Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

9. JEZUS POUCZA APOSTOŁÓW

Napisane 28 kwietnia 1945. A, 4931-4937

«Panie, dlaczego nie odpoczywasz w nocy? Tej nocy wstałem i nie znalazłem Ciebie. Twoje miejsce było puste.»

«Dlaczego Mnie szukałeś, Szymonie?» [– pyta Jezus Zelotę.]

«Aby Ci dać mój płaszcz. Bałem się, żeby nie było Ci zimno w tę noc pogodną, ale chłodną» [– odpowiada Zelota.]

«A tobie nie było zimno?»

«Przyzwyczaiłem się przez długie lata mojej biedy do nędznego okrycia, marnego jedzenia i lichego mieszkania... Ta dolina umarłych!... Jakie to straszne! W tej chwili to niemożliwe, ale gdy pójdziemy do Jerozolimy – bo z pewnością tam pójdziemy – idź, mój Panie, do tego miejsca śmierci. Tam znajduje się tylu nieszczęśliwych... a nędza materialna nie jest najpoważniejsza. Najbardziej dręczy i wyczerpuje brak nadziei... Czy nie sądzisz, mój Panie, że jest zbyt wielka nieczułość wobec trędowatych?»

Przed Jezusem Iskariota odpowiada Zelocie, który prosi za swoimi dawnymi towarzyszami. Iskariota mówi:

«I chciałbyś, żeby zostali pośród ludu? Tym gorzej dla nich, jeśli są trędowaci!»

«Tylko tego brakuje dla uczynienia z Hebrajczyków męczenników! Trąd przechadzający się po ulicach z oddziałami [wojska] i z resztą!...» – woła Piotr.

«Wydaje mi się, że oddzielanie ich to postępowanie wynikające ze słusznej ostrożności» – zauważa Jakub, syn Alfeusza.

«Tak, lecz trzeba to robić z litością. Ty nie wiesz, co znaczy być trędowatym. Nie możesz o tym mówić. Dlaczego – skoro słuszna jest troska o nasze ciała – nie mielibyśmy tak samo [troszczyć się] o dusze trędowatych? Kto mówi im o Bogu? A Bóg jeden wie, do jakiego stopnia potrzebują myślenia o Nim i o pokoju w tym straszliwym przygnębieniu, jakiego doświadczają!»

«Szymonie, masz rację. Pójdę do nich, bo jest to sprawiedliwe i chcę was nauczyć takiego miłosierdzia. Dotąd uzdrawiałem trędowatych spotkanych przypadkowo. Dotąd znaczy aż do chwili, gdy wypędzono Mnie z Judei. Zwróciłem się do wielkich w Judei jako do najbardziej oddalonych i najbardziej potrzebujących odkupienia, aby pomagali Odkupicielowi. Teraz przekonany o bezużyteczności Mego usiłowania porzucam je. To nie ku wielkim, lecz ku najmniejszym, ku nędzom Izraela pójdę. Pomiędzy nimi będą trędowaci z doliny umarłych. Nie zawiodę ufności pokładanej we Mnie przez tych, którzy byli ewangelizowani przez trędowatego pełnego wdzięczności.»

«Skąd możesz wiedzieć, Panie, że to robiłem?» [– pyta Zelota.]

«Tak samo wiem, co myślą o Mnie przyjaciele i wrogowie, których serca badam.»

«Miłosierdzia! Wiesz więc o wszystkim, co nas dotyczy, Nauczycielu?» – wykrzykuje Piotr.

«Tak. Nawet to, że ty, i nie tylko ty, chciałeś oddalić Fotynaj. Czyż nie wiesz, że nie wolno ci oddalać duszy od dobra? Czy nie wiesz, że aby wejść do jakiegoś kraju, trzeba mieć litość nasyconą łagodnością? Nawet wobec tych, których społeczeństwo – pozbawione świętości z powodu braku jedności z Bogiem – nazywa i osądza jako niegodnych litości? Jednak nie martw się, że Ja o tym wiem. Ubolewaj jedynie nad tym, że twoje serce ma odruchy, których Bóg nie pochwala, i usiłuj ich już więcej nie mieć.

Powiedziałem wam: pierwszy rok się zakończył. W ciągu nowego roku postąpię na Mojej drodze używając nowych sposobów. Wy także powinniście w ciągu tego roku uczynić postępy. Inaczej bezużytecznie będę się trudził ewangelizując i “nadewangelizując” was, Moich przyszłych kapłanów.»

«Modliłeś się, Nauczycielu? Obiecałeś nam, że nauczysz nas Twoich modlitw. Czy zrobisz to w tym roku?» [– pyta Jan.]

«Tak. Jednak chcę was nauczyć dobroci. Dobroć jest już modlitwą. Zrobię to, Janie.»

«W tym roku nauczysz nas też czynić cuda?» – pyta Iskariota.

«Cudu się nie uczy. To nie zabawa kuglarza. Cud pochodzi od Boga. Otrzymuje go ten, kto jest w łasce u Boga. Jeśli nauczycie się być dobrymi, zostaniecie obdarzeni łaską i będziecie czynić cuda.»

«Jednakże nie odpowiedziałeś na nasze pytanie. Postawił Ci je Szymon i Jan. Nie powiedziałeś nam, dokąd poszedłeś tej nocy? Iść tak, samemu, w pogańskim kraju to może być niebezpieczne.»

«Poszedłem sprawić radość duszy prawej, a ponieważ musi umrzeć, poszedłem przyjąć od niej dziedzictwo.»

«Tak? Było wielkie?»

«Wielkie, Piotrze, i o dużej wartości. Owoc pracy prawdziwie sprawiedliwego.»

«Ale... nic nie widziałem w Twojej torbie. Może to klejnoty i trzymasz je w zanadrzu?»

«Tak. To klejnoty bardzo drogie Memu sercu.»

«Pokaż nam je, Panie!»

«Będę je miał po śmierci tego, który musi umrzeć. Na razie służą jemu i Mnie, będąc tam, gdzie są.»

«Oddał je dla zysku?»

«Czy sądzisz, że wszystko, co ma wartość, to pieniądz? On jest rzeczą najmniej użyteczną i najbardziej odrażającą, jaka istnieje na ziemi. Służy jedynie rzeczom materialnym, grzechowi i piekłu. Rzadko człowiek posługuje się nim dla dobra.»

«Zatem... jeśli to nie pieniądze, to co to jest?»

«Trzech uczniów uformowanych przez świętego.»

«Byłeś u Chrzciciela. O! Ale dlaczego?»

«Dlaczego?... Wy macie Mnie zawsze. A wszyscy jesteście warci mniej niż jeden paznokieć Proroka. Czyż nie było sprawiedliwe, żebym poszedł do świętego Izraela zanieść mu błogosławieństwo Boże, aby go umocnić w jego męczeństwie?»

«Ale skoro jest święty... to nie potrzebuje umocnienia. On sobie wystarczy!...»

«Przyjdzie dzień, w którym “Moi” święci będą prowadzeni przed sędziów i na śmierć. Będą święci, będą w łasce Bożej, umacniać ich będzie wiara, nadzieja i miłość. A jednak słyszę już ich krzyk, wołanie ich ducha: “Panie, pomóż nam w tej godzinie!” To jedynie dzięki Mojej pomocy Moi święci staną się silni w prześladowaniach.»

«Ale... my nie będziemy do nich należeć, prawda? Bo ja naprawdę nie jestem zdolny cierpieć.»

«To prawda. Nie jesteś zdolny cierpieć. Jednak ty, Bartłomieju, nie zostałeś jeszcze ochrzczony.»

«Ależ zostałem ochrzczony!»

«W wodzie. Brakuje ci jednak jeszcze innego chrztu. Wtedy będziesz umiał cierpieć.»

«Mam już swoje lata...»

«W starości będziesz silniejszy niż młodzieniec.»

«Ale Ty sam pomożesz nam, prawda?»

«Będę zawsze z wami.»

«Będę się starał przyzwyczajać do cierpienia» – mówi Bartłomiej.

«Ja będę się modlił od dziś bez wytchnienia, aby otrzymać tę łaskę od Ciebie» – mówi Jakub, syn Alfeusza.

«Jestem stary. Proszę tylko o to, abym Cię mógł wyprzedzić i wejść z Tobą do [wiecznego] pokoju» – mówi Szymon Zelota.

«Ja... nie wiem, czego bym chciał: umrzeć przed Tobą czy równocześnie z Tobą...» – mówi Juda, syn Alfeusza.

«Ja będę zasmucony, jeśli będę żył dłużej niż Ty, ale znajdę pociechę nauczając tłumy» – wyznaje Iskariota.

«Ja myślę jak Twój kuzyn» – mówi Tomasz.

«Ja, przeciwnie, jak Szymon Zelota» – mówi Jakub, syn Zebedeusza.

«A ty, Filipie?»

«Ja... powiem, że nie chcę o tym myśleć. Przedwieczny da mi to, co jest najlepsze.»

«O! Zamilknijcie! Wydaje się, jakby Nauczyciel musiał wkrótce umrzeć! Nie każcie mi myśleć o Jego śmierci!» – woła Andrzej.

«Dobrze powiedziałeś, bracie. Jezu, jesteś młody i zdrowy. Wszystkich nas musisz złożyć do grobu: nas – starszych od Ciebie» [– odzywa się Piotr.]

«A jeśli Mnie zabiją?» [– pyta Jezus.]

«Oby to nigdy nie nadeszło. Ale pomściłbym Cię.»

«Jak? Krwawą zemstą?»

«No... nawet tak, gdybyś mi pozwolił. W przeciwnym razie [zrobię to] moim wyznaniem wiary, usuwając nią oskarżenia ludzi, jakie są rzucane na Ciebie. Świat Cię pokocha, bo będę niestrudzenie głosił Ciebie.»

«To prawda. Tak się stanie. A ty, Janie. A ty, Mateuszu?»

«Ja muszę cierpieć i czekać na obmycie mojego ducha w wielkiej męce» – mówi Mateusz.

«A ja... ja... nie wiem. Chciałbym zaraz umrzeć, aby nie widzieć Ciebie, jak cierpisz. Chciałbym być przy Tobie, aby pocieszyć Cię w agonii. Chciałbym żyć długo, aby długo Ci służyć. Chciałbym z Tobą umrzeć, aby z Tobą wejść do Nieba. Chciałbym tego wszystkiego, bo Cię kocham. I myślę, że ja, najmniejszy pomiędzy moimi braćmi, sprostam temu wszystkiemu, jeśli będę Cię kochać doskonale. Jezu, powiększ Twoją miłość!» – mówi Jan.

«Chciałeś powiedzieć: “Powiększ moją miłość” – wtrąca się Iskariota – bo to my musimy kochać coraz bardziej...»

«Nie. Powiedziałem: “Powiększ Twoją miłość”. My będziemy Go kochać bardziej, jeśli On rozpali nas Swoją miłością» [– wyjaśnia Judaszowi Jan.]

Jezus przyciąga do Siebie czystego i miłującego Jana. Całuje go w czoło, a potem mówi mu:

«Ujawniłeś Bożą tajemnicę uświęcania serc. Bóg udziela się sprawiedliwym i im bardziej oddają się Jego miłości, tym bardziej On powiększa ją i tym bardziej wzrasta świętość. To tajemnicze i niewyrażalne działanie Boga i duchów. Dokonuje się ono w mistycznej ciszy, a Jego moc, której ludzkie słowa nie mogą wyrazić, tworzy nieopisane arcydzieła świętości. Prośba o to, by Bóg powiększył Swą miłość w jakimś sercu, to nie błąd, lecz słowo mędrca.»


   

Przekład: "Vox Domini"