Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
Maria Valtorta |
Księga III - Drugi rok życia publicznego |
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – |
51. PRZYBYCIE DO EZDRELONU
I POBYT W POBLIŻU [DOMU] MICHEASZA
Napisane 15 czerwca 1945. A, 5346-5350
Rozpoczyna się zmierzch, gdyż niebo czerwieni się, kiedy Jezus ma w zasięgu wzroku pola Giokany.
«Przyspieszmy kroku, przyjaciele, zanim zajdzie słońce. Ty, Piotrze, idź z bratem uprzedzić naszych przyjaciół, tych od Dorasa.»
«Idę, tak. Także po to, ażeby zobaczyć, czy syn na pewno odszedł.»
Piotr wymawia słowo “syn” takim tonem, które zastępuje długi wywód. I oddala się.
Jezus idzie wolno. Rozgląda się wokół siebie, chcąc sprawdzić, czy nie znajdzie jakiegoś wieśniaka Giokany. Jednak nie ma nikogo. Tylko urodzajne pola ze zbożem już dobrze uformowanym.
Wreszcie spomiędzy winorośli wyłania się spocona twarz, a potem daje się słyszeć okrzyk:
«O, Pan, błogosławiony!»
Wieśniak wybiega z winnicy, upadając na twarz przed Jezusem.
«Pokój z tobą, Izajaszu!»
«O, pamiętasz moje imię?»
«Zapisałem je w Moim sercu. Wstań. Gdzie są twoi towarzysze?»
«Tam, w sadzie jabłoniowym, ale uprzedzę ich. Będziesz naszym gościem, prawda? Pana nie ma, więc możemy Ciebie uczcić. Poza tym... [teraz] boimy się trochę, ale mamy też odrobinę radości, bo on jest lepszy. Wyobraź sobie, tego roku dał nam baranka i pozwolił pójść do Świątyni! Dał nam tylko sześć dni... ale pobiegniemy, żeby zdążyć... My – w Jerozolimie... Pomyśl! I to dzięki Tobie.»
Mężczyzna jest w siódmym niebie z powodu tego, że został potraktowany jak człowiek i jak Izraelita.
«Ja, o ile wiem, nic nie zrobiłem» – mówi Jezus, śmiejąc się.
«O, przeciwnie! Zadziałałeś. Doras, a potem pola Dorasa... Natomiast te tutaj, tak piękne tego roku... Giokana wiedział o Twoim przybyciu i nie jest głupcem. Boi się i... on się boi.»
«Czego?»
«Obawia się, że stanie się z nim to samo, co z Dorasem, z jego życiem i dobrami. Widziałeś pola Dorasa?»
«Przybywam z Nain...»
«Nie widziałeś ich więc. To całkowita ruina. (Mężczyzna mówi to ściszonym głosem, a jednak wymawia słowa wyraźnie jak ktoś, kto powierza tajemnicę, wiadomość budzącą grozę.) Całkowita ruina! Nie ma trawy, nie ma zboża, nie ma owoców. Winnice wyschły, jabłonie zmarniały... Śmierć... wszystko umarło... jak Sodoma i Gomora... Chodź, pokażę ci je.»
«Nie trzeba. Idę do wieśniaków...» [– mówi Jezus.]
«Ależ ich już tu nie ma! Nie wiesz o tym? On ich rozproszył albo odesłał... wszystkich... on – Doras, syn Dorasa. A tym, którzy są rozproszeni po innych posiadłościach, nie wolno mówić o Tobie pod groźbą chłosty... Nie mówić o Tobie! To będzie trudne! Nawet Giokana nam o tym powiedział.»
«Co powiedział?»
«Powiedział: “Ja nie jestem tak głupi jak Doras i nie mówię wam: ‘Nie chcę, abyście mówili o Nazarejczyku’. To byłoby bezużyteczne, bo wy i tak byście to robili. Nie chcę was stracić, dając wam zginąć pod biczem jak krnąbrnym zwierzętom. Ja mówię wam co innego: ‘Bądźcie dobrzy’, jak z pewnością Nazarejczyk was pouczył, i mówcie Mu, że was dobrze traktuję. Nie chcę, aby i mnie przeklął.” On dobrze widzi, czym są te pola, odkąd Ty je pobłogosławiłeś i czym stały się te, które Ty przekląłeś. O! To ci, którzy zaorali mi pole...»
Mężczyzna biegnie na spotkanie Piotra i Andrzeja. Piotr jednak wita się z nim pośpiesznie i idzie dalej drogą, wołając:
«O! Nauczycielu! Nie ma nikogo! Są tylko całkiem nowe twarze! Wszystko jest zniszczone! Zaprawdę mógł tu zatrzymać przynajmniej wieśniaków. To widok gorszy niż nad Morzem Martwym.»
«Wiem. Izajasz Mi o tym mówił.»
«Ale chodź to zobaczyć. Co za widowisko!...»
Jezus zgadza się i mówi do Izajasza:
«Będę więc z wami. Uprzedź twoich towarzyszy i nie przeszkadzajcie sobie. Mam jedzenie. Wystarczy nam stodoła z sianem, aby się wyspać, i wasza miłość. Przyjdę bez zwlekania.»
Widok pól Dorasa jest naprawdę przygnębiający. Pola i łąki wysuszone i opustoszałe, winorośle wyschnięte, liście i owoce na drzewach zniszczone przez miliony robactwa wszelkiego rodzaju. Nawet blisko domu sad owocowy przedstawia żałosny widok: to umarły zagajnik. Wieśniacy błąkają się to tu, to tam, wyrywając chwasty, przeganiając gąsienice, ślimaki, dżdżownice i inne zwierzątka tego rodzaju. Potrząsają gałęziami drzew, trzymając pod nimi kociołki napełnione wodą, aby utopić motylki, mszyce i inne pasożyty. Pokrywają one to, co pozostaje z ulistnienia, i wyczerpują drzewa do tego stopnia, że umierają. Szukają znaku życia w winnych pędach, te jednak, wysuszone, łamią się, gdy tylko się ich dotknie. Czasem kruszą się u podstawy, jakby miały odcięte korzenie. Co za kontrast z polami Giokany, z jego winnicami i warzywnikami! Pustka przeklętych ziem wydaje się jeszcze większa przez ten kontrast, przez porównanie z urodzajnością innych pól.
«Ciężką ma rękę Bóg Synaju» – szepcze Szymon Zelota.
Jezus czyni gest, jakby chciał powiedzieć: “O, tak!” Nic jednak nie mówi. Pyta tylko:
«Jak to się stało?»
Jakiś wieśniak szepcze przez zęby:
«Krety, szarańcza, robactwo, ale... odejdź! Nadzorca jest oddany Dorasowi [synowi Dorasa]... Nie czyń nam krzywdy...»
Jezus wzdycha i odchodzi. Inny wieśniak, cały zgięty, podpiera jabłoń w nadziei uratowania jej. Mówi:
«Przyjdziemy do Ciebie jutro... kiedy nadzorca będzie w Jizreel na modlitwie... przyjdziemy do Micheasza.»
Jezus czyni gest błogosławieństwa i odchodzi.
Kiedy powraca do rozstaju dróg, zastaje tam wieśniaków Giokany w świątecznym nastroju, szczęśliwych. Otaczają swego Mesjasza i prowadzą Go do swoich ubogich domów.
«Widziałeś to?»
«Widziałem. Jutro przybędą wieśniacy Dorasa.»
«Tak, w tym czasie gdy hieny będą się modlić... To czynimy w każdy szabat... i rozmawiamy o Tobie, o tym, czego dowiedzieliśmy się od Jonasza, od Izaaka – który często do nas przychodzi – i o Twoim pouczeniu z miesiąca Tiszri. Mówimy, jak umiemy. Bo nie potrafimy się obyć bez mówienia o Tobie. A mówimy tym więcej, im bardziej cierpimy i im bardziej nam się tego zakazuje. Ci biedni ludzie... piją życie co szabat... Iluż jednak na tej równinie chciałoby wiedzieć, chciałoby cokolwiek wiedzieć o Tobie, a nie może tu przybyć...»
«Pomyślę i o nich. Bądźcie błogosławieni za to, co robicie.»
Słońce zachodzi, kiedy Jezus wchodzi do okopconej kuchni. Rozpoczyna się spoczynek szabatowy.