Barbara Stolarska
Edwin Land i teoria retinexu
Niezależnie od pory dnia, a więc i niezależnie od natężenia promieni
słonecznych, owoc cytryny, któremu przyglądamy się, nie zmienia swego
koloru, natomiast ten sam owoc fotografowany kilkakrotnie przed
południem i po południu tak dalece odmienia odcienie swej żółci, iż na
kliszy diapozytywu naświetlanej podczas zachodu słońca prezentuje się
ludzkiemu oku nie w żółtym, lecz w pomarańczowym kolorze. Dlaczego tak
się dzieje? Czyżby nasz organ wzroku był w stanie rozróżniać barwy
przedmiotów niezależnie od intensywności padającego na nie światła?
Dwa wieki badań nad mechanizmami rządzącymi percepcją chromatyczną
ludzkiego oka przyniosły wreszcie odpowiedź na to trudne, lecz jakże
frapujące pytanie. Otóż okazuje się, iż nasz organ wzroku postrzegając,
dokonuje jednocześnie bardzo precyzyjnych obliczeń porównawczych. Pewne
jednak jest, iż nie funkcjonuje niczym aparat fotograficzny.
Lecz sięgnijmy najpierw do historii teorii widzenia barw. Angielski
fizyk i chemik - John Dalton (1766-1844) - twórca nowożytnej atomistyki
- w opublikowanej w 1794 roku pracy dotyczącej wady wzroku, na którą
cierpiał, a która nie pozwalała mu odróżnić czerwieni od zieleni,
postawił hipotezę, iż ułomność ta spowodowana jest obecnością pewnej
błękitnej substancji w gałce ocznej; substancji pochłaniającej
promienie świetlne o częstotliwości charakterystycznej dla barwy
czerwonej, co uniemożliwia osobie upośledzonej postrzeganie tegoż
koloru. Po śmierci Daltona, zgodnie z wolą uczonego, jego oczy poddano
sekcji, lecz nie wykryto w nich żadnej substancji koloru błękitnego.
Przeciwnikiem koncepcji Daltona był angielski fizyk, fizjolog i lekarz
Thomas Young (1773-1829) - jeden z twórców falowej teorii światła,
który swoją teorię postrzegania barw uzasadniał istnieniem w siatkówce
ludzkiego oka trzech rodzajów nerwów chłonnych, z których każdy
wychwytuje różne częstotliwości (długości) fali świetlnej. Daltoniści
zaś mają wadliwie funkcjonujący nerw odpowiadający za postrzeganie
koloru czerwonego. [Dopiero w 1964 r. ustalono, iż siatkówka ludzkiego
oka jest wyposażona w trzy różne receptory barw. receptory te zwane są
stożkami. Tak wiec wada wzroku zwana daltonizmem spowodowana jest
brakiem lub wadą budowy komórek stożkowych w siatkówce oka.]
W ten oto sposób narodziła się teoria tri-chromatyczna
(Younga-Helmholtza) zakładająca istnienie trzech receptorów,
zawierających trzy różne substancje wzrokowe, z których jedna najlepiej
reaguje na promienie czerwone, druga na zielono-żółte, trzecia zaś na
fiołkowe. Światło innych barw natomiast wpływa w różnym stopniu na
każdy z tych trzech receptorów. Dlatego też na skutek wyodrębnienia
trzech podstawowych kolorów, za które uważane są czerwień (o długości
fali 620-700 µm), zieleń (o długości fali 495-560 µm) oraz fiolet (o
długości fali 490-490 µm), a także wskutek nałożenia ich na siebie
(tzw. zmieszania) w różnych proporcjach, czyli przy różnej jasności
składników, jesteśmy w stanie uzyskać dowolny kolor pochodzący z pełnej
gamy barw. Teorię tę po raz pierwszy potwierdził eksperymentalnie w
1861 roku szkocki fizyk James Clerk Maxwell (1831-1879) - twórca między
innymi teorii barw oraz pierwszej fotografii barwnej.
Teoria, iż oko ludzkie zaopatrzone jest w szczególnego rodzaju
receptory służące do odbioru różnych długości (częstotliwości) fal
świetlnych, które odbijają się od obserwowanego przedmiotu, królowała
przez wiek prawie, zanim nie obalił jej twórca Polaroidu - Amerykanin
Edwin Land. Jak do tego doszło? Otóż wszystko zaczęło się w 1955 roku,
kiedy to amerykański uczony postanowił zastosować teorię
trichromatyczną celem wykonania fotografii barwnej. Przypadek jednak
sprawił, iż powtarzając kolejny raz doświadczenie wykonane prawie sto
lat wcześniej przez Maxwella, dokonał zadziwiającego odkrycia. Pewnego
razu bowiem zielony filtr wypadł z jednego z trzech projektorów, a
pomimo to kolory rzutowanego na ekranie obrazu w zasadzie nie uległy
zmianie. [Eksperyment polegał na kolejnym naświetlaniu na kliszy
czarno-białego diapozytywu fragmentu szkockiej tkaniny, poczym te same
trzy diapozytywy przy wykorzystaniu trzech filtrów: czerwonego,
przepuszczającego tylko czerwone pasmo światła, zielonego oraz
niebieskiego zostały sfotografowane ponownie, a następnie za pomocą,
trzech rzutników, wyposażonych w te same trzy filtry barwne zrzutowane
na jeden ekran. Rezultat okazał się zaskakujący - otóż na tymże ekranie
widniał barwny obraz szkockiej tkaniny.] Przez trzydzieści następnych
lat problem ten tak dalece intrygował Edwina Landa, iż wciąż
modyfikując, wciąż udoskonalając, powtarzał swój eksperyment tysiące
razy, bulwersując jednocześnie swym rzekomym kuglarstwem poważny świat
nauki. Przykładowo - za pomocą dwóch projektorów rzutował na ekran dwa
niczym nie różniące się od siebie czarno-białe diapozytywy, a gdy
wiązkę światła wychodzącą z jednego z nich przesłaniał czerwonym
filtrem, w efekcie otrzymywał obraz, który bynajmniej nie był
zabarwiony na czerwono, lecz utrzymany był w tonacji
zielono-żółto-niebieskiej. Dlaczego tak się działo?
Pragnąc dowieść, iż teoria trichromatyczna nie wyjaśnia wszystkich
mechanizmów rządzących percepcją barw ludzkiego oka, amerykański fizyk
przeprowadził interesujący eksperyment polegający na naświetlaniu
białym światłem dwóch kwadratów koloru zielonego i pomarańczowego.
Najpierw wiązkę światła skierował na pomarańczowy kwadrat celem pomiaru
długości odbitej fali, charakterystycznej dla tego koloru, by z kolei
tym samym białym światłem naświetlić kwadrat zielony, zmieniając
jednocześnie natężenie światła. Czynił to tak długo, dopóki nie
otrzymał długości fali odbitej od barwy zielonej równej długości fali
odbitej od kwadratu koloru pomarańczowego. Zgodnie z teorią
trichromatyczną oko ludzkie w tym przypadku nie jest w stanie odróżnić
tych dwóch kolorów od siebie. Dlatego też kwadrat zielony winno
postrzegać jako pomarańczowy. Tak się jednak nie stało. Ten sam
eksperyment, wykorzystując do tego celu specjalnie przez siebie
zaprojektowaną płytę nazwaną od nazwiska holenderskiego
malarza-abstrakcjonisty płytą Mondriana, Land powtórzył z innymi
kolorami - niebieskim, żółtym oraz czerwonym. We wszystkich wypadkach
nasz układ wzrokowy w sposobie postrzegania prawdziwej barwy
naświetlanego kwadratu, zdawał się ignorować parametr, jakim jest
długość odbitej fali świetlnej.
Przeprowadzone eksperymenty posłużyły Edwinowi Landowi do opracowania
teorii dotyczącej stałej, niezmiennej percepcji chromatycznej,
charakteryzującej układ wzroku człowieka. W przeciwieństwie do
zwolenników teorii trichromatycznej amerykański uczony uważa, iż oczy
oraz mózg ludzki nie rozróżniają barw widzianego przedmiotu w oparciu o
zmienne długości fali, które odbijają się od danego przedmiotu. W
mechanizmach rządzących percepcją chromatyczną ludzkiego oka musi
istnieć bowiem jakiś element stały, niezmienny. Jako że oko nasze nie
określa barwy postrzeganej osoby lub rzeczy w sposób izolowany, lecz
zawsze dokonuje porównań z innymi kolorami, które otaczają obiekty
przez nie obserwowane. I pomimo iż natężenie światła wraz ze zmianami
pór dnia ulega zmianie, to jednak stosunki między długościami fal
świetlnych odbitych od różnych kolorów pozostają prawie że stałe.
Przykładowo czerwona jagoda, czyli owoc borówki leśnej o zachodzie
słońca emituje większą ilość czerwonych promieni słonecznych w
porównaniu z innymi porami dnia. Lecz my nie dostrzegamy wzrostu
promieniowania, jako że i liście, pośród których borówka ta rośnie,
zwiększają emisję promieniowania o częstotliwości charakteryzującej
czerwone pasmo świetlne.
Warto również wyjaśnić, dlaczego niezależnie od tego, czy owoc cytryny
naświetlany jest białym czy też czerwonym światłem, my postrzegamy go
zawsze w żółtym kolorze. Otóż, gdy światło zostanie odbite zarówno od
owocu, jak od jego liści, pobudzeniu ulegają, wrażliwe na barwy,
czerwone oraz zielone komórki stożkowe siatkówki oka. W przypadku zaś,
gdy owoc cytryny wraz z liśćmi naświetlony zostanie czerwonym światłem,
wówczas nastąpi pobudzenie większej liczby czerwonych stożków w
siatkówce oka. I to samo będzie miało miejsce w przypadku zielonych
liści. Z kolei nasz organ wzroku dokona oszacowania stosunku barwy
czerwonej do zielonej niezależnie dla owocu i niezależnie dla liści, by
następnie obliczyć średnią zachodzącą pomiędzy tymi dwoma stosunkami. A
ponieważ średnia ta zawsze pozostaje stała, dlatego też barwa owocu
cytryny w naszych oczach bez względu na porę dnia nie ulega zmianie.
Dopiero kilkanaście miesięcy temu (w 1988 roku), wieloletnie badania
amerykańskich neurobiologów, wyjaśniające zjawisko postrzegania barw
przez człowieka, przyznały Edwinowi Landowi rację. Tym samym
maxwellowska koncepcja, iż oko ludzkie funkcjonuje niczym aparat
fotograficzny rejestrujący kolory w zależności od natężenia padającego
na nie światła, przestała obowiązywać, przestała być aktualna.
Kuglarzowi zaś przypisano miano odkrywcy.
W celu lepszego zobrazowania swojej teorii dwa lata temu Edwin Land
skonstruował przyrząd, który oblicza stosunek zachodzący między
długością fali świetlnej odbitej od punktu, znajdującego się w
otoczeniu tejże plamy (na tej bowiem zasadzie odbywa się percepcja
chromatyczna naszego organu wzroku). Po obliczeniu zaś tego stosunku
fotometr wskazuje, jaki jest kolor obserwowanej plamy barwnej: i
okazuje się, iż kolor niczym nie różni się od barwy, w jakiej plamę tę
postrzega ludzkie oko.
Gdzie jednak dokonywane są obliczenia, odpowiadające za percepcję
chromatyczną, naszego organu wzroku? W siatkówce oka? A może w korze
mózgowej, jako że w korze mózgowej właśnie zachodzi większość procesów
mentalnych wyższego rzędu? Nie znając jeszcze dokładnej odpowiedzi na
to pytanie, Edwin Land określił swoją teorię mianem retinexu
(połączenie nazwy siatkówki oka - retina z nazwą kory mózgowej -
cortex). Teoria ta zakłada, iż układ wzrokowy człowieka zawiera pewien
szczególny rodzaj komórek nerwowych; komórek otrzymujących informacje z
komórek stożkowych siatkówki oka i dokonujących porównania światła,
które zostało odbite od obserwowanego przez nas punktu ze światłem
odbitym od punktu, pochodzącym z obszaru peryferyjnego, z otoczenia.
W 1968 roku Nigel Daw wykazał, iż komórki te rzeczywiście istnieją.
Znalazł je bowiem w siatkówce oka czerwonej ryby. Chodziło jednak o to,
aby analogiczne komórki odszukać również u ssaków naczelnych. W tej
sytuacji Nigel Daw zwrócił się o pomoc do dwóch laureatów Nagrody Nobla
z 1981 roku - Torstena Wiesela i Davida Hubela, którzy to najwyższe
wyróżnienie naukowe otrzymali za badania nad reakcjami komórkowymi
ssaków na bodźce wzrokowe. Jednak siatkówka oka naczelnych okazała się
być pozbawiona tychże komórek.
Dopiero badania nad tzw. trzecim stopniem układu wzrokowego, określonym
symbolem V1, a znajdującym się w korze wzrokowej na krańcu mózgu w
tylnej części czaszki, przyniosły długo oczekiwane rezultaty. Otóż w
pewnej części kory wzrokowej małpy Hubel i Wiesel przy współpracy
Margaret Wong-Riley z Uniwersytetu w Waszyngtonie wykryli grupy komórek
wchodzących prostopadle w zewnętrzną warstwę obszaru nazwanego umownie
V1. Grupy te okazały się strukturami autonomicznymi, które badaczom
były bliżej nie znane. Dlatego też umownie określili je mianem
"pęcherzyków", przy czym okazało się, że pęcherzyki te zawierają
komórki podobne do tych, które wcześniej Nigel Daw odkrył w siatkówce
oka czerwonych ryb oraz stanowią one centralny ośrodek sterujący
procesem stałego postrzegania barw. Tak więc nie tylko układ wzrokowy
człowieka, ale i układ wzrokowy małpy charakteryzuje się stałą
percepcją kolorów. Przy czym komórek zwanych pęcherzykami ludzka kora
wzroku zawiera około trzech tysięcy.
Ponadto pęcherzyki znajdujące się na obszarze V1, kory wzrokowej są
zaopatrzone w pewne dodatkowe elementy, które przenikają do innego
obszaru kory wzroku - obszaru V4. Poza wzajemnymi powiązaniami między
pęcherzykami zdają się również istnieć dwa dodatkowe kanały informacji
wizualnej, biegnące równolegle poprzez obszar V1 w kierunku innych
wyspecjalizowanych obszarów kory wzrokowej. A może jeden z tych
neuronowych kanałów odpowiada za percepcję na poziomie kształtów
przedmiotów, drugi zaś służy identyfikacji parametrów związanych z ich
ruchem, z ich głębią? Istnieje również hipoteza, iż kanały
odpowiadające za kolor oraz za kształt przedmiotów służą do
rozpoznawania tychże przedmiotów, podczas gdy kanał odpowiadający za
ruch oraz za głębię wskazuje na umiejscowienie tych samych przedmiotów
w przestrzeni.
Problem, jaki dotychczas nie został jeszcze przez naukowców rozwiązany,
dotyczy informacji przesyłanych tymi kanałami, jak i istnienia
ewentualnych wzajemnych relacji pomiędzy nimi. Przypuszcza się bowiem,
iż powiązań tych jest bardzo wiele i że spełniają one niezwykle ważną
rolę w funkcjonowaniu całego układu wzroku człowieka. David Hubel
twierdzi, iż w dziedzinie dotyczącej mechanizmów rządzących percepcją
chromatyczną ludzkiego oka istnieje jeszcze wiele elementów nieznanych.
Nie wiadomo przecież, czy odkrycie obszaru tzw. komórek pęcherzykowych
w korze wzrokowej stanowi w pełni satysfakcjonujące wyjaśnienie teorii
Edwina Landa. A ponadto według opinii niektórych badaczy porównania
dokonywane między różnymi długościami odbitych fal świetlnych odbywają
się nie w samych komórkach pęcherzykowych, lecz w siatkówkach tychże
komórek. Jedno natomiast dzisiaj jest już pewne - w owych pęcherzykach
zachodzą procesy obliczeniowe, których zaistnienie Edwid Land uważał za
konieczne w celu urzeczywistnienia stałej percepcji barw przez ludzkie
oko. Dlatego też zamiast porównywać nasz układ wzroku z aparatem
fotograficznym, zacznijmy porównywać go raczej do komputera,
dokonującego skomplikowanych obliczeń porównawczych.
Zdjęcie zwykłe i po obróbce metodą retinexu
Warto wiedzieć, że aparaty cyfrowe Hewlett-Packarda posiadają korektor
barw działający w oparciu o teorię retinexu.
NASA Langley - Centrum obróbki fotografii metodą retinexu