Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
Maria Valtorta |
Księga III - Drugi rok życia publicznego |
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – |
NA POCZĄTKU [DZIAŁALNOŚCI] APOSTOLSKIEJ
[por. Mt 10,5-42; Mk 6,7-11; Łk 9,1-6]
Napisane 28 sierpnia 1945. A, 6285-6302
Jezus jest z apostołami. Są tutaj wszyscy, co oznacza, że Judasz Iskariota, po wypełnieniu swego dzieła, przyłączył się do towarzyszy. Siedzą przy stole w domu w Kafarnaum. Jest wieczór. Gasnące światło dnia wchodzi przez drzwi i przez szeroko otwarte okna. Można dostrzec przemianę [barw] od purpury zmierzchu przez czerwony do nierzeczywistego koloru lila, na krawędziach – postrzępiony i przymarszczony szaroniebieską barwą, przechodzącą w szary. To przywodzi mi na myśl kartkę papieru wrzuconą do ognia. Zapala się ona jak węgiel, na który została rzucona, lecz na swych brzegach zwija się od żaru i gaśnie w kolorze błękitnawego ołowiu, kończącego się barwą szaroperłową, niemal białą.
«Upał – wyrokuje Piotr wskazując wielką chmurę okrywającą zachód tymi kolorami – Upał. Brak wody. To nie chmura. To mgła. Ja dziś w nocy śpię w łodzi, żeby mi było chłodniej.»
«Nie. Tej nocy pójdziemy do ogrodu oliwnego. Muszę do was przemówić. Teraz powrócił Judasz. To czas, żeby mówić. Znam miejsce przewiewne. Będzie nam dobrze. Wstańcie i chodźmy tam» [– mówi Jezus.]
«To daleko?» – dopytują się zabierając płaszcze.
«Nie. Bardzo blisko. O rzut kamieniem od ostatniego domu. Możecie zostawić płaszcze. Jednak weźcie hubkę i krzesiwo, żeby widzieć drogę powrotną.»
Wychodzą z górnego pomieszczenia i schodzą po schodach, pożegnawszy się z panem domu i jego żoną, którzy zażywali chłodu na tarasie. Jezus zdecydowanie odwraca się plecami do jeziora i po przejściu przez osadę robi dwieście, może trzysta kroków. [Idzie] pośród drzew oliwnych na pierwszym małym wzgórzu, znajdującym się poza osadą. Zatrzymuje się na skraju. [To miejsce] przez swe położenie, odsłonięte i wolne od przeszkód, korzysta z całego powietrza, jakim można się cieszyć w tę upalną, duszną noc.
«Siądźmy i słuchajcie Mnie uważnie. Nadeszła dla was godzina ewangelizowania. Jestem niemal w połowie Mojego życia publicznego, dla przygotowania serc do Mojego Królestwa. To chwila, żeby także Moi uczniowie wzięli udział w przygotowaniu tego Królestwa. Królowie – kiedy decydują się na zdobycie jakiegoś królestwa – działają w taki sposób. Najpierw rozmawiają, podchodzą do osób, żeby wiedzieć, jak one zareagują, i żeby je zdobyć dla idei, którą pragną zrealizować. Potem podejmują dzieło przygotowania. Czynią to przez zaufanych posłańców, wysyłanych do kraju, który ma być zdobyty. I wysyła ich coraz więcej, aż kraj zostanie poznany, co do swych wszystkich właściwości geograficznych i zwyczajów. Potem król dopełnia swego dzieła, ogłaszając się królem tego kraju i koronując się. I leje się krew, aby to osiągnąć, gdyż zwycięstwa zawsze dokonują się za cenę krwi...»
«Jesteśmy gotowi walczyć dla Ciebie i przelać naszą krew» – obiecują jednogłośnie apostołowie.
«Ja nie przeleję innej krwi, jak tylko Świętego świętych.»
«Czy rozpoczniesz od zdobycia Świątyni, wdzierając się tam w godzinie składania ofiar?...»
«Nie odbiegajcie od tematu, przyjaciele. Przyszłość poznacie w swoim czasie. Ale nie drżyjcie z przerażenia. Zapewniam was jednak, że nie wprowadzę zamętu w obrzędy przez gwałtowne wdarcie się. Jednakże zostaną one obalone i nastanie taki wieczór, gdy obrzędowym modłom przeszkodzi przerażenie... Strach grzeszników... Ja zaś tego wieczora będę w spokoju. W pokoju Mojego ducha i Mojego ciała. W całkowitym pokoju, błogosławionym...»
Jezus patrzy po kolei na Swoich dwunastu i to jest tak, jakby dwanaście razy patrzył na tę samą stronicę i czytał dwanaście razy to samo słowo na niej zapisane: niezrozumienie. Uśmiecha się i ciągnie dalej:
«Postanowiłem więc wysłać was, żebyście szli dalej i głębiej, niż mógłbym to uczynić całkiem sam. Jednakże pomiędzy Moim i waszym sposobem ewangelizowania będzie istnieć różnica podyktowana roztropnością. Muszę dopuścić [tę różnicę], żeby nie narażać was na zbytnie trudności, na zbyt poważne niebezpieczeństwa dla waszych dusz i ciał, a także żeby nie zaszkodzić Memu dziełu. Wy nie jesteście jeszcze dość uformowani, aby móc podejść do kogokolwiek bez szkody dla was lub dla niego. Nie jesteście też tak bohaterscy, żeby rzucić wyzwanie światu dla Idei, stawiając czoła różnym formom zemsty świata.
Zatem w waszych wędrówkach nie pójdziecie Mnie głosić pomiędzy poganami i nie będziecie wchodzić do miast samarytańskich, lecz udacie się do zagubionych owieczek z domu Izraela. Jest jeszcze tak wiele do zrobienia pośród nich. Zaprawdę bowiem powiadam wam, tłumy – które wydają się wam tak liczne wokół Mnie – są tylko setną częścią tych w Izraelu, którzy czekają jeszcze na Mesjasza. Nie znają Go i nie wiedzą, że On żyje. Zanieście im wiarę, niech poznają Moją osobę. Na waszej drodze głoście słowa: “Bliskie jest Królestwo Niebieskie”. Niech to będzie podstawą waszego głoszenia. Na tym opierajcie wasze nauczanie. Tyle usłyszeliście ode Mnie o Królestwie! Do was należy jedynie powtórzyć to, co wam powiedziałem. Jednak człowiek – aby go przyciągnąć i zdobyć dla prawd duchowych – potrzebuje materialnych słodyczy. Jest jak wieczne dziecko, które nie nauczy się lekcji i nie pozna zawodu, jeśli nie przyciąga go matka słodyczami, a nauczyciel w szkole lub uczący go zawodu – nagrodą. Dlatego Ja – abyście mieli środek, dzięki któremu wam uwierzą i będą was szukać – udzielam wam daru czynienia cudów...»
Apostołowie – z wyjątkiem Jakuba, syna Alfeusza, oraz Jana – zrywają się na równe nogi. Krzyczą, protestują, są pobudzeni, każdy [reaguje] zgodnie ze swym temperamentem.
Tak naprawdę to tylko Judasz pyszni się na myśl o możliwości czynienia cudów. Wydaje okrzyk, niezupełnie świadomy, w którym zawiera się nieprawdziwe i interesowne oskarżenie [Jezusa]:
«Był już czas, żebyśmy i my je czynili, aby mieć minimum władzy nad tłumami!»
Jezus patrzy na niego, ale nie odzywa się. Piotr i Zelota zaś mówią: «Nie, Panie! Nie jesteśmy godni czegoś tak wielkiego! To należy się świętym...»
Słysząc Judasza, Zelota odzywa się:
«Jak możesz sobie pozwalać na robienie wyrzutów Nauczycielowi, mężu głupi i pyszny?»
Piotr zaś mówi:
«Minimum? A cóż ty chcesz robić więcej niż cuda? I ty także chcesz się stać Bogiem? Masz tę samą zachciankę co Lucyfer?»
«Cisza! – nakazuje Jezus i mówi dalej: – Jest coś większego niż cud, coś, co tak samo zdobywa tłumy i z większą głębią i trwałością. To święte życie. Ale wam jeszcze daleko do tego, a tobie, Judaszu, dalej niż innym... Pozwólcie Mi jednak mówić, bo to jest długie pouczenie.
Idźcie więc, uzdrawiając chorych, oczyszczając trędowatych, wskrzeszając umarłych na ciele i duchu. Ciało bowiem i duch mogą być tak samo chore, trędowate, umarłe. I wiedzcie też, od czego rozpocząć, żeby zdziałać cuda: od życia pokuty, żarliwej modlitwy, szczerego pragnienia sprawienia, żeby zabłysła potęga Boga; od głębokiej pokory, żywej miłości, od rozpalonej wiary, nadziei, której nie zachwieją żadne trudności. Zaprawdę powiadam wam, wszystko jest możliwe dla tego, kto posiada w sobie te elementy. Nawet demony uciekną na Imię Pana, wypowiedziane przez was, jeśli będziecie mieć w sobie to, o czym mówię. Moc tę daję wam Ja i nasz Ojciec. Nie można jej kupić za pieniądze. Jedynie Nasza wola jej udziela i tylko życie sprawiedliwe ją podtrzymuje. Jak jest wam ona dawana darmo, tak dawajcie ją darmo innym, tym, którzy tego potrzebują. Biada wam, jeśli poniżycie dar Boży, posługując się nim dla napełnienia waszej sakiewki. To nie jest wasza moc, to moc Boga. Posługujcie się nią, lecz nie czyńcie z niej swej własności, mówiąc: “Ona do mnie należy”. Jak jest wam dawana, tak może wam zostać odebrana. Przed chwilą Szymon, syn Jony, zapytał Judasza, syna Szymona: “Czy masz tę samą zachciankę co Lucyfer?” Słusznie to określił. Mówić: “Czynię to, co Bóg czyni, bo jestem jak Bóg” – to naśladować Lucyfera. A jego kara jest znana. Wiadomo też, co przydarzyło się dwojgu z ziemskiego raju. Spożyli oni zakazany owoc za namową Zazdrosnego, który chciał innych nieszczęśliwców wtrącić do swego Piekła wraz ze zbuntowanymi aniołami, którzy już tam byli. Ale [uczynili to] także z powodu osobistej zachcianki, [wypływającej] z doskonałej pychy. Jedyny owoc z tego, co czynicie, który wolno wam przyjąć, to dusze, które przez cud zdobędziecie dla Pana i które Jemu winny być dane.
Oto wasze pieniądze. Nic innego. W drugim życiu ucieszycie się tym skarbem.
Idźcie bez bogactw. Nie miejcie ze sobą ani złota, ani srebra, ani monet w zanadrzu, ani toreb podróżnych z dwoma lub wieloma ubraniami, ani sandałów na zmianę, ani kija podróżnego, ani broni. Bo na razie wasze apostolskie wizyty będą krótkie i w przeddzień każdego szabatu spotkamy się i będziecie mogli zmienić wasze przepocone szaty, bez konieczności noszenia ze sobą ubrania na zmianę... Nie potrzebujecie laski, bo droga jest łagodna i to, co jest użyteczne na pagórkach i równinach bardzo się różni od tego, co potrzebne na pustyniach i w wysokich górach. Nie potrzebujecie broni. Ona jest potrzebna ludziom, którzy nie znają świętego ubóstwa i nie znają Bożego przebaczenia. Wy nie macie skarbów do ochrony i obrony przed złodziejami. Jedyny, którego trzeba się lękać, jedyny łotr dla was to szatan. Jego jednak pokonuje się stałością i modlitwą, a nie – mieczami i sztyletami.
Jeśli was znieważą, przebaczajcie. Jeśli was pozbawią płaszcza, oddajcie też szatę. Gdybyście nawet pozostali całkiem nadzy z powodu łagodności i oderwania od bogactw, nie zgorszylibyście aniołów Pańskich ani nawet nieskończonej czystości Boga. Wasza miłość bowiem przyodziałaby złotem wasze nagie ciało, łagodność spełniłaby rolę ozdobnego pasa, a przebaczenie złodziejowi dałoby wam płaszcz i także królewską koronę. Bylibyście więc lepiej odziani od króla. I nie zniszczalnymi suknami, lecz materiałem niezniszczalnym.
Nie troszczcie się też o wasz pokarm. Będziecie mieć zawsze to, co odpowiednie w waszych warunkach i w waszej nędzy, bo robotnik zasługuje na przynoszony mu pokarm. Zawsze. Jeśli ludzie nie zatroszczą się o to, Bóg zadba o potrzeby swego robotnika. Pouczyłem was już, że aby żyć i głosić [słowo] nie trzeba mieć brzucha napełnionego połkniętym jedzeniem. To jest użyteczne dla nieczystych zwierząt, których przeznaczeniem jest to, by tyły, by je zabito i by tuczyły człowieka. Ale wy macie ubogacać ducha waszego i innych ludzi tylko pokarmami mądrości. Mądrość zaś ujawnia się duchowi, który nie jest zamroczony nadmiernym pożywieniem, i sercu, które karmi się tym, co nadprzyrodzone. Nigdy nie mieliście takiej umiejętności przemawiania, jak po waszym odosobnieniu na górze. A wtedy jedliście tylko tyle, ile było konieczne, żeby nie umrzeć. A jednak na koniec tego odosobnienia byliście mocni i radośni jak nigdy. Czy to może nieprawda?
W każdym mieście lub miejscu, do którego wejdziecie, dowiedzcie się, czy jest ktoś zasługujący na przyjęcie was. Nie dlatego, że jesteście Szymonem lub Judaszem, Bartłomiejem lub Jakubem, lub Janem i tak dalej, lecz dlatego, że jesteście wysłannikami Pana. Choćbyście byli odrzuconymi [przez wszystkich], zabójcami, złodziejami, celnikami, teraz – jako nawróceni i Mnie służący – będziecie zasługiwać na szacunek. Jesteście bowiem Moimi wysłannikami.
Powiem jednak jeszcze coś więcej. Mówię: biada wam, gdybyście się przedstawiali jako Moi wysłannicy, we wnętrzu zaś bylibyście podli i opanowani przez szatana. Biada wam! Piekło to jeszcze za mało w zamian za wasze oszustwo. Ale nawet gdybyście byli w sposób widoczny wysłannikami Boga, a w ukryciu odrzuconymi [przez wszystkich], celnikami, złodziejami, zabójcami – lub nawet gdyby serca [ludzi] były podejrzliwe w stosunku do was albo niemal pewne – trzeba by wam jeszcze okazywać cześć i szacunek, gdyż jesteście Moimi wysłannikami. Oko człowieka powinno przechodzić ponad pośrednikiem. [Powinno] widzieć wysłannika oraz cel, dostrzegać Boga i Jego dzieło ponad pośrednikiem zbyt często ułomnym. To jedynie w przypadkach poważnych błędów, które raniłyby wiarę serc, kiedy Ja obecnie, a potem Moi następcy powinni decydować się na odcięcie zepsutego członka. Istotnie bowiem nie jest dozwolone, żeby z powodu jakiegoś kapłana, który jest diabłem, dusze wiernych się zatraciły. Nigdy nie będzie wolno – dla ukrywania ran, które się rodzą w ciele apostolskim – pozwalać na pozostawianie w nim ciał toczonych gangreną, które oddalają wiernych z powodu swego odpychającego wyglądu i które je zatruwają swymi demonicznymi wyziewami.
Dowiedzcie się więc o rodzinę, której życie jest najbardziej przykładne, gdzie niewiasty potrafią pozostawać na uboczu, a obyczaje są stosowne. Tam wejdziecie i pozostaniecie aż do waszego odejścia z tej osady. Nie bierzcie przykładu z trutni, które po wyssaniu jednego kwiatu przechodzą ku innemu, bardziej odżywczemu. Wy – czy zostaniecie przyjęci przez ludzi, którzy ofiarują wam wygodne łoże i bogaty posiłek, czy przez rodzinę, która jest bogata jedynie w cnoty – pozostańcie tam, gdzie jesteście. Nie szukajcie nigdy tego, co lepsze dla ciała, które niszczeje, lecz przeciwnie: jemu dawajcie zawsze to, co gorsze, przyznając duchowi wszystkie prawa [do najlepszego]. I mówię wam: dobrze jest, żebyście to czynili. Dawajcie, kiedy tylko możecie to uczynić, pierwszeństwo ubogim w czasie waszego pobytu. [Czyńcie tak], aby ich nie upokarzać i przez wzgląd na Mnie, który jestem i pozostaję ubogim, i który jestem otoczony chwałą za to, że jestem ubogi. [Postępujcie tak również dlatego], że ubodzy często są lepsi od bogatych. Zawsze znajdziecie ubogich, którzy są sprawiedliwi, podczas gdy będziecie mieć rzadko okazję znaleźć bogatego, który nie jest niesprawiedliwy. Nie ma więc wymówki: “Znalazłem dobroć tylko wśród bogatych”, dla usprawiedliwienia waszego pragnienia dobrobytu.
Wchodząc do jakiegoś domu, pozdrawiajcie Moim pozdrowieniem, które jest najsłodsze ze wszystkich. Mówcie: “Pokój niech będzie z wami. Pokój niech będzie w tym domu” albo: “Niech pokój przyjdzie do tego domu”. Istotnie, wy, wysłannicy Jezusa i Dobrej Nowiny, niesiecie ze sobą pokój i wasze przybycie do jakiegoś miejsca jest przyniesieniem pokoju. Jeśli dom jest go godzien, przyjdzie pokój i zamieszka w nim. Jeśli nie jest go godzien, pokój powróci do was. Starajcie się jednak być pełni pokoju, abyście mieli Boga za Ojca. Ojciec zawsze pomaga. I wy, wspomagani przez Boga, uczynicie i to dobrze wszystko uczynicie.
Może się zdarzyć i nawet z pewnością się zdarzy, że będzie też miasto lub dom, który was nie przyjmie lub ludzie nie będą chcieli słuchać waszych słów. Wypędzą was, wyśmieją lub nawet obrzucą kamieniami jak naprzykrzających się proroków. I wtedy musicie być bardziej niż kiedykolwiek pokojowi, pokorni, łagodni w waszym sposobie bycia. W przeciwnym razie gniew naprawdę weźmie górę i zgrzeszycie, gorsząc tych, których macie nawrócić, i powiększycie ich niedowiarstwo. Tymczasem – gdybyście przyjęli z pokojem obrazę przepędzenia was, ośmieszenia, prześladowania – nawracalibyście przez najpiękniejszą przemowę: milczące słowo prawdziwej cnoty. Pewnego dnia odnaleźlibyście dzisiejszych wrogów na waszej drodze, a oni by wam powiedzieli: “Szukaliśmy was, bo wasze zachowanie przekonało nas o głoszonej przez was Prawdzie. Zechciejcie nam wybaczyć i przyjąć nas jako uczniów. Nie znaliśmy bowiem was, lecz teraz znamy was jako świętych. Jesteście świętymi, musicie więc być wysłannikami Świętego i my teraz w Niego wierzymy.” Wychodząc jednak z miasta lub z domu, w którym was nie przyjęto, strząśnijcie nawet pył z waszych sandałów, aby pycha i zatwardziałość tego miejsca nie pozostały na waszych podeszwach. Zaprawdę powiadam wam: “W dniu Sądu Sodoma i Gomora zostaną potraktowane z mniejszą surowością niż to miasto.”
Oto wysyłam was jak owce pomiędzy wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże i prości jak gołębie. Wiecie bowiem, jak świat – w którym właściwie więcej jest wilków niż owiec – postępuje wobec Mnie, Chrystusa. Ja mogę się obronić własną mocą i będę to czynił, aż nadejdzie godzina przejściowego zwycięstwa świata. Wy jednak nie posiadacie tej mocy i dlatego potrzebujecie o wiele większej roztropności oraz prostoty. Zatem najwyższa przezorność... aby uniknąć teraz uwięzienia i chłosty. Prawdą jest bowiem, że wy na razie – pomimo waszych zapewnień, że chcielibyście oddać krew za Mnie – nie potraficie znieść nawet ironicznego lub zagniewanego spojrzenia. Potem przyjdzie czas, że we wszystkich prześladowaniach będziecie silni jak bohaterzy, silniejsi niż herosi – heroizmem niepojętym dla świata, niewytłumaczalnym, który określony zostanie jako “szaleństwo”. Nie, to nie będzie szaleństwo! To będzie utożsamienie się człowieka z Człowiekiem-Bogiem poprzez siłę miłości. Będziecie potrafili dokonać tego, co Ja już uczyniłem. Aby pojąć ten heroizm, trzeba będzie go zobaczyć, zbadać i osądzić z punktu widzenia ponadziemskiego. To bowiem rzecz ponadnaturalna, przekraczająca wszelkie ograniczenia ludzkiej natury... Moi bohaterowie są królami, królami ducha, wiecznymi królami i bohaterami...
Wtedy zatrzymają was, położą wam ręce na karku, zawloką przed sądy, przed przywódców i królów, aby was osądzili i skazali za to, co jest wielkim grzechem w oczach świata: za bycie sługami Boga, wykonawcami i opiekunami Dobra, nauczycielami cnoty. Z tego powodu zostaniecie wychłostani i będziecie karani na tysiące sposobów, aż do poniesienia śmierci. I dacie świadectwo o Mnie przed królami, przewodniczącymi [sądów], wobec narodów, wyznając przez waszą krew, że kochacie Chrystusa, Prawdziwego Syna Prawdziwego Boga.
Kiedy będziecie w ich rękach, nie troszczcie się o to, jak macie odpowiedzieć i co macie powiedzieć. Nie miejcie wtedy żadnej troski poza zmartwieniem o sędziów i oskarżycieli, których szatan zwiódł w takim stopniu, że uczynił ich ślepymi na Prawdę. Słowa, jakie macie powiedzieć, zostaną wam dane w odpowiedniej chwili. Ojciec wasz włoży wam je w usta. Wtedy to nie wy będziecie mówić, by doprowadzić do Wiary i wyznania Prawdy, lecz Duch waszego Ojca będzie mówił w was.
Brat wyda na śmierć swego brata, ojciec – syna. Dzieci powstaną przeciw swym rodzicom i zadadzą im śmierć. Nie, nie traćcie ducha ani nie gorszcie się! Odpowiedzcie Mi. Jaka zbrodnia jest, według was, największa: zabić ojca, brata, dziecko czy samego Boga?»
«Boga nie można zabić» – odpowiada oschle Judasz Iskariota.
«To prawda. To Duch, którego nie można dosięgnąć» – potwierdza Bartłomiej.
Inni nie odzywają się, lecz są tego samego zdania.
«Ja jestem Bogiem i Ciałem» – mówi spokojnie Jezus.
«Nikt nie myśli o tym, by Ciebie zabić» – mówi Iskariota.
«Proszę was: odpowiedzcie na Moje pytanie.»
«Ależ najpoważniejsze to zabić Boga! To oczywiste!»
«Otóż Bóg zostanie zabity przez człowieka w Swym ciele Człowieka-Boga i w duszy tych, którzy zabiją Człowieka-Boga. I jak dojdzie się do tej zbrodni – która w jej sprawcy nie wzbudzi przerażenia – tak dojdzie też do zbrodni ojców, braci, synów, przeciw synom, braciom, ojcom. Będziecie wszyscy znienawidzeni z powodu Mojego Imienia, lecz ten, kto wytrwa do końca, będzie zbawiony. A kiedy będą was prześladować w jakimś mieście, uciekajcie do innego. Nie z powodu tchórzostwa, lecz po to, by Kościołowi Chrystusa – który właśnie się narodził – dać czas do osiągnięcia dojrzałości, żeby nie był już niemowlęciem słabym i niezdolnym, lecz aby doszedł do wieku dojrzałego, kiedy będzie zdolny stawić czoła życiu i śmierci, bez obawiania się Śmierci. Ci, którym Duch poradzi, by uciekali, niech uciekają – tak jak Ja uciekłem, gdy byłem całkiem mały. Zaprawdę, w życiu Mojego Kościoła powtórzą się wszystkie zmienne koleje losu Mego ludzkiego życia. Wszystkie: od tajemnicy formowania się aż do upokorzeń pierwszych chwil, aż do wzburzenia i podstępów, do jakich doprowadzi okrucieństwo ludzi; aż do konieczności ucieczki, aby móc nadal istnieć; od ubóstwa i mozolnej pracy aż do wielu innych rzeczy, które obecnie przeżywam, które jeszcze potem będę cierpiał, zanim nadejdzie wieczny tryumf. Ci zaś, którym Duch poradzi coś przeciwnego: żeby pozostali, niech pozostaną. Czy bowiem padną martwi, czy też będą żyli, staną się pożyteczni dla Kościoła. To, co Duch Boga radzi, zawsze jest dobre.
Zaprawdę powiadam wam, że nie skończycie, wy i wasi następcy, przemierzać dróg i miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. Izrael bowiem – z powodu swego przerażającego grzechu – zostanie rozproszony jak plewa wydana na pastwę wichru i rozproszona po całej ziemi. I miną wieki i tysiąclecia, jedno po drugim i więcej, zanim na nowo zostanie on zgromadzony w obszarze Arauny Jebusyty. Za każdym razem gdy będzie próbował – przed wyznaczoną godziną – na nowo zostanie porwany wichrem i rozproszony. Izrael bowiem będzie musiał opłakiwać swój grzech przez tak wiele wieków, ile kropli wypłynie z żył Baranka Bożego, złożonego w ofierze za grzechy świata. I również Mój Kościół – uderzony przez Izrael we Mnie, w Moich apostołach i uczniach – sam będzie musiał otworzyć swe matczyne ramiona i próbować zgromadzić Izraela pod swym płaszczem – jak kura swe pisklęta, które się oddaliły. Kiedy cały Izrael będzie pod płaszczem Kościoła Chrystusowego, wtedy Ja przyjdę.
Ale to będą wydarzenia przyszłe. Mówmy o bliskich.
Pamiętajcie, że uczeń nie jest kimś większym od Nauczyciela i że sługa nie jest większy od Pana, który rozkazuje. Wystarczy, że uczeń będzie jak Nauczyciel, i to już jest niezasłużonym honorem; a sługa – jak ten, który mu rozkazuje, i to również jest już nadprzyrodzoną dobrocią.
Jeśli nazwali Belzebubem Pana domu, jakże nazwą Jego sługi? I czy słudzy będą mogli się buntować, skoro Pan się nie buntuje, nie nienawidzi ani nie przeklina, lecz – spokojny w Swej sprawiedliwości – kontynuuje Swe dzieła, odkładając sąd na inną chwilę, gdy spróbowawszy wszystkiego, aby ich przekonać, zobaczy, że uparcie trwają w Złu? Nie. Słudzy nie będą mogli czynić tego, czego Pan nie czyni, lecz raczej będą Go naśladować myśląc o tym, że oni są grzesznikami, a On – bez grzechu.
Nie bójcie się więc tych, którzy was nazwą “demonami”. Nadejdzie dzień, w którym prawda zostanie poznana. Wtedy zobaczy się, kto był “demonem”: wy czy oni. Nie ma nic zakrytego, co nie miałoby być ujawnione, ani nic tajemnego, co nie miałoby być poznane.
Świat nie jest jeszcze godny poznania wszystkich słów Słowa, nie jest tego jeszcze godzien ani nie jest to czas, żeby to powiedzieć także niegodnym. Gdy zaś nadejdzie godzina, w której wszystko będzie miało być poznane, wtedy to, co mówię wam teraz w ciemności i w tajemnicy, wy powiedzcie w świetle dnia. Wykrzyczcie z dachów to, co Ja obecnie mówię wam cicho, zwracając się bardziej do waszych dusz niż do waszych uszu. Wtedy bowiem świat zostanie ochrzczony Krwią i szatan będzie miał przeciw sobie sztandar, dzięki któremu świat będzie mógł, jeśli tego zechce, pojąć tajemnice Boże. Szatan zaś będzie mógł szkodzić tylko tym, którzy pragną szatańskiego ukąszenia i wolą go bardziej od Mojego pocałunku. Jednak osiem na dziesięć części świata nie będzie chciało zrozumieć. Jedynie mniejszość będzie chciała wszystko wiedzieć, aby iść za wszystkim, co jest Moją Nauką. Nieważne. Ponieważ nie można oddzielić tych dwóch części świętych od mnóstwa niesprawiedliwych, głoście więc z dachów Moją Naukę. Głoście ją na górach, na bezmiernych morzach, w głębokościach ziemi. Jeśli nawet ludzie nie będą słuchać, Boskie słowa zostaną przyjęte przez ptaki i wiatry, ryby i fale. Wnętrzności ziemi zatrzymają echo, aby je wypowiedzieć źródłom, minerałom, metalom i wszyscy się tym ucieszą, bo i one zostały stworzone przez Boga, aby służyć za podnóżek dla Moich stóp i być radością Mojego serca. Nie lękajcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz nie mogą zabić duszy. Bójcie się tylko Tego, który może wysłać waszą duszę na zatracenie i na Sądzie Ostatecznym połączyć ją ze zmartwychwstałym ciałem, żeby wrzucić jedno i drugie w ogień Piekła. Nie bójcie się. Czyż nie sprzedaje się dwóch wróbli za grosz? A przecież, mimo zastawiania sideł przez człowieka, bez przyzwolenia Ojca ani jeden z nich w nie nie wpadnie. Nie bójcie się więc. Ojciec Mój zna was. On zna liczbę włosów na waszej głowie. Jesteście więcej warci niż mnóstwo wróbli!
Powiadam wam też, że kto Mnie wyzna przed ludźmi, do tego Ja przyznam się przed Moim Ojcem, który jest w Niebie. Tego zaś, który zaprze się Mnie przed ludźmi, Ja zaprę się przed Moim Ojcem. Wyznać Mnie tu znaczy naśladować i wprowadzać w czyn [Moje słowa]. Zaprzeć się – znaczy porzucić Moją drogę z tchórzostwa, przez potrójną pożądliwość lub z powodu małostkowego wyrachowania, z powodu ludzkiego uczucia do jednego z was, który jest Mi przeciwny. To bowiem się zdarzy.
Nie myślcie, że przyszedłem ustanowić zgodę na ziemi i dla ziemi. Mój Pokój jest wznioślejszy niż pokój zawierany z wyrachowania dla czerpania korzyści dzień po dniu. Ja nie przyszedłem przynieść pokoju, lecz miecz. Miecz ostry, aby przeciąć liny trzymające was w błocie i otworzyć drogi do wzlotu ku nadprzyrodzoności. Przyszedłem oddzielić syna od ojca, córkę – od matki, synową – od teściowej. Jestem bowiem tym, który króluje i który ma prawo do wszystkich Swoich poddanych. Nikt bowiem nie jest większy ode Mnie, gdy chodzi o prawa do uczuć. We Mnie bowiem wszelkie formy miłości się skupiają i osiągają doskonałość: Ja jestem Ojcem, Matką, Małżonkiem, Bratem, Przyjacielem i jako taki was kocham i jako taki powinienem być kochany. A kiedy mówię: “chcę”, nie ma więzi, które mogłyby wytrzymać, i stworzenie jest Moje. To Ja stworzyłem je wraz z Ojcem, to Ja je zbawiam i Ja mam prawo je posiadać.
Zaprawdę, oprócz demonów, nieprzyjaciółmi człowieka są ludzie, a nieprzyjaciółmi człowieka - chrześcijanina będą członkowie rodziny, z powodu swoich lamentów, gróźb i błagań. Kto więc odtąd będzie miłował swego ojca i swą matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto będzie kochał swego syna lub swą córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Ten, kto nie bierze swego codziennego krzyża, złożonego, uczynionego z rezygnacji, wyrzeczeń, posłuszeństwa, heroizmu, boleści, chorób, walk, z wszystkiego tego, co ujawnia wolę Bożą lub jest doświadczaniem człowieka, i nie idzie z tym za Mną, nie jest Mnie godzien. Ten, komu zależy na życiu ziemskim bardziej niż na życiu duchowym, utraci Życie prawdziwe. Ten, kto utraci życie ziemskie z miłości do Mnie, odnajdzie je – wieczne, błogosławione.
Ten, kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje. Ten, kto Mnie przyjmuje, przyjmuje tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, otrzyma nagrodę proporcjonalną do miłości udzielonej prorokowi. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, otrzyma nagrodę proporcjonalną do miłości, jaką okazuje sprawiedliwemu. A to dlatego, że kto w proroku uznaje proroka, daje dowód, że sam także jest prorokiem, to znaczy bardzo świętym, bo Duch Boży trzyma go w Swoich objęciach. I ten, który uzna sprawiedliwego za sprawiedliwego, dowodzi, że sam jest sprawiedliwy, bo dusze do siebie podobne rozpoznają się. Każdemu więc zostanie dane według jego sprawiedliwości.
Kto zaś da choćby tylko kubek czystej wody jednemu z Moich sług, nawet najmniejszemu... A sługami Jezusa są wszyscy, którzy głoszą Go życiem świętym. Mogą być nimi tak królowie jak żebracy, mądrzy jak i ci, którzy nic nie wiedzą, starcy jak i najmniejsi, bo w każdym wieku i we wszystkich warstwach społecznych można być Moim uczniem. Kto więc da jednemu z Moich uczniów choćby tylko kubek wody w Moje Imię i dlatego że jest on Moim uczniem, to – zaprawdę mówię wam – nie utraci swej nagrody.
Skończyłem. Teraz pomódlmy się i chodźmy do domu. O świcie pójdziecie. Tak, Szymon, syn Jony, z Janem; Szymon Zelota – z Judaszem Iskariotą; Andrzej – z Mateuszem; Jakub, syn Alfeusza – z Tomaszem; Filip – z Jakubem, synem Zebedeusza; Juda, Mój brat – z Bartłomiejem. Tak [będzie] w tym tygodniu. Potem dam wam nowe polecenia. Módlmy się.»
I modlą się głośno...