R. Douglas Fields
DRUGI MÓZG
Zdrowie psychiczne: komórki glejowe, cisi współwinni chorób psychicznych
Osobę cierpiącą na chorobę psychiczną określa się często mianem „niezrównoważonej”. Jest to precyzyjne określenie możliwej roli komórek glejowych w podtrzymywaniu zdrowia psychicznego, gdyż komórki glejowe wydają się mieć szczególne znaczenie w utrzymaniu równowagi i określeniu ogólnego poziomu pobudliwości mózgu.
Szaleństwo
Choroby psychiczne od wieków owiane były tajemnicą. Niewidzialne
korzenie choroby psychicznej sprawiają, że dotknięta nią osoba cierpi
nie tylko z powodu samej choroby, ale również z powodu niezdolności
społeczeństwa do jej zrozumienia i radzenia sobie z nią. Choroby
psychiczne przypisywano zjawiskom nadprzyrodzonym, słabości moralnej
lub obciążeniom dziedzicznym. Historycznie niesłusznie klasyfikowano je
łącznie z chorobami układu nerwowego. Z tego zamętu ignorancji i
błędnych poglądów wynikły takie nieporozumienia, jak włączenie tak
typowego problemu somatycznego, jakim jest napad padaczkowy, do kręgu
chorób psychicznych.
Nasze poszukiwania tajemniczego podłoża chorób psychicznych w drugim
mózgu zacznijmy od opowieści o padaczce. Najstarsza medyczna wzmianka o
niej pochodzi z pism babilońskich i egipskich z roku około 1050 przed
naszą erą. Przez wieki dominował pogląd o nadprzyrodzonym charakterze
tej choroby. Sądzono, że podczas napadu padaczkowego ciałem i duszą
chorego włada siła nadprzyrodzona. W Ewangelii wg świętego Marka,
rozdział 9, wiersz 17-27, czytamy:
„Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha
niemego. Ten gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy pieni się,
zgrzyta zębami i drętwieje: powiedziałem Twoim uczniom, żeby go
wyrzucili, ale nie mogli”.
Przyprowadzili syna tego człowieka do Jezusa w chwili, gdy miał napad.
A gdy go zobaczył (Jezus) duch zaraz zaczął szarpać chłopca. Upadł on na
ziemię i tarzał się z pianą na ustach. A on (Jezus) zapytał jego ojca,
„Od jak dawna mu się to zdarza?” A on odrzekł „Od dzieciństwa”...
Jezus upomniał ducha nieczystego, mówiąc do niego, „Duchu niemy i
głuchy, rozkazuję ci wyjdź z niego i nie wchodź więcej do niego”. A
duch krzyknął, wstrząsnął chłopcem boleśnie i wyszedł z niego. A
chłopiec pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło; „On umarł”. Lecz
Jezus wziął go za rękę i podniósł, a on wstał.
Aż do dziewiętnastego wieku w leczeniu padaczki stosowano takie
metody, jak uwalnianie ciała z władzy demonów za pomocą egzorcyzmów
religijnych, biczowanie lub podawanie substancji toksycznych. Piętnowani
jako czarownice, chorzy psychicznie i chorzy na padaczkę cierpieli
tortury, byli zakuwani w dyby i biczowani, skazywani na śmierć przez
powieszenie, utopienie, kamienowanie lub spalenie na stosie albo
zamykani w więzieniach bądź szpitalach psychiatrycznych z obawy przed
zarażeniem lub zbrodnią. Przez całe wieki w leczeniu padaczki stosowano
picie krwi osób niedawno zmarłych, połykanie sproszkowanej czaszki
ludzkiej, jemiołę, naparstnicę, azotan srebra, tlenek cynku lub wątrobę
sępa. Próbowano też oczyszczać ciało ze złych duchów za pomocą upustów
krwi, wymiotów, przyżegania głowy gorącym żelazem lub trepanacji czaszki
(wiercenia w niej otworów). Nawet księżyc posądzano o wpływ na
epilepsję i szaleństwo, stąd termin „lunatyzm”.
A jednak trzeźwo myślący grecki lekarz Hipokrates był bliższy prawdy.
W roku 400 przed naszą erą pisał, że padaczka „nie jest w moim
przekonaniu ani bardziej boska, ani bardziej święta od innych chorób i
ma przyczynę naturalną, a przypisywane jej boskie pochodzenie wynika z
ludzkiego braku doświadczenia i zdumienia szczególnym charakterem
choroby”.
Prawnie usankcjonowane (często okrutne) karanie za czary skończyło
się w połowie osiemnastego wieku, a pogląd, że choroby psychiczne mają
możliwą do usunięcia przyczynę biologiczną, zaczął stopniowo wypierać
przekonanie o ich nadprzyrodzonym charakterze. W przedmowie do swej
książki O uleczalności niektórych postaci obłędu, padaczki, katalepsji i histerii u kobiet
wydanej w roku 1866 dr Baker Brown, który był konsultantem chirurgii w
Instytucie Chirurgii w Londynie oraz prezesem Towarzystwa Medycznego w
Londynie, opowiadał się za zastosowaniem leczenia chirurgicznego w
chorobach psychicznych, które jego zdaniem miały podłoże biologiczne i
poddawały się leczeniu.
Czyż zwykła troska o dobro bliźniego nie każe nam przypuszczać, że
przypadki traktowane obecnie przez przyjaciół lub doradców duchowych
jako poddające się woli jednostki mogą okazać się w rzeczywistości
zwykłymi przypadkami chorób somatycznych poddających się leczeniu
zachowawczemu lub chirurgicznemu? Czyż nie lepiej spojrzeć sprawie
prosto w twarz i zamiast skazywać nieszczęśliwych chorych na wygnanie z
dala od domu i społeczeństwa, spróbować zatrzymać chorobę i tak
zmierzającą beznadziejnie do ostatniego stadium, przywrócić choremu
władze umysłowe, czyniąc z nich szczęśliwych i użytecznych członków
społeczeństwa?
W swojej książce Brown dokumentuje przebieg choroby pacjentów
cierpiących na epilepsję i obłąkanych, których leczył z dobrym efektem
chirurgicznie:
Przypadek XLVII, OSTRA MANIA HISTERYCZNA
- CZAS TRWANIA - CZTERY MIESIĄCE
- OPERACJA - WYLECZENIE
Panna, wiek 23, przysłana do mnie przez Radclifre'a, który mówił, że
przywieziono ją z Irlandii jako obłąkaną i że wszystko było już
ustalone, by ją umieścić w jakimś szpitalu psychiatrycznym, gdy coś go
tknęło, żeby się ze mną skonsultować w ostatnim dniu przed jej wyjazdem.
Twierdził, że ataki (napady padaczkowe) występowały zawsze około
godziny wpół do szóstej lub szóstej wieczorem; odpowiedziałem, że jeżeli
napady mają związek z obwodowym podrażnieniem, to operacja zapobiegnie
przynajmniej ich nawrotom. W tej sytuacji chora została 6 lutego 1864
przyjęta do Instytutu Chirurgii w Londynie.
Przy przyjęciu powiedziała, że przez trzy dni nie przyjmowała żadnych
pokarmów i poprosiła o filiżankę herbaty, którą jej podano. Zastosowano
również wlew przeczyszczający.
1545. Wystąpił napad - chora zaczęła gwałtownie rzucać
ramionami nad głową, a następnie wydawała się zapaść w śpiączkę. Po
około dwudziestu minutach odżyła: wargi zaczęły drgać i stopniowo
odzyskała świadomość, mówiąc „Chcę nóż - chcę krwi!” Poprosiła
przełożoną, by dała jej rękę, mogłaby ją odgryźć...
1700. Chorą badał dr Baker Brown. Gdy tylko do niej podszedł,
chwyciła go gwałtownie za ramiona; zachowywała się dziko i nie
odpowiadała na pytania; stopniowo uspokoiła się i pozwoliła zbadać.
Operacja, 1730. Zachowywała się bardzo gwałtownie przy
pierwszych próbach podania chloroformu, długo trwało, zanim poddała się
jego działaniu, gdy jednak uzyskano pełne znieczulenie, zniosła je
bardzo dobrze.
Wycięto łechtaczkę, usunięto wydłużone wargi sromowe mniejsze i
wypreparowano szparę odbytnicy. Założono typowy opatrunek i podano
pacjentce dwa grany opium, zalecono stałą obserwację.
Po dwudziestu minutach wybudziła się z narkozy. Była spokojna i z przerwami przespała noc.
7 lutego, l000. Wizyta - dr B. Brown, dr I. B. Brown,
młodszy chirurg Instytutu Chirurgii, i przełożona pielęgniarek. Tętno
szybkie, ale regularne, język brązowy i obłożony, oddech wytężony,
dziąsła rozpulchnione, źrenice prawidłowe, twarz zarumieniona, skóra
wilgotna i ciepła.
8 lutego. Usunięto wkładkę z odbytnicy, zmieniono opatrunek. Chora
spokojna, zachowuje się racjonalnie, dzień spędziła spokojnie.
10 lutego. Bardzo pobudzona. Konieczne unieruchomienie rąk i nóg.
11 lutego. Poprawa; skarży się na uczucie ciężkości głowy, twarz pogodna, zachowanie spokojne i racjonalne.
12 lutego. Bardzo pobudzona i drażliwa, ciągle próbuje uwolnić ręce, nikt nie może się do nie zbliżać. 1400
- zachowanie maniakalne, udało się jej podrażnić rany, jak również
sutki. Zlecono jeden gran opium w tabletce i dziesięć granów bromku
amonu trzy razy dziennie.
13 lutego. 600. Znowu uwolniła ręce, podano kolejną dawkę opium. Spala potem do 16, obudziła się spokojna i racjonalna. 2100 - znowu spała.
14 lutego. Bardzo niespokojna, czasami agresywna, zdjęto bandaże, założono kaftan.
15 lutego. Znaczna poprawa. Zachowuje się racjonalnie, w rozmowie pogodna.
16 lutego. Poprawa.
17 lutego. Na wyraźną prośbę chorej uwolniono ręce, wkrótce potem znów pobudzona.
1 marca. Znaczna poprawa. Napisała do siostry i przez cały dzień zabawiała się robotą na drutach i czytaniem.
2 marca. Pozwolono chorej ubrać się, wydaje się zadowolona z odmiany i jest bardzo radosna.
4 marca. Chorą odwiedziła siostra, przez cały dzień była spokojna i pogodna. Z całą pewnością nastąpiła cudowna poprawa.
20 marca. Wyszła na spacer. Bardzo zadowolona.
25 marca. Spędziła dzień z siostrą poza instytutem. Wróciła w dobrym stanie gotowa na zmiany.
2 kwietnia. Wypisana całkowicie wyleczona.
Jak to odnotował w swej książce dr Brown, stosował on swe
chirurgiczne nożyczki u 48 pacjentek cierpiących na padaczkę lub inne
choroby psychiczne. Wszystkie kobiety i dziewczęta leczył tą samą
metodą i wszystkie „wyleczył”.
Sto lat później, w roku 1966 w trzech stanach USA nadal obowiązywało
prawo zakazujące małżeństw osobom chorym na padaczkę (Zachodnia
Wirginia, Karolina Północna i Wirginia), a w 13 stanach - przepisy
zalecające z przyczyn eugenicznych sterylizacje osób chorych na
padaczkę.
Wspólnego traktowania padaczki i szaleństwa trudno uniknąć nie tylko z
perspektywy historycznej, ale również z punktu widzenia biologii.
Ponieważ napadom padaczkowym towarzyszą bardzo wyraźne zmiany stanu
psychicznego i zachowania, dzięki padaczce możemy obserwować zaburzenia
czynnościowe mózgu leżące u podłoża chorób psychicznych. Wśród zmian
zachowania obserwowanych w napadach padaczkowych wymienia się agresje,
zmiany zainteresowań seksualnych, entuzjazm, euforię, niestabilność
emocjonalną, poczucie winy, hipergrafię (pisanie pamiętników i
szczegółowych notatek), drażliwość, zachowania obsesyjne, paranoję,
patologiczną zazdrość, doświadczenia religijne, smutek i poczucie
ciążącego nad chorym przeznaczenia. Co ciekawe, przypuszcza się, że na
padaczkę cierpiało wielu przywódców religijnych, między innymi Budda,
Mahomet, George Fox (założyciel sekty kwakrów), święty Paweł Apostoł,
święta Cecylia i wielu innych.
Obecnie omówimy krótko kilka chorób psychicznych, by później poszukać
ich wzajemnego związku, związku z napadami padaczkowymi i komórkami
glejowymi.
Schizofrenia i depresja: nowe spojrzenie
Zanim zacząłem zajmować się naukowo układem nerwowym, mieszkałem w
obskurnym mieszkaniu w nędznej dzielnicy Nowego Jorku. Największą zaletą
tego mieszkania był widok na ulicę z lotu ptaka. Pewnego dnia, gdy
wyglądałem przez brudne okno, którego ze względu na grubą warstwę
odpadającej farby nie dało się otworzyć, zobaczyłem przejeżdżającą
bardzo wolno czerwoną ciężarówkę. Był to umówiony wcześniej sygnał, że
zaraz po mnie przyjdą. Mieliśmy też inne sposoby komunikacji. Włączyłem
telewizor i przeglądałem kanały w poszukiwaniu wiadomości lokalnych.
John Newman, reporter kanału 4, spojrzał mi w oczy i mrugnął. Potem
wymówił sekretne słowa, które rozumieliśmy tylko on i ja. Nie było czasu
do stracenia.
Stacja metra znajdowała się tylko dwie przecznice dalej.
Pomaszerowałem szybko do wejścia, starając się wmieszać w tłum, a
następnie zbiegłem po betonowych schodach na ciemną stację kolei
podziemnej. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłem
stojącego obok ruchomych schodów mężczyznę trzymającego parasol. Nie
padało. Wybrałem inną drogę i zjechałem innymi schodami prowadzącymi na
peron. Serce biło mi jak szalone, gdy czekałem na pociąg. Tłum wokół
mnie gęstniał. Mężczyzna z parasolem podszedł do mnie i stanął ramię w
ramię tuż obok mnie. Nie mogłem się poruszyć. W końcu przejmujące
wibracje i łomot metalu zapowiedziały zbliżający się pociąg. Mężczyzna
dotknął swego nosa i wystudiowanym gestem poprawił okulary. Zrozumiałem
jego ostrzeżenie. Nos - czuje. Okulary - oczy - widzi. On mnie zauważył.
Z ciemnego tunelu buchnął powiew zimnego powietrza i światła pociągu
zbliżyły się do mnie z ogłuszającym zgrzytem i stukotem metalowych kół o
szyny. Wśliznąłem się za mężczyznę i pchnąłem go na tory.
Przedstawiona scena jest absolutną fikcją, ale opisane w niej
wydarzenia, włącznie - co tragiczne - z zabójstwem przypadkowego
współpasażera metra przeżywały osoby chore na schizofrenię. Ilustruje
ona najważniejsze pytania, jakie zadał mi dr Michael Eleff, profesor
psychiatrii Uniwersytetu Manitoba, tłumacząc istotę choroby. „Jak
postrzegasz rzeczywistość?”. W pewnym punkcie opowieści na pewno
zacząłeś wątpić w realność tego, co czytasz. Schizofrenia jest chorobą, w
której zaburzone jest postrzeganie i uszkodzona ta część naszego mózgu,
która wie, co jest realne, a co nie.
Jedna na sto dorosłych osób zachoruje w ciągu swego życia na
schizofrenię. Jak to możliwe, że na tę chorobę z jej wyniszczającymi
omami, urojeniami i zaburzonymi myślami cierpi tak wiele osób, a mimo to
wydaje się nam ona taka rzadka i obca?
Przede wszystkim trzeba koniecznie zdementować jeden z ogólnie
przyjętych błędnych poglądów, że chorzy na schizofrenię są niebezpieczni
dla otoczenia. Statystycznie osoby chore na schizofrenię nie są
bardziej niebezpieczne niż ktokolwiek inny. Niezwykła rzadkość zabójstw
takich jak opisane powyżej oraz popychające ku nim dziwaczne myślenie
nadają innego znaczenia śmierci z rąk osoby cierpiącej na omamy czy
urojenia schizofreniczne. O wiele więcej zabójstw popełnianych jest z
innych przyczyn (rabunek, agresja, zemsta), te pospolite zbrodnie nie
budzą jednak takiego przerażenia. Inne choroby psychiczne, na przykład
uzależnienie od alkoholu, narkotyków czy leków, są przyczyną o wiele
większej liczby zgonów i zabójstw niewinnych ludzi niż schizofrenia, a
jednak śmierć na autostradzie z rąk pijanego kierowcy jest łatwiejsza do
zaakceptowania. Tragedia związana z utratą bliskiej osoby jest dla
krewnych i przyjaciół niewinnej ofiary tak samo dotkliwa, ale pijaństwo
łatwiej jest zrozumieć. Zaburzonego myślenia osoby chorej na
schizofrenię zrozumieć łatwo nie jest. Osoby chore na schizofrenię
stanowią natomiast zagrożenie dla siebie samych. Od 10 do 13 procent
osób cierpiących na tę wyniszczającą chorobę psychiczną popełnia
samobójstwo. Blisko połowa tej populacji przynajmniej raz w życiu
podejmuje taką próbę.
W przeciwieństwie do schizofrenii natomiast dystrofie mięśniowe
zaklasyfikowane zostały przez Narodowy Instytut Zdrowia do chorób
rzadkich, nikomu jednak nie są one obce, a większość ludzi darzy
współczuciem dotkniętych nimi chorych. W Stanach Zjednoczonych
dystrofie mięśniową rozpoznaje się w ciągu roku zaledwie u jednej na 540
000 osób, co daje w skali kraju 500 nowych zachorowań rocznie.
Tymczasem schizofrenia, na którą ryzyko zachorowania sięga jednej na sto
osób, budzi tak niewielkie zainteresowanie społeczeństwa. Dlaczego?
„Wydaje się, że jest to choroba, która wyklucza ze społeczeństwa,
czyniąc chorych względnie niewidzialnymi”, wyjaśnia Eleff. Równocześnie
chorobom psychicznym towarzyszy wstydliwe piętno niespotykane w innych
chorobach. Członkowie rodzin chorych na schizofrenię nie mówią otwarcie o
problemie, jak by to zapewne czynili, gdyby u ich bliskich rozpoznano
nowotwór czy cukrzycę. „Choroba pozbawia ludzi głosu społecznego”, mówi
Eleff. Większość chorych na schizofrenię zmaga się ze swą trwającą całe
życie chorobą w izolacji.
Mam 52 lata i od 36 lat choruję na schizofrenię. Na okres ten składa
się około 8 lat objawów prodromalnych, 12 lat nieleczonej psychozy i 16
lat leczenia lekami neuroleptycznymi. W latach 1980-1990 moja choroba
miała bardzo ciężki przebieg, byłem samotny i bardzo biedny. W roku 1988
wszedłem w konflikt z prawem i dostałem wyrok w zawieszeniu na trzy
lata pod warunkiem systematycznych wizyt u psychiatry przez cały ten
okres. Byłem w więzieniu, byłem alkoholikiem, podjąłem próbę samobójczą i
przez sześć miesięcy w roku 1980 byłem bezdomny. Historia mojego życia
ilustruje wzajemne oddziaływanie czynników biologicznych i społecznych
czyniące schizofrenię tak straszną chorobą. Jest choroba sama w sobie i
jest społeczeństwo, w którym muszą żyć dotknięte nią osoby.
Ludzie zaczynają, się interesować schizofrenią, a filmy w rodzaju, Pięknego umysłu
zyskują coraz większą popularność... Choroba psychiczna jest jak zawał
serca. Jest to poważne zdarzenie zdrowotne. Powinno ci się przytrafić
tylko raz w ciągu życia.
- z
blogu Iana Chovila (www.chovil.com)
Umysł osoby obłąkanej jest umysłem niedostępnym. Trudno się dziwić,
że unikamy takich ludzi. Bezdomny schizofrenik, kryminalista narkoman,
sąsiad, członek rodziny chory na schizofrenię - od wszystkich tych osób
izolujemy się bądź to umyślnie, bądź to nieumyślnie. Wszystkie choroby
są straszne, ale schizofrenia jest klasą sama dla siebie.
Niewiele wiemy na temat przyczyn schizofrenii, ponieważ choroba ta
dotyka fundamentów naszego umysłu, zaburzając percepcję rzeczywistości.
Podobnie jak choremu na schizofrenię brakuje podstawowej wiedzy
pozwalającej odróżnić głosy rzeczywiste od złudnych wytworów jego
umysłu, tak i nauka nie dysponuje wiedzą pozwalającą go uleczyć. Mamy
leki i inne metody leczenia, dzięki którym możemy łagodzić objawy
choroby, daleko nam jednak do możliwości wyleczenia chorych, gdyż
obecna wiedza nie sięga w głąb mechanizmów postrzegania, świadomości i
wewnętrznego widzenia.
W ostatnich latach dokonał się jednak znaczny postęp w dziedzinie
badań nad tą chorobą. Bardzo duże znaczenie ma tu czynnik dziedziczny.
Jeżeli jedno z bliźniąt jednojajowych choruje na schizofrenię,
prawdopodobieństwo zachorowania u drugiego wynosi 50 procent. Obserwacje
te skłoniły badaczy do poszukiwania genetycznych korzeni choroby, a
poszukiwania te okazały się bardzo owocne. Większość nieprawidłowości
genetycznych wskazuje, że zaburzenia równowagi umysłu w schizofrenii są
wynikiem wadliwych sygnałów i połączeń w mózgu. Problem dotyczy, być
może, niedoboru neuroprzekaźników biorących udział w przetwarzaniu
percepcji, strachu i pamięci, najprawdopodobniej dopaminy i kwasu
glutaminowego. Uszkodzenie dotyczy również równowagi połączeń nerwowych,
co można obserwować w czynnościowych badaniach obrazowych mózgu i w
badaniach sekcyjnych mózgów chorych na schizofrenię. Oba te kierunki
badań doprowadziły do odkrycia jeszcze jednego, niezauważanego wcześniej
rodzaju zaburzeń równowagi: zaburzonej równowagi komórek glejowych.
Mózg chorego na schizofrenie różni się fizycznie od mózgu osoby
zdrowej. Nie wiadomo dokładnie, czy różnice te są wynikiem defektów
rozwojowych, blizn związanych z zaburzonym tokiem aktywności umysłowej,
czy też wieloletniego stosowania leków koniecznych dla przywrócenia
pewnej równowagi umysłu, ale najprawdopodobniej wszystkie te trzy
czynniki mają swój udział w powstawaniu zmian fizycznych w mózgu osoby
chorej na tę chorobę.
W mózgu chorego na schizofrenię stwierdza się często zmniejszenie
masy pewnych obszarów i poszerzenie wypełnionych płynem jam w jego
głębi. Ubytek masy tkankowej dotyczy w pewnym stopniu neuronów, w
głównej jednak mierze komórek glejowych. Czy ubytek masy tkankowej jest
przyczyną, czy skutkiem choroby psychicznej?
Odpowiedź sugerują najnowsze wyniki badań genetycznych wskazujące na
obecność u chorych na schizofrenię wielu nieprawidłowych genów. To
zaskakujące odkrycie zawdzięczamy technice analizy macierzy genowych
wykorzystywanej w badaniach sekwencji genomu ludzkiego. Ta nowoczesna
metoda umożliwia analizę tysięcy genów równocześnie. Wcześniej badacze
musieli najpierw zgadywać, jaki gen może odpowiadać za chorobę, by
później móc ten konkretny gen badać. Teraz mogą testować tysiące genów
naraz w dużej populacji ludzi, a następnie metodą przesiewu odnaleźć
geny wspólne dla chorych. W przypadku schizofrenii i depresji takie
obiektywne badania przyniosły zaskakujące rezultaty.
Niektóre spośród nieprawidłowości genetycznych stwierdzonych w toku
szeroko zakrojonych badań wydają się mieć sens, gdyż dotyczą genów
kontrolujących czynność neuroprzekaźników, inne jednak są całkowicie
niespodziewane. Jedną z największych grup genów, których nieprawidłowość
stwierdzono u chorych na schizofrenię i ciężka depresje, są geny
regulujące rozwój oligodendrocytów i tworzenie mieliny.
Badania obrazowe i sekcyjne mózgów osób chorych na schizofrenię
potwierdzają obecność ubytków mieliny i oligodendrocytów w obszarach
mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji czuciowych, strach i
pamięć. Ubytki te mogą być konsekwencją nieprawidłowej funkcji
niektórych obwodów mózgu chorego na schizofrenie powodującej zmiany w
obrębie mieliny i zanik oligodendrocytów, ale wyniki badań wskazujące na
nieprawidłowe geny wytwarzających mielinę komórek glejowych jako na
czynniki ryzyka schizofrenii sugerują udział tych komórek w mechanizmie
powstawania schizofrenii, ciężkiej depresji i zaburzeń afektywnych
dwubiegunowych.
Równocześnie leczenie farmakologiczne chorób psychicznych może
wpływać na integralność istoty białej albo poprzez bezpośrednie
oddziaływanie na oligodendrocyty, albo poprzez zmianę aktywności
elektrycznej obwodów nerwowych w sposób prowadzący ostatecznie do zmian w
obrębie mieliny. Wyniki ostatnich badań wskazują, że wiele
neuroleptyków, takich jak quetiapina, stosowanych w leczeniu
schizofrenii może wywierać wpływ (pozytywny lub negatywny) na rozwój
oligodendrocytów i tworzenie mieliny. Nie powinno to zaskakiwać, gdyż
oligodendrocytyty mają receptory dla kilku neuroprzekaźników, miedzy
innymi serotoniny, kwasu glutaminowego i dopaminy. Quetiapina działa na
receptory dopaminowe i serotoninowe. Od dawna wiadomo, że nadmiar
serotoniny powoduje demielinizację. Dla przykładu B. A. Saakov i
współpracownicy opublikowali w roku 1977 wyniki badań z użyciem
mikroskopu elektronowego dokumentujące ciężką demielinizację u psów po
wstrzyknięciach serotoniny. Mimo że autorzy ci nie mogli sformułować
swych wniosków bardziej jednoznacznie - „We wnioskach można stwierdzić,
że serotonina ma własności uszkadzania mieliny i komórek glejowych” -
wynikający z nich możliwy związek między istotą białą a chorobami
psychicznymi uszedł uwadze większości zajmujących się tą dziedziną
badaczy.
W miarę postępu badań nad funkcjonowaniem drugiej połowy mózgu
poszerza się nasza wiedza na temat prawidłowej czynności tego narządu, a
równocześnie zyskujemy całkowicie nowy wgląd w mechanizm zaburzeń
funkcji mózgu w chorobach psychicznych. Co ciekawe, owo nowe spojrzenie
nie jest nowym odkryciem, ale raczej powrotem do odkryć wcześniej
dokonanych.
Od halucynacji do lobotomii i z powrotem
Portugalski neurolog Egas Moniz wprowadził do leczenia schizofrenii w
roku 1936 metodę leukotomii przedczołowej. Nazwa metody wywodzi się z
języka greckiego leukos (biały) i tomos (kroić). Zabieg
nie polegał na usunięciu neuronów, sprowadzał się do zniszczenia
połączeń między okolicą przedczołową a resztą mózgu poprzez przecięcie
włókien nerwowych dróg istoty białej (pokrytych mieliną) prowadzących
do przodomózgowia. Przewody te wyglądają na białe ze względu na
okrywającą je grubą warstwę mieliny, tłustej substancji izolującej,
odkładanej przez oligodendrocyty. Metoda ta oparta była na hipotezie
zakładającej, że ciężkie choroby psychiczne mogą być wynikiem braku
równowagi w aktywności poszczególnych części kory mózgowej. Przecięcie
połączeń do przodomózgowia miało przywrócić równowagę w przepływie
informacji przez wyższe piętra mózgu.
Zabieg ten bardzo skutecznie uspokajał chorych i łagodził objawy
schizofrenii. Moniz otrzymał w roku 1949 Nagrodę Nobla w uznaniu
rewolucyjnych korzyści, jakie miały przynieść metody chirurgiczne w
psychiatrii, później jednak zabiegi tego typu zostały napiętnowane ze
względu na zbyt wysoką cenę, jaką musiał za tę poprawę płacić chory.
Inteligencja pozostawała wprawdzie nienaruszona, chorzy tracili jednak
wyższe funkcje wykonawcze, za które odpowiada przodomózgowie. Stawali
się ulegli, mieli trudności w planowaniu i koncentracji. Co gorsza, w
latach pięćdziesiątych nadużywano tej metody w postępowaniu z trudnymi
pacjentami.
Aby wykonać lobotomię przedczołową, nie trzeba odcinać aksonów.
Metoda opisana przez Moniza polegała na wstrzykiwaniu do istoty białej w
okolice jej dróg do płatów przedczołowych roztworu alkoholu. Mielina
izolująca aksony ma zasadnicze znaczenie dla przepływu impulsów
elektrycznych, w wyniku jej rozpuszczenia przez alkohol dochodzi do
zablokowania przepływu. (Wstrzyknięcie alkoholu powoduje również
uszkodzenie włókien nerwowych, nie jest to jednak konieczne, by zabieg
był skuteczny). Przeprowadzone niedawno badania z zastosowaniem
rezonansu magnetycznego wskazują na ubytek liczby wytwarzających mielinę
komórek glejowych w korze przedczołowej oraz ośrodkach emocji w mózgu -
jądrach migdałowatych - u chorych na schizofrenię.
Kolejną metodą stosowaną w leczeniu depresji i schizofrenii są
elektrowstrząsy (electroconvulsive schock therapy,
ECT). Aby zrozumieć zasadę działania elektrowstrząsów i zastanowić się
nad możliwym udziałem komórek glejowych w mechanizmie jej działania,
musimy cofnąć się do narodzin metody i odkrycia fal elektrycznych mózgu
człowieka. W czasie tych poszukiwań odnajdziemy komórki glejowe, będące
inspiracją do zastosowania silnego prądu elektrycznego, który
wstrząsając mózgiem, przywróciłby go do stanu równowagi.
Niezrównoważone komórki glejowe i niezrównoważony umysł
Indukowany napad drgawkowy był pierwszą i nadal pozostaje jedną z
najbardziej skutecznych metod leczenia depresji, jej stosowanie zawsze
jednak budziło kontrowersje i było piętnowane, gdyż nikt nie wie do
końca, jak działa. Historyk medycyny i psychiatra Max Fink opisuje
szczęśliwy traf, który doprowadził do wynalezienia metody, jaka
wykiełkowała z ziarenka podejrzenia, że komórki glejowe są przyczyną
chorób psychicznych. W połowie lat trzydziestych węgierski neurolog
Ladislav von Meduna zauważył dziwny zbieg okoliczności - chorzy na
padaczkę prawie nigdy nie chorują na schizofrenię. Co więcej, zwrócił
uwagę, że u schizofreników, u których wystąpił napad padaczkowy,
dochodziło często do wyleczenia. Dr Meduna od początku podejrzewał, że
ta dziwna historia ma związek z komórkami glejowymi; my musimy teraz
znaleźć sposób, żeby sprawdzić jego teorię.
Po przeprowadzeniu wstępnych badań dr Meduna zdecydował się podjąć
próbę leczenia chorego na schizofrenię, którego stan był beznadziejny,
poprzez rozmyślne wywołanie u niego napadu drgawkowego. Chory był
katatonikiem, całkowicie oderwanym od świata i niereagującym na żadne
bodźce. Dr Meduna eksperymentował ze świnkami morskimi, podając im różne
leki w celu wywołania napadów, w końcu zdecydował się na dożylne
wstrzyknięcie oleju kamforowego. Iniekcje powtarzał co trzy-cztery dni, a
po piątej z kolei chory nie zdradzał żadnych objawów choroby
psychicznej. Nawiązywał logiczny kontakt, był chętny do rozmowy. W roku
1935 Meduna opisał swoje wyniki w artykule zatytułowanym Próba oddziaływania na przebieg schizofrenii metodami biologicznymi.
Już sama koncepcja traktowania choroby psychicznej jako toczącego się w
mózgu procesu biologicznego była rewolucyjna. Wkrótce wstrzyknięcia
oleju kamforowego zastąpiono elektrowstrząsami jako preferowaną metodą
indukcji napadów, szeroko stosowano również wstrząsy insulinowe.
Komórki glejowe były źródłem inspiracji dla tego rewolucyjnego
projektu naprawy umysłu. Dr Meduna zajmował się wcześniej
neuropatologią, a szczególnie interesowały go zmiany komórkowe w mózgu
po urazach głowy. Napisał kilka artykułów poświęconych reakcji komórek
mikrogleju na uraz. Pewne wskazówki znalazł w mózgach zmarłych osób
chorych na schizofrenię i padaczkę, zmarłych nierzadko w wyniku
samobójstwa. Takie same wskazówki znajdujemy i dzisiaj, a wszystkie one
sugerują z dużym prawdopodobieństwem istotną rolę komórek glejowych w
patogenezie schizofrenii, padaczki i innych chorób oraz zaburzeń
psychicznych.
Naukowcy wiedzą od dawna, że w mózgu osób chorych na padaczkę i
chorych psychicznie dochodzi do zaburzeń budowy komórkowej. Czy zmiany
te jednak są czymś w rodzaju blizn w mózgu powstałych w wyniku zaburzeń
psychicznych, czy też są one pierwotną przyczyną tych zaburzeń?
W obszarze ludzkiego mózgu, gdzie zaczyna się napad - w ognisku
padaczkowym - astrocyty mają zmienioną budowę, a liczba ich znacznie
wzrasta. Astrocyty takie są większe - hipertroficzne - i różnią się od
innych astrocytów składem molekularnym, szczególnie niezwykle wysoką
zawartością białka GFAP tworzącego szkielet komórkowy. Dzięki temu
neuropatolog może łatwo odnaleźć część mózgu, w której zaczął się napad,
traktując preparat mikroskopowy tkanki mózgowej barwnikiem wykrywającym
skupiska GFAP, podobnie jak patolog sądowy posługuje się różnymi
związkami chemicznymi przy poszukiwaniu odcisków palców na miejscu
zbrodni.
Naukowcy zauważyli poza tym, że również mózgi osób cierpiących na
przewlekłą depresję, schizofrenię i niektóre inne choroby psychiczne
tracą masę. Co ciekawe, za utratę tę odpowiada w przypadku schizofrenii w
znacznym stopniu zanik komórek glejowych, zwłaszcza oligodendrocytów i
astrocytów. Meduna zastanawiał się, czy zaburzona równowaga komórek
glejowych może być przyczyną z jednej strony takich chorób psychicznych,
jak depresja i schizofrenia, a z drugiej - padaczki ?
Gdy wziąć pod uwagę obecne poglądy, zgodnie z którymi choroby
psychiczne są wynikiem defektu transmisji synaptycznej, nietrudno
zauważyć związek z nieprawidłowościami komórek glejowych. Nowoczesne
leczenie schizofrenii, choroby dwubiegunowej i depresji jest oparte na
lekach przywracających równowagę neurotransmisji w określonych obwodach
nerwowych. U chorych tych obserwuje się w szczególności niedobory
neuroprzekaźników - serotoniny, kwasu glutaminowego oraz dopaminy - w
obwodach odpowiedzialnych za funkcje poznawcze, percepcje i emocje.
Najlepszą metodą leczenia jest tu często stosowanie leków zwanych
inhibitorami wychwytu zwrotnego neuroprzekaźnika. Leki te hamują w
komórkach proces usuwania neuroprzekaźnika ze szpary synaptycznej po
jego uwolnieniu przez zakończenie nerwowe. Oczyszczanie przestrzeni
synaptycznej z neuroprzekaźnika jest jak ścieranie kredy z tablicy, by
można było napisać na niej kolejną wiadomość. Gdy jednak proces wychwytu
zwrotnego zostanie zablokowany przez leki, tablica nie zostanie już tak
szybko wytarta. Pewna ilość neuroprzekaźnika pozostanie w przestrzeni
synaptycznej trochę dłużej, dzięki czemu będzie więcej czasu na
odczytanie wiadomości, a osłabione połączenia w mózgu osoby psychicznie
chorej zostaną wzmocnione.
Taką dokładnie rolę odgrywają w synapsie astrocyty. Astrocyty są
komórkami, które wchłaniają pobudzający neuroprzekaźnik kwas
glutaminowy, uwalniany do przestrzeni synaptycznej. Poniżona niegdyś do
roli sprzątającej służącej królewskiego neuronu komórka glejowa, to
wiemy obecnie z całą pewnością, wyrobiła sobie pozycję, w której
sprawuje pełną kontrole nad neuronami w zdrowiu i chorobie. Komórki
glejowe mogą przejąć kontrolę nad przepływem informacji miedzy neuronami
nierzadko z katastrofalnym skutkiem.
Zastanówmy się nad całym spektrum innych zaburzeń psychicznych i
uzależnień, w których zaburzenie równowagi neuroprzekaźnika na
synapsach prowadzi do niezrównoważenia umysłu. Nerwicę natręctw leczy
się inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny. Narkotyki z grupy
pochodnych amfetaminy, np. ecstasy (MDMA), hamują przewodnictwo na
synapsach serotoninowych. Metamfetamina wpływa na synapsy wykorzystujące
jako neuroprzekaźnik dopaminę, podobny mechanizm obserwuje się w
chorobie Parkinsona, należącej do grupy schorzeń neurodegeneracyjnych.
Marihuana, alkohol, kokaina, amfetamina, kofeina i benzodwuazepiny (np.
Relanium), nikotyna, heroina, PCP (anielski pył) oraz leki uspokajające -
wszystkie te substancje zaburzają transmisję synaptyczną w mózgu. Rola
komórek glejowych w chorobach psychicznych nie została dokładnie
zbadana, tym niemniej to komórki glejowe są odpowiedzialne za usuwanie
neuroprzekaźników z przestrzeni synaptycznej. Jeżeli astrocyty nie
wywiążą się z powierzonego im zadania, to czy przyniesie to dla
czynności synaps i funkcji poznawczych konsekwencje inne niż w wypadku
leków wpływających na poziom neuroprzekaźników?
Czy badania nad lekami działającymi na komórki glejowe w synapsach
przyniosą przełom w leczeniu uzależnień i chorób psychicznych? Prawie na
pewno niektóre medykamenty stosowane obecnie w leczeniu chorób
psychicznych - między innymi ADHD, manii, depresji, zespołów lękowych i
schizofrenii - działają częściowo poprzez wpływ na komórki glejowe. Czy
znajdziemy nowe i lepsze specyfiki do leczenia chorób psychicznych,
tworząc leki glejowe jako uzupełnienie naszego arsenału leków
neuronalnych? Jedynym, co dzieli nas od osiągnięcia niezwykle
obiecującego celu w postaci lepszych metod leczenia, jest wola
przełamania barier intelektualnych i poświęcenia badaniom komórek
glejowych co najmniej takiego samego wkładu energii i pieniędzy, jaki
został zainwestowany w badania nad neuronami.
Meduna, który nie mógł korzystać z dobrodziejstw najnowszej wiedzy,
po prostu przewidział ewidentny brak równowagi: w mózgu chorego na
schizofrenię było zbyt mało astrocytów, w mózgu chorego na padaczkę zbyt
wiele. Powodem, dla którego te dwie choroby wzajemnie się kompensują,
może być przywrócenie krytycznej prawidłowej równowagi astrocytów w
mózgu. Meduna uzyskał doskonałe wyniki. Aż u 95 procent swych pacjentów
leczonych po ostrym rzucie schizofrenii indukowanym napadem padaczkowym
odnotował poprawę, u 80 procent chorych leczonych w pierwszym roku od
zachorowania indukowanym napadem - wyleczenie. W przypadku depresji
wysoki odsetek wyleczeń był w badaniach Meduny zjawiskiem typowym, a
opisana przez niego metoda leczenia pozostaje w 80 procentach skuteczna
do dziś.
Ta historyjka ma jednak kilka intrygujących luk. Przede wszystkim,
dlaczego w ognisku padaczkowym jest więcej astrocytów? Czy jest to dowód
winy komórek glejowych, czy też fakt ten wskazuje, że są one niewinnymi
świadkami, a może dobrymi samarytanami spieszącymi na pomoc neuronom w
kłopotach? Wymienione możliwości nie wykluczają się wzajemnie, a
komórki glejowe mogą się tam znajdować ze wszystkich wymienionych
powodów. Ich obecność przemawia jednak silnie za związkiem między
komórkami glejowymi a aktywnością elektryczną mózgu przynajmniej w
sytuacjach ekstremalnych, gdy prawidłowe fale mózgowe zaczynają
szaleńczo wirować i wymykać się spod kontroli, a całe ciało ogarniają
drgawki.
Fale mózgowe i szaleństwo: komórki glejowe w napadzie padaczki i przy elektrowstrząsach
Lizol: ostry zapach tego środka dezynfekcyjnego drażni twoje zmysły,
gdy wchodzisz do szpitala. Ten zapach alarmuje, że jesteś w miejscu,
gdzie życie i śmierć zamieniają się rolami. Dla dra Hansa Bergera,
dyrektora i szefa katedry psychiatrii i neurologii Kliniki
Psychiatrycznej Uniwersytetu w Jenie w latach dwudziestych ubiegłego
wieku, musiał to być jednak podnoszący na duchu znajomy zapach
czystości. Skrupulatny, punktualny i sztywno trzymający się konwenansów
Berger mógł być irytujący dla swych współpracowników i znienawidzony
przez podwładnych niepodzielających jego upodobania do pedanterii. Jego
badania naukowe nie zyskały zbyt szerokiego uznania i w końcu, jak
stwierdzają biografowie, Berger utracił stanowisko dyrektora ze
względów politycznych.
W latach dwudziestych, gdy Berger poszukiwał związku między energią
fizyczną i umysłową w mózgu, wszyscy fascynowali się okultyzmem i
zjawiskami nadprzyrodzonymi. W Europie i Stanach Zjednoczonych kwitły
seanse urządzane w celu nawiązania łączności z duchami zmarłych. Na
przełomie wieków dokonywała się rewolucja naukowa, a zainteresowanie
jasnowidzeniem i telepatią rozbudziło odwieczne pragnienie człowieka, by
zrozumieć niezgłębioną tajemnicę życia. Berger wierzył i miał naukowy
dowód.
Berger otwierał drzwi i wchodził do pokoju w oddzielnym małym budynku
na terenie szpitala psychiatrycznego, a jego oczom ukazywał się świat
jak z filmu o Frankensteinie: narzędzia ze stali nierdzewnej,
elektroniczne wskaźniki i maszyny z elektrodami do zakładania na skórę
głowy. Poszukując fizycznych, naukowych podstaw nieuchwytnych funkcji
umysłowych, Berger znalazł je w końcu w szybko rozwijającej się nauce o
elektryczności. Wiązka sztucznego światła tańczyła na papierze
fotograficznym, znacząc wzory tworzące postrzępione iglice i fale: ślad
pozostawiony przez ludzkie myśli. Plamka światła poruszała się jak
niesiona telekinezą, jak medium ujawniające odpowiedzi (zza
nieprzekraczalnej bariery) przez mimowolne ruchy na tabliczce ouija.
Berger zajmował się ważnymi badaniami funkcji mózgu, ale równocześnie
wierzył, że odkrył naukowy mechanizm zjawiska telepatii. Wyniki swych
badań trzymał w ścisłej tajemnicy. On jeden odkrył sekret fal mózgowych i
telepatii, potajemnie, w samotności, prowadząc nocą systematyczne
badania naukowe. Wiele eksperymentów dokonywał na psychicznie chorych
pacjentach, znaczną część jednak na swym kilkunastoletnim synu.
Berger odkrył, że ludzki mózg emituje fale promieniowania
elektromagnetycznego bardzo podobne do fal radiowych. Fale zasilane
energią ludzkich myśli zmieniają się pod wpływem stymulacji czuciowej
oraz koncentracji i skupionej uwagi. Bez żadnych zewnętrznych oznak fale
elektromagnetyczne mózgu transmitują to, co się dzieje w najgłębszych
zakamarkach naszego umysłu. Berger prowadził badania przez pięć lat,
zanim ogłosił światu swe odkrycia. Wtedy nikomu nie przyszła nawet do
głowy możliwość udziału komórek glejowych w powstawaniu fal mózgowych,
na to trzeba był czekać aż do dwudziestego pierwszego wieku.
Jako szef szpitala psychiatrycznego Berger został wciągnięty w wir
wydarzeń politycznych, które miały miejsce w Niemczech w latach
trzydziestych. Osoby chore psychicznie stanowiły pierwszy cel rażenia
rosnącego w siłę narodowego socjalizmu (nazizmu), stawiającego
psychiatrów w centrum wydarzeń. W szpitalach psychiatrycznych zaczęto
wykonywać eutanazje w celu eliminacji osób psychicznie chorych i
uwolnienia społeczeństwa od obowiązku utrzymywania jednostek
nieużytecznych i ułomnych, stanowiących potencjalne zagrożenie dla
czystości genetycznej rasy aryjskiej. Proces ten nazwano, posługując się
terminologią z kręgu antyseptyki, „higieną społeczną”.
Do sierpnia 1941 roku eutanazji poddano 70 000 pacjentów niemieckich
szpitali psychiatrycznych, co stanowiło preludium mającej wkrótce
nastąpić masowej eksterminacji Żydów, homoseksualistów, komunistów i
Romów. Program ten działał tak skutecznie, że naczelny lekarz armii
niemieckiej profesor O. Wuth wyraził pewnego dnia niepokój: „Kto zechce
specjalizować się w psychiatrii, skoro pole jej działania tak się
zawęziło?”
Lekarze i naukowcy służyli swą wiedzą i wykonywali zadania z zimną
krwią. Komora gazowa była owocem starannie prowadzonych badań naukowych
mających na celu znalezienie możliwie najbardziej skutecznej metody
masowej eksterminacji. W roku 1941 rozebrano komory gazowe znajdujące
się w szpitalach psychiatrycznych i przewieziono je do Oświęcimia i
Treblinki. Za sprzętem podążali często lekarze, technicy i
pielęgniarki.
Drugi front programu eugenicznego obejmował przymusową sterylizację,
a idea ta narodziła się również w szpitalach psychiatrycznych.
Genetyczne oczyszczenie dokonane drogą przymusowej sterylizacji miało
zatrzymać „wadliwe” i niepożądane jednostki na progu następnego
pokolenia. Psychiatrzy analizowali historie choroby i wskazywali
chorych, których należało sterylizować. Lekarze w sposób systematyczny
naświetlali jądra i jajniki „pacjentów” promieniami rentgenowskimi, a
następnie chirurgicznie usuwali narządy, by móc naukowo określić
optymalny czas i dawkę promieniowania zapewniające skuteczną
sterylizację.
Wielu naukowców i lekarzy uciekło przed perwersją, która ogarnęła ich
kraj: Zygmunt Freud i Albert Einstein to najwybitniejsze przykłady.
Inni, by przeżyć, musieli się podporządkować. Jeszcze inni, porwani
wojennym uniesieniem, współpracowali z poczucia patriotycznego
obowiązku, by osiągnąć zwycięstwo w wojnie.
Mówi się, że Berger nie cieszył się sympatią nazistów. Gdy doszli do
władzy, zaczęli usuwać z uniwersyteckich katedr osoby w ich mniemaniu
nieodpowiednie i umieszczać na kierowniczych stanowiskach swych
zwolenników. Dokumentacja odkryta po zburzeniu muru berlińskiego
wskazuje na udział w nazistowskich zbrodniach wojennych kadry
kierowniczej i profesorskiej Uniwersytetu w Jenie, w którym Berger był
dyrektorem szpitala i gdzie prowadził swe badania fal mózgowych. Z
dokumentów tych wynika, że uniwersytet stanowił centrum niemieckiego
programu eugenicznego z powodu swego położenia w pobliżu obozu
koncentracyjnego Weimar-Buchenwald, jak również z powodu ogromnego
poparcia dla idei narodowego socjalizmu w tej części Niemiec.
Opublikowana w roku 2005 przez dr Susanne Zimmermann, historyczkę, oraz
dra Chrisa Rediesa, anatoma, analiza ujawnia, że co najmniej dwieście
preparatów ciała ludzkiego z obecnie dostępnej publicznie ekspozycji
słynnego Instytutu Anatomii Uniwersytetu w Jenie pochodzi ze zwłok
psychicznie chorych pacjentów poddanych eutanazji za panowania reżimu
nazistowskiego. Ustalono również, że kolejnych dwieście preparatów
pochodzi od ofiar nazistowskich egzekucji innych niepożądanych przez
system jednostek - głównie drobnych kryminalistów i Żydów. (Preparaty
te usunięto później z ekspozycji, a ofiary upamiętniono specjalną
tablicą).
Co zrozumiałe, Bergerowi trudno było się przebić ze swymi poglądami,
a wielu jego kolegów kwestionowało wartość naukową jego badań nad
związkiem między psychiką a energią fizyczną, którego odzwierciedleniem
miały być fale mózgowe. Ostatecznie w roku 1938 został zmuszony przez
nazistów do rezygnacji. Prawdziwe szaleństwo tamtych czasów współgrało z
jego tendencją do swego rodzaju szaleństwa osobistego, z napadami
melancholii, które go okresowo nękały. Pierwszego czerwca 1941 roku
Berger wszedł do szpitala i od razu udał się do wcześniej wybranego
miejsca. Tam po raz ostatni odetchnął przesiąkniętym środkiem
dezynfekcyjnym powietrzem i się powiesił. To, co zrobił, było
irracjonalne, to, gdzie to zrobił - nie.
„Nie przedstawiałbym go swoim dzieciom jako bohatera”, stwierdził
niemiecki neurobiolog i anatom dr Chris Redies, przekazując swą
korespondencję z dr Susanne Zimmermann, historykiem medycyny z
Uniwersytetu w Jenie, z którą skontaktowałem się, próbując dowiedzieć
się czegoś więcej o przeszłości Bergera. Wbrew często powtarzanym w jego
biografiach opiniom Berger nie został zmuszony do rezygnacji,
podsumowuje Zimmermann. W rzeczywistości, mówi, był członkiem komitetu,
który wybrał jego następcę, a osoba ta została zaraz po wojnie
zwolniona ze względu na swą działalność nazistowską. Według Zimmermann
Berger był sędzią Erbgesundheitsgericht, sądu, który wydawał nakazy
sterylizacji ludzi niepasujących do nazistowskiego schematu higieny
społecznej, a jego dzienniki zawierają uwagi o wydźwięku antysemickim.
Samobójstwo Bergera, mówi, było rezultatem ciężkiej depresji i nastąpiło
podczas jego hospitalizacji podjętej w poszukiwaniu fizycznego
wyjaśnienia choroby psychicznej. Jego samobójstwo nie było manifestacją
polityczną. Było wynikiem choroby psychicznej.
Badania Zimmermann ujawniły wiele nieprzyjemnych rewelacji związanych
z programem eutanazji w Jenie w okresie nazizmu. Jej prace nie spotkały
się z jednomyślną aprobatą, gdyż odkrycia te zdyskredytowały
szanowanych jenejskich lekarzy, których część jeszcze wtedy żyła.
Trudno zrekonstruować prawdę historyczną z cieni wydarzeń z dalekiej
przeszłości, które zmieniają się zależnie od perspektywy spojrzenia.
Wiosną 2006 roku odwiedziłem w Jenie Zimmermann i Rediesa, chcąc
osobiście sprawdzić prawdziwość ich odkryć. Przerzucając fotokopie
oficjalnych akt z roku 1930, starannie skatalogowanych w grubym na
piętnaście centymetrów czarnym segregatorze, Zimmermann zatrzymała się
przy serii dokumentów z postępowania apelacyjnego przed sądem,
decydującym o przymusowej sterylizacji psychicznie chorych. Były tam
przypadki dzieci opóźnionych umysłowo, schizofreników, chorych na
padaczkę i jednego mężczyzny alkoholika w wieku sześćdziesięciu jeden
lat. Gdy czytała dokumentację jednej ze spraw, wyobraziłem sobie pełną
udręki przerażającą scenę, w której mąż błaga sąd apelacyjny, by nie
skazywał jego młodej żony na przymusową sterylizację. Wszystkie apelacje
zostały odrzucone. Kołysząc spoczywającym na jej kolanach czarnym
segregatorem, Zimmermann wskazała na podpis widniejący pod każdym z
wyroków. Przeczytałem podpis wykaligrafowany starannie niebudzącym
wątpliwości pismem i zrobiło mi się niedobrze: Hans Berger.
Dokonane przez Bergera odkrycie fal ludzkiego mózgu było, być może,
najważniejszym odkryciem elektrofizjologii dwudziestego wieku.
Elektroencefalografia (EEG) jest dzisiaj podstawowym narzędziem w
badaniach naukowych mózgu, jak również bardzo ważną metodą
diagnostyczną. Jej zasięg przekracza granice nauki i medycyny, wchodząc w
krąg zagadnień społecznych i prawnych: we współczesnym świecie
kryterium obecności fal mózgowych posłużyło za podstawę ostatecznej
definicji śmierci.
W tragicznej historii Bergera tkwi wielka ironia. Odkryte przez niego
fale mózgowe wykorzystuje się obecnie w leczeniu ciężkiej depresji, na
którą cierpiał, jak również wielu innych chorób psychicznych. Jak już
wspominano, jedną z najskuteczniejszych metod leczenia depresji są
elektrowstrząsy, które burzą płomieni rozpalają aktywność elektryczną
mózgu. Mózg powstaje z popiołów wyciszony i spokojny.
Ale w jaki sposób zresetowanie fal mózgowych podczas
elektrowstrząsów uwalnia chorych z jarzma depresji czy schizofrenii?
Kluczem do rozwiązania zagadki związku między napadem padaczkowym i
leczeniem chorób psychicznych, takich jak depresja, mania i
schizofrenia, mogą okazać się komórki glejowe.
Fale mózgowe: komórki glejowe w padaczce i depresji
Hans Berger jako pierwszy dokonał rejestracji burzliwych fal
mózgowych podczas napadu padaczkowego. Stwierdził on, że u chorych na
padaczkę fale mózgowe są podczas napadu o wiele większe, ale po napadzie
stają się prawie płaskie, zauważył też zmieniony obraz fal mózgowych u
chorych na stwardnienie rozsiane i chorobę Alzheimera. Stwardnienie
rozsiane jest chorobą uszkadzającą komórki glejowe (oligodendrocyty), co
świadczy o możliwym udziale komórek glejowych w powstawaniu fal
mózgowych. Badając fale mózgowe u dzieci, Berger zaobserwował coś, co
zostało później uznane za kolejną przesłankę wskazującą na wpływ komórek
glejowych na fale mózgowe. Używając swych instrumentów, mógł
zarejestrować fale mózgowe tylko u dzieci w wieku powyżej dwóch
miesięcy, u których doszło już do opłaszczenia włókien nerwowych
przeważającej części mózgu izolacyjnymi warstwami mieliny wytworzonej
przez komórki glejowe.
Fale mózgowe powstają w wyniku nakładania się aktywności elektrycznej
dużej liczby neuronów. Są jak huk na stadionie baseballowym będący
wynikiem mieszania się rozmów prowadzonych przez tysiące widzów na
trybunach. Przez większość czasu rozmowy są nieskoordynowane i tworzą
stały szum tła, ale pewne odgłosy, na przykład trzask kijów, koordynują w
szczególnych momentach ich aktywność, powodując nagły wzrost natężenia
ponad szum tła. Otwieranie i zamykanie oczu, pobudzenie i sen, wszystkie
te czynniki wpływają na skoordynowaną aktywność tysięcy neuronów w
naszej korze mózgowej, a ta aktywność znajduje odzwierciedlenie w
falach mózgowych rejestrowanych na skórze głowy.
To, w jaki sposób komórki glejowe, które nie komunikują się za
pomocą sygnałów elektrycznych, mogą wpływać na promieniowanie
elektryczne emanujące z głowy, stanowi zagadkę. Aby na nią
odpowiedzieć, musimy przyjrzeć się bliżej źródłu mocy elektrycznej w
neuronach, które dostarcza energii dla komunikacji między komórkami
nerwowymi.
Gdy prąd elektryczny płynie przez pojedynczy neuron, przez płyn
otaczający komórkę nerwową przechodzą prądy zwrotne. Dzieje się tak
dlatego, że elektryczność zawsze musi płynąć w obwodzie. Przerwij obwód,
a prąd przestanie płynąć. Ten przepływ prądu wokół neuronu wytwarza
wokół niego pole elektryczne, które wygląda bardzo podobnie do opiłków
żelaza układających się między dwoma biegunami magnesu. Prądy
elektryczne przepływające przez przestrzeń płynową między komórkami
mózgowymi płyną podobnie jak woda, poszukując drogi najmniejszego oporu,
a różne prądy poszczególnych neuronów tworzą wspólnie ocean prądów
mózgowych rejestrowany w EEG. Prądy elektryczne płynące wewnątrz naszej
głowy można wykryć jako sygnały elektryczne przy użyciu wzmacniaczy
elektronicznych założonych na skórę głowy, podobnie jak odbiornik stereo
wykrywa i wzmacnia najdrobniejsze fale elektromagnetyczne w powietrzu.
Ten przepływ prądu w naszym mózgu nie jest stały, wzbiera w postaci
przypływów i fal, odzwierciedlając nakładające się działania wszystkich
neuronów czynnych w naszej korze mózgowej. To dlatego gdy jesteśmy
zrelaksowani, fale mózgowe oscylują, dając obraz fal wolnych podobny do
fal morskich leniwie przetaczających się u brzegu. Gdy w mózgu pojawia
się strumień aktywności, fale kolidują ze sobą i nie dopływają już w
regularnym rytmie do brzegu, lecz rozbijają się ze zwiększoną
częstotliwością, a ich obraz jest bardziej nieregularny. Zwykłe otwarcie
oczu powoduje zmianę morfologii naszych fal mózgowych, co po raz
pierwszy zaobserwował Hans Berger, gdy poprosił swego syna o otwarcie
oczu podczas rejestracji fal mózgowych ze skóry jego głowy.
Przypomnijmy sobie, że komórki glejowe również mają potencjał
elektryczny. Astrocyty nie potrafią wytwarzać impulsów elektrycznych,
ich potencjał elektryczny ma, w przeciwieństwie do impulsowych
wyładowań elektrycznych elektronów, charakter prądu stałego, podobnie
jak w akumulatorze. Różnym stanom fizjologicznym i patologicznym, takim
jak sen, hipoksja, hipoglikemia i niedokrwienie (udar), towarzyszą
powolne zmiany potencjału komórek glejowych składającego się na obraz
EEG. W siatkówce na przykład błysk światła stymuluje neurony wzrokowe do
wytwarzania impulsów elektrycznych, przez co wzrasta poziom potasu w
ich otoczeniu. Błysk światła wywołuje w komórkach glejowych siatkówki
(zwanych komórkami Mullera) dodatni potencjał 8 miliwoltów, gdyż
wychwytują one naładowane dodatnio jony potasowe wydzielane przez
neurony siatkówki. Taki sam proces ładowania i rozładowywania komórek
glejowych wchłaniających i wydalających jony potasowe do sieci glejowych
zachodzi prawdopodobnie w całym mózgu, a te fluktuacje potencjału
komórek glejowych znajdują swe odzwierciedlenie w zapisie EEG.
W ten sposób astrocyty nie tylko regulują moc elektryczną, wpływając
tym samym na swoją aktywność i powstające w jej wyniku fale mózgowe,
ale również przyczyniają się bezpośrednio do powstawania wolniejszych
fal prądów elektrycznych w mózgu, dokonując przesunięć naładowanych
dodatnio jonów potasowych przez sieci glejowe.
Komórki glejowe przyczyniają się do powstawania fal mózgowych w
jeszcze inny sposób, gdyż neurony oprócz wychwytywanych później przez
astrocyty jonów potasowych uwalniają na synapsach dopaminę, kwas
glutaminowy i inne neuroprzekaźniki. Cząsteczki neuroprzekaźników
również mają ładunki elektryczne, a ich wychwyt przez astrocyty także
wytwarza prąd elektryczny. Transport tych cząsteczek do wnętrza
astrocytów powoduje zmianę równowagi naładowanych cząsteczek
przechodzących do cytoplazmy.
Wszystkie opisane reakcje komórek glejowych na wytwarzanie impulsów
elektrycznych w neuronach ulegają uwydatnieniu w okresie wytężonej
aktywności mózgu, a udział prądów glejowych w falach mózgowych wzrasta
proporcjonalnie. Podczas napadu padaczkowego na przykład komórki glejowe
gromadzą tak dużo potasu, że ulegają znacznej depolaryzacji, a ich
normalny potencjał 100 miliwoltów obniża się o około 35 miliwoltów.
Szerzące się w mózgu obniżenie potencjału podobne do spadku napięcia w
sieci elektrycznej można zarejestrować w zapisie EEG. Czynnikiem
wywołującym może tu być niedobór tlenu (hipoksja) lub zmniejszony
przepływ krwi, jak to ma miejsce w udarze mózgowym. Komórki glejowe w
obszarze szerzącego się spadku potencjału mogą utracić cały swój
potencjał, a wtedy ów obszar mózgu może stać się epicentrum napadu
padaczkowego. Tłumaczy to udział komórek glejowych w powstawaniu fal
mózgowych i napadów padaczkowych, a także ich rolę w patogenezie
schizofrenii, depresji i innych zaburzeń psychicznych.
Komórki glejowe jako hamulec i pedał gazu neuronów
Kwas glutaminowy ma szczególne znaczenie w patogenezie padaczki,
manii i uzależnień. Kwas glutaminowy jest najważniejszym
neuroprzekaźnikiem synaps wyższych pięter mózgowia (kory mózgowej i
hipokampa) przesyłających sygnały pobudzające pomiędzy neuronami. Inne
rodzaje synaps, zwane synapsami inhibicyjnymi, wykorzystują innego
rodzaju neuroprzekaźniki w celu wytłumienia impulsów elektrycznych
neuronów. Jednym z najpowszechniej występujących w synapsach
inhibicyjnych neuroprzekaźników jest GABA (kwas gamma-aminomasłowy).
Jest to neuroprzekaźnik, który aktywuje synapsy stanowiące punkt uchwytu
dla leku uspokajającego (anksjolityku) o nazwie diazepam (Relanium).
Kwas glutaminowy i GABA tworzą, odpowiednio, chemiczny akcelerator i
hamulec dla naszego stanu pobudzenia. Astrocyty mają receptory zarówno
dla kwasu glutaminowego, jak i dla GABA. Można wiec powiedzieć, że
astrocyty, w pewnym sensie, „znają” nasz nastrój. Co więcej, astrocyty
mogą uwalniać i wychwytywać kwas glutaminowy. W ten sposób astrocyty
mogą pobudzać lub hamować neurony.
Neuroprzekaźnik wylewający się z synapsy neuronu aktywuje w komórkach
glejowych receptory kwasu glutaminowego i GABA, co prowadzi do wzrostu
poziomu wapnia we wnętrzu astrocytu. Wzrost poziomu wapnia uruchamia
międzykomórkową komunikację między astrocytami, inicjując przepływ fali
wapniowej z komórki do komórki. Jak to zostało omówione w rozdziale 3,
przesyłanie sygnałów za pomocą fal wapniowych jest podstawową metodą
przekazu informacji miedzy komórkami glejowymi, a transmisja ta odbywa
się poza liniami łączności między obwodami neuronalnymi. Sygnalizacja
wapniowa poprzez sieci astrocytów rozprasza i integruje miejscową
aktywność grup synaps i neuronów na większe obszary mózgu. Dzięki temu
astrocyty zyskują wpływ na ogólny poziom pobudzenia mózgu neuronalnego, w
którym neurony mogą komunikować się tylko przez ściśle określone punkty
synaps. Z tego powodu astrocyty działające globalnie mają możliwość
wpływu na znaczne zmiany pobudliwości kory mózgowej stanowiące
podstawowe zaburzenie czynnościowe w padaczce.
Pod wpływem wzrostu poziomu wapnia astrocyty uwalniają wiele
substancji, między innymi neuroprzekaźniki i inne czynniki wpływające
bezpośrednio na pobudliwość i przeżycie neuronów. Regulując w ten sposób
pobudliwość neuronów, astrocyty przyczyniają się do powstania napadu
padaczkowego i wpływają na jego przebieg, regulują jednak również stan
czuwania i snu (rozdział 13) oraz mają wpływ na śmierć neuronów w wyniku
nadmiernej stymulacji. Wielu badaczy podejrzewa, że stabilizujący wpływ
astrocytów na mózg neuronalny ulega zachwianiu w wielu chorobach
psychicznych, co prowadzi do zaburzeń myślenia i omamów.
W wyniku nadmiaru kwasu glutaminowego mózg nie tylko staje się
nadmiernie aktywny, ale neurony, podobnie jak silnik wprowadzony na
obroty powyżej czerwonej linii, ulegają uszkodzeniu lub giną. Zbyt
wysoki poziom kwasu glutaminowego może być wynikiem nadmiernej
aktywności samych obwodów neuronalnych, kwas glutaminowy mogą też
uwalniać same astrocyty, dolewając oliwy do ognia w wypadku epilepsji
czy też przyczyniając się do śmierci neuronów w wyniku nadmiernego
pobudzenia.
Jednakże astrocyty usuwają również nadmiar kwasu glutaminowego z
synaps, co jest jedną z najważniejszych i znanych od dawna funkcji tych
komórek w mózgu. Uzasadniona wydaje się interpretacja zwiększonej liczby
komórek glejowych w padaczce jako reakcji komórek glejowych próbujących
przywrócić do prawidłowych wartości poziom kwasu glutaminowego
podwyższony po napadzie padaczki. Obecnie wiadomo również, że osoby
cierpiące na chorobę dwubiegunową mają mniejszą ilość komórek glejowych w
obszarach mózgu odpowiedzialnych za nastrój. Można sobie wyobrazić, w
jaki sposób niedobór komórek glejowych w regionach mózgu kontrolujących
myślenie i nastrój może wpływać na zaburzenie równowagi kwasu
glutaminowego w nadmiernie pobudzonym lub zahamowanym mózgu pacjentów z
chorobą dwubiegunową.
Wyniki najnowszych badań wskazują, że astrocyty wyraźnie zmieniają
sygnalizację wapniową u zwierząt, u których napad padaczkowy został
wywołany doświadczalnie. W warunkach prawidłowych poziom sygnalizacji
wapniowej pomiędzy neuronami kory mózgowej jest względnie umiarkowany,
natomiast po napadzie padaczkowym te same astrocyty wykazują duże
oscylacje sygnałów wapniowych. Ogarniają one korę silnymi falami,
prowadząc prawdopodobnie do zwiększonego uwalniania kwasu glutaminowego i
zwiększając gotowość do napadu.
Dysponujemy dowodami sugerującymi, że takie zmiany sygnalizacji
wapniowej w astrocytach są zmianami trwałymi, towarzyszącymi
powtarzającym się napadom, a nie następstwem nasilenia sygnalizacji
wapniowej indukowanego samym napadem. Ta zmiana sygnalizacji wapniowej
astrocytów mogłaby być korzystna, ale pierwsze wyniki badań wskazują,
że stłumienie lekami wzmożonej sygnalizacji astrocytów zmniejsza
niekorzystne następstwa choroby i zapobiega częściowo obumieraniu
neuronów w padaczce zwierząt.
Jak już wspominano wcześniej, wyniki przeprowadzonych niedawno bardzo
interesujących badań wskazują, że osoby z chorobą dwubiegunową mają
również mniej oligodendrocytów, wytwarzających mielinę komórek mózgu. Te
komórki glejowe otulają aksony mieliną, nie uważa się jednak, by brały
one udział w procesach regulacyjnych kwasu glutaminowego. Niemniej
nadmiar kwasu glutaminowego może być dla wytwarzających mielinę komórek
glejowych tak samo toksyczny jak dla neuronów. Może to być kolejny
mechanizm udziału komórek glejowych w patogenezie chorób psychicznych,
gdyż uszkodzenie mieliny wiąże się z upośledzeniem sprawności umysłowej.
Nadmiar kwasu glutaminowego w mózgu może stanowić jedną z głównych
przyczyn obumierania wytwarzających mielinę komórek glejowych w mózgach
osób cierpiących na nadprodukcję tego neuroprzekaźnika. Działanie kwasu
glutaminowego na wytwarzające mielinę komórki glejowe może wpływać na
funkcje poznawcze, mimo że komórki te nie są bezpośrednio związane z
synapsami. Gdy zastanowimy się nad tym, że lobotomia przedczołowa polega
na przecięciu połączeń do przodomózgowia i stwierdzimy, jak bardzo
zabieg ten zmienia osobowość chorego, nietrudno będzie sobie wyobrazić,
jak związana z procesem chorobowym utrata wytwarzających mielinę komórek
glejowych w tych drogach przodomózgowia może prowadzić do zaburzeń
psychicznych, takich jak schizofrenia czy innych. Zniszczenie izolacji
na najważniejszych przewodach zapewniających łączność w obrębie mózgu
doprowadzi do przerwania tej łączności tak samo skutecznie jak
przecięcie przewodów. Może to tłumaczyć sposób, w jaki lobotomia
przedczołowa powoduje ustąpienie objawów psychotycznych i stabilizację
wyniszczających wahań nastroju. Podczas zabiegu chirurgicznego przecina
się połączenia do płatów czołowych, ale ten sam efekt można osiągnąć,
przerywając izolację na aksonach.
Gdyby można było pójść dalej tropem zaburzonej transmisji na liniach
łączności w mózgu, to bardziej wybiórcze podejście do problemu mogłoby
przynieść nowe metody leczenia niektórych chorób psychicznych. Mimo jej
złej sławy niektórzy lekarze i chorzy bronią lobotomii przedczołowej,
twierdząc, że została niesprawiedliwie oszkalowana głównie ze względu na
zbyt brutalne techniki wykonywania tego zabiegu. Precyzyjny zabieg
chirurgiczny przywracający liniom łączności zaburzoną w psychotycznym
mózgu równowagę mógłby okazać się radykalną, o wiele lepszą niż
przyjmowanie przez całe życie leków ingerujących w psychikę, metodą
leczenia ciężkich chorób psychicznych, na przykład schizofrenii. Czy
istnieje lepszy sposób selektywnej regulacji przepływu impulsów przez
obwody mózgu niż manipulacja wytwarzającymi izolację komórkami
glejowymi, które kontrolują przepływ impulsów przez aksony ?
Elektrowstrząsy wywierają działanie terapeutyczne w depresji i
schizofrenii poprzez przestawienie fal mózgowych, ale ECT może również
aktywować korzystną reakcję mózgu na uszkodzenie. Ponieważ astrocyty i
komórki mikrogleju tworzą pierwszą linię obrony we wszelkiego rodzaju
uszkodzeniach mózgu, oczywista jest ich obecność w obszarach mózgu
stanowiących punkt wyjścia napadów padaczkowych. Reakcja komórek
glejowych na napad padaczkowy może też być jednym z mechanizmów
komórkowych wyjaśniających zmiany czynnościowe w mózgu indukowane
elektrowstrząsami. Zarówno astrocyty, jak i komórki mikrogleju uwalniają
czynniki wzrostu w odpowiedzi na stres czy uraz mózgu. Czynniki wzrostu
pomagają neuronom przetrwać warunki neurotoksyczne, w których
normalnie by obumarły, a w zdrowym mózgu owe glejopochodne czynniki
wzrostu promują wzrost i zdrowie neuronów. Komórki mikrogleju i
astrocyty uwalniają wiele różnych naturalnych czynników zapalnych,
pomocnych w procesie gojenia, a wszystkie te odczyny glejowe
przyczyniają się prawdopodobnie do działania terapeutycznego
elektrowstrząsów.
Jest jeden potężny mechanizm, poprzez który komórki glejowe mogą mieć
udział w efekcie leczniczym elektrowstrząsów. Niektóre rodzaje komórek
glejowych mogą działać jak komórki pnia oczekujące w mózgu w uśpieniu i
w momencie stymulacji wytwarzające nowe neurony, które będą mogły
zastąpić komórki nerwowe utracone w wyniku urazu lub choroby. Co
ciekawe, niedawno odkryto, że wszystkie główne grupy leków
przeciwdepresyjnych stymulują narodziny nowych neuronów w okolicy
hipokampa, części mózgu o podstawowym znaczeniu dla funkcji pamięci.
Wiadomo, że astrocyty mogą decydować o tym, czy z nerwowej komórki pnia
rozwinie się neuron, czy astrocyt. Inne typy komórek pnia w mózgu,
bardziej prymitywne i plastyczne (zmienne) niż neurony lub astrocyty,
mogą dać początek komórkom glejowym, które następnie ulegną
transformacji w oligodendrocyty lub neurony.
Te różnorakie funkcje komórek glejowych sugerują liczne mechanizmy
ich udziału w korzystnym działaniu terapeutycznym elektrowstrząsów, ale
także stawiają je u podłoża napadów padaczkowych i różnego rodzaju
zaburzeń psychicznych. Opisane funkcje komórek glejowych tłumaczą też
zmiany w obrazie astrocytów obserwowane w mózgach chorych po napadach
padaczkowych lub leczeniu elektrowstrząsami.
Z tej perspektywy nie powinny dziwić wykazywane przez komórki glejowe
różnice związane z poszczególnymi chorobami psychicznymi. Poprzez
uwalnianie kwasu glutaminowego i innych substancji (na przykład ATP)
astrocyty zwiększają także pobudliwość neuronów podczas napadu
padaczkowego. Podobnie jak dolewana do ognia oliwa neuroprzekaźniki
uwalniane przez komórki glejowe stymulują synapsy łączące neurony w
obwody. Inne substancje uwalniane przez astrocyty podczas napadu (na
przykład adenozyna) tłumią pobudzenie neuronów.
Leki glejowe w chorobach psychicznych
Wychodząc z założenia, że schizofrenia jest wynikiem nieprawidłowej
komunikacji oraz wadliwego przetwarzania zewnętrznych i wewnętrznych
informacji w mózgu, można wysnuć wniosek, że komórki kontrolujące
przewodzenie impulsów w aksonach mogą mieć decydujące znaczenie w
patogenezie tej choroby. Jeżeli ubytki w obrębie izolacji mielinowej
wokół aksonów uniemożliwiają impulsom dotarcie do właściwego im
połączenia we właściwym czasie, dochodzi do zaburzenia procesu
przetwarzania informacji w mózgu. Zablokowanie przepływu informacji
przez takie „postrzępione” przewody da taki sam efekt jak przecięcie
przewodów. Pamiętajmy, że pierwsze lobotomie przedczołowe wykonywane w
celu leczenia schizofrenii nie odbywały się przy użyciu noża, lecz
polegały na wstrzyknięciu do pęczków istoty białej biegnących do
przodomózgowia roztworu alkoholu niszczącego izolację mielinową. W
wyniku wstrzyknięcia zniszczeniu ulegały prawdopodobnie również aksony.
Jednym z genów ulegających nieprawidłowej ekspresji w kodzie osób
chorych na schizofrenię jest gen czynnika wzrostu neureguliny, który, co
zajmujący się komórkami glejowymi biolodzy wiedzą od dawna, reguluje
rozwój wytwarzających mielinę komórek glejowych w naszych nerwach
(komórki Schwanna) i mózgu (oligodendrocyty). Powstała nowa gałąź nauki
zajmująca się poszukiwaniem leków kompensujących brak tego czynnika
wzrostu i stymulujących powstawanie oligodendrocytów lub zapobiegających
ich obumieraniu w mózgach chorych na tę chorobę. Ostatnio
zidentyfikowano u chorych na schizofrenię nieprawidłowości kilkunastu
innych genów związanych z mieliną, co dało impuls do rozwoju kilkunastu
nowych kierunków badań etiologii tej choroby i poszukiwań leków do jej
leczenia.
Inne geny, których nieprawidłowości stwierdzono u chorych na
schizofrenię, odpowiadają za rozwój i migracje neuronów i komórek
glejowych w mózgu. Wielu badaczy świadomych ważnej roli, jaką odgrywają
komórki glejowe kierujące migracją neuronów w mózgu płodu i
rekonstrukcją połączeń między neuronami (patrz rozdział 11), próbuje
zgłębić zagadnienie ich udziału w powstawaniu subtelnych defektów
rozwojowych, które mogłyby być podłożem tej choroby.
Jak wspomniałem wcześniej, w dużej grupie genów mających związek ze
schizofrenią znajdują się geny neuroprzekaźników. Wiele substancji o
działaniu halucynogennym, takich jak PCP czy etamina, wywołuje omamy
podobne do występujących w schizofrenii. Związki te działają na synapsy
pobudzające w mózgu, gdzie neuroprzekaźnikiem jest kwas glutaminowy.
Jednym z ważnych typów receptorów dla kwasu glutaminowego są receptory
NMDA, wykazujące pewne niezwykłe właściwości. Przypominające do
złudzenia zamek skarbca na dwa klucze, receptory NMDA otwierają się
tylko po równoczesnym połączeniu z neuroprzekaźnikiem kwasem
glutaminowym i drugą substancją, D-seryną. Powodem tak dalece
posuniętych zabezpieczeń jest krytyczne znaczenie receptorów NMDA jako
wyzwalających proces przechowywania nowych informacji dla procesu
zapamiętywania.
Komórki glejowe, jak się okazuje, dzierżą drugi klucz otwierający owe
krytyczne receptory. Seryna jest jednym z najpowszechniej występujących
w ustroju aminokwasów, ale D-seryna różni się od innych. Aminokwasy są
związkami organicznymi (zawierającymi węgiel) o trójwymiarowej
cząsteczce mającej oś symetrii prawo-lewo. Podobnie jak wszystkie
rękawiczki mają cztery palce i kciuk, ale pasują albo na prawą, albo na
lewą rękę, tak samo różnią się między sobą aminowasy. Naukowcy określają
lustrzane formy tej samej cząsteczki jako L (z łacińskiego levo - lewy)
i D (z łacińskiego dextro
- prawy). Białka powstają z połączenia różnych aminokwasów w długie
łańcuchy. Wszystkim nam dobrze są znane trudności wynikające z
posiadania dwóch różnych rękawiczek (prawej i lewej). Gdy zgubimy jedną,
druga nie ma pary. Odpowiednie formy aminokwasów muszą się połączyć, by
stworzyć łańcuch, podobnie jak dłonie podczas klaskania. Natura
postanowiła wyeliminować ten problem, używając tylko jednej z form -
wyłącznie lewoskrętnej. Wszystkie naturalne aminokwasy tworzące białka
wszelkich form życia na Ziemi są formami lewoskrętnymi. W naturze nie ma
rękawiczek na prawą rękę. Jest to jeden ze sposobów, jakim posługują
się naukowcy badający aminokwasy ekstrahowane z meteorytów, by określić,
czy cząsteczka organiczna została zsyntetyzowana w chemicznej reakcji
pozaziemskiej, czy też jest zanieczyszczeniem pochodzącym z ziemskich
zasobów biologicznych. W pozaziemskich reakcjach chemicznych mogą
powstawać prawo- i lewoskrętne formy aminokwasów bez żadnej
dyskryminacji, ale aminokwasy wyprodukowane przez wszelkie formy życia
na Ziemi będą zawsze miały formę lewoskrętną.
Jest jeden wyjątek. Prawoskrętną formę aminokwasu seryny (zwaną
D-seryną) można znaleźć w mózgu. Forma prawoskrętna jest bezużyteczna
przy budowie białka, ale nietypowa postać cząsteczki czyni ją przydatną
do roli posłańca przenoszącego wiadomości między komórkami. D-seryna
jest jedynym w swoim rodzaju drugim kluczem koniecznym do otwarcia
receptorów NMDA. Tylko po otwarciu receptorów NMDA następuje wzmocnienie
połączeń niezbędnych, by powstały wspomnienia.
Ciekawą rzeczą jest, że poszukując w mózgu enzymu konwertującego
naturalną L-serynę w jedyną w swym rodzaju D-serynę, znajdziemy go w
astrocytach otaczających ściśle synapsy wykorzystujące jako
neuroprzekaźnik kwas glutaminowy. W ten sposób komórki glejowe sprawują
kontrolę nad układem neuroprzekaźników niezbędnych w procesie
zapamiętywania. Komórki glejowe syntetyzują i uwalniają D-serynę do
szczeliny synaptycznej, aby umożliwić aktywację receptorów NMDA w
momencie, gdy z terminalu nerwowego uwolniony zostanie kwas glutaminowy.
Przeprowadzone ostatnio analizy genetyczne wykazały u niektórych
chorych na schizofrenię defekt genu syntezy D-seryny. Na tej podstawie
wszczęto intensywne prace mające na celu otrzymanie leków podobnych do
D-seryny, które mogłyby znaleźć zastosowanie w leczeniu schizofrenii.
Można się tylko zastanawiać, jak wiele innych leków działających na
komórki glejowe na poziomie synapsy można by wykorzystać w leczeniu tej
i innych wyniszczających chorób psychicznych.
To dopiero początek badań nad rolą komórek glejowych w patogenezie
chorób psychicznych, od dawna natomiast wiadomo, jak fundamentalne
znaczenie mają komórki glejowe w powstawaniu różnego rodzaju zaburzeń
neurologicznych. Zaskakujące wyniki najnowszych badań dowodzą, że
komórki glejowe odgrywają istotną role w schorzeniach
neurodegeneracyjnych, co wskazuje niezbicie na istotne znaczenie
drugiego mózgu dla funkcjonowania mózgu w zdrowiu i chorobie
psychicznej. Choroby neurodegeneracyjne, takie jak choroba Parkinsona,
choroba Alzheimera, ALS czy pląsawica Huntingtona, spowodowane są
śmiercią neuronów. Wiemy obecnie, że komórki glejowe są zarówno
przyjacielem, jak i wrogiem.
Poza wyjaśnieniem przyczyn i możliwością leczenia tych rujnujących życie chorób neurologicznych gromadzenie informacji o komórkach glejowych przy pracy polegającej na naprawie umysłu może przynieść odpowiedź na nurtujące nas pytanie, dlaczego komórki glejowe wzdłuż aksonów reagują na impulsy elektryczne, jak to widzieliśmy w naszym eksperymencie z komórkami Schwanna. Odpowiedź pozostaje nieuchwytna, gdyż wytwarzające mielinę komórki Schwanna, w przeciwieństwie do astrocytów, nie mają nic wspólnego z synapsami. A jednak, jak na to wskazuje związek niektórych chorób psychicznych z defektem wytwarzających mielinę komórek glejowych, wydaje się, że przepływ informacji w mózgu i co za tym idzie nasze myśli - normalne czy nienormalne - podlegają regulacji w procesie zachodzącym poza synapsą, w którym biorą udział wytwarzające mielinę komórki glejowe.