R. Douglas Fields
DRUGI MÓZG
Urazy mózgu i rdzenia kręgowego
Komórki glejowe i paraliż: komórki glejowe blokują regenerację układu nerwowego
Kilka lat po upadku z konia, w wyniku którego został sparaliżowany,
Christopher Reeve siedział na wózku w kręgu światła na środku sceny, a
na nim były skupione spojrzenia kilku tysięcy zajmujących się układem
nerwowym naukowców, przybyłych, by posłuchać jego wystąpienia na
dorocznym zjeździe Towarzystwa Badań Układu Nerwowego. Laicy rzadko
bywają zapraszani do wygłaszania odczytów na zjazdach naukowych, ale
Reeve miał wiadomość, którą chciał przekazać naukowcom osobiście.
Mówienie umożliwiał mu precyzyjnie dobrany rytm wydechów powietrza
podawanego mechanicznie przez respirator, a Reeve, pozbawiony możliwości
poruszania i czucia w całym obszarze swego ciała poniżej uszkodzonego
kręgosłupa szyjnego, przekształcił swą fizyczną słabość w ogromną siłę
ducha.
Będąc obiektem powszechnej litości, wzniósł się na wyżyny popularności,
stając się silnym, powszechnie szanowanym człowiekiem walczącym z
paraliżem, osobą podziwianą i źródłem inspiracji. Podczas takich
dorocznych zjazdów od dwudziestu pięciu lat słuchałem wystąpień wielu
świetnych naukowców, laureatów Nagrody Nobla, znanych profesorów i
uczonych, wszyscy oni jednak wypadali blado w porównaniu z Reeve'em.
Wykorzystując swój zawodowy kunszt aktorski, pełen natchnienia, władał
publicznością tylko za pomocą swych oczu, głosu oraz odwagi i rozumu.
Udowodnił zgromadzonym na sali ekspertom, jak wiele wie na temat swej
choroby, i wyjaśnił, w jaki sposób nauka mogłaby mu pomóc i w jakim
kierunku powinny pójść badania.
Wózek inwalidzki budzi w nas lęk, gdyż przypomina, że nas czy też tych,
których kochamy, dzieli od przykucia do niego tylko jeden wypadek
samochodowy czy inny kaprys losu. Najwięcej powodów do obaw mają rodzice
chłopców. Trzy spośród czterech osób na wózku to mężczyźni lub chłopcy,
ofiary męskiego zamiłowania do szybkich samochodów, motocykli i sportów
ekstremalnych oraz skłonności do przemocy.
Uraz rdzenia kręgowego jest zdarzeniem nagłym, niosącym trwałe skutki i
zmieniającym całe życie. Zmagania z jego następstwami trwają zwykle
bardzo długo: trzy spośród pięciu osób przykutych do wózka znalazło się
tam przed ukończeniem trzydziestego roku życia. Zajmujący się układem
nerwowym naukowcy gorąco pragną zrobić coś więcej dla tych
pokrzywdzonych przez los ludzi. Od kilkuset lat perspektywy rysowały się
ponuro, ale teraz, wraz z postępem badań nad komórkami glejowymi, cel w
postaci skutecznego leczenia porażeń rdzeniowych wydaje się bliski.
Reeve wiedział dobrze, że komórki glejowe były ostatecznym źródłem jego
nieszczęścia, gdyż to one niweczyły na poziomie jego kręgosłupa szyjnego
wszelkie wysiłki uszkodzonego ciała na drodze do wyleczenia. I
rzeczywiście aż 40 procent przyznanych w ostatnim czasie przez Fundację
Christophera i Dany Reeve'ów grantów na poszukiwania terapii dla osób
sparaliżowanych przeznaczonych zostało na badania komórek glejowych.
Gdyby Christopher Reeve złamał sobie kość ramienną, która rozerwałaby
nerw, byłby z czasem wyzdrowiał. Ale aksony przerwane w wyniku
uszkodzeń rdzenia kręgowego czy mózgu nie odrosną. Dlaczego urazy
obwodowego i ośrodkowego układu nerwowego przebiegają tak odmiennie? Czy
aksonom w mózgu i rdzeniu kręgowym brakuje tego najważniejszego
czynnika, który pozwoliłby im się odbudować i powrócić do stanu sprzed
urazu? A może środowisko tkankowe mózgu i rdzenia kręgowego różni się od
środowiska obwodowego układu nerwowego czymś, co uniemożliwia
regenerację aksonów? Aby znaleźć odpowiedź, musimy przyjrzeć się temu,
co dzieje się w rdzeniu kręgowym po jego urazie.
Reakcja komórkowa na uszkodzenie rdzenia kręgowego
Wyobraź sobie, że spędzasz czas na słonecznej plaży, pływając na desce,
tak jak mój przyjaciel, który opowiedział mi tę historię. Fale
napierają, a ty odchylasz się, by uniknąć zetknięcia zimnej wody z nagą
skórą twych ud. Na horyzoncie pojawia się wielka fala i płynie w twoją
stronę, coraz większa. Wznosi się coraz ostrzej, aż wkrótce osiąga
szczyt, a z jej wierzchołka unosi się para. Kipiąc i skręcając się jak w
torsjach, jej straszna gardziel wsysa pianę oceanu i przelewa słoną
wodę przez swój spiętrzony grzbiet. Potwór zdąża w twoją stronę i gdy
już ma się rozbić, nurkujesz, by ukryć się w spokojnych wodach pod nim.
Nagle zostajesz ogłuszony.
Nie możesz poruszyć żadnym mięśniem, nie czujesz zimnego dotknięcia
deski, na której kołysze się pośród morskiej piany twoje wiotkie ciało.
Głośny chrzęst oraz ostry jak elektrowstrząs ból w szyi mówią ci, że
doszło do złamania. Otwierasz oczy i widzisz wirujący piasek i
promienie słońca przebijające się w mroku, a przecież to nic
strasznego, po prostu łacha piasku ukryta pod powierzchnią wody.
Nie możesz unieść głowy, by złapać oddech. Twoje niecierpiące zwłoki
wydane mięśniom kończyn polecenia, by przewrócić się i uzyskać w ten
sposób dostęp do upragnionego powietrza, pozostają bez odpowiedzi. Czas
rozdyma się, a twój umysł próbuje uciec przed przerażającą myślą, że
nadeszła twoja ostatnia chwila. Ciężkie powietrze rozsadza ci płuca i
przychodzi moment, że nie możesz już dłużej walczyć, musisz odetchnąć.
Będziesz musiał wciągnąć wodę zamiast powietrza. Pęcherzyki powietrza
eksplodują z twoich płuc, a kurcząca się odruchowo przepona wciąga do
nich głęboko słoną wodę. To już koniec; wszystko staje się czarne.
Gdy przydarzyło się to mojemu przyjacielowi, na jego szczęście na tej
właśnie plaży opalała się akurat, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu,
pielęgniarka. Przypadkiem patrzyła na morze w tym właśnie momencie, gdy
uderzył głową w ukrytą łachę piasku i złamał kręgosłup. Każda inna osoba
mogłaby czekać zbyt długo. Inny ratownik, o ile w ogóle by się tam
znalazł, mógłby, próbując udzielić pomocy, rozerwać uszkodzony rdzeń
kręgowy mojego przyjaciela i zabić go. Ale ta pielęgniarka wiedziała,
jak podczas ściągania go z deski stabilizować złamane kręgi i
przystąpiła do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Zostałeś uratowany przed utonięciem, ale złamane kości twojej szyi,
roztrzaskały twój rdzeń kręgowy, chociaż go nie przecięły. Uszkodzenie
uniemożliwiło jednak przepływ komend z twojego mózgu do reszty ciała i
zablokowało wszystkie drogi czucia w twoim mózgu i rdzeniu szyjnym.
Wiele neuronów w twoim uszkodzonym rdzeniu kręgowym przeżyje, ale ich
aksony zostały zmiażdżone lub przerwane i nie mogą już przewodzić
impulsów nerwowych. Uraz przerwał barierę krew-mózg i do uszkodzonej
tkanki nerwowej wnika teraz krew działająca żrąco na rdzeń kręgowy,
zanieczyszczając wyspecjalizowany płyn mózgowo-rdzeniowy opływający
twój ośrodkowy układ nerwowy.
W chwili gdy ratownicy medyczni układają cię na twardych noszach, by
przenieść cię do karetki, z twojej krwi przenikają do uszkodzonego
rdzenia kręgowego krwinki białe. Napotykając obcą dla nich tkankę,
przystępują do ataku. Komórki mikrogleju natychmiast wykrywają
uszkodzenie tkanki oraz napływające leukocyty i przygotowują kontratak.
Szybko porzucają swój spoczynkowy krzaczasty kształt, przybierają
aktywną postać pełzakowatą i z dalekich odległości podążają do miejsca
urazu, przeciskając się między komórkami jak karetki ratunkowe w korkach
ulicznych. Ale komórki mikrogleju i krwinki białe uwalniają cząsteczki
tlenu reaktywnego i inne substancje toksyczne przeznaczone do zwalczania
infekcji i zabijania atakujących, obcych komórek. Substancje te jednak
niszczą uszkodzone, a nawet zdrowe neurony i komórki glejowe rdzenia
kręgowego. Te same sygnały alarmowe docierają też do znajdujących się w
okolicy uszkodzenia astrocytów, które również przechodzą w stan czynny,
uwalniając toksyczne substancje chemiczne i cytokiny wyzwalające reakcję
zapalną organizmu na uraz. Sygnały o urazie docierają do jąder
komórkowych astrocytów, przełączając geny na stan alarmowy, aby mogły
produkować specjalne białka, za pomocą których astrocyty będą próbowały
radzić sobie w sytuacji awaryjnej.
Od wypadku upłynęło zaledwie piętnaście minut i nie zdążyłeś się jeszcze
znaleźć w karetce, a komórki gleju skąpowypustkowego (oligodendrocyty) w
twoim uszkodzonym rdzeniu kręgowym już są martwe. Mielina zaczyna
odpadać i rozpuszczać się, wystawiając nagie aksony na działanie
uszkodzonej tkanki. Jeżeli te aksony pozostaną nagie, umrą.
Oligodendrocyty i neurony będą obumierać przez sześć kolejnych godzin,
kiedy to znajdziesz się w ambulatorium izby przyjęć, a lekarze wykonają
pilną operację stabilizacji kręgów szyjnych. Śmierć neuronów i
oligodendrocytów w początkowej fazie uszkodzenia jest wynikiem nie tylko
bezpośredniego uderzenia w rdzeń kręgowy, które doprowadziło do
rozerwania komórek, ale również działania neuroprzekaźników, w
szczególności kwasu glutaminowego, wylewających się z uszkodzonych
neuronów i osiągających toksyczne stężenia. Krew wypływająca z
uszkodzonych naczyń zabija również inne komórki. Po wstępnej fazie
śmierci komórek nadchodzi druga, trwająca kilka dni po urazie.
Przyczyną tej drugiej fali ofiar są panujące w okolicy uszkodzenia
toksyczne warunki wynikające z działania walczących z urazem komórek
mikrogleju i astrocytów. Te późniejsze szkody oboczne odpowiadają za
śmierć wielu oligodendrocytów i neuronów. Nawet aksony, którym udało się
przetrwać pierwsze uderzenie, zostaną w toczącym się przez najbliższych
kilka dni procesie chorobowym pozbawione mieliny. Przyczynia się to do
postępu paraliżu, gdyż impulsy nerwowe nie mogą przechodzić przez zdrowe
aksony o poszarpanej izolacji. Fakt, że znalazły się w pobliżu
komórkowego pola walki, uczynił z komórek glejowych przypadkowe,
niewinne ofiary. Przez swoją śmierć stały się nieświadomie uczestnikami
dalszej destrukcji.
W szpitalu neurolog wskazuje na zdjęciach dokładne miejsce uszkodzenia,
w jego umyśle na podstawie analizy obszarów zachowanego w twoim obecnie
zdezorientowanym ciele czucia powstaje obraz złamanego kręgosłupa i
roztrzaskanego rdzenia kręgowego. Tomografia komputerowa lub rezonans
magnetyczny potwierdzają tylko to, co lekarz już wie. Podczas zabiegu
operacyjnego ustabilizowano twoje kręgi i kładą cię do łóżka. Silnie
działające leki przytępiają ból i pomagają zasnąć, ale teraz wszyscy
czekają.
Tym, czego wszyscy oczekują, jest podjęcie akcji ratunkowej przez
komórki glejowe. Następnego dnia po urazie obszar uszkodzenia w twoim
rdzeniu kręgowym znacznie się zwiększył, wykraczając poza punkt urazu,
podobnie jak zgnilizna szerząca się w jabłku od miejsca jego obicia.
Tylko komórki glejowe potrafią zatrzymać tę gnijącą destrukcję, by nie
objęła całego rdzenia kręgowego.
Gdy tak leżysz następnego dnia po urazie, astrocyty znajdujące się na
obwodzie uszkodzenia zaczynają tworzyć mur wokół uszkodzonego obszaru.
Mnożą się i gromadzą, formując wokół miejsca urazu krąg, by zapobiec
szerzeniu się uszkodzenia. Budują silny szkielet komórkowy z tworzącego
filamenty białka GFAP. Astrocyty wydzielają na swej powierzchni również
inne białka tworzące nieprzenikalną tarczę. Zamykająca miejsce
uszkodzenia blizna glejowa pomaga przywrócić czynność bariery krew-mózg.
W pierwszym tygodniu pobytu w szpitalu astrocyty w glejowej bliźnie
opłaszczają barierę śliskimi białkami, zwanymi proteoglikanami siarczanu
chondroityny. Te maziste substancje bronią dostępu innych komórek do
bariery. Obecne w barierze komórki mikrogleju pożerają resztki komórkowe
i pęcznieją od fragmentów mieliny. Po tygodniu wszystkie komórki i
aksony w miejscu uszkodzenia zostaną pożarte. Po upływie kolejnego w
miejscu urazu nie będzie ani jednego astrocytu, nie pozostanie nic poza
wypełnioną płynem torbielą wewnątrz związanego z komórkami glejowymi
strupa.
Neurony zaczynają obumierać wkrótce po tym, jak zostały przerwane ich
aksony, nawet wtedy, gdy ich ciała komórkowe znajdują się daleko od
miejsca uszkodzenia. Wiemy, że nie jest to śmierć naturalna, ale
komórkowe samobójstwo. Gdy neuron zostanie odłączony od swego
fizjologicznego punktu docelowego, następuje aktywacja jego genów, które
powodują autodestrukcję. U zwierząt z mutacją genu, który koliduje
z genami autodestrukcji (nazywanymi WldS), neurony nie obumierają, gdy
ich aksony zostają odcięte. Dlaczego następuje masowe samobójstwo tych
cennych neuronów, które przetrwały?
Powodem tej dziwnej masowej śmierci są stymulujące wzrost białka
uwalniane z komórek, z którymi odcięte obecnie aksony były połączone,
na przykład z włókien mięśniowych, komórek skóry lub kolejnych neuronów w
istniejącym wcześniej obwodzie. W okresie życia płodowego te sygnały
białkowe służyły za światła kierunkowe naprowadzające aksony na właściwe
punkty połączenia. Dlatego stała dostawa tych białek wychwytywanych
przez zakończenia nerwowe i transportowanych do ciała komórki stanowiła
dla neuronu wiadomość, że wszystko jest w porządku. Ale w okresie
rozwoju ściśle określona liczba neuronów musi zostać wytworzona i
dopasowana do odpowiedniej liczby komórek wymagających połączeń, a każdy
z tych neuronów musi przesłać swój akson na znaczną odległość, gdzie
odnajdzie on sobie właściwy punkt docelowy. Neurony, które się zgubiły i
nie dotarły do swoich właściwych punktów kontaktowych, nie mogły
dosięgnąć tego podtrzymującego życie białkowego czynnika wzrostu i
obumarły, gdy twój mózg kształtował się w łonie matki. Mechanizm ten
zapewnia skuteczny sposób nakierowanie okablowaniem naszego układu
nerwowego i eliminację błędnych połączeń. Teraz jednak, gdy akson został
zmiażdżony lub odcięty, białkowe czynniki wzrostu uwalniane z
właściwego punktu połączenia synaptycznego nie mogą dotrzeć do ciała
komórki. Podobnie jak rakieta, która zboczyła z kursu, neuron aktywuje
mechanizm autodestrukcji natychmiast, gdy zorientuje się, że znalazł się
poza właściwą trajektorią.
A jednak, nawet wtedy, gdy komórki umierają, aktywacji ulegają inne
procesy gojenia i naprawy. Niektóre neurony w miejscu uszkodzenia
zamkną szczelnie koniec oderwanego lub zmiażdżonego aksonu i uruchomią
program genetyczny, który obudzi od dawna uśpione geny działające po raz
ostatni w okresie życia płodowego, kiedy to z neuronu wyrastał akson
mający zapewnić unerwienie twojego ciała. Geny wytwarzają białka, które
powodują kiełkowanie aksonów, a te kiełki rosną dalej, poszukując
przeznaczonych im punktów docelowych.
Dlaczego te uszkodzone neurony nie dokonały samozniszczenia? Jedną z
przyczyn jest uwalnianie przez astrocyty i komórki mikrogleju czynników
neurotroficznych (dosłownie karmiących neurony), które utrzymują
neurony przy życiu. Niektóre z tych białek to te same substancje
stymulujące wzrost, uwalniane przez komórki docelowe. Poprzez uwalnianie
czynników neurotroficznych w miejscu urazu astrocyty utrzymują
uszkodzone neurony przy życiu i nakłaniają kiełkujące aksony do
wzrostu. Astrocyty zaczynają również uwalniać czynniki angiogeniczne,
białka, które stymulują wzrost nowych naczyń krwionośnych, mających
zapewnić dopływ składników pokarmowych i tlenu do uszkodzonej tkanki.
Oligodendrocyty powracają do swej młodzieńczej postaci i zaczynają się
dzielić. Te odmłodzone komórki i inne oligodendrocyty migrujące w
okolicę uszkodzenia wyciągają swe komórkowe macki, starając się uczepić
możliwie jak największej liczby uszkodzonych, nagich aksonów.
Natychmiast zaczynają owijać je warstwami mieliny, odtwarzając ich
izolację. Ta remielinizacja przywraca aksonom zdolność przewodzenia
impulsów elektrycznych, którą utraciły wraz z uszkodzeniem osłonki
mielinowej po urazie. W miarę jak komórki glejowe naprawiają osłonkę
mielinową aksonu, zaczynasz odczuwać pewną poprawę w zakresie czucia i
ruchu, ciągle jednak jesteś sparaliżowany.
Ale gdy neurony, które przeżyły, zaczynają wypuszczać nowe włókna i
szukać swych pierwotnych połączeń, zostają na swej drodze zatrzymane w
miejscu urazu. Efekt jest taki, że będziesz sparaliżowany do końca
życia. Gdyby uszkodzony został nerw w twojej ręce lub nodze, aksony te
odrosłyby i w końcu odnalazły właściwe im punkty połączeń z twoimi
mięśniami. Również włókna czuciowe twojego ciała połączyłyby się
ponownie z obwodami przewodzącymi ból, dotyk, ciepło, ucisk oraz inne
bodźce z otaczającego świata do twojego mózgu. Ale w uszkodzonym mózgu
lub rdzeniu kręgowym kiełkującym aksonom nie udaje się, mimo
nadzwyczajnych wysiłków, odbudować połączeń. Czy komórki glejowe
potrafią wyjaśnić, dlaczego aksony nie mogą po urazie rdzenia kręgowego
odrosnąć?
Komórki glejowe: przyczyna i ratunek w paraliżu
Dlaczego aksony w naszym mózgu i rdzeniu kręgowym są, w przeciwieństwie
do aksonów w obwodowym układzie nerwowym, niezdolne do regeneracji?
Czy neurony w ośrodkowym układzie nerwowym są słabsze? Niosącą
największe nadzieje możliwością byłoby obarczenie winą środowiska
tkankowego w ośrodkowym układzie nerwowym. W przeciwieństwie do
beznadziejnego scenariusza, w którym neurony miałyby być z natury zbyt
słabe, by odrastać po urazie, środowisko tkankowe jawi się jako coś, co
można modyfikować poprzez stosowanie odpowiednich leków lub metod
terapeutycznych. Jeżeli to środowisko oun jest przyczyną, dla której
aksony nie mogą odrastać, to co takiego jest w tym środowisku, co
blokuje gojenie ? Czy brakuje w nim jakiegoś absolutnie niezbędnego do
wzrostu czynnika, czy też środowisko to jest w jakiś sposób wrogie dla
odrastających aksonów?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, Albert J. Aguayo wraz ze swym zespołem z
Uniwersytetu McGill w Montrealu przeprowadził w roku 1980 eksperymenty,
w których przecinał rdzeń kręgowy szczura i wszywał między odcięte
fragmenty segment nerwu kulszowego z kończyny dolnej, łącząc je w ten
sposób. Po dwóch miesiącach badał wszyty pomost, chcąc sprawdzić, czy
odcięte aksony oun odrosną w środowisku przeszczepionego nerwu
obwodowego. Badacze stwierdzili, że neurony rdzenia kręgowego bez trudu
wrosły w pomost i dalej. Aguayo sformułował wniosek, że neurony oun w
rdzeniu kręgowym mogą się regenerować, jeżeli środowisko komórkowe
mózgu i rdzenia kręgowego zostanie zmienione tak, by upodobniło się do
środowiska obwodowego układu nerwowego.
Co takiego w środowisku oun nie pomaga w regeneracji aksonów ?
Zaskakujące rozwiązanie problemu przyniosły badania Martina Schwaba
przeprowadzone na Uniwersytecie w Zurychu.
„Chciałem sprawdzić hipotezę Alberta (i Ramóna y Cajala!), że czynnikiem
utrudniającym na dłuższą metę regenerację oun jest brak czynników
neurotroficznych”, przypomniał Schwab, wyjaśniając, co zainspirowało go
do przeprowadzenia owego eksperymentu w roku 1988. Jak już
dowiedzieliśmy się wcześniej, czynniki neurotroficzne to uwalniane przez
komórki białka, które podtrzymują neurony i stymulują ich wzrost.
Naturalne wydaje się założenie, że brak czynników neurotroficznych w
mózgu i rdzeniu kręgowym odpowiada za niepowodzenie regeneracji
ośrodkowego układu nerwowego, zwłaszcza że wiemy, iż komórki Schwanna
uwalniają liczne czynniki neurotroficzne, między innymi czynnik wzrostu
nerwów.
Czynnik wzrostu nerwów (NGF) był pierwszym z siedmiu silnie działających
czynników wzrostu odkrytych w układzie nerwowym. Jeżeli to brak owego
czynnika wzrostu uniemożliwiałby regenerację aksonów oun, rozumował
Schwab, to dodanie znacznych ilości NGF powinno stymulować wzrost
przeciętych aksonów. Aby sprawdzić swą hipotezę, dał regenerującym w
hodowli komórkowej neuronom możliwość wyboru między segmentami nerwu
obwodowego i nerwu wzrokowego, dodawszy uprzednio do pożywki hodowli
dużej ilości NGF. Jeżeli hipoteza byłaby prawdziwa, aksony powinny
rosnąć równie szybko w segmencie nerwu obwodowego, jak i wzrokowego
należącego do oun.
Ku zaskoczeniu Schwaba wyniki przemawiały przeciw hipotezie neurotroficznej.
„Neurony rosły dobrze w segmentach nerwu kulszowego, a w nerwach
wzrokowych nie rosły wcale. Nasuwa się wniosek, że w oun mogą występować
czynniki hamujące wzrost”, pisał w e-mailu.
Chociaż nie wiadomo było, dlaczego tak się działo, jasne było, że aksony
mogą kiełkować i odrastać poprzez segmenty nerwów obwodowych.
Obserwacja ta dawała podstawy do poszukiwania nowych metod leczenia
urazów rdzenia kręgowego i mózgu. W ciągu kolejnych dziesięciu lat
Aguayo eksperymentował z techniką wszczepiania segmentów nerwów
obwodowych do różnych odcinków rdzenia kręgowego i mózgu zwierząt
doświadczalnych, próbując w ten sposób dostarczyć pomostu dla
regeneracji aksonów. We wszystkich przypadkach uszkodzone aksony oun
rosły na duże odległości dzięki niewielkiemu fragmentowi nerwu
obwodowego przeszczepionemu do mózgu lub rdzenia kręgowego po urazie. Co
istotne, skrawki nerwu obwodowego użyte do zespolenia przeciętego nerwu
wzrokowego umożliwiały neuronom siatkówki ponowne odnalezienie drogi do
mózgu. Co więcej, aksony odtwarzały swe połączenia czynnościowe, które
reagowały na światło.
Pod koniec lat osiemdziesiątych można już było wyciągnąć konkretne
wnioski. Neurony oun potrafią tak samo jak neurony obwodowego układu
nerwowego odbudowywać swoje aksony, a w środowisku ośrodkowego układu
nerwowego znajduje się coś, co blokuje regenerację neuronów. Wniosek ten
został poparty badaniami komplementarnymi, które wykazały, że neurony
pobrane z innych części ciała poza mózgiem i rdzeniem kręgowym,
przeszczepione do ośrodkowego układu nerwowego, tracą zdolność odbudowy
aksonów. Paraliż jest wynikiem niesprzyjających regeneracji warunków
panujących w mózgu i rdzeniu kręgowym. Aby pomóc ludziom takim jak
Christopher Reeve, musimy zburzyć znajdujące się w oun uniemożliwiające
regenerację zapory, których nie ma w obwodowym układzie nerwowym.
Czym mogłyby być owe zapory? Jeżeli nie jest to defekt samych neuronów,
odpowiedź wiąże się być może z komórkami stanowiącymi 85 procent
populacji komórek mózgu - komórkami glejowymi. Komórki glejowe w
ośrodkowym i obwodowym układzie nerwowym są bez wątpienia całkowicie
różne. W naszym obwodowym układzie nerwowym występuje tylko jeden typ
komórek glejowych - komórki Schwanna. Nie ma tam astrocytów, komórek
mikrogleju ani oligodendrocytów. Z kolei w ośrodkowym układzie nerwowym
nie ma komórek Schwanna. Te całkowicie odmienne komórki glejowe tworzą
odmienne krajobrazy mózgu i nerwów obwodowych. Co więcej, ponieważ
wszystkie aksony w segmentach nerwów obwodowych wszczepionych przez
Aguayo do oun na pewno obumarły lub uległy degeneracji, nie mogły być
one czynnikiem sprzyjającym regeneracji w ośrodkowym układzie nerwowym.
Czy to możliwe, by komórki glejowe w rdzeniu kręgowym i mózgu były
ostatecznym powodem paraliżu?
Logicznie rozumując, jeżeli przecięty nerw kończyny lub tułowia może
odrosnąć bez udziału jakiegokolwiek typu komórek glejowych ośrodkowego
układu nerwowego, to komórki Schwanna muszą zapewniać niezbędne warunki
umożliwiające, a może nawet stymulujące regenerację aksonów. Aby
sprawdzić tę logiczną hipotezę, kilka zespołów badawczych
przeprowadziło rozstrzygający eksperyment. Zamiast wszczepiać do
przeciętego nerwu wzrokowego fragment nerwu z kończyny, badacze pobrali
od szczurów komórki Schwanna i namnażali je w hodowli, uzyskując duże
kolonie. Następnie wypełnili tymi komórkami sztuczne rurki i za pomocą
takiej rurki zespolili przecięty nerw. W rezultacie nastąpiła całkowita
regeneracja aksonów oun na pomostach z rurek wypełnionych komórkami
Schwanna, a aksony te odnalazły prawidłowe połączenia z obwodami
wzrokowymi w mózgu. Komórki glejowe przywróciły wzrok - a przynajmniej
wrażliwość na światło.
Stwierdzono, że komórki Schwanna wydzielają w miejscu uszkodzenia liczne
czynniki białkowe, między innymi NGF. Te czynniki neurotroficzne są
dobrze znanymi, silnie działającymi lekami wytwarzanymi przez organizm
dla ratowania neuronów od śmierci oraz stymulacji przerwanych aksonów i
kierowania ich wzrostem. Jak już wspomniałem wcześniej, wiele spośród
tych czynników to te same substancje, które kierują tworzeniem się mózgu
i nerwów w rozwoju zarodkowym. Komórki Schwanna, wyczuwając przerwanie
ciągłości aksonu, powracają praktycznie do stadium wczesnozarodkowego,
cofają zegar i od początku zaczynają scenariusz, w wyniku którego
powstał po raz pierwszy układ nerwowy. Niezależnie jednak od tego, jak
korzystny wpływ na neurony oun wywierają pochodzące z komórek Schwanna
czynniki neurotroficzne, ich brak nie był krytycznym czynnikiem
decydującym o fiasku regeneracji neuronów oun. Coś innego, poza brakiem
neurotrofin, blokowało regenerację nerwu w ośrodkowym układzie nerwowym.
Co to mogło być?
Eksperymenty z wszczepianiem nerwów obwodowych dostarczyły cennych i
budzących nadzieje informacji dla poszukiwań metod leczenia paraliżu,
technika ta jednak nie nadaje się do stosowania w praktyce. Ośrodkowy
układ nerwowy jest stanowczo zbyt delikatny, zbyt zminiaturyzowany i
skomplikowany, by można było na nim przeprowadzać tak prymitywne zabiegi
łatania. Najrozsądniejszym podejściem byłoby określenie, co takiego w
komórkach Schwanna sprzyja regeneracji aksonów oraz co takiego w
komórkach mikrogleju, astrocytach oraz oligodendrocytach ją udaremnia.
Niesamowity stożek wzrostu i jego glejowy przyjaciel i wróg
W jaki sposób akson odrastający od odciętego kikuta odnajduje właściwą
drogę i odbudowuje po urazie właściwe połączenia? Wyobraź sobie podróż,
jaką musi odbyć akson neuronu rdzenia kręgowego, aby odnaleźć mięśnie,
które zginają palce twych stóp i połączyć się z nimi! Rosnący akson musi
w jakiś sposób wyczuwać cechy chemiczne i fizyczne swego środowiska.
Musi wiedzieć, gdzie w uszkodzonym mózgu lub rdzeniu kręgowym się
znajduje, w jakim kierunku musi rosnąć, by odnaleźć swój cel, i w końcu
jak rozpoznać to jedno na milion miejsce na właściwym neuronie (lub
mięśniu), z którym musi się połączyć, by odtworzyć czynnościowy obwód.
Koniec odciętego aksonu przekształca się w jedną z najpiękniejszych i
mających najbardziej dynamiczną naturę strukturę komórkową, nazywaną
stożkiem wzrostu. Oglądana w formie żywej w hodowli komórkowej,
przypomina rękę z gibkimi palcami delikatnie dotykającymi znajdującej
się przed nimi powierzchni, podobną do twojej ręki sięgającej pod łóżko w
poszukiwaniu zgubionej monety. Palce te pokryte są wieloma czujnikami
molekularnymi do wykrywania nie tylko ukształtowania fizycznego terenu,
ale również jego cech chemicznych, gdy stożek wzrostu węszy za
rozproszonymi cząsteczkami wysyłanymi w charakterze wiadomości przez
inne komórki i jego tkanki docelowe. Stożek wzrostu wyczuwa swoją drogę,
a próbując różnych przejść przez tkankę, decyduje, którym szlakiem
pójść, wlekąc za sobą rosnący akson. Komórki glejowe są kamieniami na
dnie rzeki, po których przechodzi akson, by połączyć się z właściwym
neuronem.
Prowadząc badania z użyciem silikonowych rurek, którymi wypełniałem
ubytki w nerwie kulszowym szczura, widziałem, jak komórki Schwanna
wchodzą do rurki i tworzą komórkowy most dla stożków wzrostu
kiełkujących aksonów. Badanie to, jak również jemu podobne,
przeprowadzone przez inne zespoły, wykazało, że komórki Schwanna
prowadzą akson przez ubytek, budując rusztowanie białkowe zwane macierzą
zewnątrzkomórkową. Macierz ta zawiera makrocząsteczki ułatwiające
adhezję i migrację aksonów w okresie rozwoju zarodkowego mózgu. Obecnie
służą one za przewodników dla regenerującego się po urazie układu
nerwowego.
Łańcuch komórek Schwanna, pozostający po tym, jak przerwany akson,
którego otoczkę tworzyły, obumiera, tworzy komórkowy szlak wiodący aż do
organu docelowego. Tym szlakiem może iść stożek wzrostu, aż odbuduje
swe pierwotne połączenie synaptyczne. Neurony oun również reagują na
makrocząsteczki powierzchni komórkowej i czynniki wzrostu tak samo jak
neurony obwodowego układu nerwowego.
Przypomnij sobie zagadkę, z jaką zetknęli się dawni anatomowie, gdy
zobaczyli akson nerwu obwodowego otoczony komórkami Schwanna, nie mogli
natomiast znaleźć takich komórek w ośrodkowym układzie nerwowym. W mózgu
i rdzeniu kręgowym osłonkę mielinową tworzą wypustki oligodendrocytów.
Same te komórki przyczepione są do wielu aksonów jedynie za
pośrednictwem swych licznych cienkich czułek. Różnica między tworzącymi
mielinę komórkami ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego jest jednym
z głównych powodów, dla których uszkodzone aksony mózgu lub rdzenia
kręgowego nie mogą się regenerować: bez komórek Schwanna, które
poprowadziłyby je do odpowiedniego miejsca przeznaczenia, odcięte
aksony się gubią.
Gdy aksony usychają i obumierają po urazie nerwu obwodowego, grupa
komórek Schwanna, która tworzyła osłonkę nerwu, pozostaje przy życiu. Te
komórki glejowe pełnią później funkcję kamieni, po których mogą stąpać
nowo kiełkujące aksony powracające do swego pierwotnego punktu
przeznaczenia. W ośrodkowym układzie nerwowym po urazie brakuje,
niestety, szlaków wyznaczanych przez komórkowe kamienie. W
przeciwieństwie do komórek Schwanna każdy oligodendrocyt wysyła tuziny
wypustek komórkowych, by pokryć mieliną możliwie jak największą liczbę
aksonów. Nawet jeżeli oligodendrocyty przeżyją uraz, wycofują swe
wypustki, gdy akson usycha. Szlak prowadzący do właściwego miejsca
przeznaczenia przestaje istnieć. Dla pozbawionych swych glejowych
przewodników regenerujących neuronów oun odnalezienie drogi do
pierwotnego punktu połączenia i podjęcie prawidłowej funkcji staje się
zadaniem nie do wykonania.
Oprócz braku glejowego szlaku, który wytyczyły rosnące po przecięciu
aksony, regeneracja aksonów w oun napotyka jeszcze dwa poważne problemy.
Tutaj również głównym winowajcą są komórki glejowe. Jak już wspominano,
gdy dojdzie do urazu mózgu lub rdzenia kręgowego, na miejsce
uszkodzenia śpieszą komórki mikrogleju i zaczynają usuwać pozostałości
oraz wydzielać substancje chemiczne, by naprawić uszkodzenie. Wkrótce
po nich pojawiają się astrocyty, które wspomagają komórki mikrogleju,
przechodząc w stan „reaktywny”, czyli taki, w którym mogą reagować na
stres lub uraz. Reaktywne astrocyty wspomagają gojenie, rozpoczynają też
proces odgradzania pola uszkodzenia, by zapobiec jego poszerzaniu,
tworząc wokół miejsca uszkodzenia bliznę glejową.
Na nieszczęście blizna ta przeszkadza również stożkom wzrostu próbującym
dotrzeć do miejsca uszkodzenia, a następnie wrócić do zamierzonego
punktu kontaktowego. Blizna glejową stanowi dla stożków wzrostu barierę
nie tylko fizyczną; białka przyczepione do niej przez astrocyty
odpychają stożki wzrostu. Działanie odpychające tych białek jest
niesamowite. Dotknięcie takiego białka jednym palcem stożka wzrostu
powoduje jego rozpad, a cały akson cofa się jak zaciśnięte w pięść palce
od gorącego pieca. Stożki wzrostu po prostu nie mogą rosnąć w obecności
tych białek, a znajdują się one, niestety, wzdłuż całej drogi, którą
musi przejść akson, by odnaleźć swoje połączenie. Kiełki aksonu
zatrzymują się dokładnie w punkcie uszkodzenia. Gdybyśmy mogli znaleźć
sposób neutralizacji składników hamujących blizny i zapobiec jej
powstawaniu lub ją rozpuścić, moglibyśmy teoretycznie umożliwić aksonom
regenerację po wyjściu z punktu uszkodzenia.
Niektóre bakterie wydzielają silnie działające enzymy zwane
chondroitynazami, które umożliwiają im penetrację tkanek i zakażanie
organizmów. Enzymy te z łatwością rozpuszczają główne składniki blizny
glejowej, proteoglikany siarczanu chondroityny, które blokują odrastanie
aksonów. W roku 2002 Elisabeth Bradbury wraz ze swymi
współpracownikami z Kings College w Londynie opisała badania, w których
wstrzykiwała ten enzym do blizny glejowej, aby ją rozpuścić.
Stwierdziła, że aksony w uszkodzonym mózgu miały zdolność regeneracji.
Co najciekawsze, badania wykonała z użyciem neuronów, które obumierają w
chorobie Parkinsona.
Inne zespoły naukowców opracowują bardziej eleganckie metody podawania
enzymu, który ma rozpuścić bliznę glejową. Jeden z nich wyodrębnił gen
bakterii odpowiedzialny za syntezę enzymu chondroitynazy i wprowadził
go do genomu wirusa. Później naukowcy wszczepiali ten wirus do
uszkodzonego rdzenia kręgowego. Nieszkodliwy wirus zakaża astrocyty i
przekazuje im gen, dzięki któremu mogą same syntetyzować enzym zupełnie
tak samo jak bakterie. U zwierząt doświadczalnych uzyskano dzięki tej
metodzie lepszą regenerację aksonów, poprawiła się też sprawność
ruchowa i czucie po urazie rdzenia kręgowego. Choć metoda ta jest o wiele
łatwiejsza do stosowania w praktyce leczenia urazów rdzenia kręgowego,
ten jeden enzym nie jest jednak w stanie usunąć wszystkich cząsteczek
hamujących, jakie deponują w bliźnie astrocyty. Takie nowe podejście
polegające na zaangażowaniu komórek glejowych w walkę z paraliżem
nadaje badaniom w tej dziedzinie niezwykle obiecujący kierunek.
Udoskonalenie tych metod i upewnienie się co do bezpieczeństwa ich
stosowania u ludzi wymaga dalszych badań.
Przycinanie kiełków - wytwarzające mielinę komórki glejowe największym wrogiem regeneracji rdzenia kręgowego
Nietrudno zrozumieć, jak blizna tkankowa hamuje regenerację po urazie,
stożki wzrostu w ośrodkowym układzie nerwowym napotykają jednak jeszcze
inną, bardziej zdradziecką i niespodziewaną przeszkodę.
Trzecim głównym utrudnieniem procesu regeneracji aksonów w mózgu i
rdzeniu kręgowym są oligodendrocyty. Wykonując swą ważną funkcję
powlekania aksonów izolacyjną warstwą mieliny, oligodendrocyty
nieuchronnie torpedują regenerację.
W roku 1988 szwajcarski naukowiec Martin Schwab stwierdził wraz ze swymi
współpracownikami, że stożki wzrostu po zetknięciu z mieliną pochodzącą
z ośrodkowego układu nerwowego natychmiast się rozpadają. Było to
niespodziewane i zagadkowe odkrycie. Taka niszcząca blokada wszelkiego
postępu, jakiego mogłyby dokonać kiełkujące aksony, oznacza, że
wszelkie procesy regeneracji w ośrodkowym układzie nerwowym są bardzo
trudne, a praktycznie niemożliwe. Mieliną okrywa przecież wszystkie
drogi istoty białej, które musi przebyć akson, by odbudować swe
czynnościowe połączenia. Nawet maleńka próbka oczyszczonej chemicznie
mieliny dodana do hodowli komórkowej powoduje natychmiastowy rozpad
wszystkich stożków wzrostu. Kto mógłby się spodziewać, że izolacyjna
warstwa mieliny na aksonach będzie odpychać ich rosnące wierzchołki?
„Tak, byłem bardzo zaskoczony, stwierdzając, że mielina oun ma
działanie hamujące (regenerację aksonów)”, informował mnie Schwab.
„Neurony (w jego eksperymencie z hodowlą komórkową) rosły dobrze w
segmentach nerwu kulszowego, a w segmentach nerwu wzrokowego nie rosły
wcale. Stąd nasunął się wniosek, że czynniki hamujące mogą znajdować się
w mielinie oun. Ku naszemu zaskoczeniu winowajcami okazały się
oligodendrocyty i mielina”.
Na początku lat dziewięćdziesiątych miałem zaszczyt i przyjemność gościć
na krótko w swym laboratorium jedną z koleżanek drą Schwaba, dr
Christine Bantlow. Prowadziliśmy wspólnie badania związane z tym
problemem. Przygotowała mikroskopijne pęcherzyki - maleńkie bąbelki
mieliny - które dodaliśmy do hodowli neuronów czuciowych myszy i
obserwowaliśmy ich wzrost pod mikroskopem. Gdy deszcz tych drobniutkich
kropelek spadł na stożki wzrostu, przypomniało mi się bombardowanie z
powietrza. W momencie uderzenia bomby w najmniejszy nawet palec stożka
wzrostu cała struktura rozpadała się, a mielina zatrzymywała akson jak
bomba pociąg, rozsadzając go na kawałki. Po kilku minutach w całym
naczyniu hodowlanym nie było już ani jednego stożka wzrostu. Hodowla
zamieniła się w pustynię pokrytą rozpadłymi kikutami aksonów.
Nie ulegało wątpliwości, że oligodendrocyty łączyły swe siły z
astrocytami, wspierając je w hamowaniu postępu regeneracji aksonów.
Konsekwencje były do bólu oczywiste, sugerowały jednak nowe podejście
do problemu leczenia urazów rdzenia kręgowego. Gdyby udało się
zidentyfikować i zneutralizować wchodzącą w skład mieliny cząsteczkę,
która wywierała tak niszczące działanie na stożki wzrostu, można by
pomóc ludziom z urazami mózgu i rdzenia kręgowego.
Ciągle jednak nie mogliśmy zrozumieć, jaki cel miała natura w
uczynieniu z mieliny miny-pułapki powstrzymującej wszelkie próby
regeneracji aksonów w mózgu. Kolejna zagadka. Czy to możliwe, by
brakowało nam nie tylko informacji, ale także całej koncepcji?
„Jeśli spojrzeć z perspektywy czasu, wyniki te dobrze korelują z
ograniczeniem plastyczności rozwojowej w okresie mielinizacji wielu
części mózgu”, zauważył Schwab bogatszy o nowe informacje na temat
mieliny, które pojawiły się w ciągu ostatnich kilku lat. Miał on na
myśli dobrze poznaną zdolność mózgu małego dziecka do samoregeneracji i
odbudowy połączeń, która jednak zanika w znacznym stopniu w okresie
dojrzewania. Tak się składa, że właśnie pod koniec okresu dojrzewania
ulega praktycznie zakończeniu proces mielinizacii ludzkiego mózgu.
Wrócimy do tego tematu w części 3, gdzie zajmiemy się nowymi poglądami
na udział komórek glejowych w procesie uczenia się, teraz jednak
skoncentrujemy się na tym, jak mielina blokuje regenerację aksonów po
urazach przebiegających z porażeniem.
Dr Schwab i jego współpracownicy rozpoczęli energiczne poszukiwania
obecnego w mielinie czynnika odpowiedzialnego za rozpad stożków wzrostu,
by spróbować go zneutralizować. Ekstrahując i oczyszczając mielinę i
rozdzielając ją później starannie na poszczególne frakcje chemiczne, dr
Schwab miał nadzieję znaleźć winowajcę - konkretną makrocząsteczkę. W
końcu zespół Schwaba wyizolował z mieliny pojedyncze białko, które
dodane do pęcherzyków powodowało taki sam rozpad stożków wzrostu jak
czysta mielina. Nazwał to białko Nogo.
Teraz, gdy naukowcy wyizolowali już białko odpowiedzialne za rozpad
stożków wzrostu, zaczęli się zastanawiać, w jaki sposób je
zneutralizować.
Po wstrzyknięciu białka bakterii podczas szczepienia ochronnego twój
organizm produkuje przeciw temu białku przeciwciała. Układ
odpornościowy rozpoznaje każde obce białko i wytwarza przeciwciała,
które odnajdują je i niszczą. Wystarczy, by zespół Schwaba wstrzyknął
białko Nogo królikowi, a następnie pobrał od niego przeciwciała
wytworzone przez jego układ odpornościowy. Gdy już otrzymają takie
przeciwciało, pomyśleli, będą mogli je wstrzyknąć w uszkodzone miejsce
rdzenia kręgowego, a przeciwciała zwiążą hamujące białko mieliny,
przygwożdżą je jak zapaśnik przeciwnika do maty i obezwładnią. Stożki
wzrostu będą się wtedy mogły prześliznąć obok i odnaleźć swe połączenia.
Spróbowali i zadziałało. Przeciwciało to, nazwane IN-1, wstrzyknięte do
mózgu lub rdzenia kręgowego szczurów po urazie, powodowało znaczną
poprawę zdolności aksonów do wzrostu poza miejsce uszkodzenia i odbudowy
połączeń nerwowych. Co ważniejsze, te nowo odbudowane połączenia
przywracały częściowo czucie i czynność ruchową. Szczury zaczynały
lepiej chodzić i odczuwać ból.
Ich powrót do zdrowia daleki był jednak od ideału. Odrastała tylko
niewielka liczba aksonów. Mimo wszystko była to istotna poprawa. Nie
wystarczało to samo w sobie, by osoba sparaliżowana mogła wstać z wózka i
chodzić, stanowiło jednak krok w dobrym kierunku. Nawet niewielki
postęp w zakresie czucia i sprawności ruchowej może znacznie poprawić
jakość życia osób sparaliżowanych.
Pisząc te słowa, znajdowałem się w samolocie na wysokości 12 000 m,
zbliżając się do portu lotniczego Fort Worth w Dallas w drodze na
kongres naukowy. W drugim rzędzie naprzeciw mnie na siedzeniu przy
ściance działowej siedział wysoki, mocno zbudowany czarny mężczyzna o
krótko, po wojskowemu obciętych włosach, w niebieskiej koszulce. Ręce i
nogi miał sparaliżowane. Mniej więcej co piętnaście minut towarzysząca
mu kobieta odpinała swój pas, wstawała z fotela i popychała najmocniej
jak mogła jego oba kolana, by przywrócić mu pierwotną pozycję. Po chwili
znów się osuwał, niezdolny usiedzieć prosto na fotelu.
Zależność tak atletycznie zbudowanego mężczyzny od tak filigranowej
kobiety wydaje się absurdalna. Co mu się stało? Jego fryzura, młody wiek
i atletyczna budowa mogą wskazywać, że do niedawna był w wojsku. Może.
Od czasu do czasu widzę, jak kobieta wstaje i przygina jego głowę do
kolan, by rozluźnić napięte plecy. Przez cały czas lotu wiercę się
nieustannie w swoim fotelu, by skręcić tułów i zgiąć plecy, walcząc z
bólem wywołanym przymusową pozycją. Podczas długiego lotu jest to
dyskomfort prawie nie do zniesienia. Patrząc na niego, mogę sobie tylko
wyobrazić cichą i bezbolesną męczarnię, na jaką ten lot naraża jego
stawy i mięśnie. Jego ciało nie czuje bólu uciśniętych naczyń
krwionośnych ani kości, nerwów i stawów spoczywających w nieustającym
bezruchu. Przyglądając się tej scenie, można się bez trudu domyślić, jak
olbrzymią ulgę i poprawę jakości życia przyniósłby temu człowiekowi
chociaż nieznaczny zakres czucia lub siły mięśni i jak ucieszyłaby go ta
nawet niewielka niezależność, jaką dałaby mu możliwość samodzielnej
zmiany pozycji.
Nogo nie jest sam
Naukowcy poznali wkrótce zniechęcający powód, dla którego przeciwciała
białka Nogo nie przywracały aksonom rdzenia kręgowego zdolności do
pełnej regeneracji po urazie. Nogo nie był jedynym złoczyńcą. W mielinie
działa cały gang białek powodujących rozpad stożków wzrostu aksonów.
Stwierdzono, że inne obecne w mielinie białko, nazwane MAG, wywiera taki
sam efekt jak Nogo. Silnym inhibitorem wzrostu aksonów okazało się też
trzecie białko mieliny, OMgp, pokrywające powierzchnię
oligodendrocytów.
Co ciekawe, białko MAG wywiera odwrotne działanie na stożki wzrostu w
okresie rozwoju zarodkowego. We wczesnych stadiach rozwoju MAG stymuluje
wzrost aksonów niedojrzałych neuronów. Ta zagadka budzi pewne nadzieje.
Można przypuszczać, że obecne w mielinie czynniki powodujące rozpad
stożków wzrostu aksonów mogą być neutralizowane przez same neurony, gdyż
takie ich działanie zachodzi w przebiegu rozwoju płodowego. Wszystko,
co trzeba zrobić, by odwrócić hamujący wpływ MAG na dorosłe aksony, to
przywrócić neuron do stanu niedojrzałego, który pozwalał mu rozwijać się
i rosnąć w obecności MAG. Aby cel ten osiągnąć, trzeba dowiedzieć się, w
jaki sposób stożki wzrostu wykrywają owe hamujące cząsteczki oraz jak
ta interakcja doprowadza do rozpadu stożków wzrostu. Gdyby dało się
zidentyfikować białka błony komórkowej stożka wzrostu rozpoznające Nogo,
OMgp oraz MAG, można by je zablokować lekami. Stożki wzrostu stałyby
się wtedy głuche na hamujące sygnały mieliny i mogłyby zmierzać ku
odbudowie swych połączeń po urazie.
W roku 2001 Stephen Strittmatter zidentyfikował wraz ze swymi
współpracownikami z Uniwersytetu Yale receptor białka Nogo w aksonie, a
następnie znalazł sposób na jego zablokowanie. Strittmatter i jego
współpracownicy zaobserwowali po zablokowaniu receptora znaczną poprawę
regeneracji przeciętego nerwu wzrokowego, a także szybszy powrót do
zdrowia po udarze mózgu. Ale regeneracja aksonów nadal była znacznie
upośledzona.
Dzięki intensywnym badaniom opisano wkrótce szczegółową budowę
molekularną tego receptora, co rzuciło światło na mechanizm jego
działania prowadzącego do rozpadu stożków wzrostu. Ku swemu zaskoczeniu
naukowcy stwierdzili, że receptor znajdujący się w błonie komórkowej
aksonu nie ma możliwości wysyłania sabotujących sygnałów do cytoplazmy
aksonu. Zamiast tego receptor Nogo porywa inne cząsteczki błony
komórkowej aksonu, które mogą wysyłać sygnały kontrolujące wzrost
aksonu. Takie możliwości czynią z receptora Nogo wartościowego
przeciwnika. Gdy dojdzie do jego aktywacji, może on na wiele sposobów
zatrzymać wzrost aksonu. Jak terrorysta, podkłada śmiercionośne bomby
pod różne molekularne układy transportowe przekazujące informacje z
błony komórkowej aksonu do wnętrza komórki. Jeżeli lek zablokował jeden
szlak, pozostawało jeszcze kilka dróg alternatywnych z receptora do
cytoplazmy aksonu.
Wiedząc, że białko MAG zmienia w przebiegu rozwoju aksonów swe własności
ze stymulujących stożki wzrostu na hamujące, Marie Filbin z Hunter
College postanowiła zablokować szlaki sygnałowe wewnątrz neuronu, w
kluczowym punkcie, gdzie spotykają się różne wiadomości przekazywane z
receptorów błony komórkowej, osłabiając stożek wzrostu i prowadząc do
jego rozpadu. Stosując leki blokujące przekaz sygnału w tym kluczowym
punkcie, przywróciła dorosłym aksonom zdolność wzrostu w obecności MAG.
Punkt, w którym oddziaływała na szlaki sygnałowe za pomocą leków, był
tym samym, który, jak stwierdziła w swych badaniach, zmieniał się w
młodych neuronach wraz z wiekiem, czyniąc je podatnymi na indukowany
przez białko MAG rozpad stożków wzrostu.
Odkrycia te pokazują, jak wiele można zyskać, rozwiązując zagadkę braku
regeneracji aksonów oun po przerwaniu ich ciągłości, a klucz do tej
zagadki stanowią badania komórek glejowych. Dotąd nie znaleziono
sposobu obdarzenia neuronów oun zdolnością regeneracji choćby zbliżoną
do obserwowanej po urazie w obwodowym układzie nerwowym. Dlaczego w
mielinie oun istnieje tak wiele alternatywnych dróg blokowania wzrostu
aksonów? Dlaczego mielina w ogóle działa tak na kiełkujące aksony?
Wielu naukowców jest zdania, że dzięki tym nowym informacjom na temat
mieliny dowiemy się w końcu czegoś naprawdę fundamentalnego i ważnego o
naszym mózgu.
Naukowcy są coraz bliżsi ujęcia obecnych w mielinie sprawców
nieodwracalnego paraliżu. Równocześnie badania nad produkującymi mielinę
komórkami glejowymi dają podstawy do opracowania metod leczenia wielu
innych schorzeń, od niedorozwoju umysłowego wcześniaków po stwardnienie
rozsiane. Dowiadujemy się, że mielina jest czymś znacznie więcej niż
tylko izolatorem. Aksony kiełkują nie tylko po to, by naprawić
uszkodzenie, ale również po to, by tworzyć nowe połączenia w procesie
uczenia się. W przeszłości naukowcy skupiali całą swą uwagę na
neuronach. Dzisiaj badania nad mieliną rzuciły nowe światło na mechanizm
uczenia się, zaburzenia psychologiczne, przetwarzanie informacji,
świadomość, a także, jak dowiemy się później, na przyczyny, dla których
nie można nauczyć starego psa nowych sztuczek.
Można się zastanawiać, co powiedziałby Christopher Reeve, gdyby był
nadal wśród nas i mógł obserwować postęp badań nad leczeniem paraliżu,
których był tak gorącym orędownikiem. Konieczne są dalsze badania
poświęcone komórkom glejowym i ich interakcjom z neuronami, a zwłaszcza
działaniu stymulującemu i hamującemu komórek glejowych na regenerację
aksonów. Wiele korzystnych działań komórek glejowych można wykorzystać w
celu stymulacji regeneracji aksonów. Równocześnie w odpowiednio
dobranym momencie leczenia można blokować nowo odkryte działania
hamujące komórek glejowych, by wspomagać proces zdrowienia po urazach
oun. Nie będzie cudownego leku na paraliż, gdyż na uszkodzenie i gojenie
składa się bardzo wiele różnych procesów biologicznych. W odpowiednich
momentach procesu leczenia można jednak stosować różnego rodzaju
strategie, być może polegające na blokowaniu białek mieliny
odpowiedzialnych za rozpad stożków wzrostu, może na pobudzeniu
astrocytów i komórek mikrogleju do wydzielania czynników stymulujących
wzrost, a może na próbach zahamowania drugiej fali obumierania neuronów
i oligodendrocytów poprzez ograniczenie i kontrolę niszczącego
działania astrocytów i komórek mikrogleju zachodzącego bezpośrednio po
urazie. Można też próbować rozpuścić bliznę glejową w momencie
stabilizacji rany, by umożliwić aksonom wzrost poza miejscem
uszkodzenia, wszczepiać sztuczne pomosty zastępujące utraconą lub
uszkodzoną tkankę nerwową, które miałyby prowadzić aksony z powrotem ku
miejscu ich przeznaczenia, stymulować oligodendrocyty do szybszego
wytwarzania mieliny, aby przywrócić przewodzenie impulsów elektrycznych i
zapobiec obumieraniu obnażonych aksonów, a także zastąpić obumarłe
neurony i oligodendrocyty przeszczepami neuronalnych i glejowych komórek
pnia (więcej informacji na temat przeszczepów komórek glejowych u
chorych po urazach rdzenia kręgowego znajdziesz w rozdziale 11).
Każdą z opisanych metod stosowano samodzielnie z dobrym efektem u
zwierząt doświadczalnych. W roku 2009 Maiken Nedergaard i jego
współpracownicy opublikowali wyniki swych badań, w których wykazali, że
związek chemiczny hamujący odpowiedź astrocytów i komórek mikrogleju na
sygnały urazu wysyłane przez uszkodzone neurony przyspiesza zdrowienie
szczurów po urazach rdzenia kręgowego. Tym związkiem chemicznym jest
błękitny barwnik nr l stosowany do barwienia drażetek M&M i innych
produktów spożywczych. Ponieważ związek ten uważany jest za bezpieczny,
można będzie wkrótce rozpocząć badania z udziałem ludzi. W intensywnych
badaniach nad ową drugą, nieznaną częścią mózgu pokładane są wielkie
nadzieje na pomoc ludziom zależnym obecnie od wózka inwalidzkiego. Ale
paraliż nie jest jedyną formą uszkodzenia układu nerwowego. Jest wiele
innych rodzajów uszkodzeń, a w każdym z nich centralną rolę zarówno w
samym uszkodzeniu, jak i w procesie gojenia odgrywają komórki glejowe.
Uszkodzenie mózgu i rock and roll: gwiazdy rocka
Erka Claptona, Bono, Phila Collinsa, Petera Framptona, Boba Dylana i
Pete'a Townshenda łączy coś jeszcze oprócz muzyki rockowej: wszyscy
cierpią na osłabienie słuchu spowodowane tą muzyką. Podobny problem mają
tysiące ich fanów i osób słuchających głośnej muzyki przez słuchawki
iPodów i innych odtwarzaczy MP3. Z opublikowanego niedawno raportu
kanadyjskiej Poradni dla Muzyków wynika, że na niedosłuch cierpi 10
procent populacji Kanady, ale odsetek ten jest prawie czterokrotnie
wyższy wśród muzyków rockowych (37 procent). Słynną Rock and Roll Hall
of Fame można by nazwać Akademią Przygłuchych Muzyków, gdyż 60 procent
jej honorowych członków straciło słuch, słuchając głośnej muzyki.
Ewidentną przyczyną tego kalectwa jest wstrząsający całym ciałem rock
and roll grzmiący ze wzmacnianych elektronicznie instrumentów oraz
sprzężenie zwrotne skrzeczących mikrofonów, ale nie bądź zbyt
drobnomieszczański i nie myśl sobie, że jest to wyłącznie przypadłość
zdegenerowanych rockmanów związana z ich rozdzierającą słuch muzyką.
Uszkodzenie słuchu zdarza się nawet częściej wśród muzyków klasycznych -
52 procent spośród nich cierpi na niedosłuch związany z ekspozycją na
muzykę orkiestry, wypełniającą głośnym dźwiękiem wielkie sale koncertowe
bez żadnych elektronicznych wzmacniaczy. Wśród innych dobrze znanych
przyczyn uszkodzenia słuchu wymienia się narażenie na hałas w pracy lub
na polu bitwy.
Większość cierpiących na niedosłuch osób zdaje sobie sprawę, że
intensywny hałas lub przewlekłe narażenie na głośne dźwięki spowodowały
uszkodzenie komórek rzęskowych w ich uchu wewnętrznym. Te mikroskopijne
komórki o maleńkich rzęskach wschodzących jak kępki młodej trawy na
prerii są tak delikatne, że ich drżenie pod wpływem najdrobniejszych
zmian ciśnienia powodowanych przez fale dźwiękowe uderzające w
cząsteczki powietrza powoduje powstawanie wrażeń słuchowych. Niewielu
muzyków wie natomiast, że głośna muzyka jest również przyczyną
uszkodzenia mózgu. Wyniki najnowszych badań wskazują na udział komórek
glejowych w tego typu procesach degeneracyjnych mózgu.
Dr Kent Morest, profesor Akademii Medycznej Uniwersytetu Connecticut,
zastanawiał się, co się dzieje w mózgu po utracie słuchu wywołanej
głośnym hałasem. Przeprowadził serię eksperymentów, w których eksponował
szynszyle i szczury na głośny hałas powodujący uszkodzenie komórek
rzęskowych, a następnie pod mikroskopem elektronowym badał obszar mózgu,
w którym neurony przenoszące impulsy od komórek rzęskowych tworzą swe
pierwsze połączenie (wzgórek dolny blaszki czworaczej).
Niezbędny w tego typu badaniach jest mikroskop elektronowy, gdyż
szczegółowy obraz połączeń nerwowych mózgu jest zbyt zminiaturyzowany,
by można go było zobaczyć w mikroskopie świetlnym. Mikroskopia
elektronowa jest dziedziną trudną i czasochłonną. Poszczególne struktury
są tak maleńkie, że trzeba wielkiej zręczności w manipulacji próbkami, a
także wyjątkowej pamięci przestrzennej i zdolności logicznego
rozumowania, by zrozumieć obrazy dostarczane przez mikroskop.
Wiązka elektronów w przeciwieństwie do światła nie przechodzi przez
powietrze. Aby tkankę można było zbombardować wiązkami elektronów o
wysokiej energii, trzeba ją umieścić w całkowitej próżni. Tkanka jednak w
próżni nie przeżyje. Każda zawarta w tkance kropelka wody zagotuje się
od razu, rozrywając komórki. To z tego powodu kosmonauci spacerujący w
przestrzeni kosmicznej noszą skafandry ciśnieniowe. Mają ich one chronić
przed próżnią przestrzeni kosmicznej. Aby tkanka przeżyła bombardowanie
wiązki elektronów w próżni, trzeba ją przed badaniem w mikroskopie
elektronowym chemicznie zakonserwować, a z komórek usunąć nawet śladowe
ilości wody, zastępując je utwardzoną żywicą plastikową. Wszystko to
trzeba zrobić, nie uszkadzając kruchych struktur wewnątrzkomórkowych.
Celem jest zobrazowanie najdrobniejszych struktur komórki w ich
rzeczywistej postaci, nie zaś ich odwodnionych zmumifikowanych
szczątków.
Proces zatapiania w plastiku skrawków tkanki wielkości czubka ołówka
składa się z wielu skomplikowanych etapów i zajmuje około tygodnia.
Następnie zatopioną w plastiku tkankę kroi się na bardzo cienkie
plasterki, gdyż elektrony nie przechodzą przez plastik, podobnie jak
przez powietrze. Takie ultracienkie przekroje są nie grubsze niż powłoka
bańki mydlanej.
W swym laboratorium Morest, patrząc przez mikroskop świetlny, przycina
żyletką masę plastikową na kształt pocisku, umieszczając na jego
wierzchołku fragment tkanki, który chce zbadać, nie większy od główki
szpilki. Następnie umieszcza pocisk w precyzyjnej maszynie tnącej
wyposażonej w miniaturowe ostrze z czystego diamentu o krawędzi tak
cienkiej jak to tylko możliwe. Siedząc przy tym urządzeniu wielkości
biurka, obraca wolno koło sterujące jak szlifierz organów i odcina
cieniutkie przekroje, kontrolując swe działania pod silnym szkłem
powiększającym. Każdy drobniutki przekrój spływa z diamentowego ostrza
na powierzchnię roztworu alkoholu w miniaturowym zbiorniczku.
Niewyczuwalne prądy powietrza lub wyładowania elektryczne powietrza mogą
wyrządzić w delikatnych strukturach przekrojów spustoszenie większe od
huraganu, więc bardzo wolno zeskrobując każdy z nich, badacz wstrzymuje
oddech. Patrzy, jak poszczególne kawałki odrywają się od całości,
błyszcząc opalizującymi kolorami tęczy, podobnymi do mieniących się na
powierzchni bańki mydlanej. Po kolorach poznaje, czy przekrój jest
wystarczająco cienki. Plasterki rubinowe i kobaltowe są zbyt grube.
Delikatnie reguluje kąt ostrza, prędkość cięcia i inne parametry, aż z
diamentu zaczyna spływać srebrno-złocisty skrawek i niepewnie dryfuje po
powierzchni zbiorniczka z alkoholem. Wszystko będzie zależało od
precyzji, z jaką udało mu się pociąć preparaty mikroskopowe.
Teraz musi podnieść cieniutki migoczący złoty skrawek i przyczepić go do
ramki, którą można umieścić w mikroskopie elektronowym. Wymaga to
bardzo delikatnego narzędzia, które uzyskuje, wyrywając sobie rzęsę i
przyklejając ją do drewnianej wykałaczki. Jest to standardowy sposób
używany powszechnie w mikroskopii elektronowej. Za pomocą cienkiego
włosa rzęsy, trąca skrawek i mąci płyn wokół niego, by przesunął się do
środka korytka, któremu przygląda się intensywnie przez silne szkło
powiększające. Spróbuj dotknąć skrawka rzęsą zbyt mocno, a owinie się on
na włosie jak podarty latawiec na konarze drzewa. Używając cienkiej
pincety zegarmistrzowskiej, opuszcza ostrożnie cienką jak papier okrągłą
miedzianą siatkę trochę mniejszą niż bateria zegarka na pływający
skrawek. Złocisty przekrój przykleja się do miedzianej siatki jak mucha
do szyby samochodu.
Mikroskop elektronowy jest urządzeniem znacznych rozmiarów, ma prawie
dwa metry wysokości i wraz ze swym dodatkowym osprzętem -
transformatorami wysokiego napięcia, pompami próżniowymi i budą ciekłego
azotu - zajmuje specjalne oddzielne pomieszczenie. Z konsoli stanowiska
obsługi wznosi się do sufitu ciężka kolumna stalowa o średnicy około
trzydziestu centymetrów, upstrzona guzikami, przełącznikami, gałkami,
migającymi kontrolkami świetlnymi, klawiaturami cyfrowymi oraz
monitorami wideo. Ze szczytu kolumny wyrasta ciężki, średnicy pięciu
centymetrów, kabel elektryczny dostarczający do wyrzutni elektronów w
szczycie kolumny napięcie 100 000 woltów. Ciekły azot uwalnia kłęby
zimnej białej mgły wylewającej się ze szczytu kolumny do ciemnego pokoju
jak ciekły tlen z rakiety na wyrzutni o świcie.
Po umieszczeniu próbki w mikroskopie i dostarczeniu energii do wyrzutni
elektronów Morest widzi mgliste kształty nabierające ostrości na
fosforyzującym ekranie. Ktoś niemający doświadczenia w interpretacji
tych niewyraźnych kształtów nie zobaczy nic poza szarymi
esami-floresami na błyszczącym żółto-zielonym tle. Ale specjalistę
mikroskopii elektronowej siedzącego z głową wciśniętą w kolumnę, by
lepiej widzieć błyszczący ekran przez grube szklane okno, porywa obraz
komórki mózgu szczura. Maleńki skrawek urasta teraz do rozmiarów
olbrzymiego nowego wszechświata. Kręcąc kółkami obiema rękami
równocześnie, porusza siatką, godzinami przeglądając milimetr po
milimetrze cały obszar komórki, całkowicie pochłonięty przez nowy świat,
który się mu ukazał. Po wielu godzinach wyłania się z czeluści
laboratorium z odciśniętym charakterystycznym płaskim znakiem na środku
czoła od przyciskania go do kolumny.
Za każdym razem, gdy zwiększa powiększenie, obraz gwałtownie się skręca,
tak jakby ktoś nagle obrócił mapę, na której właśnie odnalazłeś swe
położenie. Wirowanie to jest spowodowane odchyleniem wiązki elektronów
na spiralnej drodze przez soczewki magnetyczne skupiające wiązkę.
Zwiększanie powiększenia w mikroskopie elektronowym jest jak patrzenie w
dół na wirującą ziemię podczas skoku ze spadochronem, kiedy to w miarę
zbliżania się do lądowania ukazują się coraz drobniejsze szczegóły.
Morest musi podczas wszystkich tych przyprawiających o zawrót głowy
obrotów zachować przytomność umysłu i orientację, mając przez cały
czas od momentu pobrania próbki po
proces jej cięcia świadomość jej usytuowania w badanym mózgu. Będzie
musiał przeanalizować setki przekrojów, aby właściwie zrekonstruować
trójwymiarową strukturę komórki, a cały ten proces potrwa miesiące, a
nawet lata.
W części mózgu, gdzie kończą się włókna nerwowe przenoszące impulsy z
komórek rzęskowych, Morest zobaczył wyspecjalizowaną strukturę - grube
gniazdo synaps upakowanych ciasno jak kula popcornu. W tym gnieździe
synaps było coś dziwnego, co przykuło uwagę Moresta - brakowało
astrocytów. Następnie spojrzał na próbkę z mózgu zwierzęcia pobraną tuż
po ekspozycji na głośny dźwięk. Gdy tylko odnalazł tę samą okolicę,
natychmiast zobaczył widniejące pomiędzy synapsami maleńkie paluszki
komórek o charakterystycznych cechach astrocytów. Na podstawie
prowadzonych przez wiele miesięcy badań stwierdził, że w tej części
mózgu dochodzi pod wpływem niszczących dźwięków do gwałtownej fizycznej
przebudowy.
Tuż po ekspozycji na niszczący dźwięk astrocyty zaczynają się
przemieszczać w kierunku gniazda synaps, obejmując je ciasno swymi
komórkowymi dłońmi, tak jakby chciały osłonić je przed hałasem. W
rzeczywistości, doszedł do wniosku Morest, astrocyty reagują na
nadmierną stymulację neuronów słuchowych i usuwają gromadzący się tam
neuroprzekaźnik pobudzający, którego nadmiar zabija zbyt silnie
pobudzone neurony. Równocześnie astrocyty wydzielają czynniki
neurotroficzne, próbując zapobiec ich obumieraniu.
Przegrywając walkę z niszczącym wyciem, które zmusza te synapsy do
wyładowań przekraczających granice ich wytrzymałości, synapsy i
zakończenia nerwowe zaczynają usychać i obumierają. Zwierzę głuchnie.
Głośny hałas powoduje nie tylko obumieranie komórek rzęskowych w uchu
szczura. Wytężone krzyki umierających komórek rzęskowych w postaci
impulsów nerwowych przebiegających przez akson do mózgu zabijają również
komórki mózgu poprzez ich nadmierną stymulację. W toku tego procesu
astrocyty powracają do swej funkcji oczyszczaczy, którą pełnią przy
wszelkich urazach mózgu, usuwając resztki komórkowe. Astrocyty stają
się „gliotyczne”, czyli nabrzmiałe w odpowiedzi na uraz, i trawią
uszkodzoną synapsę.
Badania Moresta wykazały zdolność astrocytów do przemieszczania swych
komórkowych wypustek w obrębie naszego mózgu i ich pośrednictwo w
pobudzeniu neuronów na kształt prętów kontrolnych wbitych w stos
reaktora jądrowego. Astrocyty reagują fizycznie na aktywność neuronów i
synaps, zwłaszcza wtedy gdy neurony i synapsy przekroczą granice
normalnego działania. W pierwszej kolejności robią, co mogą, by
przywrócić normalną równowagę aktywności w obwodach nerwowych i
ochronić neurony oraz synapsy przed produktami ubocznymi ich nadmiernej
aktywności. Te działania astrocytów ratują często neuronom życie, gdy
jednak uszkodzenie przekracza ich możliwości naprawcze, astrocyty
neutralizują uszkodzone neurony oraz synapsy i oczyszczają teren. Ta
uszkodzona część mózgu nie ma teraz połączeń z pozostałymi i musi
powrócić do poziomu, na którym będzie mogła, o ile to możliwe, te
połączenia odbudować.
Czy astrocyty przycinają synapsy tylko w procesie przebudowy mózgu po
uszkodzeniu wywołanym głośną muzyką, czy też eksperyment ukazuje ich
normalną czynność podejmowaną w dowolnym obszarze mózgu przekazującym
myśli, emocje czy wątpliwości? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie
nie budzi wątpliwości istota funkcji, jaką pełnią komórki glejowe tego
typu w procesach gojenia i reorganizacji obwodów mózgu. Dalsze badania
nad funkcją zarówno ochronną, jak i destrukcyjną astrocytów pozwolą być
może te funkcje wykorzystać i pomóc komórkom glejowym w zapobieganiu
głuchocie lub jej leczeniu. Komórki te w końcu reagują na uszkodzenie
dokładnie we właściwym czasie i miejscu; wszystko, co muszą zrobić
lekarze, to wyciągnąć pomocną dłoń do tych komórek gwiazd rocka.
Tlen: mole i rdza
W naszym wszechświecie znajduje się niezliczona liczba planet, na
większości jednak panują nieprzychylne życiu warunki z bardzo niskimi
lub wysokimi temperaturami albo toksyczna, a nawet niebezpiecznie
korozjogenna atmosfera. Na jednej z planet naszego Układu Słonecznego
atmosfera jest tak żrąca, że zamieniłaby stal w pył, a każdy palny
materiał biologiczny w płomienie. Planetą tą jest Ziemia, a
powodującym korozję gazem - tlen.
Jesteśmy tak przyzwyczajeni do życia w obecności tej niebezpiecznej
substancji, że przestaliśmy o niej pamiętać. Na innych planetach nie ma
pożarów, gdyż brakuje tam tlenu. W ich atmosferach nigdy nie doszłoby
do gwałtownej reakcji chemicznej obracającej domy czy lasy w pył
węglowy. Natomiast na Ziemi ogień jest zjawiskiem tak częstym, że wielu
ludzi czyni z walki z nim cel swego życia. Aby złagodzić niszczące
działanie tego gazu, pakujemy naszą żywność w folię, chronimy drewno
powłokami farby i chowamy nasz najcenniejszy dokument, Deklarację
Niepodległości, w zapieczętowanej skrzyni szklanej całkowicie
wypełnionej argonem w celu niedopuszczenia go do kontaktu choćby z
jedną cząsteczką tlenu, gdyż inaczej zżółkłby i pokruszył się jak stara
gazeta. Robimy wszystkie te rzeczy, w ogóle się nad nimi nie
zastanawiając.
Ale nie zawsze na Ziemi tak było. Źródłem tlenu, który zatruł atmosferę
tej planety, jest zanieczyszczenie środowiska, gdyż tlen jest
wybuchowym produktem ubocznym uwalnianym przez rośliny. Ten
niebezpieczny produkt powstaje, gdy roślina przekształca energię światła
słonecznego w wysokoenergetyczne paliwa chemiczne - cukier i skrobię - w
reakcji energetycznej zwanej fotosyntezą. W miarę jak rośliny przez
całe wieki zanieczyszczały atmosferę, tlen wypierał lżejsze gazy do
przestrzeni zewnętrznej, a atmosfera ziemska nasyciła się tym
reaktywnym gazem odpadowym, którego stężenie sięgnęło 20 procent.
Tlen jest śmiertelną trucizną. Zabija, różne rodzaje bakterii, które
pojawiły się na Ziemi, zanim rośliny zanieczyściły jej atmosferę tym
powodującym korozję gazem. Teraz bakterie szukają schronienia w
martwych ciałach lub głębokich ranach z dala od zabójczego gazu.
Działający antyseptycznie nadtlenek wodoru zapobiega zakażeniu,
uwalniając tlen w stężeniu, które zabija bakterie, ale jest tolerowane
przez komórki naszego organizmu. W przeciwieństwie do bakterii
komórkowi przodkowie człowieka pojawili się na Ziemi w czasach, gdy
żrące zanieczyszczenia wypełniły już jej atmosferę. Musiały się u nich
rozwinąć mechanizmy pozwalające oprzeć się temu reaktywnemu gazowi.
Naszym komórkowym przodkom udało się rozwinąć potężne mechanizmy
obronne neutralizujące groźny gaz. Największym dokonaniem biologicznego
jujitsu, jakie można sobie wyobrazić, jest sposób na wykorzystanie
tlenu, jaki znaleźli nasi komórkowi przodkowie. Spalają oni, tak jak my,
tlen w chemicznych paleniskach swych własnych komórek. Nasze komórki
wykorzystują to samo wysokoenergetyczne paliwo, które (w postaci ton
ciekłego tlenu upakowanego w próżnię) wynosi w kosmos rakiety lub w
połączeniu z acetylenem (zaiskrzona mieszanina zapala się gwałtownie i
tworzy oślepiająco jasny płomień) topi stal. Tlen wytwarza energię,
która napędza nasze komórki i utrzymuje nas przy życiu. Nasza komórkowa
maszyneria jest na nim obecnie tak silnie oparta, że nie możemy bez
niego przeżyć nawet kilku minut. W ciągu wieków ewolucji rozwinęły się
płuca, rozbudowany układ krążenia i krew dostarczająca tlenowe paliwo do
każdej komórki naszego ciała. Ale nasz organizm potrafi utrzymać w
ryzach ów reaktywny gaz tylko w określonych granicach i przez określony
czas. W końcu tlen dopadnie nas wszystkich, gdyż powoli zżera białka,
enzymy i DNA naszych komórek, aż stają się tak słabe, że się rozpadają,
dochodząc do końca, który nazywamy śmiercią ze starości.
Istnieje grupa związków chemicznych przeciwdziałających utlenianiu
(reakcji chemicznej widocznej w postaci rdzewienia stali lub spalania),
zwanych antyoksydantami. Tlen sieje spustoszenie, kradnąc elektrony
innym atomom. Porywa z zewnętrznej orbity elektrony krążące wokół jądra
komórkowego bardziej stabilnej cząsteczki. Po utracie tych elektronów
pozbawiona równowagi i naładowana elektrycznie cząsteczka zderza się z
innymi, wchodząc w niszczące reakcje chemiczne, które prowadzą do
redystrybucji elektronów i przywrócenia pewnej równowagi wśród
cząsteczek. W wyniku tej reakcji stan równowagi elektronów może zostać
przywrócony, ale pierwotna cząsteczka (białka, enzymu lub DNA) ulega
zużyciu i komórka ponosi pewne straty. Ta korozja komórkowa kumuluje się
w czasie. Antyoksydanty są hojne. Mają zapasowe elektrony i chętnie je
rozdają, by złagodzić skutki tlenowych rabunków elektronów.
Antyoksydanty oddają siebie reaktywnemu tlenowi, by oszczędzić inne
cząsteczki niezbędne dla życia komórki.
Są to chemiczne podstawy idei zdrowej żywności. Zajmujący się zdrowiem
eksperci zalecają spożywanie antyoksydantów - takich jak witaminy C, E i
A, zielona herbata oraz borówka amerykańska - które mają nas chronić
przed rakiem i starzeniem. Te naturalne antyoksydanty schładzają
płonący ogień utleniania do bezpiecznego poziomu. W naszym organizmie
znajduje się jednak wiele innych potężnych antyoksydantów, których nie
znajdziemy na półkach sklepów ze zdrową żywnością. Jednym z najsilniej
działających przeciwutleniaczy naszego ustroju jest glutation, a duże
ilości tego ratującego życie związku chemicznego zawarte są w komórkach
glejowych, zwłaszcza w astrocytach. Dzięki temu astrocyty bez trudu
radzą sobie z toksynami i patologicznymi warunkami, w których powstaje
tlen w stężeniu wystarczającym do natychmiastowego zabicia neuronów.
W eksperymencie przeprowadzonym w warunkach in vitro (w naczyniu
laboratoryjnym) neurony po dodaniu nadtlenku wodoru lub innych
utleniaczy szybko obumierają. Gdy jednak hoduje się je na warstwie
astrocytów, kwitną. Astrocyty, którym brakuje glutationu, nie mogą
jednak uchronić neuronów przed śmiercią przez utlenianie. Jednym z
powodów, dla których w komórkach glejowych znajdują się w tak wysokich
stężeniach antyoksydanty, jest ich rola obrońców mózgu, wymagająca
wykorzystywania reaktywnego tlenu jako broni. Komórki glejowe uwalniają
czynniki utleniające, mające atakować nacierające bakterie i chore
komórki, a antyoksydanty chronią komórki glejowe przed skutkami tej
toksycznej bitwy. Astrocyty, zawsze wrażliwe na lokalne warunki
środowiska i potrzeby neuronów, wydzielają antyoksydanty, tworząc nad
nimi w obliczu zagrożenia utlenianiem płaszcz ochronny. Podobnie jak
substancje opóźniające spalanie uwalniane z gaśnicy, antyoksydanty
wydzielane przez astrocyty chronią życie neuronów w niebezpieczeństwie.
Uwalnianie przeciwutleniaczy przez astrocyty jest jednym z podstawowych
mechanizmów obrony ustroju przed chorobami neurodegeneracyjnymi,
nowotworami i starzeniem. Jedz świeże warzywa i pij zieloną herbatę,
pamiętaj jednak równocześnie o zaciekłej bitwie, jaką toczą w twym mózgu
astrocyty. Ich czujność i bezinteresowne oddanie pomagają ci dożyć
późnej starości na tej wrogiej planecie.