List nr 29 - Czy zabierać przywileje emerytalne dawnym ubekom?
W moim prywatnym odczuciu - tak, ale Tobie chodzi o tego jednego "ubeka", którego postrzegam zupełnie inaczej niż pozostałych, generała Jaruzelskiego. Jednak żebyś zrozumiał wielkość tego człowieka wskazane jest żebyś zobaczył jego "tło", mianowicie Lecha Wałęsę. Tak się składa, że nigdy nie studiowałem uważnie życiorysu ani jednego ani drugiego, zatem moja charakterystyka każdego z nich jest powierzchowna i oparta na popularnych gazetowych doniesieniach, jednak jak wiesz, wnioski z obserwacji często wyciągam zupełnie inne niż większość.
Wałęsa to typowy samiec alfa, autorytarny, skuteczny w działaniu choć nie prostolinijny (nie chcę, lecz muszę), religię traktujący instrumentalnie choć (prawdopodobnie) głęboko wierzący, o kulturze powierzchownej a nie płynącej z serca (podam mu nogę a nie rękę), doskonały przywódca, choć zerowy menadżer. W czasach Solidarności rzeczywiście absolutnie numer jeden jako przywódca na barykadzie. Natomiast Wojciech Jaruzelski to człowiek świetnie wykształcony w zakresie swego działania, doświadczony i doceniany jako skuteczny w tym co robi (w stosunkowo młodym wieku doszedł do stopnia generała), powściągliwy i o dużej kulturze, czemu wielokrotnie dawał wyraz przed kamerami, przez towarzyszy charakteryzowany jako wielki patriota. Sądzę, że raczej menadżer niż przywódca.
Roku pamiętnego porozumień sierpniowych, doszło do konfrontacji między władzą a resztą narodu. Nim pójdziemy dalej należałoby przypomnieć co to znaczy być podległym władzy. Jest taki moment w filmie Pasja Mela Gibsona, w którym Jezus stając przed miejscem kaźni przypomina sobie słowa, jakie wcześniej wypowiedział do ludzi. "Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz swoje życie oddaje za owce. Nikt mi go nie odbiera, ale ja oddaję je z własnej woli." Otóż Jezus dlatego mógł tak powiedzieć, gdyż ani przez moment nie sprzeciwił się katom, ani jednym gestem. On DAŁ swoje życie, a nie oni mu je zabrali. Maksymalny opór jaki można przeciwstawić władzy to opór bierny - dalej zaczyna się negacja władzy, zaczyna się walka z nią. W tym miejscu wstawię cytat z mojej pracy konkursowej jaką napisałem w 1981 roku, w której oceniając sytuację w Polsce przewidziałem bezkrwawy upadek komunizmu.
Polska. To co się ostatnio w niej dzieje jest ewenementem, który nie miał dotychczas miejsca w historii, dlatego chcę go głębiej zanalizować.
Chrystus mówiąc o różnicach między grupami ludzi mówi o narodach. Naród żydowski ma swoją samoświadomość od kilku tysiącleci. Polacy, od niedawna. Historia Polski liczy zaledwie tysiąc lat i tyleż lat liczy wiara Polaków. Cementowały i ujednolicały ten kraj najazdy obcych, bo naród rolniczy, cierpliwy, wytrwały, przywiązany do ziemi ojców rozumiał, że to jedność i wola przetrwania da zwycięstwo. Doświadczenia dziejowe hartowały i wzmacniały morale narodu polskiego, choć drogo za nie musiał zapłacić. Ostatnia wojna zrównała go w niedoli a przemiany powojenne - ekonomicznie. Naród wybrał władzę i zaczęła się budowa ustroju socjalistycznego. Tu trzeba zrobić dygresję.
Problemy decyzyjne jakie podejmuje system są trojakiego rodzaju. Po pierwsze musi zdać sobie sprawę jakie cele chce osiągnąć. Po drugie musi rozpatrzyć drogi prowadzące do tych celów tzn. musi wykonać pracę optymalizacyjną. Wreszcie musi wybrać którąś z dróg, to jest musi zdecydować, które środki przeznaczyć do realizacji. W państwach rozwiniętych, dojrzałych politycznie, społecznie i ekonomicznie, władza jest wybierana a tym samym państwo możemy podzielić na dwa podsystemy: władzę i poddanych. Władza jako system żywy, dynamiczny z jednej strony realizuje swe zadania, a z drugiej stara się wywalczyć maksymalne korzyści. Rolę postulatora określającego cele realizuje tak: najpierw słucha co podwładni chcą otrzymać a następnie umieszcza ich pragnienia w swoich programach wyborczych. Rolę optymalizatora realizuje przez ekspertów.
Przeważnie władza traktuje rządzenie jako przywilej a nie rozwiązywanie trudnych problemów decyzyjnych, a więc w tym zakresie ma na usługi naukowców. Natomiast role realizatorów władzy (divide et impera) każdy decydent sprawuje sam! Władza jako system żywy dąży do umocnienia się: w kapitalizmie poprzez wzmożenie dynamiki państwa w zakresie efektywności, nie licząc się z prawdziwymi potrzebami jego obywateli. W socjalizmie władza dezinformuje podwładnych i przecina wszelkimi sposobami ich oddziaływania zwrotne. Jedna i druga władza oczywiście dba przy tym by mieć maksymalne pożytki.
Naród polski wielokrotnie wybierał władzę socjalistyczną i ... wielokrotnie przekonywał się, że coś nie jest w porządku. Najkrócej można to określić, iż władza nie spełnia pokładanych w niej nadziei, czyli programy nie są realizowane. Przyczyny tego zjawiska teoria systemów tłumaczy natychmiast: władza samoorganizuje się w system żywy i broni swych interesów walcząc z resztą narodu jak z wrogim środowiskiem. Ale dopóki podwładni przestrzegają reguł rytualizacji, walka jest ograniczona. Gdy podwładni, robotnicy, wychodzą na ulicę rytualizacja zostaje złamana, walka, sprzężenie dodatnie rozbieżne narasta i dochodzi do rozlewu krwi. Wówczas następuje we władzach zmiana ludzi najbardziej skompromitowanych tzn. "zabicie" głównych wrogów, a więc osiągnięte zostaje "zwycięstwo". Zaczyna się od nowa faza spokojnej walki zastępczej, zmagań zrytualizowanych, które trwają przez następne lata. I tak w Polsce odbyło się trzy razy. Ale świadomość ogółu społeczeństwa rośnie, rośnie świadomość walki społeczeństwa z władzą, tyle tylko, że za każdym razem jest to "zupełnie inna władza", bo bez tego odsunięcia winnych nie możnaby zastosować normującej życie rytualizacji.
I oto przychodzi rok 1980. Znowu dochodzi do wzmożenia walki, ale tym razem społeczeństwo nie dokonuje złamania rytualizacj, lecz przesuwa jej granice i doprowadza do uznania przez władze strajku jako czegoś dopuszczalnego.
Sprecyzujmy o co chodzi. Gdy Wałęsa oręduje do narodu: "...wy pracujcie. My sami porozumiemy się z władzą, my to załatwimy za wszystkich robotników", to w genialny sposób zmniejsza dobrowolnie reaktywność systemu "podwładni" z większej od jeden, na mniejszą. To, że nie wezwał całego narodu do poparcia czynnym strajkiem, zdecydowało, iż władza, acz niechętnie porozumiała się z podwładnymi. Lecz na dalszą metę władza nie może sytuacji zostawić w takim stanie; wiadomo było, że jej mocno dodatnia reaktywność, czego przykłady dawała wielokrotnie, zmusi ją do radykalnego posunięcia. Ale posunięcie generała Jaruzelskiego było równie genialne jak czyn Wałęsy. Zmiana bagnetów na gumowe pałki jest rytualizacją! A więc jedna i druga strona zrezygnowała z nieograniczonej walki i zdecydowała się na walkę zastępczą, na zawody. Sprzężenie zwrotnie jest ujemne rozbieżne a więc musi doprowadzić do równowagi. Jednak nie będzie to równowaga ani łatwa ani miła. Polska przeżyje głębokie załamanie gospodarcze, ale wówczas dojdzie do pełnego zjednoczenia narodu.
Wielki polski cybernetyk [oczywiście Marian Mazur] tak mówi między innymi o sprzężeniu ujemnym rozbieżnym: "Nadmierna rygorystyczność kierownictwa prowadzi do tego, że pracownicy nie tylko przestaną przejawiać jakąkolwiek inicjatywę, lecz nawet posłusznie będą się przyczyniać do powstawania strat spowodowanych błędnymi decyzjami kierownictwa, np.: do produkowania towarów nie znajdujących nabywców. W celu odwrócenia szkód wywołanych nadmierną rygorystycznością, trzeba ją potem nie tylko złagodzić, lecz nawet pobudzać stłumioną inicjatywę nagrodami". Oczywiste jest, że tylko jedna istnieje droga odbudowania sprzężeń między władzą i podwładnymi, a jest to zlikwidowanie przywilejów wynikających z samej tylko przynależności do grup rządzących. I trzeba jeszcze zauważyć, a jest to niezwykle istotne spostrzeżenie, że nowy system, który powstanie w Polsce po osiągnięciu równowagi będzie żywym systemem zorganizowanym, ale zupełnie innym od Japonii.
Chyba rozumiesz, że przez lata jakie minęły moja opinia o generale Jaruzelskim zmieniła się na jeszcze lepszą. Za to o górnikach z kopalni "Wujek", muszę stwierdzić, że zachowali się jak dzieci, które niczego nie zrozumiały i na głos ojca każącego im zamilknąć odpowiedziały podniesieniem ręki. Nic dziwnego, że parę palców uległo złamaniu gdy ojciec dał klapsa. Jednak fakt, że nadal dają sobą manipulować różnym pseudopatriotom i wrogom Polski świadczy o pysze i głupocie - co stwierdzam z ubolewaniem.