Léandre LACHANCE


4


15 listopada 1997, godz. 2.55

151. Żyjemy w społeczeństwie, gdzie samobójstwa są coraz częstsze Nasze oddychanie może stać się modlitwą

Panie Jezu, żyjemy w społeczeństwie, gdzie samobójstwa są coraz częstsze. Słyszałeś prośbę T. na ten temat. Przedstawiam Ci ją ponownie i czynię ją swoją. Jestem gotowy wysłuchać Twojego pouczenia na ten temat, jeśli Ty sądzisz, że to jest wskazane. Ty, Panie, jesteś Bogiem Miłości. Kocham Cię. Twój maleńki.

„Mój maleńki, cierpienie Moje jest ogromne, bo widzę zagubienie Mojego ludu. Cierpię, gdy widzę, iż wchodzi on na drogi, które prowadzą go do coraz większych cierpień. Cierpienia te są tak wielkie, że niektóre osoby już nie są w stanie ich znieść, a korzysta zły duch, doprowadzając je do samozniszczenia.

Wielu ludzi nie jest w pełni świadomych wagi swoich czynów. Gdyby byli w pełni świadomi, uznaliby okropność tej zbrodni samozniszczenia i nieuszanowania najcenniejszego dobra, jakie ich Ojciec – Mój Ojciec, nasz Ojciec – podarował nam z taką Miłością. Tak, to za sprawą wielkiego tchnienia Miłości Ojca każdy byt ludzki został stworzony. Stworzony z Miłości, by stać się Miłością, mówiąc „tak” Miłości i oddając się Miłości.

Niestety, społeczeństwo, w którym żyjecie, nie popiera tych wartości. Przeciwnie, służy ono wielu fałszywym bogom. Ci fałszywi bogowie, jako drogi do szczęścia na krótki dystans, są jedynie drogami nieszczęścia na średni i długi dystans do tego stopnia, że niektórzy nie są w stanie tego znieść.

Na szczęście Ojciec ma nieskończone miłosierdzie i daje każdej osobie wiele szans dokonywania wolnego wyboru, aby móc być z Nim szczęśliwym przez całą wieczność. Wybór dokonuje się w ciągu całego ziemskiego życia, w godzinie śmierci i nawet podczas doświadczania śmierci, co daje im wszystkim nową szansę. Najbardziej korzystają z tej ostatniej szansy ci, którzy zasypiają w niewiedzy o Miłości Bożej.

Wy, którzy macie wielki przywilej poznania, życia i smakowania Miłości Bożej już za waszego życia, możecie pomóc wielkiej liczbie dusz przez wasze modlitwy, udział w Eucharystii i czyniąc wszelkiego rodzaju ofiary w każdej możliwej i wyobrażalnej formie. Nie przestawaj ofiarować każdego oddechu, tak jak cię ostatnio natchnąłem, w intencji zmarłych, jak również w intencji osób, które borykają się z myślami samobójczymi*1.

Szczęśliwi jesteście, że możecie poznać i skosztować Miłości i wielkiego Miłosierdzia Ojca. Szczęśliwi, bo na dodatek stajecie się w Jego dłoniach narzędziami, co pozwala wielkiej liczbie dusz poznać radość i szczęście z Miłości i Miłosierdzia Ojca i być przemienionym przez Miłość, dla Miłości.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Moje Serce płonie Miłością. Jak Ja was kocham.

Jak Ja ciebie kocham, mój maleńki!”


16 listopada 1997, godz. 1.45

152. Ojciec pilnie potrzebuje maleńkich, aby odbudować Jego niszczony Kościół

„Moje maleństwo, wybrałem ciebie, zanim cię stworzyłem. Mój wzrok spoczął na tobie. Przygotowałem cię, głównie na poziomie twojego serca, mając na względzie to, co przeżywasz obecnie i co będziesz jeszcze przeżywał w pełni już wkrótce.

Zostałeś ukształtowany, by stać się istotą Miłości. Przez twoje liczne, całkowite, bezwarunkowe i nieodwołalne „tak” dla Mnie Ja właśnie kończę Moje dzieło stworzenia w tobie. Powoli, nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy, stajesz się arcydziełem, jakim Ja chcę, żebyś był.

Jeśli tej nocy Ja, twój Ojciec, chcę mówić przez to, co ty zapisujesz, to dlatego, iż chcę, byś uświadomił sobie, jak jesteś ważny dla Mnie, twojego Ojca.

Moje Serce ma nadmiar Miłości dla ciebie. Chcę, żeby Moja Miłość przeszła przez ciebie i dotarła kochać wielką liczbę Moich dzieci, które Mnie nie znają, które znają Mnie źle lub które się ode Mnie oddaliły, pozwalając się uwieść przez tego, który sieje fałsz za fałszem, który usiłuje zostać bogiem i przedstawia Moim dzieciom niezliczoną liczbę fałszywych bogów. Wprawdzie sprawia wrażenie silniejszego niż przedtem, gdyż przeniknął jak nigdy dotąd do Mojego Kościoła, ale jego godzina już wybiła. Moja Umiłowana Córeczka, Niepokalana, jest już blisko zmiażdżenia mu głowy. On jest coraz bardziej skuty w łańcuchach Różańca Świętego i prowadzony przez świętego Michała Archanioła przed Mój trybunał, by być osądzonym, skazanym i odesłanym do piekła na wieczność.

Pilnie potrzebuję takich maleństw jak ty, które dają Mi całkowitą, bezwarunkową i nieodwracalną zgodę na odbudowę Mojego rozpadającego się Kościoła, żeby móc iść na spotkanie Mojego Syna Jezusa, aby Jego Wielki Powrót nastąpił w chwale. Przygotowuję bardzo wielką Armię obecnie. Wybrałem ciebie do niej, tak jak wybrałem wszystkich twoich, tych, których Mi przedstawiasz szczególnie, czytelników Dla szczęścia Moich, Moich wybranych Jezus.

Wasza misja jest prosta, nawet bardzo prosta, zbyt prosta dla wielkich tego świata, ponieważ chodzi o przyjęcie Mojej Miłości, o to, byście się pozwolili przez Nią przemienić, stali się kanałem, jakim Moja Miłość popłynie swobodnie i obficie, aby mogła dotrzeć do mnóstwa osób, powierzonych wam w niewidzialnym [świecie], ale także w widzialnym.

Nie usiłujcie własnymi środkami stać się tym doskonałym kanałem, który pozwala swobodnie przepływać Mojej Miłości – bo się wam nie uda. Gdy stwierdzicie swoje niedoskonałości lub przeszkody w swobodnym przepływie Miłości, wtedy Mi je oddajcie, a Ja sprawię, że znikną.

Misja, która jest wam powierzona, ma nadzwyczajną moc i w tym samym czasie jest rozbrajająco prosta. Zbyt często sądzicie, że możecie stać się istotą wartościową dzięki waszemu działaniu, podczas gdy Ja uczę was i proponuję, żebyście Mnie pozwolili uczynić z was istotę wartościową – by Moje działanie, które się w pełni realizuje przez Moją Miłość, mogło się dokonać.

Dziękuję za wasze poddanie się przemianie przez Moją Miłość. Dzięki za przyjęcie nadmiaru Mojej Miłości. Dziękuję, że Miłość może swobodnie przez was przepływać.

Przyjmijcie Mój Pocałunek Ojca, który czyni was Miłością.

Miłośnie, WASZ OJCIEC, TWÓJ OJCIEC”.


17 listopada 1997, godz. 4.40

153. Prowadzić dusze do Boga, w dzień i w nocy

„Mój maleńki, zgódź się na teraźniejsze przeżycia, jak na wielkie błogosławieństwo Ojca. Zgódź się, nie wiedząc, gdzie cię to prowadzi.

Jedna rzecz jest ważna, żebyś powoli, lecz pewnie, zbliżał się do realizacji twojej wielkiej misji, pięknej misji, jaką powierzył ci Ojciec. W tym samym czasie, gdy przybliżasz się do misji, twoja istota przekształca się, by stać się dokładnie taką, jaka ma być, by tę misję wypełniać.

Tak jak dobre drzewo nie może wydawać złych owoców, a złe drzewo dobrych owoców, cała twoja istota musi stać się biała jak śnieg, to znaczy całkowicie czysta, mająca tylko jedno pragnienie: czynić Wolę Mojego Ojca, twojego Ojca.

Jedna myśl powinna zajmować twój umysł: „MIŁOŚĆ”. Ta myśl, którą otrzymujesz od Ojca i przekazujesz innym w niewidzialnym [świecie] i widzialnym, świadomy, że wszystko pochodzi od Niego i do Niego powraca.

Nie będzie już więc miejsca u ciebie na myśli, czyny i słowa skierowane przeciw Miłości: przechwalanie się, pycha, krytyka, obmowa, osądzanie, kłamstwo itd. Nie będziesz mógł nawet podsycać w sobie żadnej negatywnej myśli wobec kogokolwiek.

W twoich myślach będą: współczucie, zrozumienie, przebaczenie, miłosierdzie, przyjęcie i miłość. Twoimi pragnieniami staną się: być w miejscu, gdzie Ojciec chce, żebyś był, wykonywać, co chce Ojciec, przychodzić z pomocą nieszczęśliwym, przynosić ulgę cierpiącym, prowadzić dusze do Boga dniem i nocą, w niewidzialnym i widzialnym [świecie].

Znasz, jak przyprowadzić jakąś duszę do Boga – drogą przyjęcia, przebaczenia, miłosierdzia i Miłości. Na nią musisz często wchodzić – najpierw, żeby zobaczyć samego siebie, a potem ją pokazać innym.

Przedstaw Ojcu przeszkody, jakie znajdują się na tej drodze, abyś mógł swobodnie wchodzić. Ojciec usunie przeszkody i sprawi, że stanie się ona łatwa i przyjemna.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, gdyż znajdujecie się na drodze Miłości.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


20 listopada 1997, godz. 5.12

154. Wszystko, absolutnie wszystko musi zostać oczyszczone

„Mój maleńki, szczęśliwy jesteś, bo znalazłeś łaskę w Moich oczach.

Wybrałem cię, by przelać na ciebie nadmiar Mojej Miłości. Wiesz, że to nie z powodu twoich zasług, ale tylko z Miłości. Twoją jedyną zasługą jest stale ponawiana zgoda, ponieważ Ja nie mogę działać w sercach, jeśli nie mam pełnej wolności czynienia tego.

Mogę jedynie usiłować zdobyć serca, aby dały swoje „tak” najpierw dla relacji bliskości ze Mną, a dopiero potem ich całkowite, bezwarunkowe i nieodwołalne „tak”, by pozwolić Miłości sobą zawładnąć.

Te „tak” były zawsze bardzo ważne, ale teraz jeszcze ważniejsze i obowiązkowe, żeby móc dokonać wielkiego przejścia z aktualnego świata do Nowego Świata. Wszystko, absolutnie wszystko musi być oczyszczone. Jak nic splamionego nie może wejść do Królestwa Niebieskiego, tak nic skalanego nie będzie mogło wejść do Nowego Świata.

Po Moim Wielkim Powrocie nic splamionego nie będzie mogło znajdować się w Mojej Obecności. Wszyscy – bez wyjątku – muszą być oczyszczeni, jak nawołuje do tego wszędzie w świecie Moja Matka (przez modlitwę, post, przyjmowanie sakramentów, ale przede wszystkim przez nieustanną, całkowitą, bezwarunkową i nieodwołalną zgodę). Oczyszczeni również przez wielkie udręki, jakie się już zaczęły powoli, ażeby zachęcić jak największą liczbę dusz, by zwróciły się ku Bogu i uznały się za grzeszników, mogły doznać miłosierdzia i same stały się miłosierne. By uznały swoją bezsilność, żeby móc stać się świadkami Wszechmocy Ojca, odkryć i poczuć się w pełni, że są kochane przez Boga, i szerzyć Miłość w niewidzialnym [świecie] i widzialnym, jak również być zdolnym wejść do Nowego Świata i wyjść Mi na Wielkie Spotkanie.

Płonę Miłością Ogniem na myśl o tej wielkiej Radości, jaka wybuchnie zewsząd w tym tak bardzo oczekiwanym momencie. Przygotowania posuwają się w dobrym rytmie i Radość wybuchnie już niedługo.

Przyjmijcie już teraz Moją Miłość. Dajcie się oczyścić. Korzystajcie w pełni z tych chwil łask.

Do szaleństwa kocham was, do szaleństwa kocham ciebie”.


23 listopada 1997, godz. 4.30

155. Patrzcie na wydarzenia w życiu, szczęśliwe lub nieszczęśliwe, oczami wiary

„Mój maleńki, obserwuj dobrze, co się dzieje w tobie i wokół ciebie, a będziesz coraz bardziej świadkiem Mojego Działania. Nic się nie dzieje bez powodu. Albo chodzi o wydarzenia szczęśliwe, które przepełniają twoje serce radością, a ich rolą jest wielbienie, błogosławienie i składanie dziękczynienia Ojcu za Jego niezmierzoną dobroć i Miłość, albo chodzi o wydarzenia bardziej lub mniej nieszczęśliwe, które pozwalają ci odkryć twoją bezsilność, nadwrażliwość, kruchość i błędy, mimo dobrych intencji. Pojawienie się tych wydarzeń powinno zachęcić cię do oddania wszystkiego w ręce Ojca, ponieważ bez Niego ty jesteś niczym.

Albo też chodzi o wydarzenia bardzo nieszczęśliwe, które potwierdzają twoją bezsilność i twoje limity i nawet pozwalają ci się zjednoczyć z Moimi cierpieniami, pozwalają ci ze Mną cierpieć i w ten sposób stać się – ze Mną – współzbawicielem, by móc się bardziej cieszyć szczęściem w wieczności.

Osoba, która patrzy na wydarzenia życia oczami wiary, a nie ciała, odkrywa nowy wymiar: wszystko jest zmienione, wszystko jest przekształcone jeszcze bardziej niż [widząc] przez trójwymiarowe okulary.

Każde szczęśliwe lub nieszczęśliwe wydarzenie stanowi okazję do ofiary, uwielbienia, przebaczenia lub prośby o przebaczenie i wstawiennictwo, dziękczynienie i adorację, czyli okazje, aby się zjednoczyć coraz bardziej ze Mną, stać się coraz bardziej Miłością.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością. Kocham was. Kocham ciebie”.


14 listopada 1997, godz. 3.55

156. Przykłady Ojca Świętego Jana Pawła II*2 i Matki Teresy ukazują, jakie owoce rodzi małość

Panie Jezu, ofiaruję Ci się całkowicie wraz z moją słabością i bezsilnością. Wszystkiego oczekuję od Ciebie i słucham Cię, Panie. Dziękuję, że zgadzasz się mówić do mnie, biednego narzędzia. Kocham Ciebie, Panie.

„Mój maleńki, okrywam cię Moim Wielkim Płaszczem, by cię chronić i osłonić Moim Cieniem. Im bardziej czujesz się mały, słaby, bezsilny i podatny na zranienia, tym więcej Mi się przydajesz, i mogę przejść przez ciebie i posłużyć się tobą.

Obecnie wielkie cierpienia są spowodowane zagubieniem Mojego Ludu i słabością Mojego Kościoła, spowodowane są manią wielkości, mocy i siły tych, którzy do niego należą i nim kierują. Czyż nie mają oni za wzór Ojca Świętego Jana Pawła II i Matki Teresy, aby mogli zobaczyć, co czyni małość?

Każda osoba bez mocy Bożej jest niczym na tej ziemi. Coraz bardziej będziecie świadkami tego, ponieważ godzina wielkiej prawdy nadchodzi i wszystko fałszywe musi być zdemaskowane, zniszczone lub posłane na dno piekła, by zrobić miejsce dla światła prawdy.

Miłość, która chce uczynić ze Swoich ziemskich dzieci istoty Miłości, musi je umieścić przed światłem prawdy, ażeby wszystko, co jest w nich fałszywe, zostało zdemaskowane i wypędzone. Dopiero wtedy każdy będzie mógł odnaleźć swoją wielką wolność dzieci Bożych i pierwotną piękność.

Kiedy jesteście świadkami tych wydarzeń, wówczas zamiast się gorszyć lub poddawać depresji, radujcie się i weselcie, chwalcie [Boga], ponieważ zaczyna wybijać godzina wielkiego uwolnienia, które prowadzi was do Miłości.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Czule jesteście kochani. Czule kocham ciebie”.


25 listopada 1997, godz. 6.00

157. Twoje zdolności zaczynają służyć sercu

Mateńko Maryjo, zwracam się do Ciebie, ponieważ Ty masz Matczyne Serce i rozumiesz moją nędzę, a ja czuję się trochę zażenowany, by znów prosić Jezusa, który mnie tak obsypał [łaskami] i obdarował. Nadal przejmuję się rzeczami materialnymi, małą wiarą i trudnością z modleniem się sercem i przyjęciem Jego Miłości i Miłosierdzia.

Moja Dobra Mamusiu, weź moją nędzę, przedstaw ją Twojemu Synowi Jezusowi, aby On przemienił ją w łaski i błogosławieństwa dla najbardziej cierpiących na ziemi w tej chwili.

Dziękuję, że wstawisz się za mną.

Twój słaby syn, który potrzebuje pomocy, by stać się tym, czym powinien być.

Mamusiu, kocham Cię.

„Moja maleńka dziecino, co za radość dla Mnie móc cię wziąć w ramiona, przytulić do Mojego Serca i tak dotrzeć do wielu serc, które – jak ty – potrzebują przyjąć Miłość, dowiedzieć się, że są kochane. Ich zmartwienia i przywiązanie do spraw tego świata przeszkadzają przyjąć, spotkać i smakować Miłość, którą Mój Syn Jezus otrzymuje nieustannie od Ojca, by im ją dać.

Kiedy twoja wielkość i twoje zdolności nie służą sercu, wtedy nie możesz otrzymać tego, czego twoje serce potrzebuje. Tymczasem przez twoją małość i przez twoje serce Mnie, twojej Matce, jest łatwiej poprowadzić cię do Mojego Syna, Jezusa, abyś mógł się napić z samego źródła Miłości.

Im bardziej twoje serce zaspokaja pragnienie [pijąc ze źródła Miłości], tym lepiej się rozwija. Im więcej się rozwija, tym pełniej się zaspokoi. Im bardziej to czyni, tym mocniej rozwija się i więcej miejsca zajmuje w tobie. Wtedy twoje zdolności zaczynają służyć sercu.

Na tym polega wielka przemiana, która się w tobie dokonuje w tej chwili. Wielkie przejście, w którym jesteś, uczyni ciebie Miłością. Nawet jeśli czujesz się oddalony, to nie niepokój się, bo twoja Mama trzyma cię stale za rękę, tuż obok Jezusa, by uzyskać całą Miłość, jaką może zmieścić twoje serce.

Jaki jesteś ładny, kiedy stajesz się mały i Ja, twoja Mama, mogę ukołysać cię i ci przekazać, czego potrzebujesz.

Zgódź się, że jesteś szaleńczo kochany i coraz bardziej stajesz się tym, który daje się kochać.

Całuję cię i obejmuję, Twoja Mama, Maryja”.


27 listopada 1997, godz. 3.00

158. Żyjecie w świecie, który się całkowicie zagubił

„Mój maleńki, tylko i wyłącznie w Moim Sercu możesz znaleźć to, czego szukasz: pogodę ducha, radość, pokój i Miłość.

Żyjecie w świecie, który się całkowicie zagubił, porywając jak w nurcie osoby poświęcone i licznych umiłowanych synów. Jeśli wzrok skierujecie na świat i błędy, jakie są aktualnie popełniane w Moim Kościele, można się zniechęcić.

Gdy jednak za każdym razem, kiedy jesteście świadkami zagubienia i błędów, uznajecie swoją bezsilność i przedstawiacie je Ojcu, kierując swoje spojrzenie na Niego, kontemplując Jego dobro, Miłosierdzie, Wszechmoc i Jego Miłość, wówczas stajecie się wartownikami i zwiastunami tego, co wkrótce nastąpi. Zamiast być ludźmi bezradnymi z powodu ciemności nocy, stajecie się zwiastunami Miłości i cywilizacji Miłości, która nadchodzi z taką pewnością jak to, że po nocy nastaje dzień.

Dajcie wszystkie swoje „tak” Miłości, abyście byli całkowicie oczyszczeni, uświęceni, całkowicie uwolnieni od sił zła i stali się w pełni Miłością. W ten sposób, wchodząc do Nowego Społeczeństwa Miłości, odnajdziecie się zupełnie jak u siebie w domu.

Nie musicie się kurczowo trzymać tego świata cierpienia, bo Niebiosa są otwarte, ale możecie natychmiast, wchodząc do swojego wnętrza – z oczami wpatrzonymi w Miłość Ojca – żyć już od tej chwili Miłością wewnątrz siebie, czekając, aż ujawni się Ona na całej ziemi.

Szczęśliwi jesteście, że możecie już teraz żyć w Miłości, pozwalając, by Ona was przemieniała.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością. Kocham cię”.


28 listopada 1997, godz. 6.00

159. Niedługo nie będzie już miejsca dla ludzi letnich i obojętnych

„Mój maleńki, dzień po dniu musicie iść naprzód z radością pięknej nadziei na Nową Ziemię.

Jesteście obecnie świadkami wielkich cierpień, a staniecie się nimi jeszcze bardziej w dniach, jakie nadchodzą. Jesteście również świadkami bardzo pięknych rzeczy, pięknej przemiany serc, dokonanej przez Ducha Świętego, łaskę, przez Miłość, a jeszcze będziecie nimi w nadchodzących dniach.

Niedługo nie będzie już miejsca dla ludzi letnich i obojętnych. Będą osoby w pełnej światłości – świadome, co dzieje się na świecie, oraz te [osoby], pogrążone w całkowitej ciemności. Nie będzie już więcej takich średnich – jedno albo drugie, nigdy zaś jedno i drugie.

Ci, którzy wejdą w świat światłości, będą coraz bardziej widzieli swoje przewinienia i zagubienia. Przez kolejne „tak” zostaną całkowicie uwolnieni, żeby ich dusze stały się białe jak śnieg.

Reszta, ci, którzy pozostali w ciemnościach, będą coraz bardziej podsycani przez ducha władzy, pychy, zemsty, nienawiści, złości, przemocy. Będą się wzajemnie zabijać i niszczyć samych siebie – tak jak się to już zaczęło.

Módlcie się ze Mną do Ojca, ażeby ich oczy otworzyły się i było coraz więcej ludzi w świecie światłości. Nie traćcie czasu i nie patrzcie na świat ciemności. Niech wasze spojrzenie będzie skierowane w stronę Światłości, w stronę Miłości, aby stać się możliwie najprędzej Miłością, ponieważ szaleńczo jesteście kochani.

Czule kocham ciebie”.


2 grudnia 1997, godz. 4.00

160. Sądzicie, że własnymi środkami możecie stać się siłą, potęgą – nic bardziej fałszywego

Panie Jezu, staję przed Tobą i słucham Cię – kompletnie ogołocony, jak kiedyś, nie wiedząc, czego chcesz mnie nauczyć dziś rano.

Dziękuję za Twoją niewidzialną Obecność, która posługuję się mną, biednym narzędziem. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, bardziej niż kiedykolwiek, w tych czasach, które są ostatecznymi, Ja potrzebuję wielkiej liczby maleńkich – na tyle małych, by mogli wejść do swego serca i Mnie słuchać. Tylko i jedynie tam stają się wartościowymi narzędziami w Moich dłoniach.

Sądzicie, że własnymi środkami możecie stać się siłą, potęgą – nic bardziej fałszywego. Jeśli Ja nie przejdę przez was, to jesteście jak wiatr, który wieje i nie zostawia po sobie śladu.

Gdy jednak Ja przez was przechodzę, wtedy ten mały i słaby wiaterek, którym jesteście, nabiera mocy huraganu, cyklonu, zdolnego wszystko porwać i przemienić na swojej drodze.

A więc to Moja Obecność w tobie stanowi całą różnicę. Moja Obecność sama z siebie nie narzuca się, jeśli nie jest upragniona i przyjęta. Nie masz więcej mocy nad Moją Obecnością niż nad wiatrem, huraganem lub cyklonem. Tak samo nie masz żadnej władzy nad Moją Obecnością w tobie, wokół ciebie i przez ciebie. A jednak masz pewność, że zajmie miejsce w tobie, wokół ciebie i przez ciebie, jeśli jest upragniona, przyjęta i jeśli zgodzisz się dać jej przestrzeń, jaką chce zająć, ponieważ chce zawsze zajmować nie tylko jakieś miejsce, ale całe miejsce.

Moja modlitwa do Ojca jest zawsze taka: „Spraw, Ojcze, żeby byli jedno we Mnie, jak Ja jestem jedno w Tobie”.

Tak jak modlitwa Jana Chrzciciela: „Spraw, żebym ja się umniejszał, a On wzrastał”.

Za każdym razem, kiedy zgadzasz się umniejszyć i stawać coraz mniejszym, wówczas Ja zgadzam się zająć coraz więcej miejsca w tobie i tak Ja zajmę całe miejsce, a ty staniesz się Miłością.

Gdybyś wiedział, gdybyście wiedzieli, jak bardzo jesteście kochani i co rodzi w was Miłość, wtedy mielibyście tylko jedno i jedyne pragnienie, czyli coraz bardziej się umniejszać, ażeby Miłość zajęła całe miejsce.

Szczęśliwi jesteście, że znajdujecie się na tej pięknej drodze Miłości. Szaleńczo jesteście kochani.

Szaleńczo kocham cię”.


3 grudnia 1997, godz. 3.05

161. Nadal postępuj w wierze, nie widząc i nie wiedząc, dokąd Ja ciebie prowadzę

„Mój maleńki, nadal postępuj w wierze, nie widząc i nie wiedząc, dokąd Ja ciebie prowadzę. To jest droga twojej przemiany.

Nie jest ważne to, byś wiedział, dokąd cię prowadzi, ale żebyś był na drodze, którą Ojciec dla ciebie wybrał oraz pozwolił Mnie wyłącznie siebie prowadzić. Jest normalne, że masz różnego rodzaju przeżycia – od udręki po radość.

Przyjmując wszystko, co cię spotyka, jako pochodzące od Ojca i ofiarując Mu wszystko, każde wydarzenie staje się dla ciebie jak orzeźwiająca rosa, która sprawia, że wzrastasz w Miłości.

Powiedziałem ci, że twoja prawdziwa misja na ziemi polega na tym, żebyś stał się Miłością. Jak to byłoby możliwe, żebyś stał się Miłością, jeśli nie prowadzi cię i nie poucza Ktoś, kto już jest Miłością? Oto dlaczego Ja jestem zawsze blisko ciebie, ponieważ poza tym, że cię prowadzę i kieruję, daję ci natchnienie, chronię i podnoszę z upadku, daję natchnienie tym, którzy są na tej drodze. Otulam cię Moim Wielkim Płaszczem, a co jeszcze ważniejsze, przelewam w twoje serce, w każdej chwili dnia i nocy, tyle Miłości, ile może ono zmieścić.

W ten sposób stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


6 grudnia 1997, godz. 5.40

162. Wielkie oczyszczenie, jakie musicie przejść, już się rozpoczęło – ogarnie całą ziemię i wszystkie dzieci Ojca

„Mój maleńki, w Niebie i na ziemi będzie bardzo wielka radość w dniu Mojego Wielkiego Powrotu. Ten wyczekiwany dzień przyjdzie niebawem i już trwają liczne przygotowania. Jeśli macie oczy otwarte i przyjmujecie w sercu i w wierze to, co się dzieje obecnie, to jesteście świadkami [tych przygotowań].

Najważniejsze przygotowanie dla każdego człowieka żyjącego na tej ziemi obecnie to przygotowanie serca. Serce przygotowane na Wielki Powrót to serce całkowicie przemienione przez Miłość. Mieszkają w nim myśli o pokoju, radości i Miłości, nie ma miejsca na myśli negatywne w jakiejkolwiek postaci, jak: nienawiść, złość, zemsta, obmowa, nieakceptacja drugiej osoby (bez względu na jej zachowanie), niepokojenie się i martwienie o rzeczy materialne i duchowe lub dotyczące własnej osoby – nieakceptowanie siebie takim, jakim się jest.

Serce więc ma być doskonałe pod każdym względem, a tego nikt nie potrafi uczynić sam. Tylko Stwórca ma władzę doprowadzić do doskonałości lub dokończyć dzieło Swojego stworzenia. Ponieważ dał wielką wolność istocie, którą stworzył z Miłości, dlatego spodziewa się od tej istoty całkowitego, bezwarunkowego i nieodwołalnego „tak”. Jedno wielkie „tak” na początku i wielka liczba małych „tak”, by można przeciąć wszystkie powiązania i przyzwyczajenia, jakie nie pozwalają tej osobie stać się istotą Miłości. Osoba musi tak samo dać liczne „nie” wszystkiemu, co jest przeciwne Miłości lub przeszkadza jej stać się posłusznym i podatnym narzędziem w rękach Ojca.

Wielkie oczyszczenie, jakie musicie przejść, już się rozpoczęło – ogarnie całą ziemię i wszystkie dzieci Ojca. Czas nagli, byście dali wasze „tak”. Jako że jesteście pierwszymi wybranymi, wielka rzesza tych, którzy mają skorzystać z „tak” danego przez was w wolności, będzie musiała cierpieć z powodu waszej odmowy lub wahania.

Wasze „tak” mają dużo większe znaczenie niż myślicie. Z wami jest trochę tak jak z pierwszymi Apostołami, którzy nie byli wcale świadomi wagi ich „tak”, by pójść śladami Chrystusa.

Szczęśliwi jesteście, gdyż zostaliście wybrani. Stajecie się Miłością, by dawać Miłość.

Kocham was. Kocham ciebie”.


10 grudnia 1997, godz. 3.00

163. Kocham cię – razem z twoją nędzą, słabościami i ograniczeniami

Panie Jezu, raz jeszcze chcę Ci przedstawić moją nędzę, modlić się do Ciebie i słuchać Cię. Jestem zawsze roztargniony z powodu różnego rodzaju problemów materialnych i mojej małej wiary i trudno jest z tym, bym nie powracał do już oddanych Tobie spraw.

Przyjdź mi z pomocą. W Twoje dłonie powierzam się całkowicie, również wszystkie sytuacje służbowe, jakie nie pozwalają mi być w pełni zwróconym ku Tobie.

Dziękuję, że usłyszałeś moją modlitwę i wysłuchałeś jej. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, nie lękaj się, jesteś cenny dla Mnie, masz wartość w Moich oczach. Ja nigdy cię nie opuszczam. Jestem zawsze z tobą. Zajmuję się najdrobniejszymi szczegółami wszystkich twoich problemów.

Pragnąc być miłym w Moich oczach, chciałeś się zachować doskonale – tak jak przystoi człowiekowi wiary. Gdybyś wiedział, jak Ja ciebie kocham – razem z twoją nędzą, twoimi słabościami i ograniczeniami, to zaakceptowałbyś je jako te, których Ojciec chce od ciebie w tym momencie. Ty musisz jedynie zaakceptować je jako dla ciebie najlepsze teraz, ofiarować je Ojcu i ponawiać nieustannie twoje „tak”.

Przemiana twojej istoty jest wyłącznie Jego dziełem, a nie twoim. Bóg wie, co masz przeżyć w tej chwili. Jeśli chcesz być doskonały, to najpierw połącz swoją wolę z Wolą Ojca w tym, co On chce dla ciebie dziś. Jutro będzie co innego, ale ponownie będziesz musiał zjednoczyć twoją wolę z Wolą Bożą w tym, co On będzie chciał dla twojej istoty i co zechce, żebyś przeżył przez osoby wokół ciebie i przez wydarzenia.

Łaska zawsze przyjdzie z pomocą twojej słabości i by uczynić z ciebie Miłość.

Jesteś szaleńczo kochany. Szaleńczo kocham ciebie”.


11 grudnia 1997, godz. 5.05

164. Jedynie sercem możesz wejść w bliskość ze Mną, przyjąć natchnienia i łaski, które Duch Święty chce wlać w ciebie

„Mój maleńki, z wielką radością patrzę, jak robisz postępy w stawaniu się Miłością.

Stań się mały, mniejszy, coraz mniejszy, tak byś mógł się znaleźć na poziomie swojego serca. Jedynie serce może przyjąć Miłość. Jedynie sercem możesz wejść wewnątrz siebie i kontemplować Ojca, wejść w bliskość ze Mną, przyjąć natchnienia i łaski, które Duch Święty chce w ciebie przelać, byś mógł pozostać wewnątrz siebie w komunii serca i ducha – ze Świętymi, ze świętymi Aniołami; w Komunii Świętych w Raju oraz tymi, którzy żyją obecnie na ziemi.

Jedynie serce może oświetlić twoje wnętrze, pozwalając ci zobaczyć postawy, jakie musisz zmienić, ofiarując je zawsze Ojcu, gdy już je zaakceptowałeś w pokorze jak maleństwo zdające się we wszystkim wyłącznie na Ojca.

Zgódź się na zamknięcia w sercu i ofiaruj je Ojcu, ażeby On Swą dłonią Stwórcy przyszedł zmienić te zamknięcia w wielkie otwarcia, pozwalając w ten sposób Miłości na swobodny przepływ w twoim sercu.

Kiedy Miłość Ojca swobodnie przepływa w czyimś sercu, wtedy ono wchodzi w stałą relację ze Mną, Moją Świętą Matką, wszystkimi Aniołami i Świętymi Nieba i ziemi.

Już nie ty żyjesz w ludziach, wysilasz się, żeby dokonać czegoś dobrego. Takie jest działanie Ojca, działanie Miłości, jaka przez ciebie przechodzi i jest wyzwaniem dla świata, by zdobyć dusze dla Miłości, by one zgodziły się na przemienienie siebie, ażeby stać się Miłością.

Jesteście wybrani nie po to, by stać się wielkimi i możnymi w oczach świata, lecz małymi, maleńkimi w oczach świata, ażeby stać się mającymi moc w Sercu Ojca.

Żeby pomóc ci zrozumieć tę moc, spójrz, czego dokonuje niemowlę ze swoimi rodzicami. Swoją całkowitą bezsilnością zmienia ono całkowicie życie rodziców i tak zdobywa miłość, której potrzebuje do swojego rozwoju.

Właśnie tę moc w Sercu Ojca daje ci to, że jesteś wybrany. Nie możesz się tym szczycić, bo w przeciwnym razie utracisz moc, płynącą z małości.

Streszczając: małość twojego serca jest drogą, by stać się Miłością przez przyjęcie Miłości.

Stajesz się Miłością. Jesteś szaleńczo kochany. Czule kocham cię”.


17 grudnia 1997, godz. 5.55

165. Wyborowa strzała, zdolna przebić najbardziej zatwardziałe serca

„Mój maleńki, Miłość, która jest w tobie, której nie widzisz, której nadal nie odczuwasz, lecz tylko czasami, spełnia w najlepsze swoje dzieło. Ona przemienia całkowicie twoją istotę, oczyszcza ją, by uczynić z niej wyborową strzałę, zdolną przebić najbardziej zatwardziałe serca.

Nie musisz wiedzieć, kiedy przemiana będzie ukończona ani jak się dokona, masz tylko wierzyć i nadal dawać Mi swoje „tak”. Kwiat przemienia się, by rozkwitnąć w pełni piękna, ale nie wie, kiedy i jak to nastąpi. On nie musi wiedzieć, gdyż jest to dzieło Stwórcy.

Podobnie jest z tobą. Poza wyrażeniem zgody nie masz więcej władzy nad tym „kiedy” i „jak” niż ten kwiat. Jednak nie przeszkadza mu to, by jaśnieć pięknem i sprawiać radość patrzącym. Nie może też przypisywać sobie zasług, że jest tym, czym jest.

Podobnie jest z tobą: nie możesz przypisywać sobie zasługi tego, czym jesteś, ponieważ to nie jest twoje dzieło. Sam z siebie byłbyś niczym. Trzeba, żebyś wysławiał nieustannie Ojca za to, czym jesteś i co pozwala ci czynić.

Wraz z tobą chcę wysławiać Ojca, ponieważ stajesz się Miłością.

Czule kocham cię”.


20 grudnia 1997, godz. 5.50

166. Kiedy Miłość zamieszkuje w tobie i ma pełną swobodę działania, wtedy czyni cuda

„Mój maleńki, gdybyś wiedział, jaka Miłość istnieje w Niebie, gdybyś wiedział, jaką Miłością Bóg pragnie obdarzyć ciebie i wszystkie Swoje ziemskie dzieci. Jeślibyś wiedział o wszystkim, co rodzi Miłość w sercu, gdy jest w pełni przyjęta, nie pragnąłbyś niczego innego jak tylko Miłości. Kocham cię.

Modliłbyś się tylko o to, żeby stać się Miłością. Miałbyś jedno pragnienie dla wszystkich, których nosisz w sercu (tych wszczepionych w twoje serce), wiedząc, że te osoby stają się Miłością.

Twoje myśli byłyby tylko myślami Miłości niezależnie od tego, co osoba mogła powiedzieć lub uczynić. Dzieje się tak, ponieważ poza tym, co ona mówi, robi czy jakie sprawia wrażenie, posiada wewnątrz siebie Miłość, jaka chce się w niej wyrazić lub ujawnić, by przemienić ją i uczynić z niej prawdziwą istotę Miłości.

Miłość jest we wnętrzu każdego i może się ujawnić tylko wtedy, gdy spotyka Miłość. Są tylko dwie drogi, by wyjść naprzeciw Miłości, jaka została złożona w sercu każdego: albo bezpośrednio, albo przechodząc przez kogoś drugiego. Za każdym razem, kiedy ktoś staje na twojej drodze – nieważne, kim jest, nie jest też ważne, co ci mówi czy robi – zapytaj Ojca, czy właśnie przez ciebie chce przejść, by dotrzeć do Miłości, jaka jest złożona w sercu tej osoby – Miłości może ukrytej, może zdeptanej, stłumionej, pogrzebanej ogromem utrapień, zranień, odrzuceń, ale takiej, która może wyjść na powierzchnię dzięki jednemu [serdecznemu] spojrzeniu, przyjęciu lub słowu, przepełnionemu Miłością, a pochodzącemu od kogoś o szczerym sercu.

Kiedy Miłość zamieszkuje ciebie lub was i ma pełną swobodę działania, wtedy czyni cuda. Dziękuj, dziękujcie Ojcu za to, że tak jest.

Stajecie się Miłością. Czule kocham was.

Stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


24 grudnia 1997, godz. 5.35

167. Twoje serce otwiera się z dnia na dzień

Panie Jezu, zbliża się Boże Narodzenie, proszę Cię, abyś otworzył moje serce, by mogło być bardziej zdolne przyjąć Miłość, jaką zechcesz wlać, ponieważ bez Twojej Miłości jestem niczym. Dziękuję za usłyszenie mojej modlitwy.

„Mój maleńki, biorę twoje serce i przytulam je mocno do Mojego, aby zapaliło się od Ognia Mojej Miłości. Ten Ogień oczyścił je, uwolnił i odciął powiązania, które nie pozwalają przyjąć całej Miłości, jaką Ojciec chce w nie wlać.

Twoje serce otwiera się z dnia na dzień. Staje się coraz bardziej Miłością. Stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


25 grudnia 1997, godz. 3.00

168. Prezent*3 , jakiego nigdy nie rozpakujesz do końca

„Mój maleńki, otwieram twoje serce, rozszerzam je, odcinam powiązania, chcę, żeby było szeroko otwarte na wielkie święto Bożego Narodzenia.

Chcę ci podarować w prezencie wylanie się strumienia Miłości w twoim sercu. Twoje całkowite, bezwarunkowe i nieodwracalne „tak” dają Mi tę wolność działania w ten sposób w twoim sercu.

W samym wnętrzu twojego serca chcę uczynić Moje mieszkanie, tak jak chcę, byś ty zamieszkał na zawsze w Moim.

Z Dniem Bożego Narodzenia, jaki jest Świętem Mojego pierwszego Przyjścia na ziemię, łączy się zawsze wielka liczba łask, dobrodziejstw i Miłości wlewanych w serca. W Dzień Bożego Narodzenia 1997 r. Ja chcę zawrzeć z tobą nowe Przymierze.

Znasz słowo „przymierze” oznaczające więcej niż relacja alibi (relacja na odległość w czasie wykonywania bieżących czynności) czy relacja aliażu (relacja polubowna między Moją Wolą a twoją, związek życiowy ze Mną, ale nie we Mnie; każdy zachowuje swoją tożsamość).

Przymierze jest autentycznym związkiem z Tym, który pragnie poślubić twoją duszę. To związek świętości. Dla Mnie żyjesz, trwasz we Mnie. Jesteś CAŁY MÓJ, Ja jestem CAŁY TWÓJ. TY i JA jesteśmy WSZYSTKIM we WSZYSTKICH.

Właśnie takie Przymierze daję ci w prezencie na tegoroczne Boże Narodzenie.

Chodzi o prezent, którego nigdy nie rozpakujesz do końca, który będzie się ukazywał powoli, za każdym razem, kiedy odwołasz się do Mnie i staniesz w Mojej Obecności. Nie jest ważne, gdzie wtedy jesteś i co robisz”.

Rysunek ilustrujący sposób, w jaki pojmuję trzy różne relacje z Bogiem:

Trzeba zaznaczyć, że „J” zmniejsza się, symbolizując, jak muszę zgodzić się stawać mniejszym, aby mieć coraz bliższą relację z Bogiem i stawać się coraz mniejszym, by stać się „jedno” z Bogiem.

„Zobaczysz, jak prezent rozpakowuje się za każdym razem, kiedy posłużę się tobą do przelania Mojej Miłości w serce jakiejś osoby, którą stawiam na twojej drodze.

Będziesz świadkiem, czego dokonuje w sercach prezent Przymierza. To, czego będziesz świadkiem, jest tylko maleńką cząsteczką, czego dokonuje to Przymierze działające przede wszystkim w niewidzialnym [świecie], więc bez twojej wiedzy. Tak naprawdę nie wiesz, że to się dzieje: jedynie w wierze, wtedy twoje serce czuje się spełnione.

Poświęć czas, aby przyjąć, medytować i doświadczać smaku prezentu wewnątrz twojego serca.

Prezent jest również dla twojej drogiej małżonki Elżbiety. Przez was dwoje Ja dam go wielkiej liczbie [osób], często bez waszej wiedzy, choć czasem będziecie tego świadkami.

Przyjąć Miłość.

Stać się Miłością.

Dawać Miłość.

Nie ma piękniejszej i większej misji na tej ziemi.

Szczęśliwi, bo jesteście już w tej misji.

Stajecie się coraz bardziej Miłością. Czule kocham was.

Czule kocham ciebie”.


29 grudnia 1997, godz. 5.25

169. Miłość wlewaną w serca można porównać do padającego na ziemię deszczu

„Mój maleńki, przyjmuj nadal Miłość, którą Ja stale wlewam w twoje serce.

Miłość wlewaną w serca można porównać do deszczu padającego na ziemię: gleba nie może wchłonąć wszystkiego deszczu, który na nią spada – dość znaczna część tej wody nie przeniknie do ziemi, lecz popłynie do rzeki.

Ojciec daje zawsze w obfitości i dużo więcej, niż ludzkość może przyjąć. Kiedy podłoże nie jest kamieniste, nawet jeśli nie wchłania ono wszystkiego spadającego deszczu, wchłania go na tyle dużo, by wzrosły znajdujące się tam rośliny, umożliwiając tym samym ziemi wydać bogactwo.

Tak samo jest z Miłością, pochodzącą od Ojca. Serca nigdy nie będą w stanie przyjąć Jej całkowicie. Ona musi w nie przeniknąć. Ważne jest jednak to, żeby serca otworzyły się wystarczająco i były gotowe przyjąć Jej na tyle, aby przeniknęła w nie chociaż najmniejsza Jej cząsteczka.

Ta maleńka porcja jest wystarczająca, aby serce się przekształciło, wzrosło i rozwinęło jak piękna róża oraz dało całe swe bogactwo.

Jak gleba, która już wchłonęła dużo wody, może bardziej wchłaniać niż ziemia zbyt sucha, tak serce, nasiąknięte wielką Miłością, jest bardziej zdolne do przyjęcia Jej.

Nie lękajcie się więc wcale przyjmować Miłości, zarówno tej dawanej bezpośrednio, jak tej pochodzącej od innych.

Im więcej Jej przyjmiecie, tym bardziej będziecie zdolni Ją przyjąć i szybciej staniecie się istotą Miłości, zdolną rozpalić tych, którzy są wam powierzeni w widzialnym i niewidzialnym świecie.

Im prędzej dacie Miłości swoje „tak”, tym szybciej staniecie się Miłością i sami będziecie dawać Miłość.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością. Kocham was. Kocham ciebie”.


31 grudnia 1997, godz. 6.25

170. Im dziecko jest mniejsze, słabsze i bardziej bezsilne, tym bardziej jest obdarowane miłością

W ostatnim dniu 1997 r. nie wiem, jak mam dziękować Trójcy Przenajświętszej i Mateńce Maryi za wszystkie łaski, otrzymane w ciągu roku, za cenne nauki otrzymane od Ojca, od Pana Jezusa i Mateńki Maryi.

Najcenniejsze z tego, co otrzymałem – sądzę – jest przebudzenie, jakie się we mnie dokonało, co z kolei pozwoliło mi odkryć i doświadczyć, że jestem istotą stworzoną z Miłości, że jestem bardzo kochany przez mojego Ojca Niebieskiego, że mam tylko przyjąć Miłość, by móc stać się istotą Miłości i móc dawać Miłość. Wszystko dzieje się bez jakiejkolwiek zasługi z mojej strony. Ja zaś mam dawać i ponawiać moje „tak”, o wszystko Go prosić, wszystko Mu oddawać i polegać tylko na Nim.

Nigdy nie będę mógł wystarczająco podziękować, wychwalać, błogosławić i uczynić dziękczynienia.

Dziękuję, Ojcze, dziękuję, Panie Jezu, dziękuję, Duchu Święty, dziękuję, Mateńko Maryjo.

„Moje dziecko, prowadzę cię drogą Miłości, bo zgodziłeś się być maleńkim i jesteś nim. Im bardziej zgadzasz się uznać swoją małość, tym więcej Miłości otrzymasz. Odwrotnie rzecz biorąc, jeśli starasz się być i stawać wielkim, oddalasz się od Miłości.

Zaobserwuj dziecko wobec swoich rodziców: im mniejsze, słabsze i bardziej bezsilne, tym bardziej obdarzane jest Miłością. W miarę jak rośnie, staje się autonomiczne i niezależne, oddalając się od miłości, którą otrzymywało, gdy było małe.

Chciałbym, abyś dobrze pojął, że kończący się rok jest dla ciebie punktem wyjścia, a nie – dotarcia. Zaczynasz się dopiero budzić do tego, czym jest Miłość. Zaczynasz dopiero odkrywać, jak bardzo jesteś kochany, ponieważ zaczynasz dopiero uznawać swoją małość.

Ważne jest, że zacząłeś [ten proces]. Teraz trzeba będzie wytrwać na drodze małości, bezsilności, by iść od jednego odkrycia do drugiego, od jednej pięknej rzeczy do drugiej, od Miłości do Miłości.

Ja, twój Ojciec, Wszechmogący, staję się żebrakiem przed tobą maleńkim, żebyś przyjął Moją Miłość, co więcej, mówię ci, jak bardzo ciebie potrzebuję, ale wyłącznie w twojej małości, słabości, bezsilności, by przelać tam całą Moją Miłość.

Dziękuję, Mój synu, że dajesz się kochać Mnie, twojemu Ojcu.

Błogosławię cię i otulam Moją Miłością. Pozostaw Mi przyjemność uszczęśliwienia ciebie.

Ojcowsko i matczynie kocham ciebie”.


1 stycznia 1998, godz. 4.20

171. Przyjmować, wchłaniać i szerzyć Miłość w niewidzialnym [świecie] i widzialnym – oto sedno waszej misji

Panie Jezu, błagam o Twoje błogosławieństwo na nowy, rozpoczynający się rok, abyśmy szybko mogli stać się istotami Miłości.

Chcę pozostać wsłuchany w Ciebie i być do Twojej dyspozycji. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, z ogromną radością otulam cię Moim Królewskim Płaszczem. Jesteście również okryci Płaszczem Mojej Najświętszej Matki. Otrzymujecie światło Ducha Świętego, Miłość Ojca, który daje wam łaski, błogosławieństwa, pokój, radość, mądrość i dar rozeznania. Otrzymujecie wszystko, czego potrzebujecie w rozpoczynającym się nowym roku. Nie lękajcie się niczego. Ja jestem z wami zawsze i wszędzie.

Przez liczne „tak”, które daliście i nadal dajecie Ojcu, Ja mam misję was prowadzić zawsze coraz dalej w Miłość.

Rok, który właśnie dobiegł końca, pozwolił wam przekonać się, jak bardzo jesteście kochani przez Ojca, bo sprawił, że kochacie siebie takimi, jakimi jesteście. Rozpoczynający się rok pozwoli wam doświadczyć, czego dokonuje w was Miłość, gdy ma swobodę działania, i co Ona rodzi wokół was i przez was.

Kiedy będziecie całkowicie przesiąknięci, wtedy staniecie się jak gąbka, która ocieka wodą wszędzie, gdzie jest niesiona. Rozlejecie Miłość wszędzie, którędy będziecie przechodzić. Znajdźcie czas, by nasiąknąć deszczem Miłości, który spada na was nieustannie w obfitości.

Szczęśliwi jesteście, bo zostaliście wybrani do pięknej i wielkiej misji. Gąbka bez wody nie ma żadnej wartości, tak samo jest z istotą bez Miłości.

Zawierając w sobie Miłość, stajecie się Miłością i jesteście w Niej zawarci.

Przyjmować, wchłaniać i rozlewać Miłość w niewidzialnym [świecie] i widzialnym – oto wezwania Ojca. Obecnie misja jest przeżywana w niewidzialnym, po czym stopniowo będzie się ukazywać. Oto sedno waszej misji na 1998 r, reszta ma małe, bardzo małe znaczenie.

Zatrzymajcie wasze spojrzenie na deszczu łask i Miłości, która was nieustannie zalewa, by uczynić z was Miłość.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Kocham was. Kocham ciebie”.


6 stycznia 1998, godz. 4.25

172. Lubię patrzeć, jak wystawiasz się na działanie Mojego deszczu łask i Miłości, które spadają nieustannie na wszystkie Moje ziemskie dzieci

Panie Jezu, chcę znaleźć się w tym deszczu łask i błogosławieństw, które nieustannie spadają na każdego z nas, aby być oczyszczonym ze wszystkiego, co nie pozwala nam skupić się na Twojej Miłości, Miłosierdziu, Dobroci, Pięknie, Pokoju i Radości.

W mojej maleńkości przyjmuję Twoją Miłość. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, lubię patrzeć, jak wystawiasz się na działanie Mojego deszczu łask i Miłości, które spływają na wszystkie Moje ziemskie dzieci.

Wielkie jest Moje cierpienie, gdy stwierdzam, jak niewielu zgadza się na przyjęcie Mojej Miłości. Już bardzo niedługo sytuacja całkowicie się odmieni. Serca, które nadal będą biły, w pełni się otworzą, by przyjąć Moją Miłość.

Szczęśliwi jesteście, że wiecie i wierzycie, iż przemiana ludzkości nadchodzi bardzo szybko i otwieracie natychmiast serca na deszcz łask, który nie tylko je obmywa i oczyszcza, ale sprawia, że ziarenko Miłości złożone w sercu każdego z was w czasie waszego poczęcia i które było podlane po raz pierwszy w chwili waszego Chrztu – zaczyna kiełkować i wzrastać.

Nie usiłuj brać na rozum tego, co Ja ci wyjaśniam, zanim najpierw w całości nie przyjmiesz w swoim sercu.

Aby szybciej znaleźć się w wielkim przejściu, o którym ci mówiłem, trzeba koniecznie [wszystko] przyjąć na poziomie serca. Następny etap dokona się na poziomie rozumu, a więc odwrotnie niż macie to w zwyczaju, żeby najpierw wszystko zrozumieć, a potem przyjąć w sercu. Dlatego się blokujecie.

Dałeś swoje „tak” Miłości, chcesz stać się Miłością, przyjmij więc sercem deszcz łask i Miłość. Taka jest droga Miłości, jaką Ojciec wybrał, innej nie ma.

Im więcej czasu spędzasz na poziomie swojego serca, żeby przyjąć deszcz Miłości, tym szybciej stajesz się Miłością i tym szybciej możesz przekazywać Miłość.

Jak słońce i deszcz sprawiają, że kwiat rośnie, tak ogień i deszcz Mojej Miłości rozszerza twoje serce, by olśniewało Moją Miłością.

Czule kocham ciebie, stajesz się Miłością”.


9 stycznia 1998, godz. 6.45

173. Jesteście obecnie świadkami bezsilności człowieka na ziemi

„Mój maleńki, nauczcie się wszystko oddawać w ręce Ojca, nauczcie się ufać Mu we wszystkim. Jesteście obecnie świadkami bezsilności człowieka na ziemi.

Bez Boga człowiek jest niczym. Tylko On jest Wszechpotęgą. Będziecie coraz bardziej świadkami tej rzeczywistości i prawdy.

Razem ze Mną, Moją Świętą Matką, Świętymi w Raju i na ziemi oraz Świętymi Aniołami módlcie się do Ojca, ażeby wydarzenia, jakimi zaczynacie żyć, otworzyły oczy serca na tę prawdę, żeby serca powróciły do Boga.

Wszyscy bez wyjątku są wezwani, żeby zwrócić się do Boga o otwarcie swojego serca, by stać się Miłością.

Wielka bitwa, jaka toczy się w niewidzialnym [świecie], będzie się coraz bardziej ujawniała w rzeczach materialnych, pozwalając wam zobaczyć na własne oczy bezsilność człowieka i Wszechpotęgę Boga. Patrzcie na Wszechpotęgę Ojca.

Patrzcie na Jego wielkie Miłosierdzie.

Patrzcie na Jego Miłość.

Powierzcie się całkowicie w Jego ręce.

Zaufajcie Mu we wszystkim.

Dajcie Mu swoje bezwarunkowe i nieodwołalne „tak”.

Przyjmijcie Jego Miłość.

Stańcie się Miłością.

Dawajcie Miłość.

Szczęśliwi jesteście, gdyż znajdujecie się już na drodze Miłości.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


15 stycznia 1998, godz. 4.25

174. Z Nieba spada nieustannie deszcz łask i Miłości

Panie Jezu, nie wiem, jak Ci dziękować za to, że przez cały okres gołoledzi*4 ochraniałeś nas zarówno w miejscu pobytu każdego członka rodziny, jak i nasze dobra materialne. Ja wiem, że nie mamy w tym żadnej zasługi, ale jest to sprawą Miłości i miłosierdzia. Może jeszcze nie nadeszła nasza kolej… Wiem, że też musimy być oczyszczeni, zanim staniemy się Miłością.

Panie, daję Ci ponownie moje całkowite, bezwarunkowe i nieodwołalne „tak” odnośnie do oczyszczenia. Oddaję się całkowicie w Twoje ręce. Co do środków – co raczysz, Panie, dać, niech będą łagodne i łatwe. Niech się spełni Twoja Wola, nie moja. Niech się stanę tym, czym Ty chcesz, żebym był: Miłością. Niech stanę się tym uległym i posłusznym narzędziem w Twoich rękach, posługuj się mną, jak i gdzie chcesz, Panie.

W obliczu Twojej Wszechmocy czuję się tak maleńki i bezsilny. Bądź moim Nauczycielem, Przewodnikiem, Obrońcą. Zgadzam się zniknąć, abyś Ty, Panie, zajął całe miejsce. Kocham Cię.

„Mój maleńki, moje kochane maleństwo, moje umiłowane dziecko, lubię otulać cię Płaszczem Moim i Mojej Świętej Matki, ażeby Nieprzyjaciel nie miał do ciebie żadnego przystępu. Niczego, niczego się nie lękaj. Twoje oczyszczenie już się naprawdę zaczęło, w łagodności i Miłości.

W ten sposób Mój Ojciec i „twój Ojciec” może działać właśnie dzięki twojemu wielkiemu posłuszeństwu. Jeśli nawet przyjdą trudniejsze chwile, jak dzieje się to u innych Moich wybranych, to, co ty otrzymasz wewnątrz ciebie w pokoju, radości i Miłości, staje się o wiele silniejsze i mocniejsze od tego, co mógłbyś przeżyć trudnego, a pochodzącego z zewnątrz ciebie.

Tylko jedna rzecz jest ważna. Istnieje jedyna prawdziwa ochrona dla istot ludzkich: Pokój, Radość i przede wszystkim Miłość, którą wlewam obficie w serca.

To jest jak deszcz łask i Miłości, który spada z Nieba nieustannie i gdy tylko jakieś serce otwiera się, by go przyjąć, otrzymuje wszystko, czego potrzebuje na chwilę obecną, a także na przyszłość.

Zraszane nieustannie deszczem łask i spalane w Ogniu Miłości Ognia, serca te posiadają wszystko, by móc przejść wielkie udręki w połączeniu z ogromnymi radościami.

Wiedzcie, że jesteście bardzo kochani.

Jesteś bardzo kochany. Tak, Tak, Ja was kocham. Kocham ciebie”.


17 stycznia 1998, godz. 5.10

175. Już nie ty działasz, ale tak naprawdę Ja działam przez ciebie

Panie Jezu, w tym szczególnym dla mnie dniu chcę Ci podziękować, składać dziękczynienie, błogosławić Cię za Miłość, wiele dobrodziejstw i łask, jakie mi dałeś w ciągu sześćdziesięciu czterech lat…

Bez jakiejkolwiek zasługi z mojej strony, czuję się tak hołubiony, że nie wiem wprost, jak Ci dziękować. Uważam się za wielkiego Twojego dłużnika, który nigdy Ci się nie wypłaci. Nie mam ci nic do zaofiarowania, jedynie moje małe, słabe „tak”.

Wiem, Panie, że Twoja Miłość jest bardzo wielka i aby się Tobie podobać, muszę jeszcze bardziej przyjąć Twoją Miłość, Twoje łaski i błogosławieństwa. Nawet jeśli w moich oczach ta nadmierna hojność nie ma sensu, przyjmuję ją z otwartymi ramionami, po prostu dlatego, że Ty chcesz tego.

Dziękuję za tyle Miłości. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, Moje ukochane maleństwo, gdy mogę przytulić twoje serce do Mojego, przelać w nie nadmiar Mojej Miłości i ustanowić w nim moje mieszkanie na zawsze, to jest zawsze dla Mnie nową radością.

Dzięki Przymierzu, jakie istnieje teraz między nami, będziesz coraz bardziej świadkiem tego, że już nie ty żyjesz w tobie, ale tak naprawdę Ja żyję w tobie.

Nie ty adorujesz Ojca, ale tak naprawdę Ja adoruję Ojca poprzez ciebie.

Już nie ty modlisz się do Ojca, ale tak naprawdę Ja modlę się do Niego przez ciebie.

Już nie ty kontemplujesz Ojca, ale tak naprawdę Ja Go kontempluję przez ciebie.

Już nie ty myślisz, zastanawiasz się i analizujesz, ale tak naprawdę Ja uaktywniam się wewnątrz ciebie.

Już nie ty działasz, ale tak naprawdę Ja działam przez ciebie.

Już nie ty kochasz, ale tak naprawdę Ja kocham przez ciebie.

Moglibyśmy nadal wydłużać tę listę w nieskończoność, aby wykazać czego dokonuje przymierze z tobą. Takie Ja chcę zawrzeć z każdym ziemskim dzieckiem po to, żeby wreszcie zapanowało Nowe Społeczeństwo Miłości, które się buduje powoli przez udręki, które się rozpoczęły.

Ten związek [przymierza] czyni z ciebie Miłość.

Ponieważ Miłość cię kocha, stajesz się Miłością.

Czule i szaleńczo kocham ciebie”.


21 stycznia 1998, godz. 4.40

176. Jakież piękne świadectwo wiary!

Panie Jezu, chcę Ci podziękować, Ciebie wychwalać i błogosławić, Tobie składać dziękczynienie, ponieważ pozwoliłeś mi być świadkiem wielkiej wiary, jaką dajesz M.; całkowitego zawierzenia Tobie w sprawie jej powrotu ze szpitala, po złamaniu biodra, wiedząc, że jej małżonek jest już ciężko chory.

Proszę Cię, byś nadal napełniał ich łaskami i błogosławieństwami, żeby mogli otrzymać niezbędną pomoc, jakiej potrzebują w trudnej sytuacji i nadal byli prawdziwymi świadkami.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie.

N.B. W czasie krótkiej wizyty w szpitalu byłem pod silnym wrażeniem tego, co M. zauważyła, dając dowód silnej wiary:

„Pan nie mógł wybrać lepszej chwili, aby mnie umieścić w szpitalu, gdyż w domu byli wtedy u mnie mój syn i wnuczek, ponieważ wyłączyli prąd z powodu marznącego deszczu.

Zwróciłam uwagę mężowi, że doświadczenie będzie dobrym czasem modlitwy, dzielenia się z innymi i czytania dobrej książki. Prosiłam go również, by się nie niepokoił o mój powrót, gdyż Pan Jezus zajmie się wszystkim.

Powiedziałam też mojemu synowi P., że gdy tylko włączą prąd u niego, będzie mógł wrócić do swojego domu i żeby się nie martwił o konsekwencje, bo Jezus się wszystkim zajmuje”.

Co za piękne świadectwo wiary!

„Mój maleńki, masz rację, że jesteś zachwycony i poruszony tym świadectwem wiary i zawierzenia. Nasz Ojciec jest Bogiem Miłości. On daje zawsze łaski, które są większe niż doświadczenie przeżywane aktualnie. Natomiast brakuje bardzo często ludzi zdolnych przyjąć Miłość i łaski od Boga.

Byłeś świadkiem, jak działa Miłość na osobę, która Ją przyjmuje. Radowanie się idzie w parze z udrękami, a bardzo często nawet je wyprzedza.

Szczęśliwi jesteście, bo wasze oczy są na tyle otwarte, żeby to dostrzec.

Przez ciebie chcę powiedzieć M. i jej małżonkowi:

Od waszego wczesnego dzieciństwa umieściłem was pod Moim Płaszczem ochronnym. Jesteście Moimi drogocennymi perłami i nawet o tym nie wiecie. Często posługiwałem się wami, żeby przebudzić serca do wiary. Teraz gdy niedomagacie fizycznie, jesteście Mi bardziej potrzebni niż kiedykolwiek. Cieszcie się z tego pięknego okresu łask, jaki obecnie przeżywacie.

Bez względu na pozory nie macie powodu, aby się lękać. Jesteście Moimi, wybranymi i stajecie się istotami Miłości. Potrzebuję was takimi, jakimi jesteście obecnie, z waszym fizycznym inwalidztwem, żeby mogła zajaśnieć moja Wszechpotęga, która poruszy wielką liczbę serc w niewidzialnym [świecie].

Roztoczyłem nad wami opiekę. Zajmuję się wami nawet w najmniejszych sprawach. Chcę, byście zakosztowali w pełni Mojej Miłości. Nie zabraknie wam niczego, co jest niezbędne, ponieważ Ja, wasz Bóg, jestem tu, w was, wokół was i przez was.

Weselcie się. Czule i szaleńczo kocham was.

Czule i szaleńczo kocham ciebie”.


26 stycznia 1998, godz. 5.10

177. Ojciec dokonuje przemian powoli

„Mój maleńki, musisz z radością przyjmować i przeżywać wydarzenia dobre i złe, małe i duże, szczęśliwe i nieszczęśliwe, łatwe i trudne, jakie pojawiają się w twoim życiu. Te wydarzenia są po to, żeby cię poprowadzić głębiej w Miłość.

Po ich przyjęciu i przeżyciu, ofiarujesz Ojcu, ażeby On rozporządzał nimi według Swojego upodobania. Dopiero wtedy one wydają wszystkie owoce (mogą wydać owoce), jakie są nieodzowne dla twojej duchowej strawy – po to, byś stał się istotą Miłości.

Dla Ojca wszystko jest możliwe. On mógłby dokonać przemiany w jednej chwili, tak samo jak mógłby sprawić, że w jednej chwili urośnie drzewo. Tymczasem On sprawia, że wzrastasz powoli, co pozwala człowiekowi bardziej to docenić. Tak samo rzecz się ma z przemianami. Bóg mógłby dokonać zmian w jednej chwili, ale żebyś mógł je bardziej docenić, On działa powoli. Wydarzenia dotyczące ciebie są jednym ze sposobów, jakie Bóg wybrał na codzienną strawę, niezbędną do przemiany.

Im szybciej są one przyjęte, przeżyte i ofiarowane Ojcu, tym prędzej wydają owoce i tym szybciej ty stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


30 stycznia 1998, godz. 6.15

178. Przejdę przez ciebie, żeby dotrzeć do wielkiej liczby serc

„Mój maleńki, przejdę przez ciebie, przez to, co jest w tobie najsłabsze, najbardziej bezsilne, by dotrzeć do wielkiej liczby serc.

Raz jeszcze nie staraj się zrozumieć dlaczego, ani poznać jak i kiedy się wydarzy. Informuję cię, abyś mógł mieć całkowitą świadomość ze zgody, jaką wyrażasz na to, by się dać przemienić, oczyścić i ogołocić ze wszystkiego, co ci przeszkadza, przytłacza i co mogłoby nie pozwolić ci stać się tą strzałą, jaką Ja chcę, żebyś był, by otwierać serca.

Medytuj w swoim sercu nad tą nauką, ona jest o wiele ważniejsza, niż sądzisz. Pozwól Mnie działać w twoim sercu, zezwalając Mi tym samym na przygotowanie go według Mojego upodobania.

Dziękuję za twoje zgody i uległość. Właśnie tak stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


3 lutego 1998, godz. 4.55

179. Bóg Ojciec zdecydował zrealizować Swój plan z tymi i przez tych, którzy zgadzają się dać Mu swoje „tak”

„Mój maleńki, jesteś czule kochany, nie musisz się niczego lękać, a ponieważ Miłość cię kocha, to dzień po dniu stajesz się Miłością. Przemiana dokonuje się powoli, ale niezmiennie i pewnie.

Twoje [liczne] „tak” mają zawsze pierwszorzędne znaczenie, gdyż już blisko są wielkie udręki, jakie się dopiero zaczęły. Coraz trudniej będzie dawać swoje „tak”. Im będą one wydawały się trudniejsze, tym większe będą miały znaczenie i większą moc przemiany, powodując w tym samym czasie ogromną radość.

Nie koniecznie trzeba rozumieć, żeby móc pozostać na dobrej drodze. Jednak niezbędna jest zgoda na plan i działanie Boga – Mojego Ojca, twojego Ojca, naszego Ojca pełnego Miłości, aby mógł się w pełni urzeczywistnić najpierw w tobie, następnie wokół ciebie, po czym – wreszcie – przez ciebie.

To, co mówię do ciebie, mówię do wszystkich twoich i wszystkich osób, które będą czytały, co piszesz, a wreszcie – do każdej osoby, żyjącej na ziemi.

Miłość musi panować w pełni na ziemi. Tylko Ten, który jest Źródłem samym Miłości, może zrealizować taką przemianę.

Bóg mógłby zniszczyć całą ludzkość i rozpocząć wszystko z nowymi osobami, pełnymi Miłości. W swojej wielkiej Mądrości i Miłości, zadecydował zrealizować Swój plan z tymi i przez tych, którzy zgodzą się Mu dać swoje „tak”.

Wczoraj w kościele widziałeś, jak jedna po drugiej zapalały się świece. Tak samo dzieje się ze zgodą dawaną na całym świecie, by spełnił się plan Ojca.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, że żyjecie w okresie, tak bliskim tej eksplozji Miłości. Jeszcze bardziej szczęśliwi jesteście, bo należycie do tych pierwszych, którzy mogą żyć Miłością i przekazywać ją innym.

Stajecie się świecą Miłości, oświetlającą innych i pozwalającą zapalić ich własne świece. Jeśli przyjmujecie Miłość, daną za darmo po wyrażeniu zgody, to Miłość w pełni króluje w was i przez was, którzy stajecie się Miłością.

Stajecie się Miłością. Stajesz się Miłością.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie”.


5 lutego 1998, godz. 5.35

180. Gdybyś modlił się przed podjęciem działania, a nie później, wtedy rezultat byłby zupełnie inny

Panie Jezu, przedstawiam Ci moją trudność w byciu Miłością w sytuacji, którą znasz. Przyjdź mi z pomocą. Sam jestem bezsilny i mogę popełnić wiele błędów. Tylko Ty, Panie, możesz okazać łagodność i Miłość.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, Moja radość jest wielka, gdy widzę, jak jeden z Moich małych uznaje swoją słabość i wzywa Mnie. Jednak lepiej byłoby, gdyby sam został przemieniony przez Miłość. Znajdujesz się na tej drodze przemiany, dlatego jest konieczne, byś przeżywał tę trudność, abyś mógł sobie zdać dobrze sprawę ze swojej bezsilności, skoro Miłość nie przechodzi przez ciebie.

Miłość nie narzuca się. Zajmuje tylko miejsce, jakie jej wyznaczysz, wzywając Ją, zanim podejmiesz jakieś działanie.

Zbyt często zajmujesz konkretne stanowisko, działasz, a później dopiero prosisz, by Miłość działała. Jak możesz chcieć, żeby Ona w tobie działała, jeśli już podjąłeś działanie. Gdybyś najpierw poprosił o Jej zadziałanie w tobie, zanim uczynisz jakiś krok lub podejmiesz decyzję, wówczas rezultat byłyby zupełnie inny.

Musisz doświadczyć obu sposobów, ażebyś mógł zdać sobie sprawę, że istnieje tylko jeden sposób, ten, jaki pozwala Miłości działać w każdej okoliczności. Twoja prośba musi zawsze poprzedzać decyzje, gesty i słowa, żebyś mógł pozostać w stałej relacji – dniem i nocą – z Miłością.

Kiedy tak się dzieje, wtedy oznacza to, że stałeś się całkowicie Miłością i takim się stajesz teraz, doświadczając kłopotów.

Uznaj, że jesteś czule i szaleńczo kochany. Właśnie to prowadzi cię do Miłości.

Czule i szaleńczo kocham ciebie”.


Miami Beach, 24 lutego 1998, godz. 3.50

181. Pouczę cię, czym jest prawdziwa wolność

Panie Jezu, chcę ci podziękować, błogosławić i wychwalać cię za dobry czas z Elżbietą, na jaki zezwalasz. Chcę, by każda chwila była jednym krokiem więcej ku Tobie, bym mógł być przemieniony przez Miłość i stać się tym, do czego Ty mnie powołałeś, żebym był: Miłością.

Wszystko inne jest bez znaczenia. Tylko i wyłącznie Ty, mój Boże, możesz przeciąć wszystkie powiązania z rzeczami tego świata i uwieńczyć dzieło stworzenia istoty, którą jestem.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy i za to, że chcesz pochylić się, Boże, nad biednym narzędziem, jakim jestem.

Słucham Cię,[mów] Panie. Kocham cię.

„Mój maleńki, gdybyś wiedział, jak bardzo jestem szczęśliwy, że mogę pochylić się nad tobą, przytulić twoje serce do Mojego, odciąć powiązania z rzeczami tego świata, abyś stał się całkowicie wolny i mógł poczuć smak – żyjąc na ziemi – prawdziwej wolności dzieci Bożych.

Chcę cię pouczyć, czym jest prawdziwa wolność. By dobrze zrozumieć to pouczenie, trzeba powrócić do twoich korzeni w chwili stworzenia. Wyłoniłeś się z Serca Ojca tchnieniem Miłości i odczułeś Miłość Ojca do siebie. Jej poszukujesz, gdyż wiesz w głębi siebie, że właśnie ta Miłość daje ci całkowitą wolność, do jakiej tęsknisz od tego czasu.

Prawdziwa wolność nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz, ale na tym, że wiesz, iż czynisz Wolę twojego Ojca, dlatego zostałeś stworzony.

Spójrz, co dzieje się w świecie stworzonym. Ptak, który został stworzony do latania, odnajduje swoją wolność, latając. Ryba, która została stworzona do pływania, odnajduje swoją wolność, pływając. Ty zostałeś stworzony, by kochać. Odnajdujesz więc wolność, kochając, ale nie jakąkolwiek miłością. Jest tylko jedna Miłość, dająca ci wolność, Miłość pochodząca od Ojca. Czy mógłbyś Ją dać, jeśli Jej wpierw sam nie otrzymałeś? Aby ją otrzymać, musisz ją przyjąć i zaakceptować, że jesteś głęboko kochany przez Ojca.

Droga wolności to Miłość. Droga Miłości to przyjęcie Miłości z jej prawdziwego Źródła.

W ten właśnie sposób powoli stajesz się Miłością”.

Dziękuję, Panie Jezu, za głęboki spokój, jaki ogarnia mnie w tym momencie. Tak, przyjmuję Twoją Miłość. Czuję się całkowicie wolny, ponieważ czuję się w pełni i całkowicie kochany.

Mam tylko jedno pragnienie: trwać w tej Miłości.

Kocham Cię, mój Jezu Miłości.


Miami Beach, 25 lutego 1998, godz. 4.55

182. Priorytet twojego życia: bliskość ze Mną

„Mój maleńki, najważniejszą z rzeczy, jaką masz wykonać i dla niej musisz poświęcić swój czas, jest twoja bliskość ze Mną, twoim Bogiem.

Nasz miłosny związek jest piękny. Aby wzrastał i stawał się coraz bardziej mocny i stały, musisz z niego uczynić priorytet swojego życia. Nie jest ważne, gdzie się znajdujesz, nie liczy się praca do wykonania, nieważne radości i smutki, nieważne dobre czy złe nowiny, nieważny sukces czy porażka, nieważne wydarzenia szczęśliwe czy nieszczęśliwe, nieważne osoby u twojego boku lub wokół ciebie.

Masz zachowywać w swoim sercu jedno i jedyne pragnienie: twoją bliskość ze Mną, w myślach, słowach i czynach. Twój odpoczynek, praca, rozrywki, chwile relaksu, wszystko musi mieć jedyny cel: twoją bliskość ze Mną – przyjmując Miłość, stając się Miłością i dając Miłość.

Przyjmujesz wszystko z Miłości do Mnie. Wszystko Mi ofiarujesz, radzisz się Mnie we wszystkim, prosisz Mnie o wszystko, czego pragniesz i wreszcie – działasz jedynie według Mojego natchnienia. W ten właśnie sposób stajesz się Miłością.

Dziękuję za twoją uległość. Czule kocham ciebie”.


11 marca 1998, godz. 5.25

183. Z Mojego serca przelewa się Miłość do ciebie

Dziękuję, Panie Jezu, za ten piękny okres odpoczynku, ale przede wszystkim za bliskość z Tobą w czasie wakacji. Dziękuję za szczęście i Miłość, jakie pozwoliłeś mi przeżyć w Pompano z naszymi dwiema córkami, ich mężami i ich siedmiorgiem dzieci. Dziękuję, że chroniłeś nas i tych, których nosimy w sercu. Dziękuję, że zająłeś się przedsiębiorstwami. To potwierdza, że wobec mojej bezsilności i ograniczeń Twoja Wszechpotęga działa w najdrobniejszych szczegółach.

Panie, powierzam Ci prośbę księdza B. oraz p. M. Natchnij mnie i prowadź, abym mógł być narzędziem, uległym i wartościowym w Twoich dłoniach. Kocham Cię.

„Mój maleńki, z wielką radością w Sercu napełniam cię. Miłość przelewa się z Mojego Serca. Gdybyś wiedział, jak bardzo potrzebuję maleńkich, dających się kochać i przyjmujących Moją Miłość.

Pozwalaj nadal rozpalać cię Miłością. Jaki Ja jestem szczęśliwy, gdy widzę, jak ty kroczysz stale i pewnie naprzód drogą świętości. Dzień po dniu stajesz się coraz bardziej jedno ze Mną. Daj się napełnić, ponieważ w ten sposób stajesz się Miłością.

Być w stałej relacji z Miłością to jedna i jedyna droga, by stać się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


23 marca 1998, godz. 6.15

184. Słowo wytycza szlak na drodze, Światło pozwala ci jasno widzieć ten szlak

„Mój maleńki, wchodź zawsze coraz głębiej do swojego wnętrza. Właśnie tam znajdziesz spokój, radość, szczęście i światła, by cię oświecały na każdej drodze, jaką masz do przebycia lub na której się nieopatrznie znalazłeś, a uważasz za trudną i mroczną.

Nie szukaj gdzie indziej. Światło jest właśnie w tobie, ponieważ tam Ja jestem, tam znajduje się Miłość. Wewnętrzne światło oświeca ciebie i pozwala ci żyć w pełni Słowem Bożym.

Światło, ponieważ jest zgodne ze Słowem, jest potwierdzeniem Źródła. Niczego się nie lękaj. Słowo jest tym wytyczonym szlakiem na drodze. Światło pozwala ci go jasno widzieć wewnątrz i rozkoszować się tym, co odkrywasz. Jesteś więc na drodze przemiany, tej przemiany, która czyni z ciebie Miłość.

Wszystko, co się dzieje, rozpoczyna się w twoim wnętrzu, stąd jest ważne tam wejść głęboko, ażeby czerpać całe bogactwo, jakie Ojciec złożył w chwili stworzenia ciebie.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, że żyjecie w czasie tego dużego okresu łask, jaki pozwala czerpać bogactwa Ojca złożone we wnętrzu każdego z was.

Jesteście głęboko kochani.

Jesteś głęboko kochany. Czule kocham ciebie”.


31 marca 1998, godz. 5.40

185. Właśnie pokonując tę trudność, zdążasz ku Mnie

Panie Jezu, mam tylko jedno pragnienie: być całkowicie wsłuchanym w Ciebie. Zobacz moją trudność: jestem stale gdzie indziej myślami.

Panie, przyjdź mi z pomocą, ażeby moje myśli były skierowane do Ciebie – w kontemplacji i całkowitym słuchaniu Ciebie.

„Mój maleńki, właśnie pokonując tę trudność, zdążasz ku Mnie. Zobacz: dziecko, gdy chce nauczyć się samo chodzić, ma trudność z przemieszczeniem się pierwszy raz. Dzięki tej trudności uczy się najpierw, jak raczkować, a potem chodzić. Wytrwałość pozwala mu chodzić, potem nawet biegać.

Tak samo jest z tobą. Właśnie twoja wytrwałość w dążeniu do życia w stałej bliskości ze Mną uczyni cię zdolnym do rozkoszowania się coraz bardziej Moją Obecnością i uwolnienia się od myśli świata, by móc pozostawać nieprzerwanie w tej relacji bliskości i Miłości ze Mną.

Szczęśliwy jesteś, że masz w swoim sercu to pragnienie. Daj je Mnie, Ja uczynię z niego Moje działanie. Nie lękaj się, jesteś na dobrej drodze. Nie ustawaj, a będziesz słyszał coraz bardziej Mój głos, wtedy powiesz w wielkiej radości: Widzę Tego, na którego czekam. Jesteś na drodze do Miłości. Stajesz się Miłością.

Gdybyś wiedział, jak Ja ciebie kocham”.


6 kwietnia 1998, godz. 5.25

186. Każdemu z was jest trudno odróżnić prawdę od fałszu

„Mój maleńki, chcę znowu mówić do ciebie w głębi twojego serca. Jeszcze masz tyle prawd do odkrycia.

Obecnie żyjecie w świecie charakteryzującym się wielością fałszu. Każdemu z was jest trudno odróżnić prawdę od fałszu. Bez modlitwy, przyjmowania sakramentów, czytania Mojego Słowa i wielkiej bliskości ze Mną – w skupieniu i adoracji – nikt nie potrafi tego uczynić.

Kluczem jest otwarcie się na łaskę dzięki pobożnym ćwiczeniom, jak również stałym dawaniu Miłości swoich „tak”. Tylko Miłość w was może dać niezbędną mądrość i umiejętność rozpoznania fałszu, jaki infiltruje się przez prawdy, kiedy głosi się wielki fałsz – podając go za wielką prawdę.

Wszystko musi być Mi ofiarowane i o wszystko trzeba Mnie pytać, abym mógł przyjść ze światłem dla was. To z kolei pozwoli wam przyjąć prawdę i odrzucić fałsz. Żyjecie w świecie wielkiego chaosu.

Najważniejsze jest to, że Niebiosa są otwarte i jest dawana wielka liczba łask, by móc zdemaskować wszystko, co fałszywe, i przyjąć prawdę w całej jej czystości.

Miłość i Prawda są nierozłączne. Przyjmując jedną, otrzymuje się drugą. Stając się więc Miłością, stajesz się istotą prawdy, a stając się istotą prawdy, stajesz się istotą Miłości.

Czule kocham ciebie”.


15 kwietnia 1998, godz. 3.55

187. Musisz odkryć Wszechobecność Boga w najdrobniejszych szczegółach

„Mój maleńki, to, co przeżywasz obecnie, jest potrzebne, abyś mógł wniknąć głębiej do swojego wnętrza. Nie sądź, że się ode Mnie oddalasz, że cofasz się w wierze z powodu twoich zmartwień, od jakich nie potrafisz się uwolnić całkowicie i które masz przez cały czas w głowie.

Moje drogi nie są twoimi drogami, Moje ścieżki nie są twoimi ścieżkami. Dałeś Mi swoje „tak” i bez przerwy je ponawiasz. Zgadzasz się poświęcić swój czas, abym Ja ciebie zaspokoił i kochał przez Eucharystię, modlitwę, adorację, kontemplację i medytację. Oddajesz Mi stale twoje zmartwienia i myśli, które zajmują nadmiernie twój umysł. Reszta nie należy do ciebie. Ja wiem, co musisz przeżyć, żeby stać się istotą, jaką Ojciec chce, i żeby móc odkryć swoje początkowe piękno.

Czas nie należy do ciebie i musisz odkrywać, doświadczając swojej bezsilności, ograniczeń, kruchości i podatności na zranienia.

Potrzeba również, żebyś odkrył doświadczając, Wszechpotęgę Boga i Jego Wszechobecność w najdrobniejszych szczegółach twojego życia, zarówno w świecie interesów, jak i w konkretnych osobach, rodzinach i Kościele.

Abyście stali się istotami Miłości i odkryli na nowo wasze pierwotne piękno, musicie pozwolić, by wasze spojrzenie zmieniło się tak, ażeby widzieć Boga tam, gdzie On jest, czyli wszędzie. Trzeba umieć Go zobaczyć już od chwili, gdy dało Mu się wolność działania. Bóg działa czasami bezpośrednio, niekiedy dając ci natchnienie, przez innych albo przez wydarzenia.

Skieruj bardziej twoje spojrzenie na Niego, patrz na Jego Wszechmoc, patrz na Jego Miłosierdzie, patrz na Jego Miłość. Patrząc na Niego, ufność zajmie miejsce twoich zmartwień, a ty będziesz stawał się coraz bardziej istotą Miłości.

Ponieważ Miłość cię kocha, stajesz się Miłością.

Moje Serce płonie Miłością do ciebie. Błagam cię, bądź Mi coraz bardziej pocieszycielem, przyjmując Moją Miłość, ponieważ szaleńczo kocham ciebie”.

Dziękuję, dziękuję, dziękuję, Panie Jezu, za tyle Miłości i Pokój.

Moje serce również płonie z Miłości. Oddaję Ci moje pragnienie, by żyć nieustannie w tym stanie Miłości i Pokoju.

Otwieram moje ramiona i moje serce, by przyjąć w pełni Twoją Miłość. Kocham Cię, Panie.


21 kwietnia 1998, godz. 2.10

188. Oddaj Mi twoje wątpliwości, one nie pochodzą ode Mnie

„Mój maleńki, właśnie Ja, twój Bóg, pragnę mówić przez to, co piszesz. Wiem, że jest ci czasem trudno uwierzyć, że Ja mogę cię w taki sposób prowadzić. Raz jeszcze mówię ci, iż nie musisz rozumieć tego, jak to się dzieje, że tak jest. Masz tylko przyjąć to, żeby stać się posłusznym Moim natchnieniom i wierzyć.

Patrz na drogę, jaką przebyliśmy razem. Czy myślisz, że mógłbyś o własnych siłach zapisać wszystkie stronice bez skreśleń? Czy sądzisz, iż mógłbyś odczuwać tyle Pokoju i Miłości, pisząc i czytając ponownie zapisane kartki?

Oddaj Mi twoje wątpliwości, one nie pochodzą ode Mnie… Dlatego że Mi je oddajesz, przemieniam je w pewność, jaką odczuwasz, że Ja piszę przez ciebie.

To są najważniejsze chwile w twoim doczesnym życiu. Dzięki nim Bóg Stwórca może położyć Swą dłoń na tobie i kontynuować dzieło stworzenia, czyniąc z ciebie istotę pełną Miłości. W ten sposób powoli Bóg przygotowuje ciebie do twojej prawdziwej misji, do której ciebie stworzył: byś stał się Miłością i dawał Miłość.

Pozwól, bym cię kochał. Przyjmij Moją Miłość. Czule kocham ciebie”.

Dziękuję, Panie Jezu, za piękne chwile Pokoju, Radości i Miłości, jakie mnie ogarniają w tej chwili. Dziękuję, że przemieniłeś Twoją Miłosną Obecnością moje wielkie wątpliwości. Kocham Ciebie, Panie.


16 kwietnia 1998, godz. 2.15

189. Razem wchodzimy do Nowego Świata, Nowego Społeczeństwa, Nowego Kościoła – Kościoła Miłości

„Mój maleńki, z Radością biegnę do ciebie za każdym razem, gdy uznajesz swą bezsilność, małość, ograniczenia i gdy się do Mnie zwracasz. Nie musisz wcale cierpieć z powodu swojej bezsilności, lecz powinieneś się cieszyć, ponieważ właśnie to pozwala, by zajaśniała Moja Wszechpotęga, a tobie pozwala być świadkiem Mojego działania.

Im bardziej jesteś świadkiem tego, czego Ja dokonuję, tym większe powody masz do wysławiania, błogosławienia i wychwalania Mnie. W tym duchu uwielbienia buduje się nasz miłosny związek, który przekształca nieustannie twoje serce i całą twoją istotę.

Skoro tylko twoja istota jest przekształcona i stała się tym, czym powinna być – Miłością, to te same słowa wypowiadane przez twoje usta i twoje gesty nie dają już takiego samego skutku u drugiej osoby i innych. Właśnie zacząłeś być tego świadkiem i będziesz coraz bardziej w nadchodzących tygodniach i miesiącach*5.

Przyjmij te doświadczenia jako cenne dary, których nigdy do końca nie odkryjesz i będą przejawiać się coraz bardziej, w miarę jak będziesz nadal dawał swoje „tak” i uznawał swoją małość i bezsilność.

Razem wchodzimy do Nowego Świata, Nowego Społeczeństwa, Nowego Kościoła – Kościoła Miłości. Wspólnie podziękujmy Ojcu, który pozwolił, by tak było, i cieszmy się, i radujmy. Dajmy się wchłonąć Jego Miłości, by się tą Miłością całkowicie nasączyć i by wydychać Jego Miłość.

Stajesz się Miłością. Stajecie się Miłością. Czule kocham ciebie”.


27 kwietnia 1998, godz. 1.50

190. Życie Miłością, rzeczywiście wcieloną w ciebie, łatwo udziela się innym

„Mój maleńki, Miłość, która przepełnia cię w tej chwili, jest najcenniejszym darem, jaki możesz otrzymać. Przez tę Miłość jesteś przemieniony. Już nie musisz siebie pytać, jaka jest twoja misja. Wiesz, że twoją misją jest stać się Miłością. Jest tylko Miłość, jak również twoje długie chwile komunii z Miłością.

Przeznacz czas, dużo czasu, bardzo dużo czasu, by dać Mi ciebie kochać, by przyjąć wystarczająco dużo Miłości, którą Ojciec cię obdarza – przyjąć, by zwrócić ją Ojcu w uwielbieniach i dziękczynieniach, aby Miłość Ojca mogła mieć w tobie swobodny obieg. Otrzymujesz ją, przyjmujesz i zwracasz, dokładnie tak jak powietrze, jakie wdychasz i wydychasz, a które pozwala ci żyć. Tak jest z Miłością, ona daje ci nowe życie i wzrastasz ku pełni.

Życie odnawiane nieustannie przez Miłość, rzeczywiście wcieloną w ciebie, łatwo udziela się innym. Można nawet powiedzieć „zaraźliwe”, w tym znaczeniu, że jest przekazywane bez wiedzy osób, które je przekazują, i tych, co otrzymują.

Charakterystyczny dla Miłości jest fakt, że nie ma dla niej odległości niepokonalnej, tak samo dysponuje ona czasem niezbędnym do osiągnięcia celu i otrzymania zamierzonego efektu. Odległość i czas należą do Ojca, a więc nie musisz się tym przejmować. Bóg, by rozpalić całą ziemię Swoją Miłością, potrzebuje istot, które pozwolą się zapalić, które pozwolą, by Miłość mogła mieć swobodny obieg, czy to będzie Miłość otrzymana bezpośrednio lub poprzez innych, czy też Miłość powracająca do Ojca lub dana innym.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, że pozwalacie, by Miłość swobodnie przez was przepływała. Stajecie się Miłością, stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


2 maja 1998, godz. 4.20

191. Moją Obecnością w tobie są: Prawda, Mądrość i Światło

„Mój maleńki, uświadom sobie dobrze, że Ja jestem zawsze z tobą i w tobie. Tylko i jedynie Moja Obecność może przekształcić ciebie zupełnie. Nie możesz dojść do tego swoim własnym wysiłkiem, ale jedynie pozwalając Mnie działać w tobie. Moją Obecnością w tobie są: Miłość, Prawda, Mądrość i Światło. W odpowiedniej chwili zadziałają na ciebie, ale przede wszystkim na innych, którzy są wokół ciebie. Nie ma znaczenia, kto jest z tobą, gdzie jesteś i co robisz.

Moja Obecność objawia się coraz bardziej w tobie, dlatego musisz poświęcać coraz więcej czasu, byś Mnie przyjął, byś dał się przemienić, kochać, zawsze uznając swoją bezsilność i małość”.


5 maja 1998, godz. 4.00

192. Daję ci nową łaskę całkowitego oddania się

„Mój maleńki, przyjdź znowu wtulić się w Moje ramiona. Umieszczam twoje serce przy Moim, aby przyjęło nowy rytm i biło Moim rytmem.

Daję ci nową łaskę całkowitego oddania się. Jest to najważniejsza łaska, aby wejść w bliskość ze Mną, być całkowicie uwolnionym i zdolnym przyjąć Miłość, jaką chcę w ciebie wlać, ażebyś stał się Miłością”.

W trakcie tego przesłania poczułem całkowite oddanie i ukojenie i zasnąłem dwa razy, pisząc ostatnie linie, by już na dobre usnąć, nie mogąc dokończyć.


8 maja 1998, godz. 4.50

193. Ojciec jest Miłością, dlatego zbliżając się do Niego, jesteś wchłonięty oddechem Miłości (przykład samolotu i wulkanu)

„Mój maleńki, razem ze Mną, tak właśnie, ty ze Mną, Ja z tobą, przybliżasz się do Ojca, jesteś prowadzony przez Ojca. Ojciec jest Miłością, dlatego zbliżając się do Niego, jesteś wchłonięty oddechem Miłości. Podobnie samolot, zbliżający się do czynnego wulkanu, zostanie wchłonięty przez wulkan i stanie się ogniem.

Kiedy istota, dziecko Ojca, stworzona na Jego obraz i podobieństwo, zbliża się do Niego, zostanie wchłonięta oddechem i przekształcona przez Niego, bez żadnego wysiłku z jej strony.

Podobnie samolot, potrzebował swojej mocy, by się zbliżyć do wulkanu, ale kiedy zostanie wchłonięty, nie potrzebuje już własnej mocy do przemiany w ogień. Tak samo dzieje się z osobą, która zbliża się do Ojca. Ona potrzebowała mocy Ojca, by się przybliżyć. To są liczne „tak”, jakie Mi dawała, bym mógł ją prowadzić, otulona Płaszczem Mojej Świętej Matki i wspierana przez świętych Aniołów, w towarzystwie Świętych z Raju i na ziemi.

Nadchodzi chwila, że wchłonięcie przez Miłość Ojca (jak przez ogień wulkanu) przejmuje władzę nad wszystkim i przekształci, aby osoba stała się Miłością (jak samolot ogniem).

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi, że jesteście do tego stopnia blisko Miłości, iż możecie być wchłonięci przez Nią i w ten sposób stać się Miłością.

Poświęć czas, by zasmakować, poświęćcie czas, by zasmakować tej Miłości. Ty i wy jesteście szaleńczo kochani. Tak szaleńczo i czule kocham ciebie.

Kocham was”.


11 maja 1998, godz. 4.00

194. Za każdym razem, kiedy masz jakieś cierpienie, spójrz na nie i powiedz sobie, że Ja, który byłem i jestem Bogiem, przeżyłem jeszcze większe

„Mój maleńki, stawaj się wciąż mały i daj się prowadzić. Nie próbuj sam z siebie organizować, planować, zarządzać i kontrolować. To ma się dokonywać przeze Mnie.

Uznając swoją małość, słabość i bezsilność musisz więc wszystkiego spodziewać się ode Mnie. Aby to wszystko otrzymać, musisz więc o wszystko prosić i być zdolnym wszystko przyjąć z miłości do Mnie.

Dałeś swoje liczne „tak” i idziesz Moimi śladami. Jest więc niezbędne, żebyś mógł przeżyć częściowo to, co Ja przeżyłem w pełni.

Czujesz się odrzucony. Ja przeżyłem więcej niż ty.

Cierpisz z powodu niezrozumienia. Ja przeżyłem go więcej niż ty.

Czujesz się zdradzony. Ja byłem bardziej niż ty.

Moglibyśmy jeszcze długo kontynuować. Za każdym razem, kiedy masz jakieś cierpienie, spójrz na nie i powiedz sobie, że Ja, który byłem i jestem Bogiem, przeżyłem jeszcze większe. Przyjąłem je i przeżyłem z Miłością. Ty również musisz je przyjąć z Miłością, przeżyć i powierzyć Mi je. Właśnie w ten sposób cierpienia są przemieniane w łaski i błogosławieństwa.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, że na waszej drodze są cierpienia, one pozwalają wam stać się szybciej Miłością.

Weselcie się i radujcie, ponieważ stajecie się Miłością. Przytulam was do Mojego Serca, mówiąc wam i mówiąc tobie: Mój maleńki, kocham ciebie, tak szaleńczo kocham cię”.


20 maja 1998, godz. 5.00

195. Musisz przyjąć Miłość i cierpienie

„Mój maleńki, pozwól się prowadzić do większej bliskości ze Mną, do coraz większej intymności, jaka wypełnia twoje serce i całego ciebie, a odkrywasz ją wewnątrz siebie.

Szukanie na zewnątrz jest zbędne, gdyż wszystko zaczyna się we wnętrzu. W chwili stworzenia ciebie Ojciec złożył w tobie wszystko, czego potrzebowałeś, do całkowitego rozkwitu.

Twoje wnętrze przypomina dobrze zasianą glebę. Ona zawiera w sobie wszystko potrzebne do owocowania, przyjmując ciepło i deszcz.

Miłość i cierpienie musisz przyjąć. Nie lękaj się. Jeśli gleba potrzebuje bardziej ciepła niż deszczu, to Miłość jest bardziej obecna niż cierpienie u dzieci Bożych. Ta rzeczywistość nie wydaje się oczywista tam, gdzie Miłość nie jest przyjęta. Miłość nie narzuca się, dlatego trzeba przyjąć i zaakceptować, że się jest kochanym przez Boga, pozwalając się Jemu kochać.

Miłość uleczyła zranienia spowodowane cierpieniami, tak jak ciepło słońca osuszyło błoto pozostawione po deszczu. Istnieje różnica, gdyż ciepło słońca narzuca się namoczonej ziemi, natomiast Miłość nie czyni tego wobec istoty zranionej cierpieniem, ale jest zawsze obecna, gotowa wszystko przemienić już od chwili, gdy się jej da swobodę działania, gdy się Ją kontempluje we wnętrzu.

W ten sposób ty i wy wszyscy zacieśniacie więź bliskości z Miłością i stajecie się Miłością.

W tej pięknej intymności mówię ci cichutko, w głębi twojego jestestwa:

Kocham cię”.


3 czerwca 1998, godz. 4.00

196. Razem idziemy ku niebiańskiemu Miastu

„Mój maleńki, z wielką radością posługuję się tobą, by mówić do Mojej umiłowanej córki, tego kochanego dziecka Mojego Serca (…) Mam dla niej słowo:

Mała perełko Mojego Serca! Jak dawno wybrałem cię, odłożyłem na bok i oczyściłem w ogniu tygla. Nie lękaj się, bo jesteś otulona Moim Płaszczem, Płaszczem Mojej Świętej Matki i Świętego Józefa. Znalazłaś łaskę w Moich oczach. Noszę ciebie w Moim Sercu i jesteś coraz mocniej połączona ze Mną. Oboje jesteśmy jedno: ty we Mnie, a Ja w tobie. Kroczymy tą samą drogą, często po kamienistych ścieżkach, usłanych cierniami i kolcami, ale wspaniałości czekają nas na wysokiej górze. Do tego mamy ten lekki powiew wiatru, jaki pozwala wdychać zapach róż.

Razem idziemy ku niebiańskiemu Miastu. W tym Mieście, Mój Ojciec, twój Ojciec, nasz Ojciec zarezerwował dla ciebie wybrane miejsce, tuż blisko Mnie. Jesteś umiłowaną Małżonką Mojego Serca. Jest więc normalne, że jesteśmy bardzo blisko siebie, że jesteśmy razem, że zawsze i wszędzie stanowimy jedno.

Mała córeczko Mojego Serca, jesteś szczęśliwa tak blisko Mnie i płoniesz Ogniem Mojej Miłości Ognia. Stajesz się Miłością, a przez ciebie i poprzez ciebie Ja rozleję Moją Miłość na wiele cierpiących serc. Ciebie wybrałem do tej wielkiej i pięknej misji. Nie usiłuj dowiedzieć się lub zrozumieć, jak, kiedy i gdzie to się zrealizuje. Zajmuję się najmniejszymi szczegółami. Misja już się częściowo rozpoczęła w widzialnym [świecie], ale przede wszystkim w niewidzialnym.

Zaufaj Mi. Jestem twoim wiernym Małżonkiem. Niczego się nie lękaj. Ja jestem zawsze z tobą, bez względu na to, co robisz. Miejsce nie ma znaczenia.

Pozwól Mi bardziej ciebie kochać. Chcę cię zaspokoić i pieścić. Jesteś Moją Miłością. Przyjmij Moją Miłość. Stajesz się Miłością. Wejdź w coraz większą bliskość ze Mną. Potrzebuję twojej Miłości. Jesteś balsamem na Moje zranione Serce.

Perełko Mojego Serca, otulam cię Moją Miłością. Usłysz wołanie Mojego Serca.

Kocham cię”.


26 czerwca 1998, godz. 5.00

197. Pozwólcie się kochać. Miłość niweluje cierpienie, jak słońce topi śnieg

Panie Jezu, chcę Ci przedstawić sytuacje cierpienia, w których pozwalasz nam być świadkami. Powtarzają się one i zwiększają po licznych modlitwach, a potwierdziły Twoją interwencję w małych szczegółach.

Czym mamy być w obliczu takich sytuacji, które potwierdzają jedynie naszą bezsilność?

Dziękuję za odpowiedź na moje pytanie. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, pytasz: „czym mamy być” – zadajesz dobre pytanie.

Nie chodzi o to, by wiedzieć, co macie myśleć, jak macie się zachować lub co macie powiedzieć, ale właśnie czym macie być.

Będąc Miłością, całkowicie przyjmując istniejącą sytuację i dając „całkowite tak” Woli Ojca, dojdziecie do myślenia „tak jak Ojciec chce”, będziecie mówić i działać zgodnie z Jego natchnieniem.

Stając się istotami Miłości, możecie przyjąć cierpienie i przedstawić je Ojcu, ażeby było ono całkowicie przemienione przez Niego, by stać się Miłością.

Szczęśliwi jesteście na drodze, która prowadzi was do Miłości.

Pozwólcie się kochać. Miłość niweluje cierpienie, jak słońce topi śnieg. Ojciec ma dużo więcej Miłości do dania, niż istnieje cierpienia na świecie.

Od zawsze jesteście kochani. Czule kocham cię”.


9 lipca 1998, godz. 1.30

198. Jesteś na drodze przemiany. Ta przemiana nie jest dziełem twoim, ale właśnie Ojca

„Mój maleńki, rozważ dobrze, czego Ja dokonałem w tobie w tych ostatnich czasach. Jesteś na drodze przemiany.

Ta przemiana nie jest dziełem twoim, ale właśnie twojego Ojca, Naszego Ojca.

Masz ją tylko przyjąć, być jej świadkiem i wychwalać Boga.

W ten sposób stajesz się Miłością.

Czule kocham cię”.


18 lipca 1998, godz. 3.40

199. To, co napisałeś, nie należy do ciebie. Nie ty zdecydujesz, co z tym zrobić

Panie Jezu, ostatnio miałem małe natchnienie do pisania. Kiedy jednak ponownie czytam, wówczas odkrywam wielki spokój, wielką radość. Czy nadszedł czas, by przestać pisać?

Co mamy uczynić z tym, co zapisane?

Dziękuję, że usłyszałeś moją modlitwę i jej wysłuchałeś. Chcę być w Ciebie wsłuchany. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, co napisałeś, nie należy do ciebie. Nie ty zdecydujesz, co z tym zrobić. Już wkrótce powierzę misję tych pism komuś, kogo znasz.

Pozostań w pokoju. Kiedy posługuję się kimś, kto jest obdarzony szczególnymi charyzmatami, to nigdy nie jest dla niego (chociaż on z tego też korzysta), ale dla tych licznych, do których Ja chcę dotrzeć, a już ich wybrałem.

Proszę cię, byś miał kilka egzemplarzy i był wsłuchany we Mnie, aby dać te teksty tym, których wskażę ci natchnieniem.

Bądź nadal tym małym dzieckiem, poddającym się Moim dłoniom, zarówno wtedy gdy trzeba pisać lub nie, czytać ponownie lub nie, oddać komuś te pisma lub nie.

Gdy skierowałeś do Mnie twoją prośbę, otrzymałeś natchnienie i zadziałałeś zgodnie z natchnieniem. Pozostań w zupełnym pokoju, gdyż reszta nie należy do ciebie. Masz tylko przyjąć zarówno dobre, jak i złe komentarze. Ofiarować je Mnie, bez względu na ich pochodzenie.

Pamiętaj, że razem wchodzimy do Nowego Kościoła, żeby odbudować Nowe Społeczeństwo, które będzie całkowicie kierowane przez Najświętszą Trójcę, a siły zła nie będą miały już żadnej władzy. Tylko Miłość znajdzie się w centrum wszystkiego i wszystkich. Miłość dobrze ucieleśniona w ludziach, którzy Ją przyjęli. Dali swoje „tak” i pozwolili się przemienić, by stać się Miłością, co będzie ich łączyło.

Tak, ty i wy jesteście kochani Miłością, która przewyższa wszystko, przekształca, leczy, uwalnia i dokonuje wszystkiego, kiedy tylko się ją przyjmuje i pozwala jej działać.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie, Mój maleńki”.


19 lipca 1998, godz. 2.45

200. Przemiana dokonuje się nieustannie, zarówno podczas pracy, jak i w czasie chwil odprężenia lub odpoczynku (przykład murarza budującego ścianę z cegieł)

„Mój maleńki, nie lękaj się, Ja jestem z tobą. Niosę cię na rękach. Twoje serce przytula się do Mojego.

Przemiana dokonuje się nieustannie, zarówno podczas pracy, jak i w czasie chwil odprężenia lub odpoczynku. Chwile modlitwy i adoracji są czasem intensywnym, jaki nam pozwala się połączyć jednemu z drugim. Inne chwile umacniają zjednoczenie, pozwalając tobie zasmakować Mojej Obecności, widzieć Mnie przy dziele i być świadkiem Mojego działania – trochę tak jak murarz budujący ścianę z cegieł. Jest czas na położenie zaprawy murarskiej i cegły i inny – na stwardnienie cementu. Ten ostatni czas pozwala również murarzowi sprawdzić jakość wykonanej pracy.

Nie musisz się czuć winny, że pracowałeś albo poświęciłeś swój czas na gimnastykę, odprężenie się i odpoczynek. Jest ważne, byś był świadomy, że najcenniejszy czas to ten, poświęcony na bliskość ze Mną i miłosną relację. Czas ten musi być wystarczająco długi, aby ta bliskość cię przeniknęła.

Pamiętaj, że czas spędzony w Mojej Obecności przedstawia czas, kiedy murarz kładzie zaprawę murarską i cegłę, inne chwile przedstawiają czas trwania suszenia się cementu, kiedy murarz nadzoruje wykonaną pracę.

Możesz teraz odpocząć, abyś przeniknął tym, co Ja właśnie ci powiedziałem. W ten sposób, powoli, „cegła po cegle”, buduje się Miłość.

Ty i wy stajecie się Miłością. Szaleńczo kocham was.

Szaleńczo kocham ciebie”.



*1 Początkową myślą każdego oddechu byłoby: przyjmuję Cię, Panie Jezu i ofiaruję się Tobie. Jak tlen dotlenia moje ciało, tak Miłość Jezusa dotlenia moją duszę i ducha. Kiedy nadejdzie godzina ostatniego oddechu, wtedy stosując powyższe ćwiczenie będzie można powiedzieć: ofiaruję się Tobie, Panie Jezu. Od tego czasu oddycham w ten sposób w czasie kontemplacji i adoracji, albo kiedy czuję potrzebę, by odpocząć lub zaczerpnąć głęboki oddech. Przyjmuję Jezusa i się Mu ofiaruję. Gdy chcę modlić się za kogoś, per procura, wówczas ofiaruję moje oddychanie, żeby ta osoba przyjęła Jezusa i Mu się ofiarowała.

*2 Dziś bł. Jan Paweł II i bł. Matka Teresa z Kalkuty (przyp. tłum.).

*3 N.B. opisując prezent, który dał mi Jezus, moja radość była tak wielka, że nie mogłem powstrzymać łez.

*4 6-10 stycznia 1998 r. – wielka gołoledź m.in. w Prowincji Quebec wyrządziła mnóstwo szkód; niektóre regiony pozbawione były prądu przez wiele tygodni (przyp. tłum.).

*5 Otwieram tu nawias, by opowiedzieć to, co przeżyłem w ostatni piątek i czym moje serce chce się podzielić. Rozmawiając z dwiema osobami i świadcząc jak to mam w zwyczaju, byłem zaskoczony ich reakcją. – Jeden mówi do mnie: „Robi Pan na mnie wrażenie”, a ten drugi, mając mokre od łez oczy, wstał, by wyjść z pokoju, gdzie się znajdowaliśmy, dodając po drodze: „Ja już nie mogę tu wytrzymać”. Mogę to zachowanie wytłumaczyć jedynie tym, że to Miłość Boża przeszła przez zwykłą rozmowę. Dziękuję, Przenajświętsza Trójco: Ojcze, Synu i Duchu Święty, że pozwalacie mi być świadkiem Waszego działania (przyp. autora).