List nr 22 - Na czym polega prawdziwa medytacja?

Słowo to jest używane w wielu znaczeniach i trzeba wiedzieć kto do nas mówi by właściwie zrozumieć mówiącego.

Zacznijmy od aspektu materialnego. Zwykła ewolucja w przestrzeni trójwymiarowej pozwala na pełny rozwój pierwszych siedmiu czakramów, jednak jest to proces niezwykle długotrwały. Okazuje się, że rozpostarcie w czasie ewolucji kurtyny między świadomością i nieświadomością niezwykle przyspiesza proces rozwoju duchowego, choć z drugiej strony życie ulega zbrutalizowaniu. Nasza świadomość jasna odpowiada za czynności wyższe, zaś część nieświadomości zwana podświadomością, za zdobywanie energii, opanowanie środowiska i prokreację, czyli za zachowania zwierzęce (popędy). O ile rozdzielenie świadomości jasnej od podświadomości jest korzystne w skali tysięcy lat, o tyle w skali setek lat grozi regresem i zagładą cywilizacji w aspekcie duchowym. Właśnie na regres liczyła cywilizacja gadów, która doporowadziła do rozdzielenia u nas świadomości jasnej od podświadomości, ale rozdzielenie świadomości nie oznacza wyłączenia jej. Nasza podświadomość działa i zachowuje się jak małe kapryśne dziecko. Jednak obce cywilizacje przychylne nam nie widzą rozdzielenia naszej świadomości a jedynie naszą niesłychaną niestabilność: raz zachowujemy się jak dorośli, a raz jak dzieci - nie wiemy kiedy odpowiedzialność za decyzję ponosi świadomość a kiedy podświadomość. Kiedy oni mówią o rozwoju świadomości mają na myśli rozwój całej czyli nierozdzielonej świadomości. Według nich najpierw musi u nas dojść do połączenia świadomości i podświadomości zanim będzie można mówić o dalszym jej (naszym) rozwoju. Po połączeniu tych dwóch części świadomości, jej zasięg będzie już obejmował cały wszechświat, ale tylko w trzeciej gęstości - potem w miarę rozwoju zacznie wzrastać nasza zdolność sięgania w wyższe gęstości.

Boży eksperyment na tej Ziemi przewiduje rozwój ludzkości pod kierownictwem wiary a nie wiedzy, dlatego kiedy Bóg objawił się Abramowi (późniejszemu Abrahamowi), docenił wierność jaką okazał bogu którego czcili jego przodkowie, a nie wielkości czci jaką inni wierzący oddawali swoim bogom. Nie idzie o wielkość gorliwości tylko komu jest się wiernym. Bóg mówił: uwierz Mi, a Ja cię poprowadzę. Kiedy dzisiaj Bóg mówi: medytuj, to ma na myśli używanie przez nas tylko jasnej części świadomości. A zatem medytacja ma obejmować rozum, wyobraźnię i pamięć. W trakcie takiej medytacji zaczynamy sobie coraz lepiej uświadamiać nasz kontakt z Bogiem.

W naszej łacińskiej cywilizacji słowo medytacja tradycyjnie wiązało się z rozumowaniem, z używaniem jasnej części świadomości, jednak wraz z dotarciem do nas informacji o kulturach wschodu opartych o religie wiedzy a nie wiary, pojęcie medytacji stało się dwuznaczne. W religiach gnozy różne odmiany medytacji to techniki wyciszania umysłu i wszystkie mają za zadanie doprowadzić do iluminacji czyli otwarcia czakramów. Jednak otwarcie czakramów jest związane z innym postrzeganiem otaczającego świata i jeżeli nie idzie w parze z rozwojem fizycznym - mam na myśli zmiany w organizacji mózgu związane z dodatkowymi niciami DNA - to czyni takiego człowieka niezdolnym do weryfikacji nadchodzących informacji, czyli podatnym na wszelkie oszustwa. Dlatego sztuczny nacisk na otwarcie czakramów to autostrada do piekła. Medytacja metodami zen (rozszerzenie pola postrzegania) lub jogi (odcięcie od doznań zewnętrznych) to wchodzenie dziecka do świata dorosłych, niekoniecznie dobrych. Medytacja transcendentalna to dostęp do mocy, porównywalny z testowaniem narkotyków - nigdy nie kończy się dobrze.

Obydwie medytacje a więc i nasza i wschodnia, miały za zadanie zbliżyć człowieka do Boga. Techniki te zostały nam przekazane przez istoty bardziej rozwinięte w sensie altruizmu i miłości. Ale służyć Bogu i służyć innym ludziom to dwie zupełnie różne sprawy. Kosmici uczą nas, że służenie innym (STO) to kierunek właściwego rozwoju, ale o służeniu Bogu nie mają pojęcia. Ich rady związane z medytacją dążą do tego by zaczęła nami rządzić nie podświadomość tylko nadświadomość, czyli nasza wyższa świadomość z siódmej gęstości (świadomość zbiorowa), której jesteśmy częścią wysłaną na naukę do trzeciej gęstości na jakąś planetę. Ich pojęcie boga i religii to konstrukt umysłowy stworzony na porzeby "dziecka w piaskownicy". Oni jeszcze Boga nie poznali. Chrześcijaństwo jeszcze nie wyszło poza Ziemię. Kosmici to osobniki z czwartej, piątej i szóstej gęstości, zaś nadświadomość to byt z gęstości siódmej.

Jednym słowem istotą medytacji jest dostać się pod kierownictwo istoty wyższej. Ale w tym stwierdzeniu jest pewien haczyk, pewna nieścisłość: chodzi o kierownictwo totalne, o oddanie swej woli. Im szybciej poddamy się pod działanie naszej nadświadomości, czyli im szybciej oddamy swą wolę bogu, tym szybciej osągniemy niebo, samadhi, nirwanę... czy jak je tam zwał.

A więc, co do prawdziwej medytacji to, Mój Drogi Czytelniku, znasz pewnie uczucie, gdy jesteś pewien, że ktoś na Ciebie patrzy. To jest to. Wyobraź sobie, że patrzy na Ciebie Bóg (możesz sobie pomóc obrazkiem Jezusa), a teraz pomyśl, że On kocha Cię bardziej niż Ty sam siebie, bardziej niż możesz pomyśleć to o kimkolwiek, a potem staraj się utrzymać to wrażenie. Nie myśl, że patrzy na Ciebie osoba, która Cię ocenia a tylko ktoś, kto chce ze wszystkich sił Ci pomóc, choć nie może Ci tego okazać, by nie naruszyć Twej wolnej woli. I staraj się o tym cały czas pamiętać. Wciąż zaczynaj od nowa. On patrzy i tylko chce Cię uszczęśliwić. Z początku będziesz bez przerwy o tym zapominał, będzie Cię to męczyć i konfudować, potem gdy zdarzy Ci się popełnić jakieś głupstwo może nawet przez chwilę będziesz chciał zapomnieć, że On na Ciebie patrzy, ale to nie ma najmniejszego, powtarzam, najmniejszego znaczenia. Z czasem zaczniesz zastanawiać się czy to co robisz jest tym co chciałby On abyś robił. Zacznie Cię to męczyć, zaczniesz coraz częściej patrzyć mu w oczy i pytać. I wtedy spłynie na ciebie zrozumienie, że On mówi sytuacją jaką stawia przed Tobą. I gdy nadal będziesz miał wątpliwości zaczniesz nasłuchiwać, czy coś do Ciebie mówi, a gdy ten stan w Tobie się ustali: uważnej obserwacji gotowej każdemu uchylić serca, połączonej z nasłuchiwaniem (bo wtedy myśl ustaje a Twój wewnętrzny głos milknie), otworzy się Twoje trzecie oko czyli dotrzesz do istoty medytacji. Wtedy poczujesz, że On działa przez Ciebie.