Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

188. W POBLIŻU ŹRÓDŁA EN-ROGEL
Napisane 16 września 1946. A, 9127-9136

Jezus wraca do Betanii drogą dolną (to oznacza drogę dłuższą, która nie przechodzi przez Górę Oliwną) i wchodzi do miasta przez przedmieście Tofet. Zatrzymuje się najpierw, aby udzielić wsparcia trędowatym, którzy potrafili poprosić Go jedynie o chleb, a potem idzie od razu do wielkiego czworokątnego zbiornika, przykrytego i zamkniętego ze wszystkich stron, z wyjątkiem jednej. To wielki zbiornik, wielka zamknięta studnia. Tak wielkiej nigdy jeszcze nie widziałam. Większa od tej, przy której była Samarytanka. Musi dawać więcej wody, gdyż ziemia dookoła żyje, karmiona przez nią, i jest bardzo żyzna. Kontrastuje z wysuszoną i grobową doliną Hinnon, widoczną w części północno-zachodniej. Jedynie konstrukcja z obciosanych kamieni, taka jaka jest przy studniach, i przykrycie wytrzymują wilgotność ziemi. A kamienie, choć nie jestem znawcą, określiłabym jako stare, wytrzymałe, czarne i potężne, utrzymujące cenną wodę.

Chociaż dzień jest pochmurny i choć blisko są groby trędowatych, nadając okolicy smutny wygląd, miejsce jest miłe. Dzieje się tak z powodu żyzności gleby i dlatego, że w tyle, na północy, znajdują się rozległe ogrody, a w nich – drzewa wszelkich rodzajów. Wznoszą swe liściaste wierzchołki ku szaremu niebu wiszącemu nad miastem. Z przodu, na południu – dolina Cedronu. Jego koryto poszerza się przez większą obfitość wód. Weselsza staje się też równina i bardziej promienna, kiedy na dość długim odcinku idzie się drogą do Betanii i do Jerycha.

Wielu ludzi znajduje się w pobliżu zbiornika i czerpie wodę. Są niewiasty z amforami, oślice z naczyniami, karawany, które przybywają lub odchodzą. Ziemia jest wilgotna na dużej przestrzeni z powodu wody, która wylewa się z wiader, kiedy nią napełniają pojemniki.

Słychać głosy niewiast, spokojne i łagodne, przenikliwe głosiki dzieci, głosy poważne, ochrypłe i silne – mężczyzn. Dochodzi ryk osłów i grymaszenie wielbłądów, które – leżąc pod ciężarem swych tobołów – czekają aż wielbłądnik powróci z wodą. To szczególna scena w mroku wieczoru, kiedy na niebie pojawiają się niespotykane plamy nienaturalnej, nieoczekiwanej żółci, rozszerzającej się w dziwnym świetle. Wyżej zaś ciężkie, ołowiane chmury gromadzą się, przesuwając się ku zachodowi.

Najwyższe części miasta mają upiorny wygląd w tym osobliwym świetle, w zestawieniu z ołowianym horyzontem poprążkowanym śladami koloru siarki.

«Wszystko to wróży wodę i wiatr... – wyrokuje Piotr i pyta: – Dokąd idziemy dziś wieczorem?»

«Do tego ogrodnika. Jutro idę do Świątyni i...»

«Jeszcze raz? Uważaj, co robisz! Przyjmij raczej zaproszenie wyzwolonych do ich synagogi» – doradza Szymon Zelota.

«W takim razie synagoga za synagogę – wtrąca się Judasz z Kariotu. – Są inne, które dały znać, że Cię pragną! Dlaczego akurat do nich?»

«Bo oni są najpewniejsi. To powód zrozumiały bez wyjaśniania» – odpowiada krótko Zelota.

«Najpewniejsi!! Cóż ci daje tę pewność?» [– pyta Judasz.]

«Fakt, że potrafili pozostać wierni pomimo tego, co znieśli.»

«Nie kłóćcie się. Jutro idę do Świątyni [– mówi Jezus –] Powiedziałem. Na razie zostańmy tu chwilę. To zawsze dobre miejsce do ewangelizowania.»

«Nie lepsze od innych. Nie wiem, dlaczego je wolisz» – zastanawia się Judasz.]

«Dlaczego, Judaszu? Z wielu powodów. Powiem o nich tym, którzy się tu zgromadzili. A o jednej przyczynie powiem szczególnie wam. To przy tym zbiorniku źródła Rogel przebywali, niepewni i rozczarowani, trzej Mędrcy ze Wschodu. Tu bowiem znikła Gwiazda, która ich przyprowadziła z tak daleka [por. Mt 2,1-10]. Każdy inny człowiek straciłby ufność pokładaną w Bogu i w sobie. Oni zaś modlili się do samego świtu przy swoich zmęczonych wielbłądach. Tylko oni czuwali pośród swych śpiących sług. Potem, o świcie, wstali, aby podejść do bram. Musieli stawić czoła niebezpieczeństwu wzięcia ich za szaleńców, podżegaczy, niebezpieczeństwu grożącemu ich życiu. To było krwawe królestwo Heroda, pamiętajcie o tym. I wystarczyłoby o wiele mniej niż zdanie, jakie oni, Mędrcy, chcieli mu powiedzieć, żeby podjąć decyzję o zabiciu ich. Oni jednak Mnie szukali. Nie szukali chwały, bogactwa ani zaszczytów. Szukali Mnie, tylko Mnie. Małego Dziecka: ich Mesjasza, ich Boga. Poszukiwanie Boga, ponieważ jest dobre, znajduje zawsze wsparcie i rodzi każdą formę odwagi. Lęki, rzeczy niskie – to dziedzictwo tych, którzy szukają tylko rzeczy niskich.

Mędrcy pragnęli gorąco uwielbić Boga. Posiadana przez nich miłość dodawała im sił. Kilka godzin później ich miłość została nagrodzona, bo tutaj, w czasie księżycowej nocy, Gwiazda na nowo ukazała się ich oczom. Temu, kto szuka Boga sprawiedliwie i z miłością, nigdy nie zabraknie Bożej gwiazdy. Trzej Mędrcy! Mogli się zatrzymać pośród fałszywych zaszczytów, jakie ofiarowywał im Herod po odpowiedzi przywódców kapłanów, uczonych w Piśmie i doktorów. Oni byli tak zmęczeni!...

Nie zatrzymali się jednak nawet na jedną noc. Nim zamknięto bramy, wyszli, żeby tutaj zaczekać do świtu. Potem... nie świt słońca, lecz świt Boga ukazał się im, aby posrebrzyć drogę. Gwiazda wezwała ich swą jasnością i przyszli do Światła. Szczęśliwi, błogosławieni, którzy potrafią ich naśladować!»

Apostołowie, Margcjam oraz Izaak cali zamienili się w słuch. Ich twarze [promienieją] od szczęścia, jakie mają zawsze, gdy Jezus wspomina o Swym narodzeniu. Izaak, jakby nieobecny, wzdycha, uśmiecha się na to wspomnienie... Twarz ma ekstatyczną, daleką od obecnego miejsca i czasu. Cofnął się o trzydzieści lat wstecz, do tej nocy, do tej gwiazdy, którą z pewnością widział, przebywając pośród swego stada...

Droga jest bardzo ruchliwa. Inni ludzie więc podchodzą i słuchają. Ktoś wspomina niezwykłą karawanę i nowinę, jaką przyniosła... i to, co nastąpiło potem.

«To zawsze jest miejsce rozmyślania. Historia się powtarza zawsze. To zawsze jest miejsce próby dla dobrych, dla złych. Jednak całe życie jest próbą wiary i sprawiedliwości człowieka [– mówi Jezus.]

Przypominam wam o wierności Chuszaja, Sadoka, Abiatara, Jonatasza i Achimasa, którzy wyruszyli z tego miejsca, aby ocalić swego króla, i Bóg ich ochronił, gdyż działali sprawiedliwie.

Przypominam wam też wydarzenie związane z tym miejscem, które źle się skończyło, gdyż była to niesprawiedliwość i dlatego Bóg go nie pobłogosławił. W pobliżu kamienia Zochelet, przy źródle Rogel, Adoniasz spiskował przeciw woli swego ojca i pozwolił się ogłosić królem przez swoich zwolenników. Ale to nadużycie nie przyniosło mu korzyści. Przed końcem uczty [okrzyki] „hosanna”, które rozbrzmiewały w Gihon, powiedziały mu – nim jeszcze przemówił Jonatan, syn Abiatara – że Salomon jest królem i że ten, który chciał sobie przywłaszczyć tron, może zdać się jedynie na miłosierdzie Salomona.

Jest zbyt wielu takich, którzy powtarzają gest Adoniasza i zwalczają prawdziwego Króla lub spiskują przeciw Niemu, popierając stronnictwo, które wydaje się im najsilniejsze. Zbyt mało jest takich, którzy, postępując w ten sposób, potrafią następnie uchwycić się ołtarza, żeby prosić o przebaczenie i powierzyć się miłosierdziu Boga.

Czy my – którzyśmy rozważyli trzy wydarzenia, do jakich doszło w pobliżu tego źródła – możemy powiedzieć, że to miejsce jest poddane wpływom dobrym lub złym? Nie. Nie miejsce. Nie czas. Nie wydarzenia. To wola człowieka mąci działania ludzi. En-Rogel widziało wierność sług Dawida i grzech Adoniasza, jak widziało wiarę trzech Mędrców. To ta sama studnia. O jej kamienie opierali się i w jej wodach sycili pragnienie Jonatan i Achimaas, Adoniasz oraz jego ludzie i także trzej Mędrcy. Ale woda i kamienie widziały trzy odmienne wydarzenia: wierność króla Dawida, zdradzenie Dawida oraz wierność Bogu i Królowi królów. To zawsze wola człowieka powoduje dokonanie dobra lub zła. I wolę człowieka Wola Boża otacza Swymi światłami, a wola szatana – swymi trującymi oparami. Do człowieka należy przyjęcie światła lub trucizny i stanie się sprawiedliwym lub grzesznikiem.

Przy tej studni postawiono strażnika, aby nikt nie zanieczyścił wody. Poza tym otoczono ją murami i dachem, aby wiatr nie wrzucił do środka liści lub śmieci, które by zabrudziły cenną wodę. Także dla człowieka Bóg ustanowił stróża: jego wolę rozumną i świadomą. Dał też ochronę: przykazania i rady aniołów, aby duch człowieka nie został zniszczony świadomie bądź nieświadomie. Ale kiedy człowiek niszczy swe sumienie, swój rozum, nie słucha natchnień z Nieba, depcze Prawo, wtedy zachowuje się jak strażnik, który pozostawia studnię bez opieki, lub jak szaleniec burzący jej umocnienia. Pozostawia wolne pole szatańskim wrogom, pożądliwościom świata i ciała, pokusom, które – nawet jeśli się im nie sprzyja – wymagają roztropnego czuwania i odrzucania ich.

Synowie Jeruzalem, Hebrajczycy, prozelici, podróżujący, których przypadek połączył tutaj, aby słuchać głosu Boga! Bądźcie mądrzy prawdziwą mądrością, polegającą na umiejętności obrony własnego ja przed czynami, odbierającymi cześć człowiekowi.

Widzę tutaj licznych pogan. Im mówię, że nie należy zdobywać jedynie bogactw i towarów, ale że jest jeszcze coś innego do zdobycia: życie dla swojej duszy. Człowiek bowiem posiada w sobie duszę: coś nietykalnego, coś, co czyni go istotą żyjącą. To coś, co nie umiera, nawet po śmierci ciała; coś, co ma prawo żyć swym prawdziwym, wiecznym życiem. Nie może nim jednak żyć, jeśli człowiek zabija swe prawdziwe ja przez złe działania.

Bałwochwalstwo i pogaństwo można pokonać. Mędrzec rozmyśla i mówi: „Dlaczego mam iść za bożkami i żyć bez nadziei na lepsze życie, podczas gdy idąc do Boga prawdziwego mogę osiągnąć radość na zawsze?”

Człowiek jest chciwy swych dni, a śmierć go przeraża. Im bardziej otaczają go ciemności fałszywej religii lub niewiary, tym bardziej lęka się śmierci. Ten jednak, kto przychodzi do prawdziwej Wiary, traci lęk przed śmiercią. Wie bowiem, że po śmierci jest wieczne życie, w którym duchy odnajdują się. Tam nie będzie już smutków ani rozdzielenia. Nie jest trudno iść drogą Życia. Wystarczy wierzyć jedynemu prawdziwemu Bogu, kochać bliźniego i miłować uczciwość we wszystkich działaniach.

Wy, z Izraela, wiecie, co jest nakazane i co jest zakazane. Mówię jednak tym, którzy Mnie słuchają i zabiorą ze sobą daleko Moje słowa, co to jest... (Jezus wypowiada dziesięć przykazań.)

Prawdziwa religia na nich bazuje, a nie na próżnych i okazałych ofiarach. [Należy więc] słuchać przepisów moralności doskonałej, mieć cnotę bez skazy, posługiwać się miłosierdziem, uciekać od tego, co pozbawia człowieka czci. [Trzeba] porzucić próżność, zwodnicze przepowiednie, kłamliwych wróżbitów, złe sny – jak mówi Księga Mądrości – a posługiwać się sprawiedliwie darami Boga, czyli zdrowiem, pomyślnością, bogactwami, rozumem, władzą. Nie mieć pychy, która jest znakiem głupoty, gdyż człowiek żyje w zdrowiu, jako bogaty, mądry i potężny tak długo, jak długo Bóg mu tego udziela. Nie [należy też] mieć przesadnych pragnień, które czasem prowadzą do zbrodni. Jednym słowem – żyć, jak ludzie, a nie jak zwierzęta, również z powodu szacunku wobec samego siebie.

Łatwo jest zejść w dół, trudniej – wspiąć się w górę. Któż jednak chciałby żyć w brudnej otchłani tyko dlatego, że do niej wpadł? Czyż nie próbowałby wydobyć się z niej i wyjść na ukwiecone szczyty pełne słońca? Zaprawdę, mówię wam, że życie grzesznika to przepaść. Podobnie jak życie w błędzie. Ale ci, którzy przyjmują Słowo Prawdy i przychodzą do Prawdy, wspinają się na szczyty, ku Światłości.

Odejdźcie teraz wszyscy do waszych zajęć. I pamiętajcie, że w pobliżu źródła En-Rogel, Źródło Mądrości dało wam pić swe wody, abyście jeszcze ich pragnęli i żebyście tu powrócili.»

Jezus toruje Sobie przejście i idzie w kierunku miasta, pozostawiając ludzi z ich komentarzami, pytaniami i odpowiedziami.


   

Przekład: "Vox Domini"