William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 37


WSPÓŁCZEŚNI EZECHIELE



Znam kilku ludzi, którzy twierdzą, że mieli przeżycia związane z UFO i że
ich załoganci byli mili, wspaniali, jak z marzeń sennych. Ale najeźdźcy
nie zawsze przybywają uzbrojeni po zęby niosąc przerażenie! Czasami
przybywają z uśmiechem, powiewają flagami i rozdają Biblie i krzyże.
- z wywiadu ulicznego, California UFO

Przypadki wzięć cechuje wyraźny schemat: zabranie istoty ludzkiej wbrew jej woli na pokład UFO, poddanie jej szczegółowemu badaniu medycznemu, a następnie uwolnienie jej. Wspomnienie tego przeżycia jest zwykle blokowane w pamięci ofiary w wyniku oddziaływania na jej umysł. Niektórzy badacze porównują wzięcia do działalności naszych biologów, którzy usypiają zwierzęta, badają je, a następnie puszczają wolno.

Wzięcia, które miały miejsce w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zawierają jeszcze jeden powtarzający się element o dużym znaczeniu. W lutowym numerze MUFON UFO Journalu dr Thomas E. Bullard z uniwersytetu stanowego w Indianie oświadczył, że w wyniku przeprowadzonych przez siebie badań zjawiska wzięć stwierdził, ze:

Najczęstszym elementem badania [ludzi przez ufonautów] jest konferencja, okres mniej lub bardziej formalnej konwersacji między ofiarą i porywaczami... Istoty te często ostrzegają, że pewne zachowania ludzi grożą poważnymi konsekwencjami, a także przepowiadają mające nadejść wydarzenia. Ich przepowiednie dotyczą zwykle mających nastąpić kataklizmów, a nawet apokaliptycznych zmian na Ziemi, które oni i uprowadzani przez nich ludzie mogą złagodzić.

Przypadki przedstawione przez dr Bullarda dostarczają fascynującego dowodu, że Nadzorcy od tysięcy lat do chwili obecnej rozsiewają te same apokaliptyczne przepowiednie. Przypadki te nadają poza tym szczególnego znaczenia faktom historycznym, wskazując, że szereg dawnych apokaliptycznych proroctw, jak na przykład te zawarte w Biblii, pochodzi z pozaziemskich źródeł. Odkrycie dr Bullarda wskazuje, że Nadzorcy nadal manipulują nami, co znajduje odzwierciedlenie w oświadczeniu: „Wy, ludzie, postępujecie źle [ale my nie mamy zamiaru przyznać się, że to my stoimy za tym wszystkim] i nastąpi katastrofa. Nie bójcie się jednak, ponieważ my, anielskie dusze, ocalimy was. Wypatrujcie nas i naszych posłańców, którzy przyniosą wam ocalenie”. Ta wypowiedź jest jakby żywcem wzięta z Machiavelliego.

Ufonauci wciąż przybywają i podają się za Boga. Jednym z przypadków, w którym miało to miejsce, było wzięcie Betty Ann Andreasson, które zostało dokładnie zbadane i starannie udokumentowane, a następnie szczegółowo opisane przez Raymonda E. Fowlera w intrygującej książce The Andreasson Affair (Sprawa Andreassonów).

Wzięcie Betty Andreasson miało miejsce 25 stycznia 1967 roku. Po latach, będąc w stanie hipnozy, przypomniała sobie, że została uprowadzona ze swojego domu i zabrana na pokład statku obcych istot, w którym przetransportowano ją w nieznane miejsce, gdzie przeprowadzano ją przez coś, co wyglądało jak czerwone i zielone podziemne korytarze położone wewnątrz jakiegoś miasta. Następnie doznała przeżyć, które sprawiają, że dla wielu ludzi jej historia wydaje się niewiarygodna, z kolei dla nas są one tym, co ją wręcz uwiarygadnia.

Betty twierdzi, że porywacze zaprowadzili ją w miejsce, gdzie czekał ją, jak to określiły badające jej przypadek osoby, „najboleśniejszy i najsilniejszy pod względem emocjonalnym fragment jej przeżycia”. Na wprost niej stał wielki ptak, który mierzył około 4,5 metra wysokości. Przypominał orła, lecz miał od niego dłuższą szyję. W rzeczywistości była to replika feniksa, który wyglądał jak żywy. W czasie gdy Betty mu się przyglądała, przeszedł on proces transformacji. Na początku poczuła wzmagające się promieniowanie cieplne, które było tak silne, że aż krzyknęła z bólu w czasie transu hipnotycznego, w trakcie którego przypomniała sobie ten epizod. Gdy promieniowanie zanikło, zaczęła odczuwać chłód. W miejscu gdzie stał „wielki ptak”, tlił się teraz mały ogień. Po chwili przygasł i oczom Betty ukazał się maleńki stos szarego popiołu z czerwonymi węgielkami w środku. Gdy popiół ostygł, wypełzła z niego:

Teraz wygląda to jak glista, jak duża gruba glista. Wygląda po prostu jak duża gruba glista... jakaś duża gruba glista leży tam.

To, co zobaczyła Betty, było przedstawieniem legendy o feniksie zaaranżowanym na jej użytek. Jak sobie przypominamy, feniks jest symbolem Bractwa wykorzystywanym do promocji apokaliptyzmu oraz uzasadniania nie kończących się ludzkich cierpień. Mimo iż „wizja feniksa” stanowiła tylko drobną część jej przeżycia, osoby badające jej przypadek wysunęły następujący wniosek:

...nie ulegało wątpliwości, że dostarczenie Betty przed oblicze ptaka było głównym celem jej przeżycia, wydawało się oczywiste, że jej podróż przez czerwoną i zieloną strefę miała to na celu.

Betty Andreasson stwierdziła w trakcie hipnozy, że po przedstawieniu jej tej mistycznej wizji między nią i głosem brzmiącym jak mieszanina wielu głosów miała miejsce następująca rozmowa:

Zwrócili się do mnie po imieniu i powtórzyli to samo jeszcze głośniej. Odpowiedziałam im wówczas: „Nie, nie rozumiem, co to znaczy, nie wiem nawet, po co tu jestem”. Oni - czy co tam to było - odrzekli, że „wybrałem cię”.
- W jakim celu wybrałeś mnie? - spytała Betty głos.
- Wybrałem cię, by pokazać ci ten świat.
- Czy jesteś Bogiem? - zapytała z ciekawością w głosie Betty. - Czy jesteś Panem Bogiem?
- Ukażę ci się, kiedy nadejdzie twój czas - odpowiedział wymijająco głos.

Betty Andreasson jest głęboko wierzącą chrześcijanką, w związku z czym starała się interpretować to przeżycie pod kątem swojego apokaliptycznego systemu wiary. Kierujący badaniem Raymond Fowler próbował sprawdzić jej punkt widzenia:

RAYMOND FOWLER: Czy mają one [NOle] coś wspólnego z tym, co my nazywamy ponownym nadejściem Chrystusa?
BETTY: Z całą pewnością.
RAYMOND FOWLER: Kiedy to ma nastąpić?
BETTY: Nie do nich należy odpowiedź na to pytanie.
RAYMOND FOWLER: Wiedzą to?
BETTY: Wiedzą, że Pan się przygotowuje, że ma to nastąpić już niedługo.

Jeśli przeżycie Betty Andreasson jest prawdziwe, to jest ono doniosłe. Czyni ono z niej kolejnego proroka, któremu bez pytania o zgodę przedstawiciele społeczności Nadzorców zaszczepili apokaliptyczne posłanie religijne. Podobnie jak w przypadku poprzedzających ją „Ezechieli” jej relacja wskazuje, że w czasie gdy znajdowała się w rękach porywaczy, jej umysł poddany został silnej manipulacji. Jej wynikiem mogły być również niezwykłe wrażenia, jakich doznała w trakcie wzięcia. Tym, co różni jej przeżycie od wizji dawnych „Ezechieli”, jest to, że nie będzie ono zapewne dodane do Biblii ani też nie popchnie jej do zwołania armii i udania się z nią na podbój świata z religijnymi przesłaniami na ustach. Jej relacja dostarcza dodatkowego dowodu, że dwudziesty wiek nie jest świadkiem zmiany metod, za pomocą których rasa Nadzorców zdaje się rządzić ludzkością.

Czy jej przeżycia oznaczają, że ludzkość będzie musiała doświadczyć jeszcze jednego wydarzenia z cyklu „koniec świata”? Polityczna, społeczna i ekonomiczna struktura świata z całą pewnością sprzyja takiej możliwości. Sieć Bractwa jest wciąż żywa i aktywna, jak również instytucje, które z niej wyrosły. Mogą one przynieść naszemu światu jeszcze jedną bezsensowną „Ostateczną Bitwę”.