List nr 18 - Czy STS i STO to jest to samo, co egoizm i altruizm?
RA, jak wiesz, jest głosem osobowym dochodzącym do nas od świadomości kolektywnej szóstej gęstości. Zatem dla całego kolektywu RA możemy zaryzykować określenie, że jest wysoko rozwiniętą duchową jednością, konsekwentnie dążącą do Boga Stwórcy. Oni nie wierzą w Boga - oni wiedzą, jaki Bóg jest, i jedynie chcą Go kochać jeszcze bardziej. Lektura przekazu uświadamia nam, że w całym Uniwersum nie są znane pojęcia proroka i objawienia. Kosmos ma swoich nauczycieli, i wiedzę od nich traktuje jako pewną, bo otrzymywaną od istot wyżej rozwiniętych, czyli mądrzejszych. W tym świetle albo uznasz Jezusa za Boga i przyjmiesz Jego OBJAWIENIE, albo autorytetami dla Ciebie będą... No właśnie: kto do nas mówi???
Wybór źródła jest wyborem między wiarą i wiedzą. Ja, będąc katolikiem nie wierzę własnemu rozumowi, własnej pamięci, własnym zmysłom. Wierzę Bogu. Zwróć uwagę, że nie mówię o wierze w Boga - Lucyfer, jak już Ci mówiłem, wie o wiele lepiej ode mnie, kim jest Bóg a jednak Mu nie wierzy. Tym różni się prawdziwy katolik od wszystkich innych, że nie wierzy "w Boga" tylko wierzy Bogu. Tym samym prawdziwa dla mnie jest tylko ta część objawienia, która nie jest sprzeczna z głosem mojego sumienia. Już dawno nie pozwalam by ktokolwiek kształtował moje sumienie - moim jedynym pragnieniem jest słyszeć je wyraźnie. Moje sumienie nie jest ani szerokie ani wąskie, jest czyste! (Wybacz mi Ojcze zuchwałość, bo wiem, że wybaczasz każde uchybienie popełnione nie ze złej woli.) Piszę tak wiele o sumieniu, bo to co głoszę jest niezgodnie z pouczeniami kleru. Twierdzę, że o prawdziwości objawienia, które do nas dociera decyduje nasze sumienie, a nie głos księdza lub teologa. Żaden teolog nie jest nieomylny.
RA i inne źródła z szóstej gęstości twierdzą, że i droga STO (serve to other), czyli służba innym, i STS (serve to self), czyli służenie samemu sobie, prowadzą do Boga. Wytłumaczenie drugiemu człowiekowi, że służenie innym jest czymś pozytywnym jest bardzo proste, oczywiście, jeżeli taki człowiek rozwijał się w tak zwanych normalnych warunkach, bo z drugiej strony wiemy o skutkach wychowania w środowiskach patologicznych. Patologiczne wychowanie bywa tak głęboko wdrukowane, że człowiek do końca życia pozostaje egoistą a nawet zwyrodnialcem. O wiele trudniejsze jest wytłumaczenie w jaki sposób STS czyli służenie sobie może być drogą prowadzącą do Boga. STS jest dokładnie tym, co teoria systemów mówi o systemach typu "jak w dziczy". Tego typu systemem jest np. wojsko, w którym jak wiemy od podwładnych oczekuje się precyzyjnego wykonywania poleceń i rozkazów. W tego typu systemie nie oczekuje się inicjatywy tylko posłuszeństwa. W systemie STS przełożony ponosi całkowitą odpowiedzialność za działanie podwładnych i jemu przypada wszelki zaszczyt. Każdy zna swoje miejsce w hierarchii i pilnuje go. Dobro systemu pojmuje się tak jak pojmuje je szef.
Choć to co napisałem brzmi bardzo twardo i sucho to jednak nie ma w tym systemie niczego złego, on po prostu uczy bezwarunkowego posłuszeństwa. Kiedy w Starym Testamencie Bóg mówił: "Jam jest Pan Bóg twój. Nie będziesz...", to wyrażał to właśnie w języku systemu typu "jak w dziczy". W początkowym okresie Bóg nie wymagał od człowieka miłości a jedynie posłuszeństwa i poszanowania. Wymagał przestrzegania praw co do litery. Złożenie ofiary było wyrazem uznania woli Boga jako Istoty Wyższej. I tylko tyle. Stary Testament to nauka prawa, to fundament miłości. Przestrzeganie prawa to przejaw poprawności, to minimum by nie być uznanym za zdrajcę. Myli się ten kto myśli, że być bez grzechu to dostać się do nieba. Myli się ten, kto sądzi, że spełniając dokładnie nakazane rytuały pełni wolę Boga. Ten system nie prowadzi do celu, on jest jedynie bazą do dalszego rozwoju. System STS prowadzi do Boga, ale tylko kawałek, potem trzeba zmienić zasady z egoistycznych na altruistyczne.
Teraz już chyba jest oczywiste, że system typu "jak w rodzinie" to właśnie system STO. "Kto chce być pierwszym, niech będzie sługą wszystkich". Tego właśnie miał nas nauczyć katolicyzm, ale nie nauczył. Nie żeby był kiepską doktryną, to wina tego, że w trzeciej gęstości można być równocześnie STO i STS. My w jednych systemach jesteśmy egoistami a w innych w tym samym czasie altruistami. Jednego człowieka potrafimy kochać i oddać za niego życie a równocześnie drugiego mordujemy, bo tak nam nakazuje prawo, honor, złość, lub nam się to opłaca. Nie jesteśmy ani egoistami ani altruistami, ale absolutnie zgadzamy się, że altruizm jest czymś dobrym. Zatem mamy jasność, że STS to system w którym rządzi egoizm, a STO to system w którym rządzi altruizm, ale ja chciałem jeszcze ustosunkować się do dwóch aspektów tej sprawy. Kasjopeanie twierdzą, że my nie nadajemy się do czwartej gęstości, a jesteśmy jedynie kandydatami do niej. Twierdzą, że w czwartej gęstości przestrzenie egoistów i altruistów są rozdzielone, zatem my, kandydaci po przejściu rozdzielimy się ("raczej egoiści" znajdą się w jednej, a "raczej altruiści" w drugiej), ale nie zobaczymy mieszkańców czwartej gęstości. Ten przywilej nie przysługuje kandydatom tylko zdecydowanym STO lub STS.
Nowe prawo jakie przyniósł nam Jezus nie mówi, że mamy sobie służyć - mamy się wzajemnie MIŁOWAĆ. A na pierwszym miejscu, ponad wszystko mamy kochać BOGA. I tym właśnie różni się objawienie dane nam przez Jezusa od wiedzy płynącej od naszych kosmicznych braci. A kochać Boga to nie tylko słuchać Jego przykazań danych nam w podstawówce, my mamy nosić Go w sercu i słuchać Jego rad przekazywanych nam przez sumienie.