rozmawia Linda Moulton Howe
WYWIAD Z WILLIAMEM BRAMLEYEM
Zdarzają się takie książki, które są niczym objawienie dla mózgu.
W
moim przypadku było tak z „Bogami Edenu” Williama Bramleya, których
pierwsze edycja ukazała się w 1989 roku. Bramley miał wówczas 36 lat.
Był wtedy starszym studentem na wydziale prawa w Santa Clara
University. Między szkołą średnią a owymi studiami, uzyskał stopień
bakałarza w dziedzinie socjologii, ponieważ zawsze fascynowały go wojny
i polityka oraz ich wpływ na ludzkie społeczności. Musiał jednak
zarabiać na swą rodzinę i przez 15 lat pracował w zarządzie hotelowym.
Ostatecznie wraz z decyzją o pójściu na nowe studia, zaczął pisać
książkę mającą zawierać odpowiedź na pytanie, które zawsze go dręczyło:
skąd w historii tyle wojen?
Dla Bramleya było wielkim zaskoczeniem, kiedy studiując historię aż od
czasów Mezopotamii, napotykał się na relacje o dziwnych światłach i
obiektach powietrznych. Czasami świadkowie łączyli je z pojawiającą się
w tajemniczy sposób mgłą, która opadała na ziemię.
Jeden z rozdziałów nosił tytuł Czarna śmierć. Postanowiłam porozmawiać
z Bramleyem, aby wyjaśnić jego poglądy na temat epidemii z XIV wieku i
jej związków ze… zjawiskiem UFO.
William Bramley: Tak, rozdział ten stanowi jądro książki. Dla
mnie
wszystko kręci się wokoło niego. Kiedy rozpocząłem pisanie „Bogów
Edenu” uważałem, że to motywy ekonomiczne stały za wciąganiem ludzi w
wojny. Mamy producenta broni lub przywódcę – każdy z nich posiada pewne
motywy ekonomiczne.
Potem zacząłem przyglądać się religijnym motywom wywołującym wojny.
Zainteresowało mnie to, że można rozpocząć wojnę z pobudek religijnych.
Pewien rodzaj wierzeń może wywoływać przemoc i apokaliptyczne wizje –
koniec świata, Mesjasz. Dla wielu ludzi zdaje się być to wystarczająco
dużo, aby wziąć udział w wojnie myśląc, że są częścią wielkiego
apokaliptycznego scenariusza.
Następnie próbowałem dociec źródła wszelkich apokaliptycznych wizji.
Kiedy prześledzimy ich źródła w chrześcijaństwie, judaizmie czy
islamie, wszystkie z nich odnoszą się do aniołów i tych istot, które
przybywały z nieba i przekazywały dane wierzenia prorokom. Potem
prorocy rozprzestrzeniali je, zaś masy ekscytowały się nimi. Właśnie
wtedy natknąłem się na Zecharię Sitchina i inne książki dotyczące
starożytnych astronautów.
W tym momencie pomyślałem: „To dość dziwne!” Na temat pochodzenia UFO,
czymkolwiek jest, powstało wiele teorii konspiracyjnych. Czy powodują
oni powstanie wierzeń religijnych, aby wciągać ludzkość w wojny?
Zacząłem zaznajamiać się z literaturą ufologiczną, skąd wyłonił się
obraz „dobrego” charakteru zjawiska. Są oni, aby nam pomóc, ale
pozostają w ukryciu, ponieważ jesteśmy zbyt wojowniczy i to jest
właśnie tego powodem.
Nie potrafiłem zdecydować. Jak to jest? Potem zacząłem przyglądać się
apokaliptycznym okresom w dziejach ludzkości, w których występowały
masowo choroby, powstawały ruchy religijne i mnożyły się konflikty.
Chciałem zobaczyć, czy istnieją jakieś relacje o UFO z tych okresów.
Oczywiście jednym z okresów, o których mowa, była epidemia Czarnej
śmierci, w czasie której jedna trzecia, a według innych źródeł, połowa
populacji europejskiej zniknęła w czasie względnie krótkiego okresu.
Linda Moulton-Howe: Czarna śmierć znana też jako dżuma, trwała
od 1347
do 1350 roku, czyli wszystko rozegrało się w okresie czterech lat.
WB: Tak i był to katastroficzny okres. Postanowiłem dowiedzieć
się, o
jakiejkolwiek aktywności powietrznej z tego okresu. Nigdy tego nie
zapomnę. Udałem się do biblioteki szukając książek na temat Czarnej
śmierci. Mieli dwie lub trzy. Jedna z nich była właśnie tym, czego
szukałem. Jej autor, pisząc ją w latach 20-tych, zebrał raporty
dotyczące dziwnych zjawisk towarzyszących epidemii dżumy.
LMH: Była to książka Johannesa Nohla z 1926 roku pt. „Czarna
śmierć:
kroniki plagi”.
WB: Dokładnie. Byłem zdumiony. Ludzie mówili o kometach, jednak sądząc
po opisach, nie były to komety. Donoszono o jasnych obiektach
latających rozpylających gaz (nazywany „mgłą”), który powodował dżumę.
Była to powszechna rzecz, notowana w miastach i regionach.
Rozpoczęło się od pierwszych ognisk w Chinach, potem dżuma zaatakowała
Europę, którą dotknęła najciężej. Nohl zauważył, że ludzie mówili o
przyziemnych mgłach. Niekoniecznie widywali jasne światła, zaś w kilku
przypadkach opar miał kolor niebieskawy.
Trzecim zjawiskiem, które okazało się dla mnie intrygujące, było
pojawianie się ludzi w czerni. We wioskach i miastach ludzie widywali
przypominające ludzi postaci ubrane na czarno, które wywijały w górze
długim urządzeniem. Tuż po tym wybuchała choroba. Niekiedy wspominano o
pochodach tych osób bezpośrednio przez miasto i nadejście choroby.
Co ciekawe, kiedy postaci te widywano na polu, świadkowie porównywali
owe przyrządy z „kosami”. Symbolicznie postaci te kosiły zboża, co
oznaczało zbieranie żniwa wśród ludzi. Co więcej, świadkowie nigdy nie
donosili o naruszeniu zboża przez tajemnicze poruszające się kosy.
Zinterpretowałem to w ten sposób, że postaci te posiadały pewnego
rodzaju instrumenty, którymi wymachiwały i rozpylały zarazki.
LMH: Czy postaci te wyglądały jak zakapturzone istoty, które
potem
stały się podstawą do stworzenia wizerunku śmierci w Europie, czyli
zakapturzonej postaci z kosą?
WB: To prawda. Z tymi postaciami spotykaliśmy się podczas
epidemii
Czarnej śmierci.
LHM: W rozdziale XIX zatytułowanym „Luter i róża” piszesz o roku
1347,
kiedy to rozpoczęła się epidemia oraz powstało stowarzyszenie
„Przyjaciół Boga”, które założył Johanne Tauler. Skupiali się oni w
szczególności na wizjach apokalipsy…
WB: To prawda. W środowisku narastał strach związany z zagładą.
Ludzie
zastanawiali się, dlaczego Kościół nie może zrobić nic z dżumą, a wielu
z nich uważało, że to oznaka, że Bóg rozpoczął niszczenie świata. Co
stało się potem, otóż zaczęły pojawiać się te niezwykłe dziwne
organizacje, jak np. Przyjaciele Boga, którzy kultywowali
apokaliptyczne wierzenia i byli połączeni z siecią innych tajnych
stowarzyszeń, w tym Różokrzyżowców. Ta sieć wczesnych stowarzyszeń
tworzy związki ze zjawiskiem UFO od początków ludzkości.
To z kolei była jedna z er, gdzie wszystkie zdarzenia z UFO łączą się z
Czarną śmiercią. Ostatecznie w tym samym czasie pojawił się nowy ruch,
Przyjaciele Boga, którą uznać można za prekursorów reformacji.
Nazwa tej grupy pochodzić mogła z Ewangelii wg św. Jana: „Już nie
nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem
was przyjaciółmi, albowiem ujawniłem wam wszystko, co usłyszałem od
Ojca mego.”
LMH: Czy może pan wyjaśnić słowo, którego użyłeś dla określenia
innej
inteligencji kontrolującej Ziemię i nakreślić swój ogólny pogląd na
związki między nie-ziemską inteligencją a tą planetą?
WB: Tak. Użyłem słowa „strażnicy”, co oznacza pozaziemskie
stowarzyszenie, które zdaje się trzymać pieczę nad Ziemią, bowiem to
ich własność. Odnosi się to do prac Charlesa Forta, który na początku
XX wieku napisał „Księgę przeklętych” oraz „Nowe Ziemie”, gdzie
dokładnie o tym mówi. Wszelkie dziwne zjawiska, z którymi się zetknął
doprowadziły go do wniosku, że Ziemia znajduje się w posiadaniu
przedstawicieli innych inteligencji, poruszających się po niebie w
obiektach powietrznych. W pewien sposób, poprzez tajne stowarzyszenia,
istoty te kierują ludzkością.
Nazwałem ich zatem „Strażnikami”, potem zaś zacząłem śledzić historię,
począwszy od Sumeru i religii starożytnych. Mówi ona o tym jak
przypominający ludzi bogowie, którzy przybyli z niebios kontrolowali i
przewodzili rasie ludzkiej, która była w owych czasach rasą co najwyżej
niewolniczą. Strażnicy, w niektórych z tekstów, mówią o sposobach
utrzymania kontroli nad ludźmi, w czym miał pomóc podział na grupy.
Istnieje jedna grupa walcząca z drugą. To właśnie sposób Strażników na
utrzymanie kontroli nad ludzkością. O czymś podobnym pisał Machiavelli
w „Księciu”.
„Bogowie Edenu” ukazali się w 1989 roku. Wówczas uważałem, że
interesujące będzie sprawdzenie mojej teorii. W roku tym upadła żelazna
kurtyna i zaczął rozpadać się blok komunistyczny, co uważałem za
pozytywne zjawisko. Potem jednak zauważyłem pewne zaostrzenia na linii
z Islamem. W tamtym okresie na jednym z wystąpień zadano mi pytanie:
„Czy uważa pan, że kończy się wielka walka Zachodu z komunizmem?”
Pomyślałem: „Właściwie może być to interesujący test, ale jeśli
„Bogowie Edenu” mówią prawdę, to wedle moich przypuszczeń następną
frakcją, która wywoła konflikt będzie Islam. […]
LMH: Jeśli obce inteligencje manipulują życiem na planecie od
wieków i
stoją za konfliktami, to czego mogą chcieć?
WB: To niezwykle dobre pytanie. Z mojego punktu widzenia, co najmniej
tego prezentowanego w „Bogach Edenu” uważam, że znajduję się w miejscu,
gdzie zaczynam dostrzegać pewne dowody, jednak zupełnie nie rozumiem
motywów, lecz na początku ub. wieku Fort powiedział, że my – ludzie,
posiadamy status bydła lub owiec.
LMH: To znaczy, że jesteśmy czyjąś własnością, monitorowaną
przezeń i
używaną do jego celów?
WB: Tak, dokładnie. Była to jego teoria i myślę, że wciąż jest
aktualna. Stanowimy czyjeś dobro. Jeśli odniesiemy się do dawnych
historii o stworzeniu świata, stanie się jasne, że ludzie zostali
zaprojektowani do pracy – w kopalniach czy przy produkcji żywności.
Co stało się potem, „bogowie” ci stali się mniej zauważalni, ponieważ
UFO nie zniknęło, ale przeszło do ukrycia. Musimy zatem zwrócić uwagę
na to, że nie są już oni jawni, jak dawniej, kiedy rzekomo mówili
ludziom: „Idźcie i zbudujcie nam piramidy”. Jaki motyw kryje się za tym
teraz? Myślę, że należy zwrócić uwagę na relacje osób uprowadzanych.
Wydaje się, że to rodzaj pewnego programu „hodowli”. Wydaje się, że
istnieje zainteresowanie i aktywność w sferze genetyki, ale o co
dokładnie chodzi, tego nie wiem.
LMH: Sama wojna jest wydarzeniem powodującym wielkie straty w
ludziach.
Czy możliwe, że śmierć ludzi jest jednym z celów nie-ziemskiej
inteligencji?
WB: Uważam, że istnieje wiele dowodów na to, że dusza oddziela
się od
ciała. Idea ta jest bardzo stara i odbija się w ruchu New Age. Także
chrześcijaństwo odzwierciedla ją, podobnie jak wiele religii. Różnią
się one tylko wizją tego, co dzieje się z człowiekiem po śmierci.
Myślę, że badania nad stanami bliskimi śmierci dostarczają dowodów na
to, że śmierć oznacza opuszczenie przez duszą ciała, przejście przez
pewnego rodzaju proces „amnezji” i ponowne narodzony. Jest to stara
idea reinkarnacji wyrażana szczególnie przez Hindusów. Zawiera się
także w niektórych pismach mormońskich. Cały proces umierania, amnezji
i ponownych narodzin zdaje się mieć związek ze Strażnikami.
Jedną z rzeczy, jakie zauważyłem w czasie lektury o UFO jest fakt
mówiący o tym, że uprowadzeni przechodzą przez pewnego rodzaju myślowy
proces, którego źródłem są uprowadzające istoty, a którego celem jest
zamazanie wspomnień. Zdolność tej technologii do powodowania amnezji u
ludzi jest częścią ich praktyki. Pozostaje pytanie, na jak wielką skalę
się to odbywa?
To tutaj znajduje się odniesienie do śmierci, ponieważ jeśli zapomnimy
o duszach i będziemy wcielać się nie znając idei reinkarnacji, będziemy
tu uwięzieni. Mówili o tym gnostycy oraz esseńczycy. Chodziło o aspekt
uwięzienia człowieka na tej planecie.
[…]
LMH: Jeśli manipulacje jednej czy większej liczby pozaziemskich
inteligencji wciąż decydują o tym, co dzieje się w ziemskiej polityce i
społeczeństwach, co powoduje ich działanie i czego chcą?
WB: Wszystkim, co mogę powiedzieć jest to, że chodzi o zysk.
Wzorce
funkcjonujące dziś są takie same jak przed tysiącleciami. Nic się nie
zmieniło i działają te same siły. Kimkolwiek lub czymkolwiek są,
posiadają inne poczucie czasu niż my. Dla nich 1000 lat to jak dla nas
dwie dekady. Może zatem trwać to dalej. To jednak tylko spekulacje.
LMH: Czym według pana jest plan owych Strażników?
WB: Zatrzymać Ziemię w swym posiadaniu, jak to było od dawna. Jak mówił
Charles Fort: „bez względu na naszą tajemniczą użyteczność”, która od
wieków jest jednakowa. To samo może odnosić się do współczesnego
zjawiska UFO. Dla mnie techniki rodem z Machiavelliego są najprostszym
sposobem na zarządzanie.
LMH: Oznacza to, że celem jest kontrola, jednak nie bezpośrednio
na
naszych oczach?
WB: Tak, dokładnie, zaś jedynym sposobem na utrzymanie tego
stanu
rzeczy jest niedopuszczanie, aby ludzie cokolwiek wiedzieli. Ludzie
pochłonięci walką między sobą i wynikającymi z tego problemami nie mają
czasu na myślenie o wielkich problemach Ziemi. Martwimy się naszymi
długami, ale nikt nie patrzy na to, co robią Rosjanie w Gruzji.
Rozpatrując plany zbombardowania Iranu przez USA czy Izrael, nie
dostrzegamy całościowego obrazu.
Zdumiewa mnie to, że wciąż się to dzieje. W dawnych czasach istniały
jawne zyski dla Strażników, którzy traktowali ludzi jako siłę roboczą,
ale dziś tego nie robią (prawdopodobnie). Dziś mamy do czynienia ze
zjawiskiem abdukcji oraz „żniwem genetycznym” przy okazji eksperymentów
z hybrydami. Może to właśnie klucz do ich zamiarów? Nasza użyteczność
zmieniła się, jednak wciąż jesteśmy w pewnym stopniu pożyteczni.
__________________
Aby podkreślić zadziwiające związki UFO z częstymi i okresowymi
stanami
napięć w ludzkiej świadomości Bramley powiedział mi, że nie czytał
dzieł Forta, aż do czasu pisania „Bogów Edenu”. Potem uznał, że musi w
nich umieścić cytat z „Księgi Potępionych”, w której Fort mówi o
wykluczeniu z nauki wszystkich tematów, które wyraźnie od niej odstają.
To właśnie jednym z owych „przeklętych tematów” była interwencja obcych
inteligencji w sprawy Ziemskie.
„Ludzie zdają się być rasa niewolniczą hodowaną na odizolowanej
planecie w niewielkiej galaktyce. W ten sposób rasa ludzka była niegdyś
siłą roboczą dla pozaziemskiej cywilizacji i wciąż pozostaje w jej
własności. Aby utrzymać nad nią kontrolę a Ziemię zachować jako swego
rodzaju „więzienie”, owa cywilizacja doprowadziła do niekończących się
konfliktów między ludźmi, doprowadziła do upadku duchowego i
wprowadziła na planecie stale trudną sytuację. Ma to miejsce od tysięcy
lat po dziś dzień.”
Źródło: Earthfiles.org