List nr 49 - Czy zajmowanie się gnozą to nie grzech?
To zależy - spytaj swoje Sumienie!!! Za czasów Mojżesza i później, słuchano Boga bez zadawania pytań, słuchano Jego nakazów i zakazów jako oczywistych. Potem przyszedł Jezus i zastąpił dekalog dwoma przykazaniami, nauczając, udzielając wyjaśnień i odpowiadając na wszystkie pytania, przynajmniej te zadawane przez apostołów; dla zwykłych wiernych zostały przypowieści. Teraz, po dwóch tysiącach lat rozwoju ludzkości i chrześcijaństwa, nadchodzi kolejna zmiana. Dwa przykazania miłości zostaną zastąpione jednym (kochaj Boga w Trójcy Jedynego!) a świat wejdzie w nowe uwarunkowania, w których wiedzę będziemy mieli daną WPROST, ale o każdy krok będziemy musieli pytać Boga... Wejdziemy na arenę wszechświatową, lecz co mamy robić dowiemy się w sercu, nie z ksiąg mądrości i nie od kapłanów. Sami jesteśmy plemieniem kapłańskim.
Bardzo trudno wytłumaczyć to "zwykłemu człowiekowi", bo zwykły człowiek jest przesiąknięty zwierzęcym egoizmem do szpiku kości. Bardzo trudno wytłumaczyć to księdzu, bo jego pycha została utrwalona boskim wyrokiem - jak wiesz Kościół musi przejść nie tylko oczyszczenie, ale również pranie mózgów ze scholastycznych wyobrażeń o Bogu. Bóg jest Miłością, ale księża nie rozumieją tego, oni tylko o tym wiedzą. Nie rozumieją, że wiedza o świecie nie jest im potrzebna jedynie wtedy, gdy wiedzę o Miłości praktykuje się. Jedynie kroczenie ścieżką Miłości czyni sumienie tak wrażliwym, że nie jest potrzebna żadna wiedza praktyczna o świecie materialnym. Wielcy święci zawsze bez trudu panowali nad materią.
Musisz wiedzieć, że sprawy jogi od czasu gdy się z nią rozstałem były dla mnie nie do końca jasne. Wiedziałem, że zły nauczyciel zawsze doprowadzi do złego celu, ale aspekt zdrowego ciała umykał mi. Gdzieś w racjonalnym myśleniu za bardzo utrwaliło mi się, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Nie tylko nauczyciele jogi, jak widzisz, potrafią być skuteczni w szerzeniu złej wiedzy. Dzisiaj nadal wśród nauczycieli jogi ze świecą szukać takiego, który rozumie, że hata joga ZAWSZE rozwija czakramy i prowadzi do obudzenia świadomości, która przedwcześnie obudzona jest bardzo groźna dla człowieka o nieobudzonym sercu. To samo dotyczy medytacji, w sensie jaki nadają jej nauki Wschodu. Droga do prawdziwego poznania wiedzie przez kontemplację i adorację, nie przez medytację.
Gnozą zacząłem interesować się nawet o tym nie wiedząc, gdy szukałem wytłumaczenia co dzieje się w urządzeniu które pomagałem pomiarować w młodości. Zdawałem sobie sprawę, że albo mamy do czynienia z zupełnie nieznanym zjawiskiem, albo z nieznaną energią. Różdżkarzami interesowałem się na równi z doniesieniami o UFO, ale moje intencje były czyste, nie czułem że łamię jakieś przykazanie. Dopiero długo później zdałem sobie sprawę z aspektów gnostyckich zainteresowania nieznanymi energiami i wyższymi światami. I wtedy przyszło pytanie: dlaczego Bóg chce abyśmy NIE interesowali się pewnymi sprawami? Pytanie to wypłynęło w 1993 roku, gdy studiowałem Swedenborga; nasunęło się jako naturalne po zapoznaniu się z jego doktryną.
To jest WIELKIE objawienie. O ile Summa Theologiae świętego Tomasza jest dziełem geniuszu ludzkiego, to dzieło Swedenborga ma pozaziemskie źródło, tylko jakie? W czasie gdy przystępowałem do lektury O Niebie i Piekle moim brewiarzem był ON i ja Gabrieli Bossis, zatem byłem dobrze przygotowany w sensie duchowym, a jednak ta książka mnie zafascynowała. Poczułem, że to "beczka miodu", jednak dziegieć w smaku nie dawał mi spokoju. Boże, przecież ja to czuję, myślałem sobie, dlaczego nie powinienem tego czytać? Dopiero dzisiaj to wiem, zrozumiałem po uzyskaniu odpowiedzi na moje pytanie skierowane do Boga: co to znaczy, że nie istnieje reinkarnacja?
W Piekle i Niebie nie ma ani słowa o reinkarnacji, ani słowa. Za to opis świata duchów, czyli okresu do czasu osądzenia człowieka, zgadza się z "dokładnością do punktu widzenia", z tym co piszą R. Monroe i B. Moen (inna perspektywa, inne czasy, inna kultura i uwarunkowania filozoficzne sprawiają, że niektórzy nie widzą podobieństwa opisów). Jest parę punktów, które stanowią istotę różnicy między doktrynami Swedenborga i Jezusa, i muszę je wymienić. U Swedenborga:
1. Nie ma trójosobowego Boga - Bóg jest jeden, a wcielając się jako człowiek zlał w sobie w sposób doskonały trzy pierwiastki boskości.
2. Nie ma zbawienia przez sam akt zawierzenia Bogu - musi zaistnieć proces doskonalenia przez poddanie się Bogu.
3. Adam i Ewa to postaci symboliczne, a Jezus był osobą, która miała nam pokazać, że można obronić się przed wszystkimi pokusami. Kościół katolicki z jego komuniami i pojęciem łaski to nieporozumienie. (Swedenborg był synem luterańskiego biskupa).
4. Życie po śmierci to dalszy ciąg życia ziemskiego, a wszyscy aniołowie kiedyś byli ludźmi. Piekło i niebo, kara i nagroda, to "automat" do osiągania doskonałości.
Z racjonalnego punktu widzenia opis Swedenborga jest fenomenalny. Jeżeli ktoś nie czytał go, lub zabiera się do lektury nieprzygotowany, czyli nie wiedząc co mówią kosmici, może pomyśleć, że przesadzam, ale on ze szczegółami potwierdza ich opisy "wyższych światów", wyższych gęstości. To wiedza objawiona w najczystszej postaci, to kwintesencja Gnozy. Może nas razić jego dopracowana, techniczna terminologia, ujednolicony, wręcz schematyczny obraz, podczas gdy wszystkie opisy różnych ras różnią się szczegółami - ale istota jest identyczna. Zdumiewa również uwaga Swedenborga, że i nasz świat i piekło i niebo, są zasadniczo materialne w swej istocie. W czasie lektury dochodzimy do stwierdzenia: może jednak w nauczaniu Kościoła przez wieki popełniono błąd?...
I tu leży istota problemu Gnozy. Jeżeli wierzymy swojemu ROZUMOWI to właściwie po problemie, wszystko jest jasne. To co mówią kosmici i co tak ładnie uporządkował Swedenborg to PRAWDA, to RZECZYWISTOŚĆ. Po co zawracać sobie głowę religiami - czy tylko dlatego, że człowiek jako atawizm ma potrzebę tajemniczości? Wszystko się upraszcza w drodze do doskonałości, w drodze do Boga. Obraz doskonałości jest jasny i PIĘKNY. Nic tylko kroczyć. Nawet sumienie można mu podporządkować!
Jeżeli jednak nie wierzymy rozumowi, jeżeli słuchamy sumienia to rodzi się pytanie, które musimy zadać w swym sercu bardzo pokornie: czy Swedenborg i kosmici są totalnie oszukani przez Lucyfera, czy też w tym co mówią jest część prawdy, a jeżeli tak, to co o tym myśleć? Odpowiedź nie przychodzi od razu. Tylko idąc, idąc, idąc, idąc, idąc... dochodzi się do Mekki - mówi mahometańskie przysłowie. Ja sparafrazowałbym go w ten sposób: tylko słuchając sumienia a nie rozumu można iść, iść, iść, iść i nie pobłądzić. I tak idąc z czasem zaczynamy coraz wyraźniej odczuwać, że nikt nam nie podpowiada gdzie mamy iść - my jesteśmy PROWADZENI.
Gdy pozwolimy prowadzić się Duchowi Świętemu odkryją się przed nami różne Prawdy. Do ogłoszenia jednych zostaniemy wręcz zobligowani, a drugich nie wolno nam ujawniać, będą tylko dla nas. Czy ogłaszając te pierwsze głosimy objawienia? Bynajmniej. Ja twierdzę, że usłyszałem słowa skierowane do mnie, które pozwolono mi ujawnić, ale interpretacja miała pozostać MOJA. Czy pamiętasz Głos, który powiedział świętemu Franciszkowi, że ma odbudować kościół? Franciszek odbudował Porcjunkulę, a przecież dzisiaj sądzimy, że nie to miał Bóg na myśli. Czy to naprawdę znaczy, że św. Franciszek popełniając błąd popełnił zło?
Jesteśmy dziećmi uczonych w piśmie, potomkami faryzeuszy. Jesteśmy pewni swych racji dopiero wtedy, gdy możemy oprzeć się na jakimś przykazaniu, zakazie lub cytacie, bez tego czasami głos sumienia brzmi nam jak przewrotna pokusa. Gdy nie mamy księdza na którego moglibyśmy "zwalić odpowiedzialność" za decyzję w trudnym przypadku, czujemy, że to Bóg kusi nas do złego a nie demon. Wierzymy w Boga, ale Bogu - nie. Tymczasem ci, którzy prawdziwie Go kochają muszą Mu zaufać BEZGRANICZNIE. Głos Ducha Świętego rozbrzmiewający w sercu jest najtrudniejszym egzaminem Miłości, jest egzaminem ostatecznym.
Jeszcze raz chciałem przytoczyć słowa z traktatu Light on the Path.
"Napisane jest, iż dla tego, który się znajduje na progu boskości, żadnego nie można ustanowić prawa i żaden nie może dlań istnieć przewodnik. Jednak dla oświecenia ucznia, o tej ostatecznej walce jaką ma stoczyć, tak można powiedzieć: trzymaj się mocno tego co nie ma kształtu ani istnienia. Wsłuchuj się tylko w głos, który jest bezgłośny. Wpatruj się tylko w to co jest niewidzialne, zarówno dla zewnętrznych jak i dla wewnętrznych zmysłów. I niech pokój będzie z tobą."