Opowieść o Michaelu Unterguggenbergerze


Był burmistrzem Wörgl w Austrii w czasach kryzysu, który w Austrii zaczął się w 1928 roku. Został nim w najgorszym 1931 roku przypadkowo, bo gdy wybory nie doprowadziły do wyniku, zarządzono losowanie. Zrządzeniem Losu padło na mizernego mechanika-socjaldemokratę Michaela, który okazał się mężem opatrznościowym. W czterotysięcznym Wörglu zamknięto fabrykę celulozy, ledwie dyszał browar, a kopalnia nie miała czym płacić górnikom.

Na wniosek Unterguggenbergera, rada miejska dnia 8 lipca 1932 roku zaakceptowała emisję własnej waluty o wartości 34.500 szylingów, dla których pokryciem były oficjalne pieniądze z podatków zdeponowane w kasie miejskiej. Charakterystyczną cechą było to, że wartość wörgl-szylinga  malała co miesiąc o 1%. Posiadacz banknotu musiał nabyć w ciągu miesiąca od władz miejskich znaczek odpowiedniej wartości, po naklejeniu którego nowy pieniądz wracał do wartości nominalnej. Znaczek przyklejano na rewersie, a dochód z ich sprzedaży przeznaczano na fundusz pomocy biednym. W każdej chwili można było w kasie miejskiej wymienić wörgl-szylingi na tradycyjne szylingi dopłacając 2% ich wartości jako koszt wymiany.

Pracownicy urzędu miejskiego, włącznie z burmistrzem, otrzymywali pensje w 50% wypłacane w nowych pieniądzach, a robotnicy wyłącznie w wörglach-szylingach. Poczta i kolej nie przyjmowała nowych pieniędzy, co nie przeszkadzało gwałtownemu ożywieniu gospodarczemu miasteczka, które nie tylko stanęło na nogi ale rozkwitło. Wraz z rozkwitem przyszła sława i to nie tylko w Europie ale na świecie.

Jednak ta bajka nie skończyła się dobrze. Austriacki bank centralny w obawie o naruszenie jego monopolu zakwestionował legalność wprowadzenia przez Wörgl własnej waluty i zabronił używania jej. Proces w austriackim Sądzie Najwyższym także był niekorzystny dla burmistrza. Zdaniem Sądu Najwyższego emisja wörgla-szylinga była przestępstwem kryminalnym. Przedsięwzięcie zakończono we wrześniu 1933, rok później Unterguggenberger przestał być burmistrzem, a dwa lata później zmarł. Krótko po wycofaniu nowej waluty miasteczko znowu miało 30% stopę bezrobocia.

Pomysł wörgla-szylinga, pieniądza parzącego ręce, którego każdy chce się jak najszybciej pozbyć, wzorowany był na pomyśle niemieckiego ekonomisty Silvio Gessela. To on wyjechawszy do Buenos Aires w czasach argentyńskiego kryzysu próbował na miejscu rozwikłać zagadkę pieniądza. Doszedł do tych samych wniosków co mędrzec Eklezjasta, że wszystko na tym świecie to marność, zatem i dług i pieniądze powinny "rdzewieć". Tak narodził się pomysł waluty o ujemnym oprocentowaniu - Schwundgeld.

Jednak genialność Michaela Unterguggenbergera polegała na czym innym. Jego waluta w gruncie rzeczy nie była wymienialna. Można było płacić nią podatki, ale tylko lokalne - aby zapłacić na kolei i na poczcie lub podatek państwowy trzeba było wyjechać poza Wörgl i sprzedać towar za zwykłe szylingi. W dodatku Wörgl nie płaciło daniny od obrotu. Cyrkulacja to czynnik, który powoduje pojawienie się "nowej jakości" w systemie i jest to niewytłumaczalne na bazie czysto matematycznych teorii ekonomicznych. Za to rząd kocha podatek od obrotu!