Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

108. «BŁOGOSŁAWIENI UBODZY W DUCHU»

Napisane 19 lipca 1944. A, 3107-3113

[por. Mt 5,3n, Łk 6,20n] Jezus mówi:

«W Moich różnych błogosławieństwach mówiłem o wymaganiach koniecznych do ich osiągnięcia oraz o nagrodach, które zostaną udzielone błogosławionym. Ale chociaż wymienione przeze Mnie kategorie są różne, to nagroda jest ta sama, jeśli dobrze się przyjrzycie: cieszyć się tym samym, czym cieszy się Bóg.

Różne kategorie... Ukazałem już, jak Bóg troszczy się stwarzając Swą myślą dusze o najróżniejszych skłonnościach, aby ziemia cieszyła się właściwą równowagą we wszystkich swych potrzebach: wyższych i niższych. Nie Bóg jest temu winien, że potem tę równowagę naruszył bunt człowieka, pragnącego stale przeciwstawiać się Woli Boga, który go z miłością prowadził po właściwej drodze.

Ludzie stale niezadowoleni ze swej sytuacji – krzywdząc naprawdę, rzeczywiście lub też zamierzając krzywdzić – wdzierali się do obozowisk drugiego człowieka lub zakłócali jego spokój. Czymże są wojny światowe, wojny rodzinne, wyznaniowe, jeśli nie aktami niesprawiedliwości? Czymże są społeczne rewolucje, czym są doktryny przyjmujące miano społecznych”? W rzeczywistości są tylko gwałtem i sprzeciwem wobec miłości. One bowiem nie chcą i nie potrafią praktykować sprawiedliwości, jaką głoszą, lecz rozszerzają się zawsze gwałtownie. Nie przynoszą ulgi uciśnionym, lecz powiększają ich ilość, dając korzyść małej liczbie tyranów. Ale tam gdzie Ja, Bóg, króluję, nie dochodzi do tych oszustw. W duchach naprawdę Moich i w Moim Królestwie nic nie zakłóca porządku.

A oto jak są przeżywane i nagradzane liczne formy wieloaspektowej świętości Boga, który jest sprawiedliwy, czysty, pełen pokoju, miłosierny, pozbawiony chciwości złudnych bogactw, radosny radością Swojej miłości.

Pośród dusz jedne skłaniają się ku jakiejś jednej formie, inne – ku innej. Skłaniają się w sposób szczególny, w świętym bowiem wszystkie cnoty są obecne. Jest jednak [zawsze] jedna, dominująca, z powodu której ten święty jest szczególnie czczony przez ludzi. Ja jednak błogosławię go i wynagradzam za wszystkie. Nagrodą jest cieszenie się Bogiem tak dla pragnących pokoju, jak i dla miłosiernych; dla miłujących sprawiedliwość jak i dla prześladowanych niesprawiedliwie; dla czystych, jak i dla strapionych, dla łagodnych, jak i dla ubogich w duchu.

Ubodzy w duchu! Jakże źle jest to rozumiane nawet przez tych, którzy pojmują we właściwym sensie to określenie! Dla ludzi powierzchownych – w ich głupiej ironii i ignorancji, która o sobie sądzi, że jest wiedzą – ubogi w duchu oznacza „głupi”. Najlepsi sądzą, że duch to inteligencja, myśl; bardziej zmaterializowani – że to przebiegłość i złośliwość.

Nie. Duch o wiele przewyższa inteligencję. To król wszystkiego, co jest w was. Wszelkie fizyczne i psychiczne sprawności są dla tego króla jak poddani i słudzy. Tam, gdzie jakieś stworzenie synowsko oddaje się Bogu, potrafi zachować rzeczy na właściwym im miejscu. Tam zaś gdzie [stworzenie] nie jest synowsko oddane [Bogu], pojawia się bałwochwalstwo. Sługi stają się królowymi, zrzucającymi z tronu ducha - króla. Anarchia wywołuje zniszczenie – jak wszelka anarchia.

Ubóstwo ducha polega na posiadaniu najwyższej wolności w odniesieniu do wszystkiego, co stanowi rozkosz dla człowieka. Dla niej człowiek dochodzi [nieraz] nawet do popełnienia zbrodni materialnej lub do zbrodni moralnej – nie ukaranej. Zbyt często bowiem wymyka się ona prawu ludzkiemu, a wywołuje nie mniej ofiar, a nawet liczniejsze. Konsekwencje ich nie ograniczają się do odebrania życia ofierze. Czasem odbierają szacunek i chleb ofiarom oraz członkom ich rodzin.

Ubogi w duchu nie jest niewolnikiem bogactw. Nawet jeśli nie wyrzeka się ich w sposób materialny – pozbawiając się ich oraz wszelkich wygód, wstępując do zakonu - to potrafi posługiwać się nimi dla siebie w sposób powściągliwy. [Gdy zaś jego] ofiara jest podwójna, wyraża się w cudzie darów dla ubogich świata. Człowiek taki pojął Moje zdanie: „Czyńcie sobie przyjaciół z niesprawiedliwych bogactw”. Ze swych pieniędzy, które mogłyby być nieprzyjacielem jego ducha – prowadząc go do rozwiązłości, obżarstwa i do braku miłości – czyni swego sługę, który mu wyrównuje drogę do Nieba. Jest ona wyścielona – dla bogatego [materialnie, lecz] ubogiego duchem – jego wyrzeczeniami i dziełami miłości, [niosącej pomoc] bliźnim w ich nędzy.

[por. Łk 19,8n] Ileż niesprawiedliwości naprawia i ileż nędz usuwa człowiek ubogi w duchu! Swoje własne niesprawiedliwości z okresu, gdy – jak Zacheusz – miał serce chciwe i zatwardziałe; niesprawiedliwości bliźniego, żyjącego lub zmarłego; niesprawiedliwości społeczne.

Wznosicie pomniki ludziom, którzy byli wielcy jedynie dzięki swej potędze. Dlaczego nie wznosicie pomników ukrytym dobroczyńcom ludzkości biednej, znajdującej się w potrzebie i zapracowanej? [Dlaczego nie wznosicie pomników] tym, którzy sprawili, że ich bogactwa nie służyły zamienianiu własnego życia w stałe świętowanie, lecz czynieniu życia bardziej promiennym, lepszym, godniejszym – dla biednych, dla cierpiących, dla ograniczonych w swoim funkcjonowaniu, dla tych, których potężni pozostawiają w nieświadomości, gdyż ich niewiedza wygodna jest dla ich przeklętych zagrywek? Iluż jest takich pośród nie opływających we wszystko - a nawet będących tylko nieco mniej ubogimi od innych [biednych] – którzy potrafią jednak poświęcić nawet swoje posiadane „dwa pieniążki”, aby przynieść ulgę [czyjejś] nędzy? Ta zaś jest większa od ich [ubóstwa], gdyż brak jej Światła, jakie oni mają! To zaś, że je posiadają, można pojąć ze sposobu ich działania.

Ubodzy w duchu to ci, którzy – gdy tracą środki wielkie lub skromne, jakie posiadają - potrafią zachować spokój i nadzieję. Nie przeklinają, nikogo nie nienawidzą: ani Boga, ani ludzi.

Wielka kategoria „ubogich w duchu”, jaką wymieniłem na pierwszym miejscu – bo można rzec, że bez tej wolności ducha, wznoszącej się ponad wszelkie rozkosze życia, nie można mieć innych cnót dających błogosławieństwa - dzieli się i jeszcze raz się dzieli na wiele form.

[Ubóstwo duchowe to] pokora myśli, która się nie pyszni i nie ogłasza swej wyższości, lecz posługuje się darem Boga dla Dobra, uznając w Nim jego Źródło. Jedynie to.

[Ubóstwo duchowe łączy się ze] wspaniałomyślnością uczuć, dzięki której człowiek potrafi wyrzec się nawet ich, by pójść za Bogiem. Nawet życia: bogactwa najprawdziwszego i najbardziej instynktownie miłowanego przez zwierzęce stworzenie. Wszyscy Moi męczennicy byli w tym znaczeniu wspaniałomyślni. Ich duch bowiem potrafił uczynić siebie ubogim, aby stać się „bogatym” w jedyne bogactwo wieczne: Boga.

[Ubóstwo to] właściwe miłowanie rzeczy osobistych. Miłować je, gdyż świadczą o Opatrzności, to obowiązek. Mówiłem już o tym w dyktandach wcześniejszych. Nie można ich jednak miłować do tego stopnia, żeby je ukochać bardziej niż Boga i Jego Wolę; miłować je, ale nie do tego stopnia, żeby przeklinać Boga, gdy ręka ludzka wam je wyrywa.

W końcu, powtarzam, [ubóstwo duchowe to] wolność od niewolniczego [przywiązania] do pieniądza.

Oto rozmaite formy tego duchowego ubóstwa, o którym mówiłem, że sprawiedliwie posiądzie Niebo. Pod stopy wszystkie nietrwałe bogactwa życia ludzkiego, aby posiąść bogactwa wieczne... Na ostatnim miejscu umieścić ziemię i jej owoce o mylącym smaku: słodkie z wierzchu, a gorzkie w środku... Żyć i trudzić się nad zdobywaniem Nieba... O! Tam nie ma owoców o mylącym smaku. Tam znajduje się niewysłowiony owoc rozkoszowania się Bogiem.

Zacheusz to zrozumiał. To zdanie było strzałą, która otwarła mu serce na Światło i Miłość, na Mnie, który przychodziłem do niego, aby mu powiedzieć: „Chodź”. I kiedy przyszedłem do niego, aby go wezwać, on już był „ubogi w duchu” i dlatego zdolny posiąść Niebo.»


   

Przekład: "Vox Domini"