiego Judasz nigdy nie chciał dokonać, gorliwe
wezwanie do N.M.P., ucieczki grzeszników, przemieniłyby wasze istnienie
i zmieniły los wieczny.
Bracia w kapłaństwie, czyście nigdy nie rozważali snu - widzenia św.
Jana Bosco "O dwóch kolumnach"? Przeczytajcie to, a zdacie sobie
sprawę, że przeżywamy teraz to proroctwo. Ostatnia część jego zapowiada
czasy, które nastąpią po wydarzeniach aktualnych.
Te czasy się zbliżają, powinniśmy przygotować się do nich w modlitwie i
pokucie. Nie bądźcie sceptyczni i niewierzący. Wierzmy, a zobaczymy i
zrozumiemy! Nie pozwalajcie padać w próżnię natchnieniom łask, które
pukają do drzwi waszego serca.
Niech Miłosierne Serce Jezusa i Niepokalane Serce Maryi zbawią nas i
pobłogosławią nam.
74. GRZECHY SPOŁECZNE
12.1.1976 r.
Jezus: Mój synu, pisz: Oto są trzy wielkie grzechy społeczne ludzkości:
1. Ludzkość zgrzeszyła w Adamie i Ewie.
2. Ludzkość zgrzeszyła bogobójstwem przez lud wybrany.
3. Ludzkość grzeszy dzisiaj odrzucając Boga.
1). Grzech ludzkości w Adamie i Ewie zniszczył zupełnie cudowny plan
Boga i zmienił jej los. Największy bezład zajął miejsce porządku.
Szczęście w raju
ustąpiło nieszczęściu. Zamiast światłości nastąpiła ciemność niewiedzy.
Miłość ustąpiła nienawiści. Dobro - dla którego był stworzony człowiek
- ustąpiło złu z całą gamą jego objawów. Po pokoju nadeszły wojny i
gwałty. Życiu wiecznemu - celowi stworzenia - przeciwstawiono śmierć
wieczną, w ciemnej rozpaczy piekła. Takim jest grzech pierworodny. Tak
odpowiedziała miłości Bożej, cała ludzkość, przez Adama i Ewę. Była to
potworna niewdzięczność, dokonana przez pierwszego mężczyznę i pierwszą
kobietę, którym nie brakowało łaski, nie tylko koniecznej, ale
nadobfitej, w miarę ich olbrzymiej odpowiedzialności. Za akt
bezgranicznej
Miłości, Bóg odebrał straszliwą zniewagę.
2). Bogobójstwo, popełnione
przez lud wybrany, było grzechem społecznym.
Na bunt człowieka w Adamie i Ewie, Bóg odpowiedział nie gniewem, ale
sprawiedliwością i miłosierdziem.
W poczuciu sprawiedliwości Bóg karze za grzech całą ludzkość. Od
początku do końca człowiek ma pożywać chleb w pocie czoła.
Sprawiedliwość ciążyć będzie na ludzkości aż do końca czasów. Jednak
Bóg okazuje zaraz swe nieskończone miłosierdzie.
Wysłuchawszy wyznania i skruchy pierwszych rodziców, Bóg ogłasza
przebaczenie obietnicą Odkupienia. Aby przygotować wielkie dzieło
uwolnienia ludzkości z niewoli piekła, Bóg wybrał sobie naród
umiłowany, który chciał mieć świętym, lecz który świętym nie został,
pomimo deszczu łask i cudów. Zostawszy przedmiotem Jego miłości, naród
ten odpowiedział niewdzięcznością na wybranie.
Bóg wzbudza wtedy proroków, którzy głośno przypominają mu posłannictwo,
do którego był wezwany. Prorocy, jako heroldzi Boży, oznajmiali łaski,
dobrodziejstwa i wolność. Wobec zaś ślepego oporu narodu głosili oni
również i oznajmiali kary, których w końcu lud ten doświadczał.
W cierpieniu przypominali oni sobie ojców i wówczas przychodził czas
miłosierdzia.
Sprawiedliwość Boża rodzi zawsze miłosierdzie, nawet gdy ludzie nie
chcą tego zrozumieć, będąc zaślepionymi przez egoizm.
Upływają wieki i nadchodzi chwalebna jutrzenka narodzin Zbawiciela.
Wtedy szatan wzbudza i mnoży sprzeciwy przeciw Słowu, które staje się
Ciałem. Wydaje
on straszną walkę trwającą już przedtem, ale która wtedy odnawia się
gwałtownie. I oto Święta Rodzina udaje się na wygnanie, by uchronić
Dziecię Boże przed okrutnym Herodem.
Potem szatan kusił do buntu sługi świątyni i starszyznę ludu
żydowskiego, którzy uknuli spisek przeciw Jezusowi i dokonali
bogobójstwa.
Bóg ukochał swój lud w sposób niepojęty, a jego lud zawiesił Go na
krzyżu.
3). Dziś ludzkość grzeszy odrzuceniem Boga. Wisząc na krzyżu z
otwartego Serca - Jezus dał ludzkości swój Kościół. Od tego momentu
szatan ze swymi zastępami powziął nowy plan zniszczenia
Mistycznego Ciała Jezusa. Diabeł chce Je zniszczyć. Już się rozochocił
zabijając Głowę, teraz planuje zniszczyć Ciało. I oto już prawie dwa
tysiące lat trwa bez przerwy niszcząca wojna.
Kościół nie zawsze odpowiadał należycie na tę walkę. W ciągu tych 20
wieków zaznał więc wielu bolesnych ran. Teraz szatan odnosi też wiele
zwycięstw.
Walka, największa walka toczy się nadal. Częściowe tylko i nie
odpowiadające rzeczywistości postępowanie ze strony sporej liczby
pasterzy i kapłanów zachęciło nieprzyjaciela w jego upartych
wysiłkach, by zniszczyć Kościół i Jego Boskiego Założyciela.
Ta trwająca wojna, której nie zauważają tylko nieświadomi, będzie
czyniła coraz więcej szkód i wywoła bardzo liczne ofiary wśród
duchowieństwa i wiernych. Świat - ale zwłaszcza Europa - zapłonie.
Ta godzina sprawiedliwości, ale też i miłosierdzia, spowoduje nową
wiosnę pokoju i sprawiedliwości dla całej ludzkości i dla Kościoła.
Moja i wasza Matka zgniecie znowu po raz drugi głowę diabła. Ateizm
zniknie na świecie (...)
75. MARYJA ZGNIECIE GŁOWĘ WĘŻA
14.1.1976 r.
Jezus: Dlaczego, mój synu, żądam z takim naleganiem od dusz, żyjących
Wiarą: "Pokuty, pokuty, pokuty?"
1. Bo na nieskończoną Miłość Boga, która stworzyła człowieka,
odpowiedział on aktem pychy i nieposłuszeństwa.
2. Bo na Tajemnicę Odkupienia, obiecanego zaraz po upadku pierwszych
rodziców i dokonanego w pełni czasów, ludzkość odpowiedziała
popełnieniem
bogobójstwa poprzez naród żydowski.
3. Słowo, które Ciałem się stało, odpowiada na bogobójstwo darem z
Samego Siebie w Tajemnicy Eucharystii i w Kościele. A ludzkość, pod
naciskiem potęg
zła, ulega teraz pogaństwu z zupełnym niemal usunięciem Boga.
76. MARYJA - JAŚNIEJĄCA JUTRZENKA LUDZKOŚCI
Jezus: Gdy nadejdzie godzina oczyszczenia, Dziewica Współodkupicielka
po raz drugi zetrze głowę węża piekielnego.
Odnowiony Kościół i ludzkość ujrzą jutrzenkę jaśniejącą, jak nigdy
dotąd. Okres pokoju i sprawiedliwości będzie odpowiedzią za wszystkie
wyzwania piekła przecie biednej ludzkości, która stała się
współpracownicą mocy zła.
Potem nadejdzie ostatni okres tej walki światła z ciemnościami, miłości
z nienawiścią, życia ze śmiercią. Wreszcie przy końcu nastąpi trzecie i
decydujące wystąpienie Najświętszej Panny, która znowu po raz trzeci,
zgniecie głowę szatana.
Nastąpi potem Sąd i ostateczne odłączenie Nieba od piekła, czyli
zbawionych od potępionych.
77. KAPŁANI - NIE JESTEŚCIE SAMI
20.1.1976 r.
Jezus: Pisz, mój synu: Ruch Maryjny należy do zamiarów Opatrzności,
jako moc wstrząsu, obok Mnie i obok Mej Matki, w obecnej wielkiej
bitwie przeciw szatanowi i jego piekielnym sprzymierzeńcom, którzy są
tak liczni na świecie i na
nieszczęście również w Kościele.
Niebo patrzy na was, dobrzy kapłani. W tych czasach krytycznych
jesteście bardziej niż kiedykolwiek jego wybranymi żołnierzami,
kierowanymi i prowadzonymi przez Królową Zwycięstwa dla obrony Mego
Wikarego i Mojego Kościoła.
Piekło nienawidzi was i zwalcza, lecz nie macie się czego bać. Wasze
cierpienia fizyczne, moralne i duchowe są pod wpływem zaczynu Ducha
Świętego i przemieniają się w Światło, Miłość i Łaskę dla dusz tylu
waszych braci, którzy, bez waszego współudziału w Mojej Męce oraz Mej
Matki i waszym, zginęliby na wieki.
Kapłani drodzy Memu Miłosiernemu Sercu i Niepokalanemu Sercu Królowej
Wszechświata, aniołowie patrzą na was z podziwem, a wszyscy święci
rajscy modlą się i wstawiają się za wami.
Wy jesteście balsamem dla Mego Serca tak brutalnie znieważanego i
wyszydzanego, jesteście uśmiechem miłości dla zranionego Serca Mej
Matki.
78. NIE BÓJCIE SIĘ!
Jezus: Naprzód, moi synowie! Miejsce czci i chwały przygotowane jest
dla was od wieków w Domu Ojca. Nie bójcie się! Nie bójcie się, bo
zawsze spojrzenie Moje i Mojej Matki jest zwrócone ku wam. Błogosławię
was wszystkich, synowie. Błogosławię was Ja, Jezus, z Ojcem i Duchem
Świętym. A ze Mną błogosławi was również Moja Matka.
Błogosławimy też wszystkich dobrych chrześcijan, którzy tworzą
wspólnotę z wami przez wiarę, miłość i skuteczne składanie swych ofiar.
Nie jesteście więc sami. Jesteście wśród walki, ale z wami jest Niebo,
z wami są dusze czyśćcowe i z wami są święci kościoła walczącego.
79. ULEGŁE NARZĘDZIA - SPEŁNIAJĄ WOLĘ BOŻĄ
20.1.1976 r.
Jezus: Jest wielu chrześcijan, tak zwanych dobrych, którzy mówią:
"Panie, Panie". Ale jak mało jest tych, którzy usiłują spełniać
szczerze wolę Bożą!
Jest też bardzo wiele ludzi, którzy uważają się za narzędzia Boże, o
czym twierdzą prawie z przekonaniem. Prawda jest inna, gdyż są oni
narzędziami siebie samych, czyli swej pychy, co prowadzi do zostania
narzędziem szatana. Synu, nie ma kilku alternatyw: albo należycie do
Boga, albo jesteście sługami diabła.
Narzędzie samo nic nie robi. Narzędzie może być tylko użyte.
Gdyby biskupi i kapłani byli naprawdę uległymi narzędziami w ręku Boga,
wtedy Kościół byłby dla Nieba i ziemi cudnym miejscem światła i
miłości. Aniołowie podziwialiby Go, a ludzie na ziemi byliby pod jego
urokiem. Lecz zamiast tego, co za smutny widok! Widok mogący przerazić,
widok moralnych nieporządków, widok odrażających namiętności, widok
walk, nienawiści i zła wszelkiego rodzaju...
80. SŁOWO I CZYN - FUNDAMENTEM ZBAWIENIA
Jezus: Słowa Moje nie zmieniają się nigdy. Zbawieni zostaną nie ci,
którzy należą do Mnie słowami, ale ci, którzy oddali się całkowicie
woli Ojca Niebieskiego.
Jeśli wielu Moich biskupów nikt nie słucha, a potem twierdzą, że
kościoły ich są wstrząsane aż do fundamentów, zamiast szukać przyczyny
tego stanu na zewnątrz, niech raczej przyjrzą się wnętrzu swego życia.
Łatwo jest mówić - narzędzie Opatrzności - ale dla wielu nie jest łatwo
stać się takim narzędziem.
Tak, synu, historia pierwszego grzechu powtarza się zawsze w czasie,
ale nie wyciąga się korzystnych wniosków - z pożytkiem dla dusz.
Szatan powoduje upadek człowieka. Człowiek zrywa ustalony porządek,
cudowną harmonię natury i łaski. Pierwsi rodzice zgrzeszyli. Następuje
od razu
bunt, bunt ciała, bunt ducha, bunt natury: "będziesz pożywał chleb twój
w pocie czoła. A ty, niewiasto, rodzić będziesz w boleściach".
Nigdy nie zrozumiecie, coście utracili: przedziwną i radosną harmonię
natury i łaski.
Pierwsze mieszkanie człowieka było nazwane rajem ziemskim: ziemskim,
ale rajem!
81. PYCHA I ZAROZUMIAŁOŚĆ - NAJWIĘKSZE ZŁO
Jezus: Biskupi i kapłani powinni znać dobrze straszne następstwa
pierwszego grzechu.
Powinni wiedzieć również, że te same następstwa odnawiają się przy
każdym grzechu, zwłaszcza grzechu pychy. Grzech wyniosłości, pychy lub
zarozumiałości, jeśli jest popełniony przez biskupa lub kapłana,
wywołuje w jego lokalnym kościele następstwa całego szeregu zła. Wiele
nieporządków ma w tym swój początek.
Oto, mój synu, powód Mojego nalegania, prawie z oburzeniem do ciebie,
bo powtarzam ci, że mało kto zrozumiał podstawowy problem Mojego Ciała
Mistycznego.
Trzeba wyznać z przykrością, że wielu biskupów i kapłanów postępują jak
głupiec, który budując sobie dom troszczy się o rzeczy podrzędne, o
jakieś ozdoby, a zaniedbuje budowy silnych fundamentów. W rezultacie
będzie to piękny dom przeznaczony na pewne zawalenie się. Czyż to nie
głupota?
Otóż głupota taka panuje w Kościele!
Powinienem ci to powtarzać nie wiem ile razy, by wreszcie ktoś
zdecydował się zabrać do rzeczy i rozważyć ten poważny problem.
Mogłeś zdać sobie z tego sprawę nawet dziś rano przy spotkaniu z X. Nie
chcą wierzyć w rzeczywistość tak wyraźną. Jest to zaślepienie, mylne
przekonania, które nieprzyjaciel ze złośliwą chytrością potrafił
zakorzenić w duszach i nie będą mogły uniknąć, ani opóźnić o jedną
chwilę oczyszczenia, wymaganego przez Miłość. Nie może Ona dłużej
znosić bezczelnego panowania szatana na świecie i wśród dusz, których
wielka liczba zginie.
Uważają obecnie za niepotrzebne, a nawet śmieszne, Moje przykazania
dane apostołom, by przepędzali szatanów. Przeciwnie, teraz otwiera się
im szeroko wszystkie drzwi!...
82. JEZUS - JESTEM OSOBĄ ŻYJĄCĄ
Jezus: Synu, mów wszystkim i nie dbaj zupełnie o reakcje, jakie mogą
zaistnieć. Ja, Jezus, chcę tego i nakazuję. Mów głośno, że dosyć już
jest tej pseudo-roztropności, która sprawia, że obawia się mówienia
ludziom, że Ja, Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, jestem Osobą
Żyjącą i prawdziwą tak jak wy, bardziej niż wy. Mam zupełne prawo i
obowiązek mówić do kogo chcę, jak i kiedy chcę, lub też kontaktować się
sposobem - jakim chcę.
Mów, synu, że mam prawo i moc powoływać kogo chcę, kiedy i jak chcę, do
wypełnienia każdego posłannictwa w Moim Kościele. Niech będą pewni, że
to Ja ich wybrałem, by zostali kapłanami.
Niektórzy z kapłanów zostaną biskupami. Tak jak ich wezwałem, mogę
jeszcze i mam moc wybrać spośród kapłanów takich, którym powierzę
szczególne posłannictwo do wykonania w sposób i w czasie przeze Mnie
postanowionym.
Nie ustawaj w modlitwie i ofierze. Cierpienia twe zwiększyły się, ale
ty wiesz, że są one miarą twej Miłości ku Mnie.
Błogosławię cię, synu, a wraz z tobą błogosławię wszystkich, którzy w
duchu prawdziwej pokory, potrafią przyjąć naglące wezwanie Boga
Człowieka, który chce wszystkich zbawić.
83. WDZIĘCZNOŚĆ BOGU
21.1.1976 r.
Jezus: Pisz: Świat nie jest Boży, dlatego nie ma światła. Głęboka
ciemność otacza go, Synowie światłości (którzy nie są ze świata, lecz z
Mego królestwa) nie mogą mówić, ani sądzić jak ci ze świata.
Rodzice R. są uważani za nieszczęśliwych przez świat, ale nie przez
synów światłości! (Był to chłopiec kaleki fizycznie, ale obdarzony
darami nadprzyrodzonymi). Synowie światłości zdolni są do zrozumienia,
że R. jest darem i to wielkim darem.
Ten, który prawdziwie żyje wiarą może zrozumieć, jak wielkie
posłannictwo było powierzone R. Jest on umiłowany przez Moje Miłosierne
Serce, ukochanym synem Mojej Matki, przedmiotem upodobań bożych.
Promieniuje on mocą łaski życia wewnętrznego w Moim Ciele Mistycznym. A
im bardziej ukryte jest jego posłannictwo na
ziemi, tym większe i chwalebniejsze będzie jego życie w Niebie.
Ślepota jest w sercu tego, kto nie umie patrzeć na rzeczy w świetle
Bożym. Mądrość kieruje sercem, widzącym wszystko w dobrym świetle Bożym.
Czyż więc rodzice R. nie powinni uważać siebie za szczęśliwych? Tak,
powinni być święcie dumni! Należy okazywać Bogu, który wejrzał na R.
oraz jego rodziców i rodzinę, nie skargi, czy żale - lecz wdzięczność i
uznanie.
Błogosławieństwo Moje i Mojej Matki niech zstąpi i trwa nad wami.
84. POKORNE CIERPIENIA - OZNAKĄ UMIŁOWANIA BOGA
21.1.1976 r.
Jezus: Mój synu, pisz: Powiesz, że cierpienia przyjmowane przez niego z
pokornym poddaniem się jest oznaką umiłowania Bożego. Duch Święty
zamienia je w zaczyn światła, wiary i łask dla dusz. Dobry pasterz
prowadzi je tym sposobem na pastwisko: kocha je, strzeże, zabezpiecza
od chciwych szponów wroga, który nie szczędzi wysiłków, ani chytrości,
byle tylko wedrzeć się do trzody, by ją rozłączyć i rozproszyć.
Synu, powiesz mu, że Ja i Matka Moja znamy jego trudy i cierpienia,
ofiarowane dla zachowania trzody.
... Zna on dobrze widzenie ks. Bosco dotyczące "dwóch kolumn" - Mojej
Matki Najświętszej i Eucharystii. Ja, Jezus, Słowo Przedwieczne Boga,
rzeczywiście obecny, pełen życia i miłości w Tajemnicy Wiary, oraz
Niepokalana, My uratujemy Kościół w godzinie oczyszczenia, która będzie
godziną wielkiego miłosierdzia.
Jest wiele do zrobienia i może on uczynić wiele, przyprowadzając swą
trzodę, coraz bardziej zjednoczoną, do stóp Tabernakulum i do
Niepokalanej.
Niech wyślą na tę wielką i płodną misję któregoś ze swych najlepszych
kapłanów. Szatan nie będzie tego chciał i wzbudzi przeszkody. Ale Ja,
Ja tego chcę i będę przy tym dobrym pasterzu i przy tych wszystkich,
którzy będą współpracować nad spełnieniem Woli Mego i waszego Ojca
Niebieskiego. Z Moją i waszą Matką błogosławię tego dobrego pasterza,
który miłuje swe owce, a które również Ja i Moja Matka kochamy czule.
85. PRAGNIENIE RZECZY BOŻYCH
22.1.1976 r.
Jezus: Wiele już razy mówiłem o aktualnym kryzysie wiary którym
zarażony jest Mój Kościół. Choroba ta dotknęła całą ludzkość.
Ziemia staje się coraz bardziej jałową pustynią, lecz nie brak, tu i
tam, spokojnej oazy. Utrzymują one w Moim Ciele Mistycznym, krążące
boskie życie łaski.
Tak, mój synu, gdyby w jakimś ciele wszystkie członki były martwe, nie
byłoby to już ciało żywe, ale rozkładający się trup. Kościół nie może
nigdy umrzeć zupełnie lub wyschnąć. Zapewniłem Mu to Moimi wyraźnymi
słowami, nikt nie może w to wątpić.
Zapewnia to również obecność Ducha Św. Nawet dzisiaj, wśród tylu trupów
w rozkładzie na ziemi, nie brak również dusz dobrych, prawdziwie
świętych, które mąją prawo do wdzięczności, bo przyczyniają się do
trwania życia bożego.
Kilka dni temu mówiłem ci o kapłanach z Ruchu Maryjnego. Jest to
wybrane wojsko, którego pragnie Moje Miłosierne Serce i Niepokalane
Serce Mojej Matki dla podtrzymana i obrony Kościoła i Wikarego na
ziemi. Stał się on celem tylu strzał. Jest to wojsko, którego chciała
Moja Matka, któremu błogosławi i kieruje nim, by przygotować, walcząc
przeciw bezczelnej i zuchwałej tyranii szatana, wielką godzinę
uwolnienia, wielkie zwycięstwo Królowej świata.
86. "POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA" UKAZUJE NOWĄ WIOSNĘ
KOŚCIOŁA
I ŚWIATA
Jezus: Wśród tych kapłanów drogim mi jest X, gdyż pragnie szczerze
swej doskonałości i miłuje to cudowne dzieło, którego świat nie zna,
pyszni odrzucają, a pokorni kochają: jest to "Poemat Boga-Człowieka".
(Maria Valtorta żyła od 1897 do 1961. Pan dał jej poznać w objawieniu
swe życie ziemskie. Napisała dziesięć tomów od 400 do 600 stron każdy -
15 tysięcy stron rękopisu. Dzieło to przetłumaczone na język polski
wydrukowano w wydawnictwie Voxdomini w
Mikołowie)
Jest to dzieło przeznaczone przez Opatrzność Bożą na wasze czasy. Jest
to źródło wody żywej i czystej. To Ja Sam, Słowo żywe i wieczne, dałem
się znowu na pokarm duszom, które miłuję. Jestem Światłością, a
Światłość nie może zlać się z ciemnością, tam gdzie się Ja znajduję,
ciemności rozpraszają się, by ustąpić światłu.
Gdzie nie ma życia, tam jest śmierć, która jest zgnilizną. Jest też
zgnilizna duchowa, która jest nie mniej odrażająca, jak organiczna
zgnilizna rozkładającego się ciała. Ja jestem Prawdą i Życiem, żywą
wodą i światłością świata, jakże mógłbym trwać w duszach skażonych
pożądliwością ciała i ducha?
Jeśli czytający "Poemat Boga-Człowieka" nie odczuje łaski Bożej, woni
nadprzyrodzonej, świadczy to, że ma duszę zatłoczoną i zaciemnioną.
Biskupi, kapłani, zakonnicy i zakonnice, którzy znowu powołują się na
roztropność, stanie się ona dla nich przyczyną wielu nieroztropności.
Otaczają się oni tą roztropnością a nie wiedzą, że są w twierdzy
szatana. Roztropność jest cnotą, a cnota nie obawia się rzeczy Bożych.
Do czegoście doszli? Niech ks. X. - wie, że za każdym razem, gdy
odczytuje "Poemat Boga-Człowieka" sprawia Mi radość, której odmawiają
Mi inni.
Nie obawiaj się niczego, są tacy, którzy nie chcą tego zrozumieć.
Wiedzcie, że wasze dobro różni się od dobra światowego. Wasza miłość do
dusz łączy się zawsze z cierpieniem: takie jest prawo. Cierpienie jest
nie tylko pożyteczne, ale konieczne do przemiany, oczyszczenia i
uświęcania duszy. Synu, trzeba wiele modlić się, umartwiać i
wynagradzać za siebie i za braci!
Jeśli godzina oczyszczenia nastała, to i liczne pączki, zwiastujące
nową wiosnę, też się już ukazały.
Odwagi, Ja i Moja Matka jesteśmy z wami!
87. NALEŻY MODLIĆ SIĘ SERCEM, NIE TYLKO USTAMI
5.2.1976 r.
Jezus: Mój synu, pisz: "Jestem Panem Bogiem twoim: nie będziesz miał
innych Bogów prócz Mnie!"
Pisz jeszcze: "Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego, z
całej twej
duszy i z całego umysłu twego." Przyzwyczailiście się słyszeć te
przykazania, jak się słyszy dzwon kościelny. Wszyscy go słyszą, ale
prawie nikt nie zwraca na niego uwagi. Podobnie przykazania pozostają
literą martwą, podczas gdy powinny żyć w waszych sercach.
Mówię o tym, byś zrozumiał, że modlą się źle nawet ci nieliczni, którzy
się modlą. Bardzo mało modli się dobrze, bo nie można modlić się nie
znając pierwszego przykazania.
A jeszcze gorzej, jeśli znając je, zapomina się o nim.
By stanąć w obecności Bożej, trzeba dopełnić całej serii uczynków
duchowych, koniecznych dla dobrej i skutecznej modlitwy. Trzeba uczynić
akt wiary, wznoszący duszę do Boga, czyli wejść w kontakt duchowy z
Bogiem Trójcy Jedynym.
Po tym akcie wiary muszą nastąpić akty pokory, ufności i miłości, które
służą do zwiększania kontaktu z Bogiem. Akty te są konieczne dla dobrej
modlitwy, bo nie pozwolą na ćwiczenie tylko mechaniczne, jakim Bóg się
brzydzi. Oddalam się od tych, którzy Mnie czczą ustami, a nie sercem.
Na nieszczęście jest wielu, wśród kilku modlących się, takich, którzy
się modlą tylko materialnie, ciesząc siebie, że spełnili obowiązek, a
nie spełniając go w rzeczywistości.
88. SŁUSZNY PLAN SKUTECZNEJ MODLITWY
Jezus: Po tym co wyliczyłem, widzisz jak wielkie braki są w życiu
duchowym chrześcijan. Ograniczam się teraz do jednego, ale ile innych
braków należałoby wyliczyć.
"Kochaj Pana Boga swego, z całego serca twego..."
Dla tego, kto kocha prawdziwie Boga i ma Go w centrum swego życia, nie
ma niebezpieczeństwa zanoszenia ku Niemu modlitw będących wyrazem pychy
lub egoizmu, jak zanoszenie próśb jedynie o powodzenie w rzeczach
materialnych, o zdrowie, bogactwo lub zaszczyty.
Kto prosi tylko o takie rzeczy, nie nawiąże z Bogiem żadnego kontaktu!
Bóg nie przychodzi do dusz przepełnionych troskami materialnymi,
spragnionych jedynie dóbr ziemskich. Dusze takie otacza ciemność.
Kto kocha prawdziwie Boga, szuka na modlitwie przede wszystkim
Królestwa Bożego w duszach, dla Jego większej chwały.
Bóg nie byłby Bogiem, gdyby nie był wiernym swym obietnicom.
"Proście,
a będzie wam dane, pukajcie, a otworzą wam..."
Kto modli się i nie jest wysłuchany, zawdzięcza to temu, że nie
zachowuje pierwszego przykazania i nie kocha Boga z całego swego serca.
Zapomnieliście, jak uczyłem apostołów modlić się: "Ojcze nasz..."
Trzeba więc na modlitwie stanąć w obecności Bożej. Modlący powinien
zapomnieć o sobie i zwrócić się całą duszą ku Bogu Ojcu, który Sam jest
wielki, Sam jest święty i Sam jest dobry.
89. KILKA UWAG
(don O. M.)
Przykazanie miłości jest więc główną podstawą modlitwy do Boga Ojca i
uczy nas miłości bliźniego. Mówimy Ojcze nasz, by pamiętać o miłości
względem
braci, którzy są również, jak my, synami Boga, tego samego Ojca który
nas stworzył i do którego dążymy razem.
Powinniśmy zwrócić z ufnością spojrzenie ku Niemu, tak jak rozbitek
patrzy z ufnością i nadzieją na gwiazdę polarną.
"Święć się Imię Twoje". Mamy uświęcić, czyli uwielbić Święte Imię
Boże łącząc się chórem wszystkich głosów i spełniając tym sposobem cel
Stworzenia, którym jest uwielbienie Boga.
"Przyjdź Królestwo Twoje". Kto kocha prawdziwie zapomina o sobie, bo
myśl jego zwraca się ku osobie umiłowanej, dla której pragnie się
szczęścia.
"Bądź wola Twoja". Gdy szukamy spełnienia naszych pragnień i naszej
woli, będzie to stawianie siebie nad innymi, a więc egoizmem. Mamy
przedkładać zawsze wolę Bożą, będzie to miłością. Jeśli kto modli się z
takim uczuciem i staje w obecności Bożej, zajęty jedynie Jego chwałą,
przyjściem Jego królestwa, spełnieniem Jego Woli, wtedy modlitwa jego
wyda nieoczekiwane skutki cudowne. Wszystko mu będzie dane i to obficie.
Czy Bóg Ojciec nieskończenie dobry, może dać się zwyciężyć w hojności
swym dzieciom? Nie, nigdy! Dlatego zleje na modlącego się deszcz łask i
darów niebieskich. Bóg chce byśmy Go kochali. Nie pozwala On na to,
byśmy na pierwszym miejscu stawiali nasze drobiazgi ludzkie, bo byłoby
to obrazą i niewdzięcznością.
90. KAPŁANI WINNI BYĆ NAUCZYCIELAMI MODLITWY
Jezus: Czy kapłani nie powinni by uczyć wiernych wytrwałej modlitwy?
Dobra matka stara się zawsze uczyć swe dzieci, w miarę jak rosną,
rzeczy koniecznych do życia. A Moi kapłani czy nie rodzą - przez
chrzest - życie boże w duszach? Czy nie przeżywają autentycznego
ojcostwa duchowego względem wiernych powierzonych ich pieczy?
Dlaczego zaniedbujecie tak ważne obowiązki? Niszczą one skutki tego
ojcostwa tak źle wykonywanego względem waszych synów duchowych, możecie
to stwierdzić sami, jeśli macie odwagę przyjrzeć się temu.
Bóg, Sędzia sprawiedliwy, widzi wszystko, co powinniście Mu dać. Chodzi
tu o zbawienie tych dusz, których cena jest nieskończona. Synowie Moi,
to prawda, że przyczyny kryzysu wiary, który zbliża się ku końcowi, są
różne, a nawet niektóre z nich nie są z waszej woli. Lecz jest również
prawdą, że niektóre z tych przyczyn muszą być przypisane wam. Cóż więc
będzie z wami, jeśli nie będziecie żałować tego i nie będziecie czynić
pokuty? Cóż będzie z wami, jeśli nadal będziecie służyć sobie, zamiast
Bogu?
Moi synowie, Moi kapłani, nie pozostaje wam wiele czasu. Jednak to nie
Ja, ale wy sami określacie swą wieczność.
Synu, nie przestaję żądać od ciebie modlitwy i wynagrodzenia.
91. DOGMAT - OBCOWANIE ŚWIĘTYCH
13.2.1976 r.
Jezus: (...) Niebo jest rzeczą tak wielką, że wy tu na ziemi nie
możecie tego pojąć. W Niebie nie ma już możliwości wzrostu, ani
umniejszenia posiadanego szczęścia, które nie polega - jak wam to się
może zdaje - na szczęśliwej zapewne lecz nieruchomej kontemplacji Boga
i całego piękna Wszechświata, które się w Nim odbija. W Niebie życie
nie jest nieruchomością, chociaż jest nadprzyrodzenie cudowne.
W Niebie szczęście odnawia się co chwila, bez przeszłości ani
przyszłości, która nazywa się wiecznością i która jest zawsze
nieskończenie nowa(...)
W pokorze ducha, chwalcie i uwielbiajcie Boga w Trójcy Jedynego, że
wybrał was, choć w różnym stopniu, ale wszystkich w jednym celu, jako
pracowników kwalifikowanych do pracy w Winnicy Pańskiej. Macie
zatamować wylanie wód piekła, którymi stara się ono podważyć Kościół,
którego Wodzem trzykroć świętym jest Jezus. Piekło chce zniszczyć
tożsamość boską i ludzką tego Wodza. Chce też zniszczyć N.M.P., Matkę
Kościoła, Która Go zrodziła w boleści i miłości bez granic.
Jesteście Mymi umiłowanymi synami, wezwanymi do współpracy modlitwą i
cierpieniem, by nie dopuścić do zniszczenia Kościoła, jak tego
pragnęliby piekło i jego sprzymierzeńcy.
Pamiętajcie na Świętych Obcowanie: jesteście prawdziwie zjednoczeni z
nami.
Lecz wasza wiara w tę wielką Tajemnicę jest dość słaba. Jesteśmy jednak
synami tegoż Ojca Niebieskiego, mamy jedną świętą Matkę, ożywia nas ta
sama moc życiowa. Mamy te same dążenia: obrona chwały Bożej wszędzie,
oraz spełnienie Woli Bożej. Nie zapominajcie nigdy, że śmierć cielesna
dzieli was tylko fizycznie, ale nie duchowo. Nie wystarczy wierzyć
niejasno w ten wielki i tajemniczy dogmat. Należy żyć nim w
rzeczywistości ludzkiej i nadprzyrodzonej. Nić życia nie zrywa się
zupełnie, lecz tylko częściowo.
Powtarzam wam: Żyjcie tą Tajemnicą we dnie i w nocy.
92. NIE BĘDZIESZ MIAŁ INNEGO BOGA
19.2.1976 r.
Jezus: Mówiłem ci, synu, o konieczności by stanąć na modlitwie w Mojej
obecności, wznosząc się ku Mnie aktem Wiary, Nadziei i Miłości.
Należy stanąć przede Mną nie po to, by wskazać na siebie i na swój
egoizm, chcący zawsze prosić o rzeczy materialne, lecz by skupić się
przede Mną w adoracji i by prosić o uwielbienie Imienia Mego Ojca, o
przyjście Mego Królestwa i o spełnienie Mej Woli.
Temu, kto uczyni to z wiara, będzie przydane wszystko inne.
Pierwsze przykazanie "Jam jest Pan Bóg twój..." oznacza, że człowiek,
jako stworzenie wolne i rozumne, ma stanąć przede Mną odpowiednio,
jeśli chce znaleźć w swej pielgrzymce ziemskiej, (bo życie ludzkie jest
drogą do wieczności) równowagę między wymaganiami materialnymi, a
duchowymi jego osoby.
Potrzeba nadprzyrodzoności jest tak wyraźna u człowieka, że jeśli
zabraknie mu tych rzeczywistości wzniosłych, nie ma szczęścia, ani
pokoju. Udręka staje się wtedy tak wielka, że często może doprowadzić
go do rozpaczy i chorób!
93. POWRÓT DO BOGA - PRZEZ DOBRĄ SPOWIEDŹ ŚWIĘTĄ
Jezus: Człowiek jest dziełem Bożym i Bóg wie, czego mu potrzeba.
Dlatego dał mu to pierwsze przykazanie, które wprowadza go na drogę, by
umieścić na miejscu słusznym w ekonomii powszechnego porządku.
Wyszedłszy z rąk Bożych, człowiek obiegłszy swe logiczne i naturalne
koło, wraca do Boga.
Taka jest logika wiary i rozumu, które tego chcą i tego wymagają.
Pytasz Mnie, jak się to stanie? To jest proste, mój synu: trzeba mieć
Boga za swój pierwszy i najwyższy cel istnienia.
"Mamy znać, kochać, służyć Bogu w tym życiu, by potem radować się Nim
w Niebie!"
Jest to autentyczny, prawdziwy katechizm, który stał się martwy u
chrześcijan, a nawet wśród licznych kapłanów, których umysły i serca
zostały znieprawione przez materialistyczną koncepcję życia.
Czy chcesz mieć przykład?
Niedaleko od twego miasta, mieszka pewien znany ci zakonnik. Jego dusza
jest Bogu poświęcona. Powinien on dążyć do doskonałości i znać ten
katechizm o początku i celu życia. Tymczasem, wiesz o tym sam, że po
spowiedzi daje on rozgrzeszenie z grzechów nieczystości, nawet
cudzołóstwa - nie wymagając żalu i skruchy od penitenta.
Wykreślił on ze swego życia i z życia tylu wiernych, nie tylko szóste i
dziewiąte przykazanie, ale też wszystko inne, dlatego ludzie cisną się
do jego konfesjonału.
Ten nieszczęśliwy zakonnik nie jest tylko sam z takim zrozumieniem
ważności i wagi sakramentu pokuty.
Czy biskupi nie zdają sobie sprawy z tego, co się dzieje w ich
diecezji? A jeśli wiedzą o takich faktach, to dlaczego nie mają odwagi
odebrać takim duchownym prawo spowiadania? Dlaczego tolerują ośrodki
prawdziwego zepsucia?
94. INTERESY KAPŁANÓW - NIE ZAWSZE SĄ INTERESAMI BOGA
Jezus: Jak dalecy są od dążenia do prawdziwego celu życia, ci
chrześcijanie i kapłani, którzy dzisiaj bywają tak zajęci, jakby to do
nich należał zarząd całego świata! Są oni właściwie zajęci szukaniem
samych siebie, szukaniem spraw swego ja.
Zewnętrznie wydają się oni gorliwi i aktywni, cali zajęci swymi
inicjatywami. Zauważ, że mówię o ich inicjatywach, a nie o moich, które
są o wiele prostsze, pewniejsze i jaśniejsze: szukać Boga wszelkimi
środkami możliwymi, kochać Boga ponad wszystko przed własnymi i cudzymi
interesami.
Interesy Boże są:
1. Chwała Boża
2. Królestwo Boże
3. Wola Boża.
Służba Boża wyklucza troskę o siebie.
Synu, ilu jest takich księży, którzy służą wiernie Bogu?
Mógłbyś ich znać również!
Jeśli poznaje się drzewo po owocach, łatwo można poznać, kto służy
szczerze Bogu, a kto przeciwnie, służy tylko sobie, a tym samym diabłu.
Zobaczysz, ile to zepsutych gruszek odpadnie jeszcze zdradzając,
odstępując i zapierając się. Zobaczysz to na własne oczy...
Muszę ci powiedzieć, synu, że głupota ludzka jest bez granic. Jednak
wiecie, że nikt nie ujdzie śmierci: "Postanowione jest człowiekowi raz
umrzeć". A wiecie wszyscy, ze śmierć nie jest ostatecznym końcem
człowieka, lecz tylko przejściową rozłąką duszy i ciała.
Don Ottavio:
Ale, o Jezu, co będzie z ateistami?
Jezus: Pozornie jest ich wielka
liczba. W rzeczywistości jest ich o wiele mniej. W każdym razie, nie ma
nikogo, kto by w obliczu śmierci nie miał wątpliwości lub niepokojów.
Mówiłem ci o tych kapłanach, którzy są dalecy od posiadania tej
mądrości, jaką mieli nawet poganie. Ciceron mówił: "Śmierci, jakże
dobrym jest twój sąd!"
Myśl o śmierci, brana jako mądrość nawet przez pogan, jest usunięta z
duszy tego niewierzącego pokolenia, jako rzecz szkodliwa i smutna. Nikt
już poza kilku wyjątkami, nie myśli o śmierci, ani jako o przyjściu,
ani też jako o odejściu.
Liczba głupich jest naprawdę wielka ponad wszelkie oczekiwania. Módl
się i wynagradzaj. Nie niepokój się: ofiaruj Mi swe cierpienie, przyjmę
je chętnie. Jak wonne kadzidło, wznosi się ono do mego tronu, by
powrócić potem jak deszcz łask.
Błogosławię cię, synu, a wraz z tobą błogosławię tych, którzy są przy
tobie, kochają cię i współpracują z tobą, by słowo Moje było znane,
gdyż jest ono słowem życia.
95. NIE ZABIJAJ
20.2.1976 r.
Jezus: Moje prawo jest nadprzyrodzone i wieczne. Nazywacie je prawem
naturalnym, bo odpowiada ono na wszystkie wymogi waszej ludzkiej
natury, abyście mogli się utrzymać w tej nieszczęśliwej równowadze,
której potrzebę odczuwacie.
Kto narusza to prawo, czy jest chrześcijaninem, czy też nie, narusza
zarodek, z którego płynie słuszna równowaga bez której nie może być w
człowieku pogody i pokoju, a więc szczęścia. Zrywa się wtedy porządek
ustanowiony przez Boga z nieobliczalnymi następstwami.
Jest to oczywiste: ale złość ludzka, powstała z pychy, buntu i
rozdzielenia, dobrowolnie przełamuje prawo i niszczy ten zarodek boży,
sprowadzając człowieka daleko od ścieżek dobra, powodując zabłąkanie
jego w labiryncie często bez wyjścia.
Oto, mój synu, z diabelskim uporem, wbrew wszelkiemu prawu życia,
przeciw wszelkiemu prawu natury, chcą ustanowić niesprawiedliwe prawo
ludzkie, które legalizuje to, co Bóg zawsze potępiał: zabójstwo. To
prawo "Nie zabijaj" zredagowane i potwierdzone przez Ojca, jest główną
podstawą prawa naturalnego. Człowiek który to prawo niszczy, nie tylko
staje z pełnym pychy wyzwaniem naprzeciw Bogu Stwórcy, ale zadaje gwałt
samej naturze, popełniając zbrodnię wołającą o pomstę wobec Nieba i
ziemi.
96. DZIKA RZEŹ NIEWINIĄTEK – BARDZO WIELKA WINA
Jezus: Zrozumiałeś Mnie, synu: mówię tu o aborcji, zabijaniu dzieci
w łonach matek, wstrętnym owocu umysłów zablokowanych przez szatana, w
nienawiści do Boga i człowieka.
Dla obrońców tego prawa, którego okrucieństwo nie ustępuje w niczym
prawu herodowemu, mniejsza o nieludzką rzeź milionów niewinnych istot
bezbronnych, mniejsza o zerwanie harmonii Stworzenia. Chodzi im o jedną
tylko rzecz: wyładować swą nieugaszoną nienawiść przeciwko Bogu i
przeciw przedstawicielom prawa Bożego.
Jest zadziwiające, że podżegacze tego spisku przeciw Bogu, (bo taką
jest sprężyna tych, którzy wojują o legalizację aborcji) znaleźli
tylu sprzymierzeńców. Zebrało się ich wielu, odłączonych od Boga, a
skierowanych na drogę zbrodni.
Wśród nich, ujrzysz z przerażeniem, kilku kapłanów, a nawet pasterzy,
którzy kryją się bardzo, by ich nie odkryto, że akceptują takie
prawo. Na próżno. Przyjdzie dzień, ten wielki dzień gorzkiego płaczu,
kiedy oskarżę ich wobec całej ludzkości, że pomagali do zrealizowania
przewrotnego planu piekła.
Poronienie wywołane, jest bardzo wielką winą, a pochodzi ona od
szatana, bo jest przełamaniem prawa Mego Ojca, które jest prawem
miłości, dążącym do zachowania, obrony i opieki nieocenionego daru
życia.
Jaki człowiek ma prawo przekreślić życie drugiego człowieka?
Jakie państwo może przywłaszczyć sobie prawo niszczenia równowagi
natury ludzkiej?
Jakie państwo może chełpić się prawem znoszenia przykazania Bożego?
Mieć do tego pretensję jest zbrodnią tak wielką, że Bóg nie może
zostawić jej bez kary.
Aborcja jest wstrętem i przewrotnością, owocem społeczeństwa
zepsutego i antychrześcijańskiego.
Biada tym, na czyim sumieniu zaważy tak straszna odpowiedzialność! Będę
nie tylko Sędzią nieubłaganym, ale same ofiary aborcji zwrócą się
wprost do Mojego Ojca, Dawcy Życia, prosząc o sprawiedliwość nad ich
katami materialnymi i moralnymi.
Synu, legalizacja wymuszonego poronienia jest wytworem antycywilizacji
materialistycznej. Lecz ma ona jeszcze wiele innych sprzymierzeńców:
gwałty, zbrodnie, narkotyki, pornografia, zorganizowana deprawacja,
tajnie prowadzona i finansowana nawet, gdy publicznie ubolewa się nad
nią.
Gdybym dał Ci ujrzeć prawdziwe oblicze tego społeczeństwa bez wiary,
powtarzam ci: umarłbyś od tego widoku. Ta ludzkość odrzuciła zbawienie
ofiarowane jej przez Moje Miłosierdzie. Toteż zbawię ją Moją
Sprawiedliwością. Dzisiaj widzisz tylko, co mogła uczynić przelotność
złego. Lecz jutro zobaczysz, co czyni modlitwa i cierpienie dobrych
dusz.
Błogosławię cię, mój synu: Kochaj Mnie!
97. CHCĘ MÓWIĆ Z DUSZAMI
25.2.1976 r.
Jezus: Teraz nie potrzebujesz już więcej wiedzieć by uwierzyć w kryzys
wiary, otaczający Moje Mistyczne Ciało.
Czy zauważyłeś trudności, jakie mają nawet tak zwani "dobrzy", by
wierzyć we Mnie, Słowo Boże, które stało się Ciałem, rzeczywiście
obecne w moim Kościele, w tajemnicy Wiary i Miłości? Jakie trudności
robią ci niby - "dobrzy", z nadaniem prawa obywatelstwa Synowi Bożemu?
A jeszcze trudniej wyrażają zgodę na to, że Słowo Boże mogłoby
przemówić przez kogoś, gdy Bóg uzna to za dobre - w czasie uznanym
przez Siebie.
Ja chciałbym mówić ze wszystkimi duszami. Wymaga tego Moja Miłość
nieskończona. Mówić, to znaczy udzielać się duszom, a udzielać się, to
dawać coś od Siebie.
W Moim przypadku udzielać się, to dawać światło duszom. Bardzo mało
jest dusz, które gotowe są przyjąć światło i przygotowane do dialogu ze
Mną. U większości brak wiary, pokory i miłości. Dusze, którym brakuje
tych cnót, nie uznają, by inne mogły je mieć.
98. GDYBY WIARA BYŁA PRAWDZIWA
Jezus: Chrześcijaństwo żyje wśród przeciwności. Mówią, że wierzą we
Mnie, Słowo, które stało się Ciałem, a więc uznają Mnie za prawdziwego
Boga i prawdziwego Człowieka. Lecz w rzeczy samej zapierają się Mnie,
zabierając Mi prawo do mówienia. Gdyby ludzie wierzyli prawdziwie we
Mnie, wtedy wierzyliby w to, co Ja, jako Bóg czyniłem od początku
zaistnienia człowieka.
Ja mówiłem zawsze do ludzi!
Mówiłem bezpośrednio do Adama i Ewy. Mówiłem do Kaina. Mówiłem do
patriarchów. Mówiłem przez proroków i przez Moich Świętych.
To czy dzisiaj, nie mogę i nie powinienem mówić?... Ale ty wiesz
dlaczego? Bóg nie istnieje dla materialistów. Mówić, to udzielać się,
powiedziałem. A udzielać się to mówić coś, jakąś myśl, prawdę, a nawet
kłamstwo, jak to czynią często ludzie swą duszą sfałszowaną i
skierowaną ku złemu.
To, co zawsze i wszędzie, było podstawową potrzebą natury ludzkiej,
mówienia, tego chcą odmówić Autorowi tejże natury.
Niektórzy, na przykład, nie wierzą w to, że Ja mówiłem przez ciebie,
Moje "przytępione stare pióro". Dlaczego? Czy nie posłużyłem się św.
Pawłem? A kim on był przed swoim nawróceniem? Czy nie posłużyłem się
św. Augustynem? A kim on był również przedtem? Przez iluż to Augustynów
mówiłem do ludzi przez wieki?... A cóż wiedzą oni, co dzieje się
między Mną, a twoją duszą?
Przecież to jest paradoksalne mówić: "Wierzę, że Jezus jest Słowem
żywym, że jest Synem Bożym", a potem zaprzeczać temu, że Jezus może
mówić do duszy. Przecież wtedy pierwsze twierdzenie niszczy się przez
drugie.
Ile sytuacji paradoksalnych jest w Kościele! Na przykład postawa
niektórych kapłanów, którzy mówią, że wierzą w Moją rzeczywistość,
rzeczywistą obecność, podczas gdy ich życie zadaje kłam, temu, co mówią
ich usta. Gdyby oni wierzyli w Moją rzeczywistą Obecność w Tajemnicy
Miłości, powinniby wierzyć w przyczyny, które skłoniły Mnie do
ustanowienia Cudu Eucharystii.
O, synu, gdyby się chciało analizować do głębi życie i wiarę Moich
kapłanów, doszłoby się do gorzkich konkluzji.
Módl się, synu, nie ustawaj. Błogosławię cię.
99. HISTORIA POWTARZA SIĘ...
27.2.1976 r.
Jezus: Nie myśl, że świat zmienił się bardzo przez te dwa tysiące lat.
By zmienić się prawdziwie, musiałyby zniknąć przyczyny zła, które są u
korzeni natury ludzkiej.
Człowiek może rozwijać się lub cofać się, ale w rozwoju nie może
zmienić zasadniczo swej natury. Pozostanie zawsze istotą śmiertelnie
zranioną w swej osłabionej przez grzech pierworodny naturze. Toteż
każdy człowiek będzie zawsze skłonny do złego, które będzie mógł
przezwycięży jedynie przy pomocy z Nieba.
Oto dlaczego, po dwóch tysiącach lat chrześcijaństwa, człowiek nie
zmienił się wiele! Dziś, jak i dwa tysiące lat temu, z tym samym ślepym
okrucieństwem, odnawia Moją Mękę. Z tym samym głupim uporem, człowiek
tego niewierzącego i materialistycznego wieku woli Barabasza i woła:
"Niech Chrystus będzie ukrzyżowany!"
Mamy zawsze tę samą przyczynę: nienawiść szatana do Słowa Bożego, które
stało się Ciałem dla zbawienia ludzkości. Nienawiść szatana ku Mnie,
Zbawicielowi, i do człowieka, którego duszę chce zgubić.
Jest to przyczyną dlaczego po dwóch tysiącach lat, dziś w lożach
masońskich, w parlamentach, na uniwersytetach, w gazetach, w radio i
telewizji, na
zebraniach partyjnych, w czasopismach wołają nadal: "Ukrzyżować Go!
Niech Chrystus będzie ukrzyżowany, niech żyje Barabasz!"
100. ZEMSTA DIABŁA
Jezus: Szatan, zablokowany w nienawiści ku Bogu od chwili swego buntu i
upadku, powziął plan zemsty. Tą nienawiścią żyje, nienawiścią się karmi
i tę nienawiść uczynił celem swego istnienia.
Mając naturę wyższą od człowieka, ma wiele władzy nad nią i korzysta z
tej wyższości, by pociągać człowieka do zła.
Oto dlaczego dzisiaj, jak i dwa tysiące lat temu, człowiek ma te same
przewrotne skłonności w swej zranionej naturze, te same objawy
nienawiści ku Mnie.
Don Ottavio: Mój Jezu, jaką winę ma człowiek, gdy silniejsza od niego
istota pociąga go nieprzeparcie do zła?
Jezus: Synu, nie zapominaj, że przyszedłem na świat właśnie dlatego: by
przywrócić naturze ludzkiej porządek poważnie zamącony przez grzech
pierworodny.
Pamiętaj jak Ja połączyłem naturę boską z naturą ludzką, by uzyskać od
Ojca wynagrodzenie i zadośćuczynienie wymagane od ludzkości. Fakt
przywrócenia naturze ludzkiej, poniżonej przez grzech, jej pierwotnej
godności, wzmógł strasznie w szatanie pragnienie nienawiści, zazdrości
i zemsty na was.
Jednak to wszystko nie może usprawiedliwić zła jakie ludzie popełniają,
nawet pod wpływem szatana, bo człowiek jest wolny, a Odkupienie
przywróciło porządek i równowagę zniszczone przedtem. Właśnie
Odkupienie przyniosło człowiekowi konieczne środki dla zwyciężenia
pokus.
Jeśli człowiek nakłania chętnie ucho na głos zła, jest to już jego
własna odpowiedzialność. Jeśli dobrowolnie odmawia on przyjęcia owoców
Odkupienia, staje na niebezpiecznej pochylni, z której łatwo może się
ześliznąć z przepaści w przepaść, aż do głębi otchłani.
101. NIECH ŻYJE BARABASZ
Jezus: Synu, oto dlaczego dzisiaj woła się ze wściekłością na Miłość,
czyli na Syna Bożego, który stał się Odkupicielem ludzi: "Ukrzyżuj Go!"
Oto dlaczego powtarza się okrzyk: "Niech żyje Barabasz, na śmierć
Nazareńczyka!"
- Niech żyje Barabasz!
Niech żyje zbrodnia, niech żyje gwałt, aż do wywyższenia ich! Niech
żyje nienawiść, prostytucja i pornografia!
Niech żyje przewrotna prasa, niech żyje niemoralność rozszerzona przez
kino i telewizję!
Niech żyje Barabasz: niech żyje zło, a na śmierć Chrystusa Zbawiciela.
- Na śmierć Miłość, która przyszła by zbawić zgubioną ludzkość,
poniżoną i zniewoloną przez szatana. Miłość, która przyszła przywrócić
ludzkości wolność i godność, aby otworzyć przed nią horyzonty nadziei,
nowe nieskończone horyzonty zbawienia. A teraz, wobec tego dramatu,
jakie jest zachowanie się wielu moich kapłanów? Część z nich jest
zupełnie obojętna. Inni okazują sympatię i współpracę z Moimi
nieprzyjaciółmi. Są to księża marksiści, czytający pisma ateistyczne i
materialistyczne. Są oni liczniejsi od znanych wam aktualnie. Ujrzycie
to na własne oczy w godzinie doświadczenia. Następnie są kapłani
funkcjonariusze, którzy nie potrafią dojrzeć w Kapłaństwie Tajemnicy
Kościoła, do którego należą. W rzeczy samej jak można myśleć o Kościele
bez Kapłaństwa, które jest jego kręgosłupem?
Wszystko, jak na Kalwarii! Wiele tam było obojętnych i ciekawych. Byli
tam rabini i faryzeusze, ich krewni i znajomi. Lecz mało było dobrych:
Moja Matka, Jan, święte niewiasty kilku uczniów i wśród nich pasterze.
Od tej pory świat mało zmienił się, bo twórca zła jest zawsze ten sam.
Trzeba się kierować zawsze przeciwko temu twórcy, by ograniczyć jego
moc zaczepną, by uprzedzić jego napaści i neutralizować jego czyn.
Wszyscy tego nie uczynili, ani uczynili w słusznej mierze.
102. MOCE PIEKIELNE NIE PRZEMOGĄ GO
Jezus: Mimo wszystko, zmiana nastąpi. Moja Męka i Śmierć przyniosły
światu taki zaczyn życia, że moce zła nie zwyciężą. Męka Moja trwa w
Ciele
Mistycznym. Cierpienia dobrych Świętych i dusz-ofiar przyniosą i
wydadzą swe owoce.
Ziemia zostanie skąpana krwią nowych męczenników, którzy uprzedzą
promienną jutrzenkę Kościoła odnowionego do nowego życia, Kościoła,
który zajmie główne miejsce i stanie się przewodnikiem ludów całego
świata.
Moce zła zgniecie pięta Tej, która jak armia przygotowana do boju,
odniesie wspaniałe zwycięstwo dla Krzyża i Kościoła.
Ludzkość będzie zwrócona Ojcu, który chce jej dać szczęście wieczne.
Módl się, synu. Ofiaruj Mi, jak zawsze, wszystko co masz i czym jesteś.
Błogosławię cię, kochaj Mnie!
103. PROŚBY DO ANIOŁA STRÓŻA
6.4.1976 r.
Don Ottavio: Mój drogi aniele, którego Jezus postawił przy mnie, by
towarzyszył mi i strzegł biednego księdza - uznaję się za winnego przed
tobą za tyle, tyle win.
Powinienem kochać cię bardziej, szukać cię więcej, zwłaszcza w trudnych
chwilach mego życia. Zamiast tego, moje liczne nędze, głupie troski
ludzkie i niewierności pozbawiły moją duszę tego światła koniecznego,
by czynić dobrze. Odebrały też mojej woli uległość i moc, by oprzeć się
chytrościom i zasadzkom węża, zawsze czuwającego i gotowego ze swą
trucizną. Pozbawiło to mnie Twej pomocy.
Mój aniele stróżu, daj mi odczuć twą rzeczywistą i dobroczynną
obecność. Spraw, bym odczuwał Cię w życiu, a zwłaszcza w godzinie mej
śmierci.
Teraz, o przyjacielu mej duszy, jeśli chcesz przemówić do mnie, słucham
cię. Za Łaską Bożą, chcę zwrócić ku tobie całą moją uwagę.
104. POGŁĘBIONA PRZYJAŹŃ Z ANIOŁEM STRÓŻEM
Anioł Stróż: Tak, mój bracie! Nie dziw się, że tak cię nazywam. Mamy
przecież jednego Ojca. Jesteśmy członkami jednego Ciała, żyjemy tym
samym tchnieniem Bożym. Jesteśmy przedmiotem Miłości i żyjemy dla
jednakowego celu: Chwały Boga Wszechmocnego, Jego królestwa i Jego
najwyższej boskiej Woli!
Bracie, już przedstawiłem się tobie, ale więź łącząca nas powinna
zacieśniać się coraz bardziej, wzmagając nasze poznanie. Przyjaźń nasza
może i powinna
się zwiększać z naszej woli. Gdy wchodzisz do ciemnego domu,
instynktownie szukasz źródła światła przy pomocy zapałki, czy też
odkręcając wyłącznik. Ile to ciemności masz dookoła siebie, bracie? I
cóż robisz? Szukaj mnie wtedy, bo ja jestem jak ten wyłącznik, który
przy odkręceniu zaleje cię bożym światłem.
Choć jesteś księdzem, to jednak nie znasz wszystkich środków uświęcenia
się. Mój bracie, jesteś sługą Najwyższego! A On, Wszechmocny daje ci
udział
w swej Boskiej Władzy.
Gdybyś ty i inni kapłani zdawali sobie sprawę z tej rzeczywistości,
opanowalibyście wtedy prawdziwie sytuację.
Pewność ciemnych mocy zła zmniejsza się w miarę, w jakiej wy
postępujecie w sprawie swego uświęcenia.
Im bardziej, wy kapłani, postępujecie w świetle Bożym, tym bardziej
moce zła ustępują i zagłębiają się w ciemnościach piekła.
Bracie, musimy wzmocnić nasze więzy. Nasze zjednoczenie powinno być
rzeczywiste, nie fikcyjne. Wola Boża wymaga tego: powinniśmy uznać ją
pokornie i realizować.
Zaczęło się twoje doświadczenie, bracie. Miłość Boża umieściła mnie
przy tobie, abyś to przezwyciężył. Będę więc przy tobie, by cię bronić.
Walka będzie czasem bardzo ostra. Idź naprzód bez obawy. Jezus
doprowadzi cię do zwycięstwa. Wzywaj mnie, a będę przy tobie.
Przyjmijmy razem
błogosławieństwo Jego, Jedynego z Ojcem i Duchem Świętym.
105. WYSTĄPIĆ PRZECIWKO ZŁU
7.4.1976 r.
Św. Michał Archanioł: Ludzkość złożona została na wadze. Wykazała
przerażającą bierność wobec Bożej Sprawiedliwości.
Moi synowie, wy możecie i powinniście reagować przeciw złu, starając
się o aktywną współpracę z mocami dobra.
Zło nie zwycięży, bo Ja jeszcze raz wystąpię, z wojskiem przygotowanym
do boju. Ludzkość grzeszna zorganizowała się pod impulsem i wpływem
szatana. Toteż moce dobra powinny również, przezwyciężając wszelkie
trudności, złączyć
się, by odeprzeć atak nieprzyjaciela.
Jesteśmy wszyscy synami Boga!
Powinno to wystarczyć i być nawet bardziej niż wystarczające, by
połączyć was w obronie prawdy i Kościoła, który jest i będzie dla was
zawsze Matką kochającą. Złączmy się z Jezusem, naszym Wodzem i Boskim
Królem!
Błogosławię was, synowie, błogosławię was. Wraz z wami błogosławię
bliskie wam osoby.
106. ZMIŁUJ SIĘ NADE MNĄ
7.4.1976 r.
Panie, wierzę w Ciebie, w Trójcy Jedynego.
Wierzę Tobie i kocham Cię. Uwielbiam Cię i dziękuję Tobie, Ojcze,
Któryś mnie stworzył.
Ufam Tobie i kocham Cię, uwielbiam Cię i dziękuję, o Słowo Przedwieczne
Boga, które stało się Ciałem, Odkupicielem ludzkości. Wierzę Tobie i
kocham
Cię, uwielbiam Cię i dziękuję, o Duchu Święty, duszo Kościoła i duszo
mojej duszy. Przepraszam Cię, o mój Boże, za ten ogrom win,
liczniejszych nad piasek morski, jakie popełniłem w moim życiu.
Grzesząc, obraziłem Ciebie, który jesteś
Alfą i Omegą, Miłością wieczną i nieskończoną, Najwyższym i jedynym
Dobroczyńcą wszystkich i wszystkiego.
Panie, nawróć mnie całkowicie ku Sobie, bym oddał się Tobie cały i
wypełnił Twą Wolę.
Chcę żyć kochając Cię coraz więcej, który jesteś Jeden z Ojcem i Duchem
Świętym. Chcę żyć dla Twojej i mojej Matki, dla Św. Józefa, dla
Kościoła triumfującego, cierpiącego i walczącego.
Panie, zlituj się nade mną! Bo jestem grzesznikiem...
Don O. M.