List nr 12 - Czytałem że jedna cywilizacja twierdzi, jakoby Jezus był ich dziełem.
Ja czytałem kilka takich opisów, w jednych są to twierdzenia, w innych pozwala się ludziom zobaczyć mękę Jezusa uzupełnioną takim właśnie komentarzem. I są to opisy ze spotkań z różnymi cywilizacjami.
Mój komentarz jest taki: ten numer może udać się tylko z ludźmi małej wiary dodatkowo nie znającymi katolickiej doktryny. Musisz wiedzieć, że wszystkie cywilizacje, o których wiemy, że są zdecydowanie opowiadające się po stronie sił dobra, twierdzą, że w kosmosie a nawet we wszystkich kosmosach (bo jest ich cała hierarchia) obowiązują dwa prawa: Kreacja i Ewolucja. Twierdzą oni, iż wszyscy jesteśmy emanacjami energii Boga, a On zaznaje szczęścia obserwując nas w działaniu i rozwoju. Wygląda na to, że żadna cywilizacja nie postrzega Miłości jako obowiązującego prawa, a jedynie jako energię. Miłość dla nich jest przedmiotem działania a nie podmiotem. I jedyne co przychodzi mi w tym momencie do głowy, po podziękować Bogu, że zakrył tę tajemnicę przed nimi, mądrymi, a odsłonił ją nam, prostaczkom.
Jak Ci kiedyś mówiłem, gdy zbierałem materiały dotyczące obcych cywilizacji, wzbudzały mój niepokój coraz to wracające elementy religijne pojawiające się w opisach wzięć. Wydawały mi się wręcz podejrzane, aż do momentu, gdy wytłumaczono nam (bodaj Billemu - Eduardowi Meierowi), że jesteśmy jedyną w kosmosie cywilizacją wierzącą w istnienie Boga - oni wiedzą o Jego istnieniu. Właśnie nasza wiara jest przeszkodą dla dobrych kosmitów w kontaktach z nami, ale w najbliższym czasie zamierzają to zmienić. Nie zmieni to jednak problemu innego pojmowania Boga przez nas i całą ich resztę.
Karranie twierdzą, że my religię mamy w genach. Gdy po katastrofie 80 tyś. lat temu ich załogi czekały na Ziemi na pomoc, cały czas patrzyli w niebo i stamtąd oczekiwali ratunku. I to im, czyli potem nam - zostało. Ale my w genach mamy nie tylko wspomnienie nieba ale też zupełnie inne postrzeganie związków i uczuć. Jest to dla nich skaza naszego charakteru, podczas gdy dla nas jest bazą budowania związków międzyludzkich opartych na uczuciach i emocjach. Abyś to lepiej zrozumiał zachęcam Cię do przeczytania książki Courtneya Browna i 3-go tomu Brucea Moena, gdzie piszą o spotkaniach z cywilizacjami posiadającymi zbiorową świadomość. Opisy tych cywilizacji uświadamiają nam jakie konsekwencje mają wojny domowe, które omal nie kończą się unicestwieniem gatunku - taka cywilizacja potem dokonuje modyfikacji genetycznych na własnym potomstwie, które mają za zadanie wyeliminować silne uczucia i emocje w przyszłości. Ale skutki są opłakane - cywilizacja uczuciowo umiera. Żeby było to dla Ciebie jasne, musisz wiedzieć, że w cywilizacjach, które nie mają tak jak my uwstecznionej struktury czakramów, związki powstają właśnie w oparciu o te subtelne relacje, które my określamy tajemniczo jako duchowe.
Cywilizacje które określamy jako dobre traktują nas jako zapóźnionych w rozwoju ale nie próbują wciskać nam żadnego kitu, robią to tylko te, które mają względem nas nieczyste zamiary. Można by zaryzykować twierdzenie, że jeśli jakaś rasa mówi nam o religii, to jest to rasa próbująca nas zmanipulować.
Kiedy byłem dużo młodszy często odwiedzali nas Świadkowie Jehowy, a to dlatego, że wówczas jeszcze chętnie z nimi rozmawiałem. Dopiero z czasem dotarło do mnie, że im nie zależy na żadnej rozmowie, oni chodzą na łowy. Prawie za każdym razem pytałem jak doszło u nich do prawdziwego nawrócenia, jak zaczął się ich okres gorliwości religijnej, i co ciekawe w ogromnej większości przypadków okazywało się, że byli to byli katolicy. Dzisiaj sądzę, że podobną strategię stosują względem nas pewne wredne rasy, które zawsze próbowały nas na różne sposoby wykorzystywać. Po prostu świetnie rozumiejąc, że my czujemy tęsknotę i niedosyt miłości do Boga, manipulują naszymi poglądami religijnymi stwarzając pozór, że właśnie dzięki nim do Niego się zbliżymy, lub że religia to nonsens a dopiero oni odsłonią przed nami Prawdę.