William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 40


NATURA ISTOTY NAJWYŻSZEJ



Na koniec, zanim będę mógł Państwa pożegnać, został mi jeszcze jeden temat do omówienia, który majaczy w tle tej książki i którego udawało mi się, jak dotąd, z powodzeniem unikać. Nosi on nazwę Istota Najwyższa. Czy taka Istota w ogóle istnieje? Jeśli tak, to jaki jest jej związek z życiem na Ziemi i sprawami, które omówiliśmy w tej książce? Postaram się stawić czoło tym problemom, lecz uprzedzam, że rozdział ten będzie miał najbardziej spekulatywny i filozoficzny charakter. Moje rozważania będą uproszczone i nie należy traktować ich jako ostatecznych. Wszyscy pragnący uzyskać więcej informacji na ten temat winni sięgnąć do innych źródeł. Jeśli ten temat nie odpowiada Państwu, proszę bez żadnych skrupułów przejść do następnego, kończącego książkę.

Bardzo się nieszczęśliwie składa, że termin „metoda naukowa” stał się wręcz synonimem podejścia materialistycznego. Nie powinno się stawiać znaku równości między tymi dwoma pojęciami. Metoda naukowa jest po prostu próbą zrozumienia i zbadania obszarów wiedzy w sposób inteligentny i pragmatyczny. Dąży ona do odkrywania związków przyczynowo-skutkowych oraz ustalania zwartych zasad i technik umożliwiających przewidywanie rezultatów. Jest to rodzaj metodologii, która powinna i może być zastosowana do podmiotu o nazwie „dusza”, co jak dotąd nie miało w szerszym zakresie miejsca. Wielkie uniwersytety i fundacje są zbyt zajęte studiami pod hasłem „człowiek to mózg”, aby zawracały sobie głowę badaniami mającymi dostarczyć dowody na istnienie rzeczywistości duchowej. Główne religie posiadają zapisy „słowa bożego”, w związku z czym rzadko odwołują się do badań naukowych w tej sprawie.

Pewna część ludzi przeczy w ogóle istnieniu Istoty Najwyższej. Trudno ich za to winić w związku z ogólnym upadkiem wiedzy duchowej. Jednak przekonywające dowody istnienia indywidualnych form duchowych oraz wiele wspólnych cech charakterystycznych, które wydają się posiadać wszystkie byty duchowe, wskazują, że jakiegoś rodzaju „Istota Najwyższa” istnieje. Najprawdopodobniej jest to źródło całej duchowej rzeczywistości.

Jeśli Istota Najwyższa istnieje, jest bardzo prawdopodobne, że większość ludzi nie rozpoznałaby jej, gdyby się z nią zetknęła. Wielu wyobraża sobie ją jako gigantycznego mężczyznę z rozwianą brodą, który przemawia, grzmi i karci, a nawet zabija ludzi, inni natomiast jako jasne światło roztaczające wokół siebie miłość i ciepło. Jeszcze inni uważają, że jest to bezpostaciowa tajemnica, której nikt nigdy nie będzie w stanie pojąć, chyba że w drodze skomplikowanych mistycznych zabiegów.

Istota Najwyższa nie jest prawdopodobnie żadną z tych rzeczy.

W trakcie koniecznych do napisania tej książki dociekań natknąłem się na wiele poglądów określających, czym może ona być. Prawdopodobnie najlepszym sposobem stawienia czoła temu problemowi będzie próba określenia, czym jest pojedyncza forma duchowa.

Forma duchowa zdaje się być czymś, co nie jest częścią świata materii, a mimo to posiada zarówno świadomość jego istnienia, jak i siebie samej. Definicja sankhji wydaje się być stosunkowo dokładna i odsyłam Państwa do niej (patrz rozdział „Bezpańskie religie”). Podstawowe dowody naukowe dotyczące nieśmiertelności ducha pochodzące z badań stanów „bliskich śmierci” oraz udokumentowanych wspomnień „wcześniejszych żyć” wskazują, że formę duchową najlepiej zdefiniować jako ponadczasową, niezniszczalną jednostkę świadomości.

Każda forma duchowa lub, inaczej mówiąc, jednostka świadomości, wydaje się być absolutnie unikalna i niezależna. Każda z nich zdaje się posiadać własny, niepowtarzalny punkt widzenia. Ta unikalność i indywidualność punktu widzenia wydaje się być podstawą i celem istnienia duchowego. Swego rodzaju tego dowodem jest to, że gdy zostają one zmuszone do jednolitości, stają się nieszczęśliwe i źle się czują, obniża się ich poziom percepcji i stają się mniej twórcze.

Gdy zwrócimy ludziom ich wyjątkowość i indywidualizm, odzyskują żywotność i zdolności twórcze.

Wydaje się, że każda jednostka świadomości ma nieograniczone zdolności twórcze, ponieważ tworzenie w wykonaniu formy duchowej jest aktem myślenia i wyobrażania. Jeśli wyobrazimy sobie, że na wierzchu tej książki siedzi biały kot, oznacza to, że stworzyliśmy białego kota, nawet jeśli dzieje się to tylko w naszej wyobraźni. Jeśli tego rodzaju twory są zgodne z tworami innych form duchowych, wówczas prowadzi to do kreacji światów, które mogą z nami dzielić wszyscy pozostali. To wydaje się być sposobem, w jaki formy duchowe kreują swoje własne światy pospołu z innymi, oraz wyjaśnieniem fizycznych dowodów wskazujących na to, że nasz świat wydaje się istnieć na bazie myśli.

Aby mógł zaistnieć jakikolwiek świat lub rzeczywistość, najpierw musi zaistnieć nieskończoność, w której ten świat mógłby być umieszczony. Cała rzeczywistość, łącznie z naszym materialnym światem, wyrasta z nieskończoności, a nie odwrotnie, co zostało już matematycznie udowodnione. Każda jednostka świadomości jest źródłem swojej własnej nieskończoności, ponieważ myśl i wyobraźnia nie znają granic; dowolny zakres przestrzeni, czasu lub materii może być przedmiotem wyobrażeń każdej formy duchowej i podzielany z wyobrażeniami pozostałych form duchowych.

Skąd wzięły się te wszystkie, niezliczone jednostki świadomości? Czy był czas, kiedy istniała tylko jedna świadomość, z której powstały wszystkie pozostałe? Podobieństwa pomiędzy wszystkimi jednostkami świadomości wydają się to potwierdzać. Ta oryginalna świadomość byłaby więc tym, co zwykliśmy nazywać Istotą Najwyższą, którą możemy również nazwać Istotą Pierwotną.

Wydaje się, że jednostkowe formy duchowe są w rzeczywistości jednostkami świadomości Istoty Pierwotnej lub Najwyższej, przy czym każda z nich posiada świadomość swojego istnienia, osobowość, wolną wolę, niezależność myślenia oraz nieograniczoną kreatywność.

Oznaczałoby to, że Istota Najwyższa wykreowała lub „zrodziła” nieskończoną ilość odrębnych jednostek świadomości, poprzez które jest w stanie doświadczać niezliczonej ilości nieskończoności, światów i rzeczywistości, które te wszystkie formy duchowe mogą tworzyć. Istotę Najwyższą można więc umownie porównać do kogoś siedzącego w telewizyjnym pokoju realizacyjnym i operującego trylionami kamer. Każda z tych kamer (form duchowych) przekazuje obraz na swój własny monitor, aby operator (Istota Najwyższa) mogła go obejrzeć. Każda z kamer jest usytuowana trochę inaczej, tak że posiada swój własny punkt widzenia i perspektywę. Każda wyposażona jest w możliwość tworzenia własnych „efektów specjalnych” (światów).

Jeśli ta koncepcja zawiera cząstkę prawdy, nasuwa się pytanie: jak Istota Najwyższa może być tak głupia? Po co tworzy jednostki świadomości, które mają poczucie własnego istnienia? Przecież to właśnie świadomość własnego istnienia lub świadomość posiadania świadomości, jest tą cechą, która pozwala wszystkim formom duchowym na całkowitą niezależność i popełnianie głupstw, które wywołują ich cierpienie z powodu kiepskiej doli, w którą wplątały się na Ziemi i prawdopodobnie również gdzie indziej. Czemu Istota Najwyższa po prostu nie wyrzuciła z siebie olbrzymiej ilości jednostek świadomości, które miałyby jedynie zewnętrzną świadomość bez świadomości własnego istnienia? Co więcej, dlaczego Istota Najwyższa nie zrobiła jeszcze mądrzej zachowując swój własny, pojedynczy, niepodzielny punkt widzenia?

Świadomość istnienia jest najprawdopodobniej czynnikiem, który daje formom duchowym możliwość myślenia i wyobrażania, czyli jest źródłem nieskończoności i tworzenia.

Bez świadomości swojego istnienia forma duchowa nie mogłaby sama tworzyć. Świadomość swojego istnienia wydaje się działać jak „lustro”, dzięki któremu forma duchowa może być źródłem nieskończoności, w ramach której może kreować rzeczywistości i światy.

Teoretycznie, oczywiście, Istota Najwyższa była w stanie stworzyć nieskończoność oraz stworzyć w jej ramach dowolną rzecz, lecz tylko z własnego pojedynczego punktu widzenia. Istota Najwyższa mogła być źródłem tylko jednej nieskończoności - swojej własnej. Gdyby Istota Najwyższa miała ochotę doświadczyć innej nieskończoności, musiałaby najpierw stworzyć następną, odrębną, posiadającą świadomość swojego istnienia, podobną do siebie, jednostkę świadomości, i tak prawdopodobnie właśnie uczyniła. Lecz najwidoczniej nie satysfakcjonowała ją wyłącznie jeszcze jedna jednostka świadomości i jak się wydaje, wydała z siebie nieskończenie wielką ich ilość, aby móc cieszyć się niezliczoną ilością nieskończoności i rzeczywistości. Sugeruje to, że potencjalny zasięg Istoty Najwyższej rozciąga się daleko poza granice tego małego wszechświata - zawiera ona w sobie tryliony potencjalnych nieskończoności i wszechświatów.

Przecież z definicji wynika - mógłby ktoś powiedzieć - że może istnieć tylko jedna nieskończoność. Poszerzanie siebie będąc zdolnym do kreacji nieskończoności jest zbyteczne. Nieskończoność pomnożona przez dowolnie wielką liczbę nadal jest nieskończonością.

Jak już zauważyliśmy, nieskończoność wydaje się być wyłącznie produktem indywidualnego punktu widzenia, który mogą posiadać jedynie jednostki świadomości. Tak więc istnieje tyle nieskończoności, ile jest jednostek świadomości (form duchowych). Nieskończoność nie powstała z komponentów mechanicznego wszechświata ani z żadnego z rządzących nim praw - to raczej mechaniczny wszechświat i jego prawa zdają się powstawać z nieskończoności.

Cóż więc poszło nie tak, jak należy? W jaki sposób tak wiele form duchowych, z których każda jest obdarzona zdolnością nieograniczonej kreatywności, wplątało się w ponury byt na Ziemi, myśląc o sobie, że są niczym innym jak tylko mięsem i elektrycznymi impulsami?

Istnieje na pewno wiele przyczyn tego stanu rzeczy, łącznie z omówionymi w tej książce. Opisanie pozostałych, być może nawet bardziej istotnych i dalekosiężnych, pozostawiam innym. Dodam jedynie, że formy duchowe mogą wpaść w beznadziejny labirynt bez wyjścia, labirynt ich własnych, zawiłych kreacji. Wszechświat wydaje się składać z bardzo prostych cegiełek, lecz kiedy ustawi się je w określonych miejscach oraz ustali zasady, może stać się on niezwykle skomplikowaną i solidną z wyglądu konstrukcją, jak ten, w którym żyjemy. Wykreowawszy taki świat, formy duchowe mogą zostać w nim uwięzione, niczym kamery filmowe umieszczone w gęstej tropikalnej dżungli nie mogące przeniknąć zasłony otaczającej je szaty roślinnej. Po dłuższym czasie wpatrywania się w otaczającą je roślinność kamerom może się zacząć wydawać, że one również są elementem roślinności, i mogą zapomnieć, że są kamerami. „Wyzwolenie” nadejdzie wtedy, gdy zostanie im przywrócone poczucie własnego „ja” oraz możliwość wchodzenia i opuszczania tropikalnej dżungli w zależności od ich własnej woli.

Jeśli przyjrzymy się formom duchowym zamieszkującym Ziemię, dojdziemy do wniosku, że są one bardzo małe w porównaniu z wszechświatem. Ta sytuacja ma miejsce wtedy, gdy zostają one uwięzione w ciałach bądź innych obiektach o charakterze fizycznym. Będąc w tym stanie tracą możliwość zmiany perspektywy w stosunku do fizycznego wszechświata. Perspektywa jest, jak się wydaje, tym, co określa „wielkość” formy duchowej. Czy staliście kiedykolwiek na szczycie drapacza chmur i spoglądaliście w dół? Pierwszym wrażeniem, jakie mogłoby wam przyjść na myśl, byłoby zapewne zdziwienie: „Och, jacy mali są ci ludzie. Są jak mrówki!” Obserwowani ludzie wyglądają na takich małych i są rzeczywiście tacy mali, ponieważ zmieniła się wasza perspektywa, punkt widzenia. Forma duchowa w stanie wolnym może w ten sam sposób zmieniać swoją perspektywę w stosunku do całego fizycznego wszechświata. Wszechświat może okazać się nie większy od filiżanki do kawy bądź pokaźnych rozmiarów atomem. Prawdopodobnie właśnie w ten sposób forma duchowa staje się „większa” lub „mniejsza”. Tego rodzaju zmiana perspektywy nie jest jednak zależna tylko od procesu myślenia. Jest to sprawa rzeczywistego wzniesienia się na wyższy poziom duchowego postrzegania w równie rzeczywistym i namacalnym sensie, jak ma to miejsce w przypadku osoby, która wskakuje do windy, aby dostać się na szczyt drapacza chmur. Formy duchowe na Ziemi są w większości przypadków ograniczone do perspektywy oferowanej przez animowane przez nie fizyczne ciała. Perspektywa umysłowa może się w tym przypadku zmieniać, lecz nie może się zmieniać bezpośrednia perspektywa formy duchowej w stosunku samego wszechświata.

Powyższe rozumowanie zawiera dosyć jasną implikację w stosunku do pozostałej części książki. Akt ograniczania formy duchowej, więzienia jej w materii lub inaczej mówiąc dążenie do ograniczania jej pola widzenia, zdolności twórczych lub świadomości bycia formą duchową, jest próbą ograniczania Istoty Najwyższej. Jeśli ktoś ograniczy jednostkę świadomości Istoty Najwyższej (to znaczy formę duchową) - nawet jeśli dotyczy to jednej spośród wielu trylionów - to ograniczy on Istotę Najwyższą w tym właśnie zakresie. Ponieważ tego rodzaju ograniczenia mogą być dziełem tylko innych jednostek świadomości, oznacza to powstanie przedziwnej psychozy. To tak, jakby jakieś części ciała starały się ograniczyć inne części tego samego ciała, na przykład lewa ręka starała się ograniczyć i uwięzić prawą rękę. To jedna z psychoz powstających wtedy, gdy obdarzone wolną wolą formy duchowe zostają uwięzione.

Niektóre religie mistyczne nauczają, że jedynym duchowym celem jednostki jest trwałe „przyłączenie się” lub „zjednoczenie” z Istotą Najwyższą. To mniemanie wydaje się fałszywe. Jeśli formy duchowe zostały stworzone, aby działać jako osobne i niezależne punkty widzenia, wówczas idea trwałego „połączenia się” z innymi jednostkami świadomości lub Istotą Najwyższą stałaby w sprzeczności z ideą kreacji. Prawdopodobnie nie byłoby to również możliwe. Prawdziwym celem idei duchowego wyzwolenia muszą być działania dążące do przywrócenia każdemu pełni jego unikalnej świadomości istnienia oraz perspektywy.

Powyższe rozważania sugerują, że wiele popularnych poglądów na temat „Boga” może okazać się nieprawdziwych. Na przykład niektórzy ludzie opisujący swoje doznania z przeżyć stanów „bliskich śmierci” podają, że przemieszczali się przez tunel, na końcu którego spotkali „świetlistą istotę”, która napełniła ich uczuciem miłości i „wszechwiedzy”. Spotkałem kiedyś członka hinduistycznej sekty, której celem jest nawiązywanie kontaktu i łączenie się z tą „świetlistą istotą” w drodze medytacji. Opisał mi swoje przeżycia. Jego duchowe przemieszczanie się przez „tunel” i spotkania z tą „istotą” są bardzo podobne do opisów podawanych przez ludzi, którzy byli w stanie „bliskim śmierci”. Doceniając w pełni wagę i prawdopodobieństwo zachodzenia tego rodzaju przeżyć, wątpię w słuszność pewnych wierzeń, jakie wokół nich narosły. Uczucia „miłości” i „wszechwiedzy” wzbudzane przez tę „istotę” można wywoływać za pomocą narkotyków, promieniowania elektromagnetycznego oraz innych sztucznych bodźców. Należy zauważyć, że niektóre ofiary uprowadzeń dokonywanych przez ufonautów donoszą o tego rodzaju odczuciach doznawanych w czasie przeprowadzanych na nich na pokładzie UFO badań. W niektórych z tych przypadków opisy otoczenia nasuwają przypuszczenie, że odczucia te zostały wywołane za pomocą urządzeń elektronicznych używanych jako środek uspakajający. Kimkolwiek jest owa „świetlista istota” (nie będę się nawet starał tego odgadnąć), jedno jest pewne - nie jest ona Istotą Najwyższą. Być może jest ona obiektem, który wywołuje pośmiertną, duchową amnezję. Ludziom nie należy doradzać „połączenia się” lub „udania się” do „świetlistej istoty” poprzez medytacje lub śmierć. Powinni trzymać się od niej jak najdalej. Wysuwając to twierdzenie nie staram się pomniejszyć, skądinąd pozytywnych i głębokich, uczuć, których doświadczają niektórzy wyznawcy hinduizmu bądź ludzie przeżywający stany bliskie śmierci będące chwilowym odzyskaniem poczucia duchowej nieśmiertelności.

Cóż zatem mamy myśleć o zapowiedzi „osądzenia” wszystkich ziemskich istot przez Istotę Najwyższą?

Trudno jest sobie wyobrazić, aby Istota Najwyższa skazała jednostki swojej własnej świadomości, bez względu na to, jak małe i uwięzione byłyby one, oraz jak szalone i destrukcyjne były ich działania wynikające z tego uwięzienia.

Czy Istota Najwyższa widząc całe zło może zakończyć ten swój eksperyment i usunąć wszystkie jednostki świadomości z wyjątkiem siebie samej? Gdyby nawet taka rzecz była możliwa, śmiem twierdzić, że nie zostałaby dokonana. Stworzenie niemal nieskończonej ilości form duchowych było faktycznie genialnym posunięciem Istoty Najwyższej zmierzającym do nieskończonego poszerzenia siebie samej. Rozwiązaniem problemu zła byłoby raczej zachowanie wszystkich jednostek świadomości i zachęcenie ich do osiągnięcia duchowego wyzwolenia.

Duchowe wyzwolenie nie zostanie jednak najprawdopodobniej osiągnięte za pomocą machnięcia magiczną pałeczką boskości. Ponieważ formy duchowe posiadają wolną i niezależną wolę, wyzwolenie jest czymś, o co muszą zadbać same. Dążenie do wyzwolenia w sposób inteligentny jest sprawą każdej istoty. Duchowe wyzwolenie wydaje się być czymś, co można osiągnąć w wyniku działań pragmatycznych, podobnie jak każdy inny cel w życiu, przy założeniu, że racjonalna wiedza dotycząca sposobu osiągnięcia wyzwolenia jest dostępna.

Wiele teologii naucza, że Istota Najwyższa ma wroga, który się jej przeciwstawia. Być może w tym poglądzie tkwi pewien element prawdy, nawet jeśli został on wypaczony. Na każdym poziome egzystencji obserwujemy stan „gry”, w którym przetrwanie jest poddawane próbie. Na poziomie indywidualnym przetrwaniu jednostki nieustannie zagraża proces starzenia, choroby i inne czynniki. Przetrwaniu rodziny często zagrażają problemy finansowe, wrogo nastawieni krewni lub ukierunkowane na zewnątrz pokusy seksualne. Organizacje i narody mają zwykle konkurentów i wrogów. W świecie zwierząt dramat przetrwania jest szczególnie wyraźnie widoczny w relacjach typu myśliwy-ofiara. Wszystkie obiekty fizyczne stoją przed perspektywą nieuniknionego zniszczenia. Formy duchowe zdają się stać przed problemem przetrwania poprzez fakt uwięzienia w materii.

Ponieważ gra o przetrwanie zdaje się istnieć na każdym poziomie istnienia, możliwe jest, że ma ona także miejsce w odniesieniu do Istoty Najwyższej - gra, w której przetrwanie jej samej jest poddawane próbie poprzez zmniejszanie jednostek świadomości, a co za tym idzie jej samej. Aby tego rodzaju gra mogła zaistnieć, Istota Najwyższa musiałaby uzgodnić z jedną lub większą ilością swoich jednostek świadomości, aby stała się ona lub one w stosunku do niej opozycją, bądź wytworzyć w jednej lub kilku swoich jednostkach świadomości obawę, że stanowi Ona zagrożenie dla ciągłości istnienia wszystkich pozostałych jednostek świadomości. Oponent Istoty Najwyższej nie musiałby się różnić lub być gorszy od pozostałych form duchowych bardziej niż osoba siedząca naprzeciwko swojego partnera w grze zwanej „Monopolem”. Oponent taki nosiłby inne oznaczenia na „planszy” i grał tak dobrze, jak to tylko możliwe. Jeśli tego rodzaju gra rzeczywiście istnieje, wówczas nie pozostaje nam nic innego, jak żywić nadzieję, że Istota Najwyższa wkrótce ją zakończy, dziękując przeciwnikowi (przeciwnikom) za pięknie rozegraną partię i przyrzekając pełne wyzwolenie wszystkim swoim jednostkom świadomości, a także prosząc je, aby one również zakończyły tę grę. Wydaje się, że nadszedł czas, aby odłożyć do lamusa większość naszych starych gierek, tak by każdy mógł rozpocząć marsz w kierunku nowej fazy naprawionej od fundamentów egzystencji.