ROK 199626 stycznia 1996 r. Ksiądz proboszcz Eugeniusz Raciborski wspaniały, szlachetny, prawy człowiek, który zawsze przyjmował nasze zaproszenia do „Wieczernika", okazał mi dużo serca i zaufania. Każdego darzył wielkim szacunkiem (już nie żyje). Bardzo przeżywałam tę Mszę świętą, po raz pierwszy tuż przy ołtarzu, przy Jezusie stałam ja - wielka grzesznica, której Bóg skreślił dług. Mogłam patrzeć z niewielkiej odległości na ręce kapłana, który trzymał Najdroższe Ciało mojego Pana. Tuż po przyjęciu Pana Jezusa do serca dziękowałam za tak wielkie wyróżnienie, jakie mi ofiarował w swojej hojności. Przepraszałam, że nie jestem godną stać na tym świętym miejscu, na którym stoi sam Zbawiciel. Po raz pierwszy w głębi duszy usłyszałam głos: cicho. Poczułam, że Ktoś kładzie na moich ustach palec. Zrozumiałam, że mam umilknąć. Ten jeden wyraz cicho, był wypowiedziany tak bardzo czule i tak bardzo ciepło. Poczułam się jak malutkie dziecko, bardzo bezpieczne w ramionach matki czy ojca. Choć głos był męski, więc w ramionach ojca. I dalej: Jesteś tu, bo Ja tak chcę. Kochaj Mnie. To wszystko. Nie bardzo wiedziałam, co się ze mną dzieje. Czułam w sobie pokój i szczęście, choć nic z tego nie rozumiałam. W tym czasie nie miałam najmniejszego rozeznania na temat charyzmatów, darów. Nikt mi o tym nie wspominał, a Pisma Świętego też jeszcze nie znałam. Sądziłam, że po tak strasznych przejściach doznaję jakiegoś wstrząsu, że chyba będzie trzeba udać się do psychiatry, ale mój umysł był tak bardzo jasny, a wnętrze spokojne. Zapisałam te zdania na kartce, by ich nigdy nie zapomnieć. Wiem, że były skierowane tylko do mnie i jakże cenne. Po Mszy świętej cała nasza grupa modlitewna udała się na wspólne spotkanie przy herbacie i słodkościach. Ja trzymałam tę swoją karteczkę w torebce i tak bardzo trudno było mi przejść do rozmów w grupie. Moja dusza wyrywała się, jakby poza to otoczenie, gdzieś w nieznanym mi kierunku, a w sercu była wielka radość i pokój. Ten czas „niewiedzy" mojej trwał dość długo. Dociekałam,
sprawdzałam,
nie dowierzałam. Pan Jezus zarówno sam, jak i przez osoby duchowne
przekonał mnie - ile Mu zawdzięczam. Myślę, że nie zrozumiem do końca,
jak wielkie jest miłosierdzie Boże. Nie jestem w stanie tego objąć ani
sercem, ani rozumem w całej swojej nicości, jako grzesznik jeden z
wielu, a może ten największy spośród was. Styczeń 1996 r. Jezus: Anna: Jezus: 29 stycznia 1996 r. Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: l lutego 1996 r. Jezus: Ja sobie sama nie dowierzam, trudno mi uwierzyć, że to Jezus do mnie mówi. Wydaje mi się, że to aż tak bardzo działa moja wyobraźnia. Anna: Światło Ducha Świętego. Scena - Pan Jezus w świątyni - Nie
czyńcie z
domu Ojca mego targowiska. 11 lutego 1996 r. - Niedziela Jezus: Rozmyślałam o tym, sądziłam, że Pan Jezus nie mógłby w ten sposób mnie nazwać. Analizowałam, czy to nie zły duch kpi sobie ze mnie. Jezus: Bądź cierpliwa, więcej się uśmiechaj. Ludzie nie lubią, gdy walczysz ostrą bronią. Nie atakuj. Bądź pełna miłości. Cierpienie nie oznacza smutku. To dla ciebie wielka radość, jaką mogę ci dać. A daję ci wiele moje dziecko, ty sama już to rozumiesz, że więcej otrzymujesz niż dajesz ... Uśmiechnęłam się. Jezus: Anna: Jezus: W najbliższą sobotę będę adorowała Pana Jezusa w Kościele Chrystusa Króla na Targówku, od 21-ej do 5-ej rano. Jezus: przekonasz, jak bardzo cię kocha mój Ojciec. Licz tylko na Niego, a nie na rodzinę. Oni ci nie pomogą, bo bardzo słabi są wewnętrznie. To ty im raczej powinnaś pomóc. Nie mają nikogo. Ciebie posyłam do nich. Pomyśl sama, wiesz czego oczekuję od ciebie. Dawaj, a nie bierz. Niech to będzie twoją dewizą. To lepsze od jutra niepewnego. Przemyśl to co ci powiedziałem. Błogosławię ci i wytrwaj w dobrym, a sam Bóg wszystko ci wynagrodzi. Anna: Jezus: Dziecko nie zniechęcaj się do modlitw, ale odmawiaj je spokojnie z miłością. Módl się szczególnie za grzeszników, bo świat bardzo obraża Boga. Strasznie! A mało ludzie się modlą. Jest ich garstka, mała garstka, a świat duży, więc jak to wszystko ma się utrzymać; bez próśb, bez modlitw? Na czym ziemia ma się oprzeć? Czy na herezjach tego świata? Módl się dziecko za świat, bo bardzo obraża swego Stwórcę. Wielu myśli, że się modli, a ich myśli dalekie od Boga. Obrażają więcej mego Ojca niż, wynagradzają. Widzisz, stąd
tyle
nieszczęść i cierpień. Ale ty nie przejmuj się tym tak bardzo i nie
martw: kochaj, ufaj i wynagradzaj. Zostań z Ojcem moim, który ci
błogosławi z nieba: w Ojcu, Synu i Duchu Świętym.. Teraz i na wieki.
Amen. 13 lutego 1996 r. -
Wtorek Jezus: Kościół Chrystusa Króla - godz. 17.00 - 18.00. Nowenna do Miłosierdzia Bożego - po przyjęciu Komunii św. Jezus: Anna: 14 lutego 1996 r. (Wieczorem podczas modlitwy) Jezus: Anna: Jezus: 15 lutego 1996 r. (Podczas porannej modlitwy) Jezus: Anna: Jezus: (Tego samego dnia - idąc ulicą) Jezus: Anna: Jezus: Poprosiłam Pana, by dał mi poznać swoje cierpienie podczas Ostatniej Wieczerzy. Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: 16 lutego 1996 r. Jezus: Dziś poczyniłaś pierwsze kroki, uściskałaś Ulę (dziewczynę z grupy modlitewnej, która zaznała podczas spotkania trochę przykrości od pewnej osoby). Ona tego potrzebowała właśnie dziś. Była smutna i przeżywała swoje sprawy. Patrz i ogarniaj sercem. Bądź moim kochanym, posłusznym dzieckiem i się nie zniechęcaj. Nie sądź innych podobnie, raczej módl się za nich. Świat potrzebuje dużo modlitwy. Dziękuję ci moje dziecko, rozważ to wszystko w sercu swoim, co ci powiedziałem. Jezus, twój Jezus. Tego dnia złościłam się na handlarzy, którzy oszukali mnie na
pewnej
rzeczy, jaką kupiłam. 18 lutego 1996 r. „Okup swe grzechy uczynkami sprawiedliwymi, a swoje nieprawości miłosierdziem nad ubogimi; wtedy może twa pomyślność okaże się trwałą." Jezus: Daję ci poznać przez światło. Już to zaczynasz dobrze odróżniać. Tylko nie lekceważ tego światła - jasnego obrazu. To bardzo ważne. W ten sposób prowadzę cię i wskazuję drogę. Ty tylko zechciej iść nią śmiało. Będziesz mieszkać tam, gdzie przez te 10 lat marzyłaś wrócić na swoje stare śmieci, jak to określasz. Tam czujesz się dobrze, a zatem będzie, tak jak wymarzyłaś zgodnie z moim planem. To tak jakbyś wracała po wygnaniu do ziemi obiecanej. Sprawdzisz w ten sposób moje słowa, moje obietnice. Czyń to co ci dyktuje serce i kieruj się światłem. Pilnuj się
światła,
nie chodź w ciemnościach. Umiesz już rozpoznawać, gdzie Ja jestem, a
gdzie Mnie nie ma. Będzie jeszcze smutek, ale i wielka radość twoja i
twoich rodziców, którzy są w moim niebieskim mieszkaniu. Idź śmiało,
spotkamy się wszyscy razem. Wielka radość twoja będzie moim udziałem.
To co powiedziałem to spełni się. Twój Jezus Nauczyciel. Amen. 22 lutego 1996 r. Czwartek - po Środzie Popielcowej Podczas wieczornego rozważania kursu - Męki Pana Jezusa w Ogrójcu według św. Łukasza 22,39-56 Po rozmyślaniu wyczekuję na słowa Pana Jezusa. Cisza. Zupełna cisza, wsłuchuję się, myśli uciekają. Nic. Kładę się zatem spać - godz. 22.30. Leżąc w łóżku słyszę głos. Jezus: Anna: Jezus: Wyskoczyłam szybko z łóżka, zaczęłam notować powyższe słowa. Jezus ponownie mi je dyktował. Odłożyłam pióro i zaczęłam przepraszać Pana Jezusa. Jezus: 24 lutego 1996 r. -
Wielki Post, Piątek Jezus: Musisz odrzucić jeszcze pychę, zetrzeć ją w pył, ukorzyć się przede Mną dla miłości, dla siebie samej, dla twojej duszy, dla twego zbawienia. Wiem, że już rozumiesz, o co cię proszę i dlatego kocham cię, bo pracujesz nad sobą i ten wysiłek widzę i doceniam. Kochaj Mnie dziecko, bo rzeczywiście mało dusz potrafi sercem kochać. Liczę na ciebie, że nie będziesz Mnie zasmucać. Z pałami i kijami na Mnie wyszli, jak na złoczyńcę. Czy ty tam byłaś? Byłaś! Teraz to zrozumiałaś. Udzieliłem ci tego daru i skruchy, płaczu. To Ja udzieliłem ci tej łaski, by wzbudzić w tobie żal za przeszłe życie, w którym pałką Mnie biłaś po głowie. Cierpiałem, ale nie na darmo. Sama widzisz, że nie na darmo. Teraz już nie rozmyślaj. Udzieliłem ci przebaczenia, już nie wracaj . To zło jest poza tobą i Mną, bo je odkupiłem. Uwolniłem cię z tego ciężaru bagażu. Wziąłem go na Siebie. Widzisz dziecko, tak kochaj, bierz ciężki bagaż za innych,
którzy
nie
dają rady, ale nie rozpaczaj. Czuj się tym wyróżniona, bo Ja daję ten
bagaż wybranym, tym których ukochałem i ty do nich należysz a Ja ci za
to dziękuję. Twój Jezus. 25 lutego 1996 r. - Sobota, Cmentarz Idąc przez cmentarz modliłam się za zmarłych. Nie miałam zegarka. Domyślałam się, że może być między godziną 14.00 a 15.00. Trochę niepokoiłam się, gdyż zawsze o godz. 15.00 odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus przemówił do mnie. Jezus: Myślę sobie, może to sugestia? Nikt z ludzi w tym czasie nie
szedł.
Wyszłam poza cmentarz i zaczęłam się modlić. Po drodze napotykam
mężczyznę. Spytałam, która godzina? Odpowiedział: „Minęła piętnasta". 26 luty - Niedziela. W domu Rozmyślałam z bólem o tym problemie, który mnie przeraża, a dotyczy zamiany mojego mieszkania na mniejsze. Usłyszałam, jak Pan Jezus zawołał mnie na miejsce (przed Jego wizerunek „Jezu, ufam Tobie!"), gdzie z Nim rozmawiam. Spytał, dlaczego Mu nie ufam. Prosił, żebym wszystkiego na raz nie czyniła (tzn. w okresie Wielkiego Postu). Powiedział: Może po świętach? Zachęcał mnie mój Nauczyciel, bym w ciągu dnia zwracała się do Niego ze wszystkimi kłopotami, że chce uczestniczyć w moim życiu. Swoją rozmowę zakończył Pan Jezus dokładnie o godz. 12.30, spojrzałam na zegarek, bo o tej godzinie udaję się na modlitwę różańcową z rodziną Radia Maryja, naturalnie jeśli jestem w domu. Ewangelia według św. Mateusza. Męka Pana Jezusa - (rozmyślałam). Jezus: To jest ból nie do opisania, więc Pismo Święte tego opisać nie mogło. To trzeba samemu przeżyć. To teraz przechodzisz i tej łaski ci udzieliłem. Jesteś sama pośród najbliższych ci. Chcesz dla nich dobrze, starasz się, ale oni odwracają się od ciebie, wzgarda, zupełny brak zainteresowania tobą i tym, co chcesz im dać. Dziecko, nie potrafią oni kochać. Nie czyń im wyrzutów, przecież nie zostawiłem cię samą. Ja jestem z tobą, to jest więcej, to bardzo dużo. Kochaj dziecko, sercem, a swoje rany zatop w moich Ranach. Razem je poniesiemy Ojcu Niebieskiemu. Będzie wielka radość w niebie. Niczego nie marnuj sama. Oddawaj najmniejsze cierpienie Mnie - tak też czyń jak do tej pory. Duch Święty cię prowadzi, a Ja wspieram. Nie bój się zła ludzi przewrotnych. Oni często zapominają, kim są i po co przyszli na świat. Dla niektórych będzie za późno na żal, ale dużo uratujemy wspólnie. To i twoja misja. Czy zgadzasz się? Anna: Jezus: Jezus: Nie wyznaczaj sobie stałej pory na rozmowy, audiencje. Ja jestem zawsze dla ciebie. Czekam. Zechciej wcielić Mnie w swoje życie, w całość. Całokształt, czy rozumiesz? Ja wiem, że to trudne, zacznijmy od jutra, spróbuj, ćwicz. Mów, twój Przyjaciel zawsze cię wysłucha i zaradzi. Przecież już umiesz Mnie słuchać. Teraz ucz się ty mówić do Mnie w ciągu dnia w sprawach tego dnia, tej chwili. Nie czekaj wieczoru. Uczyń to, o co cię proszę: Miej Mnie na co dzień jak męża, dziecko, siostrę, brata, jak kogoś kogo ty kochasz i ufasz, i jak ten Ktoś kocha i ufa tobie. Nauczyciel chce cię uczyć cały dzień, bo czasu dziecko mało. Spiesz się, ale nie w materii, a w duchu, duchem, z duchem rozwijaj wnętrze swoje. Tego ci bardzo potrzeba, to ci da większe zadowolenie, większy pokój. Rozważaj moją Mękę. Najlepiej jeszcze raz. Ewangelia św. Łukasza 5,4-11 (połów ryb) 8,4-15 (o siewcy) I kochaj dziecko, kochaj. Nie płacz, zobaczysz jeszcze małego Wiktora. On podrośnie, a będzie wiele radości w twoim sercu. Ufaj Mi, czy już zapomniałaś? Ja niczego nie zapominam, a co Mi dajesz, czy ofiarowujesz, te skarby gromadzę, one są cenne. I Ja ci przygotuję dziecko wielką radość, ale musisz być cierpliwa. Módl się, pość, dawaj jałmużnę dla biednych. Nie żałuj na ten cel, choć masz mało, dziel się z innymi. O wnuczka się nie martw. On będzie gwiazdą na świetlanym szlaku. On będzie wysoko. On będzie moją chwałą, a ty módl się i ufaj. Nie załamuj się, tak nie można. Ja też wiele wycierpiałem dla ciebie i innych, a ty tak łatwo chcesz zrezygnować? Trwaj na razie w tym, jak jest. Dostaniesz światło, kiedy Ja uznam to za stosowne. Na razie czas próby i tak musi być. Nagroda będzie w niebie. Wytrwasz? Dziękuję ci. Widzisz dziecko, ile nieszczęść dzieje się na świecie, czym więc zatem twój mały wysiłek, trud? Tak trzeba wytrwać w tym, co Ojciec mój daje i dziękować memu Ojcu za wszystko, bo to wielkie łaski, jakie ty otrzymujesz. Wytrwaj w dobrym, a Ja cię będę wspomagał. Dziś podobałaś Mi się podczas spotkania waszej grupy. Zachęcaj
dobrym
przykładem. Bądź pozdrowiona, moje dziecko i nie zapominaj, że Ja
jestem cały dzień i w nocy też. Nie tylko wieczorem. Nasze spotkania,
rozmowy, zależą od ciebie bardziej, niż ode Mnie. Ja czekam, tylko ty
nie często przychodzisz. Zostań z Ojcem moim. Błogosławi cię, Ojciec,
Syn, Święty Duch Jego. Amen. Marzec 1996 r. - Niedziela Jezus: Dziecko prosiłem cię, zaufaj, wszystko się spełni, jak ci
obiecałem.
Teraz idź spać. Jutro wstań, módl się i czyń, co masz czynić, oddając
Bogu Ojcu siebie i swoje sprawy. Módl się dziecko głębiej nie płytko, z
oddaniem siebie całej, pojmujesz prawda? Zwalczaj pokusy myśleniowe, to
jest trudne, ale ci się uda. Walcz z tym, to utrudnia ci łączność,
bliskość ze Mną. Pobłogosławię cię teraz, wstań. Odejdź w spokoju, nie
lękaj się niczego. Amen. 10 marca 1996 r. -
Niedziela Przez cztery godziny prowadziłam modlitwy, przez trzy dni usiłowałam pomóc w zbieraniu podpisów przeciwko ustawie o zabijaniu dzieci nienarodzonych. Zmęczona trochę zasłabłam. Jezus: Anna: Jezus: Jutro pójdziesz dziecko, odbyć rekolekcje. Skup się na Słowie Bożym. Sam Bóg jutro do ciebie przemówi. Słuchaj uważnie. Podpisy zostaw innym. O to się nie martw. Ja chcę cię prowadzić, nie wymykaj Mi się moje dziecko. Słuchaj pokornie swego Nauczyciela. Ludzie choć chcą dobrze, często błądzą po omacku, zanim dojdą do celu. Ja sam chcę cię szybką drogą poprowadzić do źródła tego celu. Kocham cię, nie zapominaj, że liczę na twoje intencje, a te znam tylko Ja, Jezus. Wiesz sama, że nie jesteś doskonała, że jeszcze nas dużo pracy czeka. Skup się w tym tygodniu na modlitwie i rozważaniu Słowa Bożego - Pisma Świętego. Kontynuuj dalej kurs. Nie przerywaj, tracisz w ten sposób łaski, wątek. Odrywasz się od jednego, chwytasz drugie. To co zaczynasz, czyń do końca. Nigdy nie zatrzymuj tego w połowie, bo to mija się z celem. To tak jakbyś w ogóle nic nie rozpoczęła i twoja droga nie ma ani początku, ani końca. Bądź wytrwała. Nie popadaj w euforię, nie chwytaj za dużo, bo nie dasz rady, tak jak dziś. Żołądek masz rozregulowany złym jedzeniem, nie żałuj sobie
wszystkiego,
przecież na jedzenie nie powinno zabraknąć ci pieniędzy. Jedz powoli i
nie spiesz się w niczym, co czynisz, bo ten stały pośpiech bardzo
szkodzi twemu zdrowiu. Jesteś słaba ogólnie, słabsza od innych i nie
możesz tak biec, jak inni, bo w drodze ustaniesz szybko. Usłuchaj moje
dziecko i od jutra zabierz się do pracy nad sobą. Kontroluj i nie
pozwól, by inni decydowali za ciebie. Sama decyduj. Co dobre dla
ciebie, dla innych nie jest dobre. I na odwrót, rozumiesz, prawda? Ufaj
sobie, a przede wszystkim Nauczycielowi swemu. A teraz dziecko, pomódl
się jeszcze i idź na spoczynek, a Ja cię pobłogosławię. Jezus. 13 marca 1996 r. -
Środa Zastanawiałam się, dlaczego słysząc głos Pana Jezusa, zdarzyło się może dwa, trzy razy, że słyszałam takie zdania „idź do diabła". Prosiłam Pana Jezusa, by mi wyjaśnił, bo to nie był głos mojego Nauczyciela. Jezus: Maryja cię osłania swoją suknią. Jesteś Jej rycerką, prawda? Proś zatem Ją, by pomagała ci zwalczać ich obecność, gdyż sama nie dasz rady. W mojej Mateńce złóż całą ufność. Maryja czuwa nad tobą. Nie jesteś ani przez chwilę sama, ale ty musisz w to co Mówię teraz uwierzyć. Kochasz dziecko moją Mamę? Anna: Jezus: Ksiądz Prymas Kardynał Stefan Wyszyński poznał całą potęgę Maryi i słusznie uczynił zawierzając ojczyznę, Polskę Maryi. Trzeba by stale ponawiać zawierzenie Polski Maryi, a szatan straciłby do niej dostęp. Módl się chociaż ty za ojczyznę do mojej Mamy. Powiedz komu zechcesz, mów wszystkim, by modlili się za Polskę do Maryi. Ona wszystko może odwrócić. Dziecko módl się i ty. Nie zapominaj, podkreśl tę moją prośbę, byś nie zapominała. Dziękuję, że zechciałaś Mnie wysłuchać, dziękuję. Anna: 14 marca 1996 r. - Czwartek Jadąc autobusem po sześciogodzinnej rozmowie z osobą, która od trzydziestu lat nie była u spowiedzi, mówiłam do Pana Jezusa: Panie, jak niepojęta jest Twoja miłość do nas grzesznych. Jak trudno jest mi pokochać kogoś, kto Ciebie obraża słowem, gestem, obojętnością. Jezus: Rozmyślałam; łatwiej mi pokochać tych o miłej
powierzchowności, ale
tych o zaciętych „złych" twarzach? Nagle poczułam pokój wewnętrzny i
miłość do tych wszystkich ludzi. Czułam, że to Jezus napełnił mnie
swoją miłością. Po raz pierwszy poczułam, że ich wszystkich mi
nieznanych kocham i jestem szczęśliwa. To był cud miłości, którą dał mi
poznać Pan. Kochać wszystkich bez wyjątków. 17 marca 1996 r. - Niedziela. Urodziny siostrzenicy Spotkałam Pawła na przyjęciu urodzinowym. Bardzo cierpiałam, myślałam o tym, że oddala się od Pana Boga. Przy tym duch niepokoju męczy go. Wróciłam do domu, długo płakałam i żebrałam: Ulituj się Panie nad nim, ulecz go, on jest chory, to moja wina. Wina mojego grzechu. Zmęczona płaczem czekałam, czy Pan Jezus pocieszy mnie. Jezus: Martwi Mnie to, że nie ufasz, bo rozpaczasz. Tak, na bardzo złej drodze jest Paweł. To droga śmierci, grzechu, ale on sam musi iść tą drogą, dopóki nie spostrzeże, że nie ma już wyjścia, wówczas zostanę mu tylko Ja. Droga, Prawda, Życie. Podobnie, jak z tobą moje dziecko. Teraz on ma wszystko, więc nie ma Mnie. Jak zniknie materia dostrzeże, że ma ducha i Duch Św. pomoże mu obudzić sumienie. Teraz na nic zda się twoja rozpacz, szkoda twojego zdrowia. To on sam ma wrócić do Boga. Ty za niego tego nie uczynisz. Módl się, ale nie rozpaczaj. Zapewniam cię, że przyjdzie czas i na niego. Teraz błądzi jak, ślepy po omacku. Chociaż ma oczy, nie widzi, bo nie chce. Ma serce, nie czuje. Sama widzisz, że to lód, a nie serce. Dziecko pozwól mu żyć jego życiem. Do niczego go nie zmuszaj. Jak zacznie tonąć to przypomni sobie, że umie pływać i będzie szybko płynął do portu i szukał przystani. Teraz mu jest tak dobrze. A ty nic nie zmienisz ani rozmową, ani płaczem. Bądź pokorna i
proś
o
łaskę nawrócenia, ale czuwaj, nie zasypiaj, czuwaj, bo on potrzebuje
twojej modlitwy. Wspieraj go modlitwą do czasu odpowiedniego, aż owoc
dojrzeje. Będzie radość wspólna. Żaden twój trud nie idzie na marne.
Nie zapominaj, że Ja też niosłem krzyż. Za kogo dziecko, jak sądzisz?
Za niego i za ciebie. A ty wątpisz? Paweł wróci, ale w czasie
odpowiednim. Teraz czas próby. Módl się i ufaj. Jezus. Marzec 1996 r. Moje serce i dusza zostały zalane cudownym, niepojętym szczęściem, radością. Trudno mi to opisać. Pan już kilka razy udzielił mi tej łaski. Ale to przeżycie było pierwszym, najsilniejszym. Nie miałam siły odejść, wstać i wyjść po Mszy św. z kościoła. Nie byłam w stanie odmówić modlitw, które zawsze odmawiam po przyjęciu Komunii św. Całą sobą wielbiłam Jezusa w Trójcy Przenajświętszej. (Podczas modlitwy wieczornej). Jezus: Nie zmuszaj się, bo taka modlitwa nie jest mi wówczas miła. Ale niech to nie będzie dla ciebie zachętą do ciągłej takiej praktyki. Pamiętaj, tylko wówczas, gdy słabo się czujesz. A teraz biegnij do łóżka i możemy sobie rozmawiać. Ja zawsze jestem z tobą. Pamiętaj o tym moje dziecko. Kocham cię i ty kochaj Mnie. Tak. Teraz cię pobłogosławię.
27 marca 1996 r. -
Środa Pan Jezus prosił, bym następnego dnia tj. w czwartek poranną Mszę świętą ofiarowała wraz z Komunią świętą za tych, którzy jeszcze nie pojednali się z Panem Jezusem w sakramencie pokuty. Za tych, co żyją w grzechu śmiertelnym, za tych, którzy odwrócili się od Jezusa. Bywa, że w ciągu dnia słyszę, jak Pan Jezus pyta: „Czy ty Mnie
kochasz?", a ja odpowiadam: „Tak Panie, ale jeszcze za mało". 29 marca 1996 r. - Piątek przed Wielkim Tygodniem Wieczorem Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna:- Nie zawsze, ale jednak bywa i to chyba jeszcze często, że w myślach, w sercu złoszczę się na ludzi, oceniam ich według swego sądu. W ten sposób muszę bardzo Cię ranić, z pewnością, a trudno mi te moje wady wyeliminować całkowicie. Jezus: Tak dziecko, ludzie Mnie obrażają, wszyscy słabi, grzech góruje, ale nie zwycięża. Jam zwyciężył świat, a więc i grzech. Ja ci pomagam. Ufaj całą sobą, bez reszty. Ja ci dziecko udzielam wiele łask, otrzymasz ich jeszcze więcej, ale trwaj cały czas we Mnie. Bezgranicznie ufaj i nie poddawaj się rozpaczy. Twoja samotność to jest wielki dar dla Mnie. Złożyłaś swoje
życie w
ofierze i na służbę Bogu Ojcu. Ja cię prowadzę, nie pozwolę, by Moją
owieczkę zraniły wilki. Ja cię Sobą ochraniam, moja kochana dzieweczko.
Tak, uwierz, Ja ciebie kocham, twój Jezus. Trwaj we Mnie. Bądź wierna
mojej nauce. Kochaj sercem. A w wieczności radować będziemy się
wspólnie w niebiosach Ojca Mego. A teraz dziecko, idź już do mojej
Mateńki, bo zbliża się godzina 21.00. Czas ten oddaj Maryi, a Ja cię
błogosławię. Jezus. Kwiecień 1996 r. - Niedziela Szatan mnie atakuje. Pan Jezus podczas ostatniej piątkowej rozmowy przygotowywał mnie na cierpienia niedzielne. Całe popołudnie odczuwałam strasznie swoją samotność, tęskniłam bardzo za rodzicami, którzy odeszli do Pana. Bardzo dręczyły mnie myśli, dlaczego wybrałam Jezusa, właściwie cały dzień trwam na modlitwie, poświęcam wszystko Panu Bogu i co za to otrzymuję? Cierpienie! Syn daleko, wnuka nie widuję. Mama, mój prawdziwy przyjaciel odeszła do Boga, rodzina nie ma dla mnie czasu. Żyją swoim życiem. Dusiłam się w myślach, buntowałam. Chciałam krzyczeć, nie chcę żyć tak dalej w samotności. Już nie wytrzymam tego dłużej. Płakałam. Przestałam czuć więź z Panem Bogiem. Pustynia, a mimo to wiedziałam, że pozostanę Mu wierna. Znów sprawiłam ból Panu Jezusowi. Jezus długo nie czekał. Odpowiedział mi. Kazał mi zajrzeć do książki „Rozważania o wierze" Ks. Dajczera, str. 209 „Kryzys więzi naturalnych". (Książkę tę mam około pół roku, ale tego tematu nie czytałam). Następnie podczas „Gorzkich Żali" przez kapłana usłyszałam słowa, które Pan Jezus często do mnie kieruje: „Czy ty Mnie kochasz"?. Panie, stale upadam, to Ty trwasz we mnie. Znasz każdą moją
myśl.
Przenikasz mnie całą. Jestem niczym. Zupełne zero. Nicość. Trzymaj mnie
mocno mój ukochany za rękę i nigdy nie wypuszczaj ze swej świętej dłoni. 14 kwietnia 1996 r. Jezus: 15 kwietnia 1996 r. W drodze na Mszę świętą prosiłam Pana Jezusa, bym mogła rozpoznać Go w swym życiu; w każdej chwili mego życia. Jezus: Ja mimo to nie dowierzałam, czy jest to głos Pana Jezusa. Może trochę inny ton? Wieczorem odmawiając „Liturgię Godzin" otrzymałam odpowiedź w antyfonie. „Czy serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w
drodze...".
Kilka
dni wieczorem byłam zmęczona, nie dawałam Panu Jezusowi czasu. Po
wieczornych modlitwach szłam spać. 17 kwietnia 1996 r. Wieczorem Jezus: Jesteś na dobrej drodze, ale twoja droga jeszcze długa moje dziecko. Jest na niej dużo krzyży, cierpień, ale czy ty czasami nie odwracasz się, nie uciekasz, nie wołasz do Mnie, że ci ciężko? Więc jak dziecko; chcesz naśladować bł. s. Faustynę? Anna: Jezus: Tak właśnie, jak ode Mnie przekazał ci ksiądz Tomasz. To Ja przez niego do ciebie mówiłem i teraz potwierdzam. Czy wierzysz, że to Ja Jezus? To dobrze. Idź zawsze prostą drogą, ale nie na skróty. Droga prosta to droga prawdy. Nie zważaj na to, czy będzie się ona innym podobała czy nie. Idź drogą prawdy. Pytałam Pana Jezusa o formę przyjęcia postawy podczas przyjmowania Komunii świętej, bo kilka razy zmuszano mnie, bym wstała, ale ja zawsze przyjmowałam Pana Jezusa klęcząc. Jasno zdaję sobie sprawę ze swojej nicości wobec Boga. Jezus: Ksiądz Tomasz ma rację, ale zarówno on jak i inni, którzy Mnie miłują i ogarniają sercem, będą cierpieć, bo przeciwstawiają się prawom ludzkim, których Ja Jezus nie ustanowiłem. Nikomu nie ułatwiam dojścia do Mnie, a jedynie wspieram swoją łaską okazując swoje Miłosierdzie. Tego żądam od swoich dzieci. Ty już rozumiesz, prawda? Trwaj w prawdzie. Ona jest środkiem dojścia do Mnie. Moje Serce i Duch Święty napełni cię moją mocą i Ojca mego. Trwaj we wszystkim w prawdzie. To drogo kosztuje tu na ziemi, ale i droga zapłata w niebie. Anna: Jezus: Zastanawiałam się nad swoimi sprawami finansowymi (rozliczeniu z osobą, z którą ewentualnie zamieniłabym się na mieszkanie). Najpierw zaakceptowała tę sumę, a przy drugiej rozmowie bardzo zaniżyła na moją niekorzyść. Modląc się w „Liturgii Godzin" wieczorem Pan Jezus odpowiedział mi - „Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego"(Mt 19,23). Anna: Jezus: Dziecko, czemu mała twa ufność, tyle łask otrzymujesz, och gdybyś mogła zdać sobie sprawę, jak wiele łask wylewam na ciebie, abyś nie czuła swej samotności. To Ja cię pocieszam, Ja karmię, Ja dbam abyś wypoczęła, Ja ciebie rozumiem. Siostra twa i syn twój, których kochasz nigdy nie zrozumieją ciebie tak jak Ja. Jesteś Moim umiłowanym uczniem, pilnym choć jeszcze trzeba nam trochę popracować, a pracy dużo dziecko przed tobą. Daję ci łaski, ale i wymagam. Oczekuję od ciebie szczególnie dobrych owoców, które dojrzewają i razem będziemy zbierać na jesieni. Latem dużo słońca będzie, a więc i owoc będzie dojrzewał. Ty musisz podlewać, pielęgnować, dbać o owoce, które sok dają wspaniały. Później zrozumiesz, co te słowa oznaczają, ale proszę, ufaj Mi, bo ranisz Mnie swoim niedowierzaniem. To Ja Jezus do ciebie mówię, a nie twoja wyobraźnia. Dziecko, czy można zwykłą wyobraźnią kierować ołówkiem i zmuszać samego siebie do pisania? Bierzesz pióro, bo Ja tak chcę, a czynię to z wielkiej miłości do ciebie. Czy ty to rozumiesz? Ufaj, ufaj, ufaj. Podkreśl to i często powtarzaj w ciągu dnia sercem: Jezu, ufam Tobie. Tak czyń. A teraz dziecko wróć do rozważań słów z Ewangelii, a Ja pobłogosławię cię. Pochyl głowę... Amen. Kiedyś zapytałam Pana Jezusa o napis „Jezu, ufam Tobie!" pod Jego wizerunkiem. Dlaczego kazał Jezus umieścić ten napis? Według mnie nie bardzo pasował „ten wydruk" do wizerunku Jezusa. Pan Jezus na razie nie udzielił mi żadnego wyjaśnienia. Pomyślałam, że zbyt śmiałe pytanie postawiłam. Przecież mój Nauczyciel najlepiej wie, co czyni. Poprosił mnie mój Pan pewnego dnia: dziecko powtarzaj w ciągu dnia przy wykonywaniu swojej pracy „Jezu, ufam Tobie!". Powtarzałam zatem to zdanie, nadal nic nie rozumiejąc. Powiedziałam: nie rozumiem Panie Jezu. Jezus znów odpowiedział mi krótko, ale jakże wymownie: dziecko ty ufasz Mnie, czy sobie? Za każdym razem, jak spojrzę na ten napis umieszczony pod
wizerunkiem
przypominam sobie ciągle od początku, komu mam we wszystkim ufać. 18 kwietnia 1996 r. -
W ciągu dnia „Córko, nie wychodź z domu, zostań, będzie wszystko dobrze". A ja nie usłuchałam, nie chciałam słuchać, pomyślałam nie mogę się zniewalać, chyba źle usłyszałam, nie byłam sama w domu. Na ulicy skradziono mi torbę, w środku pieniądze, klucze, legitymacja. Musiałam wzywać specjalistę, by otworzył stare zamki i założył nowe. Do domu dostałam się późno wieczorem. Straciłam dużo pieniędzy, poniosłam koszty wymiany zamków. Było to w godz. 15.00-16.00, kiedy zawsze odmawiam w domu Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Tym razem nie odmawiałam. Na dworcu centralnym obiegły mnie proszące cygańskie dzieci. Moja uwaga była więc skoncentrowana na nich. Natomiast z tyłu cyganka wyciągnęła mi kopertę - torbę, którą miałam pod pachą. Wieczorem padłam na kolana zmęczona, uwielbiałam Boga w moim smutku i modliłam się za tych, co mnie okradli. Chyba po raz pierwszy za tych, co wyrządzili mi krzywdę. Jezus: Pragnę twego zbawienia, więc pozwól dziecko prowadzić się, nie utrudniaj Mi działania łaski w tobie, bo będę cię stale doświadczał, aż uwierzysz. Innej drogi do zbawienia nie ma. Kochaj i wierz wbrew swemu rozsądkowi. Odrzuć rozum, intelekt i swoje myśli. Słuchaj jednak mego głosu. To jest łaska, którą ci udzieliłem, bo ciebie kocham. Podkreśl dziecko kocham ciebie. A teraz pomódl się i idź na spoczynek, bo to doświadczenie dzisiejsze odebrało ci siły. Anna: Jezus: 19 kwietnia 1996 r. Jezus: Anna: Jezus: Powiedziałam: muszę zacząć całkowicie ufać Ci Panie, choć to
jeszcze
dla mnie bardzo trudne. Kocham Cię. Środa Jezus: Pamiętaj o grzesznikach. Liczę na ciebie moja mała sekretarko. Tak, tak dziecko. Ja się tobą posługuję, czy nie widzisz? Jesteś przykładem, bo Ja tak chcę. Czyń tak dalej, ufaj całkowicie, ufaj sercem. Rozum odłóż sobie na potem. U Mnie liczy się miłość, miłość, pokora. Wnętrze musi być oczyszczone, doskonałe na moje przyjście. Ja
ci w
tym
pomogę, a ty bądź pilną sekretarką. Słuchaj, pisz i wcielaj w swe
życie. Każda minuta niech będzie wypełniona Mną, doskonałością. Ja
łaski ci udzielę, ty pracuj, a stworzymy oboje dobry, czysty obraz.
Dobre lustrzane odbicie w prawdzie. Prawda dziecko, wyzwoli cię od
wszelkich nieprawości i lęków tego świata. Pokój z tobą niech zostanie.
Napełnię cię teraz pokojem moim i on w tobie będzie już zawsze. Amen. Czwartek Poczułam, że mam odejść z grupy modlitewnej „Wieczernik" prowadzonej przez siostrę Celinę. Poczułam, że czas zacząć Jezusowi wynagradzać, czas dawać siebie innym. Rozmowy, rozmyślania w grupie już nie wnosiły nic nowego. Jakie zadanie postawi przede mną mój Nauczyciel? Odeszłam w uzgodnieniu z moim kierownikiem duchowym. Prawda komplikuje moje życie, Prawda ma na imię - Jezus
Chrystus. 26 kwietnia 1996 r. Odeszłam z grupy, by ten czas, każdy piątek oddać na adorację
Najświętszego Sakramentu jako pokutę i zadośćuczynienie za grzechy
świata. Wiem, że wchodzę na nową nieznaną drogę, ale również wiem, że
idę z Panem Jezusem, moim Nauczycielem. 27 kwietnia 1996 r. Pojechałam do Niepokalanowa. Spowiednik utwierdził mnie, że dobrą drogę obrałam. Mój trzymiesięczny wnuczek Wiktor został Rycerzem Niepokalanej. Oddałam go Maryi prosząc, by wprowadziła go na drogę kapłaństwa, jeśli to jest zgodne z wolą Bożą. Jezus: Kochasz Mnie na ile Ja ci łask udzielę, a będę cię dziecko coraz bardziej doświadczał i coraz więcej łask ofiaruję, tylko zechciej je zebrać. To są kwiaty o najpiękniejszym zapachu. Te łaski to skarby dla ciebie, bo Ja pamiętam o swoich owieczkach. A ty jesteś jedną z nich, ale zawsze Ja udzielam ci pastwiska i najlepszych łąk. Szczególnie, jak ci jest bardzo ciężko, Ja ofiaruję ci najpiękniejsze łąki. Trudne to do pojęcia prawda? Zrozumiesz kiedyś, a teraz po prostu uwierz mym słowom. Nie wolno się nigdy załamywać ani poddawać rozpaczy. Tego nie mogę zaakceptować. Nigdy już nie rozpaczaj. Masz moją Mamę, bł. s. Faustynę, proś Ich, One cię bardzo kochają. Jesteś dziecko bogata. Cały zastęp w niebie prosi o pomoc dla ciebie. Gdybyś mogła uwierzyć Mi, nie jesteś sama... Powiedziałem ci dziecko, że Ja sam pomogę załatwić ci tę skomplikowaną sprawę mieszkaniową. Ty nawet nie próbuj. Nie jesteś w stanie przejrzeć wszystkich umysłów i zamierzeń ludzkich. Prawo ludzkie, które ustanawia człowiek nie jest jasne, nie jest dobre dla samego człowieka, zbyt skomplikowane, dlatego już samo przez się nie stanowi prawa, ale gąszcz przepisów, których ludzie, co ich tworzą sami nie zawsze rozumieją do końca. Więc jak ty to chcesz sama przebrnąć. Zdaj się na Mnie i o nic się nie martw. Kochaj, pracuj, módl się, a o dzień twój Ja będę się troszczył. Jezu, ufam Tobie. Powtarzaj często te słowa, aż uwierzysz we Mnie, moją miłość, moją moc. Jam świat zwyciężył. Anna: Jezus: Dziecko Ja zawsze do ciebie pragnę przemawiać, ale wiesz sama,
że to
ty
nie masz czasu, a może nie chcesz Mnie we wszystkich chwilach swego
dnia? Jestem, mówię wtedy, kiedy ty Mnie słuchasz. Ja czekam na ciebie
zawsze. 9 maja 1996 r. Wieczorem po modlitwach Jezus: Wyrywasz się, jak ptak w klatce, szarpiesz. Oczekujesz serca od najbliższych. Dziecko, ty musisz się dużo za nich modlić, oni są chorzy na znieczulicę, ale o tym nie wiedzą. Nie czują takiej potrzeby, by okazywać ci serce. Ich serca uśpione, biją dla samych siebie. Nie czekaj na ich serca. Ja daję ci swoje Serce, które jest poranione, bo opuszczane od tych, których ukochałem. Więc czerp łaski u źródeł mego Serca, a módl się o nawrócenie swojej rodziny. U nich dużo egoizmu i zniewolenia, wygody. Oni ciebie dziecko nie rozumieją. Człowiek, który nie dozna odrzucenia przez drugiego, nie zrozumie. Nie żądaj zbyt wiele. Oni są bardzo, bardzo słabi, zniewoleni o biernej postawie. Za nich musisz dziecko dużo się modlić, bo ich serca, jak kamienie. Na nich liczyć nie możesz ani teraz, ani w przyszłości, tak jak i za Pawłem nie wyglądaj, nie wyczekuj. Módl się i żyj swoim życiem. Nieś im ratunek, ale od nich nie oczekuj zapłaty. Ja ci dziecko ten twój trud i płacz wynagrodzę. To, że jesteś sama pośród ludzi, to Ja tak chciałem i wybrałem cię do zadania, które jeszcze przed tobą. Nikt Mi już ciebie nie zabierze. Będziesz tylko Mnie służyła, bo dwóm panom służyć dobrze nie można, więc przyjmij tę łaskę, której teraz nie rozumiesz, ale kiedyś ocenisz. Dziecko podnieś się z upadku, weź krzyż swój i dalej pójdziemy razem. Jeśli ci ciężko wesprzyj się na moim ramieniu, Ja ci pomogę nieść krzyż. Razem damy radę. Trwaj w tym postanowieniu, jakie jest słuszne, a słuszne to co trudne, ciężkie z zaparciem się samej siebie. Trwaj tak we Mnie, a Ja w tobie. Dziecko, przeprowadzisz się pomiędzy miesiącami maj, czerwiec. Już niedługo. Mówię ci, bo widzę, że trzeba cię pocieszyć, bo bardzo wpadłaś w rozpacz, a Ja rzeczywiście rozpaczy nie lubię. To brak ufności, a Ja żądam, by moje dzieci bezgranicznie mi ufały. A teraz uśmiechnij się i powiedz Jezu, ufam Tobie. Wieczorem zadzwoniła osoba, z którą miałam dokonać zamiany
mojego
mieszkania (70m2) na mniejsze. Wygląda na to, że Pan Jezus
ma rację, a
nie ja. 13 maja 1996 r. Do południa byłam na Mszy św. w Niepokalanowie (zjazd rycerstwa). Wróciłam po południu, zaraz zadzwonił telefon w spawie zamiany mieszkania. Pojechałyśmy do spółdzielni. Ta osoba dostała kredyt. Złożyłyśmy podania o zamianę. Tak jak Jezus powiedział - maj, czerwiec. Maryjo dziękuję ci za prezent. Przekonałam się, że wychodząc z domu, gdy zapraszam Pana
Jezusa, by
uczestniczył we wszystkich moich sprawach, pomimo wielu trudności On
zwycięża. 24 maja 1996 r. Maryjo! Dziękuję za następny prezent - Wspomożenie Wiernych.
Dziś
listonosz przyniósł mi zgodę spółdzielni na zamianę mieszkania. Trzy
dni przed świętem Matki Bożej i Zesłania Ducha Świętego. Maryjo! Jak ja
Ci podziękuję? 29 maja 1996 r. Jezus: Zawsze poszukuj prawdy. Nie przyjmuj tej prawdy, którą ci ludzie podają. Analizuj z moimi słowami, wracaj do moich słów moje dziecko, do Ewangelii. Ja tam jestem w cały w słowie, które wypełnia Pismo Święte. Tam szukaj prawdy. Ludzie bardzo często się mylą. Moja prawda nie zawsze jest ich prawdą. Tak dziecko, nawet Kościół wewnętrznie podaje różne prawdy, które nie pokrywają się całkowicie z moją prawdą, ale to ludzie wypaczają całość. (Chodzi o czynnik ludzki w Kościele - dop. red.). Zdrową naukę Kościoła podaje Ojciec Święty i On dlatego też cierpi, więc ty przyjmij te małe cierpienia, które zadaje ci czasem Kościół. Trwaj w prawdzie. Często rozmyślałam nad dwoma różnymi rozbieżnymi ocenami i sądami podawanymi wiernym przez osoby duchowne na jeden temat i wtedy się gubiłam, prosiłam Pana Jezusa o światło prawdy. Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Dziecko moje, ty podobasz się Panu Bogu wówczas, jak uniżasz
siebie
całą, nie tylko czyń to zewnętrznie, ale szczególnie wewnętrznie.
Uniżaj się, bo jesteś jedną ze sług moich. Słudzy moi otrzymają
szczególne łaski i Ja ich osobiście prowadzę. We Mnie pokładaj nadzieję
we wszystkim, nie w ludziach, ale we Mnie. Amen. Jezus Chrystus, Syn
Maryi Matki Kościoła. Błogosławię cię moje dziecko. 4 czerwca 1996 r. Moje świadectwo na potwierdzenie słów Pana Jezusa, że On sam mnie prowadzi. Mieszkanie w 3/4 zlikwidowane, przygotowane do przeprowadzki. Przez telefon zerwałam umowę o zamianę, ponieważ zdenerwowała mnie osoba zamieniająca się ze mną na mieszkanie. Zaczęła stawiać warunki trudne przeze mnie do przyjęcia. Po odłożeniu słuchawki ogarnął mnie lęk, co ja zrobiłam. Co dalej? Wyszłam po zakupy. Modliłam się do siedmiu boleści Maryi. Przepraszałam Maryję, że zupełnie nie mogę się skupić, bo cały czas myślę o swojej sprawie mieszkaniowej, a nie o boleści Matki Najświętszej. Rozmyślałam, jak wielka jest miłość Chrystusa, że konając na krzyżu zostawił testament dla ludzi. Nie myślał o swoim strasznym cierpieniu, ale o nas grzesznikach. Ja jeszcze tego nie potrafię. To jest straszne! Jaką nędzą jestem, za którą Jezus oddał swoje święte życie. Oddałam Jezusowi całą moją beznadziejną sytuację i siebie samą pośrodku tego bałaganu mieszkaniowego. W południe ta kobieta zadzwoniła do mnie przepraszając mnie. Rozmowa nasza kończy się pomyślnie. Chciałam przeprowadzić się w poniedziałek, ale ona prosiła w piątek (ze względu na pracę męża). Spojrzałam na kalendarz: 14 czerwca - wyprowadzam się - święto Najświętszego Serca Pana Jezusa i 15 czerwca już na nowym mieszkaniu -święto Niepokalanego Serca Maryi. Moja nowa parafia pod wezwaniem Najczystszego Serca Maryi
Panny. Czy
Pan Bóg nie dość wyraźnie uczynił mi na te dni prezent? Boże, nikt mi
nie uwierzy, że sam Jezus ze mną rozmawia i prowadzi mnie duchowo i
fizycznie. Moje serce czasami rozpiera niepojęte szczęście. Wtedy czuję
wielką miłość Boga we mnie. 8 lipca 1996 r. Duża przerwa w moich rozmowach z Panem Jezusem. Przeprowadzka, remonty itd. Bardzo silne zmęczenie, codzienna Eucharystia, krótkie modlitwy i padam sztywna ze zmęczenia, rano praca do wieczora. Tęsknię coraz bardziej za moimi rozmowami z Panem Jezusem, ale to ja nie daję sposobności Panu Jezusowi, po prostu cały dzień wypełnia mi praca, ludzie. Krótkie rozmowy moje z Panem, ale cały czas tęsknię za głosem Pana i dziś po powrocie z cmentarza zmywając naczynia po obiedzie usłyszałam Pana Jezusa: Po wieczornej modlitwie przyjdź do Mnie na rozmowę. Tak też uczyniłam. „Przyjdź" oznacza to, że klękam w swoim cichym zakątku pod wizerunkiem „Jezu, ufam Tobie!". Jezus: Aniu, moje dziecko ty nie bój się swojej samotności pośród bliskich. Popatrz, czy nie czujesz mojej obecności na nowym miejscu zamieszkania? Rozejrzyj się dziecko, to Ja Jezus. Myślałem o tym, by to zamieszkanie twoje było tobie miłe. To Ja Jezus trudziłem się w każdej najmniejszej cząsteczce twego zamieszkania. To Ja Jezus Jestem tu z tobą i moja Matka Maryja. Nasze wizerunki zamieściłaś i My Oboje tu z tobą jesteśmy. Pamiętaj nie jesteś sama. My tu Oboje z tobą jesteśmy! Dziecko nie rozpaczaj, prosiłem nie czyń tego, co Mnie rani. Ja się trudzę, byś była szczęśliwa, a ty rozpaczasz? Jeszcze zostaniesz tu na ziemi. (Prosiłam Pana Jezusa, że tęsknię za Nim i rodzicami, a tu nikomu nie jestem już potrzebna. Nowa parafia, nikogo nie znam). Jeszcze nie czas. Ja przyjdę po ciebie, zabiorę cię, jak przyjdzie czas, ale nie teraz. Masz przed sobą zadanie nie jedno. Musisz dziecko wypełnić jeszcze na ziemi wolę Ojca mego. Dziecko, czy ty Mnie kochasz? Anna: Jezus: Anna: Jezus: 16 września 1996 r. Dziś odwiedziły mnie dwie szkolne koleżanki (z Odnowy Ducha Świętego). Przekonywałam je, że Pana Jezusa należy przyjmować w uniżeniu na klęczące i zarzucałam im, że za dużo w ich odnowie Zmartwychwstania (Alleluja), a za mało Drogi Krzyżowej i pokuty. Wieczorem zatęskniłam sercem za Jezusem. Usłyszałam: Jezus: Nie rozbijaj Kościoła w myślach i słowach. Już ci dziecko mówiłem; wszyscy błądzicie, jesteście słabi. Ja daję ci światło, idź w kierunku światła przed siebie. Po co ci potwierdzenia ludzi? Ja każdego prowadzę z osobna. Ciebie też. Pisz dziecko. Wybieram dla każdego drogę inną, tak, bo każdy człowiek jest inny. Ja szanuję każdego indywidualność. Dlatego każdego człowieka droga jest inna. Ty idziesz tą drogą, którą sama sobie wybrałaś - pokuty, bo na tej drodze ty dziecko czujesz się dobrze. Inni wybierają drogę radości, Zmartwychwstania. Uszanuj to, Ja Jezus ich tą drogą również prowadzę. Wszystkie drogi prowadzą do jednego celu - zbawienia. Dlatego proszę cię dziecko, nie pouczaj ty sama, ale zdaj się
w
każdej
sprawie na Mnie. Módl się za nich i oddawaj Mi wszystkie moje dzieci.
Ja ich wszystkich do mojej owczarni przywiodę. O siostrę swoją nie się
martw, ona już jest na dobrej drodze do nieba. Módl się za nią tak jak
czynisz, ale częściej. O szwagra i bliskich nie martw się. Módl się za
nich, a Ja będę się o nich troszczył. Ty nic uczynić sama nie możesz,
poza modlitwą i oczywiście przykładem swego życia. 17 września 1996 r. Pisz dziecko. Jezus: Anna: Jezus: Tu nastąpiła moja prywatna rozmowa z Panem Jezusem, czułam, że nie ma potrzeby zapisu. Pan Jezus pytał mnie, jakże ja siebie widzę, jaką drogę obieram, by Mu służyć. Jezus: Anna: Jezus: Kochaj Mnie, bo Ja bardzo czekam na okazywanie Mi miłości. Jestem Bogiem, ale we wszystkim podobnym do człowieka, oprócz grzechu. Kochaj Mnie dziecko i cierp, to wielka moc, którą ci daję. Wytrwaj, a zbawisz siebie i innych. Pisz dziecko. Każdą chwilę życia, której ci udzielam na ziemi, daję ci jako czas do pracy, nie marnuj go córko, bo czas szybko biegnie. Każda przeżywana chwila to bezcenny skarb, którym możesz obdarować wielu potrzebujących. Droga, którą wybrałaś to trudna droga, ale to twoja dobrowolna
droga,
więc nie zawracaj z niej, bo jesteś już w połowie swej drogi. Nie
marnuj siły na sprawy błahe. Idź za głosem sumienia i wsłuchaj się we
Mnie. To jest walka na śmierć i życie. Wybrałaś życie, więc musisz
umrzeć dla siebie. Żyj dla innych. Taką drogę Ja ci wyznaczam. Żyj dla
innych, nie dla siebie. Módl się, cierp wszystko w uniżeniu, pokorze,
ale i wolności, którą ci ofiarowałem. Pochyl dziecko głowę, Ja cię
pobłogosławię. 13 października 1996 r. -
Niedziela Jezus: Anna: Jezus: Anna: Jezus: Anna: 13 października 1996 r. Wieczorem po modlitwie Jezus: Anna: Jezus: Boisz się okazać serce swojej siostrze, szwagier ci w tym nie może być przeszkodą. Pokuta, czyń pokutę poprzez uniżanie się, tego od ciebie żądam. Nie ważne, co inni o tobie pomyślą. Na kim dziecko ci zależy? Kochasz Mnie? A zatem czyń pokutę. Uniżaj się w całości. To ma być kształt twego uniżenia w całości, a nie po części, połowicznego według twego uznania w danym czasie. Nie istnieje dziecko czas ani miejsce. Ty masz być zawsze taka sama. Mnie samemu miła. Nie ludziom to ma się podobać, ale Mnie Jezusowi. Anna: Jezus: Anna: Jezus: Zapytałam Pana Jezusa, jaką mam przyjąć postawę w trudnej sytuacji rodzinnej. Jezus: 14 października 1996 r. Pan Jezus w ten sposób utwierdził wczorajsze słowa. Jasność. Wiem czego Pan mój żąda ode mnie. Liturgia Godzin. Jdt, 8, 25-27: Czytanie: „Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko co, On uczynił z Abrahamem i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serca, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego". Anna: Jezus: Dobrze, zacznij swój czas oddawać Mnie. Ja uporządkuję twoje życie, bo trochę się w swoich posługach gubisz. Co cesarskie oddaj cesarzowi, co Boskie oddaj Bogu, ale cesarz nigdy nie może być ponad Bogiem. Zachowaj odwrotną kolejność. Najpierw oddaj czas Panu swemu, resztę zachowaj dla braci i sióstr na ewangelizowanie. Czuję, że czekasz dziecko wskazówek. Nie bój się. Ja jestem z tobą, udzielam ci światła, prawda? Módl się dalej za księdza proboszcza i czekaj. Przyjdzie czas, a twoje kroki skieruję znów do niego. Pójdziesz dziecko, tak jak ci powiedziałem poprzez księdza w sklepie. W sklepie Księży Pallotynów skarżyłam się pewnemu księdzu jak bardzo trudnego mam księdza proboszcza, który zamknięty jest na współpracę ze świeckimi. Ów ksiądz tak mi odpowiedział: To ty masz ewangelizować swego księdza proboszcza dotąd, aż zmieni zdanie. Jezus: Anna: Jezus: Pisz, nie bój się, odważnie, to Ja w tobie działam. Naciskaj na księdza proboszcza, ale czyń to z miłością, delikatnością. Ja również go kocham, to jest również mój umiłowany syn. Trochę błądzi, ale któż z was nie błądzi? Ksiądz proboszcz zgodzi się. Poniżenie weź na siebie, ono uczyni cię mocną, a samo dzieło również wzmocni. Czekałem dziecko tyle lat, aby w tej parafii moje Serce zaczęło bić żywo. Kościół piękny, odnowiony na zewnątrz, a wewnątrz trzeba zrobić remont, by napełnił się mój Dom ludem Bożym, ludem żywym, a nie umarłym przychodzącym do Mnie z przyzwyczajenia. Ja jestem żywy, pragnę by Mnie kochano, czczono należycie, oddawano Mi cześć jako Bogu, a nie bóstwu. Rozumiesz? Tak powiedz to księdzu proboszczowi. Z tego powodu to nie rozpaczaj tylko na Chwałę Ojca mego oddaj to zaraz. Anna: Jezus: Anna: Jezus: Ty masz modlić się, Ja cię prowadzę. Ja prowadzę Kościół, Ja zbawiam, Ja tylko mam taką moc. Ty jesteś Moim narzędziem. Ja wprowadzam ciebie w moje zamiary i Ja je przeprowadzam. Jesteś gliną w Moim ręku. Sama nic nie możesz uczynić, beze Mnie jesteś martwa. Ja cię ożywiam, kieruję. Jeżeli to zrozumiesz to pojmiesz, jak bezsensowną jest twoja walka wewnętrzna i nic nie znaczące rozmowy z twoimi znajomymi. Ja decyduję, kiedy mam ożywić wiarę w człowieku, a kiedy człowieka zostawić sam na sam ze swoją „mądrością", aby zrozumiał, że beze Mnie nic sam nie uczyni. Ty dziecko módl się i proś o łaski dla swego kościoła i księży z twojej parafii. To jest wystarczające zadanie dla ciebie. Anna: Jezus: Teraz pomyśl, jak w okresie Adwentu zbliżyć się do Mnie. Pamiętaj. Mój czas daję ci, gospodarz nim dobrze, nie marnuj chwil. Czas ucieka, a dusze giną. Nie marnuj chwil. Dobrze dziecko, że przyszłaś dziś do Mnie. Czekałem już za długo na ciebie i jest Mi przykro, że marnujesz tak wielkie dary, jak rozmowa ze Mną. Nie każdemu takich łask udzielam. Przychodź do Mnie częściej, a nie będziesz sama błądzić po omacku. Ja cię prowadzę. Ja też ciebie kocham, uśnij dobrze, Ja cię błogosławię. Pochyl się dziecko.
10 grudnia 1996 r. Wracam od Zofii, gdzie uczestniczyliśmy (pięć osób) we Mszy świętej, którą odprawiał w jej mieszkaniu ksiądz z ul. Piwnej. Nie przyjęłam Pana Jezusa, powiedziałam księdzu, że wieczorem mam Mszę św. za rodziców w kościele przy ul. Ostrobramskiej, więc chcę w tej Mszy św. w pełni uczestniczyć. W tramwaju, w drodze do domu. Jezus: Anna: Jezus: Później zrozumiałam, że odrzuciłam Jezusa, który do mnie
chciał
przyjść. Myślę, że powinnam rano uczestniczyć w pełni w Eucharystii, a
wieczorem po raz drugi uczestniczyć we Mszy świętej za rodziców.
Widzisz Panie, jaką nędzą jestem! Przepraszam. 19 grudnia 1996 r. Wieczorem leżąc w łóżku usłyszałam Pana Jezusa. Wstałam, uklękłam, zaczęłam pisać, ale bardzo bolała mnie prawa ręka. Pan Jezus powiedział, żebym odłożyła ołówek i pytała Go, o co zechcę. Zatem pytałam i to co zdołałam zapamiętać, zanotowałam. Jezus: Zadawałam pytania, a Pan Jezus mi odpowiadał: Jezus: - Najlepszym prezentem dla Mnie dziecko, jest modlitwa (zawsze) i ufność, całkowita ufność we Mnie. Nie pokładaj nadziei w ludziach lecz we Mnie. Anna: Jezus: - Matka Najświętsza zbiera wszystkie modlitwy, skrupulatnie je liczy, zbiera i oddaje Mi wszystkie, ale czym mniej skupienia, tym modlitwa mniej skuteczna. Pamiętaj o tym. - Moja miłość jest ponad twoje słabości. Ja nigdy nie przestanę cię kochać. - Paweł bardzo obraża Trójcę Przenajświętszą. Módl się za niego dużo. Dla niego ratunkiem jest Maryja, oddawaj go mojej Matce. Czyń to codziennie, bo zagrożenie jego duszy jest wielkie. Za bardzo już oddalił się ode Mnie. Nie oczekuje wcale pomocy ode Mnie. Paweł i ta kobieta liczą jedynie na własne siły. Jeśli będą trwać uparcie w tym niesakramentalnym związku doścignie ich kara Ojca mego. Ja nigdy tego związku nie uznam jako akt małżeństwa, bo ta kobieta ma męża. Módl się dużo za nich, bo pogłębiają się coraz bardziej w swej samowoli. Pytaj dziecko. Anna: Jezus: |