Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

36. U STÓP GÓRY.

SZABAT PO KAZANIU NA GÓRZE.

Napisane 1 czerwca 1945. A, 5222-5229

Jezus w nocy oddalił się nieco, wchodząc na górę, tak że wschód ukazuje Go stojącego na stoku. Widząc to Piotr pokazuje Go towarzyszom i idą ku Niemu.

«Nauczycielu, dlaczego nie przyszedłeś do nas?» – pyta wielu.

«Potrzebowałem modlitwy.»

«Ale potrzebowałeś też odpoczynku.»

«Przyjaciele, w nocy usłyszałem głos z Nieba, który Mnie prosił o modlitwę za dobrych i za złych, i także za Mnie samego.»

«Dlaczego? Ty tego potrzebujesz, Ty?»

«Jak inni. Modlitwa jest pokarmem dodającym Mi siły, a czynienie tego, czego chce Ojciec, to Moja radość. Ojciec wskazał Mi imiona dwóch osób, a jeden ból dla Mnie. Te trzy rzeczy, o których Mi powiedział, wymagają bardzo wiele modlitwy.»

Jezus jest bardzo smutny i patrzy na Swoich okiem, które wydaje się błagać, prosić lub pytać o coś. Spogląda na każdego, a w końcu zatrzymuje wzrok na Judaszu Iskariocie. Apostoł to zauważa i pyta:

«Dlaczego tak na mnie patrzysz?»

«Nie widziałem ciebie. Moje oko kontemplowało coś innego...»

«Co?»

«Naturę ucznia. Wszelkie dobro, jakie uczeń może dać, i wszelkie zło, jakie może on wyrządzić swemu Nauczycielowi. Myślałem o uczniach Proroków i o uczniach Jana. I myślałem o Moich własnych uczniach. I modliłem się za Jana, za uczniów i za Mnie...»

«Jesteś smutny i zmęczony tego rana, Nauczycielu. Powiedz o Swojej trosce tym, którzy Cię kochają» – prosi Jakub, syn Zebedeusza.

«Tak. Mów i jeśli jest coś, co może Ci przynieść ulgę, uczynimy to» – mówi kuzyn Juda.

Piotr rozmawia z Bartłomiejem i Filipem, jednak nie rozumiem, o czym mówią. Jezus odpowiada:

«Bądźcie dobrzy. Usiłujcie być dobrzy i wierni. Oto, co Mi przyniesie ulgę. Nic innego, Piotrze. Słyszałeś? Oddal od siebie podejrzenia. Kochajcie Mnie i siebie wzajemnie. Nie pozwalajcie się zwieść przez tych, którzy Mnie nienawidzą. Miłujcie przede wszystkim wolę Bożą.»

«O! Jeśli jednak wszystko od niej pochodzi, to nawet nasze błędy z niej się wywodzą!» – wykrzykuje Tomasz z miną filozofa.

«Tak sądzisz? Nie jest tak. Wielu ludzi się przebudziło i patrzą w tę stronę. Zejdźmy. Uświęćmy dzień święty przez słowo Boże.»

Schodzą. Coraz liczniejsi śpiący budzą się. Dzieci radosne jak wróbelki już szczebioczą, biegając i podskakując na łąkach. Moczy je rosa i słychać kilka klapsów, po których następuje płacz. Potem jednak dzieci biegną do Jezusa, który je głaszcze, odnajdując Swój uśmiech, jakby odbijała się w Nim ta niewinna radość. Jakaś dziewczynka chce mu włożyć za pas mały bukiecik kwiatów zerwanych na łąkach, bo szata “będzie dzięki temu piękniejsza” – jak twierdzi. Jezus pozwala jej to zrobić. Wywołuje to szemranie apostołów, tak że Nauczyciel mówi im:

«Bądźcie zadowoleni, że Mnie kochają! Rosa zmywa pył z kwiatów. Miłość dzieci zmywa smutek z Mojego serca.»

Do pielgrzymów dochodzi równocześnie schodzący z góry Jezus i uczony w Piśmie, Jan, idący od strony domu w otoczeniu sług obładowanych koszami napełnionymi chlebami. Inni niosą oliwki, sery i małego baranka czy koźlę upieczone dla Nauczyciela. Wszystko składają u Jego stóp. On rozdziela, dając każdemu chleb, kawałek sera i garść oliwek. Daje też kęs upieczonego baranka matce, która ma przy piersi piękne dziecko, śmiejące się pierwszymi ząbkami. Tak czyni wobec dwóch lub trzech osób, które szczególnie potrzebują się posilić.

«To jest dla Ciebie, Nauczycielu.» – mówi uczony w Piśmie.

«Skosztuję tego, nie wątp. Ale widzisz... fakt, że inni skorzystają z twojej dobroci, sprawia, że jest to dla Mnie smaczniejsze.»

Rozdzielanie kończy się i ludzie powoli jedzą chleb lub zachowują go na późniejsze godziny. Jezus pije trochę mleka, które uczony w Piśmie podaje Mu wlane do kosztownego kubka z małej butelki, podobnej do dzbana, podsuniętej przez sługę.

«Jednak musisz Mi zrobić przyjemność, dając Mi radość usłyszenia Ciebie» – mówi uczony w Piśmie Jan, pozdrawiany z szacunkiem przez Hermasa i z jeszcze większym poważaniem przez Szczepana.

«Nie odmówię ci tego. Chodź tutaj.»

Jezus wsparty plecami o skałę zaczyna mówić:

«Wola Boża zatrzymała nas na tym miejscu, gdyż iść dalej po drodze, jaką już przebyliśmy, oznaczałoby pogwałcić przepisy i zgorszyć. A tego trzeba unikać aż do zapisania Nowego Przymierza. Święcić dni święte i chwalić Pana w miejscach modlitwy – to słuszne. Jednak cały świat stworzony może być miejscem modlitwy, jeśli stworzenie potrafi je nim uczynić, wznosząc ducha ku Ojcu. Arka Noego zdana na fale była miejscem modlitwy. Brzuch wieloryba był miejscem modlitwy dla Jonasza. Był miejscem modlitwy dom faraona, kiedy żył w nim Józef, i także namiot Holofernesa dla czystej Judyty. A czyż nie było bardzo świętym dla Pana miejsce zepsute, w którym żył jako niewolnik prorok Daniel? Było święte dzięki świętości Jego sługi, który uświęcił to miejsce w takim stopniu, że zasłużył na wzniosłe proroctwa o Chrystusie i o Antychryście – klucz do czasów aktualnych i czasów ostatnich. Święte w najwyższym stopniu jest to miejsce [tutaj]. Przez swe barwy, zapachy, czystość powietrza, bogactwo urodzaju, perły rosy mówi ono o Bogu Ojcu i Stworzycielu. Mówi: “Wierzę. A więc i wy chciejcie wierzyć, bo jesteśmy świadkami Boga”. Niechże będzie ono synagogą tego szabatu. Odczytajmy tu odwieczne stronice na koronach [kwiatów] i kłosach, mając za lampę świętą – słońce.

Wymieniłem wam Daniela. Powiedziałem wam: “Niech to miejsce będzie naszą synagogą.” Ono przypomina nam radosne “Błogosławcie” trojga świętych dzieci pośród płomieni pieca: niebiosa i wody, rosy i szrony, lody i śniegi, ognie i barwy, światła i ciemności, pioruny i obłoki, góry i pagórki, wszystko, co kiełkuje, oraz ptaki, ryby i dzikie zwierzęta – chwalcie i błogosławcie Pana wraz z ludźmi o sercach pokornych i świętych. To skrót świętego kantyku, który tak wiele uczy pokornych i świętych. Możemy się modlić i możemy zasługiwać na Niebo w każdym miejscu. Zasługujemy na nie, kiedy czynimy wolę Ojca. Na początku tego dnia powiedziano Mi, że skoro wszystko dzieje się z woli Bożej, to błędy człowieka są przez nią chciane. To błąd [rozumowania], błąd bardzo rozpowszechniony. Czy ojciec może kiedykolwiek chcieć, by jego dziecko zasługiwało na naganę? Nie może tego chcieć. A jednak widzimy, że w rodzinach niektóre dzieci stają się takie, choć ich ojciec jest sprawiedliwy i ukazuje im dobro, jakie mają czynić, i zło, którego mają unikać. I żaden człowiek prawy nie oskarża ojca, że popchnął swe dziecko ku złu.

Bóg jest Ojcem. Ludzie są Jego dziećmi. Bóg wskazuje im dobro i mówi: “Oto stawiam cię w tej sytuacji dla twego dobra.” Kiedy zaś Zły i ludzie – jego słudzy – zsyłają na ludzi nieszczęścia, Bóg mówi: “W tej strasznej godzinie tak oto działaj, a wtedy to zło posłuży dobru wiecznemu”. On udziela wam rady, lecz was nie przymusza. Jeśli zatem ktoś – wiedząc, jakie jest Boże pragnienie – woli czynić coś przeciwnego, to czy można powiedzieć, że wolą Bożą jest to, co się z nią kłóci? Nie można.

Miłujcie wolę Bożą. Miłujcie ją bardziej niż waszą własną wolę i podążajcie za nią wbrew pokusom i potęgom sił tego świata, ciała i demona. Także te rzeczy mają swoją wolę. Zaprawdę powiadam wam, że bardzo nieszczęśliwy jest ten, kto im się poddaje. Nazywacie Mnie Mesjaszem i Panem. Mówicie, że Mnie kochacie, i wychwalcie Mnie. Idziecie za Mną i to wydaje się wam miłością. Jednak zaprawdę powiadam wam, że nie wszyscy spośród was wejdą do Królestwa Niebieskiego. Nawet wśród Moich najdawniejszych i przyszłych uczniów będą tacy, którzy doń nie wejdą, bo nie będą czynić woli Mego Ojca, lecz swoją wolę lub wolę swego ciała, świata, demona.

[por. Mt 7,21-23] To nie ci, którzy Mi mówią: “Panie! Panie!” wejdą do Królestwa Niebieskiego, lecz ci, którzy czynią wolę Mojego Ojca. Jedynie oni wejdą do Królestwa Bożego. Nadejdzie dzień, kiedy Ja, który do was mówię, stanę się Sędzią – po tym, jak byłem Pasterzem. Niech Mój aktualny wygląd was nie zwodzi. Dziś Moja laska [pasterska] gromadzi wszystkie rozproszone dusze i jest ona łagodna, by was zaprosić do wejścia na pastwiska Prawdy. Kiedyś laska zostanie zastąpiona berłem Króla - Sędziego i Moja moc będzie zupełnie inna. To nie z łagodnością, lecz z nieubłaganą sprawiedliwością oddzielę wtedy owce nakarmione Prawdą od tych, które pomieszały Prawdę z Błędem lub karmiły się samym Błędem.

Jeden raz i potem jeszcze jeden raz uczynię to. I biada tym, którzy pomiędzy pierwszym a drugim pojawieniem się przed Sędzią nie oczyszczą się. Ci nie będą już mogli się oczyścić z trucizny. Ta trzecia kategoria nie oczyści się. Żadna udręka nie będzie ich mogła oczyścić. Chcieli jedynie Błędu i pozostaną w Błędzie. Będą jednak pomiędzy nimi i tacy, którzy powiedzą jęcząc: “Jak to, Panie? Czyż nie prorokowaliśmy w Twoje Imię i czyż w Twoje Imię nie wyrzucaliśmy demonów i w Twoje Imię nie dokonywaliśmy licznych cudów?”

A wtedy Ja powiem im jasno: “Tak, ośmieliliście się przyoblec w Moje Imię, aby wydawać się takimi, jakimi nie jesteście. Chcieliście, by wasz satanizm uchodził za życie w Jezusie. Jednak owoc waszych dzieł was oskarża. Gdzie są ci, których ocaliliście? Kiedy wypełniły się wasze proroctwa? Do czego doprowadziły egzorcyzmy? Kto był wspólnikiem waszych cudów? O! Mój Nieprzyjaciel jest bardzo potężny! Jednak nie jest potężniejszy ode Mnie. On wam pomagał, lecz po to, by mieć większą zdobycz, i przez waszą pracę poszerzył sobie krąg tych, którzy wpadli w herezję. Tak, czyniliście cuda pozornie większe niż te, których dokonywali prawdziwi słudzy Boży, nie będący komediantami zadziwiającymi tłumy, lecz pokorą i posłuszeństwem budzący zdumienie aniołów. Oni, Moi prawdziwi słudzy, przez swe ofiary nie wywołują duchów, lecz ujarzmiają je w sercach; oni, Moi prawdziwi słudzy, nie narzucają się ludziom, lecz duszom ludzkim ukazują Boga. Wypełniają tylko wolę Ojca i prowadzą innych do czynienia tego tak jak fala popychająca falę, która ją poprzedza, i pociągająca tę, która idzie za nią. Nie sadowią się na tronach mówiąc: “Patrzcie!” Oni, Moi prawdziwi słudzy, wypełniają to, co Ja mówię, myśląc jedynie o tym, by to zrobić. Ich dzieła noszą Moją pieczęć niezrównanego pokoju, łagodności, ładu. Dlatego mogę wam powiedzieć: ci są Moimi sługami, was zaś nie znam. Odejdźcie daleko ode Mnie, wy wszyscy, którzy czynicie nieprawość.” To powiem wtedy i będzie to słowo straszliwe. Usiłujcie nie zasłużyć sobie na nie i idźcie bezpieczną drogą posłuszeństwa, które choć uciążliwe, jednak prowadzi ku chwale Królestwa Niebieskiego. Teraz cieszcie się spoczynkiem szabatowym, chwaląc Boga z całego serca. Pokój niech będzie z wami.»

Jezus błogosławi tłum przed jego rozejściem się w poszukiwaniu cienia. Ludzie rozmawiają w grupach, komentując usłyszane słowa. Blisko Jezusa pozostają apostołowie i uczony w Piśmie Jan, który nic nie mówi, lecz głęboko rozmyśla, przyglądając się wszystkim działaniom Jezusa.

Cykl [nauczania] na Górze jest zakończony.


   

Przekład: "Vox Domini"