List nr 34 - Czy czytałeś Rozmowy ze Śmiercią Jana van Helsinga?

Widzi mi się, mój kochany, że ostatnio nieco dorosłeś, że już mnie nie pytasz tylko stawiasz pytania, czyli chcesz nie wiedzy, tylko porównania swojej z moimi poglądami. To dobrze, jednak pamiętaj, że wiedza jest atrybutem Nauki zaś świato-pogląd oparty na wierze jest fundamentem Systemu. Pojęcia naukowe są zawsze (niejako z definicji) niższe rangą od pojęć systemowych. To co mówię nie dotyczy metafizyki, która nie stosuje ani zasad systemowych ani naukowych i wszystko miesza.

Książka Helsinga jest przedziwną i piękną książką dlatego dwa słowa o tym jak ją postrzegam, a potem zajmiemy się tym co ona implikuje.

Helsing parę razy otarł się o śmierć dlatego w pewnym momencie zaczął poszukiwać kontaktu i możliwości rozmowy z duchem śmierci. Dopiął swego i przeprowadził z nim serię rozmów poprzez medium, i tak narodziła się książka. Jest w niej szeroko pokazana ewolucja dusz na tle ewolucji Wszechświata. Mnie uderzył klarowny opis pewnego mechanizmu ewolucyjnego, na który zwróciłem uwagę już wiele lat temu, bodaj przy lekturze książek Lorenza. Pisał on (cytat będzie oczywiście z pamięci): etologowie doszli do przekonania, że związek pomiędzy drapieżnikiem a jego ofiarą jest odmianą subtelnego współistnienia, w którym drapieżnik nie reguluje populacji, lecz jako stała presja środowiska jest czynnikiem UDOSKONALAJĄCYM gatunek.

Potem ten sam motyw powrócił przy opisach doświadczeń Stanleya Millera, który stworzył w laboratorium środowisko jakie prawdopodobnie istniało na Ziemi gdy zaczęła się ewolucja życia organicznego. W pracach Millera pojawił się termin "równowaga dynamiczna". Cząsteczka chemiczna w środowisku dynamicznym, po zaabsorbowaniu pewnej dawki energii ma trzy możliwości: może się rozpaść, może oddać kwant energii i zostać bez zmian, lub może zajść w reakcję z innym związkiem i skomplikować swą strukturę. Ogólnie - rośnie prawdopodobieństwo, że się rozpadnie lub weźmie udział w reakcji a maleje prawdopodobieństwo, że zostanie bez zmian. Cząstka w równowadze dynamicznej ma alternatywę: EWOLUOWAĆ lub PRZESTAĆ ISTNIEĆ.

A teraz w przesłaniach anioła śmierci jak echo powracają słowa KTO NIE CHCE SŁUCHAĆ, MUSI POCZUĆ. Jest to obraz mechanizmu ewolucji, gdzie środowisko, ba, całe otoczenie wywiera nacisk na człowieka: rozwijaj się, doskonal, ewoluuj albo... idź do diabła! Cała książka niesie takie właśnie przesłanie, ale niepokojące dla takiego jak Ty, jest ukazanie reinkarnacji jako podstawowego mechanizmu tej szkoły. Jako młody katolicki ortodoksa i tradycjonalista starasz się nie widzieć słowa reinkarnacja i dlatego książka choć piękna wydaje Ci się podejrzana. A więc pora zmierzyć się z ortodoksją i tradycjonalizmem.

Objawienia współczesne są dlatego tak źle postrzegane przez Kościół, bo w gruncie rzeczy są hertetyckie. Jezus w nich rozbija w pył TRADYCJĘ Kościoła pojmowaną w "tradycyjny" sposób. Jezus stawia alternatywę: albo uwierzycie Mi, albo swoim teologom. Nie ma trzeciej możliwości! U Vassuli Ryden pojawia się sformułowanie prowadzące do herezji preegzystencji dusz, u Marii Valtorty Jezus mówi, że do jednego nieba pójdą i katolicy i dobrzy heretycy, Gabrielę Bossis Jezus pyta, czy po śmierci zechce wrócić na Ziemię i dokończyć to, co "ledwie naszkicowała". Ja w związku z książką Helsinga chciałbym zająć się preegzystencją dusz.

Pewnie nie zdajesz sobie sprawy w jakich bólach i mękach rodził się kanon naszej Wiary. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa dyskusje kończyły się ekskomunikami, wygnaniami a potem i stosami. Tymi, którzy wnieśli największy wkład w pojęcie Trójcy Świętej i duszy, są (moim skromnym zdaniem, a nie Kościoła) Tertulian i Orygenes. Te dwa doprecyzowane przez nich pojęcia są dla mnie kluczowe, bo od ich złego rozumienia zaczynają się nasze dzisiejsze problemy. Jak już Ci mówiłem, Poemat Boga-Człowieka jest dla mnie słowem objawionym, są to "dyktanda" samego Jezusa. Z nich przyjąłem dwie informacje, które napełniają treścią pojęcie Systemu, a mianowicie:

1. Bóg jest Trójcą,
2. nie istnieje reinkarnacja.

Zobacz jak łatwo możemy poradzić sobie z preegzystencją dusz: jeżeli dla duszy nie istnieje reinkarnacja, a przecież reinkarnacja jest fizycznym faktem, to znaczy, że dusza która podlega reinkarnacji i dusza o której mówi Jezus to nie ta sama dusza. Ja dla rozróżnienia ilekroć piszę o duszy "od Jezusa" używam dużej litery.

Orygenes twierdził, że Bóg stworzył na początku świata określoną liczbę dusz, a wszystkie one za wyjątkiem duszy Jezusa Chrystusa, zgrzeszyły, ale w różnym stopniu. Te które zgrzeszyły najmniej zostały aniołami, te które najwięcej diabłami. Te które miały liczbę grzechów pośrednią otrzymały ludzkie ciała. Moim zdaniem grupy były tylko dwie, a gdy doszło do "wielkiej wojny w niebiosach", zdrajcy zostali odesłani do piekła, ale ci najmniej winni dostali drugą szansę. Jedną szansę. Jednak wykazanie się dobrą wolą w trakcie tego jednego życia pozwoli w przyszłości, w czwartej gęstości, zapanować Duszy nawet nad materią i czasem.

Pojęcie Trójosobowego Boga to pojęcie obce wszystkim kosmitom, zatem ich wiedza, ich gnoza jest dla mnie bezwartościowa. Żaden kosmita, żaden "duch śmierci" nie jest dla mnie autorytetem gdy mówimy o eschatologii - autorytetami są oni dla mnie jedynie jako źródła wiedzy o kosmicznym Uniwersum, a i to trzeba ich sprawdzać, bo każdy z nich zna inny kawałek "rzeczywistości". Ale właśnie ta ich wiedza o jednoosobowości Boga jest dla nich wysokim progiem o który nie potkną się tylko wówczas, gdy uznają Jezusa za osobę boską, czyli jedyny prawdziwy autorytet. W końcu nie wszystkie Dusze okażą się godne okazanej im łaski, a skądś trzeba dobrać dusz do "doskonałej liczby".

Na pytanie Vassuli o Nowe Niebiosa Jezus mówi "... Z Moim Świętym Duchem wasz nowy świat pójdzie zdobywać dla Mojej Chwały resztę gwiazd oraz tych, którzy nie zachowywali Mojego Prawa i byli całkowicie oddaleni - jak cień błądzący w ciemnościach - nie poznawszy nigdy tej nadziei i świętości, jakie zachowałem dla waszego czasu." Tak, tak, młody człowieku, gwiazdy czekają na Ciebie. A póki co, czytaj, czytaj.