List nr 3 - Czy język jest motorem ewolucji człowieka? (1.2018)

Drogi Czytelniku. Przerwij czytanie listów i przeczytaj koniecznie Lorenza bo ten list jest kontynuacją komentarzy do jego książki.

Gdy poznałem książkę Lorenza o ewolucji naszych zdolności poznawczych myślałem, że jest to największe moje prywatne odkrycie w zakresie zrozumienia świata, jednak to był dopiero początek. Mniej więcej w tym samym czasie przeczytałem książkę Beniamina Lee Whorfa "Język, myśl i rzeczywistość" i nie dawała mi spokoju jakaś symetria między nimi. Również w tym czasie czytałem książki Edwarda Halla i one mi uświadomiły istotę odkrycia Whorfa: każdy z nas żyje w innym świecie i nie możemy się porozumieć, bo każdy tym samym słowom nadaje inne znaczenie - nie sens, a właśnie znaczenie. Sens służy porozumieniu, a znaczenie nadajemy sami. Ponieważ w tym samym czasie zajmowałem się poszukiwaniem teorii dla cieplnicy, czułem, że te sprawy łączą się, ale nie potrafiłem zrozumieć jak. Przełom nastąpił pod koniec lat 80' pod wpływam artykułu w miesięczniku Problemy, gdzie jakiś luminarz łajał pseudo-odkrywców za złe użycie terminologii naukowej. Zauważyłem wówczas słowo system, którego - jak mi się wydawało - sam źle użył. Kilka lat wcześniej wziąłem udział w konkursie na temat encykliki, którego tematem była sprawiedliwość. Wtedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że sprawiedliwość w systemie i poza nim są zupełnie inne, ale słowo system łączyłem tylko z procesami w organizmach lub społeczeństwach, a we wspomnianym artykule słowo system łączyło się z sterowaniem i automatyczną regulacją. Sięgnąłem po książkę Bertalanffiego i olśniło mnie: słowo system stosuje się nie tylko do organizmów żywych! Ale jest problem; sterowanie i automatyczna regulacja posługują się algebrą liniową, zaś wszystkie liniowe rachunki Bertalanffiego były kompletnie bez sensu. Co jest grane?

Przełom nastąpił po śmierci inżyniera Mordasewicza. Poszedłem do niego bo znalazłem ciekawe informacje o noblu dla Prigogine'a i niemieckich biologów za fotosyntezę. Powiedziałem, że teorię struktur dysypatywnych Pigogine'a można traktować jako teorię względności łączącą termodynamikę równowagową i nierównowagową, a odkrycie Niemców mówi o maleniu entropii, bo nisko energetyczne fotony rozbijają wodę - zupełnie jak w taranie wodnym, ale bilans się nie zgadza! Na koniec opowiedziałem o pokrętnej matematyce teorii systemów dynamicznych Bertalanffiego. Pan Janusz słuchał moich opowieści jak objawienia. Był w tym czasie już ciężko chory. Poprosił bym odwiedził go za jakiś czas bo ma pomysł na nowy artykuł i koniecznie muszę go ocenić przed publikacją. Gdy odwiedziłem go następnym razem już nie żył a artykuł czekał na ostateczną redakcję. Nie nadawał się do druku, ale zawierał genialne spostrzeżenie, z którego sam Autor chyba nie zdawał sobie sprawy: jego obieg dwustrumieniowy był dziurą w potencjale, był residuum. Cieplnica nie powodowała wzrostu entropii bo zachowywała się jak system żywy!

Od tej chwili wszystko zaczęło się układać jak w ogromnym puzzlu. Znalazłem element kluczowy i mogłem zacząć budować. Pamiętam jak chciałem wytłumaczyć komuś dlaczego w każdym systemie działają inne prawa, inne zasady. Przypomniałem sobie słynne doświadczenie Stanleya Millera, który chciał sprawdzić teorię Oparina. Ten rosyjski uczony twierdził, że nie potrzebny jest Bóg żeby powstało życie, wystarczą odpowiednie warunki jak woda, skały, temperatura i czas, a protoplaści związków organicznych, tzw koacerwaty, powstaną same. Miller retortę chemiczną napełnił wodą, azotem, metanem, amoniakiem i jakimiś skałami, a nad wodą zainicjował wyładowania elektryczne. Po dobie eksperymentu stwierdził obecność aminokwasów. Jak pisałem w jednym z listów najważniejsze okazały się wnioski filozoficzne z tego eksperymentu. Cząstka materialna pod wpływem energii może skomplikować swoją budowę lub rozpaść się. Co najważniejsze, ta komplikacja zmierza w kierunku organicznym. Siły przyrody każą: ewoluuj lub giń. W przyrodzie działanie energii samo z siebie prowadzi do rozwoju, nie tylko do rozpadu i wzrostu entropii. Z tym działaniem energii to jeszcze długo nie mogłem dać sobie rady, aż do czasu gdy dowiedziałem się o free-energy, ale prawa systemowe mnie zafascynowały.

Połączenie dwóch teorii systemów nastąpiło w czasie prób zrozumienia czym te teorie różnią się. Jedna jest liniowa, druga dwuliniowa. Teoria liniowa to przepływający przez system strumień energii, który jest modyfikowany informacją. Ale cybernetyczna teoria informacji miała się nijak do informacji w żywych systemach dwuliniowych. Coś tu nie pasowało, wróciłem wiec do systemów społecznych by zrozumieć jak działa w nich informacja. Po raz kolejny przeczytałem Lorenza i zrozumiałem, że informacja inaczej działa w systemie (żywym), a inaczej poza nim. Ale dlaczego? Zacząłem zadawać sobie w kółko stare pytanie filozofów: co to znaczy, że coś rozumiem? Co to znaczy, że coś dla mnie znaczy? Odkryłem, że znaczenie dochodzącej do mnie informacji zależy od tego jakie wcześniej nadałem znaczenie tego typu informacji. To jak zostałem uformowany wcześniej warunkuje znaczenie jakie nadaję nadchodzącym informacjom. To jakie znaczenie nadaję informacjom zależy od języka jakiego używam i od tego jak zostałem ukształtowany przez dom i szkołę. Wcześniejsza informacja warunkuje odbiór późniejszej.

Każdy żywy organizm jest inny, tak jak inny jest każdy człowiek w sensie osobowości, choć biologicznie jesteśmy właściwie tacy sami. Różnimy się charakterami ale nasz język jest wspólny, bo komunikacja nie byłaby możliwa gdybyśmy używali innego języka. Język jest standardem dla komunikacji ale równocześnie barierą dla dowolności rozumienia. Jest jak barierka nie pozwalająca nam spaść do przepaści, ale równocześnie nie pozwala nam pójść w nieznane.

Różnimy się bo każdy inaczej używa języka! Wszystkie zmiany jakie w nas zachodzą, nasz rozwój dzieje się dzięki językowi. I wcale nie chodzi o porozumiewanie, o sens (komunikację), tylko o znaczenie jakie nadajemy otrzymanym informacjom. Nasze wyobrażenie o świecie budujemy dzięki pojęciom wytworzonym przez język. Małpy, które mają genom w 98% pokrywający się z naszym, nie ewoluowały dalej, bo nie mają struktur mózgowych umożliwiających mowę. Są nie mniej inteligentne niż my, ale operują tylko obrazami - nie znają pojęć. Ich wiedza nie przyrasta bo są w stanie przekazać jedynie wiedzę niewerbalną. Piękna książka Michaela Crichtona Kongo świetnie rozwija pomysł przekazu zachowań gdzie jedno pokolenie goryli przekazuje innym wiedzę "tresując" je do określonych strategii. Ludzie są zaszokowani ich celowym działaniem, bo małpy w sposób inteligentny bronią dostępu do swojego terytorium. Ta książka s-f narobiła swego czasu sporo hałasu prowokując dyskusję o tym jaką wiedzę można przekazać bez słów.

Whorf odkrył, że język odzwierciedla to co sobie uświadamiamy. Jeżeli czegoś nie umiemy nazwać to znaczy, że tego nie widzimy. Jeżeli czegoś sobie nie uświadamiamy, to nie potrafimy tego opisać słowami. Nasz język odzwierciedla poziom naszego poznania tak jak kopytko antylopy odzwierciedla strukturę stepu, że użyję określenia Lorenza. Wraz z rozwojem naszego rozumienia świata nasz język rozwija się, rośnie z nami jak kość, niezauważalnie ale rośnie. A najbardziej zdumiewające jest to, że pojmowanie świata odzwierciedla się w języku. Jeżeli inaczej pojmujemy świat to różnią się nasze języki - lub mówiąc tym samym językiem, nie możemy się porozumieć. Znaczenie nadawane słowom jakie ukształtowało w nas dzieciństwo, zostaje w nas jak językowy filtr. Mało tego - język każdego domu, każdej rodziny, każdej organizacji, każdego organizmu, każdego systemu różni się. Każdy system posiada swój indywidualny język, bo jest on filtrem oddzielającym go od otoczenia czyli środowiska zewnętrznego (które później nazwałem dziczą).

Pytanie kontrolne: skoro skończyła się nasza ewolucja biologiczna to co ewoluuje dalej?...