Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

120. IDĄC PRZEZ RÓWNINĘ EZDRELOŃSKĄ

Napisane 6 maja 1946. A, 8400-84003

Musiało padać przez cały dzień wcześniejszy i w nocy, gdyż ziemia jest bardzo mokra i drogi stają się błotniste. Ale za to powietrze jest przejrzyste, całkowicie wolne od jakiegokolwiek pyłu. Niebo po burzy, która je oczyściła, śmieje się w górze, jakby ponownie nastała wiosna. Śmieje się także ziemia, odświeżona deszczem, czysta. Ona też przywołuje wspomnienie wiosny, dzięki świeżości pogodnej jutrzenki, następującej po nawałnicy. Ostatnie krople – zatrzymane w gąszczu liści lub zawieszone na wąsach [roślin] – mienią się jak diamenty w oświetlającym je słońcu. Owoce zaś obmyte ulewą ukazują kolory swych skórek, których pastelowe tony nabierają dzień po dniu doskonałych barw całkowitej dojrzałości. Jedynie zieleń twardych winogron i oliwek zlewa się z zielenią liści. Każda mała oliwka ma kropelki na krańcu. Ściśnięte winogrona to istna sieć kropel zawieszonych na dolnej części kiści.

«Jak się dziś dobrze idzie!» – mówi Piotr, krocząc z przyjemnością po terenie, który nie jest ani zakurzony, ani rozpalony, ani zbyt śliski z powodu błota.

«Wydaje się, że oddycha się czystością – odpowiada mu Juda Tadeusz – Ale spójrz na ten kolor nieba!»

«A te jabłka? – mówi Zelota – Tamte na gałęzi, która, nie wiem w jaki sposób, wytrzymuje ten ciężar. Widać ją, okrytą liśćmi i mnóstwem jabłek. Ileż barw! Zieleń tamtych bardziej ukrytych zaledwie zaczyna żółcieć, inne – już różowe, a te dwa, bardziej wystawione na słońce, są od jego strony całkiem czerwone. Wydają się okryte woskiem do pieczętowania!»

I odchodzą radośni, kontemplując piękno stworzenia aż do chwili, w której Tadeusz, natychmiast naśladowany przez Tomasza, a potem przez innych, intonuje psalm głoszący chwałę Bożego stworzenia.

Jezus uśmiecha się słysząc, jak śpiewają radośnie. Przyłącza do ich chóru Swój piękny głos. Ale nie może skończyć. Gdy bowiem inni nadal śpiewają, podchodzi do Niego Iskariota i mówi:

«Nauczycielu, teraz, kiedy tamci są zajęci śpiewem odwracającym ich uwagę, powiedz mi, jak przebiegła wędrówka do Cezarei? Co tam robiłeś? Jeszcze mi o tym nie opowiedziałeś... I tylko teraz można porozmawiać. Najpierw [przeszkadzali] towarzysze, uczniowie i przyjmujący nas wieśniacy, potem – towarzysze i uczniowie. Teraz, kiedy nas uczniowie opuścili idąc przodem, są znowu towarzysze... Nigdy nie mogłem Cię o to zapytać...»

«Bardzo cię to interesuje... Ale w Cezarei czyniłem jedynie to, co zrobię teraz w posiadłości Giokany. Mówiłem o Prawie i o Królestwie Niebieskim» [– mówi Jezus.]

«Do kogo?» [– pyta dalej Judasz.]

«Do mieszkańców, w pobliżu targowisk» [– wyjaśnia Jezus.]

«A! Nie do Rzymian?! Nie widziałeś ich?»

«Czy można być w Cezarei, stolicy Prokonsula, i nie widzieć Rzymian?» [– odpowiada pytaniem Jezus.]

«Wiem o tym, ale chcę powiedzieć... No... do nich osobiście. Nie rozmawiałeś z nimi?»

«Powtarzam: bardzo jesteś tym zainteresowany!»

«Nie, Nauczycielu, to prosta ciekawość.»

«A więc rozmawiałem z Rzymiankami.»

«Z Klaudią też? Co Ci mówiła?» [– pyta Judasz.]

«Nic, bo Klaudia się nie pokazała. I nawet dała Mi do zrozumienia, że pragnie, aby nie wiedziano, że ma z nami jakieś kontakty.»

Jezus kładzie silny nacisk na to zdanie i pilnie obserwuje Judasza, który pomimo swej bezczelności zmienia kolor: po lekkim zaczerwienieniu staje się ziemisty. Szybko jednak opanowuje się i mówi: «Nie chce? Już Cię nie poważa? Jest szalona.»

«Nie. Nie jest szalona, jest zrównoważona. Potrafi odróżnić i oddzielić obowiązek Rzymianki od obowiązku wobec siebie samej. Sobie, swemu duchowi, zapewnia światło i oddech, przychodząc do Światła i Czystości, gdyż jest to stworzenie, które instynktownie szuka Prawdy. Nie jest zadowolona z kłamstwa pogaństwa. Nie chce jednak szkodzić swej Ojczyźnie, nawet pozornie. Tak mogłoby się zdarzyć, gdyby pomyślano, że jest stronniczką jakiegoś rywala Rzymu...»

«O! Ależ... Ty jesteś Królem ducha!...» [– przerywa Judasz.]

«Wy to wiecie, a [nawet] wam nie udaje się samych siebie o tym przekonać. Możesz temu zaprzeczyć?»

Judasz czerwieni się, potem blednie. Nie może kłamać, więc mówi: «Nie! Ale to z nadmiaru miłości, która...»

«Tym bardziej ktoś, kto Mnie nie zna – czyli Rzym – może się Mnie obawiać jako rywala. Klaudia działa w sposób prawy zarówno wobec Boga jak i wobec swej ojczyzny. Otacza Mnie szacunkiem – jeśli nie jako Boga, to przynajmniej jako króla i nauczyciela duchowego – zachowując równocześnie wierność swej Ojczyźnie. Budzą we Mnie podziw duchy wierne, sprawiedliwe, które nie są uparte. Chciałbym, żeby Moi apostołowie zasługiwali na pochwały, jakich udzielam pogance.»

Judasz nie wie, co powiedzieć. Już ma odejść od Nauczyciela, ale jeszcze pobudza go ciekawość. To coś więcej niż ciekawość: pragnienie sprawdzenia, ile Nauczyciel wie... Stawia więc pytanie:

«Pytały o mnie?»

«Ani o ciebie ani o żadnego innego apostoła.»

«W takim razie o czym mówiliście?»

«O czystym życiu i o ich poecie Wergiliuszu. Widzisz, że był to temat, który nie interesował zbytnio ani Piotra, ani Jana, ani innych.»

«Ale... po co to? Zbyteczne rozmowy...»

«Nie. Pomogły Mi dać im poznać, że człowiek czysty posiada inteligencję jasną i serce szlachetne. To bardzo ciekawe dla poganek... i nie tylko dla nich» [– tłumaczy Judaszowi Jezus.]

«Masz rację... Nie zatrzymuję Cię już, Nauczycielu» – i odchodzi niemal biegiem, aby przyłączyć się do tych, którzy skończyli śpiewać i czekają na dwóch, którzy pozostali w tyle...

Jezus podchodzi wolnym krokiem i dołączając do nich mówi:

«Chodźmy tą zalesioną ścieżką. Skrócimy drogę i znajdziemy ochronę przed słońcem, które już staje się silne. Będziemy też mogli zatrzymać się w cieniu i spokojnie zjeść w naszym gronie.»

I to właśnie czynią przed skierowaniem się na północny zachód, z pewnością ku ziemiom Giokany, gdyż słyszę, jak rozmawiają o wieśniakach tego faryzeusza...


   

Przekład: "Vox Domini"