Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

1. POUCZENIE UCZNIÓW

W DRODZE DO ARYMATEI

Napisane 19 kwietnia 1945. A, 4883-4887

«Panie, co my z nim zrobimy?» – pyta Piotr Jezusa, pokazując Mu mężczyznę zwanego Józefem. Idzie on z nimi, odkąd opuścili Emaus. Teraz zaś słucha dwóch synów Alfeusza oraz Szymona, którzy zajęli się nim szczególnie.

«Powiedziałem, że on idzie z nami do Galilei.»

«A potem?...»

«Potem... pozostanie z nami. Zobaczysz, że tak się stanie.»

«On też będzie uczniem? Z tym, co ma na swoim koncie?»

«Czyżbyś i ty był faryzeuszem?»

«Ależ nie! Tylko... wydaje mi się, że faryzeusze bacznie nas obserwują...» [– stwierdza Piotr.]

«...i jeśli zobaczą go z nami, będziemy mieć zmartwienia. To chcesz powiedzieć. A więc z obawy przed kłopotami, mielibyśmy pozostawić syna Abrahama zmagającego się z rozpaczą? Nie, Szymonie Piotrze. To jest dusza, która może się zgubić lub ocalić w zależności od tego, jak będzie leczona jej wielka rana.»

«Ale czy my już nie jesteśmy Twoimi uczniami?...»

Jezus patrzy na Piotra i lekko się uśmiecha. Potem mówi:

«Któregoś dnia, przed wieloma miesiącami, powiedziałem ci: “Przyjdzie wielu innych”. Pole jest rozległe, bardzo rozległe. Robotników będzie zawsze zbyt mało w stosunku do jego ogromu... Będzie też wielu, z którymi stanie się to, co z Jonaszem: umrą z powodu surowości pracy. Jednak wy będziecie zawsze Moimi szczególnie umiłowanymi» – kończy Jezus przyciągając do Siebie zasmuconego Piotra. Ta obietnica go uspokaja.

«Zatem on idzie z nami?»

«Tak. [Pozostanie] aż do chwili, gdy jego serce nabierze sił. Zatruła go wielka nienawiść, którą musiał wchłonąć.»

Jakub i Jan z Andrzejem także dochodzą do Nauczyciela i słuchają.

«Nie możecie sobie wyobrazić ogromu zła, jakie człowiek może wyrządzić człowiekowi przez nieprzejednaną nienawiść. Proszę was, abyście pamiętali, że wasz Nauczyciel zawsze był życzliwy wobec chorych duchowo. Sądzicie, że Moje największe cuda i największa moc przejawia się w uzdrawianiu ciał. Nie, przyjaciele... Tak, podejdźcie także wy, którzy idziecie przede Mną i którzy jesteście za Mną. Droga jest szeroka i możemy iść w grupie.»

Wszyscy tłoczą się wokół Jezusa, który mówi dalej:

«Moje główne dzieła – te, które najbardziej świadczą o Mojej naturze i o Mojej misji, te, na które Ojciec patrzy z radością – to leczenie serc albo uzdrowienia z jakiejś wady lub licznych grzechów głównych; to również ustępowanie rozpaczy zrodzonej z przekonania, że jest się dotkniętym i opuszczonym przez Boga.

Jaka jest dusza, którą opuściła pewność pomocy Bożej? To słaby powój, który leży w pyle, nie potrafi się bowiem uchwycić myśli, która stanowiła jego siłę i radość. Życie bez nadziei jest straszne. Życie jest piękne pomimo swej surowości jedynie dlatego, że zalewa je [blaskiem] Boże Słońce. Celem życia jest to Słońce. Czy mroczny jest dzień człowieka, zalanego łzami, naznaczonego krwią? Tak. Jednak potem będzie miał Słońce: nigdy więcej boleści, nigdy więcej rozdzielenia, nigdy więcej przykrości, nigdy więcej nienawiści, nędzy, samotności pod chmurami, które przygniatają, lecz – jasność i śpiew, pogoda, pokój i Bóg – Bóg, Wieczne Słońce! Patrzcie, jak smutna jest ziemia, gdy przychodzi zaćmienie [słońca]. Gdyby człowiek musiał powiedzieć: “Słońce umarło”, czyż nie wydawałoby mu się, że żyje na zawsze w mrocznym grobie, zamurowany, pochowany, martwy przed śmiercią? Jednak człowiek wie, że poza tym ciałem niebieskim, zakrywającym słońce i nadającym światu wygląd posępny, zawsze znajduje się radosne słońce Boga. Tak samo jest z myślą o związku z Bogiem podczas tego życia. Ludzie ranią, kradną i oczerniają? Bóg leczy, oddaje, usprawiedliwia. I to bez miary. Ludzie mówią: “Bóg cię odrzucił”? Spokojna dusza myśli, musi myśleć: “Bóg jest sprawiedliwy i dobry. On to widzi i troszczy się o ludzi. On jest jeszcze bardziej życzliwy, niż może być człowiek. Jest [życzliwy] nieskończenie. I dlatego On mnie nie odrzuci, jeśli skłonię zalane łzami oblicze na Jego pierś i powiem Mu: “Ojcze. Ty jeden mi pozostajesz. Twoje dziecko jest zasmucone i załamane. Daj mi Twój pokój...”

Ja, Wysłaniec Boży, gromadzę tych, których człowiek zaniepokoił lub których szatan powalił. Ocalam ich. Oto Moje dzieło. Dzieło prawdziwie Moje. Uzdrowienie ciała to [ujawnienie] mocy Bożej. Zbawienie duchów to dzieło Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela. Myślę i nie mylę się, że ci, którzy dzięki Mnie odzyskali swą wartość w oczach Bożych i we własnych oczach, będą Moimi uczniami wiernymi. Ci będą mogli z większą mocą pociągnąć tłumy ku Bogu mówiąc: “Wy jesteście grzesznikami? Ja też. Jesteście poniżeni? Ja również. Zrozpaczeni? Ja także. A jednak, popatrzcie, Mesjasz miał litość nad moją duchową nędzą i chciał, abym był jego kapłanem. On bowiem jest Miłosierdziem i chce, by świat był tego pewien, a nikt nie jest bardziej zdolny do przekonywania od tego, kto tego doświadczył.” Teraz Ja dołączam ich do was: Moich przyjaciół i tych, którzy Mnie adorowali od Mego narodzenia – a więc do was i do pasterzy. Jednoczę ich z pasterzami, z tymi, których uzdrawiam, z tymi, którzy bez szczególnego wyboru – nie tak jak jest z wami dwunastoma – weszli na Moją drogę i pójdą nią aż do śmierci. Blisko Arymatei znajduje się Izaak, jak prosił Mnie o to nasz przyjaciel Józef. Wezmę ze Sobą Izaaka, aby połączył się z Tymonem, kiedy ten do nas dołączy. Jeśli wierzysz, że we Mnie jest pokój i cel całego życia, będziesz mógł przyłączyć się do nich. Będą dla ciebie dobrymi braćmi.»

«O, moje Pocieszenie! Jest dokładnie tak, jak mówisz. Moje wielkie rany człowieka i wiernego goją się z godziny na godzinę. Od trzech dni jestem z Tobą, a wydaje mi się, że to, co mnie dręczyło przed trzema dniami, jest oddalającym się snem. Uczyniłem to. Jednak im więcej czasu upływa, tym bardziej okrutne szczegóły tego snu rozpraszają się w obliczu Twojej rzeczywistości. Przez ostatnie noce wiele rozmyślałem. W Joppie mam dobrego krewnego. To on był... niezawinioną przyczyną mego nieszczęścia, bo to przez niego poznałem tę niewiastę. To dowodzi, że nie mogliśmy wiedzieć, czyją była córką... Jej, pierwszej żony mojego ojca – tak, ale nie [córką] mojego ojca. Nosiła inne imię, przybyła z daleka. Znała mojego krewnego z handlu towarami. I tak ją poznałem. Mój krewny bardzo pragnie mojego sklepu. Odstąpię mu go. To byłaby ruina, gdybym go zostawił bez właściciela. Nabędzie go bez wątpienia, żeby nie odczuwać wyrzutów z powodu tego, że stał się przyczyną mojego nieszczęścia. Ja będę miał środki i pójdę za Tobą spokojnie. Proszę Cię tylko, abyś mi przydzielił tego Izaaka, o którym mówisz. Boję się być sam z moimi myślami... zbyt jeszcze smutnymi...»

«Dam ci Izaaka. Ma dobrą duszę. Cierpienie go udoskonaliło. Przez trzydzieści lat niósł krzyż. On wie, co znaczy cierpieć... My w tym czasie pójdziemy dalej. Dołączycie do nas w Nazarecie.»

«Czy nie zatrzymamy się w domu Józefa [z Arymatei]?»

«Józef jest prawdopodobnie w Jerozolimie... Sanhedryn wiele pracuje. Ale dowiemy się tego od Izaaka. Jeśli jest w domu, zaniesiemy mu nasz pokój. Jeśli nie, zatrzymamy się tylko na jedną noc, aby wypocząć. Śpieszę się, by dotrzeć do Galilei. Jest tam Matka, która cierpi. Pamiętajcie, że jest ktoś, kto postawił sobie za cel zasmucać Ją. Ja Ją pocieszę.»


   

Przekład: "Vox Domini"