William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 41


DO POSZUKIWACZY



Nowe prawdy zawsze na początku uważane są za herezje.
Thomas Huxley


Dziękuję wszystkim za dotrwanie do końca tej książki. Zdaję sobie sprawę, że wiele poglądów w niej przedstawionych wydaje się Państwu równie śmiałych, jak wydawało się mnie. Nawet jeśli ktoś nie zgadza się z nimi, mam nadzieję, że część informacji, które przytoczyłem na ich poparcie, okaże się dla tych osób interesująca. Zawsze radowało mnie odkrywanie nowych horyzontów i uważam, że dzielenie się tymi odkryciami z innymi jest niezwykle ważne. Każda informacja może coś wnieść nowego, lecz żadna nie wniesie nic, jeśli nie zostanie wyrażona.

Należy pamiętać, że wiedza jest do pewnego stopnia zjawiskiem historycznym. Prawie każda cywilizacja w danym momencie swojej historii posiadała powszechnie akceptowany zakres historycznych, społecznych i naukowych poglądów tłumaczących niemal wszystko. Różnica polega jedynie na tym, że wiele z nich różni się obecnie od tych, które panowały w XIV wieku. Jest więcej niż prawdopodobne, że naukowców za pięćset lat będą bawiły nasze dwudziestowieczne poglądy, jak nas niektóre czternastowieczne. Jest bardzo pożyteczne, gdy ktoś potrafi wykroczyć poza swoje własne czasy i zrozumieć, że wiedza nigdy nie była „absolutna”, wbrew temu, co się powszechnie głosi. Wiedza jest ciągle zmieniającą się rzeczą, która stale rośnie i jest nieustannie rafinowana. Mimo swoich rozmiarów książka ta stanowi zaledwie szkic. Jest zaczynem, który rozpoczyna prezentowanie wszystkich dostępnych na ten temat informacji i dowodów. Istnieje olbrzymia ilość danych, na sięgnięcie do których nigdy nie miałem czasu ani pieniędzy, mimo że ich wartość jest znaczna. Byłem również ograniczony do języka angielskiego, w związku z czym rzadko korzystałem ze źródeł innojęzycznych. Każdy z rozdziałów tej książki mógłby z łatwością przeistoczyć się w odrębne dzieło.

Moim największym problemem nie był brak danych, ale ich zalew. Szybko zdałem sobie sprawę, że mógłbym z powodzeniem spędzić następne osiem, a nawet dziesięć lat, gromadząc je i pisząc na ich podstawie wielotomową encyklopedię, lecz nie to było moim zamiarem. Gdy zacząłem zdawać sobie sprawę z olbrzymiego zasięgu tego zadania, rozmyślnie ograniczyłem jego rozmiary, aby to, co zgromadziłem, dało się przedstawić w jednym tomie. Mam nadzieję, że inni przyłączą się do tego, co zrobiłem, publikując własne opracowania.

Spotkałem się z wieloma teoriami, z których nie uczyniłem żadnego użytku. Mimo iż są one równie radykalne, jak przedstawione w tej książce, w rzeczywistości są bardziej konserwatywne od innych obecnie głoszonych. Starałem się przyjmować historyczne fakry, dały i postacie tak, jak są one przyjmowane przez zawodowych historyków. Może to w pewnych przypadkach okazać się błędem, lecz przyjęcie takiego toku postępowania uznałem za właściwe. Ktoś zainteresowany tematami poruszonymi w tej książce może napotkać wiele rewizjonistycznych teorii, które starają się zaprzeczać powszechnie uznawanym faktom historycznym. Spotkałem się na przykład z teorią„ Jerzy Waszyngton-Adam Weishaupt”, która mówi, że Jerzy Waszyngton został potajemnie usunięty ze stanowiska prezydenta USA i że jego miejsce zajął przywódca bawarskich iluminatów, Adam Weishaupt, który był rzeczywiście trochę do niego podobny. Inna z kolei teoria mówi, że transmisja telewizyjna z pobytu amerykańskich astronautów na Księżycu została w rzeczywistości nadana ze studia telewizyjnego. Jeszcze inna głosi, że Ziemia jest wewnątrz pusta i że UFO są pojazdami mieszkających tam istot. Być może jedna, dwie lub wszystkie one są prawdziwe, ale ponieważ nie znalazłem dostatecznych dowodów na ich poparcie, musiałem je odrzucić.

Ludzie zajmujący się badaniem historycznej roli tajnych stowarzyszeń wcześniej czy później natkną się na opracowania Nest H. (żony Arthura) Webster. Jej prace zostały opublikowane w czasie pierwszego dwudziestolecia XX wieku i obejmują takie dzieła jak The French Revolution (Rewolucja Francuska), World Revolution (Światowa rewolucja), The Socialist Network (Sieć socjalistyczna), Surrender of an Empire (Kapitulacja imperium) oraz Secret Societies and Subversive Movements (Tajne stowarzyszenia i ruchy wywrotowe). Główną przesłanką jej książek jest twierdzenie, że tajne stowarzyszenia, a zwłaszcza „Masońscy Rycerze Templariusze”, są odpowiedzialne za wywołanie większości głównych rewolucji w ciągu ostatnich dwustu lat. Jej opracowania dostarczyły późniejszym badaczom ogromu materiału, na bazie którego budowano spiskowe teorie dziejów.

Niewątpliwą zasługą pani Webster jest ujawnienie olbrzymiego zasobu informacji, które prawdopodobnie nie ujrzałyby bez niej światła dziennego. Wszystkie jej prace świadczą o ogromnej dociekliwości. Mogłaby ona stać się czołowym badaczem w tej dziedzinie i jej wkład do ogólnoludzkiego dorobku byłby jeszcze większy, gdyby nie jej osobiste poglądy, które zaciemniły pozytywny obraz jej dokonań. Pani Webster popełniła fatalny błąd, sądząc, że źródłem światowego makiawelizmu jest tak zwane „żydowskie sprzysiężenie”. W książce Secret Societies and Subversive Movements poświęciła cały rozdział „prawdziwemu żydowskiemu zagrożeniu”, w którym obwinia żydów o działania zmierzające do zniszczenia świata chrześcijańskiego. Jej nastroje antysemickie są równie silne, jak nastroje antygermańskie, przez co jej dociekania tracą na wartości, ponieważ badacze nie mogą w tej sytuacji polegać na wszystkich podawanych przez nią informacjach. Wielka to szkoda i jednocześnie doskonała lekcja, którą powinien poznać każdy badacz. Widać z niej, że z góry przyjęty za prawdę fałsz może całkowicie zniszczyć wszelkie korzyści, których mogłyby dostarczyć wolne od uprzedzeń badania tego typu. Wskazuje ona również na konieczność zachowywania elastyczności poglądów w obliczu zmian i dowodów historycznych. Gdyby pani Webster żyła dłużej i miała możliwość przyjrzenia się losom żydów w czasie II wojny światowej, jej poglądy mogłyby być zgoła inne.

Istnieje wiele dróg badawczych, którymi nigdy nie miałem czasu podążyć, a które mogą okazać się owocne. Postaram się przedstawić je teraz w pewnym porządku na użytek wszystkich, którzy chcieliby dalej drążyć ten temat:

1.  Na całym świecie istnieje bardzo silna polityczna i ekonomiczna siła - związki zawodowe. Uczyniły one wiele dla poprawy warunków pracy wielu ludzi pracy, lecz jednocześnie pewne rodzaje stosowanej przez nie taktyki są przyczyną, nieustannych konfliktów. Rozwój ruchu związkowego wytworzył formę umiarkowanego feudalizmu w drodze sztucznego uwypuklania różnic między managerami i pozostałymi pracownikami, stawiając te grupy naprzeciw siebie. Warto zauważyć, że jedną z kluczowych sił stojących za wczesnoamerykańskim ruchem związkowym, była organizacja o nazwie „Rycerze Pracy”. Rycerze byli tajną organizacją z dokładnie takim samym rytuałem, jaki cechował inne organizacje Bractwa. Mimo iż organizacja ta zaniechała w późniejszym czasie swoich mistycznych praktyk i ostatecznie straciła wpływy, odegrała jednak znaczna, rolę w utworzeniu Amerykańskiej Federacji Pracy, która stała się od tamtego czasu główną siłą związkową Ameryki. Problemem czekającym na zbadanie jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, kto był założycielem Rycerzy Pracy. Czy byli wśród nich członkowie sieci Bractwa, na co wskazuje charakter tej organizacji?

2.  Jednym z argumentów przeciwko teorii, że za ciągłym stanem skłócenia ludzkości stoi makiaweliczne źródło, jest to, że prymitywne plemienne społeczności nie skażone zachodnią cywilizacją toczą ze sobą nieustanne boje. Fakt ten wydaje się przeczyć związkowi ludzkiej agresji z Bractwem i sugeruje, że wojna jest stanem naturalnym dla ludzi. Pozwolę sobie jeszcze raz powtórzyć, że za wojowniczością człowieka stoją pewne czynniki psychologiczne, które należy brać pod uwagę przystępując do rozwiązania tego problemu. Makiaweliczne machinacje jedynie zwiększają częstotliwość i ostrość wojen; konflikty mogą w dalszym ciągu wybuchać bez nich. Istotne jest to, że tajne stowarzyszenia w rodzaju Bractwa są wszechobecne na całym świecie i przenikają nawet do bardzo prymitywnych społeczności. Gwoli prawdy stowarzyszenia te zdają się być równie popularne wśród „prymitywnych narodów”, jak i „cywilizowanych”. Na przykład kapitan F.W. Butt-Thomson podaje w swojej książce West African Secret Societies:

Istniejące wśród ludzi i plemion Zachodniego Wybrzeża Afryki tybulcze tajne stowarzyszenia są bardzo liczne. Kolejne rozdziały będą odnosiły się do około 150 tych stowarzyszeń.

Kapitan Butt-Thompson dzieli te stowarzyszenia na dwie podstawowe grupy: mistyczne i polityczne. Na temat grupy mistycznej pisze:

Przypominają one, jeśli chodzi o organizację i cele, greckich pitagorejczyków, rzymskich gnostyków, żydowskich kabalistów i esseńczyków, bawarskich iluminatów, pruskich różokrzyżowców oraz popularnych na całym świecie masonów. Na przestrzeni lat wykształciły one pewną kastę, którą można porównać do zakonu stworzonego przez Ignatiusa Loyolę [chodzi tu o jezuitów].

Niektóre z afrykańskich tajnych stowarzyszeń pochodzą oczywiście z zewnątrz, jak na przykład stowarzyszenia mahometańskie. Jednak na wielu terenach zamieszkiwanych przez prymitywne kultury, od Afryki zaczynając, a na Nowej Gwinei kończąc, istnieją liczne stowarzyszenia pochodzenia tubylczego. Problemy, które należałoby zbadać, obejmują pytanie: jaki jest stopnień wpływu ich mistycyzmu na ich prymitywne społeczeństwa? Skąd wywodzą się tajne stowarzyszenia ludów prymitywnych i czy zawierają legendy związane z pozaziemskimi gośćmi? W jakim stopniu wykształciły one mistyczne wierzenia gloryfikujące i zachęcające do wojen?

3. Jeśli społeczeństwo Nadzorców rzeczywiście istnieje, wówczas historia ludzkości może być tylko tragicznym przypisem do szerszej historii, która bierze swój początek na długo przed jej powstaniem. Jaka może być ta historia? Co spowodowało wyraźny etyczny, społeczny i duchowy upadek społeczeństwa Nadzorców? Czy jest jakiś sposób, aby to poznać?

4. 18 listopada 1978 roku w położonej w Ameryce Południowej Gujanie doszło do tragedii. Ponad 900 mężczyzn, kobiet i dzieci zostało w tajemniczy sposób zamordowanych w odizolowanej od świata wspólnocie religijnej zwącej się „Świątynią Ludu” (chodzi o tzw. sektę Jonesa). W miejscu tragedii odkryto dużą kadź z napojem zawierającym truciznę, co nasunęło początkowo przypuszczenie, że przyczyną śmierci tych ludzi było samobójstwo. Ciała ofiar leżały poukładane jedno obok drugiego w równych rzędach, jak gdyby ludzie ci po wypiciu trucizny położyli się razem i zmarli. Jednak w wyniku autopsji ciał ofiar stwierdzono, że 700 spośród 900 osób zginęło od kuli lub uduszenia, a nie od trucizny. Wcale nie popełnili samobójstwa: stali się ofiarą brutalnego, masowego mordu. Niewykluczone że ci, którzy wypili trujący napój, nie zrobili tego dobrowolnie bądź nie wiedzieli, co piją. Jedynie nieobecni w tym czasie w obozie ocaleli z tragedii. Pozostają oni nieznanymi światu świadkami tego wydarzenia. Nasuwa się pytanie: Kto wymordował mieszkańców Jonestown?

27 września 1980 roku szereg gazet zamieściło artykuł Jacka Andersona o tej tragedii. Jedna z nich nadała mu nagłówek: „CIA zmieszane w masakrę w Jonestown?” Andersen powołuje się na zapis magnetofonowy rozmowy z przywódcą „Świątyni Ludu”, Jimem Jonesem, w czasie której Jones wspomina o człowieku nazwiskiem Dwyer. Według Andersona badający sprawę doszli do wniosku, że chodzi tu o Richarda Dwyera, zastępcę szefa misji Stanów Zjednoczonych w Gujanie. Dwyer towarzyszył tego fatalnego dnia przedstawicielowi USA, Leo Ryanowi, do obozu w Jonestown. Leo Ryan stał się jedną z ofiar, zaś Richard Dwyer w dziwny sposób nie ucierpiał wcale i nawet później dawał do zrozumienia, że wiązanie jego osoby z tym fatalnym zdarzeniem, w związku z wymienieniem jego nazwiska przez Jima Jonesa, jest zwykłą „pomyłką”. Richard Dwyer figuruje we wschodnioniemieckiej publikacji zatytułowanej Who's Who in the CIA (Kto jest kim w CIA) jako wieloletni agent CIA. Według tej publikacji swoją karierę szpiegowską rozpoczął w roku 1959. Jak podaje w swoim artykule Andersen, pytanie dotyczące przynależności do CIA, Dwyer pozostawił bez komentarza.

Ekipa badająca okoliczności tej tragedii znalazła w Jonestown dużo broni i leków, wśród których była duża ilość psychotropów: Quaaludes, Valium, Demerol i Thorazine. Znaleziono tam również wodzian chloralu, który był stosowany w tajnym programie CIA o nazwie „MK ULTRA” dotyczącym kontroli umysłów. Czy Jonestown było miejscem eksperymentów związanych z kontrolą umysłów prowadzonych przez CIA, które rekrutowało do nich pod maską spraw związanych z religią głównie czarną biedotę? Masakra w Jonestown została dokonana, w czasie gdy kongresman Stanów Zjednoczonych, Leo Ryan, poleciał do Gujany, aby osobiście zbadać, co się tam dzieje, po tym jak nie udało mu się otrzymać na ten temat wyczerpujących informacji z Departamentu Stanu. Leo Ryan został również zamordowany i nie może już powiedzieć, czego się tam dowiedział, podobnie jak prawie wszyscy mężczyźni, kobiety i dzieci ze Świątyni Ludu. Masakra miała miejsce w czasie, gdy wiele amerykańskich gazet publikowało liczne artykuły na temat eksperymentów CIA związanych z kontrolą umysłów - eksperymentów, których kontynuowaniu CIA uparcie zaprzeczało. Czy CIA wyrżnęło 900 ludzi, aby ukryć fakt, że wciąż prowadzi tego rodzaju eksperymenty i to na dużą skalę w małym osiedlu w Gujanie?

Dodatkowymi pytaniami, na które należałoby poszukać odpowiedzi, są: Jaka jest prawdziwa historia Świątyni Ludu, ta sprzed wydarzeń w Jonestown? Kim był Jim Jones? Kto go wspierał na początku działalności jego „kościoła”?

5. Autorzy książek, filmów i innych dzieł artystycznych mają skłonność do przedstawiania zjawiska UFO, szpiegów, spisków o charakterze samotnych zabójców etc. w romantycznym świetle. Jak już wiemy, za tym romantyzmem kryją się brutalne i okrutne psychozy. Poważnym problemem w każdej ukierunkowanej prowojennie - otwarcie lub jawnie - społeczności jest to, że coraz częściej do naczelnych organów państwowych przedostają się osoby o charakterze socjopatycznym. Socjopaci pozbawieni są skrupułów i rozsądku i często delektują się zadawaniem innym bólu.

Nierzadko awansowani są na wysokie stanowiska w agencjach związanych z wojną, ponieważ mogą działać na szkodę innych ludzi bez jakichkolwiek ujemnych skutków dla swojej psychiki. Socjopaci o wysokim IQ (ilorazie inteligencji) mogą objawiać duże zdolności w szkodzeniu innym - tego rodzaju dewiacja bywa często bardzo użyteczna w służbach specjalnych. Historia pokazała, że im bardziej dany naród jest prowojenny, tym bardziej jest on zdominowany przez osobowości socjopatyczne. Dominacja ta prowadzi z kolei do jego gwałtownego upadku i ostatecznie do ruiny. Jest to jedno z największych niebezpieczeństw, na jakie narażony jest każdy naród wplątany w długotrwały konflikt, bez względu na to, jak bardzo mógłby on być w innych okolicznościach demokratyczny i humanitarny.

Pytania, na które można by w tym przypadku szukać odpowiedzi, to: W jakim stopniu osobowości socjopatyczne opanowały współczesne rządy? Dlaczego ludzie je tolerują? Czyżby religie nadzorczego pochodzenia, które żądają czci dla zwariowanych zbrodniczych istot zwanych „aniołami” i „Bogiem”, ogłupiły ludzi do tego stopnia, że nie uświadamiają oni sobie zagrożenia wynikającego z socjopatologii?

6.  Książka ta ledwie musnęła problem wpływu organizacji Bractwa na historię Azji. Omówiłem w niej hinduizm, lecz pozostało jeszcze wiele innych tematów do rozważenia. Na przykład krwawa Rewolucja Bokserów w Chinach w roku 1900, którą wywołała azjatycka filia sieci Bractwa - Bokserzy. Bokserzy byli zaciekłymi przeciwnikami wszystkiego, co niechińskie i zamordowali ponad 100.000 ludzi (chętnie fotografując pozbawione głów ofiary), oraz wzniecili rebelię, która ściągnęła do Chin armie głównych zachodnich potęg w celu jej zdławienia.

Warto poszukać tu odpowiedzi na następujące pytania: Które z pozostałych wojen i azjatyckich powstań były wywołane przez organizacje Bractwa? Jaki był ogólny wpływ sieci Bractwa na historię Azji?

7.  Tematem, na którego głębszym zbadaniu zawsze mi bardzo zależało, był problem narkotyków. Omawialiśmy sprawę leków psychotropowych wielokrotnie, lecz nie w głębokim, historycznym ujęciu. Narkotyki wydają się być odwiecznym elementem naszej ogólnoludzkiej kultury. Czy istnieje taki moment, w którym zostały one po raz pierwszy „podsunięte” ludzkości? Jeśli tak, to kiedy się to stało i za czyją sprawą?

8.  Jednym z szeroko dziś dyskutowanych problemów jest sprawa znikania dzieci. Wiele z nich jest co roku porywanych przez własnych rodziców w trakcie trwania sporów o prawo opieki nad nimi, a także przez krewnych i obcych ludzi. Jeszcze więcej znika ich w wyniku ucieczek z domu. Ucieczki i porwania przez rodziców są łatwe do wyjaśnienia i stanowią większość przypadków zaginięć dzieci. Istnieje jednak spór co do ilości porwań dzieci przez obcych ludzi. Na początku lat osiemdziesiątych główna amerykańska organizacja zajmująca się zaginięciami dzieci, „Child Find, Inc”. („Odnajdywanie Dzieci”), podała, że w wyniku porwań przez obcych ludzi ginie co roku od 20 do 50 tysięcy dzieci. W roku 1985 Child Find zredukowała tę liczbę do 600. Zadzwoniłem do nich, aby dowiedzieć się, co spowodowało tak drastyczne zmniejszenie tej liczby. Wyjaśniono mi, że ta wcześniejsza liczba była określona „z grubsza” i że 600 jest rzeczywistą liczbą porwań dzieci dokonywanych co roku przez obce osoby. Sprawa ta zagmatwała się jeszcze bardziej, kiedy dowiedziałem się z innego źródła, że w 3000 przypadków spośród wszystkich ucieczek w Stanach Zjednoczonych dzieci giną bezpowrotnie. Czy ta liczba również zostanie zmieniona? Jak Państwo widzicie istnieje jakieś nieporozumienie w określaniu rzeczywistej ilości zaginionych dzieci. Wiele dzieci w końcu odnajduje się, lecz spora ich część ginie bez śladu.

Zainteresowałem się tą sprawą w związku z porwaniami ludzi przez UFO. Przypadki porwań przez UFO, o których wiemy, należą do tych, w których ofiary zostały odstawione z powrotem. Czy znane są przypadki, w których ofiary porwań nie zostały odstawione na swoje miejsce? Czy są wśród nich takie, które dotyczą dzieci? W tym momencie nasunęło mi się pytanie: Jeśli ludzie zostali stworzeni jako niewolnicza rasa, to czy nie dostarcza ona nadal swoim stwórcom siły roboczej, być może właśnie w postaci dzieci?

Jednym z czołowych badaczy zjawiska UFO jest Jacques Vallee, który napisał wiele znaczących książek na ten temat. Vallee był jednym z pierwszych, którzy zwrócili uwagę, że zjawisko UFO występuje od początku naszych dziejów i ma ścisły związek z wydarzeniami o charakterze społecznym. Zauważył również zbieżność między starożytnym folklorem i zjawiskami związanymi z UFO. Niektóre „małe ludziki” występujące w podaniach i legendach do złudzenia przypominają współczesnych załogantów NOLi. Także opisywane w nich zjawiska przypominają niekiedy manifestacje UFO.

Jedną z cech przypisywanych owym „małym ludzikom” w mitach i legendach jest porywanie przez nie dzieci, z których znacznej części nigdy więcej nie widziano. Była to główna przyczyna zatargów między „małymi ludzikami” i ludźmi. W związku z tym nasuwa się istotne pytanie: Czy istnieją obecnie doniesienia mówiące o porwaniach dzieci w związku ze zjawiskiem UFO? Czy przypuszczenie, że na Ziemi istnieje dziś sieć zajmująca się kradzieżą dzieci w celu zaspokajania ciągłego zapotrzebowania Nadzorców na ludzką siłę roboczą ma sens? Pytania te - przyznaję - są bardzo daleko idące i brzmią jak fantastyczne plotki z magla (są one najbardziej spekulatywne ze wszystkich, jakie padły w tym rozdziale), lecz może warto poszukać na nie odpowiedzi, choćby z uwagi na okoliczności, które poznaliśmy w związku ze zjawiskiem UFO.

Mam nadzieję, że niektóre z postawionych tu pytań dadzą początek dalszym badaniom. Ważne jest, aby w ostatecznej analizie być możliwie elastycznym w formułowaniu wniosków, wręcz cieszyć się z ich stawiania. Mam nadzieję, że nadstawiając karku, co uczyniłem pisząc tę książkę, zachęcę innych do zbadania tematów, które ich interesują, oraz podzielenia się uzyskanymi wynikami z innymi. Zarówno Państwo, jak i ja nie zawsze musimy mieć rację; ważne jest, że staramy się coś odkryć i porozumieć ze sobą. Proszę być ostrożnym i nie budować swoich poglądów na bazie przekonań wyrażanych przez innych ludzi, pisarzy, nauczycieli, księży lub naukowców. Uczcie się od nich, lecz prowadźcie również własne badania i niech niosą one wam radość i zadowolenie. Nie starajcie się szukać za wszelką cenę aprobaty u innych dla swoich odkryć. Jeśli jesteście przekonani, że coś wygląda tak, jak uważacie, brońcie swojej racji mimo sprzeciwu i krytyki. Z drugiej strony bądźcie przygotowani na zmianę poglądów, jeśli dojdziecie do wniosku, że nie mieliście racji. Przyznanie się do własnego błędu jest gorzką pigułką do przełknięcia, lecz jest to nieodłączna część procesu poznawczego. Człowiek, który twierdzi, że zawsze ma rację, jest egoistą, głupcem lub łgarzem i nigdy wiele się nie nauczy.

Życzę szczęścia... i owocnych łowów!


ZAPROSZENIE

Autor będzie bardzo wdzięczny za pytania i komentarze dotyczące jego książki. Czytelnicy proszeni są o pisanie doń (w języku angielskim) na adres:
Dahlin Family Press
5339 Prospect Road no. 300
San Jose, California 95129-5020
U.S.A.