R. Douglas Fields
DRUGI MÓZG
Komórki glejowe i ból: błogosławieństwo i przekleństwo
Ból rządzi naszym życiem. Nic nie może się równać z siłą bólu, jeśli
chodzi o motywację zachowań. To ból kieruje nami, gdy w pocie czoła
pracujemy w polu czy gdy zabijamy i jemy zwierzęta, by uśmierzyć ból,
jaki wywołuje głód. To on kieruje nami, gdy szukamy schronienia przed
zimnem, gorącem i wiatrem. To okrzyk bólu powykręcanych artretyzmem
stawów i bolących kości więzi starych i niedołężnych, przeciwstawiając
się ludzkiemu pragnieniu wędrówki. To ból zmusza doprowadzonych do
rozpaczy do błagania o wyrwanie bolącego zęba lub odcięcie chorej części
ciała, by położyć kres cierpieniom. To ból zadawany podczas tortur
zmusza do uległości. W czasach starożytnych ludzie poddawali się
trepanacji czaszki czy upustom krwi, pozwalając sobie wiercić otwory w
głowie lub otwierać żyły po to, by znaleźć ulgę w dręczącym ich bólu.
Dzisiaj ból popycha swe bezsilne umęczone ofiary żyjące nadzieją, że
medycyna niekonwencjonalna potrafi go pokonać, ku akupunkturzystom,
chiropraktykom, znachorom i mistykom. Ból doprowadza wiele osób
poszukujących uśmierzającego go balsamu do uzależnienia od narkotyków.
Ból jednak nie wszystkich razi z jednakową siłą, a czasami w chwilach
najbardziej zmasowanego ataku traci całą swą moc. Podczas porodu kości
miednicy rozchodzą się pod naporem dziecka, a tkanki ulegają rozdarciu.
Żołnierz niesiony ferworem bitwy walczy i dopiero poniewczasie zauważa,
że jest ranny, że postrzał jest śmiertelny i że za chwilę umrze.
Wdychanie par popularnych rozpuszczalników, jakimi są eter czy
chloroform, w tajemniczy sposób pokonuje ból. Nawet silna wiara w to, że
pigułka z cukru przyniesie ulgę w bólu, czyni go nam poddanym. Ból jest
tajemniczy.
Ból może też być dobry. Więcej niż dobry - może ratować życie.
Pięcioletnia Ashlyn Blocker, mieszkanka Patterson w stanie Georgia, nie
czuje bólu. Nie jest sparaliżowana, nie straciła też czucia dotyku, po
prostu nie czuje bólu. Kochająca matka Ashlyn boi się wypuścić córkę z
pilnie strzeżonego schronienia własnego domu do szkoły, gdzie mogłaby
się bawić i uczyć z innymi dziećmi. Ciało dziewczynki pokryte jest już
bliznami po niezliczonych złamaniach kości, oparzeniach, amputowanych
palcach i ranach języka wielokrotnie przygryzionego nieświadomie podczas
jedzenia. Mała nie widzi na jedno oko.
Ludzie cierpiący na to samo schorzenie genetyczne co Ashlyn, zwane
CIPA (wrodzona niewrażliwość na ból z anhydrozą (brak potu), umierają
zwykle przed ukończeniem dwudziestu pięciu lat. Przyczyną śmierci bywa
uraz lub zakażenie. Osoby takie nie mają odruchu gardłowego, nigdy nie
swędzi ich w nosie, żeby kichnąć, ani nie drapie w gardle, by zakaszleć.
Ashlyn nigdy, niezależnie od tego, jak ciężko byłaby skaleczona czy
chora, nie potrafi powiedzieć lekarzowi, gdzie ją boli. Takie dzieci nie
czują bólu chorego wyrostka robaczkowego ani ucha, a niewykryte
zakażenie szaleje. Niemowlęta takie nigdy nie płaczą z bólu, nie rozwija
się też u nich odruch paniki na widok własnej krwi. Dla tych dzieci
jest to po prostu zwykła ciekawostka. Co śmieszne, wręcz groteskowe, ale
w pełni zrozumiałe, krew była dla małej Ashlyn straszną zabawką. Ludzie
ci, pod każdym innym względem normalni, chorują, nie odczuwając bólu, i
umierają przedwcześnie z powodu defektu genetycznego, który osłabia i
zabija ich neurony bólu jeszcze przed urodzeniem.
Często mamy też do czynienia z odwrotną sytuacją do tej zagadkowej,
gdy uraz nie wywołuje bólu. Wiele osób cierpi na ból bez urazu. Ból
przewlekły nie jest w przeciwieństwie do bólu ostrego sygnałem
alarmowym, który ma nas chronić przed cięższym urazem. Taki ból ustępuje
samoistnie. Co ciekawe, ból przewlekły pojawia się często jako
następstwo wygojonego urazu. Nasila się w momencie, gdy nie ma już
szkodliwych czynników, które mogłyby pobudzać neurony bólowe, lecz one
jednak krzyczą w szarpiącym trzewia bólu. Nieustający silny ból włada
życiem swych ofiar. Okrada ich ze snu i pozbawia wszelkich przyjemności
życia, zmieniając je w pasmo cierpień. Zwykle przyjemne dotknięcie lub
inny bodziec rozpala u nich szalejące płomienie bólu. Nałożenie pary
skarpetek może stać się czynnością nie do zniesienia.
Ból przewlekły jest zjawiskiem tajemniczym i źródłem frustracji
zarówno dla lekarzy, jak i dla chorych, gdyż nie znamy jego przyczyny
ani skutecznych metod leczenia. Silne specyfiki przeciwbólowe, takie jak
morfina, zapewniają chwilę wytchnienia, ale przejściowa ulga szybko
mija. Z czasem trzeba zwiększać dawki, gdyż po dłuższym podawaniu leków
narkotycznych rozwija się tolerancja. Chorzy stają się uzależnieni.
Chory jest teraz odurzony silnie działającym lekiem przeciwbólowym,
zmaga się z innymi jego ciężkimi działaniami niepożądanymi, przewlekłym
bólem i uzależnieniem od narkotyków. Niektórzy chorzy, umęczeni
nieustającym bólem, decydują się nawet na chirurgiczny zabieg przecięcia
nerwów bólowych, który ma uciszyć nieprzerwane cierpienie. Co ciekawe
jednak, leczenie takie nie zawsze jest skuteczne. Punktem wyjścia bólu
są wprawdzie zakończenia nerwowe, jest on jednak przetwarzany i
przewodzony w rdzeniu kręgowym, gdzie nie sięga nóż chirurgiczny.
Uszkodzony nerw, nawet po wygojeniu, może indukować zmiany w
wewnętrznych obwodach przewodzenia bólu w rdzeniu kręgowym, które stają
się w nieskończonych przypadkach źródłem bólu.
Niektórzy chorzy zmuszeni są gromadzić i przyjmować tak olbrzymie
ilości leków przeciwbólowych, że wręcz budzi to podejrzenia policji.
Lekarze leczący pacjentów z bólem przewlekłym stają się obiektem
zainteresowania różnego rodzaju organów kontroli ze względu na wysokie
dawki leków narkotycznych, jakie muszą przepisywać, by uwolnić chorych
od cierpień - są to dawki nierzadko śmiertelne dla osób bez tolerancji.
Aby nie zwracać niepożądanej uwagi policji i firm ubezpieczeniowych,
wielu lekarzy decyduje się na obniżenie dawek, mimo iż mają świadomość,
że u ich pacjentów z rozwiniętą tolerancją będą one nieskuteczne.
Życie Richarda Paceya, czterdziestosiedmioletniego ojca trojga
dzieci, roztrzaskało się w drobny mak w chwili, gdy w wypadku
samochodowym doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego. Jego ciało wygoiło
się, ale ból, zamiast ustąpić, jeszcze się nasilił, przechodząc w
nieustające cierpienie. „Czułem się tak, jakby moje nogi nieustannie
tkwiły w ogniu”, mówił Pacey reporterowi programu 60 Minut
telewizji CBS. „Paliły mnie i nie mnogłem nimi poruszać. Ból jest tak
silny, że z czasem może doprowadzić cię do samobójstwa”. Dwa razy podjął
próbę rozstania się z życiem. „Dla mnie śmierć byłaby formą
wyzwolenia”. Ten wzięty niegdyś adwokat, szczęśliwy mąż i ojciec,
znalazł się w więzieniu na Florydzie z dwudziestopięcioletnim wyrokiem
za fałszowanie recept, którego dopuścił się, by zdobyć olbrzymie ilości
leków narkotycznych potrzebnych mu dla złagodzenia bólu. Jako więzień
dostawał narkotyki w znacznych ilościach zapewnianych mu przez władze
stanowe. (Po odbyciu czterech lat kary Richard Pacey został ułaskawiony
przez gubernatora Crista w listopadzie 2007 roku).
Lekarze i naukowcy długo i usilnie, acz bez większego powodzenia,
poszukiwali źródła przewlekłego bólu. Rozwiązanie aż do niedawna ciągle
wymykało im się z rąk, szukali bowiem w niewłaściwym miejscu. ,,Gdy
wyeliminujesz to co niemożliwe, to co zostanie, jakkolwiek wydawałoby
się nieprawdopodobne, musi być prawdą”, mówił Sherlock Holmes w powieści
Artura Conan Doyle'a Znak czterech. Choć wydaje się to mało realne,
obnażone zakończenia nerwowe nie są jedynym sprawcą zagadkowego przypadku przewlekłego bólu.
Wraz z rosnącym zainteresowaniem komórkami glejowymi i ich funkcją w
układzie nerwowym niektórzy zajmujący się bólem naukowcy zaczęli badać
najmniej prawdopodobną z hipotez i znaleźli winowajcę. Do ich
świadomości dotarł bowiem nieprawdopodobny dotąd fakt, że źródłem
przewlekłego bólu nie są same neurony bólowe, lecz komórki glejowe. To
nowe spojrzenie utorowało drogę nie tylko do odkrycia nowych metod
leczenia przewlekłego bólu, lecz również do poznania mechanizmu
uzależnienia od heroiny i innych narkotyków.
Obwody bólowe: uruchomić i zatrzymać odczucie
Zanim przystąpimy do rozważań nad bólem przewlekłym i rolą komórek
glejowych, musimy zrozumieć podstawy funkcjonowania zespołu obwodów
bólowych. Może się okazać zaskoczeniem to, że neurony bólowe nie
znajdują się w mózgu. Nie ma ich też we wnętrzu rdzenia kręgowego, gdzie
znajdują się neurony ruchowe wysyłające polecenia do mięśni. Neurony
bólowe są wciśnięte pomiędzy każdy z kręgów kręgosłupa, wystających na
kształt garbów wzdłuż linii środkowej twoich pleców. W przestrzeniach
dzielących poszczególne kręgi kręgosłupa znajdują się woreczki
zawierające neurony bólu. Po obu stronach kręgosłupa, w każdym jego
segmencie, masz po jednym woreczku zawierającym neurony bólu.
U istot czworonożnych te małe woreczki z neuronami bólu mają dużo
miejsca w obszernych przestrzeniach miedzy poszczególnymi kręgami, gdy
jednak człowiek stanął na dwóch nogach, jego kręgosłup ustawił się
pionowo, uciskając elastyczne krążki wyściółki oddzielające poszczególne
kręgi. Kręgosłup nasz w stosunku do silnego łukowatego kręgosłupa
czworonogów, na przykład konia, uległ też skręceniu w wiotki, wygięty
kształt litery S, tworząc supły w okolicy szyi i lędźwi. Są to podatne
na uszkodzenia punkty naszego kręgosłupa szyjnego i lędźwiowego, które
ludzie muszą znosić jako cenę za wymianę przednich łap na ręce. Wielu z
nas cierpi na bóle karku lub pleców wskutek wypadnięcia lub kompresji
dysku uciskającego znajdujący się między kręgami woreczek z neuronami
bólowymi. Jest to ból bardzo silny i brzemienny w skutkach. Miażdżone
komórki nerwowe reagują odczynem zapalnym i na znak protestu wytwarzają
zapory impulsów nerwowych. Niektóre komórki nerwowe tracą swe uciśnięte
aksony i umierają.
Komórki nerwowe znajdujące się w tych woreczkach nie są zwykłymi
neuronami. Ciało komórki tworzy okrągła krystaliczna kula przypominająca
balon wypełniony żelem. Neurony bólowe nie mają dendrytów, zamiast nich
od każdego balonika odchodzi cienka nitka aksonu i biegnie połączona w
wiązki z aksonami innych neuronów czuciowych wzdłuż nerwu do mięśnia lub
skóry w różnych punktach ciała. Tutaj zakończenie nerwowe oddziela się i
staje wyspecjalizowanym organem czucia dotyku, ucisku, ciepła, zimna
lub też detektorem drażniących związków chemicznych albo substancji
uwalnianych przez komórki skóry uszkodzone w wyniku oparzenia
słonecznego, otarcia czy przecięcia.
Mnóstwo bodźców ze świata zewnętrznego dociera do naszego umysłu
przez te maleńkie zakończenia nerwowe; od miękkiej faktury aksamitu,
jedwabiu, przez gładkość szkła, dotyk ramienia kochanka, miękkość
futerka szczeniaka, po szorstkość żwiru i piasku czy twardość kory i
kamienia. Od nagłego chłodu wieczornego wiatru, zimnego marmuru i lodu
po gorące promienie słońca przebijającego się przez skórę i asfalt
palący w nagie stopy w letni dzień. Od kruchej suchości jesiennego
liścia po łagodną wilgotność zimnego strumienia. Wszechświat doznań
odbieranych opuszkami palców dotykających skóry drugiej osoby, od
surowej twardości uścisku dłoni po podniecającą bliskość trzymania się
za ręce i miękkie wilgotne ciepło delikatnego pocałunku. To neuronom
zawdzięczamy odczucia zarówno przyjemne, jak i bolesne.
Nerwy czuciowe obserwują również wnętrze naszego ciała. Niektóre z
nich wysyłają swe aksony do mięśni, gdzie ich końcówki owijają się wokół
pojedynczych włókien mięśniowych na kształt winorośli. Maleńkie wąsy
czepne wyczuwają rozciąganie i napinanie włókien naszych mięśni.
Przesyłają te niezwykle istotne informacje o napięciu i położeniu
każdego mięśnia naszego ciała do pozostającej poza świadomością części
naszego mózgu. Bez tego subtelnego, acz złożonego nieświadomego czucia
nie moglibyśmy się poruszać, a nawet utrzymać równowagi, stojąc na dwóch
nogach.
Każdy neuron w danym woreczku nerwów czuciowych ma swą własną ściśle
określoną domenę w naszym ciele. Neurony kiełkujące z każdego z
woreczków między kręgami nadzorują wąski pas skóry i mięśni, dzieląc
ciało na plastry od głowy do paków stóp, jakbyś był podzielony na człony
niby olbrzymi wąż. Ta segmentacja ujawnia się w postaci pozbawionego
czucia pasa, gdy dojdzie do uszkodzenia jednego z woreczków nerwowych,
lub w przypadku bólu przewlekłego w postaci pasa silnej nadwrażliwości i
bólu. (Uciśnięty między moimi kręgami szyjnymi woreczek wyznaczył
kiedyś niewidzialny pas drętwienia, mrowienia i bólu przecinający
mięsień piersiowy i biegnący przez mięsień trójgłowy prawego ramienia,
by uwięzić palce serdeczny i mały w niewidzialnej, acz ściśle
odgraniczonej rękawiczce.)
Każda kulista komórka nerwowa wysyła też akson do rdzenia kręgowego.
Neurony czuciowe mają tym samym dwa aksony jak dwie kończyny górne, z
których jedna sięga do obwodu, gdzie jej palce reagują na pobudzenie, a
druga wnika do rdzenia kręgowego, gdzie sygnalizuje, co zostało wykryte.
Aksony wnikają do rdzenia od góry (od powierzchni grzbietowej), dzięki
czemu neurony czuciowe zawdzięczają swą nazwę neuronów zwoju korzenia
grzbietowego (neuronów DRG). Lewa i prawa strona naszego ciała tworzą
lustrzane odbicie, woreczek nerwowy zwoju korzenia grzbietowego mamy po
prawej i lewej stronie kręgosłupa, pomiędzy wszystkimi wypukłościami
kręgów.
Aksony wchodzące do rdzenia kręgowego na powierzchni grzbietowej
komunikują się następnie przez synapsy z neuronami w jego wnętrzu.
(Kręgosłup tworzy kanał kostny otaczający rdzeń kręgowy. Rdzeń kręgowy
stanowi przedłużenie tkanki mózgowej biegnącej na kształt sznura wzdłuż
grzbietu we wnętrzu kręgosłupa. Jak wspominano wcześniej, jest on
częścią ośrodkowego układu nerwowego.) Neurony rdzeniowe łączą się
poprzez łańcuch innych neuronów z przeciwną stroną rdzenia kręgowego.
Odczucia z prawej połowy ciała przekazywane są do lewej połowy rdzenia
kręgowego, podobnie jak komendy z prawej połowy mózgu kontrolują ruchy
kończyn lewej połowy ciała. Neurony rdzeniowe po tej stronie wysyłają
następnie aksony do mózgu. Po osiągnięciu wzgórza, głównej skrzynki
rozdzielczej dla przepływu informacji przychodzących i wychodzących z
kory mózgowej, neurony prowadzą sygnały bólowe do kory mózgowej i do
ośrodków przetwarzania emocji w mózgu, gdzie odbieramy odczucie bólu i
kojarzymy z nim odpowiednie reakcje emocjonalne.
Ból można zahamować poprzez wyciszenie neuronów bólowych w skórze, co
robi dentysta, wstrzykując do dziąsła lignokainę. Lignokaina blokuje
kanały jonowe wytwarzające impulsy nerwowe. Gdy nie ma impulsu
nerwowego, żaden sygnał bólowy nie dociera do rdzenia kręgowego i można
bezboleśnie usunąć ząb.
Kolejna strategia leczenia przeciwbólowego polega na wstrzyknięciu
leku znieczulającego do kręgosłupa. Postępują tak często lekarze,
podając rodzącej kobiecie znieczulenie zewnątrzoponowe, by zapewnić jej
(„blokadę kręgosłupa”) bezbolesny poród. Neurony bólowe w miednicy
pacjentki nadal intensywnie wytwarzają impulsy elektryczne, ale lek
znieczulający opływający aksony odcina sygnał wchodzący do rdzenia
kręgowego. Hamowanie bólu na tym poziomie ma w porównaniu ze
znieczuleniem ogólnym tę zaletę, że pozwala rodzącej na w pełni świadome
przeżywanie i uczestniczenie w narodzinach swego dziecka. Leki
znieczulenia ogólnego tłumią obwody neuronów w korze mózgowej,
pozbawiając ludzi świadomości.
Bez bólu: znieczulenie
Historia wynalazku znieczulenia ogólnego jest amerykańską historią
sukcesu i intrygującym przykładem tego, jak silny ludzki instynkt
eksperymentowania napędza postęp nauki. W tym przypadku był to
eksperyment z lekami rekreacyjnymi.
Około roku 1800 angielski uczony Humphry Davy wdychał podtlenek
azotu i poczuł miłe podniecenie. Dokonał czegoś więcej niż tylko
odkrycia leku rekreacyjnego. Zauważył, że gdy rozkoszował się wdychaniem
tego gazu, przestawał go boleć ząb mądrości. Co ciekawe, nigdy nie
wykonał kolejnego kroku, by zastosować podtlenek azotu jako środek
znieczulający dla celów medycznych. Gdyby to zrobił, jako znany uczony
mógłby zapewnić gazowi królewski tytuł medyczny, a tymczasem nazwał go
„gazem rozweselającym” i jego zastosowanie jako leku rekreacyjnego
wzięło górę.
Popularne stały się przyjęcia zwane „igraszkami”. Podczas takich
spotkań goście wdychali gaz rozweselający i wygłupiali się pogrążeni w
stanie nieprzytomnej, hałaśliwej intoksykacji. Uczestnicy takich
przyjęć przewracali się czasem i robili sobie krzywdę, chichocząc w
euforii i w ogóle nie czując bólu.
Igraszki zyskały wkrótce popularność również w Ameryce, ale tam
lekiem z wyboru była substancja łatwiej dostępna: eter. Eter stosowano
od pewnego czasu jako rozpuszczalnik i pewnego razu ktoś nawdychał się
jego par i odczuł miły rausz. Podobni do wąchaczy kleju w dwudziestym
wieku, ale wolni od obecnego (skądinąd absolutnie zasłużonego)
społecznego piętna, Amerykanie bawili się, wdychając eter do białego
rana.
To nie nauka, lecz raczej duch zabawy w połączeniu z pragmatyzmem
zainspirował Crawforda Longa, dwudziestosiedmioletniego lekarza z
małego miasteczka Jefferson w stanie Georgia, do podjęcia prób
znieczulenia. W roku 1842 dr Long, dobrze pamiętający eterowe igraszki z
burzliwych czasów studenckich, wykorzystał tę substancję do stłumienia u
swego pacjenta bólu podczas drobnego zabiegu chirurgicznego usunięcia
guza szyi. Dr Long dopiero po sześciu latach zadał sobie trud, by
opublikować swą sztuczkę z przyjęcia, a wtedy znieczulenie ogólne
zaczęło szybko zyskiwać popularność jako wielkie osiągniecie o znaczeniu
historycznym. Dr. Longowi nie udało się zdobyć rozgłosu swoimi
eksperymentami ze znieczuleniem, ale publiczny pokaz znieczulenia
przeprowadzony w roku 1845 przez dentystę Horace'a Wellsa stał się
sensacją.
Wells, dwudziestodziewięcioletni dentysta z Hartford w stanie
Connecticut, poddał się zabiegowi ekstrakcji zęba wykonywanemu przez
swojego kolegę dentystę. Ekstrakcja przebiegała bezboleśnie, gdyż Wells
wdychał w jej trakcie gaz rozweselający. Wells był tak zachwycony, że w
roku 1845 urządził w Bostonie głośny publiczny pokaz zastosowania
tlenku azotu w stomatologii. Miało to być ukoronowanie jego zawodowej
kariery i przełom w pracy naukowej, a tymczasem los chciał inaczej i
Wells poniósł klęskę. Pokaz okazał się kompletnym fiaskiem, pacjent
krzyczał z bólu, publicznie nazywając Wellsa konowałem. Wells po tym
hańbiącym incydencie nigdy nie wrócił do równowagi i w roku 1848 odebrał
sobie życie.
Przeprowadzenie pierwszego publicznego pokazu znieczulenia przy
usuwaniu bolącego zęba przypisuje się koledze Wellsa, Williamowi
Thomasowi Green Mortonowi. Miało to miejsce w roku 1846, a chory nazywał
się Eben Frost. Morton użył zamiast podtlenku azotu preferowanego
przez Amerykanów w czasie „igraszek” eteru. Następnego dnia w prasie
bostońskiej ukazały się entuzjastyczne relacje i znieczulenie za pomocą
eteru zaczęło znajdować coraz szersze zainteresowanie.
Podczas gdy Amerykanie po prostu nasączali eterem szmatkę i trzymali
ją przy nosie chorego, naukowcy angielscy rozpoczęli systematyczne
badania mechanizmu jego działania znieczulającego. James Simpson
skonstruował aparat umożliwiający precyzyjne dawkowanie eteru i określił
wysokość dawek koniecznych do uzyskania różnego rodzaju efektów
przeciwbólowych i znieczulających. Starannie opisał etapy i objawy
znieczulenia i opublikował wyniki swych badań w pierwszym artykule
naukowym poświęconym temu zagadnieniu. Simpson, lekarz położnik,
pierwszy zastosował eter w celu uśmierzenia bólów porodowych.
Zdaniem niektórych to głęboka uraza, jaką Brytyjczycy żywili do
nowobogackich Amerykanów za ich naukowy sukces z eterem, była dla nich
motorem gorączkowych poszukiwań własnej substancji znieczulającej. W
rzeczywistości mieli już oni taką substancję, podtlenek azotu, ale
klapa, jaką okazała się publiczna demonstracja Horace'a Wellsa,
ostudziła ich zapał do pracy nad wykorzystaniem znieczulającego
działania podtlenku azotu).
Brytyjczycy znaleźli to, czego szukali, w chloroformie,
rozpuszczalniku uzyskanemu drogą syntezy nieco później. James Simpson
wprowadził chloroform do użycia jako środek znieczulający w roku 1847, a
w roku 1853 John Snow podał chloroform królowej Wiktorii podczas porodu
księcia Leopolda, przypieczętowując tym samym jego szeroką akceptację
jako środka znieczulającego w położnictwie. W Stanach Zjednoczonych
nadal dominował eter jako prostszy w bezpiecznym podawaniu.
Na długo zanim odkryto anestetyki ogólne, takie jak podtlenek azotu,
eter i chloroform, ludzie przeżuli i wypalili wystarczająco dużo
roślin, by zauważyć, że niektóre z nich, na przykład liście koki czy sok
z maku (źródło kokainy i opium) i inne substancje pochodzenia
roślinnego, przynoszą znaczną ulgę w bólu. Spożycie lub palenie
określonych części roślin wiąże się też z innym dziwnym oddziaływaniem
na mózg. Dlaczego zawarta w roślinie substancja działa na ludzki mózg w
ten sposób, że uśmierza ból? Odpowiedź w tych przypadkach, jak również
wielu innych, włączając w to nikotynę i marihuanę, kryje się w
produkowanych przez nasz organizm substancjach, bardzo podobnych do
zawartych w roślinach, a regulujących czynność naszego mózgu. Owe
analogi roślinne są na tyle podobne do naturalnych związków
występujących w ustroju, że mogą regulować transmisję sygnałów bólowych
w rdzeniu kręgowym i mózgu. Nikotyna, marihuana i opium aktywują te
same receptory komórek ludzkich, które są stymulowane przez własne,
naturalne narkotyki ludzkiego organizmu.
Chociaż to odkrycie stało się rewelacją lat osiemdziesiątych
ubiegłego wieku, potwierdziło ono, że morfina, heroina, opium i konopie
indyjskie stanowiły twardy dowód na to, iż organizm ludzki posiada swe
własne silne leki przeciwbólowe. Narkotyki takie jak morfina blokują ból
tam, gdzie nie dociera nóż chirurga: w miejscu, gdzie sygnały bólowe
przechodzą od neuronów czuciowych do obwodów bólowych we wnętrzu
rdzenia kręgowego. Neurony czuciowe i neurony rdzenia kręgowego mają
receptory dla tych leków narkotycznych, a receptory te hamują aktywność
neuronów. Naturalne opiaty wytwarzane przez organizm ludzki nazwano
endorfinami. Związki te, o silnym działaniu przeciwbólowym, w sposób
naturalny regulują ból, zamykając zawór na drodze przepływu sygnałów
bólowych z rdzenia kręgowego do mózgu.
Endorfiny przenikają do krwi podczas silnego bólu lub stresu. Fakt
ten tłumaczy nam, dlaczego żołnierz nie czuje bólu rany od kuli podczas
stresu bitwy. Podczas porodu organizm kobiety fizjologicznie wytwarza
endorfiny. Te „endogenne” (wytworzone wewnętrznie) endorfiny pomagają
jej znieść ból porodu. Endorfiny uwalniane są nie tylko w wyniku bólu,
ale również podczas intensywnego wysiłku fizycznego i seksu. Głęboki
ucisk chiropraktyka, stymulacja nerwu podczas akupunktury czy placebo
również działają przez pobudzenie organizmu do uwalniania endorfin.
Doświadczenia z użyciem leków blokujących endorfiny dowodzą roli tych
związków w leczeniu bólu.
W prasie popularnej ukazało się wiele doniesień sugerujących, jakoby
doświadczana przez maratończyków euforia endorfinowa miała również
związek z uniesieniem odczuwanym po akcie seksualnym. Wyniki
najnowszych badań podają jednak w wątpliwość związek między endorfinami i
orgazmem. Aby otrzymać spermę do sztucznej inseminacji w produkcji
trzody, hodowcy trenują knury do kopulacji ze sztuczną maciorą. W
badaniu stwierdzono, że organizm knura uwalniał więcej endorfin, gdy
jego wysiłki ze sztuczną towarzyszką nie przyniosły spełnienia, niż
wtedy, gdy osiągnął swój świński orgazm i ejakulował. Wyniki te
sugerują, że endorfiny uwalniane podczas seksu mogą mieć więcej
wspólnego z bólem i stresem akupunktury niż z romantycznymi
uniesieniami. Zdania na temat tego, czy zachowania seksualne człowieka
kształtowane są w podobny sposób mogą być jednak podzielone.
Badania z użyciem naloksonu, leku blokującego receptory opioidowe,
ujawniły inny ciekawy problem - ludzie mają prawdopodobnie inne
naturalne mechanizmy tłumienia bólu. Nawet po zablokowaniu receptorów
opioidowych za pomocą leku osoby znajdujące się w silnym stresie
wykazują zmniejszoną wrażliwość na ból, co sugeruje występowanie w
ustroju innych poza endorfinami naturalnych związków o działaniu
przeciwbólowym. W innym badaniu, poświęconym związkowi między działaniem
przeciwbólowym a wspomnianym lekiem, stwierdzono, że endogenna
substancja uśmierzająca ból stymuluje te same receptory, które pobudzają
aktywne składniki marihuany.
W jednym z badań wykazano, że grindwal (ssak z rodziny delfinowatych -
przyp. tłum.) nie czuje bólu w euforii wywołanej marihuaną i że podobny
efekt przeciwbólowy obserwuje się u ludzi w warunkach silnego stresu i
bólu, a za działanie to odpowiedzialne są naturalne kanabinoidy
uwalniane przez organizm do walki z bólem. Zajmujący się układem
nerwowym naukowcy byli niedawno bardzo zaskoczeni, gdy dowiedzieli się,
że receptory dla endorfin i kanabinoidów mają także komórki glejowe
rdzenia kręgowego. To zaskakujące odkrycie stanowi ważką przesłankę
przemawiającą za nieznanym nam dotąd udziałem komórek glejowych w bólu
przewlekłym.
Gdy ból staje się chorobą: komórki glejowe w bólu przewlekłym
Ból wywołany urazem ma znaczenie ochronne, jest jednak inny typ bólu,
który rozwija się w tajemniczy sposób i nasila nawet po wygojeniu
uszkodzenia. Ten ból „neuropatyczny” zmienia ból o znaczeniu ochronnym w
dręczącą chorobę. Ból przewlekły rozwija się z powodu zmian w obwodach
bólowych w ośrodkowym układzie nerwowym po urazie i gojeniu. Zajmujący
się układem nerwowym naukowcy wiedzą, że neurony bólowe osób cierpiących
na ból przewlekły stają się po wygojeniu urazu nadpobudliwe.
Najlżejsze nawet dotknięcie czy zmiana temperatury prowokują w tych
neuronach odpalenie zapory impulsów sygnalizujących w mózgu silny ból.
Neurony wytwarzają też spontanicznie salwy impulsów o znacznym
natężeniu. Podobne do zdartej płyty cykle impulsów nerwowych krzyczą z
bólu wciąż od nowa, bez żadnego bodźca je wywołującego.
Co sprawia, że te neurony wymykają się spod kontroli? Po urazie lub
zakażeniu komórki ustroju odpowiedzialne za jego obronę i gojenie
uwalniają silnie działające związki chemiczne zwane cytokinami zapalnymi
i chemokinami. Leki takie jak ibuprofen czy aspiryna przynoszą ulgę w
bólu poprzez blokowanie działania tych cytokin. Cytokiny zapalne
działają na wiele sposobów, a jedną z konsekwencji tego działania jest
dla włókien bólowych podwyższona wrażliwość. W ten sposób natura mówi
nam, byśmy się oszczędzali, póki uraz się nie wygoi. Zjawisko to jest
nam wszystkim dobrze znane, nikogo nie dziwi, gdy okolica wokół miejsca
uszkodzenia staje się tkliwa i bolesna. Wszyscy też doświadczyliśmy
pewnie bolesnej nadwrażliwości na światło i dźwięk podczas silnego bólu
głowy. Nasze zmysły stają się wyostrzone do punktu bólu. Jeżeli odczyn
zapalny nie wygaśnie, ból i nadwrażliwość pozostaną po wygojeniu urazu.
Ludzie cierpiący na przewlekły ból często opisują swe nieszczęście
jako nagie nerwy, ale wyniki najnowszych badań wskazują, że zaburzenie
sięga poza same komórki nerwowe. W wielu przypadkach źródłem
przewlekłego, niedającego się uśmierzyć bólu są komórki glejowe. Linda
Watkins, zajmująca się bólem badaczka z Uniwersytetu Colorado w Boulder,
zaczęła podejrzewać, że komórki glejowe są źródłem przewlekłego bólu
rozwijającego się po urazie. Przyznaje ona, że komórki glejowe nie biorą
udziału w transmisji normalnego bólu, ale ból przewlekły rozwijający
się po wygojeniu urazu stanowi odrębne zagadnienie. Komórki mikrogleju
są dobrze znane jako układ odpornościowy mózgu i rdzenia kręgowego.
Powszechnie wiadomo też, że są one źródłem cytokin i chemokin po urazie
lub infekcji układu nerwowego. Obie te grupy substancji mogą powodować
nadmierną pobudliwość neuronów. Wszystkie te dowody wskazują na komórki
mikrogleju jako głównego podejrzanego o spowodowanie bólu przewlekłego.
Rzeczywiście kilka lat wcześniej, w roku 1994, Stephen T. Meller i jego
współpracownicy z Uniwersytetu Iowa udowodnili udział innej grupy
komórek glejowych w bólu przewlekłym, podając zwierzętom truciznę
selektywnie zabijającą astrocyty. Zwierzęta te w znacznie mniejszym
stopniu cierpiały na ból przewlekły po uszkodzeniu nerwu.
Wszystko, co trzeba zrobić, aby sprawdzić teorię, w myśl której
komórki mikrogleju mają powodować ból przewlekły, to zablokować normalną
reakcję komórek mikrogleju na uraz, a następnie sprawdzić, czy u takich
zwierząt wygłuszenie reakcji glejowej na uraz przyniesie ulgę w bólu
przewlekłym. Watkins i jej współpracownicy przeprowadzili badania na
szczurach z bólem przewlekłym wywołanym uszkodzeniem rdzenia kręgowego.
Watkins podała zwierzętom minocyklinę, lek hamujący aktywacje komórek
mikrogleju i uwalnianie przez nie cytokin w odpowiedzi na uraz. Watkins,
podobnie jak kilku innych badaczy, stwierdziła, że wstrzyknięcie
minocykliny do płynu rdzeniowego powoduje prawie natychmiastowe
ustąpienie bólu przewlekłego spowodowanego urazem rdzenia kręgowego.
Doświadczenia te dowodzą, że u szczurów otrzymujących ten lek
następowała bardzo wyraźna redukcja bólu wynikająca z zablokowania
reakcji komórek mikrogleju na uszkodzenie.
Autorzy innej pracy rozszerzają wnioski dotyczące komórek mikrogleju
i bólu przewlekłego, odnosząc je również do astrocytów po zastosowaniu
minocykliny. Odpowiedź na uraz i infekcję jest w końcu jedną ze
wspólnych funkcji komórek mikrogleju i astrocytów. Po urazie astrocyty
proliferują i pojawia się w nich ekspresja białka szkieletowego GFAP w
wysokich stężeniach. Taka przebudowa komórki umożliwia astrocytom zmianę
kształtu i nadaje ruchomość. Astrocyty, podobnie jak komórki
mikrogleju, mają liczne receptory dla związanych z urazem sygnalizatorów
uwalnianych przez neurony i w odpowiedzi na nie uwalniają czynniki
wzrostu, cytokiny i chemokiny, które mogą w pewnych okolicznościach
przyczyniać się do rozwoju bólu przewlekłego.
Komórki mikrogleju i astrocyty spełniają jednakże po urazie liczne
ważne funkcje. Całkowite wyeliminowanie reakcji glejowej na uraz mogłoby
z dużym prawdopodobieństwem spowodować wiele niepożądanych
konsekwencji. Gdybyśmy wiedzieli więcej o tym, jak komórki mikrogleju
rozpoznają uraz układu nerwowego i znali szczegółowo mechanizmy
kontrolujące ich wiele reakcji zachodzących podczas urazu, gojenia i
rozwoju bólu przewlekłego, moglibyśmy stworzyć nowe, potężne leki, które
przyniosłyby ulgę osobom cierpiącym na ból przewlekły, nie upośledzając
równocześnie funkcji gojących komórek glejowych.
Jednym ze znanych sygnałów, jaki wysyłają uszkodzone komórki
nerwowe, gdy znajdą się w opresji, jest związek chemiczny zwany
fraktalkiną. Cząsteczka ta przyczepiona jest do powierzchni neuronu i
uwalniana jako raca alarmowa w chwili urazu lub innego zagrożenia.
Komórki mikrogleju mają specjalne receptory do wykrywania owych sygnałów
zagrożenia - fraktalkiny. Z chwilą gdy białka receptora na komórce
mikrogleju poczują fraktalkinę, komórki mikrogleju zaczynają się szybko
przemieszczać w stronę urazu i zalewać jego okolicę cytokinami. Reakcja
ta wygasa zwykle normalnie po upływie kilku tygodni, w miarę jak
uszkodzenie się goi, w niektórych jednak niefortunnych wypadkach komórki
mikrogleju nie przestają nasycać tkanek cytokinami. Uszkodzenie może
ulec wygojeniu, ale bolesna reakcja na uszkodzenie szaleje na pełnych
obrotach.
Po podaniu szczurom leku tłumiącego w komórkach mikrogleju receptory
wykrywające fraktalinę Watkins wraz ze swymi współpracownikami badała
ich wrażliwość na ból. Istnieje kilka ogólnie przyjętych testów
umożliwiających ocenę bólu w sposób precyzyjny i humanitarny. W jednym z
nich umieszcza się ogon szczura na płytce grzewczej i stopniowo
zwiększa temperaturę do momentu, gdy szczur zaczyna wycofywać ogon. U
szczurów cierpiących na ból przewlekły w wyniku wcześniejszego
uszkodzenia nerwu nawet najmniejsza zmiana temperatury wywołuje szybkie
wycofywanie ogona z płytki. Za pomocą innych testów z użyciem cienkich
włosów o precyzyjnie wykalibrowanej sztywności, którymi dotyka się
skóry, można ściśle określić wrażliwość na ból. W warunkach prawidłowych
dotknięcie takim włosem nie jest bolesne, ale u szczurów (a także u
ludzi) cierpiących na ból przewlekły najlżejsze nawet dotknięcie staje
się nieznośnie bolesne jak drażnienie otwartej rany. Gdy badacze
zastosowali u szczurów lek blokujący receptory fraktalkiny w komórkach
mikrogleju, testy wykazały, że zwierzęta udało się uwolnić spod
panowania przewlekłego bólu. Komórki mikrogleju, które nie mogły
odebrać wysłanego przez neurony w obliczu zagrożenia sygnału
fraktalkiny, przestały uwalniać cytokiny zapalne wywołujące ból.
Jest to zdumiewająca zmiana w naukach medycznych, gdyż mamy tu do
czynienia z lekiem przeciwbólowym, który nie działa na neurony bólu.
Przynosi ulgę w bólu przewlekłym poprzez działanie na komórki niebędące
neuronami. To jakby wyważono drzwi do pokoju wypełnionego całkowicie
nowymi lekami przeciw bólowi przewlekłemu. Niektóre z tych glejowych
leków przeciwbólowych przechodzą obecnie badania kliniczne z udziałem
chorych cierpiących na stały, niekontrolowany ból.
Powiedz bólowi nie: marihuana
Marihuana wywiera działanie przeciwbólowe i, według doniesień, w
niektórych przypadkach łagodzi ból, na który nie działają żadne inne
leki analgetyki. Fakt ten stanowił podstawę legalizacji marihuany dla
celów medycznych w Kalifornii i niektórych innych krajach. Palenie czy
też spożywanie rośliny jest prymitywnym i mało precyzyjnym sposobem
podawania leku, nie mówiąc już o poważnych działaniach niepożądanych
dotyczących sfery intelektualnej. W przeszłości restrykcyjne przepisy
dotyczące pozyskiwania konopi czy też ich aktywnego składnika marihuany
dla celów naukowych utrudniały większości laboratoriów badanie jej
działania na mózg i aktywności przeciwbólowej. Sytuacja ta na szczęście
uległa poprawie.
Przeprowadzone przez Massimiliana Beltramo i jego współpracowników w
Instytucie Badawczym Shering-Plough w Mediolanie badania wykazały, że
po podaniu szczurom pochodzących z konopi indyjskich leków stymulujących
w neuronach receptory aktywowane przez marihuanę, zwane receptorami
kanabinoidowymi, następowała drastyczna redukcja bólu przewlekłego.
Może się to nie wydawać zaskakujące, ale w ustroju występują dwa typy
receptorów kanabinoidowych, CB1 i CB2. Receptory CB1 występują w kilku
typach neuronów w mózgu i odpowiadają za mącące umysł działanie
marihuany. Receptory CB2 nie występują w neuronach. Ten typ receptorów
kanabinoidowych znajduje się głównie w występujących poza mózgiem
komórkach biorących udział w reakcji zapalnej. Jest jednak jeden
wyjątek, w receptory te zaopatrzone są również komórki mikrogleju.
Obecnie notuje się olbrzymie zainteresowanie otrzymaniem leków
przeciwbólowych działających na receptory CB2 komórek mikrogleju i
innych komórek układu odpornościowego, gdyż leki takie pozbawione by
były niekorzystnych działań niepożądanych marihuany na funkcje poznawcze
zachodzących poprzez receptory CB1. Niedawno stwierdzono, że liczba
receptorów CB2 w zwojach korzeni grzbietowych i rdzeniu kręgowym wzrasta
po urazach rdzenia kręgowego. Wydaje się to stanowić sposób, w jaki
organizm próbuje zwiększyć wrażliwość na endogenne kanabinoidy, by
bronić się przed bólem przewlekłym. Gdy badacze testowali leki
stymulujące receptory CB2 u myszy pozbawionych genu receptora CB1,
stwierdzili, że zwierzęta te nadal reagowały korzystnie na kanabinoidy
stosowane w celu zwalczania bólu. Obserwacje te dowodzą, że składniki
marihuany aktywujące receptory CB2 w komórkach mikrogleju można stosować
jako leki przeciwbólowe bez ryzyka negatywnych działań niepożądanych
na funkcje poznawcze, i czynią receptory CB2 bardzo atrakcyjnym punktem
uchwytu dla leków zwalczających ból przewlekły. Gdy naukowcy nauczą się
projektować leki działające na komórki mikrogleju i astrocyty, marihuana
może nam pokazać, jak „po prostu powiedzieć nie” bólowi przewlekłemu.
Róg obfitości glejowych leków przeciwbólowych
Komórki glejowe mają tak wiele atrakcyjnych punktów uchwytu dla
potencjalnych leków uśmierzających ból, ponieważ mają tak wiele uszu,
którymi nasłuchują uszkodzenia mózgu. Nowe glejowe leki do zwalczania
bólu przewlekłego działają na wiele różnych sposobów. Aktualna lista
obejmuje fluorocytrynian, metaboliczny inhibitor astrocytów, minocyklinę
hamującą aktywacje komórek mikrogleju, ibudilast (AV4ll) i
propentofyllinę hamujące reaktywne astrocyty, metioninę, inhibitor
syntezy kwasu glutaminowego oraz JWH-015 i Sativex aktywujące receptory
kanabinoidowe CB2. Niektóre spośród tych leków glejowych są obecnie
testowane wyłącznie na zwierzętach, inne natomiast przechodzą badania
kliniczne z udziałem chorych cierpiących na ból przewlekły. Sativex, lek
działający na receptory kanabinoidowe, stosowany jest od 2005 roku w
Kanadzie i innych krajach do leczenia bólu przewlekłego u chorych na
stwardnienie rozsiane. Lek przechodzi obecnie trzecią fazę prób
klinicznych w Stanach Zjednoczonych.
Kolejnym ciekawym w aspekcie bólu przewlekłego receptorem błonowym
komórek mikrogleju jest receptor P2X4. Ten białkowy receptor aktywowany
jest przez adenozynotrójfosforan (ATP), uwalniany, gdy komórki nerwowe
ulegają uszkodzeniu. Gdy receptor P2X4 wykryje ATP, otwiera por,
umożliwiając dopływ wapnia do komórki glejowej i inicjując reakcje
gospodarza na uszkodzenie. W bólu przewlekłym reakcja ta jest nadmierna i
komórki mikrogleju stają się przyczyną bólu rdzeniowego.
Kazuhide Inoue i współpracownicy w Narodowym Instytucie Nauk o
Zdrowiu w Tokio stwierdzili, że po urazie nerwu wzrasta ilość receptorów
P2X4 na błonach komórkowych komórek mikrogleju rdzenia kręgowego, przez
co stają się one nadmiernie czujne. Gdy dojdzie do nadmiernej aktywacji
tych receptorów, ból rdzenia kręgowego znacznie się nasila,
przypominając do złudzenia ból neuropatyczny. Chociaż mamy tu do
czynienia z zupełnie innym mechanizmem, badania nad receptorami P2X4
dostarczają kolejnego dowodu na krytyczne znaczenie komórek i glejowych w
bólu przewlekłym.
Ale w jaki sposób nadmiernie aktywowane komórki mikrogleju czynią neurony bólowe nadwrażliwymi?
W toku badań, których wyniki opublikował w roku 2005 Jeffrey Cull
wraz ze swymi współpracownikami z Uniwersytetu Laval w prowincji Quebec
w Kanadzie, zidentyfikowano jeden z mechanizmów, w którym komórki
mikrogleju wywołują nadpobudliwość w neuronach bólowych rdzenia
kręgowego po aktywacji ich receptorów P2X4 przez ATP. Gdy badacze
wprowadzili mikroelektrody do neuronów rdzenia kręgowego, by móc mierzyć
sygnały elektryczne, a następnie dodawali ATP w celu stymulacji
receptorów P2X4 komórek mikrogleju, potencjał neuronów nagle spadał.
Komórki mikrogleju w jakiś sposób powodowały obniżenie potencjału w
neuronach, wyzwalając w nich tym samym salwy impulsów, które mózg mógł
interpretować jedynie jako silny ból. Seria badań wykazała, że ATP
uwalniany przez uszkodzone neurony stymuluje receptory komórek
mikrogleju (zwane receptorami P2X4), co powoduje uwalnianie przez nie
czynnika wzrostu (nazywanego BDNF), który ma wspomagać gojenie
neuronów. Ten czynnik wzrostu jednakże działa również na neurony rdzenia
kręgowego, wyzwalając w nich impulsy sygnalizujące silny ból.
Zidentyfikowano wiele innych cząsteczek uwalnianych przez komórki
mikrogleju i astrocyty, powodujących nadmierne pobudzenie aksonów.
Obecnie dysponujemy więc dwoma metodami ataku na ból rdzenia
kręgowego indukowany przez komórki mikrogleju. Możemy blokować receptory
komórek mikrogleju i blokować uwalnianie w komórkach mikrogleju
substancji wywołujących nadmierną aktywność neuronów. Te nowe koncepcje
leczenia farmakologicznego nie podążają starymi narkotykowymi szlakami
działania przeciwbólowego i mogłyby oszczędzić chorym wszelkich
implikacji medycznych i społecznych związanych z przyjmowaniem
narkotyków.
Wyniki tych badań szybko znajdą zastosowanie znacznie szersze niż
tylko w urazach rdzenia kręgowego, gdyż reakcje zapalne towarzyszą
bardzo wielu schorzeniom infekcyjnym i nieinfekcyjnym. Jedną z
najciekawszych dziedzin jest zwalczanie bólu nowotworowego. Okropny,
przewlekły ból towarzyszący nowotworom jest, podobnie jak ból w urazach
rdzenia kręgowego, w znacznej części wynikiem reakcji zapalnej. Dr
Rui-Xin Zhang i jego współpracownicy z Uniwersytetu Maryland znaleźli
związek między astrocytami i komórkami mikrogleju w bólu będącym
wynikiem nowotworu kości, który może być bardzo silny. Zespół Zhanga
stwierdził, że astrocyty i komórki mikrogleju w obwodach bólowych
rdzenia kręgowego ulegały aktywacji po tym, jak badacze wywołali raka
kości piszczelowej, wstrzykując zwierzętom doświadczalnym komórki raka
gruczołu krokowego do tej kości. Nic dziwnego, że osoby chore na raka
odczuwają ból neuropatyczny, gdy komórki mikrogleju w ich rdzeniu
kręgowym ulegają nadmiernej aktywacji i wypompowują cytokiny, które
powodują nadmierne pobudzenie neuronów bólowych rdzenia kręgowego.
Zakażenie wirusem HIV powoduje ból, ale wirus nie może mieć
bezpośredniego wpływu na neurony bólowe, ponieważ neurony te nie mogą
zostać nim zakażone. Wyniki przeprowadzonych niedawno badań wykazują, że
po wstrzyknięciu do rdzenia kręgowego szczurów białka wirusa HIV
(zwanego gp 120) u zwierząt tych rozwija się przeczulica i ból
przewlekły. Eksperymenty Lindy Watkins wykazały, że to samo białko
wirusa aktywuje komórki mikrogleju i powoduje uwalnianie przez nie
cytokin zapalnych.
Ostatnią bombą, jaka spadła na pole bólu przewlekłego, było odkrycie w komórkach i astrocytach receptorów dla morfiny i innych opiatów. Nie zdając sobie z tego sprawy, osoby reagujące na uwalnianie endorfin, chorzy leczeni morfiną, która ma uśmierzyć ich nieznośny ból, oraz narkomani wstrzykujący sobie heroinę, nieświadomie aktywują receptory opiatowe w swych komórkach glejowych. Komórki glejowe uważane są obecnie, dzięki tym nowym dowodom, za istotny element mechanizmu działania przeciwbólowego opiatów, ale taka ich rola była dla wszystkich zaskoczeniem. Wyniki tych badań wskazują na komórki glejowe jako na odrażającego demona przyczyniającego się do rozwoju tolerancji lękowej i uzależnienia, który to temat zgłębimy w następnym rozdziale.