Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

86. POŻEGNANIE Z JUTTĄ

Napisane 5 marca 1946. A, 8101-8110

W spokojny poranek Jezus przemawia do mieszkańców Jutty. O! Zaiste można powiedzieć, że cała Jutta jest u Jego stóp. Nawet pasterze, zwykle rozproszeni po zboczach gór, stoją ze stadami owiec w tyle, za tłumem. Są nawet ci, którzy zwykle gdzieś idą: na pola, do lasów, na targowiska. Są chylący się starcy. Przy samym Jezusie – roześmiane dzieci. I dziewczęta, i młode małżonki, i niewiasty, które wkrótce wydadzą na świat potomstwo, i takie, które noszą je już w ramionach. Cała Jutta.

Ostroga góry, która się ciągnie na południu, jest jak amfiteatr goszczący to pokojowo nastawione zgromadzenie. Mieszkańcy Jutty siedzą na trawie lub okrakiem na murku z kamieni. Wokół nich – obszerny horyzont, ponad nimi – bezkresne niebo. W dole – skrzący się w porannym słońcu pełen wdzięku strumień. Piękno gór porośniętych trawą i lasami.

Słuchają Nauczyciela. On mówi, stojąc oparty o wysoki orzech. Biel Jego lnianej szaty odbija się od ciemnego pnia. Twarz ma uśmiechniętą, oczy błyszczą z radości, że jest kochany. Włosy oświetla Mu pieszczota promieni, które padają od wschodu.

W pełnej szacunku i skupienia ciszy, przerywanej jedynie śpiewem ptaków oraz odgłosem strumienia płynącego w dole, Jego słowa wpadają powoli do serc, a harmonijny głos doskonale napełnia spokojną przestrzeń.

W czasie mojego pisania On akurat jeszcze raz powtarza konieczność posłuszeństwa Dekalogowi. Jest ono doskonałe, kiedy stosuje się w sercach Jego naukę miłości:

«...dla zbudowania w duchach siedziby. Pan zamieszka w niej aż po dzień, w którym ci, którzy żyli w wierności Prawu, pójdą zamieszkać wraz z Nim w Królestwie Niebieskim.»

To Jego słowa. I mówi dalej:

«...Ponieważ tak to jest. Zamieszkiwanie Boga w ludziach oraz ludzi w Bogu dokonuje się przez posłuszeństwo Jego Prawu, które się rozpoczyna od przykazania miłości i jest samą miłością od pierwszego do ostatniego polecenia Dekalogu. To prawdziwy dom, którego Bóg pragnie, w którym Bóg mieszka. Nagroda zaś Niebios, którą się posiada dzięki posłuszeństwu Prawu, to prawdziwy Dom, w którym na wieczność zamieszkacie z Bogiem.

Bo – przypomnijcie sobie sześćdziesiąty szósty rozdział z Izajasza – Bóg nie ma mieszkania na ziemi. Ona jest podnóżkiem, tylko podnóżkiem dla Jego wielkości. On ma za tron niebiosa, które – aby objąć Nieskończonego – są wciąż małe, są niczym. Ma jednak [mieszkanie] w sercu ludzi. Jedynie najdoskonalsza dobroć Ojca wszelkiej miłości może przystać na to, żeby Jego synowie przyjęli Go [do serc]. I to jest nieskończoną tajemnicą – która coraz bardziej się doskonali, że Bóg Jedyny w Trzech Osobach, najczystszy Duch, mieszka w sercach ludzi. O, kiedy! Kiedyż, o Ojcze Święty, pozwolisz Mi uczynić z kochających Ciebie nie tylko świątynię dla Naszego Ducha, lecz – dzięki doskonałości Twej miłości i przebaczenia – przybytek Świętego Świętych. [Kiedy] z każdego wiernego serca uczyniona zostanie arka, w której się znajdzie prawdziwy Chleb z Nieba, jak było w łonie tej, która jest Błogosławiona między niewiastami?

O! Najmilsi uczniowie z Jutty, która została dla Mnie przygotowana przez sprawiedliwego, miejcie w umyśle Proroka i to co on mówi. To bowiem Pan mówi, zwracając się do tych, którzy budowali puste świątynie z kamienia. Nie było w nich ani sprawiedliwości, ani miłości. Oni bowiem nie potrafią zbudować w sobie tronu dla swego Pana poprzez posłuszeństwo Jego przykazaniom. Prorok mówi: „Czymże jest ten dom, który Mi wznosicie i czym to miejsce odpoczynku?” A chce powiedzieć: „Czy sądzicie, że Mnie posiadacie, bo wznieśliście dla Mnie biedne mury? Czy sądzicie, że Mnie uszczęśliwiają zakłamane praktyki, którym nie odpowiada świętość waszego życia?” Nie. Nie posiada się Boga dzięki rzeczom zewnętrznym. One ukrywają rany i pustkę, są jak złoty płaszcz zarzucony na trędowatego lub na glinianą statuę, pustą w środku, pozbawioną życia, bez duszy.

On, Pan świata, uznaje Swe ubóstwo Króla, mającego zbyt mało poddanych; Ojca, mającego zbyt wielu synów, którzy uciekli z Jego siedziby. I Pan mówi: „Ku komu zwrócę Swe spojrzenie, jeśli nie ku ubogiemu, ku temu, który ma serce skruszone, który drży na Moje słowa?” Dlaczego drży? Czy jedynie z lęku przed Bogiem? Nie. Z powodu głębokiego szacunku, z powodu prawdziwej miłości. Z powodu pokory poddanego, syna. Mówi, że uznaje, iż Pan jest Wszystkim. On sam zaś jest niczym. Drży ze wzruszenia czując, że jest kochany, że mu przebaczono, że pomaga mu Ten, który jest Wszystkim.

O! Nie szukajcie Boga pośród pysznych! Jego tam nie ma. Nie szukajcie Go pośród zatwardziałych serc. Nie ma go tam. On jest pośród pokornych, czystych, miłosiernych, ubogich w duchu, łagodnych, pośród płaczących bez złorzeczenia, szukających sprawiedliwości, prześladowanych, pokój czyniących. To tam jest Bóg. On jest w tych, którzy się nawracają i pragną przebaczenia, którzy szukają zadośćuczynienia. Oni nie składają ofiar z wołu lub owcy, ofiar z tego lub tamtego, żeby ich podziwiano, ani z powodu zabobonnego lęku przed karą, czy też z powodu pychy, aby uchodzić za doskonałych. Składają ofiarę jedynie ze swych serc skruszonych i pokornych, jeśli są grzesznikami. [Składają ofiarę] z serc posłusznych aż do heroizmu, jeśli są sprawiedliwymi. Oto to, co się podoba Panu. Oto za jakie ofiary On oddaje Siebie wraz z niewysłowionymi bogactwami miłości i nadprzyrodzonych radości. Innym się nie udziela. Oni mają już swe biedne radości w tym, co obrzydliwe, i daremnie Bóg ich wzywa na Swe drogi, gdyż już dokonali wyboru. Ześle więc na nich jedynie opuszczenie, przerażenie i karę, gdyż nie odpowiedzieli Panu, nie byli posłuszni. Na oczach Bożych czynili zło, z urąganiem i wyszukaną nikczemnością.

Wy zaś, wy – Moi umiłowani z Jutty – wy drżycie z miłości, poznając Boga. Z Mojego powodu jesteście w pogardzie u potężnych jako głupcy. A jednak nadal kochacie Mnie, pomimo wzgardy. Jesteście i będziecie nadal coraz bardziej odrzucani z powodu Mnie i Mojego Imienia. Jesteście odpychani jako pochodzący z nieprawego łoża Izraela i Boga. A to właśnie w was oraz w tych, którzy są jak wy, jest wszczepiony pęd Życia Wiecznego tego, kto ma korzenie w Ojcu. Dzięki temu wy jesteście częścią Boga, jesteście z Boga, żyjecie dzięki Jego sokom. Wasze oczy są proste, lecz oświetlone Łaską. Oni będą chcieli was przekonać, że jesteście w błędzie. Uczynią to dla usprawiedliwienia siebie, aby nie uchodzić za świętokradców i złoczyńców. O was jest powiedziane: „Niech Pan pokaże Swą chwałę, a my uznamy to widząc waszą radość”. Wy będziecie mieć radość. Oni zostaną zawstydzeni.

O! Wstyd ich zmiażdży, lecz nie uczyni ich lepszymi. Są bowiem jak żmije, które przestają szkodzić dopiero wtedy, gdy się im rozgniecie ohydne głowy, bo kąsają i zabijają, nawet gdy są przecięte na pół. Już ich słyszę. Po [zawstydzeniu ich], nawet gdyby z miażdżącego ujawnienia się Boga ocalały im jedynie głowy, będą krzyczeć:

„Jakże to Pan mógł zrodzić nagle Swój nowy lud, skoro my, noszeni od tak dawna w Jego łonie jeszcześmy nie ujrzeli Światła? Czy może ktoś zrodzić bez krzyków boleści, napełniających dom? Czy Pan mógł zrodzić przed czasem? Czy ziemia może kiedykolwiek porodzić w jednym dniu i czy cały lud może zostać zrodzony w jednym czasie?”

Odpowiadam. Zapamiętajcie sobie tę odpowiedź, żeby jej udzielić tym, którzy was będą prześladować i szydzić z was:

„Nigdy nie będą się mogli zrodzić do Światłości ci, którzy są martwym owocem w łonie Boga. Są owocem obumarłym, bo zamiast się rozwijać jak embrion, oderwali się od macicy i pozostali nieruchomi, jak [się to dzieje w przypadku] choroby ukrytej w łonie. I aby wyrzucić ze Swego łona nasienie martwe, a mieć synów, aby Jego Imię nie umarło na ziemi, Bóg na nowo uczynił się płodnym rodząc nowe dzieci, oznaczone Jego [znakiem] Taw. I w tajemnicy, w milczeniu – aby szatan i demony służące Lucyferowi nie mogły szkodzić – dzięki Swej żarliwej miłości sprawił przed czasem, że zrodził się [na ziemi] Syn. Równocześnie rodzi Swój nowy lud. Pan bowiem wszystko może.”

O! On mówi to przez usta proroka Izajasza: „Czyżbym Ja nie mógł urodzić? Ja, który sprawiam, że rodzą inni? Ja, który daję płodność, miałbym być bezpłodny?”

Cieszcie się wraz z Jeruzalem Niebieskim, weselcie się z nim, wy wszyscy kochający Pana! Cieszcie się z Nim prawdziwą radością wy, którzy czekacie, ufacie i cierpicie!

O! Wróćcie, wróćcie do Mnie słowa! Słowa, które wyszły od Słowa Bożego. Słowa wypowiedziane przez rzecznika Boga: Izajasza, Jego proroka. Przyjdźcie, powróćcie do Źródła, o wieczne słowa, żeby się rozsiać nad tym Bożym kobiercem, nad tym stadem, nad tym rodem!

O! Pójdźcie! To jest jedna z godzin i jedno ze zgromadzeń, dla których zostałyście dane, o słowa prorockie, o brzmienia miłości, o głosie prawdy!

Oto przychodzą! Oto przychodzą do Tego, który nimi natchnął! Oto Ja, w imieniu Ojca, Moim własnym i Ducha, wypowiadam je do tych, których Bóg umiłował, wybrał spomiędzy Bożego stada. Ono miało się składać jedynie z jagniąt, a zepsuło się [przez związek] z baranami i zwierzętami jeszcze bardziej nieczystymi. Pijcie, a będziecie nasyceni z piersi Bożego Pocieszenia. Czerpcie obfite radości z wielorakiej chwały Boga.

Oto Pan mówi wam:

Rozleję na was jakby rzekę pokoju i jakby wezbrany strumień nad wami będzie więcej niż chwała narodów. Chwała Nieba was zaleje. Będziecie ją ssać noszeni na jej piersi i na jej kolanach otrzymacie pieszczoty. Tak. Jak matka głaszcze swe dziecko, jak Ja głaszczę tego malca, któremu nadałem Moje imię (Jezus bierze małego Jesai z ramion matki, stojącej niemal u Jego stóp, z trojgiem dzieci), tak was pocieszę, was, którzy Mnie kochacie i będziecie Mnie nadal kochać. Wkrótce zaś doznacie pociechy na zawsze w Moim Królestwie. Ujrzycie je i wasze serca będą radosne. Wasze kości zazielenią się jak trawa, wyzwolone od wszelkiego lęku – dzięki waszej wierności – kiedy Pan przybędzie w ogniu, w powozie podobnym do wichru. [Przybędzie], aby prowadzić ogniem miłości i sprawiedliwości; aby ukarać lub wywyższyć; aby oddzielić baranki od wilków, to znaczy od tych, którzy sądzili, że się uświęcają i oczyszczają, a którzy – przeciwnie – stawali się bałwochwalcami.

Pan, który teraz odchodzi, powróci i szczęśliwi ci, których znajdzie wytrwałych do końca. Oto Moje pożegnanie, a wraz z nim Moje błogosławieństwo. Uklęknijcie, abym was przez nie umocnił.

Niech Pan was błogosławi i strzeże. Niech Pan ukaże wam Swe oblicze i zlituje się nad wami. Niech Pan udzieli wam Swego pokoju. Idźcie! Pozwólcie Mi pożegnać dobrych spośród dobrych w Jutcie.»

Ludzie z żalem odchodzą. Ale oto jakieś dziecko mówi Jezusowi: «Panie, pozwól mi pocałować Twoją dłoń...»

A ponieważ Jezus się zgadza, wszyscy chcą obdarzyć pocałunkiem święte ciało Baranka Bożego. Nawet ci, którzy się oddalali ku wiosce, powracają. To deszcz pocałunków: dzieci całują Jego twarz, starcy – ręce, niewiasty – stopy w trawie. Czynią to ze łzami i słowami pożegnania oraz błogosławieństwa.

Jezus przyjmuje to cierpliwie. Dla wszystkich ma szczególne pożegnanie. W końcu zaspokoił wszystkich... Pozostaje z gościnną rodziną... Ona zaś tłoczy się wokół Jezusa. Sara mówi:

«Naprawdę już nie przyjdziesz?»

«Nie, niewiasto, już nigdy. Ale nie będziemy rozdzieleni. Moja miłość będzie zawsze z tobą, z wami, a wasza – ze Mną. Wy o Mnie nie zapomnicie, wiem to. Ale powiadam wam: nawet w godzinach najstraszliwszych, które nadejdą, nie przyjmujcie Kłamstwa, nawet jako przelotnego gościa lub nieprzewidzianego najeźdźcy... Daj Mi chłopca, Saro.»

Niewiasta podaje Mu Jesai. Jezus siada w trawie z chłopcem na piersi. Mówi, pochylony nad włosami niemowlęcia:

«Zawsze pamiętajcie, że Ja jestem Barankiem, którego pokochaliście dzięki Izaakowi, jeszcze zanim Mnie poznaliście. [Pamiętajcie,] że baranek zawsze jest niewinny jak ten mały [chłopiec], nawet gdyby go okryto skórą wilka, aby go przedstawić jako złoczyńcę. Pamiętajcie, że Ja jestem jeszcze bardziej niewinny niż to dziecko... które – błogosławione! – dzięki swej niewinności i młodości nie będzie mogło pojąć oszczerstw ludzi o swoim Panu i nie zostanie tym zmącone... i będzie Mnie nadal tak kochało... jak teraz... Miejcie jego serce, miejcie je dla Baranka, dla Przyjaciela, dla Niewinnego, dla Zbawiciela, który was kocha i błogosławi w sposób szczególny. Żegnaj, Mario! Podejdź Mnie pocałować... Żegnaj, Emmanuelu! Chodź i ty... Żegnaj Jesai, jagniątko Baranka... Bądźcie dobrzy... Kochajcie Mnie...»

«Płaczesz, Panie?!» – pyta zaskoczona dziewczynka, widząc łzę błyszczącą na włosach Jesai.

«On płacze?» – dopytuje się mąż Sary.

«Płaczesz, o Nauczycielu! Dlaczego?» – pyta niewiasta.

«Nie smućcie się Moimi łzami. One są miłością i błogosławieństwem... Żegnaj, Saro. Żegnaj, mężu. Podejdźcie jak inni, aby pocałować odchodzącego Przyjaciela...»

I po tym, jak dwoje małżonków pocałowało Mu ręce, oddaje dziecko w ramiona matki. Jeszcze raz błogosławi, a potem szybko schodzi w dół ścieżką, którą przybył.

Pożegnalne głosy pozostających towarzyszą Mu, aż do stóp wzgórza: głęboki – mężczyzny, wzruszony – niewiasty, przenikliwe głosy dzieci.

Potem, kiedy wspinają się na północ, [słychać] już tylko strumień żegnający Nauczyciela, który opuszcza na zawsze ziemię Jutty.


   

Przekład: "Vox Domini"