Ewangelia według św. Mateusza |
Ewangelia według św. Marka |
Ewangelia według św. Łukasza |
Ewangelia według św. Jana |
Maria Valtorta |
Księga II - Pierwszy rok życia publicznego |
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – |
74. JEZUS ZE SWOJĄ MATKĄ W DOMU JOANNY, MAŁŻONKI CHUZY
Napisane 13 lutego 1945. A, 4478-4481
Widzę Jezusa udającego się do domu Joanny, małżonki Chuzy. Gdy odźwierny rozpoznaje, kto przybył, wydaje taki okrzyk radości, że cały dom jest poruszony. Jezus wchodzi, uśmiecha się i błogosławi.
Joanna biegnie z ogrodu całego w kwiatach i spieszy się, by ucałować stopy Nauczyciela. Również Chuza przychodzi. Najpierw pochyla się głęboko, a potem całuje brzeg szaty Jezusa.
Chuza jest pięknym mężczyzną, mającym około czterdzieści lat. Nie jest zbyt wysoki, lecz dobrze zbudowany, z czarnymi włosami. Na skroniach znać już kilka siwych pasemek. Ma żywe i ciemne oczy, bladą cerę i brodę kwadratową, czarną, zadbaną.
Joanna jest wyższa od męża. Z minionej choroby zachowała jedynie charakterystyczną smukłość, jednak jest mniej wychudzona niż dawniej. Wydaje się strzelistą i giętką palmą, którą wieńczy pełna wdzięku głowa o głębokich oczach, czarnych i bardzo łagodnych. Jej bujne włosy o barwie gagatu są starannie uczesane. Pod ich ciemnym kolorem jeszcze bielsze wydaje się czoło, gładkie i odkryte. Małe, dobrze zarysowane usta odbijają się kolorem naturalnej czerwieni pomiędzy policzkami o delikatnej białości jak płatki niektórych kamelii. To bardzo piękna kobieta.... To ona dała na Kalwarii sakiewkę Longinowi. Tam – zapłakana, wstrząśnięta i cała zakryta; tu – uśmiecha się i ma odkrytą głowę. Ale to ona.
«Czemu zawdzięczam radość przyjmowania Ciebie jako gościa?» – pyta Chuza.
«Potrzebie postoju, bo czekam na Moją Matkę. Przybywam z Nazaretu... i muszę sprowadzić Moją Matkę na jakiś czas. Pójdę z Nią do Kafarnaum.»
«Dlaczego nie do mnie? Nie jestem godna, ale...» – odzywa się Joanna.
«Jesteś godna, lecz Moja Matka ma ze Sobą szwagierkę, wdowę od kilku dni.»
«Dom jest dość duży, by móc przyjąć więcej niż jedną osobę. Dałeś mi tyle radości, że jest on cały otwarty dla Ciebie. Rozkazuj, Panie, Ty, który oddaliłeś śmierć od tego domostwa i przywróciłeś mojej róży kwitnienie i rozwój» – mówi Chuza, popierając prośbę żony. Musi ją bardzo kochać. Zdaję sobie z tego sprawę, widząc jego spojrzenie.
«Ja nie rozkazuję, lecz przyjmuję. Ona jest bardzo zmęczona i wiele cierpiała ostatnimi czasy. Obawia się o Mnie i chcę Jej pokazać, że jest ktoś, kto Mnie kocha» [– mówi Jezus.]
«O! Przyprowadź Ją więc tutaj. Będę Ją kochać jak Jej córka i służąca» – woła Joanna.
Jezus się zgadza. Chuza zaraz wychodzi wydać polecenia.
Wizja się zaciera. Jezus pozostaje we wspaniałym ogrodzie Chuzy zajęty rozmową z nim i jego żoną.
Widzę w tym czasie przybycie do Nazaretu wozu wygodnego i szybkiego, którym Jonatan przyjechał po Maryję. Oczywiście miasteczko jest poruszone z tego powodu. Poruszenie wzrasta, gdy Maryja i jej szwagierka – traktowane przez Jonatana z szacunkiem należnym dwóm królowym – wchodzą do wozu, po powierzeniu kluczy domu Alfeuszowi, synowi Sary. Wóz się oddala. W tym czasie Alfeusz mści się za podłość wyrządzoną Jezusowi w synagodze mówiąc: «Samarytanie są lepsi niż my! Czy widzicie, jak sługa Heroda traktuje Matkę Jezusa?... A my? Wstydzę się, że jestem Nazarejczykiem.»
Wtedy dochodzi do prawdziwej walki dwóch stronnictw. Są tacy, którzy opuszczają wrogą grupę, by podejść do Alfeusza i postawić mu tysiąc pytań: «Ależ oczywiście! – odpowiada Alfeusz. – Goście domu Prokuratora! Czy słyszeliście, co powiedział jego zarządca? “Mój pan prosi Cię, byś zaszczyciła jego dom”. Zaszczycić, rozumiecie? A to jest bogaty i potężny Chuza i jego żona – księżniczka! Zaszczycić! A my czy raczej wy rzucaliście w Niego kamieniami. Jaki wstyd!»
Nazarejczycy nie odpowiadają. Alfeusz mówi z większą mocą:
«Oczywiście, kiedy ma się Jego, ma się wszystko! I można obejść się bez ludzkiego wsparcia. Jednak, czy wam wydaje się nieużyteczne mieć Chuzę za przyjaciela? Czy wydaje się wam korzystniejsze, że nami wzgardzi? To Prokurator Tetrarchy, wiecie o tym? Wydaje się wam to drobnostką? Zachowujcie się, zachowujcie się jak Samarytanie wobec Chrystusa! Ściągniecie na siebie nienawiść wielkich. I wtedy... O! Chcę was widzieć. Bez pomocy z Nieba i z ziemi! Głupcy! Źli! Niedowiarki!»
Grad obelg i wyrzutów trwa. Nazarejczycy odchodzą, zbici z tropu jak zawiedzione psy. Alfeusz pozostaje sam, jak archanioł mściciel na progu domu Maryi...
...Wieczór już zapada, kiedy wspaniałą drogą wzdłuż jeziora przybywa, kłusem mocnych koni, wóz Jonatana. Słudzy Chuzy, którzy czuwają już na progu, uprzedzają i biegną z lampami wzmacniającymi światło księżyca.
Biegnie Joanna i Chuza. Jezus także pojawia się, uśmiechnięty, a za nimi – grupa apostołów. Gdy Maryja wysiada, Joanna upada, chyląc się aż do ziemi, i pozdrawia Ją: «Chwała kwiatowi królewskiego szczepu. Chwała i błogosławieństwo Matce Zbawczego Słowa.»
Chuza czyni pokłon głębszy niż ten, który kiedykolwiek dane mu było uczynić na dworze Heroda i mówi:
«Błogosławiona niech będzie ta godzina, która przywiodła Cię do mnie. Bądź błogosławiona Matko Jezusowa.»
Maryja odpowiada słodko i pokornie: «Błogosławiony nasz Zbawca i błogosławieni dobrzy, kochający Mojego Syna.»
Wszyscy wchodzą do domu, przyjmowani z oznakami największego szacunku. Joanna trzyma Maryję za rękę i uśmiecha się do Niej mówiąc: «Pozwolisz mi, abym Ci usługiwała, prawda?»
«Nie Mnie. Jemu. Służ Jemu i kochaj Go zawsze. A wtedy już wszystko Mi dasz. Świat Go nie kocha... To Moje cierpienie.»
«Wiem. Dlaczego ta obojętność jednej części ludzi, podczas gdy inni oddaliby za Niego życie?»
«Bo On jest znakiem sprzeciwu dla wielu, On jest Ogniem oczyszczającym metal. Złoto się oczyszcza. Zendra opada na dno i się ją wyrzuca. To powiedziano Mi, gdy był jeszcze całkiem mały... I dzień po dniu to proroctwo się wypełnia...»
«Nie płacz, Maryjo. Będziemy Go kochać i bronić» – mówi Joanna, aby Ją pocieszyć.
Jednak Maryja nadal wylewa ciche łzy. Widzi je tylko Joanna w ogarniętym półmrokiem kącie, w którym niewiasty usiadły.
Wszystko się kończy.