William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 15


MAHOMET



Mahomet urodził się około roku 570 n.e. Podobnie jak w przypadku Jezusa w jego biografii istnieją białe plamy, zwłaszcza jeśli chodzi o okres dzieciństwa i wczesne lata wieku dojrzałego. W celu wypełnienia tych plam niektórzy historycy wysuwają hipotezę, że był on sierotą i w dzieciństwie wychowywali go kolejno różni krewni. Wiadomo, że w wieku 25 lat poślubił bogatą wdowę i jak utrzymuje część historyków, przez następne 15 lat pracował u niej jako kupiec. Nie jest to jednak wcale takie pewne. W wieku 40 lat objawił się nagle jako prorok i przywódca potężnego ruchu religijnego. Jak sam wyznał, jego religijna misja została zainicjowana przez objawienie. Doszło do niego przed pieczarą, w której zwykł często szukać schronienia, aby móc się modlić i rozmyślać w spokoju. „Anioł”, który mu się ukazał, przekazał mu posłanie i polecił mu je rozpowszechnić. Nie był to byle jaki anioł, bowiem przedstawił się mu jako Gabriel. Jak wiadomo, Gabriel jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich aniołów. Mahomet opisał to spotkanie następująco:

Koran [święta księga islamu] nie jest niczym innym, jak objawioną mu prawdą. Ktoś niezwykle potężny nauczał go tego, wyposażył w mądrość. Stał On w równowadze w najwyższej partii horyzontu. Potem zbliżył się na odległość dwóch łuków, a nawet bliżej, i objawił Swojemu słudze to, co objawił.

Z kolei Koran przedstawia to tak:

Oto jest słowo znamienitego Posłańca, obdarzonego mocą, mającego posłuch u Pana na Tronie, którego słuchają aniołowie, godnego zaufania, wasz ziomek nie jest nawiedzony przez dżiny [duchy], ponieważ widział go nad czystym horyzontem.

Mahomet był półprzytomny lub znajdował się w transie, kiedy anioł Gabriel kazał mu powtarzać i zapamiętać posłanie, które mu właśnie przekazał. Rozkaz wydany Mahometowi przez anioła był bardzo podobny do poleceń wydanych przez innych Nadzorców wcześniejszym prorokom - Ezechielowi ze Starego Testamentu czy Janowi, autorowi Apokalipsy św. Jana.

Gdy Mahomet ocknął się, miał wrażenie, że słowa anioła były „wypisane w jego sercu”. To bardzo ważne spostrzeżenie, ponieważ sugeruje, że Mahomet, podobnie jak Ezechiel, Jan i być może nawet Konstantyn, był poddany działaniu środków, które miały tak pobudzić jego umysł, aby przekazane mu posłanie zostało trwale zapisane w jego umyśle.

Owo posłanie było nową religią o nazwie „islam”. Słowo „islam” znaczy „poddawać się”. Jego wyznawcy musieli poddać się Bogu. Wyznawcy islamu nazywani są „muzułmanami” od słowa„muslim” oznaczającego „tego, który się poddaje”. Islam jest kolejną religią Nadzorców stworzoną w celu wszczepienia ludziom nawyku posłuszeństwa.

Najwyższą Istotą islamu jest „Allah”, który według Mahometa jest tym samym Bogiem, co żydowski i chrześcijański Jehowa. Dwa główne temary Koranu to przepowiednia Dnia Sadu Ostatecznego i opis ziejacego„ogniem i siarką” piekła. Mahomet uhonorował Mojżesza i Jezusa jako dwóch poprzedzających go proroków Allaha oraz proklamował islam jako trzecie i ostateczne objawienie Bog, co znaczyło, że obowiązkiem wszystkich żydów i chrześcijan było przejście na tę religię. Żydzi i chrześcijanie nie wykazywali ochoty na podporządkowanie się żądaniom Mahometa, ponieważ ich własne religie przestrzegały ich przez „fałszywymi prorokami”. W rezultacie wybuchły jedne z najkrwawszych w historii świata wojny.

Podobnie jak inne nadzorcze, poprzedzające go religie, islam nie pozostawiał ludziom marginesu wolnej woli w sprawie jego przyjęcia lub odrzucenia. Aby rozwiać tę rozterkę, Mahomet wkroczył na drogę podboju. Niczym „natchniony bogiem” generalissimus utworzył armię i ruszył z nią nawracać „niewiernych” na swoją wiarę. Jego apokaliptyczna armia dokonała krwawego pokosu na większości terenów Środkowego Wschodu, włącznie z ważnymi ośrodkami chrześcijaństwa. Wojujące imperium muzułmańskie dotarło aż do Indii, gdzie elementy islamu zostały włączone do hinduizmu. Islamski podbój pochłonął życie niezliczonej liczby ludzi, ponieważ jego bojownicy mieli rozkaz dokonywania zastraszających ludobójstw, które były częścią ich misji mającej przynieść ludzkości utopię.

Dla większości „niewiernych” chrześcijan muzułmanie nie byli niczym więcej jak prymitywnymi, barbarzyńskimi poganami („niewierzącymi”). W rezultacie doszło do nieuniknionego konfliktu, w który wciągnięte zostały miliony ludzi. Pięćset lat po śmierci Mahometa świat chrześcijański przygotował skoordynowaną akcję zbrojną mającą na celu wyrzucenie muzułmanów z Ziemi Świętej. Akcja ta znana jest pod nazwą krucjat.

Krucjaty chrześcijańskie, których celem było wyzwolenie z rak muzułmanów Palestyny, trwały z przerawami od roku 1099 do 1270. Utarczki i mniejsze bitwy pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami miały miejsce już wcześniej, lecz dopiero ogłoszone przez papieża Urbana II w roku 1095 wezwanie do broni przekształciło te potyczki w zorganizowaną wojnę, w którą zaangażowani byli niemal wszyscy chrześcijańscy władcy Europy. Setki tysięcy chrześcijan zgłosiło się na ochotnika do udziału w krucjatach po otrzymaniu obietnicy błogosławieństw, lenn i łupów wojennych. Ochotnicy wywodzili się z prawie wszystkich klas społecznych. Papieskie wezwanie do broni dawało wielu chłopom pańszczyźnianym i wieśniakom możliwość uwolnienia się spod władzy feudałów i nadzieję powrotu w chwale i bogactwie.

Początek krucjat był pomyślny, lecz krwawy. Latem roku 1099 chrześcijanie zdobyli Jerozolimę. Mimo sławienia cnót rycerskich maszerujący pod sztandarami chrześcijaństwa rycerze i wieśniacy często dopuszczali się pospolitych mordów i innych występków. Gdy w roku 1099 krzyżowcy wzięli Jerozolimę, wymordowali znaczną część ocalałej ludności - innowierców. Kroniki podają, że ponad 10.000.

Krzyżowcy zabijali nie tylko muzułmanów, ale także żydów, których wielu chrześcijan uważało za pogan. Rzeź żydów rozpoczęła się jeszcze przed pierwszą krucjatą do Ziemi Świętej. W roku 1095 frakcje chrześcijańskie zaczęły mordowanie żydów w Europie. Ludobójcza fala ruszyła od Nadrenii, gdzie została sprowokowana przez fałszywe plotki mówiące o rzekomym porywaniu chrześcijańskich dzieci przez nadreńskich żydów i składaniu ich jako ofiar w trakcie religijnych obrządków. Eksterminacja żydów była ważnym elementem krucjat i ich mordowanie było kontynuowane nawet po ich zakończeniu.

Krucjaty doprowadziły do bardzo ważnej zmiany w Europie. Kilkadziesiąt lat przed pierwszą z nich papież Grzegorz VII usiłował ustanowić ściślejszą kontrolę nad kościołem rzymskokatolickim w Europie. Do tego czasu stanowił on luźno związaną organizację rządzoną głównie przez osoby świeckie, której charakter wynikał z założeń przyjętych przez twórców chrześcijaństwa. Po wstąpieniu Urbana II na tron papieski i wezwaniu wszystkich dobrych chrześcijan do walki z pogańskimi muzułmanami chrześcijańscy książęta i możnowładcy zaczęli składać przyrzeczenie posłuszeństwa papieżowi wspierając w ten sposób wcześniejsze wysiłki papieża Grzegorza VII zmierzające do centralizacji władzy. Siła papiestwa rosła wraz z postępem świętych wojen i liczbą ludzi deklarujących lojalność wobec papieża.

Za krucjatami kryło się Bractwo. Chrześcijańskie krucjaty były kierowane głównie przez dwie potężne organizacje rycerskie mające związek z Bractwem: Kawalerów Szpitalnych i Kawalerów Świątyni („Templariuszy”).

„Kawalerowie Szpitalni” wzięli swoją nazwę od prowadzonego przez siebie szpitala w Jerozolimie, który niósł pomoc pielgrzymom. Szpitalnicy rozpoczęli działalność w roku 1048 jako zakon dobroczynny. Ich celem było niesienie pomocy i pociechy wszystkim potrzebującym. Gdy pierwszym krucjatom udało się przejąć Święte Miasto, szpitalnicy zaczęli otrzymywać od bogatych krzyżowców szczodre finansowe wsparcie. W roku 1118, siedemdziesiąt lat po założeniu zakonu, szpitalnicy zmienili przywódcę i cele. Zostali przemienieni w zakon rycerski, którego celem stała się walka z muzułmanami dążącymi do odbicia Jerozolimy. Wraz ze zmianą zadań nastąpiła też zmiana ich nazwy; najpierw zostali „Zakonem Kawalerów Szpitalnych św. Jana”, a potem „Kawalerami św. Jana z Jeruzalem” lub po prostu „Kawalerami św. Jana”. Szpitalnicy przyjęli swoją nazwę od imienia syna króla Cypru, Jana, który udał się do Jerozolimy w celu pomagania chrześcijańskim pielgrzymom i rycerzom.

Istnieją wątpliwości, czy szpitalnicy zostali założeni jako organizacja Bractwa. Jak wynika z przekazów historycznych, nie działali oni oficjalnie jako jedna z nich. Tym niemniej po pewnym czasie stowarzyszyli się z Bractwem przyjmując jego zwyczaje i tytuły. Na ich czele stanął Wielki Mistrz, zaś wewnętrzna struktura zakonu została podporządkowana tajnym obrzędom i rytuałom.

W roku 1119, rok po przeobrażeniu zakonu szpitalników w zakon rycerski, założono zakon templariuszy. Templariusze nazywali siebie początkowo ze względu na śluby ubóstwa „Zakonem Biednych Kawalerów Chrystusowych”. Ich nazwa została później zmieniona na „Kawalerów Świątyni”, gdyż ich siedziba mieściła się w pobliżu miejsca, w którym stała kiedyś świątynia Salomona. Mimo iż templariusze i szpitalnicy mieli wspólnego wroga - muzułmanów - zaciekle ze sobą rywalizowali.

Templariusze od początku swojego istnienia byli filią Bractwa. Ich praktyki były przesiąknięte głęboką tradycją mistycyzmu, zaś używane tytuły typowe dla Bractwa, jak choćby „Wieki Mistrz”. Podobnie jak szpitalnicy templariusze otrzymywali duże sumy pieniędzy od zamożnych krzyżowców. W ten sposób doszli do olbrzymich bogactw, które pozwoliły im przekształcić się w międzynarodowy dom bankierski. Templariusze pożyczali duże sumy pieniędzy europejskim królom, książętom, kupcom, a nawet jednemu z muzułmańskich władców. Większość bogactw templariuszy była zmagazynowana w skarbcach ich paryskich i londyńskich zamków, dzięki czemu miasta te stały się głównymi centrami finansowymi.

Po upadku Jerozolimy i ostatecznym zwycięstwie muzułmanów w roku 1291 losy obu zakonów uległy zmianie. Zakon Kawalerów św. Jana (szpitalników) został zmuszony do opuszczenia Ziemi Świętej. Emigrując z niej osiedlał się kolejno na różnych wyspach. Wraz ze zmianą lokalizacji zmieniała się jego nazwa. Po przeniesieniu się na wyspę Rodos stał się „Zakonem Kawalerów z Rodos”, a po osiedleniu się na Malcie „Zakonem Kawalerów Maltańskich”. W czasie pobytu na Malcie szpitalnicy stali się główną siłą militarną i morską w tym rejonie Morza Śródziemnego, którą pozostawali aż do roku 1789, kiedy to zostali pokonani przez Napoleona. Później przez pewien czas znajdowali się opieką imperatora Rosji Pawła I. W roku 1834, za czasów papieża Leona XIII, przenieśli swoją główną kwaterę do Rzymu. Obecnie znani są pod nazwą „Suwerenny Wojskowy Zakon Maltański” („Sovereign and Military Order of Malta”; w skrócie: SMOM) i wyróżniają się tym, że są najmniejszą nacją świata. Mieszcząc się w otoczonej murem enklawie w centrum Rzymu SMOM nadal zachowuje status suwerennego państwa, niemniej każdy jego nowy Wielki Mistrz musi uzyskać akceptację papieża. SMOM prowadzi na całym świecie szpitale, kliniki, a także kolonie trędowatych. Aktywnie wspiera wszelkie działania antykomunistyczne i mimo małych rozmiarów posiada zadziwiająco duże wpływy w kręgach polityki, biznesu i wywiadu.[1]

Templariuszom nie wiodło się tak dobrze po zakończeniu krucjat, jak szpitalnikom. Zmuszeni byli przenieść się razem z nimi na Cypr, gdzie doszło do ich rozpadu i powrotu do licznych posiadłości w Europie. Templariusze dostali się pod pręgierz surowej krytyki z powodu utraty Ziemi Świętej i licznych plotek mówiących o zakradnięciu się w ich szeregi herezji i niemoralności. Oskarżano ich o plucie na krzyż w czasie ceremonii inicjacyjnych oraz zmuszanie swoich członków do brania udziału w aktach homoseksualnych. W roku 1307 wrogość wobec templariuszy osiągnęła takie rozmiary, że Filip IV Piękny kazał aresztować wszystkich templariuszy mieszkających na podległych mu ziemiach i wymusić z nich torturami zeznania. Pięć lat później na mocy wydanego przez siebie dekretu papież rozwiązał ich zakon. Wielu templariuszy stracono, włącznie z Wielkim Mistrzem Jacquesem de Molay, którego 11  marca 1314 roku spalono publicznie na stosie przed katedrą Notre Dame w Paryżu. Prawie wszystkie ich dobra zostały skonfiskowane i oddane Kawalerom Szpitalnym. Długa i zaciekła rywalizacja między tymi dwoma zakonami dobiegła końca. Szpitalnicy wyszli z niej zwycięsko. Zwycięstwo to nastąpiło w bardzo korzystnym momencie, ponieważ w kołach papieskich toczyły się poważne dyskusje na temat połączenia obu zakonów, co było niemożliwe do przyjęcia przez obie strony.

Mimo upadku templariuszy części tej organizacji udało się ocaleć z pogromu. Według Alberta MacKeya, historyka wolnomularstwa, templariusze po rozwiązaniu zakonu uzyskali schronienie u króla Portugalii, Dionizego, gdzie korzystali z pełni praw i przywilejów, nosili te same stroje i działali jak dawniej w oparciu o własne reguły. Dekret restaurujący zakon templariuszy w Portugalii stwierdzał, że przebywają oni w tym kraju, aby móc się zrehabilitować. Papież Klemens V zatwierdził plan rehabilitacji i wydał bullę, w której zarządził zmianę nazwy zakonu na „Kawalerów Chrystusowych”. Templariusze, czy jak kto woli, „Kawalerowie Chrystusowi” zmienili również zdobiący ich stroje krzyż z ośmiopunktowego maltańskiego na oficjalny łaciński.

Templariusze szybko rośli w siłę w swojej nowej ojczyźnie. W roku 1420 król Jan I dał im prawo do kontroli posiadłości portugalskich w Indiach. Kolejni władcy Portugalii rozciągnęli te prawa na wszystkie nowe kraje, które odkryją. Jak podaje Albert MacKey, kawalerowie chrystusowi stali się tak potężni, że wielu królów Portugalii było zmuszonych do zmniejszania ich wpływów zajmując stanowiska Wielkiego Mistrza. Do schyłku XVIII wieku zakon pozostawał pod kuratelą portugalską. W tym czasie jego dawna nazwa „templariusze” ponownie wypłynęła na światło dzienne, nabierając, jak później zobaczymy, znaczenia w czasie burzliwych przemian politycznych w Europie.

W krucjatach brała udział jeszcze jedna, trzecia chrześcijańska organizacja rycerska, o której warto wspomnieć: kawalerowie teutońscy. Ich pełna nazwa brzmiała: „Zakon Teutoński Kawalerów Szpitalnych św. Marii w Jerozolimie”. Podobnie jak szpitalnicy, kawalerowie teutońscy działalność zaczęli jako zakon dobroczynny. Prowadzili szpital w Jerozolimie niosąc pomoc chrześcijanom pielgrzymującym do Ziemi Świętej. W marcu 1198 roku wyniesieni zostali do rangi zakonu rycerskiego, co uczyniło ich organizacją militarną. Podobnie jak templariusze, kawalerowie teutońscy prowadzili półklasztorny tryb życia, praktykowali ceremonie inicjacyjne i byli rządzeni przez Wielkiego Mistrza. W ich szeregi mogli wstępować jedynie Teutoni (Germanie). Prowadzili stałą rywalizację ze szpitalnikami i templariuszami.

W czasie gdy militarne organizacje Bractwa wiodły w okresie krucjat armie chrześcijańskie na wojnę z muzułmanami, inne grupy sieci Bractwa zachęcały muzułmanów do walki z chrześcijanami! Spośród wielu gałęzi Bractwa promujących islam jedna zasługuje szczególnie na nasze zainteresowanie - sekta asasynów (skrytobójców).

Mahomet zmarł w roku 632. Po jego śmierci z miejsca wybuchła walka o sukcesję po nim, która stała się przyczyną rozłamu islamu na konkurujące ze sobą sekty, z których każda miała własny pogląd na to, kto ma prawo do zajęcia jego miejsca. Jedną z nich była sekta „szyitów”, która skłaniała się ku apokaliptyzmowi. Szyici wierzą w „Millennium” - Dzień Sądu Ostatecznego, po którym ma nastąpić tysiąc lat pokoju i duchowego zbawienia. Sekta ta również się rozpadła. Jedną z grup, które się z niej wyłoniły, byli izmailici, z których z kolei wywodzą się asasyni (skrytobójcy).

Izmailid oderwali się od reszty szyitów w VIII wieku. Sekta izmailitów była tajną organizacją Bractwa z systemem lóż podobnym do systemu wolnomularskiego i pozostałych organizacji Bractwa. Wielka Loża izmailitów mieściła się w Kairze i pielęgnowała praktykę stopniowych wtajemniczeń-inicjacji z zachowaniem wszystkich związanych z tym symboli i misteriów. Prowadzeni przez Wielkiego Mistrza izmailici wierzyli w „koniec świata” i nadejście Mesjasza.

Jednym i członków loży izmailitów był Hasan-i Sabbah. Jego mistyczna transformacja dokonała się wyniku „ostrych i niebezpiecznych chorób”, w czasie których uwierzył on, że Bóg oczyścił go i duchowo odrodził. W roku 1078 w Wielkiej Loży w Kairze poprosił kalifa [2] izmailitów o pozwolenie na głoszenie ich ewangelii w Persji. Kalif przystał na jego prośbę, pod warunkiem poparcia poprzeń jego najstarszego syna, Nizara, w jego dążeniu do zostania następnym (dziewiątym) kalifem. Sabbah zaakceptował ten warunek i nazwał swoją nową izmailicką frakcję „nizaranie”. Po niedługim czasie jego frakcja stała się bardziej znana pod nazwą „asasynów”.

Asasyni przedstawiani są zwykle jako sekta religijna. Dla ścisłości należy stwierdzić, że byli oni tajną organizacją. Według MacKeya asasyni przyjęli organizacyjną strukturę izmailitów. Stosowali praktykę stopniowego wtajemniczania i posiadali tajną mistyczną doktrynę. MacKey podaje, że używali trzech identycznych ze stosowanymi w wolnomularstwie stopni wtajemniczenia: uczeń, członek i mistrz. Posiadali religijny kod podobny do szpitalników i kawalerów teutońskich. Stanowili integralną część sieci Bractwa.

Cechą wyróżniającą asasynów było używanie przez nich do celów mistycznych i innych narkotyków - początkowo haszyszu. Słowo „asasyn” pochodzi od słowa „haszyszyn”, które znaczy „zażywający haszyszu”. Asasyni podobnie jak wiele innych grup Bractwa zachwalali właściwości zmieniających umysł środków jako sposób osiągania mistycznego oświecenia.

Asasyni byli także organizacją militarną posiadającą własną armię. Wielki Mistrz Sabbah na kwaterę główną swojej grupy wybrał fortecę położoną wysoko w górach na północy Iranu. Twierdza ta znana była pod nazwą „Alamut”, co znaczy „Orle Nauki” lub „Orle Gniazdo”. Asasyni stali się potężną siłą militarną i polityczną w tamtym regionie i kontrolowali pozostałe fortece w Persji i Syrii. Zwalczali pozostałe organizacje muzułmańskie oraz występowali zbrojnie przeciwko templariuszom oraz innym siłom chrześcijańskim w czasie krucjat. Stworzyli niezwykle skuteczne narzędzie pomagające wygrywać wojny, z którego wszędzie słynęli. Tym narzędziem byli „samotni asasyni” (samotni skrytobójcy).

Większość ludzi zdaje sobie dziś sprawę z zagrożenia wynikającego z aktów przemocy dokonywanych przez tak zwanych „samotnych zabójców”. Zwykle jest to młody mężczyzna w wieku od dwudziestu do trzydziestu lat kierujący się zwariowanymi iluzjami i wykazujący bardzo mało bądź wcale zainteresowania swoim własnym bezpieczeństwem, który morduje w biały dzień, na oczach wielu świadków, ważną osobistość. Zabójstwo takie zawsze stanowi wstrząs i może mieć wpływ na polityczne układy w danym kraju.

Wielu ludzi sądzi, że „samotni zabójcy” są wytworem czasów współczesnych. Lektura nieudolnych prób psychologicznego wyjaśnienia tego zjawiska bywa czasami bardzo zabawna. „Samotny zabójca” jest elementem gry politycznej od ponad siedmiuset lat, jeśli nie dłużej. Siedemset lat temu nikt nie twierdził, że „samotni zabójcy” działali rzeczywiście samotnie, jak to próbuje się nam wmawiać dzisiaj. W tamtych czasach „samotny zabójca” był narzędziem politycznego terroru i kontroli społecznej. Asasyni używali go do wygrywania prowadzonych przez siebie wojen, zwiększania wpływów politycznych, likwidowania wrogów i zwiększenia zawartości kufrów poprzez wymuszenia.

Jak sekta asasynów werbowała młodych ludzi przeznaczonych do dokonywania morderstw? Przekonanie człowieka, aby zamordował innego człowieka, kiedy wiadomo, że zabójca prawie na pewno zostanie schwytany i zgładzony, nie jest łatwą sprawą. Organizacja asasynów posiadała jednak skuteczną metodę łamania tych naturalnych oporów i programowania młodych ludzi na zabijanie. Jednym z pierwszych, którzy ją opisali, był sławny trzynastowieczny europejski podróżnik, Marco Polo, który przedstawił ją w swojej relacji z podróży. Mimo iż wielu ludzi z jego czasów zarzucało mu, że zmyślił swoje opowieści, czas pokazał, że prawie wszystkie opisane przezeń rzeczy były prawdą.

Według Polo część fortecy asasynów w Alamut była przekształcona w cudowny tajemny ogród wzorowany na opisach raju zaczerpniętych z wizji nieba Mahometa. Rosły w nim prawie wszystkie rodzaje owoców i był on zraszany strumieniami wina, mleka i miodu. Pałace były ślicznie przyozdobione i mieszkały w nich zespoły śpiewaków, tancerzy i muzyków. Jeśli jakiś młodzieniec rokował nadzieje na zostanie potencjalnym mordercą, był narkotyzowany, zwykle przy pomocy opium i haszyszu, i w nim umieszczany. Tam pieszczono go przez kilka dni niczego mu nie odmawiając, również kobiet. Następnie zabierano go stamtąd i przenoszono do domu. Po takim przeżyciu młodzi ludzie wierzyli, że asasyńscy przywódcy przenieśli ich do nieba i z powrotem. Pragnąc tam wrócić, z ochotą wykonywali wszystkie ich polecenia. Oczarowanym niebem miernotom wmawiano, że ich powrót do raju zależy od zlikwidowania wskazanego im wrogiego przywódcy. Młodemu asasynowi (zabójcy) polecano najczęściej zaczaić się na swoją ofiarę w miejscu publicznym, a następnie dźgnąć ją śmiertelnie sztyletem. Ponieważ młodzi asasyni często ginęli w trakcie dokonywania zabójstwa bądź w wyniku późniejszej egzekucji, wmawiano im, że ich śmierć poniesiona w wyniku popełnionej zbrodni zawiedzie ich z powrotem do raju, w którym już byli.

Sława asasynów systematycznie rosła. Krążyły pogłoski, że niektórzy europejscy królowie płacili im haracz, aby uniknąć ich ataków. Mimo iż do dzisiaj trwają spory co do rozmiaru ich działalności w Europie (niektórzy historycy utrzymują, że angażowali się oni głównie w konflikty na Środkowym Wschodzie), nie ulega wątpliwości, że ich sława sięgała daleko. W rezultacie wszyscy, którzy usiłowali zamordować przywódców politycznych, byli traktowani jako „asasyni” lub „zażywacze haszyszu”. Mimo iż większość współczesnych „asasynów” nie zażywa haszyszu, wielu z nich wykazuje wyraźne oznaki manipulacji dokonanej na ich umysłach, co jest dokładniej omówione pod koniec książki.

Pod koniec XIII wieku Środkowy Wschód najechali mongołowie i zniszczyli główne twierdze asasynów. Co ciekawe, mongołów również inspirowały mistyczne wierzenia. Asasynom udało się przetrwać ten atak i istnieją do dziś. O ich współczesnych sektach mówi się, że prowadzą pokojowy tryb życia w Indiach, Iranie i Syrii. Ich tytularnym przywódcą jest „Aga Khan”, który jest również duchowym przywódcą wszystkich izmailitów na świecie, których liczbę szacuje się dziś na około 20 milionów. Od roku 1840 wszyscy Aga Khanowie kierują swoimi sektami z terenu Indii ze względu na nieudaną rebelię Aga Khana I przeciwko szachowi perskiemu. Po upadku rebelii Brytania zaoferowała mu schronienie w Indiach, które były wówczas pod jej panowaniem. Od tamtego czasu Aga Khanowie obracają się w elitarnych kręgach zachodniego społeczeństwa. Współcześni Aga Khanowie kształcą się w Oxfordzie, na Harvardzie i w Szwajcarii. Zajmują także znaczące miejsce w kręgach międzynarodowej finansjery poprzez swój bank centralny w Damaszku.

Być może to tylko przypadek, że „samotni zabójcy” pojawili się w Stanach Zjednoczonych dokładnie wtedy, gdy Aga Khan I umacniał swoje stosunki z Brytyjczykami. Pierwszym znanym „samotnym zabójcą” był osobnik, który w roku 1835 zaatakował prezydenta Andrew Jacksona, który, co ciekawe, był członkiem amerykańskiej filii organizacji templariuszy. Od tamtego czasu prezydenci USA stawali się celem ataków „samotnych zabójców” co mniej więcej dwadzieścia lat. Ofiarami mordów dokonywanych przez tak zwanych „samotnych zabójców” stało się wielu znanych zachodnich przywódców i osób publicznych. Wprawdzie nie mam żadnych dowodów na to, że sekta asasynów stoi za współczesnymi zamachami w stylu „samotnych zabójców”, niemniej jest oczywiste, że ich technikę zaadoptowały i stosują wpływowe zachodnie koła polityczne związane z Bractwem. To zagadnienie będzie omówione szerzej w kolejnych rozdziałach.

Jak widać, czas krucjat był okresem narodzin instytucji, które wciąż wywierają wpływ na nasze życie. Do tej listy możemy dodać jeszcze dwa słynne chrześcijańskie zakony: Franciszkanów i Dominikanów. Franciszkanie zaadaptowali sznur na biodrach i tonsurę, których używali kapłani staroegipskiego Bractwa w Tell el Amarna. Franciszkanie byli ludzcy, czego nie można powiedzieć o Dominikanach, którzy byli odpowiedzialni za najbardziej znienawidzony produkt uboczny krucjat - Świętą Inkwizycję.

Średniowieczna inkwizycja została powszechnie potępiona jako jedna z najbardziej opresyjnych instytucji stworzonych przez człowieka. Słynęła z okrutnych tortur i nadmiaru gorliwości. Powstała za sprawą papieża Innocentego II i miała za zadanie zwalczanie dużej heretyckiej sekty w południowej Francji o nazwie „Albigensi”. W roku 1208 Innocenty II zwołał specjalną krucjatę w celu wkroczenia do Francji i jej zniszczenia. Rezultatem była pięcioletnia wojna, która zrujnowała cały tamtejszy region. Dziesięć lat później nowy papież, Grzegorz IX, ponowił tę akcję. Zadanie tropienia albigensów zlecił Dominikanom. Nadał ich zakonowi prawo ścigania i karania wszystkich ocalałych heretyków. Owocem tej kampanii była nieludzka machina katolickiej inkwizycji, która tępiła wszelką herezję. Inkwizycja wywoływała grozę i przez następne sześć wieków tworzyła w Europie atmosferę intelektualnego i duchowego ucisku. Pomówienia, donosy, a nawet jawna, uczciwa intelektualna opozycja zaprowadziła wielu prawych ludzi na tortury i stos. Wywołane przez nią blizny społeczne są odczuwalne jeszcze do dziś w instynktownym strachu wielu ludzi przed ujawnianiem niezgodnych z oficjalnie obowiązującymi poglądów. Inkwizycja przyczyniła się do powstania gwałtownych reakcji społecznych na niekonformistyczne poglądy, od których świat do tej pory nie może się uwolnić.

Kościół chrześcijański uległ wielu zmianom od czasu zakończenia krucjat. Przestał być humanitarną, zdecentralizowaną religią, o jakiej marzył Jezus. Nowy (niepodzielny) kościół katolicki z główną kwaterą w Rzymie nie poddał się „reformom” wschodniorzymskich cesarzy. Była to religia, która mogłaby załamać Jezusa. Na szczęście po zniesieniu inkwizycji kościół katolicki rozpoczął dzieło samonaprawy i w obecnych czasach cechuje się wieloma zaletami.

Zapewne najbardziej znaczącym wydarzeniem okresu krucjat nie była manipulacja wojnami, programowanie zabójców czy powołanie do życia inkwizycji, lecz kreowanie pokoju.

W roku 1228 niemiecki cesarz Fryderyk II poprowadził krucjatę do Jerozolimy. Nie był zbyt lubiany przez papieża. Opisano go jako „dziwnego, świecko myślącego, wysoce wykształconego księcia, zawziętego wroga papiestwa na gruncie politycznym, który poprzez małżeństwo uzyskał prawo do tego, co zostało z Królestwa Jerozolimy”.

Walka Fryderyka z papieżem Grzegorzem IX zaczęła się rok przed jego wyprawą do Jerozolimy. Konflikt między nimi dotyczył centralizacji władzy papieskiej. Fryderyk przeciwstawiał się jej, zaś Grzegorz walczył o jej jak najszybsze wdrożenie. Spór ten zaczął grozić Fryderykowi ekskomuniką, która została ostatecznie nań nałożona w roku 1245.

Zagrożony ekskomuniką, nie przejawiający skruchy Fryderyk udał się do swojego królestwa w Jerozolimie na czele własnej krucjaty. Mimo silnych związków z kawalerami teutońskimi udowodnił, że może być człowiekiem pokoju. Zamiast przedłużać wojnę z muzułmanami wynegocjował traktat pokojowy. Prawdopodobnie czuł, że zakończenie religijnego sporu leżało w interesie wszystkich i tak też zrobił. Pokój wynegocjował z panującym przywódcą muzułmańskim, sułtanem Kamilem. W niecały rok po rozpoczęciu rozmów z sułtanem, bez aprobaty papieża, doprowadził do zawarcia w roku 1229 traktatu, na mocy którego chrześcijanie otrzymali na 10 lat Jerozolimę, pod warunkiem że nie będą się w tym czasie zbroić. Traktat okazał się skuteczny.

Dzięki negocjacjom i odwołaniu się do poczucia rozsądku Fryderyk osiągnął w trakcie jednej krótkiej podróży to, czego nie udało się papieżom w ciągu 130 lat krwawych wojen. Na mocy zawartego przezeń traktatu chrześcijanie mieli prawo osiedlać się w Jerozolimie i odbywać do niej pielgrzymki, muzułmanie zaś zostali uwolnieni od zagrożenia ze strony armii chrześcijańskich. Wielu chrześcijańskich i muzułmańskich przywódców nie było jednak szczęśliwych z takiego załatwienia sprawy, gdyż Fryderyk zawarł traktat „pozostawiając obie strony oburzone takim pokojowym rozwiązaniem. Gdy w roku 1239 rozejm ostatecznie wygasł, święta wojna została wznowiona...” [3]

Moglibyśmy zapytać, dlaczego traktat Fryderyka nie został przedłużony albo dlaczego nie zawarto nowego, podobnego? Jakiemu celowi służyło pogrążenie się w nową, krwawą, siedemdziesięcioletnią wojnę, w wyniku której chrześcijanie stracili ostatecznie Świętą Ziemię.

Często słyszymy, że wojny wynikają z podstawowych cech ludzkiej natury. Ten przykład pokazuje jednak, że jeden zdeterminowany człowiek potrafi zakończyć długotrwałą wojnę, apelując do ludzkiego poczucia rozsądku i woli wzajemnej współpracy. Oznacza to, że dążenie ludzi do pokoju jest równie silne, jeśli nie silniejsze, niż dążenie do wojny. Co więc doprowadziło muzułmanów i chrześcijan do kolejnych walk o ten błahy skrawek ziemi?

Jedną z odpowiedzi na to pytanie można być to, w co wierzyli muzułmanie i chrześcijanie. Otóż sądzili oni, że walcząc ze sobą osiągną duchowe zbawienie i wyzwolenie. Jedni i drudzy wierzyli, że walka lub wręcz chwalebna śmierć za swoją wiarę gwarantuje im wieczne zbawienie. Historia pokazuje, że dążenie ludzi do duchowego zbawienia jest tak silne, że potrafi zagłuszyć wszystko inne, włącznie z instynktem samozachowawczym. Po przekroczeniu pewnej bariery ludzie gotowi są poświęcić własne życie, a nawet życie tych, których kochają, gdy tylko uwierzą, że to poświęcenie zapewni im integralność ducha i doprowadzi ich do duchowego zbawienia. Gdy prawdziwa wiedza duchowa jest zniekształcona, a pragnienie duchowego zbawienia wciąż pobudzane, wielu ludzi można doprowadzić do czynienia bezsensownych rzeczy. Zatem najważniejszym krokiem w kierunku uporania się ludzi z problemem wojen jest prawdziwe zrozumienie istoty ducha i drogi prowadzącej do jego odrodzenia.

Gdy przyjrzymy się duchowym praktykom rycerstwa chrześcijańskiego oraz wojowników wiary muzułmańskiej, dostrzeżemy, że ich udział w wojnie był często podnoszony do rangi duchowego wyzwania. Wojownicy obu stron byli inspirowani przez mistycyzm skorumpowanego Bractwa, które nauczało, że jednym ze sposobów osiągnięcia duchowego zbawienia może być udział w akcjach wojskowych skierowanych przeciwko bratnim istotom ludzkim. Taka była mitologia „duchowo szlachetnych” wojen, w których dzielnym żołnierzom przyrzekano wieczne zbawienie i miejsce w niebie w zamian za walkę w imię szlachetnej sprawy. Mitologia ta jest wciąż żywotna i służy rekrutowaniu ludzi do udziału w nie kończących się wojnach. Wykorzystuje pragnienie duchowego zbawienia do gloryfikacji wojny.

Jeśli wojna nie jest szlachetnym wyzwaniem, to czym jest?

Jeśli rozłożymy ją na najbardziej podstawowe składniki, to okaże się, że jest ona niczym więcej jak ciągiem wzajemnych destrukcyjnych zderzeń ciał stałych. Być może brzmi to śmiesznie, niemniej ciągłe angażowanie się w wojnę przynosi duchowi niewiele korzyści. Mimo iż wojna posiada wiele elementów gry, to jednak jej destrukcyjna natura powoduje, że jest ona niczym więcej jak serią kolejno następujących po sobie aktów kryminalnych: podżeganie, wzrost napięcia i morderstwa. Z tego obrazu wyłania się niezwykle ważna prawda:

Wojna jest instytucjonalizacją zbrodni. Wojna nie może pomóc w osiągnięciu duchowego odrodzenia, ponieważ zbrodnia jest jednym z głównych czynników umysłowej i duchowej degeneracji.

Społeczeństwa, które działania o charakterze kryminalnym podnoszą do rangi szlachetnych czynów, sprawiają, że umysły i duch ich członków ulegają gwałtownej degeneracji. „Duchowe” doktryny propagujące wojnę są doktrynami, które prowadzą do degradacji rodzaju ludzkiego.

Czy wojna w imię szlachetnych celów nie jest uzasadniona?

Największy problem w stosowaniu siły w walce o słuszne cele tkwi w tym, że prawa rządzące siłą różnią się całkowicie od reguł dobra i zła. Użycie siły prowadzące do zwycięstwa zależy od umiejętności, które nie mają nic wspólnego z tym, czy czyjeś racje są słuszne czy nie. Człowiek, który potrafi najszybciej wyciągnąć swój rewolwer, niekoniecznie musi być tym, którego poglądy są najsłuszniejsze. Najbardziej lubimy bohaterów, którzy potrafią eliminować lub fizycznie panować nad złymi typami, i nie ma w tym nic złego, lecz niestety nie zawsze i nie wszyscy pozytywni bohaterzy potrafią to robić. Ci, którzy posiadają uzasadniony powód, powinni być ostrożni, aby nie ulec pokusie narzucania swoich poglądów w drodze przemocy, ponieważ ich idee mogą się w ten sposób zatracić. Istnieje wiele metod promowania dobrych idei i skutecznego ich wdrażania, lecz niestety są one rzadko stosowane w naszym świecie nawykłym do stosowania przemocy jako ostatecznego środka odwoławczego.

Krucjaty oraz inne konflikty na tle religijnym były często podsycane sporami o to, kto jest prawdziwym „mesjaszem”. Emocje związane z tą sprawą mogą sięgać zenitu. Dlatego warto zastanowić się, kim mogą być oni a kim nie.
----------
[1] Wśród ostatnio przyjętych w poczet członków SMOM znajdują się: William Casey (szef CIA), Lee Iacocca (prezes koncernu Chryslera), Aleksander Haig (były sekretarz stanu) oraz William A. Schreyer (prezes Merrill Lynch).
[2] „Kalif” oznacza następcę Mahometa. Tytuł ren przyznawany jest tym muzułmanom, którzy są za nich uznawani.
[3] Na marginesie tej sprawy można dodać pewną dość zabawną historię. Po zawarciu traktam Fryderyk II pragnął koronować się na króla Jerozolimy na mocy należnego mu dziedzictwa. Ponieważ jednak był ekskomunikowany, żaden z autorytetów katolickich nie zgodził się dokonać tego uroczyście. Fryderyk nie przejął się tym zbytnio i koronował się sam, po czym odpłynął do domu, do Niemiec.