Alec Newald - "Koewolucja"
5
LEKCJE HISTORII Z PRZYSZŁOŚCI
Od czego powinnam zacząć? — zastanawiała się Zeena. — Może najlepiej
będzie od Starszych.
— Starszych? — wtrąciłem.
— Istot podobnych do spotkanego przez ciebie Strażnika. Mają oni
starożytny rodowód, a ich wiek sięga setek ziemskich lat. Ich
przodkowie, którzy są również moimi przodkami, są też twoimi dalekimi
przodkami, przynajmniej w pewnej części. Nie przerywaj mi teraz!
Zeena zbyła mnie, zanim myśl na dobre wykrystalizowała się w mojej
głowie.
— Kwestia ta jest dostatecznie trudna do wyjaśnienia nawet bez
przerywania. Zrobimy przerwę na pytania nieco później — dodała. — Ci
nasi odlegli wspólni przodkowie odwiedzali Ziemię wiele razy, jednak
dla ciebie najważniejsza jest wizyta sprzed dwóch milionów lat według
waszej skali czasu. Oni nie byli pierwszymi [obcymi istotami], którzy
taką wizytę złożyli. Prawdę powiedziawszy, oni, a także inni
zamieszkiwali i eksplorowali to, co nazywacie systemem słonecznym
przez setki milionów lat. Podróżnicy ci uporządkowali wcześniejsze
próby wytworzenia gatunków, czy też rasy humanoidów na Ziemi, co w
końcu doprowadziło do powstania homo sapiens. Nie posunę się do
stwierdzenia, że to moi starożytni przodkowie ponoszą wyłączną
odpowiedzialność za twoją rasę, gdyż do jej powstania przyczyniły się
połączone wysiłki wielu ras istot pozaziemskich i wszystkie one w
pewnym momencie zgłaszały swoje pretensje do miana waszych stwórców.
Właściwie, to nie były nawet kłamstwa, tylko swego rodzaju
wyolbrzymianie faktów. Nie przerywaj, proszę. Wszystko wyjaśnię w
odpowiedniej kolejności. Pod wieloma względami to wy stworzyliście lub
przynajmniej dostroiliście swoją rasę. Ten trwający do dzisiaj proces
został błędnie nazwany "ewolucją". "Naturalny postęp gatunków" jest
terminem stworzonym jakiś czas temu przez jeden z bardziej dociekliwych
umysłów waszego gatunku. Wielu sądziło, że wyjaśnia on drogę ewolucji i
że ma ona kres. Ale taki sposób myślenia pozostawia wiele pytań bez
odpowiedzi, no bo jak i kiedy motyl otrzymał swoje skrzydła? Nie będę
dalej drążyć tego tematu, gdyż mamy do omówienia sprawy ważniejsze, bez
wątpienia jednak pojmujesz, o co mi chodzi. Być może znajdziemy na to
czas później. Opowiem natomiast o historii twojej rasy, jest bowiem
rzeczą ważną, abyś znał własną przeszłość oraz wiedział, że ewolucja w
ujęciu takim, w jakim ją pojmujesz, jest mitem. Zmiany nigdy nie
przebiegają wolno, zawsze natomiast są planowane. Potem pokażę ci, że
nic w tym wszechświecie - przeszłość, teraźniejszość bądź przyszłość
według twojej skali czasu - nie jest pozostawione przypadkowi.
Przepraszam za tę dygresję. Część moich starożytnych Starszych
pozostała z twoją rozwijającą się rasą. Inni odeszli. Co jakiś czas
dochodziło do konfliktów z innymi rasami istot pozaziemskich o to, co
było najlepsze dla tych czy dla tamtych, podobnie jak teraz na waszej
planecie wybuchają konflikty pomiędzy wami samymi. Musisz zrozumieć, iż
Ziemia jest miejscem szczególnym. Jest bardzo piękna i niejeden pragnął
wziąć ją we władanie. W tej chwili nie ma bezpośredniego zagrożenia,
ale zawsze powinniście mieć się na baczności. Nawet my, choć nie chcemy
panować na Ziemi, chętnie byśmy tam zamieszkali. Ale nie możemy - nie
wolno nam - ingerować w procesy, które właśnie teraz zachodzą na waszej
planecie. Muszę jednak dodać, że są inne rasy istot pozaziemskich,
które będą wam w tym przeszkadzały i dlatego musicie uważać. Część
zachodzących procesów, bądź tych, które niebawem się rozpoczną, stanowi
bezpośredni rezultat poczynań naszych antycznych Starszych. Nawet
piramidy są spuścizną po nich, pozostawioną po to, aby pomóc wam w
przebudzeniu, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Piramidy są dla was
bardzo ważne i właśnie stamtąd w niedalekiej przyszłości nadejdzie
postęp nieoczekiwanej natury. W swoim czasie oraz w zgodzie z prawami
ewolucji twoja rasa uzyska dostęp do wszelkiej wiedzy. W jakimś
wszechświecie musi jeszcze zostać sztucznie stworzona pewna siła, o
której mój lud wie, że jest znacznie potężniejsza lub mądrzejsza niż to
prawo naturalne. Zaufaj moim słowom, gdyż moja rasa dobrze zna cenę
igrania z prawami ewolucji. Ostrzeglibyśmy wasz lud, gdyby tylko ci u
władzy chcieli słuchać. Niestety, sprawiają oni wrażenie głuchych i
dlatego teraz próbujemy przekazać tę wiadomość w inny sposób. Był taki
czas, niezbyt odległy w kontekście tej lekcji historii, kiedy
pewna "siła" spadła na waszą planetę i ogłosiła ją [Ziemię] wraz ze
wszystkim, co się na niej znajdowało, swoją własnością. Siła ta - wiem,
że trudno będzie ci to zaakceptować, Alec [Zeena po raz pierwszy użyła
mojego imienia] - wciąż przebywa pośród was. Tak naprawdę jest dzisiaj
częścią każdego z was, toteż można chyba powiedzieć, że w pewnym
stopniu nadal posiada tę planetę. Kiedy już podbiła waszą planetę,
uświadomiła sobie, że będzie musiała nieustannie walczyć, ponieważ wy
byliście wówczas inni niż dzisiaj. Byliście zaawansowani w drodze ku
oświeceniu, mieliście bardzo silne podstawy duchowe. Byliście niemal
tak mocni jak ta siła. Dlatego też, aby wami zawładnąć, musiała uciec
się do podstępu. A kiedy już was pokonała, zmieniła waszą budowę,
ściśle rzecz biorąc wasze DNA. Okaleczyła was i cofnęła o wiele tysięcy
lat w rozwoju. Uczyniła z was to, czym jesteście dzisiaj - cienie
dawnej wielkości, jako że nie odzyskaliście jeszcze w pełni swoich
możliwości, i jeśli ta siła zwycięży, nigdy ich nie odzyskacie! Znana
jest ona większości jako "siła ciemności", gdyż rzeczywiście jest ona
wrogiem oświecenia. Proszę, zrozum, że jest to bardzo uproszczony opis
istoty o najwyższym stopniu złożoności. Nawet my nie rozumiemy
wszystkich jej zawiłości. Znajduje się w powietrzu, którym oddychacie i
we wszystkim, co was otacza. Przylgnęła do planety i do was. Pulsuje w
rytmie waszej planety, bo wy i Ziemia jesteście jednym i tym samym.
Jest to coś, czego wy ludzie zdajecie się nie rozumieć, ale możecie
wykorzystać tę więź do robienia cudownych rzeczy, tak jak czynimy to
my. Niestety, większość z was walczy z naturalnymi siłami waszej
wspaniałej planety. Mam na myśli to, że naginacie je, a niekiedy nawet
łamiecie, byleby tylko dostosować je do swoich potrzeb. Tak postępować
nie można. Jeśli tylko ludzie otworzą umysły i serca przed swoją
planetą, tak jak czyniło to w przeszłości wiele starożytnych ras, to
pokaże ona wam drogę. Jeszcze nie wszystko stracone, musicie tylko
sobie o tym przypomnieć. Naruszając i łamiąc prawa Natury, szkodzicie
nie tylko Ziemi, ponieważ wszystko jest ze sobą powiązane. Jest to
wiedza naprawdę podstawowa. Ignorowano ją, ponieważ odpowiada to tym,
którzy igrają władzą. My, a także inni, życzymy waszej rasie jak
najlepiej, bo przecież wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani, wkrótce
trzeba jednak będzie coś zrobić, żeby wasze bezmyślne zabawy nie
przyniosły szkody nam wszystkim! Uważamy, że powinniśmy nauczyć cię
więcej o przenikających was ciemnych siłach. Dobrze przysłużysz się
ludziom, jeśli zapamiętasz tę lekcję i przekażesz zdobyte wiadomości
tym, którzy zechcą cię wysłuchać. Ciemna siła wibruje w sposób
porównywalny z rozkładem fal mózgowych. Tyle powinieneś już wiedzieć,
ale inni ludzie ukrywali to przed tobą. Mimo to, niektórzy ludzie tacy
jak ty, Alec, stawiają opór temu obcemu intruzowi. To właśnie jedna z
przyczyn, że myślisz inaczej niż większość otaczających cię ludzi.
Dzięki temu wyraźniej widzisz błędy, jakie popełniacie na swojej
drodze, oraz to, co należy zrobić. Nadal będziesz postępował w ten
sposób, niekiedy wątpiąc nawet we własną rasę. Bądź cierpliwy. To
wszystko, co mogę ci radzić, jakkolwiek nieodpowiednie mogłoby się to
wydawać. Pracujemy z wami od wielu lat. Nadejdzie chwila, gdy wszyscy
ludzie znajdą swoją drogę. Jak to jest z wszelkimi nieszczęściami,
łatwiej je znosić, gdy się je rozumie. Robię, co w mojej mocy, aby
wyjaśnić ci to wszystko w zrozumiały sposób. Od tego momentu możesz mi
przerywać, jeśli czegoś nie zrozumiesz, ponieważ to, o czym teraz
będzie mowa, uważamy za szczególnie ważne. Niektórzy na twojej planecie
związali się z tą "siłą". Zwróć uwagę, że powiedziałam "związali się", a nie "sprzymierzyli", bo zachodzi tutaj
istotna różnica. Rozumiesz ją? [Skinąłem głową.] Zdobyli dzięki niej
znaczną władzę, a niektórzy są nawet tak głupi, że sądzą, iż mają nad
nią kontrolę. Oczywiście, jest to czysta naiwność, gdyż ta siła czy też
obca istota żeruje na tych ludziach, a raczej na konfliktach, jakie oni
wszczynają w pogoni za bogactwem i władzą. Trwać to będzie dopóty,
dopóki taki stan rzeczy odpowiada ciemnej sile, która karmi się
uczuciem"strachu". Najłatwiejszym sposobem pokonania tej siły jest
usunięcie strachu z waszych społeczeństw, co w efekcie zagłodziłoby ją na śmierć. Wtedy odeszłaby gdzie indziej w poszukiwaniu
łatwiejszej zdobyczy. Wy, ludzka rasa, należycie do nielicznych
wyjątków, które kierują się w swoim życiu rzeczą niezwykłą,
a mianowicie emocjami. To dlatego ta istota przyszła
właśnie tutaj. Jak mi powiedziano, my też mieliśmy kiedyś emocje.
Niektórzy twierdzą, że możemy doświadczyć ich ponownie dzięki nowemu
eksperymentalnemu programowi genetycznemu. Przepraszam, znowu te
dygresje. Jak się przekonasz, niektórzy z twego gatunku wkładają wiele
wysiłku w okiełznanie tej niebezpiecznej siły. Niestety, nie w pełni
pojmują, że mają do czynienia z prawdziwą istotą, popełniając tym samym
bardzo niebezpieczną pomyłkę. Myślą, że prowadzą jakąś grę i że ją
wygrywają. Nieraz usiłowaliśmy ostrzec was w przeszłości, lecz nikt nie
zwracał na nas uwagi. Jak mawiają ludzie, "to wasze życie". Problem
polega na tym, że wasza planeta oddycha razem z wami, w harmonii nawet
z waszymi myślami. Atakowanie ludzi przy użyciu tej siły w taki sposób
oznacza atak na samą planetę. Będzie to wyłącznie wasza wina, jeśli
wzbudzicie gniew planety, i jeśli do tego dojdzie, nie będziemy w
stanie nic dla was zrobić. Być może zdołasz nam pomóc, przekazując tę
wiadomość. Wiążemy z tobą pewien pomysł, ale zaczekamy z tym na inną
sposobność, bo teraz musisz jeszcze dowiedzieć się wielu rzeczy. Wasze
społeczeństwa od samego początku wbudowały w swoje życie strach. W
znacznej mierze jest to sztuczny strach przed samym społeczeństwem;
innymi słowy lękacie się własnych praw. Wasi najwyżsi kapłani z
zamierzchłej przeszłości, krzycząc do stłoczonych mas pospólstwa,
przedstawiali straszliwe nieszczęścia, jakie na nich spadną, jeśli
ośmielą się zbliżyć do wszechmocnych bogów tamtych czasów. Wybacz,
jeśli czynię z tego przedmiot "żartu", jak wy to określacie, ale owi
wszechmocni bogowie byli ludźmi takimi jak ja czy Strażnik, którego
spotkałeś. Czy boisz się mnie, Alec? — spytała.
— Nie czuję strachu — odrzekłem.
— Widzisz więc, w jaki sposób manipulowali masami podczas naszej
nieobecności ci, którzy czerpali z tego korzyść? — spytała ponownie.
— Wiem, jak kłamstwo może omamić niewykształconych.
— Myślisz, że ludzie posiadają dzisiaj lepsze wykształcenie w tym
kierunku?
— Jeśli chodzi ci o to, co wiemy o Bogu, to zapewne nie — przyznałem.
— O to mi właśnie chodzi — stwierdziła Zeena. — Tak więc, proces
zastraszania trwa nadal, tyle tylko, że dzisiaj macie po stokroć więcej
praw. Nie są to wszakże prawa Natury, tylko manipulatorów, którymi z
kolei manipuluje tamta siła. Prawa Natury łamiecie każdego dnia, jadąc
do pracy w tych swoich odrażających maszynach. Zdumiewa nas, że choć
wszyscy to wiecie, wciąż na to pozwalacie. Dlaczego w waszym
społeczeństwie nie ma prawa, które by tego zabraniało? Czy skażenia nie
zbijają? Czy wy, ludzie jesteście na tyle ślepi, że nie widzicie, co
się stanie przy dalszym wzroście liczby tych dziwnych maszyn? Odpowiedź
nie jest potrzebna, my znamy przyczyny takiego stanu rzeczy. Jest to po
prostu, jak wy to nazywacie, przykład. Wybacz, ale czasami nie
rozumiemy tego, co obserwujemy w waszych tak zwanych społeczeństwach
zachodnich. Przeznacza się w nich mnóstwo pieniędzy na ratowanie
jednego życia, podczas gdy w odległych zakątkach miliony waszych braci
umierają z ich braku. Czyż nie jesteście wszyscy ludźmi z tego samego
ciała i krwi? Nie potrafimy znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Może ty
nam w tym pomożesz? — Zeena popatrzyła na mnie z widocznym
zakłopotaniem.
— Także i mnie ludzie niekiedy zdumiewają i wprawiają w zakłopotanie —
odparłem. — Nie, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
— A więc dobrze. Proszę, zabierz to pytanie z powrotem do domu i
przekaż innym, gdyż nam także nie daje ono spokoju. Dlaczego ludzie
poświęcają tak wiele czasu i energii obronie pojedynczego drzewa, które
ma zostać ścięte w mieście, a bez protestu pozwalają wyrąbywać duże
połacie starego drzewostanu w lasach leżących poza zasięgiem ich wzroku?
Wciąż szukam odpowiedzi na to pytanie.
Zeena miała też nieco pocieszających wieści. Powiedziała, że siła ta
poczuje niebawem ciężar inwazji i że dojdzie do bitew toczonych na
morzu, pod wodą, a także wysoko na niebie. Większość ludzi niewiele
będzie wiedzieć o tych zajściach, prócz tych, którzy zetkną się z
produktami ubocznymi tych bitew. Rozumiała przez to, że Ziemia
doświadczy burz o rosnącej gwałtowności i że burze te, przedtem
występujące jedynie w punktach wirowych naszego globu (obszar Bermudów
na zachodnim Atlantyku oraz zachodni Pacyfik na południowy wschód od
Japonii), teraz pojawiać się będą w sposób zupełnie przypadkowy nad
całą planetą. Nie powiedziała, kto lub co kryć się może za tymi
bitwami, czy też być ich przyczyną. Kiedy natomiast droga zostanie
oczyszczona, a strach przynajmniej częściowo usunięty, naprawdę
zobaczymy inne kosmiczne rasy otwarcie odwiedzające Ziemię i
nawiązujące z nami kontakty!
— W odpowiednim czasie, przy niewielkiej pomocy waszych przyjaciół,
obudzicie się ze "snu", w który wprawiła was ta siła — dodała. — Jako
żeglarz — powiedziała, nawiązując do obserwacji pogody — będziesz
wiedział, czego szukać. Zaufaj swoim instynktom.
To wszystko, co miała do powiedzenia na ten temat.
— Twoja rasa jest już niemal dostatecznie silna, aby stanąć do walki i
odzyskać należne jej miejsce w naszej galaktyce. Pomożemy wam i wasza
planeta ponownie dokona rzeczy wielkich, ponieważ kochamy wszelkie
życie. Nawet ciemna siła jest formą życia, toteż musimy ją szanować i
tak robimy. Czy to rozumiesz, Alec? To jest bardzo ważne.
Zeena pozwoliła mi w końcu zabrać głos.
— Tak, rozumiem. Jak jednak mamy walczyć z tą siłą, skoro nie możemy
jej zobaczyć ani nie wiemy, gdzie ona jest?
— Każdy z was ma ją w swojej duszy. Pokonać ją możecie wiedzą oraz
zrozumieniem. Ale tylko wy sami możecie sobie z tym poradzić.
Świadomość, że ta siła istnieje, to już połowa sukcesu, ty zaś możesz
tę wiedzę upowszechnić wśród wszystkich, którzy zechcą cię słuchać.
Twoja rasa stoi u progu przemiany, nabycia wyższej świadomości. Tak się
nieszczęśliwie składa, iż ci na twojej planecie, którzy naprawdę
rozumieją wielki wpływ wywierany przez tę siłę, znaną jako strach, na
ludzi, są zarazem tymi, którzy wykorzystują ją przeciwko wam i zawsze
to robili. Jednak oni rozumieją tylko jej moc, nie znają natomiast
przyczyny istnienia. To dlatego wybraliśmy ten moment, aby wyjaśnić
tobie i innym, po co tutaj jesteśmy. Przybywamy, żeby was oświecić i
przez to, być może uwolnić od tej siły. Rozumiemy też, że znajdą się
wśród was tacy, którym upowszechnienie tej wiedzy nie będzie na rękę i
dlatego zrobią wszystko, aby umniejszyć i zbagatelizować jej znaczenie
dla waszej rasy. Ponadto, możemy także potrzebować różnych rzeczy z
waszej planety. Jeśli chcesz, możesz to nazywać handlem, ja jednak wolę
słowo "koewolucja". I wy i my możemy osiągnąć rozwój, i wam i nam
potrzebna jest zmiana. Staniecie się bardziej podobni do nas, my zaś
musimy upodobnić się do was. Naprawdę możemy zostać wielkimi
przyjaciółmi, jeśli tylko nauczycie się, jak się uwolnić. Długo na to
czekaliśmy i ty, Alec, będziesz częścią tego niezwykłego wydarzenia,
podobnie jak wielu innych. Znajdziesz ich, a oni znajdą ciebie. Po
prostu głoś, że jesteś dzieckiem światła, ilekroć poczujesz, że
trafiłeś na odpowiedni moment. Zdziwisz się, widząc, co wtedy nastąpi.
Gdy Zeena zakończyła tę część lekcji, naprawdę nie wiedziałem, co
powiedzieć. Jej opowieść rodziła więcej pytań, niż udzielała odpowiedzi
i muszę przyznać, że nie wiedziałem, od czego zacząć. Choć to, co
usłyszałem, było zupełnie zdumiewające, miałem wrażenie, że zawsze
wiedziałem, że tak właśnie jest! Dlatego też moje następne pytanie może
wydać się wam nie na miejscu.
— Tym, co martwi mnie najbardziej — rzekłem — jest wzmianka o
Ziemi "mutującej" w coś, którą uczyniłaś jeszcze przed rozpoczęciem
lekcji.
Co stanie się z nami, ludźmi?
— Nie musisz się lękać. To właśnie wy, ludzie, pomożecie Ziemi przejść
transformację. Już przeszliście na następny poziom gęstości albo
właśnie to robicie, co właśnie jest ewolucją - prawdziwą ewolucją, a
nie formą zmian, jaką mogłeś kojarzyć z tym słowem w przeszłości.
Przepraszam, ale nie mieliśmy jeszcze czasu, aby ugruntować w tobie
wiedzę na ten temat. Ziemia ewoluować będzie w ten sam sposób i to
właśnie rozumiałam przez "mutację". Przykro mi, że poprzez użycie tego
słowa wzbudziłam twój niepokój — szybko dodała Zeena.
— Mam więcej pytań — spojrzałem na Zeenę w nadziei, że pozwoli mi
kontynuować.
Przyzwalająco skinęła głową.
— Co stało się z tymi wczesnymi przodkami, tymi, którzy zostali na
Ziemi i pomagali nam w przeszłości?
— Niektórzy dochowali się ludzkiego potomstwa, chociaż początkowo
spotykało się to z oporem. Dzieci z takich mieszanych związków stały
się naszymi wspólnymi przodkami. Wszyscy, w których płynęła tylko nasza
krew, w końcu wymarli od nieznanych chorób albo opuścili planetę.
Długość ich życia wynosiła wiele setek, a nawet tysięcy lat. Niektórzy
utrzymują, że po prostu zmarli ze starości. Istnieje wiele możliwych
przyczyn takiego stanu rzeczy, ale nie jest to tak istotne, byśmy
musieli teraz się tym zajmować. Nieliczni, którzy uniknęli tego losu i
opuścili Ziemię, przepadli bez wieści. Nie wiemy, dokąd się udali.
Wydarzenia te rozegrały się naprawdę bardzo dawno temu. Ale skoro już
poruszyliśmy temat krzyżowania gatunków, chciałabym ci zadać kilka
pytań, jeśli nie masz nic przeciwko temu — powiedziała Zeena.
Przystałem na to bez wahania, licząc, że dzięki temu będę miał większe
szansę uzyskania odpowiedzi na setki nurtujących mnie pytań.
Jej pierwsze pytanie mocno mnie zaskoczyło.
— Czy rozmnażałeś się na swojej planecie?
— Ciekawe pytanie — rzuciłem zdumiony. — Rozumiem, że chcesz wiedzieć,
czy mam dzieci? — Nie mogłem uwierzyć, że tego nie wie. Może po prostu
chciała być grzeczna.
— Tak — odrzekła.
— Mam czternastoletniego syna. To wysportowany, zdrowy chłopak. Nie ma
zbyt wielu problemów, może poza tym, że teraz zostanie bez ojca.
— Co przez to rozumiesz?
— Przechodziłem właśnie proces trwałego rozstania z rodziną, kiedy
ściągnęliście mnie tutaj! — odrzekłem. — Nie pytaj dlaczego. To bardzo
skomplikowana sprawa, a poza tym sam nie wiem, czy znam prawidłową
odpowiedź.
— Proces rozmnażania w postaci występującej u was, homo sapiens,
poznałam w miarę możliwości z naszych materiałów, ale wciąż jeszcze
muszę się dużo dowiedzieć. Zostałam wybrana do zmodyfikowanego procesu
reprodukcji i wezmę w nim udział po powrocie na ojczystą planetę.
Podejmujemy próby modyfikacji potomstwa zdolnego do życia na
jakiejkolwiek innej planecie poza naszą własną bez systemów
podtrzymujących. Oznacza to, że jeszcze nie natrafiliśmy na świat
odpowiadający naszym specyficznym i raczej wyjątkowym potrzebom. Zajmę
się tym szczegółowo nieco później. Na razie wystarczy, jeśli powiem, że
mamy kilka opcji. Być może będziemy zmuszeni dostosować się do nowych
środowisk, takich jak choćby Ziemia, którą wciąż chętnie nazywamy
naszym drugim domem, chociaż nie jesteśmy w stanie żyć tam przez cały
czas — zakończyła z przygnębieniem.
— Nasza planeta jest już raczej zapełniona — zauważyłem. Pomimo tego,
co dotychczas widziałem i w czym uczestniczyłem, w najmniejszym
stopniu nie byłem przygotowany na jej odpowiedź.
— Och, porozumiewaliśmy się już w tej sprawie z władcami Ziemi. Rozmowy
zaczęły się w latach pięćdziesiątych! Oni wiedzą o naszych pragnieniach
i potrzebach. Ubiliśmy nawet interes, jakbyś to powiedział. Teraz nie
mogę wdawać się w szczegóły, ale nie wszyscy wywiązali się z zawartych
umów.
— Dlaczego na Ziemi nikt o tym nie wie? — spytałem z szeroko otwartymi
ze zdumienia oczami.
— Ci, którzy byli u władzy, w swojej mądrości uznali, że ludzkość nie
była wówczas gotowa na taką wiadomość oraz wiedzę, jaką planowaliśmy
wam przekazać. Jeśli przemyślisz to, o czym do tej pory mówiliśmy, nie
będzie to dla ciebie zbytnio zaskakujące, prawda? Oni myślą, że wciąż
nie jesteście gotowi, my zaś, nie zamierzamy mówić ludziom półprawd
tylko po to, aby ich zadowolić. Dlatego właśnie mamy taką sytuację -
jak wy to mówicie, patową — wyjaśniła Zeena.
— A co ci rządzący powiedzieli, gdy dowiedzieli się, że kiedyś w
przyszłości chcielibyście wrócić na Ziemię?
— Wszystko, czego chcieli, to "lizaki" — odrzekła, nie wdając się w
szczegóły.
— Nie ma nas znów tak wielu — podjęła po chwili. — Piętnaście milionów
to niewiele w porównaniu z waszymi miliardami. A transfer naszej
technologii uczyniłby wasze życie znacznie łatwiejszym. Ośmielę się
powiedzieć, że historia może się powtórzyć. Możemy wchodzić w mieszane
związki, aby ponownie stać się jedną rasą, tak jak miało to miejsce w
zamierzchłej przeszłości. W chwili obecnej musimy załatwić na Ziemi
kilka ważnych spraw, a przede wszystkim napraw. Jest to spuścizna z
przeszłości, o której na razie nie wolno mi mówić. Musimy usunąć
uszkodzenia, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności praca ta jest już na
ukończeniu. Zakres robót nie był mały, skoro trwają one od wielu lat.
Teraz czasu zostało niewiele, ponieważ niebawem nadejdą przemiany -
wasze przebudzenie.
Odpowiedziała na moje pytanie, zanim zdążyłem je zadać. Nie pozostało
mi zatem nic innego, jak tylko siedzieć w cichym zdumieniu.
— Musisz wiedzieć — podjęła, gdy milczałem, nie mogąc powiedzieć nic
sensownego — że jesteśmy rasą dość prymitywną w porównaniu z innymi
istotami pozaziemskimi, które od czasu do czasu kontaktują się z
Ziemią. To także jedna z przyczyn, dla których Ziemia oraz wy, jako
rasa, jesteście dla nas tak atrakcyjni. Czujemy, że z ludźmi wiąże nas
prawdziwe braterstwo. Uważamy też, że Ziemia jest najpiękniejsza.
— Gdzie chcielibyście żyć na Ziemi, gdybyście mieli możliwość wyboru? —
spytałem.
— Mamy pewien obszar, który nazywamy naszą własnością.
Zeena wyjaśniła mi, że już obecnie korzystają z podwodnej bazy na
obszarze, który został im przyznany, ale nie chciała powiedzieć, gdzie
to jest.
W chwilę później została gdzieś wezwana. Na odchodnym obiecała wrócić
tak szybko, jak tylko to będzie możliwe, i podjąć przerwaną rozmowę.