Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

38. POUCZENIA UCZNIÓW PO PRZEMIENIENIU

Napisane 4 grudnia 1945. A, 7203-7206

[por. Mt 17,19-21; Mk 9,28-29] Teraz są znowu w domu w Nazarecie. A właściwie - żeby wyrazić to bardziej ściśle - rozproszyli się po uskoku porosłym oliwkami, w oczekiwaniu na rozstanie się przed spoczynkiem. Rozpalili mały ogień dla rozświetlenia mroku nocy, bo zapadł już zmierzch, a księżyc wstaje późno. Wieczór jest jednak ciepły, niemal “zbyt ciepły” - jak mówią rybacy. Przewidują bliskie deszcze. Miło tam być tak razem: niewiasty w kwitnącym ogrodzie, wokół Maryi, a mężczyźni - wyżej. Jezus stoi na krawędzi uskoku, tak że jest ze wszystkimi. Odpowiada to jednemu, to drugiemu. Niewiasty słuchają Go uważnie. Rozmawiano chyba o uzdrowionym epileptyku u stóp góry i jeszcze to komentują.

«Naprawdę trzeba było Ciebie!» – woła kuzyn Szymon.

«O! Ale tych grzechotników nie przekonał nawet cud, choć widzieli, że ich egzorcyści nic nie zdziałali, a – jak wyznali – posłużyli się formułami najskuteczniejszymi!» – mówi, potrząsając głową, przewoźnik Salomon.

«Uczonych w Piśmie nie przekonałoby się nawet wtedy, gdyby się im przytoczyło ich własne wnioski» [– mówi ktoś.]

«Tak! Ale zdawało mi się, że dobrze mówili, prawda?» – stwierdza ktoś, kogo nie znam.

«Bardzo dobrze. Wykluczyli bowiem z mocy Jezusa jakiekolwiek czary demona. Powiedzieli, że czuli ogarniających ich głęboki pokój, kiedy Nauczyciel dokonywał cudu. Tymczasem – jak stwierdzili – gdy demon wychodzi pod wpływem złej siły, odczuwają pewien rodzaj cierpienia» – stwierdza Hermas.

«A jednak... o, silny był ten duch!... Nie chciał odejść! Ale jak się to działo, że on nie zawsze trzymał chłopca [w swej mocy]? Czy to był duch już wypędzany, zatracający się, czy też dziecko było na tyle święte, żeby [móc] go wyganiać?» – pyta ktoś, kogo nie znam.

Jezus odpowiada spontanicznie:

«Wiele razy wyjaśniałem wam, że każda choroba - będąca udręką lub nieładem - może ukrywać szatana i że szatan może się ukrywać w chorobie. Może się nią posługiwać, wywoływać ją dla męczenia i wzbudzania bluźnierstw przeciw Bogu. Chłopiec nie był opętany, lecz chory. Miał czystą duszę. Dlatego właśnie wyzwoliłem go z tak wielką radością od przebiegłego demona, który chciał nad nim zapanować, żeby go uczynić nieczystym.»

«Dlaczego więc - skoro to była zwykła choroba - nam się to nie udało?» – pyta Judasz z Kariotu.

«Właśnie! To zrozumiałe, że egzorcyści nic nie mogli [uczynić], ponieważ nie był opętany! Ale my?...» – zauważa Tomasz.

A Judasz z Kariotu – który nie może przełknąć niepowodzenia, bo to on usiłował wiele razy uwolnić dziecko, a wywoływał tylko jego [większe] wzburzenie, upadki i konwulsje – mówi:

«Przy nas chłopiec stawał się nawet gorszy. Pamiętasz, Filipie? Ty mi pomagałeś. Słyszałeś i zauważałeś kpiny, które odnosiły się do mnie. Powiedział mi nawet: “Wynoś się! Z nas dwóch ty jesteś większym demonem niż ja”. Z tego powodu śmiali się [ze mnie] uczeni, którzy stali za moimi plecami.»

«I to ci sprawiło przykrość?» – pyta Jezus jakby mimochodem.

«Oczywiście! Nie jest to przyjemne być wyśmiewanym. Nie jest to też pożyteczne dla Twojego ucznia. Traci się autorytet.»

«Kiedy ma się Boga ze sobą, nie traci się wiarygodności, nawet jeśli cały świat z nas kpi, Judaszu, synu Szymona» [– odpowiada mu Jezus.]

«Bardzo dobrze. Jednak zwiększ moc przynajmniej w nas, apostołach, żeby podobne niepowodzenia nie miały już miejsca» [– odzywa się Judasz.]

«To nie jest ani słuszne, ani pożyteczne, żebym Ja zwiększał waszą moc. Wy sami musicie działać, żeby wam się powiodło. Nie udaje się wam z powodu waszej niewystarczalności i także dlatego, że pomniejszyliście – poprzez elementy, które nie są święte – to, co Ja wam [już] dałem. Dodaliście je, mając nadzieję na odniesienie zwycięstw bardziej rzucających się w oczy.»

«Do mnie to mówisz, Panie?» – pyta Iskariota.

«Sam powinieneś wiedzieć, czy zasłużyłeś na te [słowa]. Mówię do wszystkich» [– odpowiada Jezus.]

Bartłomiej odzywa się: «Czego zatem potrzeba, żeby pokonać takie demony?»

«Modlitwy i postu. Nie trzeba niczego innego. Módlcie się i pośćcie. I nie tylko cieleśnie. Dobrze byłoby, żeby wasza pycha pościła, wyrzekając się zadowolenia. Pycha – kiedy ją zaspokajamy – wywołuje apatię umysłu i duszy. Modlitwa staje się wtedy letnia i bez żaru, podobnie jak ciało zbyt syte jest senne i ociężałe. Teraz chodźmy na zasłużony odpoczynek. Jutro o świcie wszyscy, z wyjątkiem Manaena i uczniów-pasterzy, pójdą drogą do Kany. Idźcie. Pokój niech będzie z wami.»

Potem jednak zatrzymuje Izaaka i Manaena. Udziela im szczegółowych wskazówek na jutro: na dzień odejścia uczennic i Maryi. Rozpoczyna Ona podróż paschalną z Szymonem, synem Alfeusza, oraz z Alfeuszem, synem Sary.

«Pójdziecie przez Ezdrelon, żeby starzec mógł ujrzeć Margcjama. Dacie wieśniakom sakiewkę, którą wam przekazał ode Mnie Judasz z Kariotu. A podczas podróży wspomagajcie napotykanych biedaków, dając im z innej sakiewki – z tej, którą wam przekazałem przed chwilą. Po przybyciu do Jerozolimy idźcie do Betanii i powiedzcie, że mają Mnie oczekiwać w nowym miesiącu Nisan. Mogę się trochę spóźnić. Powierzam wam osobę Mi najdroższą i uczennice. Jestem spokojny. Będą bezpieczne. Idźcie. Ujrzymy się znowu w Betanii i długo pozostaniemy razem.»

Błogosławi ich. Kiedy tamci odchodzą w mrok nocy, Jezus wchodzi do ogrodu i do domu, w którym już się znajdują uczennice i Jego Matka. Wraz z Margcjamem zawiązują sznury podróżnych worków i porządkują wszystko na czas nieobecności. Nikt nie wie, jak długo ona potrwa.


   

Przekład: "Vox Domini"