William Bramley - Bogowie Edenu
Nr 6
BUDOWNICZOWIE PIRAMID
Piramidy egipskie są najbardziej kontrowersyjnym reliktem czasów
starożytnych. Pozostałości co najmniej 70-80 tych konstrukcji
rozrzucone wzdłuż terenów nad górnym Nilem są niemym wspomnieniem
cywilizacji, która była kiedyś bardzo potężna.
Największą i najsłynniejszą jest Piramida Cheopsa (Wielka Piramida).
Wznosi się ona pośród wielu innych na płaskowyżu w Gizie w Egipcie. Jej
rozmiary są imponujące. Wznosi się na wysokość prawie 150 metrów i
zajmuje swoją podstawą około 53.000 metrów kwadratowych. Zbudowana jest
z bloków kamiennych, z których każdy waży średnio około 2,5 tony - jej
waga całkowita oceniana jest na 5.273.834 ton.
To, co ją wyróżnia i czyni jednym z „siedmiu cudów świata” to
precyzja jej konstrukcji. Użyte do jej budowy bloki kamienne wycięto z
taką dokładnością, że nie sposób w wielu miejscach wsunąć między nie
kartkę papieru. Ta precyzja połączona z ogromem jej rozmiarów pozwala
zrozumieć, dlaczego przetrwała tak długo i w tak dobrym stanie. Po
prostu została zbudowana, aby trwać.
Cel jej powstania jest największą zagadką. Większość piramid uważa
się za grobowce. Historia mówi, że Piramida Cheopsa została zbudowana
również do innych celów. Na przykład niektóre z jej wewnętrznych komór
były używane do odprawiania mistycznych i religijnych obrzędów. Poza
tym można by znaleźć dla niej jeszcze jedno, trzecie, bardziej
praktyczne zastosowanie.
Otóż może być ona doskonałym punktem orientacyjnym do nawigacji dla pojazdów latających.
Cztery krawędzie
boczne Wielkiej Piramidy dokładnie wskazują cztery
strony świata: północ, południe, wschód i zachód. Kierunek krawędzi
jest tak precyzyjnie dobrany, że największe odchylenie, występujące po
stronie wschodniej, wynosi zaledwie 1/12 stopnia. W dodatku Wielka
Piramida została usytuowana w odległości niespełna pięciu mil (8 km) na
południe od trzydziestego północnego równoleżnika, dzięki czemu może
służyć jako punkt orientacyjny przy podziale całej planety na
przestrzenne trzydziesto-, sześćdziesięcio- i
dziewięćdziesięciostopniowe sektory posiadające jako punkty odniesienia
biegun północny, południowy, równik i środek Ziemi. Ta właściwość
Wielkiej Piramidy może mieć szczególne znaczenie, ponieważ jest ona
umieszczona w centrum mas lądowych Ziemi. Znając rozmiary Ziemi i
metody obliczania przebytej odległości można prowadzić bardzo dokładną
nawigację, zwłaszcza powietrzną, od Wielkiej Piramidy do dowolnego
punktu naszej planety przy zastosowaniu wyżej wspomnianych
trzydziesto-, sześćdziesięcio- lub dziewięćdziesięciostopniowych
sektorów oraz kierunków stron świata wskazywanych przez krawędzie
boczne piramidy. Jedynym odchyleniem, jakie wystąpi, będzie to, które
wynika z faktu, że Ziemia nie jest idealną kulą, lecz lekko spłaszczoną
na biegunach i wydłużoną w płaszczyźnie równika elipsoidą. Jednakże owo
odchylenie będzie bardzo niewielkie i maksymalnie może wynieść 43
kilometry (0,0003367 lub 1/298), i może być łatwo skompensowane.
Interesujące jest to, że tuż po wybudowaniu Wielka Piramida była
wyjątkowo cennym punktem nawigacyjnym, gdyż cała była pokryta
wykładziną z białego wapienia. Wapienne bloki ukształtowano z taką
precyzją, że z daleka wyglądała, jak gdyby była wycięta z jednego
kawałka białej skały. Wapień odbijał promienie słoneczne, co
powodowało, że była widoczna z dużej odległości.
Wyjątkowe własności piramid z Gizy nasuwają interesujące pytania
odnoszące się do tych monumentów. Jeśli mogą one tak dobrze służyć jako
punkty nawigacyjne, to czy nie zostały przynajmniej częściowo zbudowane
w tym celu? A jeśli tak, to kto mógł ich używać 2.000 lat p.n.e.? Być
może klucz do tej zagadki znajduje się na Księżycu.
22 listopada 1966 roku Washington Post zamieścił na pierwszej
stronie nagłówek brzmiący „Sześć tajemniczych cieni przypominających
posągi sfotografowanych na powierzchni Księżyca przez Orbitera”.
Historia opisana w zamieszczonym pod nim artykule, podjęta również
przez Los Angeles Times, dotyczy fotografii Księżyca wykonanej
dwa dni wcześniej przez naszą sondę kosmiczną „Orbiter-2”, w chwili gdy
przelatywała ona na wysokości 30-50 kilometrów nad powierzchnią
Księżyca. Na fotografii widać sześć cieni iglic ustawionych w
geometryczną figurę wewnątrz niewielkiej części Morza Spokoju.
Zwężający się kształt cieni wskazuje, że obiekty, które je rzucają,
mają kształt stożka lub piramidy. Mimo iż oficjalne oświadczenie NASA
nie zawierało nic nadzwyczajnego na temat tego zdjęcia, zdaniem innych
ludzi było ono niezwykłe i godne uwagi. Dr William Blair z Instytutu
Biotechnologii Boeinga stwierdził:
Gdyby te szpikulce [stożkokształtne iglice] powstały w wyniku
jakiegoś geofizycznego procesu, należałoby raczej spodziewać się ich
rozmieszczenia w przypadkowych miejscach. W tym przypadku ich wzajemne
usytuowanie prędzej tworzyłoby trójkąty różnoboczne, a nie taki układ,
jaki tu mamy, przypominający układ osi X, Y, Z, skierowanych do siebie
pod kątem prostym - sześć trójkątów równoramiennych i dwie osie, z
których każda składa się z trzech punktów.
Radziecki inżynier kosmiczny Aleksander Abramow w magazynie Argosy
idzie nawet dalej w swoich wnioskach, stwierdzając:
Usytuowanie tych obiektów księżycowych przypomina rozmieszczenie
egipskich piramid wybudowanych przez faraonów Cheopsa, Chefrena i
Menkaurę w Gizie koło Kairu. Środki iglic tego księżycowego „abaka”
[układu piramid] są umieszczone dokładnie w tym samym porządku co
wierzchołki trzech wielkich piramid.
Podsumowując, doktorzy W. Blair i A. Abramow nie pomylili się
zbytnio. Jak się wydaje, niektóre z ziemskich piramid mogą być
elementem systemu znaków, który rozciąga się na więcej niż jedną
planetę naszego układu słonecznego.
Możliwe jest, że obiekty na Księżycu okażą się formacjami skalnymi.
Dostępne nam fotografie nie są wystarczające do rozstrzygnięcia, czy są
one sztucznego pochodzenia. Jeśli tak jest, to ze zdjęć wyraźnie
wynika, że uległy one znacznej erozji i jedynie obejrzenie ich z bliska
w trakcie przyszłych wypraw na Księżyc może rozwiać wszelkie
wątpliwości. Obiekty te z całą pewnością zasługują na dokładniejsze
zbadanie, jako że Księżyc, a zwłaszcza Morze Spokoju, jest miejscem
manifestacji zjawiska UFO od stuleci.
Nawet jeśli księżycowe obiekty okażą się formacjami naturalnymi, nie
zmieni to sztucznego pochodzenia ziemskich piramid. Fakt ten uświadamia
nam, że powinniśmy skupić uwagę na egipskich piramidach. Komu zatem
wznosili te gigantyczne budowle starożytni Egipcjanie?
Podobnie jak mieszkańcy starożytnej Mezopotamii starożytni
Egipcjanie twierdzili, że żyją pod rządami podobnych do ludzi
pozaziemskich „bogów”. Egipcjanie pisali, że ich „bogowie” podróżowali
do nieba w latających „łodziach”. (Łodzie te zostały później
zmitologizowane w celu wyjaśnienia ruchu słońca). Bogowie
wczesnoegipskiego okresu byli stworzeniami z krwi i kości, i posiadali
identyczne jak ludzie potrzeby w zakresie pożywienia i schronienia.
Budowano im prawdziwe domy. Pracowali w nich ludzie-służący, którzy
później stali się pierwszymi egipskimi kapłanami. Zgodnie z wersją
sławnego historyka Jamesa H. Breasteda pierwsi służący „bogów” byli
osobami świeckimi wykonującymi swoje obowiązki bez jakiegokolwiek
ceremoniału i rytuałów. Ich praca polegała na zaopatrywaniu „bogów” w
„...takie rzeczy, które również dla zamożnego i mającego wysoką pozycję
społeczną Egipcjanina były w tamtych czasach, zarówno artykułami
pierwszej potrzeby, jak i przedmiotami luksusowymi: dostatek żywności i
napojów, dobre szaty, muzyka i tańce”.
Wielu ludzi łączy wczesnoegipską religię z kultem zwierząt.
Oddawanie czci tego rodzaju nie było znane w okresie wczesnoegipskiej
cywilizacji. J.H. Breasted powiada:
...na przykład jastrząb był zwierzęciem poświęconym bogowi słońca i
jako taki miał za życia miejsce w świątyni, gdzie był karmiony i dobrze
traktowany, podobnie jak traktuje się swojego ulubieńca, lecz nie był
czczony ani nie był obiektem rytuałów, jak miało to miejsce później.
Staroegipskie teksty podają wiele wskazówek mówiących, kto mógł
wykorzystywać system starych znaków umożliwiających nawigację pośród
różnych planet naszego systemu słonecznego. Tym kimś było społeczeństwo
Nadzorców. Pierwszą piramidę egipską zbudował Imhotep, minister
egipskiego króla Dżesera. Uważano, że Imhotep był synem najważniejszego
nadzorczego „boga” Egiptu tamtych czasów. Egipskie podania spisane po
śmierci Imhotepa dodają, że projekt konstrukcji piramidy otrzymał on w
planach, „które zstąpiły ku niemu z niebios na północ od Memfis [miasto
w starożytnym Egipcie]”. To właśnie opierając się na podanych przezeń
zasadach zbudowano wiele pokoleń później Wielką Piramidę w Gizie. W
Okresie Piramid, który zaczął się około roku 2760 p.n.e., kult
podobnych do ludzi „bogów” osiągnął swoje apogeum. Istniało wówczas
ponad 2000 bogów. To dla nich Egipcjanie zbudowali swoje najważniejsze
piramidy. Późniejsze piramidy znacznie odbiegają od nich poziomem i są
uważane za ich marne imitacje.
Niektórzy teoretycy uważają, że „starożytni astronauci”
wykorzystywali technologię kosmiczną w budowie piramid w Gizie. Ta
hipoteza nie jest ani pewna, ani konieczna do podtrzymania teorii
„starożytnych astronautów”. Staroegipskie zapisy podkreślają, że to
ludzie stanowili główne źródło pracy fizycznej koniecznej do budowy
piramid Ten pogląd jest zgodny ze źródłami mezopotamskimi głoszącymi,
że Homo sapiens został stworzony jako siła robocza do wykonywania prac
zlecanych i kierowanych przez „bogów”-Nadzorców.
Trudno się więc dziwić, że faraoni i kapłani, którzy działali w
imieniu „bogów”, bywali bardzo niepopularni wśród Egipcjan. Po okresie
„Starego Królestwa” (2685-2180 p.n.e.) nastąpiło osłabienie państwa i
fale zamieszek. Wzburzeni Egipcjanie włamali się nawet do Wielkiej
Piramidy Cheopsa. Historyk Ahmed Fakhry stwierdza:
Egipcjanie tak znienawidzili budowniczych piramid, że poważyli
się wtargnąć do wielkich grobowców i zniszczyć mumie królów.
Tak silna nienawiść nie powinna nas dziwić. Aby zbudować piramidy,
egipskie społeczeństwo poddawane było ostrym represjom, których celem
było wydobycie z ludzi jak największej wydajności, dorównującej
maszynom. Okupanci zaostrzyli sposób rządzenia do tego stopnia, że było
bardzo trudno zmienić zawód. Osoby świeckie nie usługiwały już „bogom”.
W ich miejsce stworzono zamkniętą kastę kapłanów. Osobiste szczęście i
indywidualne osiągnięcia zostały poświęcone zwiększeniu wydajności
pracy. W Egipcie nastał okres feudalizmu.
W czasie gdy faraoni zajęci byli zamienianiem w niewolników własnych
współbraci, „bogowie” robili z nich głupców. Uważany za syna „boga”
Ptaha Imhotep ustanowił tytuł „Boga-Króla”. Zyskał on niewielkie
uznanie wśród większości Egipcjan. Faraonów przekonano, że stając się
„Bogami-Królami” zostali wyniesieni ponad utrudzoną ludzką tłuszczę.
Nauczano ich, że jeśli będą współpracować w realizacji planów
Nadzorców, to unikną ludzkiego przeznaczenia i dołączą do „bogów” w
niebie.
Była w tym jednak pewna pułapka.
Faraoni mogli opuścić Ziemie dopiero po śmierci! Wpojono im
idiotyczny pogląd, że jeśli ich ciała zostaną należycie zakonserwowane,
będą wskrzeszone i będą mogli dołączyć do boskich Nadzorców w niebie.
Niektórzy faraoni, jak na przykład Cheops, zakopywali w pobliżu swoich
grobowców wielkie drewniane łodzie. Część uczonych twierdzi, że faraoni
wierzyli, iż będą one („słoneczne barki”) magicznie ekshumowane i
wyposażane w moc, która umożliwi im latanie. Sądzili, że polecą nimi do
siedziby „bogów” w niebie,
Wprawdzie egipskie metody konserwowania zmarłych były całkiem
niezłe, lecz nie zmienia to faktu, że umysły faraonów były wypełnione
urojeniami. Drewniane „słoneczne barki” nigdy nie wzleciały w niebo.
Niewiele, jeśli w ogóle jakiekolwiek, ze zmumifikowanych ciał
„Bogów-Królów” dotarło do nieba. Zamiast tego wiele z nich stało się
makabrycznym muzeum kuriozów służącym uciesze gawiedzi, czego faraoni
tak usilnie starali się uniknąć. Inne mumie spotkał jeszcze gorszy los:
zostały zmielone i użyte jaka jeden ze składników lekarstw.
Sproszkowane mumie stosowano również jako dodatek do farb, głównie ze
względu na wprowadzone do nich w procesie mumifikacji konserwanty.
Zagadką jest, dlaczego faraoni wierzyli w okrutny żart, jaki im
zrobiono. Niektórzy historycy sugerują, że mumifikacja była próbą
naśladowania cyklu życiowego motyli. Inni twierdzą, że faraoni pragnęli
zachować swoje dobra i pozycję w następnych wcieleniach i dlatego
pragnęli zmartwychwstać w tych samych ciałach. Jeden z pisarzy
zajmujących się zjawiskiem UFO sugeruje, że starali się oni naśladować
proces konserwacji ciał podpatrzony u zaawansowanych technologicznie
egipskich „bogów”. Staroegipskie źródła ujawniają jednak bardziej
przekonywający powód, dla którego faraoni mumifikowali swoje ciała -
dotyczył on wiedzy spirytystycznej.
Starożytni Egipcjanie wierzyli, że „dusza” lub „ja” jest zupełnie
oddzielną od „osoby” (fizycznego ciała) formą bytu. Nazywali ją „ka”.
Uważali, że to „ka”, a nie ciało fizyczne, jest właściwą istotą oraz że
ciało pozbawione „ka” nie posiada ani osobowości, ani inteligencji.
Egipcjanom wmówiono jednak, że duchowa część „ka” pozostaje po śmierci
w zależności od części „ka” utrzymującej kontakt z ciałem fizycznym.
Historyk A. Fakhry twierdzi:
Egipcjanin pragnął, aby jego Ka potrafiło po śmierci rozpoznać swoje
ciało i zjednoczyć się z nim. Z tego właśnie powodu uważał, że
zachowanie ciała jest bardzo ważne. Dlatego Egipcjanie mumifikowali
zwłoki i byli specjalistami w ich balsamowaniu.
Faraoni posunęli się nawet o krok dalej. A. Fakhry powiada:
Egipcjanie wykonywali również figurki i umieszczali je w grobowcach
i świątyniach jako substytut ciała, w przypadku gdyby uległo ono
zniszczeniu.
Powyższe praktyki utrudniały zrozumienie spraw ducha. Sprawiły, że
ludzie błędnie stawiali znak równości pomiędzy jednością ducha a jego
związkiem z ludzkim ciałem (lub jego substytutami). Nauki te zachęcały
ludzi do akceptacji zamiarów Nadzorców pragnących na stałe związać byty
duchowe z ciałami Homo sapiens. Silne dążenie ludzi do jedności ducha
oraz nieśmiertelności zostało zepchnięte w kierunku obsesyjnego
zachowania ciała. To podejście było początkiem narodzin filozofii
materializmu. Materializm według jednej z jego definicji jest to
wyłączne zajmowanie się sprawami materialnymi oraz negacja etycznych i
duchowych aspektów życia. Powyższa definicja często prowadzi do jeszcze
innej, która mówi, że materializm jest wiarą głoszącą, że wszystko,
łącznie z myślami i emocjami, można wyjaśnić za pomocą ruchów i zmian
zachodzących w fizycznej materii. Mimo iż Egipcjanie nie wyznawali tego
skrajnego poglądu jako swojej filozofii życia, to jednak znacznie
pomogli światu w posunięciu się o krok w tym właśnie kierunku.
Degenerację wiedzy duchowej w Egipcie spowodowało skorumpowanie
Bractwa Węża, którego członkami byli zarówno faraonowie, jak i kapłani.
Jak już wcześniej wspomniałem, po pokonaniu tysiące lat temu Bractwa
przez Nadzorców, istniało ono w dalszym ciągu i odgrywało dominującą
rolę w życiu ludzkiej społeczności, lecz już jako narzędzie represji w
rękach zwycięzców. Aby zrozumieć, w jaki sposób organizacja ta
rozpoczęła proces zniekształcania duchowych prawd i podnoszenia
znaczenia teologicznej irracjonalności, musimy przyjrzeć się najpierw
pierwotnym opracowaniom Bractwa i jego metodom nauczania.
Prawdziwe Bractwo Węża zaangażowało się w pragmatyczny program
kształcenia duchowego. Podejście tej organizacji było naukowe, a nie
mistyczne bądź ceremonialne. Duch był przedmiotem badań naukowych.
Wydaje się, że Bractwo posiadało dokładną wiedzę o duszy, lecz nie
zdążyło przed swoją klęską opracować pełnego zbioru reguł wiodących do
jej wyzwolenia.
Nauki Bractwa były pomyślane jako szereg zdobywanych krok po kroku
umiejętności. Od adepta wymagano starannego opanowania wiadomości na
danym etapie nauczania, zanim pozwolono mu przejść do następnego.
Wszyscy uczniowie składali przysięgę dochowania tajemnicy, w której
zobowiązywali się do nieujawniania nabytych wiadomości nikomu, kto nie
osiągnął odpowiedniego etapu wiedzy. Ta metoda nauczania została
stworzona, aby zapobiec podejmowaniu zbyt trudnych zadań duchowych
przez nie przygotowanych do tego adeptów bądź przytłoczeniu ich zbyt
zaawansowaną wiedzą. Działo się to na podobnej zasadzie, na jakiej
nauczyciel nauki jazdy samochodem nie zabiera ucznia na niebezpieczne
górskie drogi, dopóki nie nabierze pewności, że jest on gotowy do
podjęcia tego zadania, dopóki nie nabierze on odpowiedniej wprawy w
jeździe po łatwiejszych drogach.
Dawkowanie wiedzy duchowej w ten sposób jest efektywne, dopóki
wszystkie jej poziomy są bez ograniczeń dostępne każdemu uczniowi. Gdy
zostają wprowadzone arbitralne lub zniechęcające nakazy dotyczące tego,
kto może mieć do niej dostęp, ograniczenia poprzez zaostrzenie
regulaminów przyjęć, elitarność lub umieszczenie w warunkach przyjęcia
wręcz niemożliwych do spełnienia wymogów, wówczas system zdobywanych
krok po kroku poziomów wiedzy tajemnej zmienia się z narzędzia
nauczania w instrument duchowych represji. Właśnie taka zmiana dotknęła
Bractwo.
W starożytnym Egipcie nauki Bractwa przekazywano w instytucjach
znanych pod nazwa. „Szkół Tajemnic”. Udostępniały one faraonom i
kapłanom większość posiadanej wiedzy naukowej, moralnej i duchowej.
Zdaniem doktora H. Spencera Lewisa założyciela Zakonu Różokrzyżowców z
kapitułą w San Jose w Kalifornii
[1], pierwszą, świątynię przeznaczoną
do użytku przez Szkoły Tajemnic wzniósł Cheops. W obrębie jej murów
wiedza duchowa ulegała degradacji, w rezultacie której faraoni zaczęli
mumifikować swoje ciała i grzebać drewniane łodzie. Według
staroegipskiego podania wiedzę tę wykoślawił „wielki nauczyciel”
imieniem Ra, ważny „bóg”-Nadzorca.
Szkoły tajemnic nie tylko wypaczyły wiedzę duchową, ale również
znacznie ograniczyły dostęp ogółu ludzi do ocalałych prawd
teologicznych. Przyjmowano do nich tylko faraonów i kapłanów.
Wstępujący przysięgali, że nigdy nie zdradzą komukolwiek „wiedzy
tajemnej”, której ich uczono. Adeptom groziły okrutne kary w przypadku
złamania przyrzeczenia. Restrykcje te wprowadzono, aby zapobiec
niewłaściwemu użyciu wiedzy tajemnej przez tych, którzy mogliby
doprowadzić do jej degradacji lub uczynić za jej pomocą komuś krzywdę.
Powyższe powody rzeczywiście uzasadniają korzystanie z zabezpieczeń,
jednakże restrykcje stosowane przez Szkoły Tajemnic wykroczyły daleko
poza chronione granice. Dostępu do wiedzy tajemnej pozbawiono różne
grupy społeczne i zawodowe. Olbrzymia większość ludzi nie miała
najmniejszych szans na dostanie się do Szkół, przeto ich dostęp do
jakichkolwiek pozostałości prawdziwej wiedzy duchowej był bardzo
ograniczony. Biblijny „pałający miecz” zamykający dostęp do „drzewa
wiedzy” został umieszczony na swoim miejscu przez tych, którzy
prowadzili Szkoły Tajemnic.
Sposób działania Szkół dodatkowo przyspieszył proces zanikania
wiedzy duchowej. Tym katalizatorem był zakaz robienia notatek. Adepci
musieli zapamiętywać przekazywane im informacje. Nie ma szybszego
sposobu na utratę wiedzy niż zakaz jej zapisywania. Bez względu na to,
jak uczciwi i wyćwiczeni byliby słuchacze, ustny przekaz zawsze będzie
prowadził do zniekształcania koncepcji, których się naucza. Wystarczy
dodać tu i ówdzie jakieś słowo, w innym miejscu jakieś pominąć, a
semantyczna precyzja, która jest bezwzględnie konieczna do głoszenia
prawd naukowych, zniknie bezpowrotnie. Tak wygląda jedna z metod, przy
pomocy której funkcjonalna wiedza bardzo szybko przekształca się w
niestrawny przesąd.
Wraz z upływem czasu Bractwo stosowało coraz to nowsze ograniczenia
doprowadzając do wykluczenia zeń większości egipskich kapłanów. Działo
się to głównie za panowania króla Totmesa III, który nastał około 1.200
lat po Cheopsie. Totmes III znany jest przede wszystkim z podbojów,
które powiększyły imperium egipskie do jego największych rozmiarów.
Według H.S. Lewisa faraon ten zakończył przekształcanie Bractwa w
całkowicie zamknięty zakon. Ustanowił zasady i prawa, które są
prawdopodobnie stosowane w niektórych organizacjach Bractwa do dzisiaj.
Zmiany w Bractwie następowały w dalszym ciągu. Niecałe sto lat po
Totmesie III faraon Echnaton (Amenhotep IV) spędził ostatni rok swojego
krótkiego dwudziestoośmioletniego życia na przekształcaniu nauk Bractwa
w mistyczne symbole. Znaki stworzone przez Echnatona zostały rozmyślnie
skonstruowane w taki sposób, aby były niezrozumiałe dla wszystkich, z
wyjątkiem członków Bractwa, których nauczono rozumieć ich tajemne
znaczenie. Stworzony przez tę organizację ów nowy system wizualnych
obrazów miał być uniwersalnym „językiem” duchowego oświecenia
przewyższającym możliwości ludzkich języków oraz zapobiegającym
niewłaściwemu stosowaniu wiedzy. Faktyczną intencją twórcy tego systemu
było stworzenie tajemnego kodu uniemożliwiającego dostęp do wiedzy
duchowej wszystkim oprócz członków Bractwa. Przetworzenie duchowych
informacji na dziwaczne i niezrozumiałe symbole sprawiło, że duża ilość
uczciwych ludzi poszukujących prawd duchowych - które mogą i powinny
być wyrażane w zrozumiałym dla wszystkich potocznym języku - próbowała
odszyfrować te zwodnicze symbole.
Mimo szczerych zamierzeń Echnatona transformacja wiedzy duchowej na
system niejasnych symboli wpływała destrukcyjnie na ludzkie
społeczeństwo. Członkowie Bractwa rozprzestrzenili po całym świecie ten
symboliczny „język” i dlatego wiedza duchowa jest mylnie identyfikowana
z wszelkimi dziwacznymi znakami i tajemniczością. To pomieszanie
znaczeń jest tak silne, że do chwili obecnej wszelkie badania nad duszą
i zjawiskami duchowymi są zaliczane do tak „niegodnych” kategorii jak
okultyzm, spirytyzm czy magia. Działania zmierzające do utrzymania
wiedzy duchowej poza zasięgiem „profanów” niemal kompletnie zniszczyły
jej wiarygodność i użyteczność. Symbolizm Bractwa to kolejny składnik
biblijnego „pałającego miecza”, który blokował dostęp ludzkości do
wiedzy duchowej, po której pozostało jedynie rozczarowanie, ignorancja
i przesądy, które w znacznym stopniu charakteryzują jej stan we
współczesnych czasach.
Pod przywództwem Echnatona dokonano kolejnego kroku w rozwoju
Bractwa. Wprawdzie młody władca był słabym przywódcą politycznym, to
jednak zyskał wieczną chwałę za doprowadzenie do zwycięstwa idei
monoteizmu, czyli panowania „jedynego” Boga. Monoteizm był podstawą
nauk Bractwa i wielu uczonych uważa Echnatona za pierwszą historyczną
postać szeroko głoszącą jego zasady.
Aby umocnić nowe Bractwo, Echnaton przeniósł stolicę Egiptu do
miasta Tell el Amarna. Tam tez ulokował główną świątynię Bractwa. Po
powrocie egipskiej stolicy na swoje dawne miejsce Bractwo pozostało w
Tell el Amarna. Sygnalizuje to ważny rozłam, jaki powstał pomiędzy
klasą egipskich kapłanów, którzy przeciwstawiali się echnatońskiemu
monoteizmowi, a bardzo hermetycznym Bractwem, które nie tolerowało już
w swoich szeregach większości duchowieństwa.
Imperium egipskie ostatecznie upadło i znikło. Bractwu Węża powiodło
się jednak znacznie lepiej. Nie tylko ocalało, ale nawet szeroko
rozprzestrzeniło się poprzez wysyłane poza Egipt misje, które zakładały
jego filie i przyczółki w całym cywilizowanym świecie. Jego emisariusze
szeroko rozpowszechnili religię nowego, „jedynego” Boga i uczynili ją w
końcu dominującą teologiczną doktryną świata.
Wprowadzając w życie doktrynę „jedynego Boga” Bractwo stworzyło
wiele symboli i regaliów nadal używanych przez niektóre czołowe religie
świata. Na przykład świątynia w Tell el Amarna została zbudowana w
kształcie krzyża - symbolu, który później zaadoptowała najsłynniejsza
odrośl Bractwa: Chrześcijaństwo. Niektórzy egipscy wtajemniczeni nosili
takie same szaty z „powrozem lędźwiowym” i nakryciem głowy, jak
późniejsi chrześcijańscy zakonnicy. Naczelny kapłan egipskiej świątyni
zakładał tego samego typu szatę o szerokich rękawach, jakiej do dziś
używają klerycy i członkowie chórów kościelnych. Wygalał on również na
czubku głowy małą okrągłą tonsurę, który to zwyczaj przejęli następnie
chrześcijańscy zakonnicy.
Wielu współczesnych teologów uważa narodziny monoteizmu za
przełomowy moment w historii religii. Oddawanie czci duchowemu „Bogu
Jedynemu” jest rzeczywiście postępem w stosunku do hołdów oddawanych
kamiennym posągom i cielskom pokracznych zwierząt. Niestety, monoteizm
Bractwa nie był powrotem do pierwotnych wzorców, ale jeszcze jednym
krzywym zwierciadłem zniekształcającym resztki tego, co się ostało z
prawdziwej wiedzy duchowej.
Z tego, co nam wiadomo na temat natury bytu duchowego, wynika, że u
podstaw definicji „Istoty Najwyższej” leżą dwa fałszywe poglądy
głoszone przez Bractwo.
Po pierwsze monoteizm Bractwa obejmujący Judaizm, Chrześcijaństwo i
Islam naucza, że „Istota Najwyższa” jest stwórcą fizycznego
wszechświata i zamieszkujących go fizycznych form życia. W kolejnym
rozdziale rozważę prawdopodobieństwo tego, że byty duchowe zostały
zrodzone z jakiejś „Wyższej Istoty”, a fizyczne nie. Jeśli nasz świat
jest produktem działalności ducha, jak nauczają niektóre religie, to
wszystkie pojedyncze „byty duchowe” zasiedlające wszechświat są
odpowiedzialne za jego kreację i uwiecznianie. Taki model „Istoty
Najwyższej” rozciągałby się daleko poza kreację pojedynczego
wszechświata.
Po drugie, Istota Najwyższa bywa zazwyczaj portretowana jak byt
duchowy o praktycznie nieograniczonych możliwościach umysłowych,
twórczych i innych. Mówi się, że jest ona bytem, który jest w stanie
tworzyć i niszczyć wszechświaty, co rodzi istotne pytanie:
Dlaczego musimy być ograniczeni tylko do jednej takiej istoty?
Czy jest jakiś powód nie pozwalający na wysunięcie przypuszczenia,
że istnieje na przykład dziesięć takich istot? A może sto? A może wręcz
nieskończona ich ilość? Wydaje się, że definicja „Jedynego Boga”
stworzona przez Bractwo opisuje potencjalne możliwości każdego
pojedynczego bytu duchowego, również tych animujących ludzkie ciała.
Prawdziwa natura i możliwości każdej duszy zostały ukryte za zasłoną
doktryny, która twierdzi, że jedynie „Istota Najwyższa” posiada czysto
duchową formę i nieograniczone możliwości kreacji. Tak więc monoteizm
Bractwa hamuje duchowe uzdrowienie ludzkości i nie pozwala ludziom na
dotarcie do faktycznej prawdy, a także uchwycenie pełni Istoty
Najwyższej.
Monoteizm pozwalał również Nadzorcom na znaczne podniesienie ich statusu. Obecnie
Bractwo zaczęło głosić w ramach nowej idei monoteistycznej fałszywy
pogląd, że członkowie rasy Nadzorców byli fizycznymi manifestacjami
Istoty Najwyższej. Innymi słowy Nadzorcy zaczęli głosić, że zarówno
oni, jak i ich powietrzne pojazdy są „Jedynym Bogiem”. Historia podaje,
że stosowali oni niesamowite gwałty, aby wymusić na ludziach wiarę w to
kłamstwo. Począwszy od czasów Echnatona aż do współczesności
„wtajemniczeni” wmawiają ludziom, że Nadzorcy i ich pojazdy powietrzne
to „Bóg”. Celem tej manipulacji jest utrzymanie kontroli Nadzorców nad
społeczeństwem ludzkim. Nigdzie nie zostało to jaśniej ukazane i
rezultaty nie okazały się bardziej tragiczne niż w biblijnej historii
starożytnych Hebrajczyków i ich „Jedynego Boga” imieniem Jahwe.
----------
[1] Różokrzyżanizm jest jednym z mistycznych systemów, który wyrósł z
nauk Bractwa. Zakon Różokrzyżowców doktora H. Spencera Lewisa jest
nazywany Starożytnym Mistycznym Zakonem Różokrzyżowców (Ancient and
Mystical Order Rosae Crucis; w skrócie AMORC). AMORC został założony
na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Znany jest szeroko
za sprawą popularnego Muzeum Egiptologicznego w San Jose w Kaliforni,
którego jest właścicielem.
Istnieje jeszcze jeden amerykański Zakon Różokrzyżowców z kapitułą w
Quakertown w Pensylwanii. Nazywa się on Bractwo Różanego Krzyża lub
Różokrzyżowe Bractwo w Ameryce. Różokrzyżowe Bractwo z Quakertown nie
uznaje AMORC-u jako wiarygodnej różokrzyżowej organizacji. W latach
trzydziestych i czterdziestych naszego wieku R. Swinburne Clymer,
Najwyższy Mistrz Różokrzyżowego Bractwa z Ouakertown, opublikował
szereg prac oskarżycielskich pod adresem AMORC-u. Każdy z nich, zarówno
dr Clymer, jaki i dr Lewis, uważają, że jedynie jego organizacja jest
prawdziwym bractwem różokrzyżowym.
W niniejszej książce pominąłem szerokie historyczne badania
przeprowadzone przez każdego z nich. Pragnę podkreślić, że cytowanie
któregokolwiek z nich i podawanie go jako źródła informacji
historycznej nie oznacza, że opowiadam się po którejkolwiek ze
zwaśnionych stron.