Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

10. JEZUS W NAZARECIE: «SYNU, PÓJDĘ Z TOBĄ»

Napisane 30 kwietnia 1945. A, 4938-4940

Jezus jest w pobliżu Nazaretu. Idzie szybko sam główną drogą. Wchodzi do miasta kierując się ku domowi. Kiedy jest blisko, widzi Matkę idącą do domu z krewnym Szymonem, obładowanym suchym drewnem. Woła Ją:

«Mamo!»

Maryja odwraca się wołając:

«O, Synu Mój błogosławiony!»

Obydwoje biegną Sobie naprzeciw. Szymon, rzuciwszy drewno na ziemię, naśladuje Maryję podążając w stronę Kuzyna, którego serdecznie wita.

«Mamo, przybyłem. Czy jesteś teraz zadowolona?»

«Bardzo, Mój Synu. Ale... jeśli uczyniłeś to tylko na Moją prośbę, jaką wyraziłam, to mówię Ci, że ani Mnie, ani Tobie nie wolno bardziej iść [za głosem] krwi niż misji.»

«Nie, Mamo. Przybyłem także z innych powodów.»

«A więc to prawda, Synu? Sądziłam, wolałam sądzić, że to były kłamstwa i że nie zostałeś znienawidzony do tego stopnia...»

W głosie Maryi wyczuwa się płacz. W oczach widać łzy.

«Nie płacz, Mamo. Nie zadawaj Mi tej boleści. Potrzebuję Twego uśmiechu.»

«Tak, Synu, tak. To prawda. Widzisz tyle twarzy twardych i wrogich, że potrzebujesz wiele miłości i uśmiechu. A tutaj, widzisz, jest ktoś, kto kocha Cię za wszystkich...»

Maryja – wsparta lekko na Swoim Synu, który obejmuje Ją ramieniem – idzie powoli ku domowi i próbuje się uśmiechnąć, aby zdjąć całą troskę z serca Jezusa. Szymon wziął wiązkę drewna i idzie obok Jezusa.

«Jesteś blada, Mamo. Zadali Ci wiele bólu? Czy byłaś chora? Jesteś przemęczona?»

«Nie, Synu, nie. Nie mam innej troski poza tą, że jesteś daleko i nie kochany. Jednak tutaj wobec Mnie wszyscy są bardzo dobrzy. Nie mówię już o Marii Alfeuszowej, wiesz, jaka ona jest. Także Szymon, widzisz, jaki jest dobry? Zawsze tak jest. Przez te miesiące oddawał Mi przysługi. Teraz zaopatruje Mnie w drewno. On jest taki uczynny. I Józef, wiesz? Tyle życzliwości dla ich Maryi.»

«Niech cię Bóg błogosławi, Szymonie, i niech błogosławi także Józefa. Wybaczam wam to, że nie kochacie Mnie jako Mesjasza. O! Dojdziecie do miłowania Chrystusa, którym jestem, lecz jakże mógłbym wam wybaczyć, gdybyście Jej nie kochali?»

«Kochać Maryję to słuszne i daje pokój, Jezu. Jednak Ty też jesteś kochany... tylko... zbytnio obawiamy się o Ciebie.»

«Tak, kochacie Mnie po ludzku. Dojdziecie do innej miłości.»

«Ale Ty, Synu Mój, jesteś blady i wychudzony.»

«Tak, wydaje się, że się postarzałeś. Ja też to widzę» – zauważa Szymon.

Wchodzą do domu i Szymon, po złożeniu drewna na właściwe miejsce, dyskretnie się wycofuje.

«Synu, teraz kiedy jesteśmy sami, powiedz Mi całą prawdę. Dlaczego Cię wypędzili?» – Maryja mówi z dłońmi na ramionach Swego Jezusa, wpatrując się w Jego wychudzone oblicze. Uśmiech Jezusa jest łagodny, pełen zmęczenia.

«Ponieważ usiłowałem doprowadzić człowieka do uczciwości, sprawiedliwości, do prawdziwej religii.»

«Ale kto Cię oskarża? Lud?»

«Nie, Matko. Faryzeusze i uczeni w Piśmie, z wyjątkiem kilku sprawiedliwych spośród nich.»

«Cóż zrobiłeś, aby ściągnąć na Siebie ich oskarżenia?»

«Powiedziałem prawdę. Czy nie wiesz, że u ludzi to największy błąd?»

«A cóż mogli powiedzieć, by usprawiedliwić oskarżenia?»

«Kłamstwa. Te, które znasz i jeszcze inne.»

«Powiedz o nich Swej Mamie. Wlej całą Twoją boleść w Moje serce. Matczyne łono jest przyzwyczajone do boleści i jest szczęśliwe mogąc ją całą wchłonąć, aby zdjąć ją z serca Syna. Daj Mi Twą boleść, Jezu. Usiądź tutaj tak jak wtedy, gdy byłeś całkiem mały i wylej całą Swoją gorycz.»

Jezus siada na małej ławeczce u stóp Matki i opowiada wszystko – bez urazy, ale i bez osłony – o miesiącach [spędzonych] w Judei. Maryja głaszcze Mu włosy z heroicznym uśmiechem, kontrastującym ze łzami błyszczącymi w Jej lazurowych oczach. Jezus mówi też o konieczności nauczania kobiet dla ich zbawienia i o smutku, jaki odczuwa, nie mogąc tego uczynić z powodu ludzkiej złośliwości. Maryja potakuje i podejmuje decyzję:

«Synu, nie możesz odmawiać Mi tego, czego chcę. Odtąd będę chodziła z Tobą, kiedy się oddalisz. Niezależnie od pogody, niezależnie od pory roku, niezależnie od miejsca. Będę Cię bronić przed oszczerstwem. Moja obecność sprawi, że odpadnie błoto. I Maria [Alfeuszowa] pójdzie ze Mną. Ona tego tak pragnie. Tego potrzeba przy Świętym przeciw demonowi i światu: matczynych serc.»


   

Przekład: "Vox Domini"