William Bramley - Bogowie Edenu



Nr 21


ŚMIESZNY PIENIĄDZ



Bardzo niewiele rzeczy absorbuje tak wiele umysłów i jest powodem tylu emocji co pieniądze. Wynika to głównie stąd, że pieniądze dla większości ludzi stanowią poważny problem. Jednym z powodów, dla których współczesny pieniądz stanowi tak wielki problemem, jest inflacja, niezależnie od tego, czy jej poziom wynosi 3, czy też 300 procent rocznie. Inflacja jest sytuacją, w której w związku z ciągle malejącą wartością pieniądza ceny dóbr i usług stale rosną. Ma to miejsce wtedy, gdy ilość pieniądza jest większa od ilości dóbr i usług.

Pieniądz sam w sobie nie posiada żadnej wartości, wartość posiadają jedynie dobra i usługi, które można zań kupić. Tak więc bogactwo zarówno pojedynczej osoby, jak i społeczności zależy od tego, co ona produkuje w postaci dóbr i usług, a nie od tego, ile pieniędzy drukuje, rozprowadza lub posiada. Społeczeństwo może w rzeczywistości żyć bez pieniędzy i to tak długo, jak długo będzie produktywne.

Celem pieniądza jest ułatwienie wymiany dóbr i usług. Pieniądz jest więc rozszerzeniem procesu wymiany. Wymiana jest aktem handlowym polegającym na wymianie tego, co ktoś posiada lub produkuje, na coś, co posiada lub produkuje ktoś inny. Produkcja i wymiana są podstawą wszystkich ekonomii.

Monety i pieniądze papierowe zostały początkowo wymyślone w celu ułatwienia wymiany dóbr i usług. Pozwalały one na ich wymianę bez potrzeby noszenia przy sobie konkretnych dóbr lub natychmiastowego świadczenia usług. Ułatwiało to ludziom wymianę oraz pozwalało zaoszczędzić na przyszłość zyski pochodzące z ich pracy.
Pieniądz papierowy rozpoczął swoją karierę jako „skrypt dłużny”, który jest niczym innym jak pisemnym zobowiązaniem uregulowania długu. Osoba wypisująca go na kawałku papieru przyrzekała dostarczyć jego okazicielowi pewną ilość dóbr lub usług. W celu zilustrowania tej definicji rozpatrzmy następujący przykład.

Przypuśćmy, że hodowca kur udaje się na wiejski rynek i chce kupić kosz jabłek. Ponieważ nie ma ze sobą kur, może napisać i dać sprzedawcy jabłek skrypt upoważniający jego okaziciela do przybycia na farmę w dowolnym czasie w celu odebrania dwóch kurczaków. Dzięki temu farmer może wrócić do domu z koszem jabłek, zaś ich sprzedawca będzie mógł udać się na farmę w celu realizacji skryptu, to jest odebrania obiecanych kurczaków. Jak długo ludzie będą wierzyli w możliwość realizacji wystawianych przez hodowcę kur skryptów, tak długo będzie on mógł używać ich w procesie wymiany.

Wyobraźmy teraz sobie, że pod koniec dnia sprzedawca jabłek postanawia rozejrzeć się po rynku i trafia do sklepu z tkaninami. Jego żona od jakiegoś czasu dopominała się o kupno pewnej ilości jedwabiu, który właśnie dostarczyła karawana przybyła z Dalekiego Wschodu. Sprzedawca jabłek cierpiący od jakiegoś czasu z powodu nieustannych nagabywań żony o ten materiał przystępuje w końcu do negocjacji ceny za pewną jego ilość. Okazuje się, że sklepikarz nie potrzebuje jabłek, w związku z czym sprzedawca jabłek oferuje mu skrypt opiewający na dwa kurczaki. Sklepikarz przystaje na jego propozycję i sprzedawca jabłek oddaje mu skrypt w zamian za jedwab. Teraz sprzedawca tkanin musi udać się na kurzą farmę w celu realizacji skryptu. W wyniku tych transakcji kury dwukrotnie zmieniły właściciela w ciągu dnia, mimo iż fizycznie nie opuszczały kurnika. Początkowo pieniądze miały służyć właśnie tego rodzaju wymianie. Przypuszczam, że większość czytelników zdążyła już dostrzec pokusy, jakie rodzi ten rodzaj transakcji?

Jeśli hodowca kur wie, że upłynie jakiś czas, zanim będzie musiał wymienić swój skrypt na prawdziwe kury, lub jeśli sądzi, że niektóre z jego skryptów będą krążyły bez końca i nigdy nikt się z nimi nie zgłosi z żądaniem wymiany ich na rzeczywisty towar, może ulec pokusie wystawienia skryptów na większą ilość kurczaków, niż ich faktycznie posiada, przypuszczając, że zdąży na czas wyhodować ich tyle, na ile wystawił skrypty.

Pokusa zaczyna drążyć hodowcę kur.

Hodowca kur ma dużą rodzinę i na najbliższym jej zgromadzeniu chce wywrzeć duże wrażenie na swoich krewniakach wydając wystawne przyjęcie. Idzie więc na rynek, gdzie wypisuje skrypty na nie wyhodowane jeszcze kurczaki, pobierając w zamian dobra od innych kupców. Teraz sprawy mogą przybrać różny obrót. Hodowcy kur nic nie grozi, jeśli będzie w stanie stale zaspokajać żądania rych, którzy będą przychodzić z jego skryptami po kury. Może się również zdarzyć, co zresztą często ma miejsce, że nasycenie rynku jego skryptami na kurczaki będzie tak duże, że nikt już nie będzie chciał ich brać. W tej sytuacji musi zaoferować więcej kur za towary, tak aby ludzie w dalszym ciągu uważali, że to się im opłaci. Musi teraz wystawiać skrypty na dwie lub trzy kury za przedmioty, za które poprzednio wystawiał tylko jednokurowe skrypty. W miarę obrotu i przybywania tych skryptów ich wartość zaczyna maleć. Powstaje błędne koło: im więcej skryptów wystawia hodowca kur, tym bardziej tracą one na wartości, w wyniku czego musi oferować coraz więcej kur w zamian za towary, które chce otrzymać. Właśnie to zjawisko znane jest pod nazwą inflacji.

Teraz nadchodzi najgorsze.

W miarę wystawiania coraz większej ilości skryptów, coraz więcej ludzi zwraca je hodowcy żądając za nie kur. Hodowca szybko stwierdza, że jego prawdziwe bogactwo, którym są kury, gwałtownie znika, mimo iż tylko niewielka część skryptów wraca do niego z żądaniem zamiany na towar. Aby zachować swoje kury, musi zmniejszyć wartość swoich skryptów, co czyni, ogłaszając, że realna wartość jego skryptów wynosi teraz połowę tej, na którą opiewają. To posunięcie nazywa się dewaluacją. Ponieważ hodowcy kur trudno jest przyznać się do tego, że wystawił więcej skryptów, niż miał kur, będzie starał się ratować swoją reputację, kłamiąc na przykład, że gwałtowny pomór zniszczył połowę jego stada. Nawet jeśli ludzie mu uwierzą, nie zapobiegnie to utracie jego popularności. Wiara w jego skrypty zniknie i będzie musiał wrócić do bezpośredniej wymiany lub pozyskać skrypty kogoś innego, które pozwolą mu utrzymać się na rynku.

Jak więc widzimy papierowe banknoty lub pieniądze tkwią korzeniami w dobrach fizycznych i ich celem jest wyrażenie tego, że ich twórca posiada coś wartościowego do zaoferowania.

Przeciwieństwem banknotów są monety, które funkcjonują nieco inaczej. Metale, zawsze były uważane za coś wartościowego i z tego powodu ich kawałki stanowiły bardzo wygodne narzędzie handlu. Na kawałkach metali zaczęto tłoczyć różne wzory, w wyniku czego przeobraziły się one w monety. Czystość metalu użytego do ich produkcji gwarantował ten, który tłoczył na nich wzory. Wartość monet była początkowo określana ilością i czystością metalu w nich zawartego. Złoto było rzadkim i popularnym metalem, tak więc monety wykonane ze złota miały większą wartość i większą siłę nabywczą niż na przykład monety miedziane.

Metalowe monety stały się popularnym narzędziem wymiany, ponieważ były trwałe i można było kontrolować ich ilość. Stwarzały jednak pewne problemy. W rzeczywistości ludzie wymieniali kawałki metalu na inne dobra. Stworzyło to nienaturalne zainteresowanie metalami. Zbieranie monet oraz metali, z których były one produkowane, stało się obsesją wielu ludzi pochłaniającą cała ich energię, która mogła być wykorzystana ze znacznie większym pożytkiem w tworzeniu różnych dóbr i usług. System ten dawał również nieproporcjonalnie wielką siłę tym, którzy posiadali dużo metalowych monet, mimo iż inne produkty, takie jak na przykład żywność, były warte znacznie więcej. Osoba posiadająca metalowe monety mogła od razu otrzymać dowolne produkty lub usługi, natomiast rolnik musiał przejść przez pośredni stopień transakcji, wymieniając najpierw swoje produkty na monety i dopiero za nie dokonać zakupów.

Metale monetarne zlały się z pieniądzem papierowym w siedemnastym wieku tworząc pierwowzór naszego współczesnego systemu monetarnego. Tymi, którzy tego dokonali, byli rzekomo złotnicy. To oni posiadali zwykle najmocniejsze sejfy i kasy pancerne w mieście. Z tego powodu wielu ludzi oddawało im w depozyt swoje monety. Złotnicy wystawiali depozytariuszom pokwitowania, które zawierały przyrzeczenie wypłacenia na żądanie ich okaziciela takich ilości złota i srebra, jakie były w nich wymienione. Każde z takich pokwitowań było w rzeczywistości banknotem, który mógł być w obiegu dopóty, dopóki jego właściciel nie zwrócił się do złotnika z żądaniem jego wymiany na określoną ilość kruszcu.

Złotnicy dokonali ważnego odkrycia. W normalnych warunkach jedynie od 10 do 20 procent pokwitowań, które wystawili, wracało do nich z żądaniem wymiany na zdeponowane kruszce. Reszta krążyła wśród ludzi w charakterze pieniądza i to z dobrym skutkiem. Papier był łatwiejszy do noszenia od ciężkich monet i ludzie czuli się bezpieczniej będąc w posiadaniu pokwitowań zamiast faktycznego złota i srebra. Złotnicy szybko zdali sobie sprawę, że mogą wypożyczać zdeponowane metale na procent i w ten sposób zarabiać pieniądze jako pożyczkodawcy. Udzielając takich pożyczek, złotnicy przekonywali pożyczkobiorców, aby brali pożyczki w formie pokwitowań a nie rzeczywistego kruszcu. Pożyczkobiorca mógł następnie puścić w obieg otrzymane pokwitowanie posługując się nim jak pieniądzem. W ten sposób nasz hipotetyczny złotnik stworzył „pieniądze” (pokwitowania) o dwukrotnie wyższej wartości niż wartość kruszcu zdeponowanego w jego sejfie: pierwszą część tych pieniędzy (pokwitowań) otrzymał depozytariusz, a drugą pożyczkobiorca. Złotnik nie był właścicielem zgromadzonego w jego sejfie kruszcu, a mimo to w wyniku prostej czynności zapisania kawałka papieru doprowadził do stanu, w którym ktoś jest mu winien pieniądze równe wartości złota w jego sejfie. Złotnik może teraz kontynuować pisanie pokwitowań do punktu, w którym ich ilość powracająca do niego z żądaniem zamiany na kruszec nie przekracza rzeczywistej jego ilości zdeponowanej w jego sejfie. W typowych przypadkach złotnik wystawiał pokwitowania na wartość cztero- lub pięciokrotnie przekraczającą rzeczywistą wartość zdeponowanego u niego kruszcu.

Mimo iż powyższa operacja dawała duże zyski, nie była pozbawiona pewnych mankamentów. Jeśli do złotnika wracało zbyt dużo pokwitowań w celu wymiany na kruszec w zbyt krótkim czasie lub gdy dłużnicy złotnika ociągali się ze spłatą długów, wówczas następował krach. Zdolność kredytowa jego pokwitowań ulegała zniszczeniu. Jeśli jednak złotnik prowadził swoje operacje z ostrożnością, mógł się znacznie wzbogacić, nigdy nie wytwarzając nic wartościowego.

Nieuczciwość tego systemu jest oczywista. Jeśli na każdy worek zdeponowanego u złotnika złota, ludzie byli mu winni równowartość czterech worków, to ktoś musiał na tym tracić. Wraz ze wzrostem ogólnego długu należnego złotnikowi, coraz więcej prawdziwych dóbr i zasobów stawało się jego własnością. Nigdy nie wytwarzając żadnych dóbr materialnych i żądając coraz większego w nich udziału poprzez swoje papierowe pokwitowania, złotnik stawał się ekonomicznym pasożytem. Wynikiem takiego postępowania było bogacenie się ostrożnych, przeobrażonych w bankierów, złotników kosztem ubożenia pozostałych członków społeczeństwa. Zubożenie to przejawiało się w postaci znacznego ograniczenia potrzeb lub koniecznością zwiększenia wysiłku niezbędnego do zgromadzenia środków potrzebnych do zapłacenia długu zaciągniętego u bankiera. Jeśli złotnik nie był wystarczająco ostrożny i jego monetarna bańka mydlana pękała, ludzie z nim związani cierpieli z powodu destabilizacji spowodowanej przez upadek jego banku oraz spadku wartości jego pokwitowań, które wciąż znajdowały się w obiegu.

Tak wyglądały narodziny współczesnej bankowości. Wielu ludzi sądzi, że jest to system z gruntu nieuczciwy. I mają rację, bowiem system ten wywołuje społeczną i ekonomiczną destabilizację. Mimo to wszystkie główne światowe współczesne systemy monetarne i bankowe działają w oparciu o wariacje bardzo bliskie systemowi, który właśnie opisałem.

W siedemnastym wieku włoski dom bankowy Medyceuszy zaproponował, aby złoto stanowiło ekwiwalent wszelkich walut papierowych. Złoto było reklamowane jako doskonała podstawa papierowego pieniądza ze względu na jego rzadkość i zapotrzebowanie. Taki był początek „standardu złota”, w którym wartość wszelkich dóbr i usług była odniesiona do wartości złota (czasami srebra). Standard złota był na pewno doskonałym pomysłem dla tych, którzy posiadali go dużo, lecz jednocześnie wykreował sztuczną zależność od towaru, który nie jest tak samo użyteczny jak inne. Oparcie całego systemu monetarnego na wartości jednego towaru jest lepsze niż oparcie go na niczym. Nawet w warunkach istnienia standardu złota wartość nominalna papierowego pieniądza znacznie przekraczała wartość stojącego za nim złota, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest uzależnienie ilości pieniędzy od wartości ogólnego produktu całego narodu, dzięki czemu stają się one dokładnym jej odzwierciedleniem.

Gdy już ustanowiono standard złota, zaczęto uważać papierowy pieniądz za „tak samo dobry, jak złoto”, ponieważ można go było wymienić na prawdziwe złoto. Wywołało to fałszywe poczucie bezpieczeństwa. W miarę przybywania na rynku opartego na złocie pieniądza jego wartość stopniowo spadała, wywołując w konsekwencji stałą inflacje. Właściciele złota i bankierzy musieli puszczać w obieg stałą ilość banknotów, ponieważ był to skuteczny sposób na osiąganie zysków. Dopóki bankierzy działali z ostrożnością, dopóty wiara ludzi w wartość pieniądza nie ulegała zachwianiu i jego twórcy mogli wyprzedzać nieuniknioną inflację i cieszyć się ogromnymi zyskami z tego procederu. Jeśli jednak drukowali za dużo pieniędzy i zbyt wiele ich wracało do nich, mogli w skrajnym przypadku ratować swoje złoto dewaluując wartość swojego pieniądza. W ten sposób łatwo ulegające inflacji papierowe pieniądze, nawet przy ustanowionym standardzie złota, były źródłem bogactwa i siły tych, którzy je tworzyli. System ten zrodził ogromne zadłużenie, ponieważ większość „stworzonych z niczego” pieniędzy puszczona została w obieg w charakterze pożyczek, które należało zwrócić bankierom. Jeśli ludzie nie pożyczali od banków, to bardzo mało nowego pieniądza wchodziło na rynek i następował zastój ekonomiczny.

Ten sposób tworzenia pieniądza zniszczył oczywiście prawdziwy cel jego wprowadzenia, którym była reprezentacja wartości rzeczywiście istniejących dóbr handlowych. Podlegający inflacji pieniądz umożliwia niewielkiej grupie ludzi gromadzenie w swoim ręku prawdziwych bogactw, którymi są wartościowe dobra i usługi wytwarzane przez innych ludzi, poprzez zwyczajne drukowanie papieru i stopniowe obniżanie jego wartości przy pomocy inflacji. Prowadzi to do tego, że pieniądze same w sobie stają się towarem, którym można manipulować w swoisty sposób, najczęściej ze szkodą dla procesu produkcji i wymiany. W początkowych założeniach pieniądz miał wspomagać system, a nie dominować nad nim i kontrolować go.

Opisany wyżej inflacyjny papierowy pieniądz stał się nową „wiedzą” wprowadzoną przez rewolucjonistów spod znaku Bractwa. Najwcześniejsza wersja tego systemu została wprowadzona w Holandii w roku 1609, kiedy to Holendrzy i Hiszpanie zawarli rozejm kończący Wojnę Osiemdziesięcioletnią. W wyniku rozejmu utworzono niepodległą Republikę Holenderską i jeszcze w tym samym roku założono oficjalnie Bank Amsterdamski.

Będąc prywatną własnością rozwinął on działalność opartą na wyżej opisanym systemie inflacyjnego pieniądza papierowego. Kierowała nim grupa finansistów, którzy połączyli swoje zasoby metali szlachetnych w celu stworzenia podstawowych aktywów banku. Na mocy wcześniej zawartego porozumienia z holenderskim rządem bank ten pomógł siłom holenderskim w zakończeniu wojny z Hiszpanią poprzez puszczenie w obieg czterokrotnie większej ilości pieniędzy niż wartość jego podstawowych aktywów. Dzięki tym „skredytowanym w 3/4 niczym” pieniądzom holenderskie magistraty mogły finansować konflikt. W tym miejscu ujawnia się główny cel utworzenia inflacyjnego pieniądza papierowego, którym jest umożliwienie narodom prowadzenia wojen i ich przedłużania. Ponadto utrudnia on ludziom wysiłki związane z utrzymaniem własnej egzystencji w warunkach nowoczesnej ekonomii z powodu masowego zadłużenia i pasożytniczego przejmowania dóbr wywoływanego przez ten system. Co więcej, stała inflacja zmniejsza wartość pieniędzy znajdujących się w posiadaniu ludzi, dzięki czemu wartość zgromadzonych przez nich dóbr stopniowo maleje. Dzięki systemowi papierowego pieniądza cele Nadzorców wyrażone w opowieściach o Raju i Wieży Babel zostały znacznie rozszerzone.

Sukces Banku Amsterdamskiego zachęcił inne narody do utworzenia podobnych instytucji. Najbardziej znaczącą z nich stał się założony w roku 1694 Bank Anglii. Bank Anglii ustanowił wzorzec centralnych banków, który trwa do dziś. Uczynił on to poprzez udoskonalenie holenderskiego systemu inflacyjnego pieniądza papierowego. System Banku Anglii był konsekwentnie powielany przez inne narody, często w wyniku rewolucji kierowanych przez ważnych członków sieci Bractwa. Światowa reformacja ogłoszona w Fama Fraternitis była już dobrze zaawansowana pod koniec XVII wieku, a „nowy pieniądz”, jak się później przekonamy, był znaczącym elementem tego postępu.