Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga II - Pierwszy rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

36. JEZUS, JAN, SZYMON I JUDASZ

IDĄ DO BETLEJEM

Napisane 7 stycznia 1945. A, 4112-4116

Widzę, jak o bardzo wczesnej porze, znowu przy tej samej Bramie, Jezus dołącza do uczniów – Szymona i Judasza. Jezus jest z Janem. Słyszę, jak Jezus mówi:

«Przyjaciele, proszę was, abyście przeszli ze Mną przez Judeę, jeśli to nie jest dla was zbyt uciążliwe. Szczególnie dla ciebie, Szymonie.»

«Dlaczego, Nauczycielu?»

«Trudno jest chodzić po górach Judei... i być może będzie dla ciebie przykre spotkanie z niektórymi z tych, którzy wyrządzili ci krzywdę.»

[Szymon odpowiada:]

«Co do marszu, to zapewniam Cię jeszcze raz, że od czasu, kiedy Mnie uzdrowiłeś, jestem bardziej wytrzymały od młodzieńca. Nie ciąży mi żaden trud, zwłaszcza podejmowany dla Ciebie, a teraz i z Tobą. Co do spotkań z tymi, którzy mnie krzywdzili, nie odczuwam już tego strasznego uczucia. Nie ma do nich najmniejszej urazy w sercu Szymona, odkąd jest z Tobą. Nienawiść opadła razem ze strupami choroby. Nie wiem, wierz mi, co powinienem powiedzieć: że dokonałeś większego cudu uzdrawiając moje ciało zżerane chorobą czy też – lecząc duszę paloną urazą. Myślę, że się nie mylę mówiąc, iż większym cudem był ten drugi. Trudniej jest uzdrowić ranę ducha... Uzdrowiłeś mnie od razu. To cud. Człowiek nie potrafi uleczyć siebie od razu. Nawet jeśli używa wszystkich swych sił, nie uzdrowi swego stanu duchowego, jeśli Ty nie unicestwisz go Swą świętą wolą.»

«Nie mylisz się w swym osądzie» [– odpowiada Szymonowi Jezus.]

«Dlaczego wobec wszystkich tak nie postępujesz?» – pyta Judasz głosem sprzeciwu.

«Ależ, Judaszu [– odzywa się Jan –] On postępuje w ten sposób. Dlaczego przemawiasz tak do Nauczyciela? Czy nie czujesz, że jesteś inny od dnia, kiedy do Niego podszedłeś? Ja byłem już uczniem Jana Chrzciciela, ale zmieniłem się całkowicie od chwili, kiedy On mi powiedział: “Pójdź”.»

Jan – który przeważnie nigdy nie interweniuje i nigdy nie popisuje się w ten sposób przed Jezusem – tym razem nie umie zachować milczenia. Łagodny i pełen uczucia kładzie Judaszowi rękę na ramieniu jakby po to, by go uspokoić. Mówi do niego, nie biorąc nawet oddechu i z przekonaniem. Potem – spostrzegając się, że mówił przed Jezusem – czerwieni się i mówi:

«Przebacz, Nauczycielu. Mówiłem za Ciebie... ale chciałem... chciałem, aby Judasz Cię nie zasmucał.»

«Wiem, Janie. Jednak on nie zasmucił Mnie jako uczeń. Gdy nim [w pełni] będzie, wtedy Mnie zasmuci, jeśli będzie obstawał przy swym sposobie myślenia. Jedna rzecz Mnie zasmuca: uświadomienie sobie, do jakiego stopnia szatan zepsuł człowieka i wypaczył jego myśli. Wiedzcie o tym wszyscy. Wszyscy bowiem macie myśli zmącone przez niego! Jednak nadejdzie, o tak, nadejdzie dzień, gdy będziecie mieć w sobie Łaskę, Moc Boga. Dzięki Jego Duchowi posiądziecie Mądrość. Wtedy będziecie mieć wszystko, by sądzić sprawiedliwie.»

«I wszyscy będziemy sądzić sprawiedliwie?» [– pyta Judasz.]

«Nie, Judaszu.»

«Do kogo więc mówisz: do nas, uczniów, czy też do wszystkich ludzi?» [– pyta dalej Judasz.]

«Mówię najpierw do was, a potem – do innych. Kiedy nadejdzie godzina, Nauczyciel powoła Swych robotników i wyśle ich w świat...»

«Czy już tego nie uczyniłeś?»

«Na razie posługuję się wami, aby powiedzieć: “Jest [już] Mesjasz, przyjdźcie do Niego.” Potem sprawię, że będziecie zdolni nauczać o Mnie i dokonywać cudów w Moje Imię...»

«O! Nawet cudów?» [– woła Judasz.]

«Tak, na ciele i na duszy» [– potwierdza Jezus.]

«O! Jak nas wtedy będą podziwiać!» – myśl o tym napełnia Judasza wielką radością.

«Ale wtedy nie będziemy już z Nauczycielem... co do mnie to zawsze będę się bał czynić coś Boskiego moimi ludzkimi środkami» – mówi Jan i patrzy na Jezusa z zamyśloną i również trochę smutną twarzą.

«Janie, jeśli Nauczyciel pozwoli, powiem ci, co myślę» – odzywa się Szymon.

«Powiedz Janowi. Chcę, abyście sobie wzajemnie udzielali rad» [– mówi Jezus.]

«Ty już wiesz, jaka jest moja rada?» [– pyta Szymon.]

Jezus uśmiecha się i milczy.

«Dobrze więc. Mówię ci, Janie, że ani ty, ani my nie powinniśmy się obawiać. Opierajmy się tylko ciągle na mądrości świętego Nauczyciela i na Jego obietnicy. Jeśli On mówi: “wyślę was”, to znaczy, że wie, iż może nas wysłać, i że nie zaszkodzimy ani Jemu, ani sobie, to znaczy – sprawie Bożej, która wszystkim nam jest droga jak ledwie poślubiona małżonka. Jeśli On obiecuje nam przyoblec naszą nędzę intelektualną i duchową blaskiem mocy, jaką Ojciec dał Mu dla nas, powinniśmy być pewni, że to uczyni. Będziemy zdolni nie sami z siebie, lecz dzięki Jego miłosierdziu. Z pewnością więc wszystko to się stanie, o ile do naszego działania nie włączymy pychy ani ludzkich pragnień. Myślę, że wtedy dopiero nie wypełniłaby się obietnica Chrystusa, gdybyśmy pierwiastkami ziemskimi popsuli naszą misję, która jest cała duchowa. Nie stałoby się tak jednak z powodu niemocy z Jego strony, lecz tylko dlatego, że skrępowaliśmy Jego potęgę sidłami naszej pychy. Nie wiem, czy dobrze to wyraziłem» [– kończy Szymon.]

«Bardzo dobrze mówisz – odzywa się Judasz. – To ja jestem w błędzie. Ale, wiesz... myślę, że w końcu chcieć być podziwianym jako uczeń Mesjasza – który tak bardzo jest Jego, że zasłużył na czynienie tego, co On czyni – to pragnąć wzrostu potęgi osoby Chrystusa wśród ludzi. Chwała Nauczycielowi, który ma takich uczniów. To chciałem powiedzieć.»

«Nie wszystko jest błędne w tym, co mówisz. [– odpowiada Szymon –] Jednak... Spójrz, Judaszu, pochodzę z grupy społecznej, która jest prześladowana za to... za to, że źle zrozumiała, kim jest i jaki powinien być Mesjasz. Tak. Oczekiwaliśmy Go z dokładnym wyobrażeniem Jego osoby, nie mogliśmy więc nie wpaść w błędy, jakimi są bluźnierstwa wobec Prawdy i bunt wobec rzymskiego prawa. To dlatego zostaliśmy ukarani przez Boga i przez Rzym. Chcieliśmy widzieć w Chrystusie zdobywcę i wyzwoliciela Izraela, nowego Machabeusza, większego niż wielki Juda Machabeusz... Nic poza tym. A dlaczego? Ponieważ bardziej niż o sprawy Boże troszczyliśmy się o nasze sprawy: o sprawy ojczyzny i jej obywateli. O! Sprawy ojczyzny są również święte, lecz czymże one są wobec wieczności Nieba?

Ileż długich godzin prześladowań [przeżyłem] najpierw, a potem – oddzielenia, kiedy jako uciekinier chowałem się w norach dzikich zwierząt, dzieląc z nimi posłanie i pokarm, by wymknąć się patrolom rzymskim, a przede wszystkim donosom fałszywych przyjaciół. Czekając na śmierć, odczuwałem z wyprzedzeniem smak grobu w mojej grocie trędowatego... Jakże wiele rozmyślałem i widziałem: ujrzałem prawdziwą sylwetkę Chrystusa... Twoją, Nauczycielu pokorny i dobry, Twoją, Nauczycielu i Królu ducha, Twoją, o, Chrystusie, Synu Ojca. Nie prowadzisz nas na królewskie dziedzińce, które są prochem, ani do boskości błota, lecz – do Ojca. Ty... O! Łatwo mi iść za Tobą... Bo – wybacz mi śmiałość, która jest usprawiedliwiona – bo widzę Cię takim, o jakim myślałem. Rozpoznaję Cię. Od razu Cię rozpoznałem. Nie było to poznaniem Ciebie, lecz rozpoznaniem Kogoś, kogo moja dusza już znała...»

«To dlatego cię powołałem... i to dlatego zabieram cię ze Sobą teraz w Moją pierwszą wędrówkę po Judei. Chcę, abyś poznał Mnie w pełni... i chcę, aby także ci – których wiek czyni mniej usposobionymi do poznania prawdy przez surową medytację – wiedzieli, jak ich Nauczyciel doszedł do tej godziny... Zrozumiecie to potem. Jesteśmy niedaleko Wieży Dawida. Blisko jest Brama Wschodnia.»

«Tędy wychodzimy?» [– dziwi się Judasz]

«Tak, Judaszu. Najpierw pójdziemy do Betlejem. Tam gdzie się narodziłem. Dobrze byłoby, żebyście wiedzieli... i powiedzieli o tym innym. To też stanowi część poznania Mesjasza i Pisma. Odnajdziecie proroctwa zapisane w rzeczach. Przemówią do was już nie głosem proroctwa, lecz – historii. Obejdźmy pałac Heroda...»

«Stary lis, złoczyńca i rozpustnik!»

«Nie osądzajcie. Do Boga samego należy sąd. Chodźmy ścieżką pośród ogrodów. Zatrzymamy się w cieniu starego drzewa, blisko jakiegoś gościnnego domu, dopóki słońce praży. Potem pójdziemy dalej.


   

Przekład: "Vox Domini"