Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
Maria Valtorta |
Księga III - Drugi rok życia publicznego |
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – |
19. JEZUS W GERGESIE. UCZNIOWIE JANA
Napisane 9 maja 1945. A, 5005-5013
Jezus przemawia w miejscowości, której nigdy nie widziałam. Tak przynajmniej mi się wydaje, bowiem są one mniej więcej wszystkie w tym samym stylu i trudno je odróżnić na pierwszy rzut oka. Tu także droga dochodzi do jeziora i łodzie są wszystkie blisko brzegu. Domy i domki znajdują się po drugiej stronie drogi. Wzgórza są tu o wiele bardziej oddalone. Małe miasteczko znajduje się na roześmianej równinie, która rozciąga się ku wschodniemu brzegowi jeziora, osłonięta od wiatrów zaporą wzniesień. Cieszy się więc łagodnym klimatem, który tutaj bardziej jeszcze niż w innych wioskach sprzyja rozkwitaniu drzew.
Chyba rozpoczęło się nauczanie Jezusa, który mówi:
«...To prawda. Mówicie: “Nigdy Cię nie opuścimy, bowiem opuścić Ciebie oznaczałoby opuścić Boga”. Jednak, o ludu Gergesy, pamiętaj, że nic nie jest bardziej zmienne od ludzkiej myśli. Jestem przekonany, że w tej chwili rzeczywiście tak myślicie. Moje słowo i cud, który się zdarzył, poruszyły was w takim stopniu, że w tej chwili wasze słowa są szczere. Jednak przypomnę wam jedno wydarzenie. Mógłbym przytoczyć tysiące [wydarzeń], dalekich lub bliskich. Zacytuję wam to jedno.
Jozue, sługa Pana, zgromadził przed śmiercią wokół siebie wszystkie pokolenia, z ich starszymi, przywódcami, z ich sędziami i zwierzchnikami. Mówił do nich w obecności Pana. Przypomniał im wszystkie dobrodziejstwa, wszystkie cuda dokonane przez Pana za jego pośrednictwem. Po wymienieniu wszystkich tych rzeczy zachęcił ich do odrzucenia każdego boga, który nie jest Panem, i do tego, by byli prawi w swej wierze, wybierając szczerze albo prawdziwego Boga, albo bogów mezopotamskich bądź amoryckich, aby w ten sposób dokonał się wyraźny podział między synami Abrahama, a przywiązanymi do pogaństwa. Lepszy jest bowiem zdecydowany błąd niż obłuda w wyznawaniu wiary lub pomieszanie wierzeń, stanowiące obrzydliwość dla Boga i śmierć dla dusz. Nie ma nic łatwiejszego i powszechniejszego niż to pomieszanie. Ma to pozory dobra, lecz w swej istocie nie jest dobre.
[Tak jednak dzieje się] nadal, dzieci. Przez cały czas. [Czynią to] wierni mieszający zachowywanie Prawa z tym, czego Prawo zakazuje. To nieszczęśliwcy, wahający się jak pijani pomiędzy wiernością Prawu a korzyścią z handlu i kompromisów z ludźmi nie poddanymi Prawu, dzięki którym mają nadzieję czerpać zysk. To kapłani, uczeni w Piśmie lub faryzeusze, dla których służba Bogu nie jest już celem życia, lecz przebiegłą polityką dla zatryumfowania nad innymi i dla osiągnięcia całej władzy nad ludźmi bardziej uczciwymi. Oni nie są już sługami Boga, lecz władzy, o której wiedzą, że jest mocna i cenna dla celów, do których dążą; są obłudnikami, mieszającymi naszego Boga z bogami obcymi.
Lud odpowiedział Jozuemu: “Obyśmy nigdy nie opuścili prawdziwego Boga, aby służyć bogom obcym”. Jozue odrzekł im to, co wam właśnie powiedziałem o świętej zazdrości Ojca, o Jego pragnieniu bycia kochanym niepodzielnie, całą naszą osobą, o Jego sprawiedliwości w karaniu tych, którzy są kłamcami. Karać! Bóg może karać, tak jak może nagradzać. Aby otrzymać nagrodę lub karę nie trzeba czekać na śmierć. Spójrz, o ludu hebrajski, czyż Bóg – po tym, jak dał ci tak wiele, uwalniając cię z rąk faraonów, przeprowadzając zdrowo i cało przez pustynię i przez nieprzyjacielskie zasadzki, pozwalając ci stać się narodem wielkim i szanowanym, otoczonym chwałą – czyż nie ukarał cię potem jeden, dwa, dziesięć razy za twoje błędy! Zobacz, czym jesteś dzisiaj! Widzę, jak wpadasz w największe z bałwochwalczych świętokradztw. Dostrzegam też, w jaką przepaść spieszysz z powodu uporu trwania wciąż w tych samych błędach. Karcę cię dlatego, że jesteś po dwakroć Moim ludem: jestem bowiem twoim Odkupicielem i z ciebie się zrodziłem. Moje karcenie, nawet surowe, nie jest nienawiścią ani niechęcią, ani nieprzejednaniem, lecz – miłością.
Jozue powiedział: “Wy jesteście sami świadkami, że wybraliście Pana”, a oni mu odpowiedzieli: “Tak”. Jozue – który był mądry, a nie tylko dzielny – wiedząc, jak chwiejna jest wola człowieka, zapisał w księdze wszystkie słowa Prawa i Przymierza i umieścił je w świątyni, w sanktuarium Pana w Sychem, gdzie wtedy znajdowała się Arka. Postawił wielki kamień na świadectwo i powiedział: “Ten kamień, który słyszał słowa, jakie wypowiedzieliście Panu, pozostanie tu na świadectwo, abyście nie mogli zaprzeczyć waszemu słowu i skłamać Panu, waszemu Bogu.”
Kamień, choćby nie wiadomo jak był wielki i twardy, zawsze może być skruszony przez człowieka, przez piorun lub przez erozję wywołaną wodą i upływem czasu. Ja jednak jestem Kamieniem Węgielnym i Wiecznym i nie podlegam zniszczeniu. Nie kłamcie wobec tego Żyjącego Kamienia. Nie kochajcie Go jedynie dlatego, że czyni cuda. Miłujcie Go dlatego, że przez Niego dotykacie Nieba. Chciałbym, byście byli bardziej uduchowieni, bardziej wierni Panu. Nie mówię: [wierni] Mnie. Ja jestem Głosem Ojca. Depcząc Mnie zranilibyście Tego, który Mnie posłał. Ja jestem Pośrednikiem. On jest Wszystkim. Bierzcie ode Mnie i zachowujcie w sobie to, co jest święte, aby dojść do Boga. Nie kochajcie Człowieka, miłujcie Mesjasza Pańskiego nie za cuda, które czyni, lecz dlatego, że chce dokonać w was tajemnego i najwyższego cudu waszego uświęcenia.»
Jezus błogosławi i udaje się w kierunku domu. Znajduje się prawie na progu, gdy zatrzymuje go grupa starszych mężczyzn, witających Go z szacunkiem. Mówią:
«Czy możemy Ci postawić pytanie, Panie? Jesteśmy uczniami Jana. Chcieliśmy Cię poznać, bo on zawsze mówi o Tobie i dlatego, że sława Twoich cudów doszła do nas. Kiedy Cię słuchaliśmy, przyszło nam na myśl pytanie, które chcielibyśmy Ci postawić.»
«Wypowiedzcie je. Skoro jesteście uczniami Jana, idziecie już drogą sprawiedliwości.»
«Powiedziałeś, mówiąc o zwykłym bałwochwalstwie wiernych, że są pomiędzy nami osoby, które zachowują Prawo, a uprawiają handel z tymi, którzy są poza Prawem. A przecież i Ty jesteś ich przyjacielem. Wiemy, że nie gardzisz Rzymianami. A więc?...»
«Nie zaprzeczam temu. Czy jednak możecie zarzucić Mi, że czerpię z tego zyski? Czy możecie powiedzieć, że zjednuję ich Sobie, aby zaznać ich opieki?»
«Nie, Nauczycielu. Jesteśmy tego całkowicie pewni. Jednak świat nie składa się jedynie z nas, wierzących tylko w to zło, które sami dostrzegamy, a nie w zło, o którym nam mówią inni. Wypowiedz nam teraz racje przemawiające za zbliżaniem się do pogan. [Uczyń to], aby nam wskazać drogę i abyśmy obronili Ciebie, gdyby ktoś Cię oczerniał w naszej obecności.»
«Źle jest mieć takie kontakty, gdy służą tylko celowi ludzkiemu. Nie jest złem spotykanie się z poganami w celu doprowadzenia ich do Pana, naszego Boga. To właśnie czynię. Gdybyście byli poganami, mógłbym się jeszcze zatrzymać i wyjaśnić wam, że każdy człowiek pochodzi od jedynego Boga. Jesteście Hebrajczykami i uczniami Jana. Jesteście więc kwiatem Hebrajczyków i nie jest konieczne, bym wam to tłumaczył. Możecie zatem pojąć i osądzić, że to było Moim obowiązkiem, jako Słowa Boga, abym zaniósł Jego słowo wszystkim ludziom, synom Ojca Powszechnego.»
«Ale oni nie są Jego synami. To poganie...»
«Nie są nimi przez Łaskę. Nie są nimi także biorąc pod uwagę ich błędną wiarę. To prawda, ale dopóki nie odkupię człowieka, również Hebrajczyk nie dostąpi Łaski: będzie jej pozbawiony, bo Grzech Pierworodny przeszkadza niewysłowionemu promieniowi Łaski zstąpić w serca. Jednak przez stworzenie człowiek zawsze jest dzieckiem Boga. Od Adama, ojca rodzaju ludzkiego, pochodzą tak Hebrajczycy, jak i Rzymianie, a Adam jest synem Ojca, który udzielił mu Swego duchowego podobieństwa.»
[por. Mt 9,14-17; Mk 2,18-22; Łk 5,33-39]
«To prawda. Inne pytanie, Nauczycielu. Dlaczego uczniowie Jana podejmują wielkie posty, a Twoi – nie? Nie mówimy, że nie powinieneś jeść. Nawet prorok Daniel był święty w oczach Boga, chociaż był wielkim na dworze w Babilonie, a Ty jesteś większy niż on. Jednak oni...»
«Bardzo często to, czego nie osiąga się surowością, osiąga się serdecznością. Są istoty, które same nigdy nie przyszłyby do Nauczyciela, dlatego Nauczyciel musiał iść do nich. Inne by się udały do Nauczyciela, lecz wstydzą się tłumu. Również do nich musi iść Nauczyciel. A ponieważ mówią Mi: “Bądź moim gościem, abym mógł Cię poznać”, dlatego idę tam, nie ze względu na uciechę suto zastawionego stołu ani dla rozmów tak dla Mnie czasem przykrych, lecz zawsze i tylko [ze względu na] sprawy Boże. To dla Mnie [jest ważne]. Często przynajmniej jedna z dusz, do których tak podchodzę, nawraca się. Każde nawrócenie jest świętem weselnym dla Mojej duszy: wielkim świętem, w którym biorą udział wszyscy aniołowie niebiescy i które błogosławi wieczny Bóg. Moi uczniowie, przyjaciele Mnie - Pana Młodego, cieszą się więc wraz z Małżonkiem – ich Przyjacielem. Czy chcielibyście widzieć przyjaciół lamentujących, gdy Ja się cieszę, gdy Ja jestem z nimi? Jednak przyjdzie czas, gdy już Mnie nie będą mieli. Wtedy będą bardzo pościć. W nowych czasach – nowe sposoby. Do wczoraj, przy Chrzcicielu, był popiół Pokuty. Dziś – w Moim “dziś” – jest słodka manna Odkupienia, Miłosierdzia, Miłości. Jego sposobu nie można przeszczepić na Mój, jak nie można było Mojego używać wtedy, jeszcze wczoraj. Nie było bowiem jeszcze na ziemi Miłosierdzia. Teraz już jest. Na ziemi jest już nie Prorok, lecz Mesjasz, któremu wszystko zostało oddane przez Boga. Każdy czas posiada to, co jest mu potrzebne.
Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starego ubrania, bowiem – w przeciwnym razie, zwłaszcza w praniu – nowe sukno skurczyłoby się, rozrywając stare, i rozdarcie byłoby jeszcze większe.
Tak samo nikt nie napełnia nowym winem starych bukłaków. W przeciwnym razie wino spowodowałoby pęknięcie bukłaków, niezdolnych do zniesienia musowania nowego wina, i wylałoby się ono z popękanych bukłaków. Wino stare, które przeszło już wszystkie przemiany, wlewa się do starych bukłaków, a nowe – do nowych, aby jedna siła była zrównoważona, przez inną, równą sobie. Tak jest teraz. Siła nowej nauki wymaga nowych metod, by się rozszerzyć. A Ja, wiedząc to, posługuję się nimi.»
«Dziękujemy, Panie. Teraz jesteśmy zadowoleni. Módl się za nas. My jesteśmy starymi bukłakami. Czy będziemy potrafili pomieścić w sobie Twoją siłę?»
«Tak. Bowiem Chrzciciel was wygarbował, a jego modlitwy, połączone z Moimi, dadzą wam tę możliwość. Idźcie w pokoju i powiedzcie Janowi, że go błogosławię.»
«A... według Ciebie lepiej jest dla nas zostać z Chrzcicielem czy z Tobą?»
«Dopóki jest stare wino, dopóty się je pije, bo podniebienie doznaje rozkoszy, czując jego smak. Później... kiedy zepsuta woda – która jest wszędzie – wzbudzi wasz wstręt, spodoba się wam picie nowego wina.»
«Czy sądzisz, że Chrzciciel zostanie ponownie ujęty?»
«Z pewnością. Przesłałem mu już ostrzeżenie. Idźcie. Idźcie. Cieszcie się waszym Janem, dopóki możecie, i sprawiajcie mu radość. Potem Mnie pokochacie. Będzie to dla was trudne... bo nikt, kto skosztował starego wina, nie chce od razu nowego. Mówi: “Stare było lepsze!” I rzeczywiście będę miał szczególny smak, który wyda się wam cierpki. Jednak z czasem spodoba się wam ten życiodajny smak. Żegnajcie, przyjaciele. Bóg niech będzie z wami.»