Kolor streszczenia |
Kolor komentarzy |
Kolor cytatów |
Rozdział I
ŻYCIE JAKO PROCES POZNAWCZY
Komentarz tego rozdziału rozpocznę od
ogólnego wprowadzenia do TS. Jest to konieczne, bo pojęcie systemu choć
jest bardzo popularne jest zupełnie źle rozumiane nie tylko przez ogół
ale i przez fachowców. Ponadto bez tego wprowadzenia nie będzie
możliwe zrozumienie dlaczego Lorenz myli pojęcia TS ogólnej i liniowej,
choć wnioski ogólne wyciąga zupełnie poprawne!
W starożytności przez system rozumiano zbiór elementów wraz z powiązaniami, tworzący pewną całość. Ludwig von Bertalanffy był austriackim biologiem, który w 1937 roku ożywił ten termin, gdy przedstawił koncepcję teorii systemów żywych w celu zlikwidowania sporu, jaki istniał między witalistami i mechanicystami na gruncie biologii. Bertalanffy zaproponował, by organizmy żywe traktować jako zorganizowane całości o charakterze dynamicznym. Tym samym organizm żywy byłby czymś więcej niż suma jego części składowych. Organizm żywy to system otwarty, który do działania i utrzymywania równowagi (dynamicznej) z otoczeniem wymaga dopływu z zewnątrz informacji i energii. Jest bardzo ważne, byś zrozumiał, że znaczenie słowa system w ujęciu Bertalanffiego jest zupełnie inne niż systemu w starożytności. Tak samo jak słowo pole elektryczne nie ma nic wspólnego z słowem pole używanym potocznie, system Bertalanffiego jest zupełnie nowym pojęciem. W potocznej mowie używamy tego słowa w obydwu znaczeniach np. mówiąc: system prawa i system nerwowy. Jednak przymiotnik od pierwszgo systemu to raczej systematyczny, a od drugiego - systemowy. Powiązania w systemie tradycyjnym mają charakter porządkowy, zaś u Bertalanffiego są prawdziwymi siłami i oddziaływaniami. Jak zwykle gdy wprowadzany jest do nauki nowy termin w pierwszym okresie jego stosowania zapanowało pewne zamieszanie, lecz w wypadku systemu sprawa jest o wiele poważniejsza, bo problem ma naturę nie tylko terminologiczą. Rzecz w tym, że istnieją pozornie dwie teorie systemów. Ogólna TS - bo tak nazwano propozycję Bertalanffiego - z miejsca zaczęła odnosić sukcesy, bo wyjaśniała wiele spraw, jednak wraz z wzrostem jej popularności pojawiły się niezrozumiałe problemy... Spektakularny rozwój TS rozpoczął się tuż po wojnie, gdy na skutek potrzeb wojska rozwinęła się liniowa TS związana z regulacją i sterowaniem. Związana z tym teoria informacji szybko skierowała uwagę uczonych na pojęcie entropii a tym samym teorię potencjału, który też jest funkcją liniową, ale wówczas odezwali się termodynamicy twierdząc, że z TS jest coś nie w porządku, bo twierdzenie, że w organizmach żywych entropia z czasem nie wzrasta jest z punktu widzenia teorii potencjału nie do utrzymania. Organizmy żywe wydawały się działać niezgodnie z liniową TS i z drugą zasadą termodynamiki, która twierdzi, że możliwe są w przyrodzie tylko procesy prowadzące do wzrostu entropii. I wtedy pojawił się Ilya Prigogine, który "powrócił" do klasycznego sformułowania Bertalanffiego i pokazał, że w organizmach żywych zachodzą procesy, które chociaż są takie same jak na zewnątrz, to jednak są uzależnione od siebie nawzajem, są wzajemnie "sprzężone" i są dla siebie wzajemnie układami odniesienia. Innymi słowy wnętrze systemu żywego trzeba traktować jak świat sam w sobie i inaczej liczyć entropię, a wówczas nie ma paradoksu. Prigogine pokazał, że nie musimy przeprowadzać rewolucji w myśleniu gdy zajmujemy się systemami żywymi, za to musimy stworzyć swiostą teorię względności obliczeń gdy chcemy uzgodnić bilans entropii żywego organizmu. Po pierwsze entropia całego układu nie maleje, bo to oznaczałoby cudowne rodzenie się energii czyli pogwałcenie prawa zachowania energii i materii. Po drugie w systemie żywym, który do życia pobiera energię z zewnątrz, o jakim możemy powiedzieć, że jest oddalony od stanu równowagi, zachodzą procesy które należy bilansować wzajemnie, niejako zapominając o tym, że istnieje świat zewnętrzny, a dopiero końcowy wynik traktować jako 'produkcję' entropii. Postępowanie Prigogine'a przypominało geografa, który przy pomocy płaskich map odwzorowuje okrągłą kulę ziemską, i zostało uhonorowane nagrodą Nobla w 1977 roku. Jednak to postępowanie świadczy o kompletnym niezrozumieniu zjawiska określanego jako system. Nota bene, wiedeński przyjaciel, który powiedział Lorenzowi, że organizmy żywią się ujemną entropią to chyba Prigogine... (a tutaj dodatkowe informacje o rozwoju pojęcia entropii i drugiej zasady termodynamiki) Żeby wyjaśnić co to oznacza chcę Ci zwrócić uwagę na dwa odkrycia z zupełnie innych dziedzin. Pierwsze to odkrycie Kurta Gödla z 1931 roku. Ten austriacki matematyk wstrząsnął podstawami matematyki, gdy opublikował niepozorny artykuł, w którym pokazał pewien błąd logiczny w książce Bertranda Russella z zakresu podstaw matematyki. Istota odkrycia sprowadzała się do twierdzenia, że nie da się opisać teorii językiem tejże teorii. Mówiąc inaczej, jeśli jakieś zdanie zawiera stwierdzenia dotyczące granic lub nieskończoności, to na pewno potrafimy pokazać związany z nim paradoks. Mówiąc jeszcze inaczej - systemowo - nie da się opisać systemu, gdy znajdujemy się wewnątrz niego, trzeba wyjść na zewnątrz dla dokonania oceny. Odkrycie to, traktowane jako fundamentalne w matematyce, jest nie do końca rozumiane w teorii systemów, a w każdym razie nikt nie wie jak porównywać dwie różne miary: wewnętrzną i zewnętrzną. Drugim jest odkrycie Beniamina Lee Whorfa w dziedzinie językoznawstwa. Ten chemik z wykształcenia, lingwista z zamiłowania, pracował jako agent ubezpieczeniowy firm. W czasie sporządzania opisów zajścia po pożarach zauważył, że ludzie żyją nie w rzeczywistym świecie tylko w świecie zbudowanym z wyobrażeń ukształtowanych przez język. My też dobrze znamy to zjawisko, które każe domyślać się, że wieloryb jest rybą, głownia szabli to jej rękojeść a oportunista to człowiek stawiający opór. Whorf wysunął hipotezę, nazwaną potem hipotezą relatywizmu językowego, że ludzie myślący różnymi językami żyją de facto w zupełnie różnych światach. Nie zauważają tego ludzie, gdy dwa różne języki mają podobną strukturę za to porozumienie staje się prawie niemożliwe, gdy dwa języki opierają się na dwu różnych zasadach. Takie różne języki generują różne wyobrażenie o świecie. Pokazał taki przykładowy język (indian Hopi) w którym nie ma pojęcia czasu, a co za tym idzie ludzie posługujący się nim nie potrafią wyobrazić sobie nieskończoności ani... Nieba. Whorf zwracał uwagę, że choć ogromna większość języków to języki z podmiotem i orzeczeniem, lub jak kto woli rzeczownikiem i czasownikiem, to nie powinno nam sugerować iż jest to jedyny sposób "pokawałkowania" naszej rzeczywistości. Wracając do systemów żywych - ale dotyczy to w ogóle wszystkich systemów - podstawową ich cechą jest niemożność opisania ich wnętrza i ich otoczenia w tym samym języku. Wnętrze systemu i jego otoczenie to dwa różne światy. Oczywiście Bertalanffy powiedziałby, że jego wnioski nie idą tak daleko, ale faktem jest, że pojęcie systemu żyje dziś własnym życiem i umożliwia nam alternatywne spojrzenie na świat w stosunku do słowa układ. W układzie przede wszystkim stwierdzamy ruch, a w systemie działające siły i te siły trzeba traktować nierozdzielnie z obiektem, który jest ich nośnikiem, i tak jak nie umiemy wyobrazić sobie elektronu bez otaczającego go pola sił tak też nie potrafimy wyobrazić sobie męża i żony nie oddziałujących na siebie w systemie rodzina. Choć wielu badaczy i uczonych posługuje sie dziś tym pojęciem coraz bardziej świadomie, jednak nie można go stosować do badań ilościowych bo nauka nie opanowała sposobu przeliczania parametrów wewnątrzsystemowych na parametry otoczenia. Gdy otoczenie jest nieograniczone (to znaczy system nie odczuwa granic) stosuje się miarę liniową i liniową algebrę, ale te zasady nigdy nie stosują się do wnętrza systemu. Jednak pojęcia systemowe są pojęciami fundamentalnymi naszej natury i każdy z nas posługuje się nimi intuicyjnie. Logikę systemową czujemy, mimo, że nie potrafimy często tego uzasadnić. Kiedy filozof mówi "wiem, że nic nie wiem" my dobrze wiemy co ma na myśli, mimo, iż zdanie to z punktu widzenia logiki arystotelesowskiej, jest logiki pozbawione. Gdy układ oddziałuje na siebie (wyjście układu połączone jest z wejściem) lub na inny układ, mówimy, że jest sprzężony. Gdy oddziaływanie rośnie mamy do czynienia ze sprzężeniem dodatnim, a gdy maleje, z ujemnym. Gdy "nic się nie dzieje" mimo przepływu sygnałów, to stan jest ustalony. Ten opis dotyczy układów liniowych, dobrze poznanych i stosowanych w cybernetyce, zaś co do systemów otwartych (czyli systemów Bartalanffiego), w zasadzie nie możemy mówić o sprzężeniu tylko o wzajemnym oddziaływaniu, które trzeba określić niezależnie. Sprzężenie może być informacyjne lub energetyczne, zaś różnych oddziaływań między systemami otwartymi mogą być tysiące a ich odpowiednikiem stanu ustalonego jest stan stacjonarny. W liniowej TS układ to taka czarna skrzynka, która ma wejście i wyjście sygnału, a ponieważ jest on przez skrzynkę jednoznacznie modyfikowany, potrafimy go wyliczyć gdy znamy charakter zmienności sygnału na wejściu. Łączenie wielu takich czarnych skrzynek na różne sposoby pozwala modelowo odtworzyć zachowanie wielu procesów z życia codziennego. Ważne jest, byś zdawał sobie sprawę, iż ze znajomości charaktrystyki elementów składowych możemy jednoznacznie wyliczyć zachowanie układu, czyli przebieg zmienności sygnału dla dowolnie skomplikowanego układu złożonego. Systemy sterowania i regulacji są systemami liniowymi, jednoznacznymi i wyliczalnymi a więc z systemami w sensie Bertalanffiego nie mają nic wspólnego. Cała nomenklatura związana z sprzężeniami i strumieniem ujemnej entropii w ogólnej TS jest bez sensu. Jednak wiedzieć należy, że każde przesłanie informacji do układu jest również przesłaniem energii a tym samym powoduje fizyczne oddziaływania, jednak nie są to oddziaływania w sensie ogólnej TS. W TS ogólnej jest inaczej niż w TS liniowej. Nawet dla najprymitywniejszego systemu otwartego nie znamy rozwiązań ścisłych, a wszystko wskazuje na to, że takim najprostszym systemem jest... atom. Dla kogoś, kto zna dobrze cybernetykę, ale słabo ogólną TS, to ostatnie zdanie może być zaskakujące, ale z czasem wszystko się wyjaśni. Aby to co mówię o systemach otwartych było jasne od początku, skupię się na komórce jako systemie jednostkowym. Widziałem kiedyś rysunek, który miał dobitnie czytelnikowi unaocznić co to znaczy wewnątrz i zewnątrz żywego organizmu. Jedną linią narysowana była sylwetka psa, ale w taki sposób, że kreski biegnące od pyska zdążały bezpośrednio do otworu pod psim ogonem, a dawało to efekt rozpadu psa na połówkę górną i dolną. Jeżeli pies połknie kamyczek, to rzeczywiście przeleci on przez jego wnętrzności jak przez tunel ale "do psa", do wnętrza jego organizmu nie wniknie. Pies dla kamyczka nie jest systemem otwartym. Być w systemie to znaczy coś zupełnie innego niż być na zewnątrz niego. Wewnątrz systemu i na zewnątrz działają inne prawa. Symbolicznie możemy je określić, że wewnątrz jest jak w rodzinie a na zewnątrz jest dżungla. Dwie komórki drożdży, które dopiero co powstały z komórki pierwotnej nie są systemem - są identyczne i nic je nie łączy oprócz pochodzenia, ale dwukomórkowa zygota to co innego, to organizm. Setka tajemniczych, dotąd nie poznanych sił spaja te dwie komórki w jedno i sprawia, że każda komórka gra przypadającą na nią w rodzinie rolę. Każda kolejna wie jakie jest jej miejsce w organiźmie, ile razy wolno jej się podzielić i kiedy ma popełnić samobójstwo, aby usunąć się dla innej, bardziej potrzebnej w danym miejscu. Dobro organizmu, systemu, ważniejsze jest niż dobro własne komórki. Bertalanffiego uderzyło spostrzeżenie, że każdy organizm żywy musi wchłaniać energię aby utrzymać się przy życiu. Stwierdził, że równowaga systemu otwartego jest równowagą dynamiczną, równowagą różnych sił w trakcie przepływu przez system strumienia energii. Organizm musi pobrać tę energię z otoczenia, musi ją zdobyć, aby istnieć. Jak wiemy w pierwotnym oceanie były dwa rodzaje organizmów, takie, które potrafiły pobrać ją bezpośrednio i takie, które pobierały ją pożerając inne żyjątka. Jest zadziwiające, że taki pantofelek (Paramaecium) wolał euglenę zatrzymać wewnątrz swego ciała jako współpracownika, niż go pożreć. Dwie komórki tworzą system, gdy im się to bardziej opłaca niż walczyć o przeżycie. Biologowie mówią, że choroba to fiasko negocjacji na temat współpracy między człowiekiem i bakterią. Współpraca nie jest wtedy, gdy dwie komórki się dzielą, tylko gdy nawzajem uzupełniają. Dwie niezróżnicowane komórki nie mogą utworzyć systemu, ale np. kobieta i mężczyzna, mogą. Siłą spajającą system jest najogólniej mówiąc współpraca. System może składać się z podsystemów, ale jego granica podziału zatrzymuje się na współczesnej definicji życia. Przyjęło się mówić, że wirus nie jest systemem żywym tylko strukturą, dlatego mówiąc dzisiaj o pojedyńczej komórce nie mówi się o podsystemie do przyswajania energii tylko o strukturach lub układach do tego przystosowanych. W organiźmie wielokomórkowym można już mówić o systemie oddechowym, systemie nerwowym, sytemie wydalniczym ale te wyspecjalizowane podsystemy organizmu za cenę specjalizacji straciły zdolność do życia samodzielnego. Każdy z tych podsystemów jest tym bardziej uzależniomy od pozostałych im bardziej wyspecjalizowaną spełnia funkcję. Gdy obserwuje się taki rozwinięty podsystem w postaci wyjętej z całości trudno wyobrazić sobie jak mogło dojść do jego powstania, tak samo jak trudno wyobrazić sobie skąd wzięła się pojedyńcza komórka. Łatwość powstawania systemów ludzkich jest pod tym względem bardzo myląca, gdyż powstawanie nowego systemu jest zawsze "momentalne", jest interfenomenem i towarzyszy mu wydzielenie energii. Powstanie systemu jest odpowiedzią jego składowych elementów na nacisk środowiska. Obowiązuje tu zasada najmniejszego działania: gdy razem jest łatwiej żyć, to dlaczego egzystować osobno. A teraz słów parę o tekście Lorenza. Określenie sprzężenie używamy gdy mówimy o oddziaływaniach systemu z otoczeniem lub dwóch systemów ze sobą. Sprzężenie jest cechą oddziaływania a nie czynnikiem oddziałującym. Mówienie, że organizmy żyją dzięki sprzężeniu (czy to dodatniemu czy ujemnemu) jest nieporozumieniem. Drugim nieporozumieniem jest użycie pojęcia entropii. Lorenz pisał swą książkę, gdy jeszcze nie uświadomiono sobie w pełni wniosków filozoficznych jakie wynikają z prac Prigogine'a. Dla Prigogine'a najważniejsze było usunięcie niezgodności w bilansie entropii a nie pojęcia systemowe. Nasza Nauka (z całym szacunkiem) nie potrafi poprawnie bilansować entropii czyli przeliczać parametry wewnątrzsystemowe na te spoza systemu, niestety. Gdyby Lorenz wiedział coś o fenomenie zwanym free-energy być może w ogóle nie napisałby pierwszego podrozdziału... |