William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 26


HRABIA ST. GERMAIN



Jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci intryg osiemnastowiecznej Europy był hrabia St. Germain. [Nie należy go mylić z francuskim generałem o tym samym nazwisku ani z osiemnastowiecznym mistykiem Claude'em Louisem de St. Germainem.] Jego życie stało się przedmiotem wielu artykułów i co najmniej jednej książki. Od chwili jego śmierci w roku 1784 istnieją dwie przeciwstawne tendencje: gloryfikowanie go lub traktowanie jako zwykłego szarlatana. Żadna z tych charakterystyk nie oddaje jednak dokładnie tego, kim w rzeczywistości był.

Działalność St. Germaina jest ważna, ponieważ zmiany jego miejsca pobytu dostarczają interesującego związku między toczącymi się w Europie wojnami, głębszymi poziomami Bractwa i kliką niemieckich książąt, zwłaszcza dynastią heską.

Pierwszą z wielu dotyczących go tajemnic są okoliczności jego urodzin. Wielu historyków uważa, że był on potomkiem Franciszka II, władcy potężnego onegdaj księstwa Transylwanii. Rozsławiona przez kino Transylwania, ojczyzna mitycznego ludzkiego wampira Drakuli oraz innych literackich czarnych charakterów, związana była z dynastią heską. Franciszek II Transylwański poślubił 25 września 1694 roku w katedrze w Kolonii szesnastoletnią Karolinę Amelię Hessen-Rheinfels.

Ze związku tego urodziło się dwoje dzieci. Po otwarciu w roku 1737 testamentu Franciszka II, okazało się, że część swojego spadku zapisał on także trzeciemu, bezimiennemu synowi. Tym trzecim potomkiem okazał się jego najstarszy syn i pretendent do tronu Transylwanii, Leopold Jerzy. Nie wiadomo, kiedy dokładnie przyszedł na świat, bowiem istnieją na ten temat dwa sprzeczne poglądy - według jednych stało się to w roku 1691, a według innych w 1696. Ponieważ nie ma pewności, która z tych dat jest prawdziwa, przeto nie wiadomo, czy był synem Karoliny Heskiej, czy też synem poprzedniej żony Franciszka II. Pewne jest natomiast, że w roku 1700 upozorowano jego wczesną śmierć, aby usunąć go ze sceny i ocalić przed śmiertelnie niebezpiecznymi intrygami, których celem było pozbawienie niepodległości Transylwanii i całkowite zniszczenie rządzącej nią dynastii transylwańskiej.

Uważa się, że to właśnie Leopold Jerzy był hrabią St. Germainem.

St. Germain po raz pierwszy pojawił się w europejskich salonach w roku 1743, kiedy to powinien być ponad czterdziestoletnim mężczyzną. Z rozkazu francuskiego cesarza Napoleona III, który rządził w latach 1852-1870, sporządzono dossier tajemniczego hrabiego, lecz wszystkie te dokumenty uległy zniszczeniu w pożarze domu, w którym były przechowywane. W rezultacie stracono wiele niemożliwych do odtworzenia informacji na jego temat. Całe jego życie to ciąg zagadek. Ocalałe informacje wskazują, że został wychowany na jednego z najaktywniejszych, najbarwniejszych i najskuteczniejszych politycznie agentów Bractwa w XVIII wieku.

Snując wspomnienia na temat wczesnych lat życia St. Germaina, Wielki Mistrz loży Ścisłego Posłuszeństwa, książę Karol Heski napisał, że jako dziecko był on wychowywany przez ostatniego z potężnej włoskiej rodziny Medyceuszy. Książę Medycejski, podobnie jak jego przodkowie, studiował mistyczne filozofie, które zdominowały w tamtych czasach Włochy i mogły mieć także wpływ na głębokie zaangażowanie się St. Germaina w działalność sieci Bractwa, kiedy był już dojrzałym mężczyzną. Uważa się, że będąc pod opieką Medyceuszy studiował na uniwersytecie w Sienie.

Pierwsze udokumentowane pojawienie się St. Germaina na europejskiej scenie politycznej nastąpiło w roku 1743 w Anglii. W rym czasie działalność Jakobitów wciąż się wzmagała i do ich inwazji na Szkocję w roku 1745 pozostały tylko dwa lata. Okres ten St. Germain spędził w Londynie. Znane są nam jedynie strzępy informacji dotyczących jego działalności z tym czasie. Był utalentowanym muzykiem i wiele jego kompozycji było granych w Teatrze Little Haymarket na początku lutego 1745 roku, zaś niektóre z tercetów wydane nawet przez walijską spółkę z siedzibą w Londynie.

Władze brytyjskie nie wierzyły, że St. Germain przybył do Londynu robić karierę muzyczną. Kiedy w grudniu 1745 roku Jakobici dokonali inwazji, Anglicy aresztowali go, podejrzewając, że jest ich agentem, po czym stwierdziwszy, że nie posiada domniemanych listów Karola Edwarda, przywódcy stuartowskiej inwazji, wypuścili go. Horacy Walpole tak opisał jego aresztowanie:

...pewnego dnia aresztowano dziwnego mężczyznę, który podawał się za hrabiego St. Germaina. Jest tu już od dwóch lat, nie chce powiedzieć, kim jest i skąd pochodzi, poza tym posiada dwie zdumiewające cechy, z których pierwszą jest to, że nie używa swojego prawdziwego nazwiska, a drugą, że nigdy nie miał ani nie pragnął mieć jakichkolwiek związków z kobietami... bądź ich substytutami. Śpiewa, gra cudownie na skrzypcach, komponuje, jest szalony i niezbyt rozsądny.

Po uwolnieniu St. Germain opuszcza Anglię i spędza rok u księcia Ferdynanda von Lobkowitza, pierwszego ministra austriackiego cesarza, jako jego gość. Był to okres, w którym wciąż trwała wojna o austriacką sukcesję, w której sprzymierzone Austria i Anglia walczyły z Francją i Prusami. W czasie pobytu w Austrii St. Germain został przedstawiony francuskiemu ministrowi wojny, marszałkowi de Belle-Isle, który wprowadził go następnie na francuski dwór.

Jest to bardzo intrygujący zbieg okoliczności. Oto aresztowany i podejrzany o wrogość do Anglii człowiek wyjeżdża z niej w czasie trwającej wojny, po czym spotyka się głównym ministrem sprzymierzonej z nią Austrii. Będąc jego gościem zaprzyjaźnia się z ministrem wojny wrogiego Austrii kraju (Francji)! To sprawia, że jego kontakty po obu stronach frontu zasługują na szczególną uwagę.

Nie wiadomo dokładnie, co St. Germain robił przez kolejne trzy lata po opuszczeniu Austrii.

Jego ponowne pojawienie się na scenie politycznej nastąpiło w roku 1749. Tym razem był gościem króla Francji, Ludwika XV. Francja będąc krajem katolickim aktywnie popierała Jakobitów walczących z zasiadającymi na angielskim tronie Hanowerczykami. Była ponadto zamieszana w wiele innych zagranicznych intryg. Oto, co napisała później pewna dama francuskiego dworu w swoich pamiętnikach o St. Germainie:

Od roku 1749 Król [Ludwik XV] angażował go [St. Germaina] do misji dyplomatycznych, z których wywiązywał się nienagannie.

Król Ludwik XV przeszedł do historii jako architekt osiemnastowiecznej tajnej dyplomacji. Akceptacja St. Germaina na francuskim dworze i jego działalność na rzecz Ludwika XV w charakterze politycznego agenta jest znacząca z wielu względów.

Po pierwsze, wskazuje na doniosłą rolę jaką członkowie Bractwa odgrywają w tworzeniu i operacjach narodowych i międzynarodowych tajnych służb przez całą historię - sprawą tą zajmiemy się dokładniej w dalszych rozdziałach.

Po drugie, będąc katolikiem król Ludwik XV podlegał jurysdykcji papieskiej. Kościół z kolei był wrogo ustosunkowany do masonerii. Obie te od dawna przeciwstawne sobie frakcje wywodziły się z Bractwa.[*] W roku 1737 Ludwik XV wydał edykt zabraniający wszelkim francuskim ugrupowaniom jakichkolwiek kontaktów z masonerią. Przez następne dziesięciolecia rząd francuski aktywnie represjonował masonów w swoim kraju, urządzając na nich policyjne obławy i osadzając ich w więzieniach. W ślad za Ludwikiem XV poszedł papież Klemens, który rok po jego edykcie wydał bullę zabraniającą wszystkim katolikom przynależności bądź wspierania masonerii pod groźbą ekskomuniki. Zakazy te omijały jednak hrabiego St. Germaina, który będąc starym gościem króla Francji, od lat działał na rzecz Bractwa. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tego stanu rzeczy, które znajduje potwierdzenie w niektórych faktach z jego życia, jest to, że nie był on masonem, ale wysokim rangą agentem Bractwa. Jest również mało prawdopodobne, aby Ludwik XV wiedział, jaką rolę St. Germain odgrywał w sieci Bractwa.

Dokładny przebieg działalności St. Germaina w latach 1749-1755 nie jest znany. W roku 1755 po raz drugi udał się do Ameryki. Podróż odbył w towarzystwie angielskiego komandora Roberta Clive'a, który udawał się tam na wojnę z Francuzami. Ameryka była wówczas głównym teatrem działań wojennych, na którym przez długi czas nie udawało się żadnej ze stron uzyskać przewagi. Komandor Clive był ważnym przywódcą strony angielskiej. Podróż ta po raz kolejny pokazuje niebywałe kontakty polityczne St. Garmaina i jego zdolność przemieszczania się między ważnymi przywódcami zwaśnionych stron. Jeden z biografów sugeruje, że St. Germain odbył podróż do Ameryki razem z Clive'em jako tajny agent Ludwika XV, ponieważ po powrocie z niej w roku 1758 otrzymał od niego w nagrodę apartament we francuskim pałacu królewskim w Chambord. Dostał ponadto laboratorium z wyposażeniem niezbędnym do prowadzenia chemicznych i alchemicznych doświadczeń, w których uczestniczył czasami nawet sam król.

St. Germain był barwną postacią o wielu twarzach. Jednym z talentów, który przyniósł mu sławę, była jego imponująca wiedza z zakresu alchemii. (Alchemia łączyła mistycyzm z chemią i była ważnym elementem różnych praktyk różokrzyżowców). St. Germain stał się z czasem tematem plotek francuskiego dworu, ponieważ twierdził, że posiada receptę na eliksir życia, który jak sądzono w owym czasie, był tajemniczą formułą potrafiącą czynić ludzi nieśmiertelnymi. Chodzi tu o ten sam eliksir, który rzekomo posiadało wielu europejskich różokrzyżowców. Niewykluczone że St. Germain żartował sobie, twierdząc, że go posiada. Podobno któregoś razu rzekł do króla: „Panie, czasami żartuję sobie, nie mówiąc ludziom, aby wierzyli, ale pozwalając im wierzyć, że żyłem w starożytności”.

W roku 1760 St. Germain opuścił Francję i udał się do Hagi. Podróż tę odbył w szczytowym okresie zmagań wojny siedmioletniej. Holandia była wówczas neutralnym krajem. Co właściwie chciał tam osiągnąć, jest przedmiotem sporów do dzisiaj. Po przedstawieniu się jako tajny agent Ludwika XV St. Germain próbował uzyskać audiencję u przedstawiciela Anglii w Hadze. Twierdził, że przybył tam w celu wynegocjowania warunków pokoju między Francją i Anglią. Zarówno francuski minister spraw zagranicznych, książę Choiseul, jak i francuski ambasador w Holandii, hrabia D'Affry, nie byli powiadomieni przez króla o tej rzekomej misji i dlatego książę Choiseul ogłosił St. Germaina szarlatanem i kazał go aresztować. W celu uniknięcia uwięzienia St. Germain uciekł wkrótce do Londynu. Pomógł mu w tym jego wpływowy przyjaciel, hrabia Bentinck, przewodniczący Holenderskiej Rady Deputowanych.

Z powodu tej wpadki i niechęci króla Ludwika XV do publicznego przyznania, że jest on jego agentem, St. Germain nie mógł otwarcie wrócić na francuski dwór aż do roku 1770, kiedy to zniesławiono i odsunięto od władzy wrogiego mu księcia Choiseula.

St. Germain miał również drugi, być może nawet bardziej przekonywający powód do odbycia tej pechowej podróży do Holandii. List księcia Galicyna, rosyjskiego ambasadora w Anglii, z 25 marca 1760 roku zawiera następujące wyjaśnienie przerwanej misji St. Germaina w Holandii:

Znam dobrze reputację hrabiego de St. Germaina. Człowiek ten przebywał sam przez pewien czas w tym kraju i nie wiem, czy się mu on spodobał. Jest tu pewna osoba, i którą utrzymuje on korespondencję, która twierdzi, że jego podróż do Holandii związana jest wyłącznie z pewnymi sprawami finansowymi.

Finansowe sprawy, o których wspomina Galicyn, były bardzo tajemnicze. Wydaje się, że to właśnie one były prawdziwym powodem podróży St. Germaina do Holandii, gdzie miał on zaaranżować małżeństwo między księżniczką Karoliną i niemieckim księciem Nassau-Dillenburgiem w celu stworzenie „fundacji” na rzecz Francji. Utworzenie tej fundacji St. Germain miał wynegocjować z holenderskimi bankierami. Według francuskiego ambasadora D'Affrya „jego rzeczywistym zadaniem było zabezpieczenie dla nas kredytów głównych tamtejszych banków”. W innym liście D'Affry stwierdził, że St. Germain „przybył do Holandii wyłącznie w celu utworzenia spółki adekwatnej do zadań tej fundacji...”

Utworzenie fundacji było prawdopodobnie prawdziwym powodem szczególnej tajemniczości St. Germaina (i prawdopodobnie króla Ludwika XV). Francja miała już wówczas bankierów wspierających dwór królewski - bogatych Braci Paris-Duverney. Paryscy Bracia uratowali finanse Francji po załamaniu się Banku Francji i jego inflacyjnego pieniądza. St. Germain był jednak nastawiony do nich wrogo i starał się nie dopuścić do przejęcia przez nich kontroli nad fundacją. Minister dworu saksońskiego w Hadze, de Kauderbach, cytuje go w następująco:

...jest on [król Francji ludwik XV] otoczony przez kreatury protegowane przez Paryskich Braci, co już samo w sobie jest wystarczającą przyczyną wszelkich kłopotów Francji. To właśnie oni skorumpowali wszystko i pokrzyżowali plany najwybitniejszego obywatela Francji, marszałka de Belle-Isle. Z tego powodu między ministrami panuje niezgoda i zazdrość. Wszystko zostało skorumpowane przez Paryskich Braci. Jeśli dopną swego celu, którym jest otrzymanie ośmiuset milionów, Francja zginie.

St. Germain mógłby z powodzeniem znaleźć legalne sposoby na osłabienie wpływów Paryskich Braci. Jego misja w Hadze była próbą skrytego odebrania im kontroli nad finansami i zwrócenia jej w ręce grupy bankierów, których poprzednicy wprowadzili system inflacyjnego papierowego pieniądza, który doprowadził wkrótce potem Francję do finansowej ruiny i w konsekwencji do interwencji Paryskich Braci. Ze względu na przymusowy, przedwczesny wyjazd z Holandii St. Germain nie mógł doprowadzić swojej finansowej misji do końca.

W chwili przybycia do Anglii został ponownie aresztowany i jak przedtem wkrótce uwolniony. Podczas krótkiego tam pobytu opublikował siedem koncertów solo na skrzypce.

Po opuszczeniu Londynu St. Germain kontynuował swoją tajną działalność polityczną. W roku 1760 potajemnie wrócił do Paryża. Zatrzymał się prawdopodobnie u swojej przyjaciółki księżnej Anhalt-Zerbst. Księstwo Anhalt-Zerbst było jednym z tych, które wynajmowały Anglii żołnierzy, jednak nigdy nie udało mu się zgromadzić takich bogactw jak jego sąsiadom.

Księżna Anhalt-Zerbst miała córkę, Katarzynę II, która 21 sierpnia 1744 roku wyszła za mąż za Piotra III, późniejszego cara Rosji. Małżeństwo to zaaranżował Fryderyk Wielki Pruski, który był przyjacielem rodziny Anhalt-Zerbst oraz, przynajmniej przez pewien czas, St. Germaina.

W roku 1762, dwa lata po cichym powrocie St. Germaina do Paryża, Piotr III objął tron Rosji. St. Germain z miejsca udał się do rosyjskiej stolicy, St. Petersburga, gdzie pomógł Katarzynie w obaleniu jej męża i zajęciu jego tronu. Ów zamach stanu wsparła rosyjska rodzina Orłowów. To właśnie oni rzekomo zamordowali Piotra dusząc go w niejasnych okolicznościach. Za pomoc w przewrocie St. Germain został mianowany generałem armii rosyjskiej i przez wiele lat pozostawał bliskim przyjacielem rodziny Orłowów. Katarzyna, która została później nazwana „Katarzyną Wielką”, panowała w Rosji przez dwadzieścia dziewięć lat.

Przy pomocy tego zuchwałego przewrotu St. Germain pomógł wprowadzić Rosję w sferę wpływów wspomnianej kliki niemieckich rodzin królewskich, w którą wpadło wcześniej wiele innych krajów europejskich. Zastosowano tę samą metodę, która polegała na zawarciu przez członka niemieckiej rodziny królewskiej małżeństwa z członkiem rodziny będącej przedmiotem agresji, a następnie wznieceniu rewolucji lub dokonaniu zamachu stanu. W tym przypadku mamy dowód bezpośredniej ingerencji Bractwa w bieg zdarzeń poprzez St. Germaina. Po objęciu rosyjskiego tronu Katarzyna robiła dokładne to, co inni niemieccy arystokraci po przejęciu władzy w innych krajach - wspomagała destabilizację poza granicami swojego kraju. Na przykład w Polsce, której obywatele bardzo ucierpieli w czasie ostatnich stuleci z przyczyn omówionych w tej książce, Katarzyna wykorzystała panujące bunty i powstania, i wysłała do niej swoje wojska, co doprowadziło do zagarnięcia około 28 procent jej terytorium, które zostało podzielone między Rosję, Prusy (wciąż rządzone przez Fryderyka Wielkiego) i Austrię. W ocalałej części Polski w wyniku silnych działań odrodzeniowych doszło do przyjęcia w roku 1791 liberalnej, mającej republikański charakter konstytucji. Czując się zagrożona tymi zmianami i aby im zapobiec, w roku 1792 Katarzyna ponownie najechała Polskę, wspierając bunt południowo-wschodniej części kraju hołdującej filozofii „złotej wolności”. Najazd ten doprowadził do kolejnego przyłączenia w roku 1793 części ziem polskich. Dwa lata później, w roku 1795, z inspiracji Katarzyny, która postanowiła ostatecznie zniszczyć Polskę jako niepodległy kraj, nastąpił trzeci rozbiór Polski, dokonany tak jak poprzednie przez Rosję, Prusy i Austrię. W ten sposób Polska na 123 lata została wymazana z map świata.

Co robił St. Germain w latach 1763-1769 po opuszczeniu Rosji, wciąż pozostaje nie wyjaśnioną tajemnicą. Wiadomo jedynie, że mniej więcej rok spędził w Berlinie i przez krótki czas był gościem Fryderyka Augusta Brunszwickiego. Z Brunszwiku udał się w dalszą podróż po Europie. W roku 1770 wrócił do Francji. Po dwóch latach znowu działał jako agent Ludwika XV, tym razem podczas negocjacji w Wiedniu dotyczących rozbioru Polski. 10 maja 1774 roku zmarł Ludwik XV, po którym tron objął jego dziewiętnastoletni wnuk, Ludwik XVI. Nowy król przywrócił do łask Choiseula, żywiąc jawną niechęć do St. Germaina, który musiał w tej sytuacji opuścić, tym razem na zawsze, Francję.

Z Francji St. Germain udał się do Niemiec, gdzie w jedenaście dni po śmierci Ludwika XV był już gościem Williama IX Heskiego, który miał wkrótce odziedziczyć niezmierzone bogactwa księstwa Hesji-Kassel. JJ. Bjornstahl w swoim dzienniku podróży napisał:

Byliśmy gośćmi na dworze następcy tronu, księcia Wilhelma von Hessen-Kassel (brata Karola von Hessena) w Hanau w pobliżu Frankfurtu. Gdy 21 maja 1774 roku wróciliśmy do zamku Hanau, zastaliśmy tam lorda Cavendisha i hrabiego St. Germaina, którzy przybyli właśnie z Lozanny i udawali się do Kassel i Berlina.

Po wizycie na dworze księcia heskiego St. Germain udał się w podróż po Europie. Był chętnie podejmowany przez margrabiego Brandenburgii oraz innych arystokratów. W roku 1779 zatrzymał się ostatecznie na dworze księcia Karola Heskiego, Wielkiego Mistrza loży Ścisłego Posłuszeństwa, gdzie spędził ostatnie pięć lat swojego, znanego, życia.

Zmarł w roku 1784. Rejestr kościelny w Eckenforde zawiera następujący wpis:

Zszedł z tego świata 27 lutego, pochowany 2 marca 1784 roku, tak zwany hrabia de St. Germain i Weldon (St. Germain używał wielu pseudonimów. Weldon był jednym z nich.) - pozostałe dane nieznane - złożony w tym kościele przez osoby prywatne.

Dopiero po jego śmierci ujawniona została jego prawdziwa rola w Bractwie. Został określony jako jeden z najwyższych jego przedstawicieli i otoczony niemal boską czcią jako fizycznie nieśmiertelna, nie starzejąca się istota. Niektóre osoby twierdziły, że widywały go czasami, nawet wtedy gdy było to zupełnie niemożliwe ze względu na jego wiek. Na przykład baron E.H. Gleichen w swoich pamiętnikach opublikowanych w roku 1868 napisał:

Rameau i pewien starszy wiekiem kuzyn francuskiego ambasadora w Wenecji powiedzieli mi, że poznali St. Germaina w roku 1710, kiedy to wyglądał na człowieka w wieku około pięćdziesięciu lat.

Jeśli St. Germain miał w roku 1710 około 50 lat, to w chwili śmierci musiałby ich mieć ponad 120. Co ciekawe, niektórzy twierdzą, że St. Germain wcale nie zmarł w roku 1784. Niemiecki magazyn poświęcony mistyzmowi Magazin der Beweisfuhrer fur Verurtheilung des Freimaurer-Ordens w numerze z roku 1857 podał, że St. Germain był jednym z przedstawicieli Francji na masońskiej konwencji, która odbyła się w roku 1785 w Paryżu, czyli rok po jego oficjalnej śmierci. Inny kronikarz, Cantu Cesare, w swojej pracy Gli Eretici d'Italia podał, że St. Germain był obecny na słynnym zjeździe masońskim w Wilhelmsbad w roku 1785.

Powyższe doniesienia traktowane są przez niektórych ludzi jako dowód, że śmierć St. Germaina została sfingowana (już drugi raz w jego życiu), zapewne po to, aby umożliwić mu uwolnienie się od otaczających go kontrowersji i pozwolić na spędzenie reszty życia we względnym spokoju.

Domniemane pojawienia się St. Germaina po jego rzekomej śmierci nie kończą się na roku 1785. Hrabina D'Adhemar, członkini francuskiego dworu, która spisała swoje wspomnienia na krótko przed śmiercią w roku 1822, stwierdziła, że widziała St. Germaina po jego śmierci wiele razy, zwykle w czasie przewrotów. Twierdzi, że tuż przed wybuchem Rewolucji Francuskiej w roku 1789 przekazał on swoim wrogom, królowi i królowej Francji (Ludwikowi XVI i Marii Antoninie), ostrzeżenia. Utrzymuje, że widziała go również w roku 1793, 1804, 1813 i 1820. Kronikarz różokrzyżowców, Franz Graeffer, twierdzi, że St. Germain pojawiał się po swojej śmierci w Austrii, gdzie przyjmowano go jako wysokiego rangą członka Bractwa. Pod koniec XIX wieku, Helena Blavatska, współzałożycielka Towarzystwa Teozoficznego, oświadczyła, że St. Germain był jednym z mistrzów tybetańskich, którzy w tajemnicy kierują losami naszego świata. St. Germain po raz kolejny pojawił się w roku 1919 na Węgrzech, w czasie gdy doszło tam do wybuchu kierowanej przez komunistów rewolucji. W roku 1930 niejaki Guy Ballard oświadczył, że spotkał St. Germaina na górze Shasta w Kalifornii i że pomógł mu on założyć nową gałąź Bractwa nazwaną później „I AM”, której przyjrzymy się w dalszych rozdziałach.

Czy wszyscy ci ludzie kłamali? Prawdopodobnie nie. Bractwo od czasu do czasu sponsorowało „zmartwychwstania” jako sposób na deifikację wybranych członków. Dokładnie to samo zrobiono z Jezusem. Odgałęzienia Bractwa, które deifikują St. Germaina, często nadają mu taki sam status duchowy, jaki ma Jezus. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy powodu, dla którego wybrano St. Germaina do deifikacji. Być może jego zasługi dla Bractwa są znacznie większe niż te, które znamy. Jakikolwiek by on nie był, jest oczywiste, że St. Germain był śmiertelnikiem. Zmarł na pewno - nawet jeśli nie nastąpiło to w dniu uznawanym oficjalnie za datę jego śmierci, to z całą pewnością w ciągu następnego dziesięciolecia od tej daty.

Wielu ludzi, współczesnych zarówno jemu, jak i nam, uważa, że był on oszustem i szarlatanem. Niektórzy z nich twierdzą, że był nikim więcej, jak wywodzącym się z pospólstwa sprytnym aktorem, który wtargnął na królewskie salony wyłącznie dzięki swoim sztuczkom i barwnej osobowości. Pogląd ten nie znajduje niestety oparcia w dowodach, którym się właśnie przyjrzeliśmy. Wejście na królewskie salony i pozostanie w nich wcale nie było taką łatwą sprawą, jak to się wielu wydaje. Jego włączenie się do obalenia cara Piotra III nie było zwykłym łotrostwem. To był doniosły zamach stanu, który poważnie zmienił polityczny obraz Europy. Prawdą jest, że w wielu sprawach był szarlatanem, nie umniejsza to jednak znaczenia jego politycznej działalności i powiązań. Niezwykły koloryt jego postaci niestety przyćmiewa tę śmiertelnie poważną stronę jego życia. Jego podróże i działalność związały Bractwo z heskimi książętami, francuskimi intrygami, europejskimi wojnami i bankierami operującymi papierowym pieniądzem.

Postać St. Germaina pokazuje, że kiedy rozważamy „pozakulisowe” działania i wpływy, nie zawsze muszą się za tym kryć tajemnicze siły pozostające stale w cieniu i czyniące niepojęte dla nas rzeczy. Zwykle są to ludzie, którzy są równie pełni życia i barwni jak my sami. Czasami im się udaje, a czasami nie. Posiadają swój urok i prowadzą gierki jak wszyscy. Wywierają wpływ na ludzi, ale nie traktują ich jak marionetki. Poddani są takim samym wpływom różnych czynników, jak inni ludzie. Te spostrzeżenia prowadzą do ważnego wniosku:

Kiedy niektórzy autorzy opisują wpływ Bractwa na historię ludzkości, ich czytelnicy sądzą, że kryją się za tym mroczne siły „okultystyczne”. Jest to iluzja wywołana mistycyzmem i tajemniczością samego Bractwa. Zmiany społeczne, dobre bądź złe, są efektem działalności samych ludzi. Celem sieci Bractwa jest jedynie stymulowanie określonych ludzkich poczynań oraz utrzymywanie swojego istnienia i działań w tajemnicy. Wpływ Bractwa wydaje się tajemniczy i „okultystyczny”, dlatego że większość jego działań nie jest nigdzie odnotowywana oraz jest niewidoczna dla ludzi z zewnątrz. Sieć skorumpowanego Bractwa nie posiadała ani nie posiada żadnej „okultystycznej” mocy. Świat może więc być naprawiony przez samych ludzi. Nie potrzebna jest do tego jakakolwiek czarodziejska różdżka. Wystarczy chęć i mozolny trud.