List nr 2 - A czy ty wierzysz w objawienia?
Zadałeś mi trudne pytanie, bo aby Ci jasno odpowiedzieć, w pewnym sensie muszę przeciwstawić autorytet Kościoła autorytetowi samego Boga. Chcę przez to powiedzieć, że Kościół, a dokładniej każdy ksiądz z osobna, nadużywa dzisiaj swojego autorytetu w kształtowaniu naszego sumienia. Księża sobie samym przypisują władzę interpretacji, co Pan Bóg chciał powiedzieć w tym lub innym miejscu. Abyś mnie lepiej zrozumiał chcę opowiedzieć Ci, jak to ze mną było, gdy pierwszy raz zetknąłem się z tego typu problemem. Znasz moją historię i wiesz, że w pewnym momencie przerwałem studia, ale teraz opowiem Ci jak do tego doszło.
Jeszcze w trakcie studiów zostałem poproszony o pomoc przy pomiarach pewnego urządzenia cieplnego. Było to urządzenie do pozyskiwania wolnej energii z czego wtedy nikt sobie jeszcze nie zdawał sprawy. Było to urządzenie typu lodówka, czyli w jednym miejscu pobierało ciepło, a w drugim oddawało, ale w wyższej temperaturze. Najważniejsze było to, że miało sprawność większą od teoretycznej, czyli od sprawności Carnota. Musisz wiedzieć, że procesy cieplne opisane są przez teorię potencjału (a dokładniej teorię entropii), a potencjał jest bardzo dobrze zbadaną funkcją matematyczną i nie mieściły mi się w głowie otrzymywane wyniki. Tutaj masz bliższe informacje o tym urządzeniu, teraz jednak chciałem się skupić na reakcjach na wyniki pomiarów. Specjaliści z firmy profesjonalnie zajmującej się takimi pomiarami powiedzieli, że nie podpiszą się pod wynikami, bo gdzieś popełnili błąd. Oczywiście wynalazca odmówił im zapłaty za pomiary, a sprawa wiele lat ciągnęła się w sądach (w końcu wynalazca wygrał). Jednak dla mnie to wydarzenie miało większe znaczenie - postawiło przede mną dwa problemy:
Po pierwsze - kto ma rację? Czy wynalazca i moje zmysły, czy autorytety światowej nauki? Po pomiarach wykonałem obliczenia, z których wynikało, że tam naprawdę miało miejsce NOWE zjawisko, o którym nikt nie ma pojęcia co to jest. Analiza mówiła, że trzeba ufać urządzeniom pomiarowym i rachunkowi a nie drugiej zasadzie termodynamiki, która przy tym urządzeniu okazała swoją nieadekwatność. Ten problem rozstrzygnąłem na korzyść wynalazcy - uznałem, że to JEST nowe zjawisko i nie obchodzi mnie co na ten temat mówią znawcy termodynamiki, którzy nie zadali sobie trudu dokonania rozeznania.
Po drugie - co ja mam z tym zrobić? Stanąłem u wrót epokowego odkrycia i los (?) daje mi szansę - czy mam z niej skorzystać? Przecież to oznacza, że będę miał cały świat przeciwko sobie, a efekty nie wiadomo kiedy się ukażą. Czy dam radę? Czy moi najbliźsi zaakceptują mój wybór? Takie pytania rodzą się, gdy Bóg stawia przed nami POWOŁANIE. Ty wiesz jak wtedy postąpiłem; postanowiłem na pewien czas przerwać studia aby uporać się z problemem od strony matamatycznej. To, że mi się nie udało, nie ma żadnego znaczenia - ważne jest tylko to, że czułem konieczność zmierzenia się z tym problemem i uczyniłem to!
Przed każdym z nas Bóg stawia zadania (to są właśnie łaski, jakich nam udziela), i oczekuje od nas dwu rzeczy - mamy to zauważyć i mamy je podjąć. Nie wolno nam udawać, że nie widzimy problemu (ot choćby narkomana wyciągającego rękę po pieniądze), i nie wolno nam udawać, że nie wiemy czego od nas Bóg oczekuje. Nie wolno nam iść na łatwiznę.
Wróćmy do naszych objawień. Księża nie chcą przyjąć do wiadomości, że mają władzę a nie mądrość. Uważają, że autorytet Kościoła czyni wiedzę Kościoła nieomylną. Uważają, że objawienie skończyło się, a tym samym mają prawo zatkać Bogu usta. Badają, czy nowe objawienie wnosi do depozytu wiary coś NOWEGO, a jeżeli tak, to odrzucają to.
Zauważ, że nasza wiedza o Bogu wzrasta stosownie do Objawienia. Po grzechu Adama dopiero Abraham zasłużył, aby Bóg do niego przemówił. Dalsze Objawienie to prawa wyryte na tablicach, a proces powstawania (nawet nie użyję słowa pisania) Biblii, to ponad tysiąc lat. To, iż Bóg jest Trójosobowy pierwsza w pełni uświadomiła sobie dopiero Maryja, a że pogan mamy kochać a nie nienawidzić, uświadomił nam dopiero Jezus. Jezus także powiedział, że do nieba idzie się przez wiarę a nie dzięki przestrzeganiu Prawa. Ale obecne, współczesne objawienia mówią coś NOWEGO: wiara w Jezusa to za mało, trzeba w każdej chwili postępować zgodnie z Jego wolą, trzeba W KAŻDEJ CHWILI słuchać głosu Boga w sercu, a nie wtedy, gdy nam coś sumienie wyrzuca.
A kapłani mówią: nie musicie słuchać objawień - nawet gdy są prawdziwe (!!!). Wystarczy, że słuchacie nas. My strzeżemy depozytu wiary, nasz głos jest głosem waszego sumienia, a jeżeli wasze sumienie mówi wam coś innego, to znaczy, że zostało źle uformowane. Amen.
Moim zdaniem (podkreślam to, aby odróżnić od oficjalnego stanowiska Kościoła) mamy moralny obowiązek czytania objawień - to tak jak czytać listy od Ojca. Tylko za każdym razem musimy zadać sobie dwa pytania: czy to jest prawdziwy list od Ojca i czy jest on skierowany do mnie? Każdy z nas ma w swym sercu wyrytą drogę do Ojca, ale nie da się jej odkryć inaczej, jak z chwili na chwilę wsłuchiwać się w głos serca, głos sumienia, Głos Boga.
Jest kardynalna różnica między Ewangeliami i objawieniami współczesnymi: Ewangelie to często opowieści z drugiej ręki (Łukasz i Marek nigdy nie słyszeli Jezusa) i są słowami skierowanymi do pierwszych chrześcijan. Objawienia współczesne to słowa samego Boga, to często wręcz dyktanda, kierowane do chrześcijan dorosłych, starszych o dwa tysiące lat. Jezus nie pyta: czy wierzysz we Mnie? Pytanie Boga brzmi: czy zrobisz to o co cię proszę? Wbrew temu co mówią księża o wielkich rozumach i małych sercach, objawienia to pytanie: jesteś ze Mną, czy przeciwko Mnie?
Słyszymy ciągle, że mamy się modlić. Jezus mówi na modlitwie nie bądźcie gadatliwi... albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. A my odmawiamy litanie, chodzimy na adoracje i klepiemy różańce (choćby na czworakach, ale skończę cały, bo obiecałem żonie, że pomodlę się za chorą córeczkę). Nie o to Jezusowi chodzi.
Każdy z nas musi jeść by żyć, każdy musi dbać o czystość, bo dbają o nią nawet zwierzęta. Ale my o życie Duszy, o jej czystość nie dbamy w ogóle. Jezus wielokrotnie prosi w Swych objawieniach: czytaj, bo te słowa utrzymują twoją Duszę przy życiu. Bez ciągłego ścierania kurzu spraw codziennych z naszych serc, umieramy, nawet tego nie zauważając. Kapłani lekturę brewiarza traktują jako poważny obowiązek, my lekturę objawień winniśmy traktować jak powietrze i chleb nasz powszedni.