cover

Józef Kossecki


Wpływ Totalnej Wojny Informacyjnej Na Dzieje PRL




Strony 103 - 114

(...) Jedną z największych i najbardziej wpływowych międzynarodowych organizacji żydowskich jest utworzona w 1843 roku w USA paramasońska organizacja B'nei B'rith (Synowie Wiecznego Przymierza), która w latach sześćdziesiątych XX wieku posiadała około 500 tyś. członków zrzeszonych w ponad 2 tysiącach lóż działających na terenie 42 krajów. Skupia ona w swych szeregach wielu wpływowych ludzi ze sfer finansowych, literackich, dziennikarskich i politycznych. Jej główna siedziba znajduje się w Waszyngtonie, zaś ośrodek na Europę Wschodnią mieścił się w okresie zimnej wojny w Berlinie Wschodnim232.

Powstanie B'nei B'rith było reakcją na rozbicie wewnętrzne gmin żydowskich w USA w połowie XIX wieku, przy równoczesnych silnych procesach asymilacji określonych grup społeczności żydowskiej.

"Inicjatorzy B'nei B'rith pragnęli zjednoczyć skłócone odłamy; opierając się na etycznych zasadach judaizmu i na intelektualnych walorach żydowskiej kultury chcieli stworzyć warunki do zgodnego współżycia. Związek miał być wolny od jakichkolwiek doktryn i dogmatów, a wszystkich Żydów traktował z tą samą tolerancją i poważaniem. Organizatorzy sądzili, że do budowy życia żydowskiego w diasporze i utrzymania całości żydostwa przyczyni się podniesienie moralne, duchowe i socjalne wszystkich bez wyjątku Żydów przez propagowanie wśród nich dobroczynności, miłosierdzia i miłości. Aby usunąć dysharmonię, postulowali usunięcie spraw polityki z programu prac członków związku"233.

Początkowo stosunek związku do syjonizmu był raczej niechętny, a w najlepszym wypadku indyferentny. Następnie zaczął ulegać ewolucji. W celu pogodzenia syjonizmu z zasadami związku zaczęło się forsowanie tezy, że problem syjonizmu nie należy do problemów politycznych234.

"Pod wpływem wystąpień antysemickich w pierwszych latach dwudziestego wieku elementy syjonistyczne zaczęły domagać się od zakonu (B'nei B'rith - przyp J. K.) zmiany jego postawy wobec syjonizmu. Niemałą rolę w tym zakresie odegrały niektóre polskie loże, zwłaszcza małopolskie, gdzie w kołach inteligencji żydowskiej szeroko rozwijał się syjonizm. Loża «Solidarność» już na posiedzeniu w dniu 16 XI 1920 r. uznała, że poparcie dla Keren Hajesod (Fundusz Odbudowy Palestyny) stanowi święty obowiązek wszystkich braci, że w tej sprawie należy zwołać uroczyste zebranie i delegować przedstawiciela do prezydium stowarzyszenia zarządzającego tym funduszem. W dniu 4 I 1921 r. zapadła uchwała o opodatkowaniu członków loży « Solidarność» na rzecz Keren Hajesod, a 30 IV 1921 r. ukonstytuował się komitet Funduszu pod przewodnictwem dra Adera (wiceprezesem został dr Szymon Feldblum, sekretarzem - inż. Tobiasz Wexner).

Na pierwszym posiedzeniu Wielkiej Loży polskiego dystryktu 9 I 1924 r. uchwalono poparcie dla «sprawy odbudowy Palestyny, jako «wspólny ponadpartyjny obowiązek każdego dobrego, z żydostwem współczującego Żyda, bez względu na jakiekolwiek odmienne przekonania religijne, polityczne i społeczne wśród Żydów»"235.

"Radykalny zwrot zakonu w kierunku prosyjonistycznym nastąpił w kwietniu 1925 r. na posiedzeniu Wielkiej Loży Konwencyjnej, która obradowała w Atlantic City. Na wniosek III dystryktu przyjęto jednomyślnie rezolucję:

Wielka Loża Konwencyjna odnosi się z pełną sympatią do praktycznej pracy konstruktywnej, dokonywanej w Palestynie, zadaniem której to pracy jest uczynić z Palestyny bezpieczną i szczęśliwą ojczyznę dla Żydów, którzy pragną tam żyć, i poleca się Wielkiej Loży Konstytucyjnej współdziałać z organizacjami, które uważa za najbardziej powołane do osiągnięcia tego celu.

Ponadto zatwierdzono uchwałę komitetu w sprawie funduszu na budowę miasta-ogrodu (w najbliższej okolicy Jerozolimy - przyp J. K.), «wyrażając zarazem głęboki interes w ekonomicznym i kulturowym rozwoju Palestyny oraz wyrażając swoją sympatię dla wysiłków zmierzających do zrobienia z Palestyny kraju ojczystego dla Żydów, którzy tam pragną żyć».

Na posiedzeniu «Wspólnoty Pracy» 28 XII 1927 r. w Berlinie dr Adler wystąpił z inicjatywą propagowania języka hebrajskiego jako środka porozumiewania się Żydów i wskazywał na konieczność zajęcia pozytywnego stanowiska wobec problemu palestyńskiego, wobec haseł, które propaguje i urzeczywistnia syjonizm będący dzisiaj nie partią, lecz ruchem ogólnożydowskim. (...)"236.

Według badacza dziejów wolnomularstwa w II Rzeczypospolitej L. Chajna zakon B'nei B'rith powstał jako pewna secesja wolnomularstwa zachowując jednak wiele zasad masońskich. Jednakże "(...) nawet pozorne respektowanie wolnomularskich zasad nie mogło utrzymać się w momencie oparcia programu zakonu na zasadach syjonizmu; syjonizm bez osłonek podkreślał obcość Żydów w społeczeństwie, uniemożliwiał im czynny udział w życiu kraju, w którym stanowili grupę narodową o własnym języku i własnej kulturze. Syjonizm dzielił Żydów na antagonistyczne obozy w poglądach na tak podstawowe sprawy jak siedziba, język, stosunek do innych narodów. Propagując język hebrajski, język świętych ksiąg, język synagogalnej liturgii, zakon wrogo odnosił się do jidysz, który będąc językiem milionów, w coraz większym stopniu stawał się językiem żydowskiej kultury laickiej, językiem dzieł naukowych. B'nei B'rith przeciwdziałał budzącym się na całym świecie emancypacyjnym ruchom żydostwa. Wszystko to pozostawało w jaskrawej sprzeczności z zasadami wolnomularstwa"237.

Marksistowski badacz syjonizmu T. Walichnowski, w następujący sposób ocenił cele organizacji B'nei B'rith w drugiej połowie XX wieku:

"Zasadniczymi celami działalności B'nei B'rith jest pobudzenie i pogłębienie świadomości odrębności narodowej Żydów w diasporze, wychowywanie młodego pokolenia w duchu syjonistycznym, aktywizacja międzynarodowych kontaktów środowisk żydowskich, zacieśnienie współpracy diaspory z Izraelem, kształtowanie proizraelsko światowej opinii publicznej"238.

B'nei B'rith reprezentuje umiarkowaną, światłą wersję syjonizmu, starając się łączyć patriotyzm żydowski z humanitarnymi ideami ogólnoludzkimi. Główną metodą działalności tej organizacji jest oddziaływanie poprzez wybitne osobistości z nią związane. Stara się ona wpływać na środowiska inteligenckie. Posiada własne wydawnictwa jak np. "National Jewish Montly", "B'nei B'rith News", "Shofar", "Jewish Heritage", "ADL Bulletin" i wiele innych, za pomocą których wpływa na określone środowiska. Swym członkom i sympatykom udziela pomocy materialnej239.

"B'nei Brith ściśle współpracuje z innymi organizacjami syjonistycznymi, a zwłaszcza z American Jewish Committee i z Agencją Żydowską oraz z rządem Izraela. Jednocześnie współpracuje ona ściśle z władzami USA. (...)"240.

Z parawolnomularskim charakterem B'nei B'rith łączy się ściśle dyscyplina, zachowanie tajemnicy i wykonywanie poleceń władz. Z racji tych cech organizacja ta nadaje się bardzo dobrze do przeprowadzania różnych poufnych operacji, zwłaszcza w zakresie walki informacyjnej. Ponieważ zaś B'nei B'rith skupia Żydów wierzących i w związku z tym negatywnie nastawionych do komunizmu jako ideologii ateistycznej, mogła być wykorzystywana do walki informacyjnej z komunizmem.

Nic więc dziwnego, że stała się B'nei B'rith obiektem zainteresowania i ataków ze strony służb walki informacyjnej państw komunistycznych. Dowody tego możemy znaleźć w PRL-owskiej literaturze dotyczącej tematyki syjonizmu. Cytowany wyżej marksistowski autor - T. Walichnowski, związany ze służbami walki informacyjnej PRL stwierdził m.in.:

"B'nei B'rith jest organizacją mafijną, w której wymagana jest absolutna dyscyplina i bezwzględne zachowanie tajemnicy. Przekazywane z góry polecenia muszą być bezwarunkowo wykonywane.

Nieznani sobie członkowie tej organizacji poznać się mogą za pomocą specjalnych znaków rozpoznawczych.

B'nei B'rith stara się przedstawić siebie jako organizację niesyjonistyczną, organizację ogólnoludzką o charakterze humanitarnym. Jednakże, nawet według oficjalnych założeń organizacji, zadanie jej polega na wpajaniu wszystkim Żydom na świecie potrzeby działania w imię interesów narodu żydowskiego, w imię interesów Izraela. B'nei B'rith - głosi oficjalny statut tej organizacji - odnosi się pozytywnie do działalności partyjnej na zasadzie: «Każdy według swego poglądu. Niemniej żądamy podejścia państwowego do problemów Izraela»"241.

Dość powszechne wśród wielu narodów w XX wieku zjawisko, polegające na tym, że idee narodowe biorą w nich górę nad koncepcjami ogólnoludzkimi, stały się dla marksistowskich autorów podstawą do formułowania zarzutów pod adresem organizacji syjonistycznych, głównie z powodu ich antykomunistycznej postawy.

Przybudówką B'nei B'rith jest utworzona przez nią w 1913 r. wspólnie z American Jewish Committee - czyli Komitetem Amerykańsko-Żydowskim - Anti-Defamation League (Liga Przeciwko Zniesławieniu), której celem jest wykrywanie i zwalczanie wszelkich przejawów antysemityzmu242.

Z innych ważniejszych organizacji żydowskich, które - według T. Walichnowskiego - miały być niejednokrotnie wykorzystywane do walki informacyjnej, wymienić można dla przykładu:

American Jewish Committee (Komitet Amerykańsko-Żydowski), którego celem jest zapobieganie naruszaniu obywatelskich i wyznaniowych praw Żydów we wszystkich częściach świata oraz udzielanie im wszelkiej legalnej pomocy i podejmowanie odpowiednich akcji w przypadku zagrożenia lub naruszenia wspomnianych praw243.

American Jewish Joint Distribution Committee (Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Dystrybucji) - znany pod skróconą nazwą Joint. który został założony w 1914 r. w USA celem niesienia pomocy Żydom. Według izraelskiego dziennika "Nowiny i Kurier":

"Nie nadszedł jeszcze czas do ujawnienia wszystkich szczegółów działalności Jointu w różnych krajach, ale gdy pewnego dnia spisane zostaną dzieje tej - nie mającej sobie równej - instytucji w żadnym innym narodzie, okaże się cały szeroki zakres działalności Jointu w ciągu 50-lecia istnienia.
Joint jest czymś znacznie więcej od instytucji pomocy - symbolizuje braterstwo narodu żydowskiego na całym świecie
"244.

United Hebrew Immigrant Aid Society Service (Zjednoczona Służba Hebrajskiego Towarzystwa Pomocy Emigrantom) - w skrócie HIAS - w obecnej formie zaczęła działać w 1954 r. w celu niesienia pomocy Żydom wyjeżdżającym do Izraela. Posiada on biura w wielu częściach świata, uczestnicząc również w organizowaniu nieoficjalnej emigracji Żydów (co było bardzo istotne zwłaszcza w krajach komunistycznych)245.

Również Żydowski Ośrodek Dokumentacji kierowany przez Szymona Wiesenthala, zajmujący się ściganiem przestępców hitlerowskich, stał się obiektem zainteresowania, a także ataków organów walki informacyjnej krajów komunistycznych, w szczególności zaś PRL, które traktowały go jako organ prowadzący wspólnie z wywiadem izraelskim oraz CIA wojnę informacyjną przeciw obozowi komunistycznemu.

Na temat jego działalności pisał cytowany wyżej autor PRL-owski Wacław Szafrański co następuje:

"(...) W latach 1945-1946 w ręce wojskowego wywiadu amerykańskiego Office of Strategie Service (OSS) wpadły - zwłaszcza na obszarze Austrii i Bawarii - liczne dokumenty niemieckie dotyczące penetracji gestapo w środowiskach więzionych w obozach koncentracyjnych Żydów.

Ten przedmiot wojennego jeszcze zainteresowania amerykańskich służb szpiegowskich, uzupełniony nowymi odkryciami, skłonił kierownictwo CIA do innego typu działania. Sądząc, nie bez powodu, że siatka hitlerowskich agentów może w przyszłości być wykorzystana, Centralna Agencja Wywiadu postanowiła utworzyć na terenie Austrii specjalną placówkę powołaną do gromadzenia wszelkiej wchodzącej w zakres tego zagadnienia dokumentacji.

W roku 1947 Ośrodkowi Dokumentacji w Linzu postawiono dwa zadania. Po pierwsze, miał on usystematyzować ewidencję wszystkich nie znajdujących się jeszcze w rękach amerykańskich pracowników Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) zajmujących się akcją Endlösung ("ostateczne rozwiązanie" kwestii żydowskiej) i specjalizujących się w aparacie policyjnym III Rzeszy "ekspertów" od spraw żydowskich. Po drugie, Ośrodek otrzymał zadanie wyjaśnienia, jak przedstawia się po wojnie stan osobowy byłych agentów hitlerowskich pochodzenia żydowskiego"246.

"(...) Funkcjonariusze amerykańskich służb wywiadowczych uruchamiając placówkę w Linzu i organizując jej obsadę kadrową, porozumiewali się w tych kwestiach z nowojorskimi organami Agencji Żydowskiej. Te z kolei dysponowały listą osób, które mogłyby współpracować z Ośrodkiem Dokumentacji. Trudno powiedzieć dzisiaj, czy wśród nich znajdowało się także nazwisko Wiesenthala. Faktem jest jednak, że to właśnie jemu dwa lata wcześniej, w roku 1945, przesłała Agencja Żydowska wykaz tych Niemców, których działalność wojenna i powojenna wysoce ją interesowała. (...)"247.

Rozpracowywanie i ujawnianie sieci agentów i kadrowych pracowników hitlerowskich służb walki informacyjnej, stwarzało - zdaniem W. Szafrańskiego - zarówno dla wywiadu USA jak i wywiadu Izraela wielkie możliwości wykorzystania tych ludzi w walce przede wszystkim przeciw komunizmowi. Chodziło przy tym nie tylko o tradycyjną działalność wywiadowczą, ale i propagandową248.

Organy walki informacyjnej krajów komunistycznych, a w szczególności PRL, ze swej strony - jak wspomnieliśmy - prowadziły szeroko zakrojone działania z zakresu wojny informacyjnej, skierowane przeciw Izraelowi i państwom NATO. Starały się rozpracowywać i propagandowo atakować wszelkie organy i instytucje zaangażowane w walkę informacyjną z komunizmem - nie tylko organy państw NATO i państwa Izraela, ale również i instytucje oraz organizacje społeczne, które w jakikolwiek sposób angażowały się w walkę informacyjną z komunizmem. Dowody tego znaleźć możemy w tekstach PRL-owskich autorów, którzy specjalizowali się w walce ze syjonizmem.

W cytowanej już wyżej książce W. Szafrańskiego pt. "W sieci Szymona Wiesenthala" czytamy m.in.:

"Należy z naciskiem podkreślić, że wspólne zadania dywersyjne realizowane przez sekcję polską RWE (Radia Wolna Europa - przyp. J. K.) i Ośrodek Dokumentacji w Wiedniu zlecane były zawsze przez odpowiednie organa CIA. Nawet szczegółowe wykonywanie tych zadań odbywać się musiało ściśle według otrzymanych instrukcji. Między innymi w tym też celu przedstawiciele RWE przebywali corocznie przez wiele miesięcy w USA, a - ze swej strony - Wiesenthal kontaktował się w podobny sposób z pracownikami kierowniczymi Wydziału Żydowskiego CIA. W wyniku tych konsultacji organa CIA dokonywały rozdziału dywersyjnych zadań pomiędzy poszczególne powołane przez siebie placówki. Ważniejsze afery polityczno-dywersyjne, jak w swoim czasie wylansowanie dawnego znajomego Wiesenthala Światłę vel Fleishfarba (byłego wicedyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - przyp. J. K.), Monata (byłego pułkownika wywiadu PRL - przyp. J. K.), Kowalskiego (byłego redaktora «Trybuny Ludu», głównego organu prasowego KC PZPR - przyp. J. K.) czy innych zdrajców na falach «Wolnej Europy» były «nagrywane» z inspiracji i pod ścisłym nadzorem kompetentnych funkcjonariuszy CIA.

Z galerii osób, które wspólnym wysiłkiem Ośrodka Dokumentacji i RWE zaprezentowane zostały w wiadomym dywersyjnym celu polskiej publiczności, przykładowo wymienić można b. funkcjonariusza aparatu bezpieczeństwa publicznego w Polsce, Korneckiego vel Kornhaendlera. Jego karta ewidencyjna znajdowała się w Ośrodku Dokumentacji jeszcze wówczas, kiedy placówka mieściła się w Linzu. Ze względu na powiązania Korneckiego z dobrze znanymi Wiesenthalowi działaczami organizacji Irgun Zwei Leumi (nacjonalistyczna organizacja żydowska - przyp. W, S.), a także piastowaną przezeń wówczas funkcją w Polsce, Ośrodek Dokumentacji przedstawił Korneckiego Wydziałowi Żydowskiemu CIA, dołączając jednocześnie listę kilkunastu nazwisk innych osób znajdujących się w Polsce i kwalifikujących się do zwerbowania przez wywiad USA"249.

"(...) Do szczególnie przy tym cenionych przez kierownictwo Ośrodka Dokumentacji współpracowników należeli następujący działacze partii Ben Guriona, Mapai (kiedyś obwołujący się «komunistami»): Marian Muszkat, b. profesor prawa UW; Aleksander Berler, b. zastępca kierownika katedry podstaw marksizmu-leninizmu na Politechnice Warszawskiej, Michał Grosfeld, b. sekretarz POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR - przyp. J. K.) w Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego czy wspomniany już poprzednio organizator autoreklamy Szymona Wiesenthala w Izraelu - Aleksander Klugman.

(...) Wiesenthal od dawna kładł na przykład nacisk na to, by roztoczyć «opiekę» nad korespondentami zagranicznymi udającymi się na krótszy lub dłuższy pobyt do Polski. W latach 1955-1957 duże usługi oddał Ośrodkowi Dokumentacji jego płatny informator, ówczesny stały korespondent dziennika paryskiego «Le Monde» w Polsce, Philippe Ben. Wywiad polityczny, który uprawiał Ben nadużywając swej legitymacji prasowej i oficjalnego statutu korespondenta zagranicznego, przysporzył Wiesenthalowi wielu wyrazów uznania w kierownictwie Wydziału Żydowskiego CIA (...)"250.

"(...) Z innych bardziej znanych w Polsce postaci współpracujących z Ośrodkiem Dokumentacji i KWK (Komitetem Wolności Kultury - przyp. J. K.) wymienić należy osławionego docenta z nominacji Zygmunta Baumana (docenta UW - przyp. J. K.) (...)"251.

"Gdy mowa o galerii współpracowników Ośrodka Dokumentacji (...) trudno nie wspomnieć o (...) "profesorze" Katz-Suchym (były polski ambasador i profesor UW - przyp. J. K.). Utrzymywał on z Wiesenthalem kontakt znacznie jeszcze wcześniej, kiedy pracował w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dostarczał wówczas Ośrodkowi Dokumentacji w Wiedniu szczegółowych danych dotyczących spraw kadrowych polskiej służby zagranicznej oraz charakteryzował stosunki polityczne w naszym kraju. Po wyemigrowaniu z Polski Katz-Suchy zgłosił się do dyrektora Ośrodka Dokumentacji oferując swoje usługi. Po zasięgnięciu porady w Wydziale Żydowskim CIA, oraz zapewne swych szefów z Szin Betu, Wiesenthal zlecił Katzowi-Suchemu opracowywanie periodycznych analiz prognostycznych dotyczących rozwoju sytuacji politycznej w Polsce i w ZSRR. (...) Ciekawe, że do Katza-Suchego zarekomendowanego przez dyrektora Ośrodka Dokumentacji zgłosił się w lecie 1970 roku wysłannik Nowaka z monachijskiej RWE. Ustalono, że także dla "polskiego" biura RWE będzie on dostarczał analitycznych opracowań z zakresu "polityki personalnej" w polskim kierownictwie. (...)"252.

Powyższe obszerne cytaty pozwalają się zorientować w socjotechnice walki informacyjnej prowadzonej przez organy PRL przeciwko Ośrodkowi Dokumentacji i jego współpracownikom, jak również Radiu Wolna Europa i innym tego rodzaju instytucjom. Przede wszystkim świadczą one o tym, że instytucje te były systematycznie śledzone przez służby walki informacyjnej PRL, co nie dziwi, zważywszy, że zajmowały się one walką informacyjną z komunizmem.

Ponadto uderza styl i sposób rozumowania autora cytowanych opracowań, który jest charakterystyczny dla mentalności pracownika PRL-owskich organów walki informacyjnej (nie tylko typu policyjno-wywiadowczego, ale również tzw. frontu ideologicznego). Wszelkie działania z zakresu wojny informacyjnej z komunizmem muszą - według nich - być nie tylko koordynowane, ale i ściśle bezpośrednio sterowane przez CIA, jako organ głównego mocarstwa walczącego z komunizmem. W rzeczywistości wiemy już dziś, że nie tylko wywiad i inne izraelskie organy walki informacyjnej zachowywały pełną niezależność od CIA (choć współpracowały z amerykańskim wywiadem), ale nawet kierownictwo Radia Wolna Europa - choć niewątpliwie było instytucją zależną od USA - miało bardzo duży stopień samodzielności w sferze socjotechniki walki informacyjnej, co zresztą było zgodne ze standardami USA i innych państw NATO, w których organom kierowniczym czy nawet dowódczym różnych szczebli pozostawia się stosunkowo duży stopień swobody. Oczywiście coś takiego nie mieściło się w standardach działania ZSRR i innych państw Układu Warszawskiego, w których panowała zasada bardzo daleko posuniętej centralizacji kierowania i dowodzenia na wszystkich szczeblach, zgodnie z którą nie dopuszczano rzecz jasna do działania żadnych niezależnych społecznych instytucji zajmujących się walką informacyjną, zaś sojusznicy ZSRR nawet marzyć nie mogli o tak wielkiej decentralizacji i swobodzie decyzji, jaka panowała wśród sojuszników USA.

W. Szafrański badając działanie Ośrodka Dokumentacji, RWE itp. instytucji, prawdopodobnie zastosował w swym rozumowaniu analogie do funkcjonowania znanych mu organów i instytucji PRL i innych krajów komunistycznych, w dużym stopniu mijając się w tym wypadku z rzeczywistością krajów zachodnich. W jego tekście występuje wskutek tego charakterystyczna mieszanka faktów i spekulacji autora podawanych również jako fakty, trudnych jednak lub całkowicie niemożliwych do sprawdzenia dla przeciętnego czytelnika polskiego.

Warto też zwrócić uwagę, że W. Szafrański skrupulatnie wylicza atakowanym osobom ich funkcje w aparacie partyjnym lub państwowym PRL, prawdopodobnie zdając sobie sprawę z tego, że to może ich skompromitować w oczach polskiego czytelnika negatywnie nastawionego do tego aparatu - zwłaszcza w okresie stalinowskim.

Według oficjalnej propagandy PRL-owskiej, nawet antysemityzm był celowo wywoływany przez syjonistów i organy walki informacyjnej państwa Izrael. Świadczą o tym następujące cytaty z książki PRL-owskiego autora B. Piastowicza pt. "Szin Bet tajna broń Izraela":

"Syjonizm nie mógłby istnieć bez antysemityzmu. To antysemityzm stwarza w środowiskach żydowskich sztuczne poczucie zagrożenia, a więc czyni je podatnymi na wpływ ideologii syjonistycznej. A więc w interesie działaczy syjonistycznych leży podsycanie nastrojów antysemickich. Najlepiej wyraził to Ben Gurion zaraz po powstaniu Izraela: «Uważam, że jeśli w jakimś kraju nie ma antysemityzmu, należy go stworzyć. Inaczej nigdy nie osiągniemy liczby 4 milionów Żydów na rdzennych terenach Izraela"253.

"Nie jest też tajemnicą, że z osobistego polecenia Ben Guriona agenci wywiadu Izraela sprowokowali rozruchy antysemickie w kilku krajach Ameryki Południowej. Miały one wywołać u tamtejszych Żydów poczucie zagrożenia i skłonić do wyjazdu do Izraela. Ta prowokacja częściowo dała rezultaty i skłoniła kilka tysięcy Żydów do aliji. Szybko jednak ujawniono rzeczywistych sprawców antysemickich ekscesów"254.

"To co jest znane na Zachodzie jako antysemityzm, nigdy nie istniało w świecie arabskim. Islam uznaje Mojżesza i Abrahama, podobnie jak i Jezusa, za proroków. (...) Koran określa Żydów jako «ludzi Biblii», a wyznawcy islamu niezmiennie nazywają swoich żydowskich sąsiadów «synami i córkami naszego wuja» - co stanowi aluzję do opowiadania Starego Testamentu o Izmaelu i Izaaku"255.

Trzeba więc było - według innego autora PRL-owskiego Władysława Zielińskiego - nastroje antyżydowskie w państwach arabskich specjalnie zorganizować. W książce W. Zielińskiego pt. "Czarna sieć" czytamy m. in.:

"Organizacją antysemityzmu w tych państwach zajęła się specjalna komórka utworzona w ramach Szin Betu. W jej skład weszli zarówno pracownicy wywiadu, jak i specjaliści od wojny psychologicznej. Opracowany plan działalności przewidywał następujące etapy:

-  wzbudzenie wzajemnej nienawiści między Żydami i Arabami. Temu celowi służyć miały różnego rodzaju publikacje prasowe i audycje radia Col Izrael, nadawane zarówno w języku arabskim, jak i hebrajskim;
-  organizowanie ekscesów antysemickich, włącznie z zamachami bombowymi na siedziby organizacji, sklepy i mieszkania znanych osobistości żydowskich;
-    publikowanie na łamach prasy światowej artykułów "ujawniających" antysemityzm w poszczególnych państwach arabskich. Inspirowanie protestów różnych organizacji  międzynarodowych  potępiających  antysemityzm  oraz domagających  się "uwolnienia" Żydów z tych państw;
-   organizowanie  ucieczek  "prześladowanych"  Żydów z krajów arabskich. Propagandowe wykorzystanie tych "faktów" dla uzyskania zgody ze strony rządów poszczególnych państw na legalną emigrację.

Według tego przyjętego schematu agenci Szin Betu i organizacje syjonistyczne rozpoczęły swoją działalność. Np. w Iraku zaczęto kampanię rozdawania w synagogach ulotek z hasłem "Nie kupuj u mahometan". Dziwnym trafem duża ilość tych ulotek dostawała się właśnie do rąk mahometan. Prawie równocześnie pojawiły się ulotki głoszące "Nie kupuj u Żydów".

Potem rozpoczęła się seria zamachów bombowych. Pierwsza eksplozja nastąpiła w salonie samochodowym bogatego Żyda Lewy'ego. Wprawdzie zniszczenia były duże, podobnie jak w innych przypadkach, ale ofiar w ludziach nie było. Jednak prasa syjonistyczna na całym świecie podniosła lament na temat setek niewinnych ofiar, które zginęły z rąk Arabów.

Władze irackie nie dały się wprowadzić w błąd. Policja przeprowadziła liczne rewizje w domach żydowskich, gdzie znaleziono nagromadzone materiały. Aresztowano również dwóch agentów Szin Betu - Szaloma Tzalka oraz Jossefa Bazri. Byli to Żydzi iraccy, którzy przeszli specjalne przeszkolenie w Izraelu i dowodzili akcją antysemityzmu w Iraku. Zostali oni skazani na kary po 15 lat więzienia. Jednak głosy prasy irackiej i innych państw arabskich zostały zagłuszone przez syjonistyczne środki masowego przekazu. Wykrycie materiałów wybuchowych i skazanie agentów Szin Betu określono jako prowokację policji irackiej i zarazem dowód antysemityzmu. Wkrótce potem rozpoczął się masowy exodus z tego kraju, w którym do niedawna żyło w spokoju około 125 tysięcy Żydów. Mieli oni nie tylko pełną swobodę praktyk religijnych w 60 synagogach, ale wielu z nich zajmowało poważne stanowiska w administracji państwowej, a nawet w armii. Do 1951 roku wyjechało z Iraku do Izraela ponad 120 tysięcy Żydów.

W tym czasie agenci Szin Betu zorganizowali podobne akcje w Syrii, Egipcie i innych państwach arabskich, szczególnie po tzw. kampanii na Kanał Sueski. (...) Np. we francuskich koloniach w północnej Afryce olbrzymia część Żydów związała się z rządami kolonizatorów, a wielu było posiadaczami latyfundiów, banków i różnego rodzaju przedsiębiorstw. W Algierii nie brak było Żydów w szeregach OAS (tajnej armii francuskich nacjonalistów walczącej przeciw Arabom - przyp. J. K.). Nic dziwnego, że w walkach przeciwko Arabom niejeden z nich walcząc po stronie sił kolonialnych poniósł śmierć. Rola agentów Szin Betu sprowadzała się do notowania nazwisk poległych Żydów i przesyłania ich do centrali. Stamtąd wędrowały do syjonistycznych ośrodków masowego przekazu, które po przyprawieniu tych danych odpowiednim sosem propagandowym podnosiły alarm w świecie na temat rzekomego antysemityzmu Algierczyków i Tunezyjczyków. Jako przykłady "niewinnych ofiar" podawano autentyczne nazwiska Żydów poległych w walkach z partyzantami.

Po odzyskaniu niepodległości przez Tunezję i Algierię Żydzi zaczęli masowo opuszczać te kraje, lecz niewielu, przeważnie biedota ze wsi, udało się do Izraela. Natomiast olbrzymia większość wyjechała do Francji"256.

Jak łatwo się zorientować z powyższych obszernych cytatów, propaganda komunistycznych ośrodków walki informacyjnej mieszała rzeczywiste fakty - takie jak np. udział niektórych Żydów w walkach francusko-algierskich po stronie francuskiej - z sensacjami zaczerpniętymi z prasy państw arabskich, trudnych do sprawdzenia dla czytelnika polskiego. Warto też zwrócić uwagę, że W. Zieliński (podobnie jak B. Piastowicz) demonizuje rolę Szin Betu - który jest kontrwywiadem Izraela - często wręcz ignorując inne izraelskie służby prowadzące walkę informacyjną. Nasuwa się w związku z tym podejrzenie, że mamy tu do czynienia z rozumowaniem per analogiam do odpowiednich służb PRL, gdzie organy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmowały się - zgodnie ze wzorcami radzieckimi - prowadzeniem nie tylko działalności kontrwywiadowczej, ale również i wywiadowczej.

Jeżeli zaś chodzi o nastroje antyżydowskie w krajach arabskich, to po wybuchu walk między Arabami palestyńskimi, a osadnikami żydowskimi i następnie kolejnych wojen między państwami arabskimi i państwem Izrael, nie trzeba było żadnych prowokacji tajnych służb, by tego rodzaju nastroje powstawały. Do ich wytłumaczenia nie są potrzebne żadne spiskowo-prowokatorskie koncepcje.

Faktem jest natomiast, że państwo Izrael - oprócz działań wywiadowczych - prowadzi i inspiruje szeroką działalność propagandową wykorzystując wpływy diaspory żydowskiej (nie tylko syjonistów) na środki masowego przekazu informacji. Chodzi przy tym o urabianie przychylnej opinii publicznej zarówno w stosunku do Izraela, jak i w ogóle społeczności żydowskiej. Ludzie, którzy głoszą nieprzychylne w stosunku do Żydów opinie, są oskarżani o antysemityzm. W tego rodzaju działaniach nie ma nic nadzwyczajnego, czy tym bardziej nagannego, gdyż wpływanie na środki masowego przekazu informacji w innych krajach, w duchu przychylnym dla danego narodu (ewentualnie z wykorzystaniem jego diaspory ogólnoświatowej) jest obowiązkiem każdego państwa narodowego.

Bardzo istotnym elementem walki informacyjnej prowadzonej przez państwo Izrael i światowy ruch syjonistyczny, jest inspiracja różnych kampanii propagandowych, prowadzona równocześnie w wielu krajach świata. W tych operacjach (jak zwykle w tego rodzaju działaniach) kluczowa rola przypada nie tylko odpowiednio uplasowanym u środkach masowego przekazu informacji publicity agents, lecz również innym wpływowym osobom sympatyzującym z Izraelem i ruchem syjonistycznym (w niektórych - raczej rzadkich - wypadkach mogą to być nawet agenci izraelskiego wywiadu).

Bardzo często w takich akcjach są wykorzystywane różne społeczne organizacje jak np. Liga Przeciwko Zniesławieniu. Ludzi, którzy przeciwstawiają się polityce Izraela lub syjonizmowi, można łatwo oskarżyć o antysemityzm257.

Niewątpliwie ważną rolę nie tylko w propagandzie, ale w ogóle w lobbingu proizraelskim i prosyjonistycznym, odgrywa wpływanie na opinię wpływowych ośrodków decyzyjnych. Szczególnym obiektem tego rodzaju oddziaływań są Waszyngton i Watykan.

W Waszyngtonie działa wpływowe lobby proizraelskie, które stara się wywierać wpływ na prezydentów i organy ustawodawcze USA.

Bardzo istotną płaszczyzną współdziałania między Izraelem i ruchem syjonistycznym z jednej strony, a Waszyngtonem i Watykanem z drugiej, była walka z komunizmem. Nic więc dziwnego, że zarówno ludzie jak i organizacje działające na polu współpracy żydowsko-katolickiej stały się przedmiotem zainteresowania ze strony organów walki informacyjnej PRL. Świadczy o tym np. następujący fragment cytowanej już wyżej książki W. Szafrańskiego:

"(...) W okresie powojennym zadanie, w którym specjalizuje się organizacja B'nei B'rith, polega na penetracji różnych dziedzin Kościoła katolickiego i w ogóle współczesnego chrześcijaństwa w celu ukształtowania tam postaw sprzyjających jej celom programowym, a w tym zwalczaniu komunizmu. Tak na przykład w czasie II Soboru Watykańskiego w Rzymie B'nei B'rith była niezmiernie czynna, by wykorzystać uchwalony wówczas dokument religijny "O stosunku katolików do Żydów i innych niechrześcijan" jako płaszczyznę sojuszu politycznego Watykanu oraz Kościoła z państwem Izrael. Kontakty Ośrodka Dokumentacji z tą organizacją rozpoczęły się jeszcze w latach 1946-1948, a więc przed i zaraz po jego powołaniu do życia. W tym okresie współpraca między nimi polegała na ujawnianiu tych działaczy katolickich i kościelnych, którzy w czasie okupacji zaangażowani byli politycznie po stronie hitleryzmu, a po wojnie współuczestniczyli (jak np. biskup Hudal) w przemycaniu byłych zbrodniarzy wojennych pod fałszywymi (czasem watykańskimi) paszportami za ocean. Działalność ta zbliżająca Ośrodek Dokumentacji do B'nei B'rith uprawiana była nie tyle w zbożnym celu zdemaskowania przestępców i wydania ich w ręce sprawiedliwości, ile po to, by - zgodnie z instrukcjami CIA - zebrać maksymalną liczbę nazwisk ukrywających się jeszcze agentów hitlerowskich i przekazać ich wywiadowi amerykańskiemu, wymuszając współpracę różnymi środkami, m.in. szantażem. W późniejszym, wiedeńskim okresie współpraca Żydowskiego Ośrodka Dokumentacji z Ligą Przeciwko Oszczerstwom skupiła się na innych problemach. Chodziło o wspólne rozeznanie sytuacji wśród intelektualistów katolickich w krajach socjalistycznych, pozyskiwanie ich dla polityki tzw. Zachodu, to jest, ściśle mówiąc, imperializmu amerykańskiego, a także tworzenie, gdzie się da, swego rodzaju wspólnego frontu rewizjonistów marksistowskich z antysocjalistycznie nastawionymi "liberałami" z Polski, Czechosłowacji, Węgier i innych krajów socjalistycznych. W robocie tej osobą współdziałającą z wiedeńskim Ośrodkiem ze strony B'nei B'rith był jeden z dyrektorów tej organizacji, niejaki dr Józef Lichten"258.

W powyższym tekście występuje znowu charakterystyczny stereotyp używany przez propagandę komunistyczną - według niego wszystkie działania tego rodzaju organizacji jak Ośrodek Dokumentacji czy B'nei B'rith, są kierowane przez wywiad amerykański, a ich głównym celem jest walka z socjalizmem. Zgodnie z radzieckimi standardami inaczej być nie może i o żadnej samodzielności działania czy też innych celach tych instytucji nie może być mowy. Jak wiemy, ten uproszczony stereotyp niewiele miał wspólnego z rzeczywistością.

Prawdą jest natomiast, że na politykę Watykanu wobec Izraela i w ogóle opinię Kościoła katolickiego o Żydach, stara się oddziaływać organizacja B'nei B'rith. Związany z tą organizacją wybitny działacz Józef Lichten (przed wojną i podczas wojny był on kadrowym pracownikiem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i lojalnym obywatelem RP) przebywający w Rzymie, ma wielkie osiągnięcia na polu urabiania prożydowskiej i proizraelskiej opinii Kościoła katolickiego. Był on szczególnie czynny w okresie II Soboru Watykańskiego, przyczyniając się do zainicjowania szerokiego dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Tego rodzaju działania należy już właściwie zaliczyć do klasycznego lobbingu, nie zaś do walki informacyjnej, choć niewątpliwie prowadzenie takiej walki mogą one ułatwiać.

Natomiast upowszechnianie informacji o prześladowaniach Żydów w ZSRR przez wspomniane wyżej organizacje żydowskie, wywoływało zainteresowanie nimi organów walki informacyjnej i ostre przeciwdziałanie propagandy państw komunistycznych - o czym świadczą m.in. powyższe cytaty.

Ogólnie możemy stwierdzić, że państwo Izrael łącznie z popierającym je światowym ruchem syjonistycznym, stały się w okresie zimnej wojny prawdziwym mocarstwem w dziedzinie walki informacyjnej.

----------------------

230 W. Szafrański, W sieci Szymona Wiesenthala, Warszawa 1972, s. 102.
231 Tamże, s. 103.
232 Por. T. Walichnowski, Organizacje i działacze syjonistyczni, Katowice 1968, s. 19.
233 L. Chajn, Wolnomularstwo w II Rzeczypospolitej, Warszawa 1975. s. 5 17-518.
234 Tamże s. 534-535
235 Tamże s. 535-536
236 Tamże s. 527
237 Tamże s. 573
238 T. Walichnowski, Organizacje i działacze syjonistyczni. Katowice 1968, s. 19.
239 por. tamże s. 20
240 Tamże.
241 Tamże s. 20
242 Por. tamże s. 22
243 Por. tamże s. 17-18
244  "Nowiny i Kurier", 23 października 1964 r.; cyt. wg. T. Walichnowski, Organizacje i dzialacze syjonistyczni. Katowice 1968, s. 26
245 Por. T. Walichnowski, Organizacje i dziatacze syjonistyczni, wyd. cyt., s. 28
       Również HIAS stał się przedmiotem rozpracowania i bardzo ostrych ataków ze strony PRL-owskich ośrodków prowadzących walkę informacyjną. Świadczy o tym m.in. fakt, że cytowany wyżej PRL-owski autor B. Piastowicz stwierdził, że w wiedeńskim biurze HIAS agenci izraelskich tajnych służb występujący oficjalnie jako pracownicy HIAS przesłuchiwali Żydów wyjeżdżających z krajów komunistycznych, starając się od nich wyciągnąć w trakcie tych przesłuchań "(...) maksimum wiadomości o ekonomice, sytuacji wewnętrznej, a zwłaszcza o wojsku, uzbrojeniu, rozlokowaniu jednostek, kadrze dowódczej armii krajów, z których wyjechali".
Tenże autor stwierdził dalej:
"Oparcie o część syjonistycznie nastawionej diaspory to jedna z broni izraelskiego wywiadu. Próbuje on jednak także dotrzeć do osób żydowskiego pochodzenia nie związanych z ruchem syjonistycznym. Jest to tzw. metoda jednorazowego aktu czy samookreślenia.
Ten sposób zdobywania informacji ograniczony do jednorazowego przekazania danych szpiegowskich ma gwarantować zainteresowanym maksimum bezpieczeństwa i chronić ich przed podejrzliwością kontrwywiadu. Nie jest on często stosowany i nie zawsze ta metoda przynosi pożądane przez agentów izraelskich skutki. Po prostu nagabywani odmawiają świadczenia nawet jednorazowej przysługi.
Istnieje też metoda perspektywiczna. Wykorzystując koneksje i wpływy organizacji syjonistycznych w wielu krajach, wywiad typuje zdolnego, młodego człowieka, przeważnie pochodzenia żydowskiego, do kariery w tym kraju. Młodzieniec, popychany przez niewidocznych protektorów po szczeblach kariery, ląduje wreszcie na eksponowanym stanowisku. Wówczas następuje szantaż: Wybieraj - albo współpraca z nami, albo żegnaj się z posadą.
Oczywiście pozostają jeszcze metody tradycyjne. Nie gardzi więc żądna z tajnych służb Izraela przekupstwem na wielką skalę. Pieniądze od organizacji syjonistycznych płyną do Izraela szerokim strumieniem. Część tych sum idzie do kas Szin-Betu. Reszutu i Midiinu. Dolary i funty mają pozyskać Izraelowi płatnych agentów.
Wywiad Izraelski korzysta często z szantażu, prowokacji, dezinformacji, a gdy trzeba sięga do skrytobójstwa. Jedną z ulubionych metod Szin-Betu jest pozbywanie się niewygodnych im osób lub agentów konkurencyjnych wywiadów przez podsuwanie dowodów, że są oni agentami izraelskimi. Ta metoda szczególnie często stosowana jest w walce z wywiadem państw arabskich". (B. Piastowicz, Szin-Bet tajna broń Izraela, Warszawa 1970, s. 82, 84-85.)
Powyższy obszerny cytat pozwala się zorientować w socjotechnice propagandy stosowanej przez organy walki informacyjnej PRL przeciw tajnym służbom izraelskim. Autor demonizuje rolę Szin-Betu, być może per analogiam ze służbą bezpieczeństwa PRL, która zajmowała się szeroko wywiadem zagranicznym, znacznie mniej wspominając o roli innych tajnych służb izraelskich. Ponadto opisuje metody działania izraelskich służb specjalnych wykorzystując wiedze o standardowych metodach działania wszelkich wywiadów świata. W szczególności zaś metodę prowokacji, która była ulubioną metodą działania służb specjalnych rosyjskich i radzieckich. Wszystko to razem nie świadczy o głębszej znajomości autora omawianego przezeń tematu.
246 W. Szafrański, W sieci Szymona Wiesenthala, wyd. cyt., s. 9-10.
247 Tamże s. 20
248 Por. tamże s. 19-21
249 Tamże s. 49-51
250 Tamże s. 103-104
251 Tamże s. 41
252 Tamże s. 140-141
253 B Piastowicz, Szin-Bet tajna broń Izraela, wyd. cyt. s. 79-80
254 Tamże s. 81Dr
255 A. M. Lilienthal, Druga strona medalu, Warszawa 1970, s. 60
256 W. Zieliński, Czarna sieć, Warszawa 1971, s. 40-43
257 A. M. Lilienthal zwraca uwagę, że Semitami są nie tylko Żydzi, ale również Arabowie, oskarżanie wiec przeciwników syjonizmu (zwłaszcza gdy są to Arabowie) o antysemityzm stanowi semantyczny absurd. (Por. A M. Lilienthal, Druga strona medalu, wyd. cyt. s. 60).
258 W. Szafrański, W sieci Szymona Wisenthala, wyd. cyt. s. 65-66