Gabriela Bossis, "ON i ja"



Rok 1950



1556. - 1 stycznia 1950. - Hasło: "Nadzieja w twoim Bogu. Ślepa nadzieja!"

- Panie, niech słowa utrwalone przez Ciebie na tych białych kartach jak na mocnych murach, będą źródłami miłości, z których pić będą moi bracia i siostry na ziemi!

1557. - 1950 - 5 stycznia. Le Fresne - (Będąc przejazdem na wsi, patrzyłam na Loarę i ołowiane niebo.) - "Widzisz jak twoje drzewa, twoje kwiaty oczekują soków, które przygotowują się do przywrócenia życia: wszystko jest ciemne i martwe. Potem łagodnie nadejdzie wiosna.

Zawierz się Łasce. Ona i ty: żagiel wzdęty wiatrem i barka. O słodkie przymierze. Słyszysz szum Loary, która przepływa pod twymi murami i powietrze muskające twoje okna. Ale nie dostrzegasz Boskiej siły, która cię popycha, kiedy powierzasz jej całe kierownictwo. Chwilami zatrzymujesz się i myślisz: Czy to nie On? To zawsze Ja... A więc i ty także, jak twoje drzewa i twoje kwiaty, wyciągnij się cała ku Mnie. Staraj się połączyć ze Mną. Daj Mi swoje życie: ma jeszcze białe karty. Proś Mnie, bym cię trzymał za rękę, a zapiszemy je razem. To będzie tak jak wtedy, kiedy byłaś mała: bo zawsze jesteś mała".

1558. - 1950 - 12 stycznia. Godzina święta. - (Dziwiłam się niezwykłej szybkości, z jaką rozeszło się I wydanie "On i ja".) - "Przypisz to mojej woli, wspomaganej wolą bolesnego i niepokalanego serca mojej Matki. A czy wiesz, co my robimy pisząc te strony? Usuwamy przesąd, że zażyłość duszy z Bogiem jest możliwa tylko dla zakonnika w jego klasztorze, podczas gdy moja miłość tajemna i czuła jest w rzeczywistości dla każdej duszy żyjącej na tym świecie. Pragnie tego potajemnie i jest to tak prawdziwe, że każdy chce mieć przykład i sposób na dojście do tego. O, moja córko, jak wielka byłaby to radość dla Mnie i dla ciebie, gdyby każda istota stała się wreszcie moim wiernym przyjacielem, ufnym wezwaniem, i ofiarowała Mi swoją zamkniętą komnatę, swoje serce na stałe mieszkanie. Czy nie sądzisz, że potrafiłbym spowodować, aby otwarła wnętrze, które instynktownie trzymała zamknięte w oczekiwaniu przyjścia przyjaciela godnego szacunku?

A kiedy zrozumiała, że Chrystus, Zbawiciel, mógł być, pragnął być tym Jedynym Przyjacielem, niewysłowionym, wdzięcznym petentem; kiedy odgadła Jego szczęście z powodu przyjęcia Go przez Jego stworzenie, które fałszywa pokora trzymała z dala, to w porywie nowego entuzjazmu dusza owa dała swemu życiu całą miłość, do jakiej jest zdolna, aby uczcić Boga w sobie. I prosi Go nieustannie o powiększenie jej biednej, słabej miłości, która wydaje się jej być wczorajsza. Naświetla ją jak szkło w piecu hutniczym! Nie liczy już na siebie, lecz swą szaloną nadzieję składa w ręce Chrystusa, który śledzi z czułością ruchy tej przebudzonej duszy. Drogie stworzenia, jeszcze zalęknione, ośmielcie się wierzyć, mieć nadzieję, kochać. Pociągnijcie innych do tego łańcucha miłości. Niech ten ruch trwa aż do ostatniego dnia, coraz szybszy, jak ostatni prąd w morzu".

1559. - 1950 - 19 stycznia. Godzina święta. - "Od dawna już nie kochaliśmy się... To znaczy w spotkaniu serc w godzinie świętej: osiem dni... Zachowuj liczne przerwy w spontanicznych i radosnych porywach, tak jak wtedy, kiedy byłaś mała. Kiedy miałaś wolną chwilę rzucałaś się na szyję osób, które kochałaś. A kiedy opuszczałaś miasto by udać się na wieś, którą kochasz, to odnajdując ją nagle w piękny wakacyjny wieczór, w pierwszym spojrzeniu na Loarę i wyspy, czy nie odnajdywałaś także wszystkich swoich młodzieńczych zachwytów? A więc kiedy wycofujesz się ze światowych obowiązków, z życia materialnego i na kilka chwil możesz wejść w swoje serce, daj Mi radosny, nawet dziecinny wybuch twojej młodości duchowej, szybko, miłośnie i - jak to się mówi - z całego serca, by potem wrócić do swej pracy wśród innych i w mojej służbie. Nie bądź nieśmiała, gdy chodzi o miłowanie Mnie, ponieważ dajesz Mi radość, ponieważ pocieszasz Mnie po chłodzie ziemi... Może liczyłem na ciebie od dawna... Czy miałbym doznać zawodu? Ja również mam marzenia, nadzieje, pamiętaj, że jestem także Człowiekiem. Czy mogę ci powiedzieć: odpowiedz na wszystko, co moja myśl utworzyła z twojego 'ja', z twego przechodzenia przez życie ludzi, z twego wpływu, jak gdybyś brała ze Mnie aby dawać innym. Czy zauważyłaś, że nawet gwiazdy pożyczają sobie światła w nocy? A kiedy jesteś przede Mną, moja Gabrielo, patrz na Mnie z wielką czułością i myśl, że być widzianym jest równie słodko jak patrzeć".

1560. - 1950 - 20 stycznia. Czterdziestogodzinne nabożeństwo. Nantes. - Panie, tak mocno chcę wynagradzać za siebie i za innych, pocieszać Ciebie, a Ty mi powiedziałeś, że dla Ciebie liczy się intencja i że jesteś pobłażliwy, jeżeli to się nie udaje.

- "Czy nie powiedziałem ci też, byś wierzyła do szaleństwa?"

1561. - 1950 - 26 stycznia. Godzina święta. - (Było bardzo zimno, ale nie rozpalałam ognia, aby uczcić Rok Święty.) - "Jakże to będzie mało, moja córko, jeżeli w zamian za pokutę przyprowadzisz Mi jednego grzesznika! Nie czujesz już zimna z wczorajszego dnia, a jeszcze nie czujesz go z dnia jutrzejszego. Chodzi więc tylko o tę minutę, a czym jest minuta niewygody w zamian za duszę, która nie pójdzie do piekła, która będzie Mnie wielbić wiecznie i która będzie ci dziękowała uniesieniami, które ty odniesiesz do mego miłosierdzia, bo nic nie mogłabyś uczynić bez mojej pomocy. Waszą rzeczą jest chwytać moje natchnienia, rozwijać je w swoim umyśle, rozważać i ze wszystkich sił starać się służyć im z wdzięcznością. Wtedy Duch przyjdzie i przypomni wam wszystko, cokolwiek wam powiedziałem.

Jakże obecnie zapomina się o pokucie... Czy nie lepiej byłoby dla was czynić ją dobrowolnie, niż poddawać się jej jakby pod przymusem? I niech nigdy nie opuszcza cię radość, jest to blask umartwienia. To intymna słodycz miłości.

Pewna oblubienica wykonała dla swego oblubieńca bardzo czasochłonną pracę. Wymagało to od niej wiele trudu i cierpliwości, a Oblubieniec przyjmując ją okazał jej uszczęśliwione zdziwienie i podziw dla tak długiego wysiłku. Lecz ona odpowiedziała mu: 'Tak bardzo cię kochałam w ciągu każdej minuty tego trudu, że radość mi go osłodziła'.

Czy nie jest to trochę tak jak z twoimi doznaniami przy wygasłym kominku? Duch roznieca ogień twego serca, a ty dla niektórych ugasisz ognie piekielne. Czy odgadujesz, co Ja czuję dla ciebie, moja mała siostrzyczko w pracy? To przygarnięcie pocałunku pokoju".

1562. - 1950 - 28 stycznia (na wielkim przyjęciu). - "Im więcej cierpisz, tym więcej służysz".

1563. - 1950 - 2 lutego (po przyjęciu w salonie przyjaciół). - "Czy zauważyłaś, że nie tyle rzeczy, które mówicie, mają znaczenie, ile sposób w jaki je mówicie? Tak samo jest kiedy mówicie do Mnie: odnajdźcie w sobie sposób miłości, odcień zaufania, a wtedy będę zwyciężony. Jeśli znasz swoją broń, to dlaczego nie miałabyś się posługiwać nią a nie innymi? W tej chwili podobny jestem do człowieka, który sam wkładał miecz w ręce swego przeciwnika, aby tamten mógł go głębiej zranić. A Ja ci mówię: uderzaj wprost. Ożyw swoje uczucie, wypowiedz ból z powodu swoich win, nie dlatego, że cię zbrukały, ale dlatego, że Mnie sprawiły przykrość. Bo miałaś tę smutną odwagę, by zmartwić Człowieka-Boga, który za ciebie oddał swe życie... A jednak wiedziałaś o tym... Przeszłaś mimo, i pod Jego spojrzeniem, które śledziło cię z boleścią, zrobiłaś wszystko, co chciałaś, a czego On nie chciał. Zaznaj z tego powodu przykrości - bez łez - w twojej odnowionej woli, która cię doprowadzi do miłości pokornej, do poczucia własnej nicości. A wówczas spadnę jak orzeł spragniony łupu i uniosę cię w samotne aleje zamkniętego ogrodu.

Będziesz starała się mówić Mi o przeszłości. Położę rękę na twych ustach. Usłyszysz słowa czułości i miłosierdzia, które sprawią, że serce twoje stopnieje. Zapragniesz nowego życia. Zechcesz pobiec by je urzeczywistnić, gdy sobie przypomnisz, że nic nie możesz uczynić beze Mnie. I odtąd już bez dumy oddasz Mi po kolei wszystkie swoje talenty i razem będziemy szli codzienną drogą w cierpliwych wysiłkach. Moja maleńka, zrozum Mnie: cierpliwe wysiłki codzienne nadają zasługę małym rzeczom".

Godzina święta. - "Nie dość prosisz. Dlaczego jesteś tak nieśmiała w swym sercu, że moje ucho nie słyszy twego głosu? Czy nie zdarzało ci się zrozumieć radości, jaką odczuwam spełniając twe pragnienia? Ale jeżeli nie zrozumiałaś dokładnie, próbuj to zgłębić lepiej. Istnieją badacze, którzy podróżują w galopie, gdy inni starają się badać szczegóły. Bądź badaczką nieskończonych potrzeb mego serca, aby postarać się lepiej je zaspokajać. Przekonasz się, że oczekuję twych próśb, rozszerzonych, pokornych ale potężnych; skruszonych, lecz pełnych pewności. Bądź moją doręczycielką przesyłek, która tak długo będzie na służbie, dopóki nie napełnią się jej ramiona. Moi aniołowie przyniosą Mi to. Ale trzeba, abyś ty to uzyskała. A grzesznicy? Oczekuję od ciebie, byś ich ratowała. A misje? Poganie we Francji i gdzie indziej? A moi kapłani, którym trzeba pomagać w zachowaniu mego wizerunku? A moi biskupi? Aby mieli spojrzenie ojcowskie? I aby każda dusza twoich czasów troszczyła się o to, by w każdej chwili wejść w zażyłość ze Mną? Czy nie zasłużyłem na to? Czy nie cierpiałem jeszcze straszniej niż można to było opisać? Gdybyście mogli wiedzieć... Wiedzcie tylko, że płaci Mi jedno słowo miłości, że chęć zbliżenia was do mego życia w niebie i do życia eucharystycznego skłania Mnie do noszenia was na mych ramionach, do okrywania was moimi zasługami. Każda dusza prosi na swój sposób: niech twój będzie długi i gorący, radosny jak gdvbyś była już wysłuchana, serdeczny, jakby pewny, że jesteś kochana, zachwycający, bo pełen moich darów, wspaniałomyślny jak zawsze, pokutny, śmiały, ponieważ prosisz w moim Imieniu. Ja będę cię słuchał z taką radością, że nie będziesz mogła jej nie odczuć, a to da ci nową odwagę do wzywania Mnie do nieustannych zwycięstw. A kiedy będziesz prosiła o więcej niż dużo, zwróć się do twego Chrystusa-Człowieka, a twój Chrystus-Człowiek przekaże to Bogu Ojcu przez Ducha Miłości. Jakże więc wówczas prośba  twoja mogłaby pozostać bez odpowiedzi?"

1564. - Paryż (na bulwarach). - "Czy nie jestem twoim Przyjacielem? A więc dlaczego nie mówisz do Mnie z radością?"

Auteil. - "Zaczniesz żyć pod wieczór swego życia, kiedy pomyślisz, że umrzesz".

1565. - Paryż (przy przebudzeniu). - Co dziś nowego? - "Bóg".

Paryż (w moim pokoju). - "Kiedy usłyszysz mój Głos, milczenie które po tym następuje jest jeszcze pełne Mnie".

(Kaplica na ulicy de la Source. Podczas Sanctus.) - "Ty, która Mnie zaprosiłaś do robienia tego, co robisz, czyń tak, jak Ja w otoczeniu moich aniołów - wysławiaj: Święty, Święty, Święty. Adoruj. Kochaj".

W Muzeum Luwru. - "Wyobraź sobie, w jaki sposób Ja wymawiam twoje imię w Sobie i próbuj tej samej miłości dla wypowiadania w sobie mojego Imienia".

Sama na ulicach. - "Samotność nigdy nie istnieje, ponieważ Ja jestem wszędzie".

1566. - W kościele Matki Boskiej Zwycięskiej (obok modlącej się osoby). - "Dusza! Na próżno otaczacie ją ramami ciała, czujecie dobrze, iż tam nie zatrzymuje się".

Paryż. (Przed wystawami sklepów.) - "Nie pozwól błahostkom wypełniać twego ducha tak, żeby przeszkadzały widzieć Mnie. Byłoby to nakładaniem maski na twoją duszę".

U sierot w Auteuil. - "Widzisz, nie bądź w połowie świętą, bo to by dowodziło, że twoja druga połowa jest pełna wad. Być chrześcijaninem nie znaczy tylko narodzić się w Bogu. To znaczy odradzać się w Nim ciągle. Nie znaczy tylko żyć przed Nim: to znaczy żyć Nim i umrzeć w Nim. Kiedy święty przychodzi na świat, to przychodzi do całego świata. Nie ustawaj nigdy w swoich pragnieniach i proś mnie o to, czego nie masz: kogóż miałabyś prosić? Jak ludzie, którzy zaznali radości ojcostwa mogą zapominać, że są także synami? Synami Boga?"

1567. - 1950 - 19 lutego. Ogród Luksemburski. - "Czy nie wierzysz, że kocham cię o wiele więcej niż sądzisz, że jesteś kochana? Czy możesz porównać wasze możliwości z moimi? Dlatego tyle razy mówiłem ci: 'Kochaj Mnie moją miłością!' Czy odtąd nie będziemy zawsze działać razem? Prawda, że to Ja żyję twoim życiem? To takie proste. Ojciec jest w swoim dziecku. - I tak jest lepiej. Dlaczego dotychczas sądziłaś, że jesteś sama? Dlaczego chciałaś być sama? Skoro Ja płonąłem chęcią przebóstwienia twoich czynów... Przypomnij, że beze Mnie jesteś niczym. Wstydzisz się? Ale przecież twoje ogołocenie przyciąga Mnie! Licz na Mnie w każdym czasie. Kiedy Mnie wzywasz jestem przy tobie. Zaledwie wymówiłaś moje imię, usłyszałem to... To tak jak wspomnienie.

To tak jakbyś Mnie wzywała od bardzo dawna. Pragnę ciebie zawsze, rozumiesz? Wybacz Mi, iż często uważam, że się spóźniasz... To tak jakbym ci mówił: 'Wybacz Mi, że tak cię kocham'. Nie nudź się Mną. Nie przyzwyczajaj się do naszych rozmów. Niech będą dla ciebie nowe, tak jak pierwszego dnia, kiedy byłaś tak zdziwiona nagłym kontaktem, że zadrżałaś, jak gdyby to było winą. Mojżesz także drżał wobec Boga. A Szaweł dał się powalić na ziemię przed Chrystusem. Któż Mi ujdzie, gdy go pragnę schwytać? Jednak szanuję waszą wolność. A kiedy Mi ją poddajecie, jest największym darem, jaki możecie Mi ofiarować i który mogę przyjąć z równie wielką radością. Wasza wolność przypomina Mi o mojej, którą wam tak całkowicie oddałem, kiedy byłem na ziemi. Zrozum to: poświęcisz Mi jeszcze pełniej swoją wolność w chwili twojej śmierci. Będzie to najwyższy wysiłek twojej całkowitej miłości. Zerwę twoją śmierć jak palmę".

1568. - 1950 - 2 marca. Godzina święta. Nantes. - "To, co potrzebne umieszczam w twoich myślach, zrywaj jedno po drugim, tak jak się oskubuje stokrotkę, a ode Mnie pójdzie do innych ludzi, przepojone moją wzmacniającą wonią. Wiesz, jaka to woń? To uczucie, że się jest kochanym przez Boga. To wiara, że On zajmuje się wami z największą starannością. Wszystkie nasze drogi opowiadają o tym i budzą waszą ufność. To jest chwała Boża: ufność człowieka. A Królestwo Boże to miłość człowieka. Zrozum: kiedy powiedziałaś 'Panie, kocham Cię', to sprawa skończona, nie możesz już powiedzieć nic więcej, tylko powtarzać to. A Pan króluje nad tobą. Kiedy cała ziemia wypowie swą miłość, Bóg zapanuje i czasy dopełnią się. Ale trzeba się modlić. Nie znasz jeszcze siły modlitwy: jest jak potężne ramię, które przychodzi wspomagać moje ramię. Bo pozwalam, by Mi pomagano. Pamiętasz Szymona Cyrenejczyka? Razem: wy ze Mną. Prawda, że moja czułość jest władcza? Widziałaś matki przyciskające swe dzieci do serca, jak gdyby chciały je w nim zamknąć? Jakie to ma znaczenie? Czy nie prosiłem was, byście Mnie spożywali codziennie? Biedni maleńcy, nie rozumiejący. Przynajmniej ofiarujcie Mi waszą dobrą wolę. Starajcie się kochać Mnie trochę więcej. Każdego ranka zbliżajcie się o krok. Patrzcie na moje otwarte ramiona. Kto wam przeszkadza przebyć ostatni dystans? O, byleby to nie był lęk... Przyzywajcie Mnie. Pochwycę was tak, jak pochwyciłem Piotra, pamiętasz? Nazwałem go: 'Człowiekiem małej wiary...' Powiedziałem też: 'Gdybyście mieli wiarę, choćby taką jak ziarno gorczycy, moglibyście przenosić góry". Budźcie nieustannie waszą wiarę i waszą nadzieję, a nie opuścicie Mnie już nigdy. Czy można Mnie opuścić, kiedy się Mnie znalazło?"

1569. - 1950 - 6 marca. Nantes. - "Jak bardzo jesteście wolni, moja córko, kiedy jesteście pewni Boga!"

Podczas intensywnych zajęć. - "Gdy tylko będziesz mogła, wejdź w siebie i oddaj się modlitwie".

1570. - 1950 - 9 marca. Godzina święta. - "Im dalej postępujesz w życiu, tym bardziej pragnę cię dla Siebie. Wiesz, że małe strumyki zbliżając się do morza płyną szybciej, jak gdyby pędziły ku swojej zgubie.

Tak samo spiesz do Mnie, radośnie, całą swą istotą. Gdybyś powiedziała: 'Biorę Ciebie, oddaję się' ukołysałabyś w ten sposób swoją duszę w Bogu, jak dziecko w kołysce i związałabyś się ściślej ze swym Bogiem. Powiększaj nieustannie swoje wyobrażenie o Bogu: oglądaj Ideał we wszystkich Jego zaletach, we wszystkich potęgach; dostrzegaj siłę i łaskę. Dostrzegaj Jego wolę, by być dobrym dla Swego stworzenia na miarę bez miary. Jesteś tego pewna: znasz szczegóły Jego męki. To, czego nie możesz zobaczyć, jest wspaniałością Jego nagród za wasze ubogie, małe akty dobrej woli. Daj Mu swoje bezgraniczne zaufanie: oczekuj Nieskończoności, to znaczy oczekuj Jego samego. Czegóż miałabyś oczekiwać, jeżeli nie Miłości? Nie szukaj niczego więcej, bo to jest pełnia. Dziękuj i oddaj się".

- Panie, nie znajduję w sobie niczego, co byłoby godne ofiarowania Tobie.

- "Czy nie powiedziałem ci, że jestem zbieraczem nędz? Jestem tym naprawiaczem porcelany, który jest szczęśliwy dopiero wtedy, kiedy jego sztuka przejawia się w całej rozciągłości przy tysiącu kawałeczków pięknego naczynia. Jestem tym malarzem, który cieszy się, że ożywił barwy martwego płótna. Jestem tym chirurgiem, który solidnie poskładał połamane członki. Nikt i nic nie przewyższa moich starań. Moje starania są darmowe. Otrzymuję zapłatę, kiedy staracie się zachowywać moje przykazania i kiedy mówicie Mi z prostą serdecznością dziecka: 'Dzięki Ci, mój drogi Boże!' Czy to takie trudne? Nie bądź z tych, którzy sądzą, że nieszczęście, które spotyka przyjaciół nie jest odpowiednią okazją do oddania im przysługi".

W głębi duszy: Panie, pozostań we mnie, potrzebuję Ciebie. Ale Ty nie potrzebujesz mnie. (Żywo i z mocą): - "Owszem, potrzebuję ciebie w mojej miłości".

1571. - 1950 - 16 marca. Godzina święta. (Byłam zmęczona). - "Kiedy jesteś słaba, daj Mi swoją słabość. Biorę ją w mojej sile, by ją połączyć z wszystkimi moimi trudami na ziemi. Nawet przed swoją męką, w ciągu mych wędrówek i prac przeszedłem wiele depresji fizycznych, czasem moralnych, wśród jakże wielkiego niezrozumienia ze strony ludzi. A więc będąc osłabiona, zniechęcona zbliż się do Mnie, jak gdybyś postanowiła znaleźć się poniżej własnych możliwości, aby lepiej zjednoczyć się ze Mną. Będziemy jak dwoje chorych w tym samym pokoju, wychwalający Ojca, pragnący Jego przyjścia, nadsłuchujący radośnie, czy rychło nie zadzwoni dzwon zwiastujący nadejście. Pamiętasz te wielkie statki dające sygnał ostatnią syreną? Myślałaś wtedy: 'Odjechać... Ach, odjechać to żyć...' Pomyśl to samo opuszczając ziemię. Idziesz żyć i to żyć w nowym, prawdziwym Świecie. On ciebie oczekuje... Jego mieszkańcy też na ciebie czekają... W Nowym Jorku byli na nadbrzeżu, spieszący i wołający. Cóż to było! Biedna ziemia... Lecz entuzjazmy, wiwaty państwa niebieskiego, wybuchy miłości, eksplozje radości... Któż je wypowie w ludzkim języku? Raduj się ze zbliżenia, tak jak pytałaś w samolocie: 'Czy już wkrótce lądujemy?' Odpowiadano ci: 'Proszę ciągle patrzeć na horyzont, a wtedy odgadnie pani, że lądujemy'. Ten, kto cię oczekuje, moja córko, to twój Stwórca i twój Zbawca. Idź radośnie, jak na święto. Przygotuj z miłością swój strój podróżny, ozdobiony otrzymanymi klejnotami. Pożycz ponadto blask szat twojej Matki i twego Umiłowanego. Trzeba nabrać zwyczaju strojenia się w nie co dzień, ponieważ podają ci je Ich ręce, ponieważ chcą odnaleźć w tobie swe własne piękno. Ty dodasz do tego swój pokorny uśmiech małej zadowolonej dziewczynki, zadowolonej z tego, że wraca do Domu".

1572. - 1950 - 24 marca. (Byłam chora.) - "Jak dobre jest dla was to, że od czasu do czasu czujecie bliskość drzwi prowadzących poza życie. Czy widzisz, jakie jasne spojrzenie rzucasz za siebie? Sprawy nie są już polakierowane opinią świata. Rozważasz ich prawdziwy motyw - zwykle egoizm - ich obojętność względem chwały Bożej, podczas gdy to ona powinna być jedynym waszym celem, beztroskę waszych braci o zbawienie, to zbawienie, które powinno palić wasze myśli.

Jakże smutne byłoby, moja córko, gdybyście przybywali sami! Ubezpieczcie się orszakiem ocalonych przez wasze starania: czy to na misjach, czy tam, gdzie mieszkacie...

Zauważyłaś podczas świetlanych wieczorów Wschodu - takich, jakie podziwiałaś w Nazarecie na tarasie franciszkanów - gwiazdy ślizgające się po przestworzach i te, które zdawały się być zanurzone w kręgach światła.

O, jakże entuzjastyczne oklaski byłyby na progu gdyby wasze dusze tworzyły grupy: twoja grupa prowadzona przez ciebie do Mieszkania Ojca rodziny!"

- Jak tego dokonać?

- "Wymieniaj Mi często imiona twoich protegowanych, twoich niedowiarków, twoich głuchoniemych... Okryję ich moją szatą bez szwu, całą zakrwawioną".

1573. - 1950 - 30 marca. (Byłam chora.) - "Dlaczego nie miałabyś zużytkować tych chwil samotności w łóżku tak, jakbyś trwała w adoracji przed Najśw. Sakramentem? Co ci w tym przeszkadza? Maleńki wysiłek i to wszystko. Dlaczego nie miałabyś uczynić z tych 30 dni uwięzienia 30 dni radości, ponieważ każda choroba niszczy trochę wasze ciało i przybliża waszą duszę do wyjścia? Dlaczego nie miałabyś ofiarować Ojcu twego postępującego wyniszczenia, aby przez swoje słowa i pisma służyć bliźniemu za pokarm? To trochę tak jak Ja, kiedy chciałem, abyście żywili się Mną i byście nabierali sił z mojej siły. I żywiliście się Mną w pierwszych chwilach mojej agonii. Księżyc już roztaczał swe białe światło nad ziemią ogrodu, która czekała na mój pot. Niech nawet odległe pierwociny twojej śmierci przyniosą ratunek i radość twym braciom.

W jak wielu szczegółach możecie Mnie naśladować, moi drodzy maleńcy, tak rozrywani przez życie ziemskie... A jeżeli pragnę, abyście Mnie naśladowali, to dlatego, że to nas przybliża. Jesteście bardziej Mną. Kiedyż można będzie powiedzieć: 'Kto widzi chrześcijanina, widzi Jezusa Chrystusa'? Cóż to za mocny przykład, jakie kaznodziejstwo bez słów... Przypominasz sobie? 'Kto widzi Mnie, widzi także mego Ojca'. Czy nie sądzisz, że kiedy to mówiłem, mój głos pełen był wielkiej miłości? O, moja córko, porzućcie wasze małe sposoby, przekroczcie wyższe przedziały. Ofiarowujcie Bogu wprost, bez żadnych ludzkich obaw".

1574. - 1950 - 31 marca. Wiatyk. - "Oświecam nicość, którą jesteś, abyś dobrze widziała, że jesteś nicością".

1575. - 1950 - 6 kwietnia. Wielki Czwartek. - (Z mego łóżka odwiedzałam w duchu wszystkie ołtarze w mieście, na wsi i na obcych ziemiach.) - "Hostia. Oboje".

1576. - 1950 - Wielka Sobota: - Chora, mogę Ci ofiarować tylko drobiazgi.

- "Drobiazg i wielka miłość czynią rzecz wielką".

W ciągu dnia. - "Moi aniołowie zbierają wszystkie cząstki wyrwane z mego Ciała tu i ówdzie, i kładą je na miejsce, aby moje Ciało było całkowite i doskonałe na Zmartwychwstanie. Ty idź i poszukaj Mi grzeszników, przyprowadź ich do Mnie. Zatroszcz się o moje Ciało Mistyczne, ofiaruj Mnie w grobie, gdzie leżę strzaskany za wszystkich tych nieszczęśników, którzy boją się należeć do Mnie.

1577. - 1950 - 13 kwietnia. (Byłam chora.) - "Czy jest choć jeden dzień, choć jedna godzina w życiu, która może być utrzymywana z dala ode Mnie? Czy możesz odłożyć na bok ten tydzień lub ten miesiąc? Czy nie widzisz, że moje wymagania Właściciela rozciągają się nawet na ćwiartki waszych sekund? Czy nie czujesz w sobie gorącego pragnienia by cała oddać Mi się w posiadanie? W szponach gorączki cierp dla Mnie. W przerywanym śnie odpoczywaj we Mnie i czerp płomień odwagi".

1578. - 1950 - 20 kwietnia. (Chora). - "Wszystkie te wielkie cierpienia kładę jak kwiaty do twego wieńca. Nie trzeba abyś miała na głowie ciernie bez róż. I jednocz swe cierpienia z moimi. Dusiłem się w mej agonii. Dusiłem się związany przez żołnierzy i kiedy naigrawali się ze Mnie u Annasza; i kiedy byłem traktowany jak szaleniec u Heroda; i podczas biczowania u Piłata... Dusiłem się niosąc mój Krzyż i poczas Ukrzyżowania. A kiedy mój Krzyż został podniesiony do góry, były to duszności walki ze śmiercią... później ostatnie z ostatnich tchnień, aż do wielkiego okrzyku Miłości zwyciężającej wszystko... okrzyku, który zabrał moją Duszę. O, niech ci brakuje powietrza w tej chorobie, ale napełniaj się Bogiem. Tak, moja przyjaciółko, weź Go aby Go dawać. On zachowa dla ciebie twoją część".

1579. - 1950 - 25 kwietnia, gorączka. - "Dostrzegaj Mnie ponad wszystkim, wszędzie".

1580. - 1950 - 27 kwietnia.  Ciągle w łóżku. - Jak Ty chcesz...

- "Powierzanie się mojej czułości jest dla ciebie dobre. Życie czy śmierć, cóż to dla ciebie znaczy! Jesteś w moim sercu. Jesteś w mojej woli. Nie wystarczy ją przyjąć; w przyjmowanie jej trzeba włożyć całą swoją zdolność miłowania. Rozciągnij tę miłość, jak giętką tkaninę, aż do granic moich pragnień. Wtedy nasza praca jest wspólna pod spojrzeniem Ojca, a ty jesteś wszechpotężna".

1581. - 1950 - 4 maja. Siódmy tydzień choroby. - "Przymierz swoją odwagę do mojej odwagi. Powiedz sobie stanowczo, że sama jesteś niczym. Czy możesz nabrać tego pięknego zwyczaju bycia razem? Zawsze razem? Przychodź często zaprosić Mnie bym towarzyszył twemu życiu, tak jakbyś Mi przysyłała bilet na koncert. I zachowasz dla Mnie miejsce honorowe, w pierwszym rzędzie, jak gdybyś chciała, bym nic nie uronił z przedstawienia, przedstawienia czynów twych dni, przeżytych w całości dla Mnie. O, droga córko mego serca, jak piękne rzeczy uczynimy razem. Zapamiętaj dobrze to słowo: 'Razem'".

1582. - 1950 - 5 maja. Duszności. - Panie, czy to ostatnia choroba? - "Magnificat".

1583. - 1950 - 6 maja. Duszności. - "Dlaczego się niepokoisz? Wiesz, że to Ja. Z całą siłą swej miłości ofiaruj chwilę obecną, tę małą chwilę, która nie mieści się nawet w twojej ręce. Pożycz sobie moją miłość, miłość mojej Matki, świętych, którzy są jeszcze na ziemi i ofiaruj Mi wszystko razem z twoją chwilą obecną. Czekam na to jak czeka się na miłość ukochanego dziecka".

1583. - 1950 - 11 maja. - Panie, czy to moja ostatnia godzina święta na ziemi?

- "Niech wszystkie twoje godziny będą odtąd święte. Jest ich już tak mało przed godziną ostatnią. Jesteś cała wybielona przez Sakrament Chorych, odpust zupełny. Wierzysz w to? Ponieważ to w imię moich zasług dokonuje się cud Sakramentu Chorych, Pokuty, Eucharystii. Wszystko zostaje wymazane. Sprawia to moja miłość. Chcę, abyście byli do Mnie podobni, moi drodzy braciszkowie, wszyscy stopieni ze Mną za przyczyną mojej Matki. Jeżeli was kocham w każdym czasie, to miłuję was z jeszcze większym wzruszeniem w owej chwili ostatnich odwiedzin. Niech ta ostatnia odwiedzająca uczyni dla ciebie wszystko, co powinna. Ale ty pozostań w moich ramionach oczekując ostatecznego kresu, zerwania ostatniej zasłony. A teraz, moja przyjaciółko, oto twoja praca: żałuj, żałuj, żałuj za swe grzechy i kochaj, kochaj, kochaj coraz mocniej Tego, który zwie się Miłością".

- Panie, weź mój mały płomień do Twego Ognia.

1585. - 1950 - 12 maja. Podczas Sakramentu Chorych. - "Cała jesteś ukryta pod moim płaszczem zasług i płaszczem mojej Matki. Czy dobrze się tam czujesz?"

Słabsza. - Panie, czy Twój Krzyż jest dość szeroki abym mogła się na nim rozciągnąć obok Ciebie?

- "Moje biedne dzieciątko, pomyśl, że wzywam nań cały świat!"

1586. - 1950 - 13 maja. Słabsza. - "Tak, biorę twoje ciało jak pszenicę na spalenie. To za twoich braci".

- Za moich braci z Tobą, Panie.

1587. - 1950 - 15 maja. Słabsza. - Panie, tak słodki, wyciągnij do mnie ramiona, wracam do naszego Domu drobnymi krokami dziecka.

1588. - 1950 - 16 maja. Wiatyk. - Panie, czy teraz oddam Ci duszę, którą dałeś mi z taką miłością?

Matko, droga, upiększ strój Twego dziecka, zanim ono wejdzie do salonu.

1589. - 1950 - 18 maja. Wniebowstąpienie. - "Czy pełne miłości przygotowania nie radują już Miłości? Czy tylko Ja się raduję? A moja Matka? A moi aniołowie? A moi święci? Co Mi powiesz przybywając? Jakie będą słowa, które pozwolą ci usłyszeć? O, ta chwila Spotkania! Włóż w nią całą swą duszę. Wierz w nieskończoną czułość. Wiesz, że jesteś zbyt nieśmiała. Poszerzaj. Miej nadzieję. Przyjdź, moja umiłowana, przyjdź powiedzieć Mi wszystko to, czego powiedzieć nie śmiałaś".

1590. - 1950 - 23 maja. Wiatyk. - "Biedna duszyczko, która oczekiwała końca swego życia aby uwierzyć w nieskończone Miłosierdzie, w ostateczne przebaczenie. Nie lękaj się już niczego, nie byłbym z tego zadowolony.

Oddaj się cała Miłości, moja umiłowana".

1591. - 1950 - 24 maja. - Nie mam już siły, z trudem widzę - z trudem mogę Cię kochać.

- "Weź moje spojrzenie. Weź mój głos. Weź moją miłość".

1592. - 1950 - 25 maja. - Czy doszłm już do końca życia?... Czy teraz nie odprawiam mojej pierwszej i ostatniej Mszy?

Gdzie jesteś miłosna Obecności?... A potem, co będzie?

- "To będę Ja. To będę zawsze Ja".