Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

63. DZIEŃ PRZYGOTOWANIA.

CZĘŚĆ DRUGA: W ŚWIĄTYNI

Napisane 31 stycznia 1946. A, 7866-7875

Jezus wchodzi do Świątyni. Zaledwie stawia w niej pierwsze kroki, a już można odgadnąć uczucia dusz wobec Nazarejczyka. Złe spojrzenia, rozkazy dla straży, żeby śledziły “wichrzyciela”, wydawane głośno, aby wszyscy widzieli i słyszeli. Słowa pogardy wobec idących za Nim, a nawet celowe poszturchiwania uczniów... W sumie nienawiść jest tak wielka, że wspaniali faryzeusze, uczeni w Piśmie i doktorzy przyjmują postawy i prezentują maniery gburów i jeszcze gorsze. Tak zaślepia ich nienawiść, że nie myślą, iż poniżają samych siebie przez takie zachowanie.

Jezus mija ich spokojnie, jakby ta postawa nie Jego dotyczyła! Pierwszy wita, kiedy tylko zauważa kogoś, kto – przez swą posługę w Świątyni lub przez autorytet – jest “zwierzchnikiem” w świecie hebrajskim. Jezus nie zmienia Swego zachowania wtedy, gdy ktoś nie odpowiada na pełne szacunku pozdrowienie, z jakim się do niego zwraca. Oczywiście, kiedy tak przechodzi od któregoś z tych pyszniących się do jednego lub wielu pokornych, tak licznych, Jego oblicze zmienia wyraz. Liczni są tu żebracy i biedni chorzy, których zgromadził wczoraj. Z powodu niewyobrażalnego szczęścia, jakie ich spotkało, mogą spożyć Paschę. Być może od wielu lat nie było im to dane. Skupieni w małych grupach, w niewielkich zgromadzeniach, utworzonych spontanicznie, idą zakupić baranka na ofiarę. Cieszą się, że [dziś] oni, osamotnieni, są równi innym przez swe odzienie i środki. Na ich widok oblicze [Jezusa] rozjaśnia się bardzo łagodnym uśmiechem. I zatrzymuje się życzliwie, aby posłuchać pełnych zaskoczenia opowiadań o ich sprawach, błogosławieństw... Starcy, dzieci, wdowy... Wczoraj – chorzy; dziś – uzdrowieni. Wczoraj – ubodzy, obdarci, zgłodniali, osamotnieni; dziś – dobrze odziani i szczęśliwi, że spędzą jak inni ludzie dni wielkiego Święta Przaśników!

[Słychać] bardzo różnorodne głosy. Od srebrzystych, dziecięcych, do drżących – starców. Pośrodku tych dwóch skrajności - wzruszone głosy niewiast. Pozdrawiają, towarzyszą, idą za Jezusem. Pocałunki Jego szat, Jego rąk... Jezus uśmiecha się i błogosławi. Tymczasem im bardziej On promienieje pokojem, tym bardziej Jego wrogów, posiniałych z wściekłości, pożera bezsilny gniew.

Słyszę urywki ich rozmów...

«Dobrze mówisz, ale gdybyśmy tak przeszli do czynów, oni (faryzeusz wskazuje lud otaczający Jezusa), rozszarpaliby nas na strzępy.»

«Pomyślcie - odzywa się mężczyzna, który być może był wczoraj chory i żebrał – zgromadził nas, nakarmił, przyodział, uzdrowił! Wielu znalazło pracę i pomoc dzięki bogatym uczennicom. Ale to dzięki Niemu wszystko przyszło, niech Bóg Go na zawsze zachowa!»

«Oczywiście! To tak kupuje Sobie pospólstwo ten zwodziciel, aby je przeciw nam skierować!» – szepcze przez zęby jeden z uczonych w Piśmie, który rozmawiał z towarzyszem.

«Jedna z uczennic zanotowała moje imię i powiedziała mi wczoraj, że mam przyjść do niej po święcie Paschy. Zaprowadzi mnie do swoich posiadłości w Beter. Rozumiesz, niewiasto? Moje dzieci i mnie! Będę pracować. A czymże jest praca pewna i bezpieczna? To radość! I mój Lewi nie wyczerpie się w pracy na roli, bo ta uczennica, która nas zabiera, przydzieli go do rozarium... To zabawka, mówię ci! Ach! Niech Wieczny da chwałę i dobro Swemu Mesjaszowi!» – mówi wdowa z równiny Szaron do wypytującej ją zamożnej Izraelitki.

«O! A czy ja bym nie mogła...? Wszyscy znaleźliście miejsca, teraz, odkąd was wczoraj zgromadził?» – pyta bogata niewiasta.

«Nie, pani. Są jeszcze inne wdowy z dziećmi i inni mężczyźni...»

«Chciałabym Go poprosić, żeby mi wyświadczył tę łaskę i pozwolił sobie pomóc.»

«Zawołaj Go!»

«Nie mam śmiałości» [– mówi bogata kobieta.]

«Idź ty, Lewi. Powiedz, że jest tu niewiasta, która chce z Nim rozmawiać...» [– prosi syna wdowa.]

Dziecko żwawo odchodzi i rozmawia z Jezusem.

W tej samej chwili jakiś saduceusz zaczyna się znęcać nad starcem, który przemawiał z namaszczeniem pośrodku tłumu przybyłego zza Jordanu. Wychwalał Nauczyciela z Galilei. Starzec broni się, mówiąc:

«Cóż złego zrobiłem? Chcesz, abym ciebie chwalił? Musisz tylko robić to, co On czyni. Ale ty – niech ci Bóg przebaczy – siwym włosom i nędzy okazujesz nie miłość, lecz – pogardę. Fałszywi Izraelici, którzy nie szanują Deuteronomium... nie mają litości nad biednymi...»

«Słyszycie? Oto owoc doktryny tego kłamcy! Uczy pospólstwo, jak obrażać świętych Izraela!»

Jakiś kapłan ze Świątyni odpowiada: «To nasza wina, że tak się dzieje. Ograniczamy się do gróźb, a trzeba je zamienić w czyny!»

...W tym czasie Jezus mówi do niewiasty z Izraela:

«Jeśli naprawdę chcesz być matką dla sierot i siostrą dla wdów, idź do pałacu Chuzy, w Sykście. Powiedz Joannie, że to Ja cię posyłam. Idź i niech twoje ziemie będą urodzajne jak te w Edenie, z powodu twej litości. Niech twe serce stanie się płodnym w coraz większą miłość dla twego bliźniego.»

Jezus dostrzega w tej chwili strażników, wlokących starca, który wcześniej przemawiał. Woła:

«Co robicie temu staremu człowiekowi? Cóż on uczynił?»

«Znieważył urzędników, którzy go karcili.»

«To nieprawda. Jeden saduceusz źle mnie potraktował, bo mówiłem o Tobie tym pielgrzymom. A kiedy podniósł na mnie rękę, ponieważ jestem stary i biedny, wtedy powiedziałem mu, że jest fałszywym Izraelitą, bo depcze słowa Księgi Powtórzonego Prawa.»

«Zostawcie tego starego człowieka. On jest ze Mną. Na jego ustach była prawda. Nie [tylko] szczerość, [lecz] Prawda. Jak Bóg mówi przez usta małych dzieci, tak mówi też przez usta starców. Jest powiedziane: “Nie uwłaczaj człowiekowi w jego starości, albowiem i z nas niektórzy się zestarzeją.” I dalej: “Nie gardź słowami starców i mędrców; przyswajaj sobie ich przypowieści, albowiem od nich zdobędziesz mądrość i nauczysz się rozumu.” I jeszcze: “Gdzie są starcy, tam nie mów zbyt wiele”. Niech sobie o tym przypomni Izrael, ta część Izraela, która uważa się za doskonałą, gdyż Najwyższy ma sposoby, aby im zaprzeczyć, [jeśli tego nie zrobią]. Ojcze, podejdź tu do Mnie.»

Biedny starzec idzie do Jezusa. Saduceusze zaś, dotknięci wyrzutem, odchodzą rozgniewani. Jakaś kobieta pyta:

«Jestem niewiastą hebrajską z Diaspory, o oczekiwany Królu. Czy mogłabym Ci służyć jak ta niewiasta, którą odesłałeś do Joanny?»

Wydaje mi się, że jest to ta, którą nazywają Nike i która otrze twarz Jezusowi na Golgocie i otrzyma Jego odbicie. Jednak te niewiasty w Palestynie są do siebie podobne i – ponieważ minęło już kilka miesięcy od tej wizji – mogę się mylić.

Jezus patrzy na nią. Widzi niewiastę około czterdziestoletnią, dobrze odzianą, o szczerej postawie. Pyta ją: «Jesteś wdową, prawda?»

«Tak. Bezdzietną. Przybyłam tu niedawno. Nabyłam ziemie w Jerychu, aby być w pobliżu Miasta Świętego. Ale teraz widzę, że Ty jesteś większy od niego i idę za Tobą. Proszę Cię, weź mnie za służebnicę. Znam Cię dzięki Twoim uczniom, ale Ty przewyższasz to, co mi powiedzieli.»

«Dobrze. Czego jednak chcesz dokładnie?» [– pyta Jezus.]

«Pomagać Ci poprzez [udzielanie pomocy] biednym i – jak mogę - sprawiać, żeby Cię kochano i poznawano. Znam wiele kolonii w Diasporze. Jeździłam z moim mężem w sprawach handlu. Mam środki, a zadowalam się odrobiną. Mogę więc wiele uczynić. Chcę zrobić wiele z miłości do Ciebie. [Chcę] też pomóc duchowi tego, który przed dwudziestoma laty poślubił mnie jako dziewicę i był dla mnie miłym towarzyszem aż do ostatniego tchnienia. Powiedział mi, umierając... Wydawało się, że prorokuje: “Po mojej śmierci, powierz grobowi ciało, które cię kochało, i idź do naszej ojczyzny. Znajdziesz Obiecanego. O! Ujrzysz Go! Szukaj Go. Idź za Nim. On jest Odkupicielem i tym, który przywraca życie. On mi otworzy bramy Życia. Bądź dobra, aby mi dopomóc być gotowym, gdy On otworzy Niebiosa tym, którzy już nie mają długów u Sprawiedliwości. Bądź dobra, aby zasłużyć na spotkanie Go bez zwłoki. Przysięgnij, że tak uczynisz i że zamienisz jałowe łzy wdowieństwa na mężne działanie. Weź za wzór Judytę, o moja małżonko, a wszystkie narody poznają twoje imię.” Mój biedny mąż!... Ja proszę o to tylko, abyś Ty mnie poznał...» [– kończy opowiadanie Nike.]

«Poznam cię jako dobrą uczennicę. Idź i ty do Joanny i niech Bóg będzie z tobą...»

...Natrętni jak pszczoły wrogowie Jezusa ponawiają ataki. On zaś złożył w ofierze baranka i dowiedział się, że ofiarowano już i te przyniesione przez uczniów, aby ich było dość dla tak wielu. Powraca więc w stronę murów Świątyni.

«Kiedyż to zamierzasz skończyć z Twymi królewskimi manierami? Nie jesteś królem! Nie jesteś prorokiem! Jak długo będziesz nadużywał naszej dobroci, grzeszniku, buntowniku, przyczyno zła w Izraelu? Ileż razy mamy Ci jeszcze mówić, że nie masz prawa zachowywać się jak rabbi w obrębie [Świątyni]?» [– pytają agresywnie. Jezus zaś odpowiada:]

«Przyszedłem złożyć w ofierze baranka. Nie możecie Mi w tym przeszkodzić. Zresztą przypominam wam Adoniasza i Salomona.»

«Cóż oni mają z tym wspólnego? Co chcesz powiedzieć? Czy jesteś Adoniaszem?»

«Nie. Adoniasz uczynił się królem przez oszustwo, lecz Mądrość czuwała i doradzała. Jedynie Salomon był królem. Ja nie jestem Adoniaszem, Ja jestem Salomonem» [– wyjaśnia im Jezus.]

«A kto jest Adoniaszem?» [– dopytują się.]

«Wy wszyscy» [– odpowiada na to Jezus.]

«My? Jak [możesz tak] mówić?»

«Bo to [zgodne z] prawdą i słuszne.»

«My zachowujemy Prawo, w każdym punkcie, wierzymy prorokom i...»

«Nie. Wy nie wierzycie prorokom. Oni wskazują na Mnie, a wy we Mnie nie wierzycie. Nie. Wy nie zachowujecie Prawa. Ono doradza czyny sprawiedliwe, wy zaś ich nie wykonujecie. Nawet te ofiary, które przychodzicie składać, nie są godziwe.»

Powiedziano: “Kto przynosi na ofiarę rzecz niesprawiedliwie nabytą, ofiarowuje szyderstwo”. Powiedziano: “Nie ma upodobania Najwyższy w ofiarach ludzi bezbożnych, a grzechy przebacza nie przez wzgląd na mnóstwo ofiar.” I mówi [Prawo]: “Kto składa w ofierze to, co wziął z własności ubogich, jest jak ten, kto zabija syna na oczach jego ojca”. To jest powiedziane, Giokano!

Jest powiedziane: “Nędzny chleb jest życiem biednych, a kto go zabiera, jest zabójcą.” Oto, co mówi [Prawo], Izmaelu.

Jest powiedziane: “Kto odbiera chleb zapracowany potem jest jak ten, kto zabija bliźniego.” To jest powiedziane, o Dorasie, synu Dorasa!

Jest powiedziane: “Kto rozlewa krew jest bratem tego, kto pozbawia zapłaty robotnika”. To jest powiedziane o Giokano, Izmaelu, Chananiaszu, Dorasie, Jonatanie! I pamiętajcie, że jest też napisane: “Kto zamknie uszy na krzyki biedaka, sam także będzie krzyczał, lecz nie zostanie wysłuchany”.

A ty, Eleazarze, synu Annasza, przypomnij sobie i przypomnij swemu ojcu, że jest powiedziane: “Niech moi kapłani będą święci i niech się nie kalają z żadnego powodu.”

A ty, Korneliuszu, wiedz, że jest powiedziane: “Kto przeklął swą matkę i ojca, zostanie ukarany śmiercią”. A śmierć to niekoniecznie ta, którą zadaje kat. Gorsza [śmierć] czeka na tych, którzy grzeszą przeciw swym rodzicom: śmierć wieczna, straszliwa.

A ty, Tolmeszu, pamiętaj, że jest powiedziane: “Kto się oddaje magii, zostanie przeze mnie wytępiony.”

A ty, Sadoku, złoty skrybo, przypomnij sobie, że pomiędzy cudzołóstwem a jego stręczycielem nie ma różnic w oczach Bożych i jest powiedziane, że kto przysięga rzecz fałszywą, ten stanie się pastwą wieczystych płomieni. I powiedz temu, który o tym zapomniał, że kto bierze za żonę dziewicę, a gdy się nią znudzi, oddala ją kłamliwymi oskarżeniami, ten musi być potępiony. O! Nie tutaj, na ziemi. W innym życiu... za kłamstwo i fałszywą przysięgę zarazem, za krzywdę wyrządzoną żonie i za cudzołóstwo...

I cóż? Uciekacie?... Przed Bezbronnym, który wypowiada słowa nie Swoje, lecz tych, których uznajecie za świętych Izraela. A więc nie możecie powiedzieć, że Bezbronny jest bluźniercą. Mówiąc to bowiem oświadczylibyście, iż księgi mądrościowe oraz mojżeszowe, podyktowane przez Boga, są bluźniercze. Uciekacie przed Bezbronnym? Czyżby Moje słowa były kamieniami? Czyżby, uderzając w twardy brąz waszych serc, budziły wasze sumienia? Czyżby one czuły, że powinny się oczyścić w tym dniu Przygotowania? [Że to sumienia mają się oczyścić], a nie tylko członki, aby móc spożyć bez grzechu nieczystości świętego baranka? O! Jeśli tak jest, chwała Panu! Prawdziwa bowiem mądrość – o, wy, którzy chcecie, by was wychwalano jako mądrych – to poznanie siebie, to uznanie swych błędów, to skrucha i uczestnictwo w obrzędach z “prawdziwą” pobożnością, czyli z kultem i obrzędem duszy, a nie [samym tylko] – rytem zewnętrznym...

Odeszli!? I my także pójdziemy uspokoić czekających na nas...»


   

Przekład: "Vox Domini"