ROK 2000

8 stycznia 2000

Poczułam, że narosła pewna odległość między Chrystusem a mną. To straszne uczucie — jakbym traciła kontakt z kimś, kogo szalenie kocham, i dzieje się to z mojej winy.

Pomyślałam, że wrócę do kursu Jak rozmawiać z Bogiem L. Rooney'a, R. Faricy. Kurs ten wprowadziła w „Wieczerniku" siostra Celina. Jednak teraz, po latach, ledwie go trawiłam. Zmuszałam się, ale w niczym on mi teraz nie pomagał — mój Jezus był daleko...

Co prawda słyszę głos Nauczyciela, ale brak mi bliskiego z Nim kontaktu. W mojej duszy panuje pustka. Nie ukrywam, że ta sytuacja mnie przeraża. Czuję się tak, jak bym została zupełnie sama. Bez ludzkiego towarzystwa z łatwością się już obchodzę, ale bez Nauczyciela — to już jest dla mnie niemożliwe! Straszna tęsknota, której nie da się opisać piórem, wyrazić słowem. Moje życie bez Chrystusa nie ma najmniejszego sensu.

Jezus:
— Chcę, byś poznała miłość Boga Ojca. Zacznij od początku czytać Stary Testament.

Anna:
— Jest to dla mnie trudne zadanie...

Nigdy nie odczuwałam takiej potrzeby, ale skoro Pan Jezus tego chce... Początki zawsze są trudne, ale po zmuszaniu się każdego dnia, oświecona mądrością Ducha Świętego, zaczęłam chłonąć zdanie po zdaniu, nie mając specjalnie trudności ze zrozumieniem tekstu. Dziwiłam się sama sobie, dlaczego wcześniej tak ciężko mi było zgłębiać Stary Testament.

Święto Objawienia Pańskiego 2000

Anna:
— Panie Jezu, pewnie gniewasz się na mnie, przyczyniłam się do bólu Twego Serca... Stale Cię zawodzę, bo nie zawsze wypełniam Twoją Wolę.

Jezus:
— Nigdy nie będę gniewał się na ciebie. Gniew obcy jest Bogu. Mogę jedynie karać swe dzieci, ale wypływa to z wielkiej miłości i troski o nie.

Kara jest następstwem grzechu, jest ona jednocześnie wielkim błogosławieństwem dla człowieka, by dać mu czas na opamiętanie się i powrót do Boga, by uratować duszę przed wiecznym potępieniem.

Dlatego też należy wielbić Boga i dziękować Mu za wszystko, co dopuszcza na człowieka, bo czyni to z wielkiej troski o niego.

II Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Cierpię razem z tobą, wspólnie niesiemy krzyż. Jestem przy tobie, wspólnie zbawiamy świat, Moja córko.

III Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moje cierpiące dziecko, przyjmij wszystko z miłością, każdą chwilę bólu. Uciążliwości przyjmuj z wielką ufnością jako dar w roku tak wielkim, bo obfitym w łaski. To wszystko ma wielkie znaczenie dla dusz w wymiarze wieczności. Ludzkość, w tym i duchowieństwo — ze smutkiem to mówię — nie zdają sobie sprawy, jak wielkim ratunkiem dla duszy, pomostem prowadzącym od śmierci do życia wiecznego, jest ten właśnie Rok Jubileuszowy. Powinien on opierać się przede wszystkim na pracy człowieka nad pokonaniem własnego „ja". W każdym dniu duchowa praca człowieka czyni go godnym wejścia do Niebieskiej Ojczyzny — Ojczyzny nigdy nie kończącej się, wiecznej radości.

Moje dziecko, twoja praca polega na przyjmowaniu z wielką cierpliwością i miłością tego, co Bóg ci hojnie darowuje. Przyjmuj to wszystko jako wielką łaskę. Ufnie i w pełni przyjmując ten dar otrzymasz nagrodę w Niebie.

Nie oczekuj żadnego „otwarcia przed tobą przyszłości". Ta zostaje zakryta, jako Boska tajemnica. Wystarczy: „Jezu ufam Tobie". Nieliczni osiągają tę chwałę, którą uzyskuje się poprzez całkowitą ufność w oderwaniu od ludzkiego rozumowania — ono często zawodzi i prowadzi donikąd.

To jest Moje orędzie, które przekazuję przez Annę tobie i wszystkim, którzy pragną zbawienia i udziału w Koronie Niebieskiej.

Matka Boża poprowadzi wszystkich, którzy będą wzywać Jej pomocy.

Niech cię Mój Ojciec błogosławi teraz i na wieczność. Jezus.

30 stycznia 2000
IV Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moja córko, czy przebieg operacji był dla ciebie bardzo bolesny? Czy poprzez to cierpienie zbliżyłaś się do Mnie?

Jeżeli każda chwila twojej męki była złączona duchowo z Moim cierpieniem i agonią, to Moja córka przysporzyła wiele łask nowym duszom wstępującym do „Wieczernika". Przysporzyłaś Mi, Celinko, dużo apostołów w swojej ojczyźnie.

Dusze, które przyjmą z miłością cierpienie jako pokutę, dopomogą swojej ojczyźnie w podźwignięciu się z letargu, z oszustw i matni, w której pogrążona jest przez Księcia ciemności. On krąży i zatacza coraz to szersze kręgi wokół polskiej granicy.

Wróg nie śpi, on czuwa i obmyśla coraz to śmielsze poczynania, perfekcyjne zasadzki. Dziecko, obecny czas to czas pokuty, postów i umartwień, które ocalą wasz naród doznający prześladowań ze strony wilków w owczej skórze.

Moje dziecko, nakreśliłem ci tragedię twojego kraju, byś swoją ofiarę złożyła z miłością za przyszłych uczniów „Wieczernika". Ty wiesz, że z uczniów wyrastają apostołowie. Twoje cierpienie, jak i cierpienia wielu innych dusz, które wybrałem, są potrzebne do zrodzenia nowych apostołów. Pojmujesz tę filozofię: poprzez cierpienie rodzi się do życia nowy człowiek.

POLSKA będzie odradzać się poprzez apostołowanie, będzie dużo nawróceń, z Szawła narodzi się Paweł.

Celinko, to było twoją misją i jeszcze będzie: rodzić Mi w bólu nowych apostołów. Wytrwaj, a Ojciec Mój wynagrodzi ci ten trud, bo JEGO chwała będzie wywyższona w Polsce. Jest to trudny proces, jednakże wiem, że przyjmiesz to ze zrozumieniem. Wybrałem cię do rodzenia apostołów. Poród odbywa się w bólach, ale i rodząca, gdy ustaną bóle, szczęśliwa jest widząc owoc, który wydała. Tak i tobie będzie dane oglądać owoce: całe zastępy apostołów niosących Chrystusa światu, bo z Polski oni wyjdą i będą świecić jak pochodnie na całą ziemię. Taki jest zamysł Boży, jeśli człowiek zechce współpracować z łaską — służyć Bogu i nie buntować się.

Moja córko, nie planuj swojej przyszłości. Całkowicie zdaj się na Mnie, by Moja wola wypełniła się, a nie twoja; by Moja wola zawsze była twoją.

Trwaj we Mnie w myślach i czynach. Ja będę cię prowadził, jeśli każdy następny dzień oddasz Mi dla przeprowadzenia Mojej woli. Ty poddaj się działaniu łaski.

Nagrodą będzie ci Sam Bóg Ojciec w Niebie, który już nie zakryje Swego Oblicza przed tobą. Amen.

Skrytym pragnieniem Siostry było po wyjściu ze szpitala powrócić do swych obowiązków i prowadzić dalej „Wieczernik". Ona żyła nami, naszymi kłopotami i radościami, była odpowiednią osobą do prowadzenia tak dużej grupy, zdrowej grupy modlitewnej, opartej na tradycji bez domieszek modernizmu, który ostatnio zatacza coraz szersze kręgi.

Kiedyś powiedziała do mnie: „Wiesz, ty mnie przerosłaś". Myślę, że dała tym samym świadectwo swojej wielkiej pokory.

Matka generalna zakonu siostry Celiny stwierdziła, że dla jej dobra po wyjściu ze szpitala będzie ona pod najlepszą opieką sióstr prowadzących dom. Dom, który ongiś wybudowała siostra Celina (będąc wówczas przełożoną). Wiem, że z pewnym bólem (była to dla niej autentyczna ofiara), ale i z posłuszeństwem, przyjęła Siostra tę decyzję.

2 lutego 2000

Anna:
— Panie Jezu, czy uda mi się w tym roku ponownie zebrać pielgrzymów do Medziugorja...?

Jezus:
—Nie martw się o to. Będzie ich aż nadto, Ja ci pobłogosławię.

6 lutego 2000
Słowo dla Dominika w San Giovanni Rotondo, w „szkole bł. Ojca Pio" (obecnie po ślubach studiuje w Rzymie).

Jezus:
— Dominiku, Mój synu, Mój umiłowany bracie. Jesteś już na początku drogi, która wiedzie do Mego Królestwa. Jest to droga długa, wyboista, pełna cierni, łez, ucisku, ale przy tym wszystkim i radości. Będę ci słodyczą, siłą, źródłem uwielbienia Ojca Mego przez czas całej twej drogi, jeśli poddasz się całkowicie działaniu łaski Bożej.

Twoja wola niech będzie zawsze zgodna z wolą Ojca Mego. Wiesz, Moje dziecko, w czym się to ma okazywać? W tym, że nie powinieneś kierować się egoizmem, do czego skłonna jest natura ludzka. Całkowicie podporządkowuj się we wszystkim przełożonym. Poprowadzę cię na szczyty gór, gdzie wyróżniam swoje sługi w Chwale wiecznej. Przy pełnym twym oddaniu, miłości kierowanej ku Mnie — niczym ci będą wszystkie utrudzenia, które z miłością synowską będziesz Mi składał każdego dnia w Ofierze Chrystusowej na ołtarzu. Ja je przyjmę jako ofiarę całopalną. Wywyższę cię, bo twoje serce jest gorące.

Również twoja ojczyzna będzie wywyższona u tronu Ojca Mego, bo Polskę przygotowuję do spełnienia szczególnego zadania. Z niej wychodzi i jeszcze wyjdzie dużo apostołów, by świat poraziła jasność, by spaliła knowania mocy ciemności.

Ty będziesz modlił się, Mój synu, za swoją ojczyznę każdego dnia i wspierał wszystkich apostołów, którzy zaczęli pracę na rzecz przybliżenia Królestwa Chrystusowego. Oni będą narażeni również na prześladowania wilków w owczej skórze.

Tam, gdzie rozleje się Łaska, wróg nie zwycięży, bo Ja Sam, Chrystus Król, chwałę narodowi i godność przywrócę.

Synu, nie myśl, że opuściłem cię właśnie teraz, kiedy jest ci ciężko, a myśli pochodzące od złego próbują zakłócić pokój twego serca. Proś Ojca Pio o pomoc, on ci przewodzi i patronuje. Wytrwaj w doświadczeniach, one wydadzą owoc w odpowiednim czasie.

Błogosławię ci na każdy dzień twoich zmagań. Jezus.

14 lutego 2000, godz. 15.30

Za chwilę wychodzę do szpitala odwiedzić siostrę Celinę, a właściwie pożegnać ją. Wyjeżdża z Warszawy. Zostaje zabrana do domu zgromadzenia pod opiekę sióstr na czas rekonwalescencji. Uklękłam przed wizerunkiem Pana Jezusa prosząc (według życzenia Siostry) o „słówko" dla niej.

V Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Siostro, pragnę przyoblec cię w welon i szaty koloru białego jako swoją oblubienicę, którą poprowadzę i ochronię przed wszelkim powabem twego świata. Ten czas wykorzystasz, Moja córko, na pogłębienie miłości do Mnie.

Uroki życia utrudniały ci wejście w sam środek miłości Boga. Teraz usuwam te przeszkody, byś znalazła się w miłosnym uścisku Mych Ramion. Zamykam cię w potędze Swojej miłości i poniosę w krainę pokoju, gdzie duch tego świata już nie będzie mógł przeszkadzać w działaniu Mojej Łaski. Będziesz błogosławić wszystkie chwile, które hojnie ci ofiaruję Ja, twój Pasterz. Sam poniosę owieczkę na Mych Ramionach. Będzie to czas kwarantanny — oczyszczenie tu na ziemi, przygotowujące na ucztę weselną.

Ufaj Mi, dziecko, do końca, Moja miłość nigdy cię nie zawiedzie. Błogosławię cię na tę podróż i zamykam na zawsze w Swych ramionach. O nic więcej nie pytaj, zdaj się na Mnie. Jezus.

Przy łóżku w szpitalu było kilka osób z „Wieczernika" i siostry zakonne. Z bijącym sercem podawałam Siostrze orędzie Pana Jezusa. Pomyślałam: jestem pierwszą, której Pan dał poznać, że siostra Celina wkrótce z tego świata odejdzie...

Siostra spojrzała na mnie, a raczej na to orędzie, z wdzięcznością w oczach (zawsze pod koniec czytania całowała je i dziękowała Panu). Powiedziała mi szeptem do ucha: „Uwierz, że ja o godzinie 15.30 odczułam poprzez Światło, że Bóg przygotowuje mnie do tej «kwarantanny». Lekarz dzisiaj powiedział mi, że na razie nie mogę myśleć ani o pracy, ani o sanatorium". Rozpłakała się mówiąc: „Podziękuj Panu Jezusowi za wszystko".

Pokazała mi obrazek Jezusa niosącego na Swych ramionach owieczkę i dodała: „Codziennie mówię modlitwę, która jest pod tym obrazkiem". Czytam tekst. Jest w nim zdanie: „Niosę cię na Swych Ramionach"... Poczułam obecność Chrystusa pośród nas, Jego apostołek...

Ucałowałyśmy się serdecznie, gdy wchodziła do samochodu. Powiedziała, ale ze smutkiem: „Przyjeżdżaj do mnie do X, jak tylko będziesz mogła, jak najczęściej. W kaplicy w każdy czwartek jest adoracja i pięknie wyrzeżbiony Chrystus. Przyjeżdżaj... i dziękuję ci za wszystko".

Było mi wstyd przed Siostrą: ona prosiła, by nie zapominać o niej... Tęskniła za nami. Delikatnie wzięłam jej dłoń w swoje ręce i z szacunkiem ucałowałam mówiąc: „To ja dziękuję za każdą chwilę w «Wieczerniku», za wszystko, czego mnie Siostra nauczyła, za to, że dzisiaj mogę apostołować".

Zawsze otoczona wieloma ludźmi, kochająca życie i pracę dla Jezusa, żyła wszystkimi naszymi problemami, zawsze mając czas na indywidualne kontakty, pozwalające nam na wypłakanie się w naszych trudnych życiowych sytuacjach.

Stałyśmy we trzy z Kasią i z siostrą Eulalią, miałyśmy łzy w oczach. Siostra powoli weszła do samochodu. Poszła w objęcia Pana... Jeszcze pełna energii, tryskająca życiem... Była pośród żyjących, a już jakby umarła dla wszystkich spraw tego świata. Nikt treści orędzi kierowanych do Siostry nie znał, jedynie Matka Generalna zakonu oraz Kasia, a tuż przed śmiercią Siostra powierzyła je Dorocie. Pozwoliła mi je opublikować po swojej śmierci, której zbliżania się nikt i jej otoczenia ani z „Wieczernika" (poza wymienionymi) jeszcze się nawet nie domyślał.

19 lutego 2000

Skarżyłam się Panu Jezusowi, że jeżeli okazuję ludziom zainteresowanie, przebywając z nimi od czasu do czasu i dopuszczając ich do pewnej zażyłości, to niektóre z tych osób przekraczają granicę dobrego wychowania — nazywam to spoufalaniem się. Wówczas stwarzam dystans względem nich.

Jezus:
— Okazywanie miłości bliźniemu wcale nie oznacza „podawania na tacy" swojego życiorysu danej osobie. Staje się tak zazwyczaj, gdy wchodzisz w pułapkę plotek i zwierzasz się ze swoich życiowych sytuacji. Tego w ogóle nie należy czynić, a jeśli już, to przed spowiednikiem. W rozmowach zachowaj przychylność i otwartość na drugiego człowieka, na jego słabości. Jednakże, by być szanowaną, a tego pragniesz, nie należy wplatać w rozmowę swego życiorysu.

Ty masz służyć bliźniemu, a więc wystarczy przykład; zbyteczne jest tłumaczenie się z motywów swego postępowania. Słuchaj, bardziej słuchaj drugiego człowieka. Przemyśl, wyważ, by każda odpowiedź mieściła się w dwóch lub jednym zdaniu, zawierającym głęboką treść. Unikaj pustych słów, które nie dodają ci splendoru, chociaż ci się wydaje, że wskazują na twoją wyższość wobec słuchającego.

Zachowaj prostotę umysłu i powściągliwość w stosunku do drugiego człowieka, przy jednoczesnym okazaniu mu szacunku. Jeśli cię czymś dotknie, przemilcz, uczyń pauzę, odczekaj chwilę, aż zauważy, że popełnił nietakt, zrozumie swój błąd. Jeżeli to nie nastąpi, staraj się zaraz zakończyć rozmowę, niech jednak odbędzie się to w tonie przyjaznym, bez okazywania złości.

Nietaktowne pytania pozostawiaj bez odpowiedzi.

Zapamiętaj, dziecko, że trzeba bardziej słuchać, to daje duszy pożytek i nie krzywdzi bliźniego.

Zacznij w tym ćwiczyć się, Moje dziecko. Teraz błogosławię cię. Niech spocznie na tobie Duch Pokoju, Miłości i Radości Bożej. Jezus.

24 lutego 2000 (adoracja)

Anna:
— Panie mój najukochańszy, czuję się wobec Ciebie jak Judasz. Prosiłeś, bym z miłości do Ciebie zaparła się siebie — szczególnie w środy i piątki — lecz znowu Cię zawiodłam...

Jezus:
— Żądam od ciebie ofiary, tj. zaparcia się siebie. Twoje dotychczasowe „ja" ma się przestawić na służbę bliźniemu.

Proszę cię, byś pracowała nad sobą poprzez poniższe praktyki, szczególnie w środy i w piątki.

Zachowaj więc całkowite milczenie w tych dniach, nie podejmując ze swej strony rozmów, również telefonicznych. Jeśli będziesz pytana, odpowiadaj, jednak ty sama nie rozpoczynaj rozmowy.

Proszę cię, dziecko, byś zachowała powściągliwość i pokorę, szczególnie w sytuacjach, jakie na ciebie dopuszczam.

Złożenie ofiary polegającej na zaparciu się samej siebie, odejściu od swojego egoizmu, będzie dla Mnie twoim najlepszym wyznaniem i potwierdzeniem słów: „Kocham Cię, Jezu". Dobrze?

Anna:
— Tyle już razy to Ci obiecywałam, mój Ukochany, i zawodzę. Zawsze w te dwa dni dopuszczasz na mnie trudne sytuacje, w których pragnę udowodnić, jak bardzo mylą się ci co błądzą. A Ty każesz mi wtedy milczeć...

Na przykład jadę do siostry Celiny, czekam na Kasię na rogu skrzyżowania. Jestem ubrana na jasno, na głowie biały beret, i nagle... przejeżdżający samochód, wjechawszy w kałużę, oblewa mnie brudnym błotem od stóp po czubek głowy! Zalana twarz, okulary, z beretu spływa brudna maź... I co ja robię? Gdy zaraz nadjeżdża Kasia, skarżę się, że aż mi trudno zamknąć usta!

Do tramwaju wchodzi człowiek bardzo biednie ubrany, w starszym wieku, wygląda na chorego psychicznie. Siedzi młoda, elegancko ubrana kobieta. Proszę, by ustąpiła mu miejsca (głosem dość stanowczym), i zaraz ta kobieta i motorniczy tramwaju atakują mnie za to, bo ich zdaniem „taki element" nie powinien wchodzić do tramwaju. Ja chcę im udowodnić, że niczego nie rozumieją, że są ślepi, podnoszę głos...

Jezus:
— Dziecko, podczas tych prób, które na ciebie dopuszczam, udzielam ci światła Ducha Świętego. Masz więc w danej sytuacji pełna świadomość, że przystępujesz do egzaminu. Zachodzi w tobie wielka walka dobra ze złem, ta walka rozgrywa się w twojej duszy.

Zło najlepiej jest zwyciężać dobrem. Od zaparcia się więc samej siebie i pokonania złych skłonności, które doprowadzają duszę do grzechu, zależeć będzie, czy wejdziesz na drogę świętości, czy ją opuścisz.

Ja podaję ci naczynie, którym jest światło Ducha Świętego dzięki czemu już wiesz, czego od ciebie żądam. Ty zaś musisz zacząć pracę. Proś Maryję o pokonanie pokus, których sama zwalczyć nie potrafisz, bo aż tak dalece naruszona jest zdrowa tkanka duszy. Jest ona już częściowo chora, jednakże może odrastać, czyli zostać całkowicie uzdrowiona, a to w zależności od współpracy z łaską. Dziecko, nie opóźniaj procesu leczenia, bo to zamyka ci drogę do najlepszego mieszkania, które ci przygotowałem.

Teraz oczekuję od ciebie wzmożonej pracy nad samą sobą. W tym czasie skup się nad zbawieniem własnej duszy, bo pragnę otworzyć ci bramy raju. Zechciej skorzystać z wielkiej łaski. Jeśli pokonasz tę przeszkodę, która jeszcze tkwi w tobie, zabiorę cię do Siebie i już nigdy nie doznasz:

— strachu,

— bólu,

— cierpienia,

— samotności,

— odepchnięcia,

— wzgardy od ludzi —

bo Ja będę ci wszystkim, na co czekasz, a czego nie otrzymałaś na ziemi. Twój Jezus.

VI Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Siostro, proszę cię, oddaj Mi wszystkie swoje myśli przyziemne, które jeszcze nie pozwalają Mi całkowicie wkroczyć w twoje wnętrze i oddziaływać na twoją duszę.

Niech myśli twoje będą wolne od wszelkich ludzkich kombinacji, bo te powodują psychiczną huśtawkę w każdym z nadchodzących dni. Radujesz się z powrotu do zdrowia, a za chwilę popadasz w pesymizm ze względu na złe samopoczucie.

Moja kochana siostro, wprowadzam cię na drogę świętości, a to pociąga za sobą konieczność przyjmowania z pełnym zaufaniem (jak dusze święte) tego, co ci ofiarowuję. Każdą gorączkę, każdy najmniejszy ból mięśni przyjmuj jako wielką Łaskę i dar dany ci w prezencie od Ojca Mego.

Jeśli przyjmiesz taką postawę, przestając zamartwiać się o swoją przyszłość, wtedy zapanuje pełny pokój w twoim sercu. To będzie odbywać się, dziecko, automatycznie: przyjęcie każdej dolegliwości fizycznej z pełnym poddaniem się Woli Bożej, niezaprzątanie sobie głowy szukaniem pomocy u ludzi i w lekach — przyniesie ci pokój. Już ci mówiłem, że JA JESTEM lekarzem duszy i ciała. Ty sama nie zabiegaj o nic, a unikniesz rozczarowań.

Przyjęcie z zaufaniem tego wszystkiego, co Ojciec Mój daje, wprowadzi cię w pokój wieczny. Wytrwaj w całkowitym zaufaniu do Mnie, a to przyniesie ulgę duszy, która niepotrzebnie jeszcze szamocze się jak ptak uwięziony w klatce. Wszystko przebiega zgodnie z planem Mego Ojca, zawierz wszystko Bogu.

Błogosławię cię na cały czas twojej choroby.

Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty ogarnia cię Łaską Bożą. Jezus.

27 lutego 2000

Jezus:
— Powiedz Pawłowi, żeby pojednał się ze Mną w sakramencie Pokuty, a później niech przyjmie Szkaplerz i niech się zwróci do Mojej Matki, Ona go poprowadzi.

Anna:
— Panie, przemów do mnie przez Pismo Święte, czy doczekam się radości całkowitego nawrócenia Pawła?

Jezus:
— Przeczytaj Proroctwo Micheasza 2,12—13 (Powrót z niewoli). Zaprawdę zgromadzę cię całego, Jakubie! Zbiorę w jedno Resztę Izraela, umieszczę go razem jak owce w ogrodzeniu, jak trzodę w środku pastwiska, i będzie gwarno z powodu mnóstwa ludzi.

Wystąpi przewodnik przed nimi, przebiją i przejdą bramę i wyjdą przez nią; ich król pójdzie przednimi, Jahwe na ich czele.

Niech będzie uwielbiony Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba; niech będzie uwielbiony Bóg, nasz Pan, który wyprowadził Izraelitów z niewoli egipskiej i który zawarł Przymierze ze swym ludem na świętej górze Synaj.

Anna:
— Proszą, udziel mi Panie daru cierpliwości, abym z wielką ufnością oczekiwała tej chwili.

2 marca 2000

To był dla mnie bardzo ciężki dzień. Wyraźnie czułam wzmożony atak szatana, jego nienawiść i złość, jaką wylewał na mnie. Nie bardzo rozumiałam, dlaczego tak się dzieje, dlaczego Pan Bóg dopuszcza to wszystko na mnie. Powiedziałam:

— Dobrze, Panie Jezu, usiądę i nie uczynię ani jednego kroku, dopóki mi nie wyjaśnisz, czego ode mnie oczekujesz.

Jezus:
— Otwórz Księgę Hioba 2,1—5.

Przeczytałam i zrobiło mi się gorąco, jak by mnie wrzątkiem oblano. O Boże, tylko nie to, ja nie wytrzymam tych doświadczeń!

Poraziły mnie słowa szatana do Boga — zrozumiałam, czułam to całym sercem, że tym razem dialog ten dotyczy mojej osoby: SKÓRA ZA SKÓRĘ — wszystko co człowiek posiada, odda za życie swoje.  Wyciągnij, proszę, swą rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno ci w twarz zacznie złorzeczyć. I rzekł Jahwe do szatana: Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj. Nie dowierzałam, sprawdzałam na różne sposoby. Jezus powiedział:

— Nadszedł czas prób i doświadczeń.

Od tej pory zdałam sobie sprawę, że Bóg będzie dopuszczał na mnie ataki szatana. Po ludzku boję się, i to bardzo. Po Bożemu odbieram to jako wielką miłość i zaufanie Chrystusa do mnie. Wiem, że muszę zniszczyć całe moje dotychczasowe „ja". Doświadczyłam już tego, że szatan ucieka przed pokorą, przed postem milczenia, wyrzeczeniami, OFIARĄ. Wygrywam walkę tym, co najwięcej mnie kosztuje, a najszybciej wygrywam z nim poprzez przyjęcie cierpienia i składanie go jako ofiary Bogu przez Maryję.

W niedługim czasie posypały się następne doświadczenia i zaraz zaczęłam wołać: „Boże, ja się Ciebie boję!", a w duszy słyszałam chichot i: „Skóra za skórę". Wieczorem padłam na kolana i przepraszałam Mego Boga. Wybacz mi — lęk odebrał mi rozum, boję się siebie i swoich słabości.

Pan Jezus mi odpowiedział:

— Dziękuj Bogu za chwile prób.

3 marca 2000

Gdy wróciłam z adoracji, zadzwonił telefon, podniosłam słuchawkę. Był dłuższy ciepły wstęp przepojony naturalną słodyczą, delikatnością i nieudawaną miłością. Na koniec padły słowa: „Czuj się zaproszona na pielgrzymkę do Ziemi Świętej wraz z koszyczkowym"...

Płakałam, ale tym razem były to łzy radości. Przesunęły się przed moimi oczami obrazy z góry Syjon i słowa Jezusa do mnie: „Chcę, byś poznała Miłość Boga Ojca, zacznij czytać Stary Testament".

Nie mam ani grosza, a Bóg zaprasza mnie do Swojej Ziemi, gdzie lepiej poznam Jego Miłość: Syjon, Jerozolima, Betlejem, Ain Karim, Betania, Jerycho, Kafarnaum, Tyberiada, Nazaret, Kana Galilejska, Hajfa, Cezarea Nadmorska, Amman w Jordanii, Pustynia Judzka, Jordan, Morze Martwe, Morze Śródziemne, Góra Tabor, Góra Nebo w Jordanii (skąd Mojżesz oglądał Ziemię Obiecaną), Pole Pasterzy, Grota Zwiastowania, Bazylika Zmartwychwstania, Droga Krzyżowa, Grób Pana Jezusa...

Gdy byłam we Włoszech, podczas spaceru po Rzymie śladami świętego Pawła pomyślałam: no tak, teraz to już tylko zobaczyć Ziemię Świętą... Ale zaraz dodałam: przepraszam Cię Panie za tę zuchwałą myśl! A oto teraz Pan Bóg daje mi to wszystko za darmo, ot tak — rozdaje prezenty według własnego uznania!

Płakałam z radości w dalszym ciągu do głuchej słuchawki, bo nie mogłam wyksztusić z siebie ani jednego słowa... Katarzyna odłożyła słuchawkę, jak zwykle delikatna i wyrozumiała, nigdy nie oczekująca na wdzięczność, zawsze pozostająca na uboczu.

7 marca 2000 godz. 21.00

Zadzwoniła siostra Celina: „Aniu, lekarze kierują mnie na chemię, proszę spytaj Pana Jezusa, jaka jest Jego wola. Co mam robić?"

Uklękłam przed wizerunkiem mego Pana „Jezu ufam Tobie". Dzisiejszy dzień również był dla mnie trudny, same przeciwności, z którymi nie mogłam się uporać. Jedne się kończyły, zaczynały następne...

Anna:
— Panie Jezu, kogo ty sobie wybrałeś, nic mi nie wychodzi, sama dla siebie już nie mam cierpliwości, boli mnie każdy centymetr mego ciała. Nie mam zupełnie sił i chęci do życia!

Jezus:
— Dziecko, sama widzisz, że jesteś słabością, jednak Ja z tej słabości czynię wielkie dzieła.

Popatrz, czy spodziewałaś się tylu tysięcy egzemplarzy książki? Czy wiesz, czyje jest to dzieło? Niech to będzie dla ciebie świadectwem Mojej potęgi.

Ty nie martw się o Moje dzieła. Czyń co możesz i ile możesz. Daj z siebie dużo, byś mogła powiedzieć z czystym sumieniem, że pracę wykonałaś solidnie. Natomiast o resztę się nie martw: ta reszta — to wszystko — należy do Mnie, a JA JESTEM ALFĄ I OMEGĄ.

Proszę, byś również czyniła wszystko co możesz, jeśli idzie o pielgrzymkę do Medziugorja, lecz nie zamartwiaj się, bo czy autokar wyjedzie, zależy tylko ode Mnie.

Ach, gdyby ludzie mogli to pojąć, jakże by wielbili Swego Ojca, a i pokój w ich sercach zawsze byłby utrzymany, i noc spokojna, i dzień radosny, nie przyćmiony zbędnymi myślami.

VII Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— A teraz, Moje dziecko, spiesz się i zadzwoń do siostry Celiny, bo ona bardzo czeka na twój telefon. Powiedz siostrze, że nie należy już nic więcej czynić w sprawie cudownego przywrócenia zdrowia.

Powiedziałem ci już, siostro, że twoje zdrowie jest w Moich rękach i żebyś całkowicie zaufała Swemu Lekarzowi. Nic więcej nie trzeba czynić, co miałoby oddalić cię ode Mnie, uczyń zaś wszystko, byś zbliżyła się do Mnie — całkowicie pokładaj nadzieję we Mnie. Zostań u sióstr. Jesteś pod najlepszą opieką Matki Generalnej i niech tak zostanie. Postaw na pierwszym miejscu ufność pokładaną we Mnie, a nie w „cudowności" lekarzy i lekarstw. Módl się gorąco, by wypełniła się w tobie Moja Wola.

Przeczytaj jeszcze raz z uwagą wszystkie orędzia, które przekazałem przez Anię, a zrozumiesz głębiej ich wymiar i istotę. Moja wola w twojej misji ma się wypełnić. Niech zatem pozostanie całkowita ufność we Mnie, bez dodatkowych i kłopotliwych, obciążających organizm, doświadczeń. To wszystko jest ci niepotrzebne. Zostań pełna ufności i czekaj na swego Oblubieńca, aż poniesie cię w swoich ramionach.

Błogosławię wszystkim siostrom, które choćby najmniejszej pomocy ci udzieliły, niech spływają na nie większe łaski. Błogosławię szczególnie Matce Generalnej za jej rozsądek, mądrość i ufność.

Niech błogosławieństwo Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego spocznie na zakonie. Jezus.

18 marca 2000

Po ukazaniu się mojej pierwszej książki Jezus Miłosierny nawraca doznaję w okresie Wielkiego Postu (tak jak Pan Jezus zapowiedział, zostało to odnotowane w tamtej książce) wielu upokorzeń ze strony różnych ludzi.

Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy...

Anna:
— Panie Jezu, proszę, umocnij mnie...

Jezus:
— Przeczytaj Ez 33,30—33.
Synu człowieczy, twoi rodacy opowiadają o tobie przy murach i bramach swych domów i mówią jeden do drugiego: „ Pójdźcie i posłuchajcie, co też to za słowo, które wychodzi od Jahwe". I przychodzą do ciebie jak na zebranie ludowe, siadają przed tobą i słuchają twoich słów; jednakże według nich nie postępują bo kłamstwa są w ich ustach, według tego oni działają a serca ich ciągną do zysku. Oto jesteś dla nich jak ten, co śpiewa o miłości, ma piękny głos i doskonały instrument; słuchają oni twoich słów, jednakże według nich nie postępują. Kiedy jednak wszystko się wypełni — oto już się spełnia — wtedy poznają że prorok był pośród nich.

21 marca 2000

Jezus:
— Moje dziecko, nie lękaj się, bez Mego pozwolenia nie wyrządzą ci krzywdy.

Ponieś krzyż swój z miłością, to wielka łaska dla duszy i pomoc w zbawianiu umierających dusz. Jesteś ze Mną, trwasz, współpracujesz w dziele zbawienia.

Niech to pozostanie między Mną a tobą. Nie trzeba rozgłaszać nikomu tego incydentu, oddaj to Mnie. Ja będę działał, Ja osłabię i powalę wroga. Nie prowadź dysput na bolesny dla ciebie temat. Niech milczenie będzie ofiarą złożoną Panu Bogu. Uprzedzam cię, że we wszystkim dobra jest powściągliwość; dlatego chcę, żebyś się w tym ćwiczyła. Milczenie, dziecko, jest złotem, to stara i dobra zasada. Jeśli chodzi o grzechy popełniane językiem, módl się i składaj ofiary, a zły duch nie będzie miał do ciebie dostępu. Jezus.

24 marca 2000 — piątek, tuż przed adoracją.

Znowu skarżyłam się Panu Jezusowi, jak trudno jest znieść obecność Judaszy i rozmawiać z nimi, wiedząc że zaraz się odwrócą i zdradzą.

Jezus:
— Zwróć uwagę na dzisiejszą Ewangelię i niech wszyscy szemrzący rozważą w głębi duszy te słowa Mt 21,33—46 (Przypowieść o przewrotnych rolnikach):
Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: «Uszanują mojego syna». Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: «To jest dziedzic, chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili.
Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze». Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: «Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest to cudem w naszych oczach». Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce, [...]
Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go ująć, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.

Niech serce twoje nie trwoży się, dziecko. Cierpienia, które na ciebie dopuszczam, są niczym innym, jak chwałą i uwielbieniem Ojca Mego w najdoskonalszym uwielbieniu, jakie stworzenie winno oddawać i ofiarowywać Bogu. I te cierpienia przewidziane były w twoim życiu ziemskim, przyjmij je jako oczyszczenie i udział we współzbawianiu ludzkości wraz z twoim Ukrzyżowanym Panem. Przyjmij je i nie skarż się już nikomu więcej. KŁADĘ PIECZĘĆ NA TWOJE USTA, by nie oddawały już więcej tych cennych skarbów.

Książka ta jest pisana MOJĄ RĘKĄ i kto podnosi rękę na MOJE SŁOWA, będzie rozliczony na Sądzie Ostatecznym według Prawa Bożego, według stanu świadomości, z jaką wykonywał swoje uczynki.

Nie Bogu chcą się podobać, lecz ludziom, i na ich chwałę działają ci, co atakują dobro.

Niech wskażą ci, dziecko, chociaż najmniejsze zło, jakie poniosła na duszy choćby jedna istota ludzka poprzez słowa zawarte w tej książce.

PRAWDY znieść nie mogą, bo wypaczona została w ich sercach przez złe uczynki. Miłość własna wraz z pychą tchnie z ich ust i w Moje dzieło uderzają, a nie w ciebie. Jednakże stanie się tak JAK JA CHCĘ, a nie jak słabość ludzka.

Tym, którzy będą starali się ciebie ośmieszyć, przebacz z serca i módl się za nich. Ja otworzę im serca i oczyszczę ich wnętrze. Niech do Mnie zwrócą się wszyscy wątpiący z pytaniami, czy książka, którą napisałaś, jest Moim dziełem, czy tworem twojej wyobraźni. Odpowiem każdemu z pytających, tylko niech Mi to pytanie zostanie postawione; niech nie szemrzą pomiędzy ludźmi, siejąc zamęt i złość w sercach.

Niech Bóg ci, dziecko, błogosławi. Wszystkim wątpiącym w Moje Słowa chcę, byś to przekazała. Ty zaś sama zachowaj milczenie. Mojej Prawdy JA SAM BĘDĘ BRONIŁ. Jezus — Nauczyciel.

Początek kwietnia 2000

W roku Wielkiego Jubileuszu Paweł przystępuje do sakramentu Pokuty.

Dużo modli się, razem rozważamy Pismo Święte, dość często w tygodniu razem uczestniczymy we Mszy świętej w sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. Razem odmawiamy Różaniec.

Paweł powiedział do mnie: „Czuję się jak debil. Nic nie potrafię załatwić, odkąd pojednałem się z Bogiem; nie umiem odnaleźć się w swoim świecie, nie wiem, co się ze mną dzieje. Czuję się autentycznie jak debil".

List siostry Celiny do Pawła (Siostra Celina bardzo chciała zobaczyć się z Pawłem, czekała na niego).

Człowiek przez swoje życie zbiera, magazynuje w swoim sercu różne dobra: te najmniejsze — materialne, wiedzę, powodzenie, władzę, stanowiska, uczucia, przeróżne pragnienia. Magazyn serca tak się wypełnia, że nie ma ich gdzie pomieścić. Wszystko jest, tylko Tego Najważniejszego nie ma — Boga.

Wszystko to człowiek zdobywał, jak sądzi, bez Boga — swoją pracą, zdolnościami, sprytem życiowym — i uważał, że jest to jego wyłączną zasługą. Samym sobą wypełnił całą przestrzeń życiową... Więc kiedy Bóg w Swej wielkiej miłości chce podejść do takiego człowieka, bo go bardzo kocha, nie ma jak, bo ten jest pełny siebie i zamknięty w sobie...

Dlatego z miłości do niego z jak największą delikatnością dotyka Bóg jego umysłu swoim światłem, żeby poznał wszystko w prawdzie; dotyka jego serca — sfery uczuciowej, by odczuł, że prawdziwą miłością jest tylko On i tylko On może człowieka w pełni uszczęśliwić.

Otwierając się na Boga zaczyna taki człowiek pojmować, że bez Jego Woli nic sam z siebie nie może zrobić, podjąć najmniejszej decyzji. W ten sposób staje się wspaniałym „Bożym debilem" — Bóg zaczyna być w jego życiu na właściwym, to znaczy na pierwszym miejscu. Bez Boga, bez Jego pomocy nic nie może uczynić. Ja tego doświadczyłam we własnym życiu i mogę teraz składać świadectwo.

Czy chcesz — Anno, Pawle — być DLA MMIE nikim i niczym, bym Ja, Jezus, był WSZYSTKIM??

Jeżeli tak, to radzę uznać za prawdę, i to z wielkim zaufaniem i miłością, że coraz bardziej z każdym dniem Bóg pozwala nam być nikim i niczym. Stawać się Bożym debilem!!!  Siostra Celina.

Ks. Tomasz do Pawła

Paweł, proszę Cię, uczyń teraz swoją miłością Chrystusa, myśl dużo o Nim, a On będzie Ci wlewał swój pokój w serce; szczególnie dotyczy to sytuacji trudnych, których masz trochę w swojej pracy. Módl się też regularnie do swego Anioła Stróża, on ci może bardzo dużo pomóc w pracy zawodowej i w pracy nad sobą. I proś Boga o inną pracę. Serdeczne, te same pozdrowienia dla Anny, z błogosławieństwem. Ks. Tomasz.

Paweł za moją namową przyjmuje Szkaplerz i wstępuje do Rycerstwa Niepokalanej. Pytam o niego Nauczyciela.

Jezus:
— Idź prostą drogą, Anno, niech cię nie zrażają trudności, jakie na ciebie dopuszczam. Na końcu drogi znajdziesz wieniec chwały, jaki ci ofiaruję.

Niech nie przeraża cię brak snu u Pawła. To jest potrzebne, by przejrzał. Niech modli się o zmianę pracy. Otrzyma ją, choć o to nie prosi. Widzisz, moje dziecko, gdyby teraz Paweł dobrze spał, nie uznałby swej dotychczasowej pracy za niekorzystną dla uświęcenia jego duszy. Moje dziecko, sam Bóg was prowadzi. W każdej chwili uwielbiajcie swego Boga.

Pawła proszę, by szedł prostą drogą. Nie ulegaj pokusie, byś nie zszedł z drogi, którą obecnie idziesz, by twój dotychczasowy wysiłek nie poszedł na marne. Ja cię wyprowadzę, oczyszczę i doprowadzę do wiecznej chwały.

Wytrwaj, a radość twoja będzie wielka. Czas jest krótki, nie poddawaj się i nie ulegaj złudnym iluzjom tego świata. Niech światło Ducha Bożego, które oświeca ci drogę, nie zostanie zgaszone przez ułudę tego świata. Wytrwaj, zaufaj i proś.

Jam jest twój Bóg, który z „niewoli egipskiej" cię wyprowadzi. Amen.

Kwiecień 2000
Adoracja piątkowa — kaplica Księży Pallotynów.

Jezus:
— Moje dziecko, lęki, które miewa teraz Paweł, nie pochodzą od Boga i nie są karą za grzechy. Lęki te powoduje duch materii, któremu jeszcze poddaje się Paweł. One miną, jeśli oprze się całkowicie na Mojej Mocy i Potędze. Przejdzie to z czasem, gdy pojmie, że sprawy, które on jeszcze musi rozwiązać, będą załatwione Mocą Boga; bo Paweł teraz do Ojca Mego należy. Jest to walka dobra ze złem. Zetrę w pył wszystko co złe, oczyszczę wszystko co chore. Paweł zostanie uleczony, niech więcej modli się i całkowicie ufa Mnie.

— Synu, zarówno twoje życie, jak i twoje sprawy są w Moich rękach; nie bój się tych, co nic złego uczynić nie mogą bez Mojej woli.

Dopuszczam to co chcę, a ty poddaj się całkowicie Mojej Łasce, zdaj się na Moje siły. Módl się w ten sposób: „Nie mam, Panie, wpływu na stan mego ducha. Tobie go oddaję; proszę, uzdrów mnie i wlej pokój w moje serce."

Mój synu, wszystko ucichnie jak po burzy. Ja wyprostuję twoje ścieżki. Nigdy cię nie zostawię; zapamiętaj to sobie: jestem z tobą, twój Bóg. Wyprostuję wszystkie pokręcone drogi Magdy i twoje. Wiktorem zajmę się Ja sam, jako najlepszy Ojciec. Ty uchwyć się Mej Prawicy i idź prostą drogą, nie martwiąc się o to, czego sam zmienić nie możesz.

Błogosławię cię, Mój synu, na każdy dzień twoich zmagań, przychodź do Mnie częściej. Czekam na ciebie, by uzdrowić wszystkie twoje rany. Jezus.

20 kwietnia 2000, godz. 20.00
Wielki Czwartek w mojej parafii — Pan Jezus w „ ciemnicy".

Ukochany mój jest mi teraz tak bardzo bliski. Czuję się memu Panu bardzo potrzebna — by po prostu przy Nim być.

Jaka straszna jest niewdzięczność ludzi — „zapłata" za ogrom miłości nie rozumianej...

Ofiarowałam memu Panu swoje bóle, niesprawiedliwe sądy, niezrozumienie.

Jezus:
— Nie płacz, Moja córko, obronię cię przed złymi ludźmi, osuszę każdą łzę. Jam zwyciężył grzech, śmierć przemieniłem w zmartwychwstanie, łzy w radość zamienię.

Moja córko, nie lękaj się ludzi. Obecny czas to czas szatana, jednak nie zawsze będzie on zwodził ludzi. Przyjdzie oczyszczenie przez krew. Jak Baranek stał się Ofiarą całopalną na ołtarzu, tak Kościół przez krew będzie się odradzał.

Idą ciężkie czasy, Moja ręka Boga nie może już powstrzymywać się od kar, jakimi uderzę świat zła, zepsucia, zakłamania. Oczyszczę każdą duszę, która — choć w skrytości i przez chwilę — przyzna się do Mnie i wyzna wiarę w Boga. Ziemia spłynie krwią, a grzesznicy pójdą na zatracenie, piekło wchłonie wszelkie barbarzyństwo.

Zostaną sprawiedliwi i kochający Boga, nastanie era miłości i pokoju oraz wielkiej radości, której nie przerwą już złe duchy niepokoju zwodzące człowieka. Ludzkość napełniona mocą i mądrością Bożą odpocznie, zgodnie z planem Boga Ojca.

Kto wytrwa w ucisku, będzie zbawiony. „Wytrwać w ucisku" oznacza zachować wierność i prawość względem Boga, braci i sióstr. Miłość jest przepustką, jest biletem do krainy szczęścia. MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO — powiedz to, moja córko, swoim braciom i siostrom.

Polska odrodzi się przez krew i cierpienia, a bramy piekielne Kościoła nie przemogą. Wprawdzie w czasie obecnym — wiele rozłamu i niepokoju zły duch wprowadza, ale to wszystko ucichnie.

Czas oczyszczenia, Moje dzieci, już się zaczął. Wielkie Łaski Roku Jubileuszowego mają przygotować Moich wybranych, którzy będą przewodzić Moim owieczkom.

Wszyscy obecnie cierpiący są oczyszczani i obmywani z wszelkiego brudu; będą uświęcani Moją Łaską, by współpracować w wyprowadzaniu narodu z „niewoli egipskiej". Niech wszyscy cierpiący z miłością przyjmą te dary, którymi ich teraz dotykam. Ból oznacza dla świata radość i zbawienie. Jest to tajemnica współpracy człowieka cierpiącego ze Mną w dziele zbawienia. Taki człowiek jest najbliżej Mnie — BOGA OJCA.

Nie zamartwiaj się zatem, Anno, tym, żeś została przygnieciona ciężarem cierpienia; nie mów, że już się nie spodziewałaś tak wielkiego bólu, jaki na ciebie i na Pawła dopuściłem.

Będziecie Mi narodem wybranym, który służy Bogu przez przyjęcie cierpienia, współpracując z Łaską Uświęcającą. To będą uczniowie „Wieczernika", przez których będzie oczyszczał się Kościół, aż do wypełnienia Woli Bożej do końca. Błogosławcie Boga wszyscy, którzy teraz płaczecie — radość wasza będzie wielka. Błogosławię w tę noc Wielkiego Czwartku wszystkim Moim uczniom.

Na wieki będzie uwielbiony Bóg Ojciec w Moich wybranych, którzy wyjdą z ziemi polskiej. TEN NARÓD BĘDZIE WYWYŻSZONY NA WIEKI WIEKÓW. Amen. Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.

Anna:
— Mój ukochany Panie, jakże ja jestem po Twojej prawicy, jeśli boję się ciężaru krzyża i tak często proszę Cię, byś mi go odjął...?

Jezus:
— Kochaj Mnie, a JA SAM BĘDĘ CIĘ PROWADZIŁ.

Wielki Piątek 2000, 17.30, Parafia

Jezus:
— Anno, Moja córko, nie martw się — uzdrowię każdą ranę Pawła, obmyję każdy brud, wyleczę jego wnętrze. Wyniosę go do pełnej godności człowieka, bo to Mój syn umiłowany. Syn Boży, Jezus w Maryi.

Przekaż Moje Słowo Pawłowi. Niech je rozważy w sercu swoim: to, że jego sobie upodobałem i że nazywam go Moim synem umiłowanym.

2 maja 2000,  Słowo dla Pawła

Jezus:
— A teraz do ciebie, Mój synu, pragnę mówić.

Mój synku, nie lękaj się „karzącej i mściwej" ręki Boga — JA TAKIM BOGIEM NIE JESTEM. Jestem Pokojem, Miłością i Radością wieczną, która nigdy nie ustaje, nawet gdy przygniata cię ciężar obowiązków.

Powiedziałem ci przez Annę, że chcę wyprowadzić ciebie i twoje pokolenie z „domu egipskiej niewoli", w który dałeś się wtłoczyć. Przecież jesteś wolnym człowiekiem, takim utworzył cię już w łonie matki Mój Ojciec.

Przywróciłem Cię do wolności, która jest ci obca. Do tej pory inni za ciebie decydowali, ale to nie pokrywało się z drogą, którą wyznaczył ci Mój Ojciec. Mój synu, Mój umiłowany synu, za którego życie oddałem z miłości, by ci wolność przywrócić — przyjmij z wielkim zaufaniem tę wolność, w której stawiasz pierwsze kroki, jak małe dziecko uczące się chodzić.

Chcę cię prowadzić i uczyć chodzić Moimi drogami, na których odnajdziesz pokój duszy i bezpieczeństwo bez zabezpieczeń, z których dotychczas korzystałeś. Zaszkodziły one tak dalece twojej duszy, że poczułeś się lepiej w niewoli szatana niż w wolności Bożego dziecka, którą jeszcze raz ci ofiarowuję.

Zaufaj, Mój synku, zaufaj Mojej bezinteresownej Ojcowskiej miłości. Ta miłość nic cię nie kosztuje, nie trzeba za nią płacić, a przynosi ci wieczne zbawienie, za które zapłaciłem na Krzyżu.

Daj się poprowadzić, a zaznasz jeszcze tu na ziemi wiele radości. Przede wszystkim przygotowałem ci życie wieczne, które nigdy nie przeminie.

Ja cię wyprowadzę z labiryntu, który cię przeraża. Daj Mi swoją rękę, uchwyć się mocno Mojej — pilnuj się, by nie przekreślić DEKALOGU, on jest filarem Twojej wiary. A o resztę się nie martw. ZAUFAJ SWEMU BOGU, a nie zostaniesz zawstydzony w swej nadziei. Niech ona będzie ci umocnieniem na przyszłość, w twoim szczęśliwym życiu opartym na PRAWDZIE.

Ja ci błogosławię — twój jedyny prawdziwy PRZYJACIEL, który nigdy nie opuszcza. Jezus.

23 maja 2000

Jezus:
— Dziecko, odpowiadam Marysi. Najpierw jednak proszę ciebie, byś zaczęła wpisywać do zeszytu słowa, które ci przekazuję. Przedtem je uporządkuj. One nie mogą leżeć dalej w szufladzie — to są słowa Boga i ludziom mają służyć. Proszę cię, byś to wszystko, w czym cię pouczam, zaczęła wcielać w swoje życie, bo trochę, Moje dziecko, ostatnio zagubiłaś się. Zostały odsunięte na dalszy plan ćwiczenia duchowe — powróć do nich, jak również do codziennego rozważania Pisma Świętego. Na to nie powinno zabraknąć czasu. Również powróć do swojego spowiednika i do codziennego rachunku sumienia.

Teraz kieruję Moje Słowo do Marysi:

Moje kochane dziecko, raduję się bardzo, że przez Annę skierowałaś ku Mnie swe serce. Posłuchaj, Moje dziecko, co chce ci twój Pan powiedzieć. Bardzo uważnie posłuchaj i zastosuj się do Mojej prośby, a zaznasz wielkiej ulgi w swoim młodziutkim życiu, które zamiast radości Bożej niesie ci zniewolenia i różne uwikłania w więzy obce twojej naturze, ukształtowanej przecież przez Mego Ojca.

Moje kochane dziecko, wiem, że przeżywasz wielkie trudności — sama sobie z nimi nie poradzisz. Nie jest też w stanie nikt z ludzi do końca ci pomóc, bo nikt nie zna dokładnie twego wnętrza i nie może wiedzieć, co na samym dnie twego serca jest kolcem sprawiającym ci ból.

Wkrótce otrzymasz ode Mnie prezent, dar — coś, na co człowiek nie zasłużył i nie zapracował. Doceń ten dar i zacznij pracę nad sobą, bo nie zawsze będę tak hojny, jeśli chodzi o twoje sprawy — ty sama powinnaś pracować.

Podaję ci receptę:

— pierwsze i najważniejsze to modlitwa. Nie może ona być uzależniona od twego „chcenia" czy „niechcenia." Każdy dzień zaczynaj od pacierza, następnie jedna tajemnica Różańca (z przypadającej na ten dzień części), później Koronka do Bożego Miłosierdzia. Jeśli zajęcia nie pozwalają ci w południe, odmów sercem wieczorem. Każdy dzień zakończ rachunkiem sumienia i wieczorną modlitwą. To jest broń, która dostarczy ci siły do walki z pokusami tego świata.

Idąc dalej popatrz i pomyśl, co przynosi ci zniewolenie — staraj się zaraz je usuwać; stosuj również tę zasadę w odniesieniu do swojego jadłospisu. Zacznij wprowadzać posty w środy i w piątki — prosi o nie Moja Matka. One przynoszą duszy oczyszczenie i siłę. Spożywaj w tych dniach warzywa i owoce oraz wodę. W pozostałe dni zjedz śniadanie i obiad, ale kolacji już nie spożywaj. Pamiętaj, obywaj się bez kolacji. Pomału masa twojego ciała zacznie się zmniejszać, a za to dusza będzie się stawać silniejsza. W chwili obecnej jest na odwrót, i to jest przyczyna twoich wszelkich dolegliwości.

Jeśli naprawdę jest tak jak Mi napisałaś, wyznałaś, zapewniłaś o swoich uczuciach, to z miłości do Mnie zrezygnuj ze wszystkiego, co służy wyłącznie twojej przyjemności. Zacznij ty sama, swoją postawą, przynosić radość twoim bliskim; ma to być radość budująca, a nie źle pojęta — niszcząca.

W dalszych ćwiczeniach, w pracy nad sobą zacznij traktować siebie jako osobę wolną. W twoim wieku nie możesz być uzależniona od mamy, która wykonuje za ciebie pewne czynności. W ten sposób, Moje dziecko, twój dzień będzie wypełniony pracą nad sobą i nie zaznasz nieprzyjemnych odczuć wewnętrznych, jakie ci stale towarzyszą.

Te wskazówki, które ci podałem, nazywają się po prostu PRACĄ. Każdy dzień będzie wypełniony z pożytkiem dla duszy i ciała. Ćwiczenia te (modlitwa, posty i praca) dobrze posłużą ci do osiągnięcia celu życia, jakim jest Zbawienie. Odwrotnością tego wszystkiego jest lenistwo, które czyni człowiekowi wielką szkodę. Ćwiczenia pozwalają czuć się w pełni wolnym i radosnym dzieckiem Boga.

To wszystko dotyczy również twojej odpowiedzialności za naukę w szkole. Jest to obowiązek, z którego ty sama będziesz rozliczana. Kto nie chce pracować, niech też i nie je. Pamiętaj, dziecko, że najlepiej smakuje chleb zapracowany własnymi rękami. Ty już sama powinnaś „wypiekać ten chleb". Nie wyciągaj rąk po darowiznę, bo obie twoje ręce są silne i zdrowe i mogą wiele dobrego uczynić. Mój Ojciec rozliczać będzie na Sądzie każdą duszę właśnie z tego — uczynionego lub zaniedbanego — dobra.

Moje dziecko, jeśli wcielisz w życie to, co ci obszernie wyłuszczyłem, wszystkie inne pytania będą zbędne.

Chcę, byś była radosna i szczęśliwa, więc bierz się do pracy nad duszą i ciałem. Jeśli wytrwasz w tej pracy, poznasz, jak smutne i bezowocne prowadziłaś życie i jak bardzo byłaś uzależniona od zniewoleń.

Błogosławię cię i proszę, byś zechciała pracować nad zmianą tych nawyków, które przynoszą ci smutek. Jezus, który cię bardzo kocha.

Słowo dla Karoliny.

Jezus:
— Karolino, Moje dziecko, postawiłaś Mi wiele pytań. Nie troszcz się aż tak bardzo o sprawy doczesne. Wycisz swoje serce poprzez większą ufność w Moc Moją. Twoje wysiłki na nic się zdadzą, jeśli całkowicie i do końca Mnie nie zaufasz.

Pragnę, byś powiększyła skarb miłości, który jeszcze zaciskasz, zamykasz w głębi swego serca. Wylej całą swóją miłość na ludzi, pośród których cię stawiam, odblokuj zardzewiałe hamulce. Przyjmij każdy dzień jako wielki dar Ojca Mojego.

Po cóż tyle pytań? Poczyń pewne wyrzeczenia: każdego dnia składaj małe ofiarki ze zmniejszonych kromek chleba, z powściągania języka i ze wszystkiego, co utrudnia ci przeżycie dnia. Jeśli zaczniesz ogołacać siebie ze starych przyzwyczajeń — poczujesz się bardziej wolna. Życie każdego człowieka jest trudem i znojem w całym tego słowa znaczeniu. Wszelkie przeszkody i trudności należy pokonywać wysiłkiem i pracą.

To dotyczy wszystkich ludzi, również twojego syna i synowej. Ty możesz składać za nich ofiarki, i więcej modlitwy sercem a mniej dialogów, które bardziej jątrzą i dzielą.

Chcę, byś promieniowała miłością, ona będzie łączyć wszystkie iskrzące ogniwa. Miłość zlutuje rozerwany łańcuch. Mówię tu o twoim mężu.

Miłość. Miłość, Miłość! To jest klucz do rozwiązania wszystkich twoich problemów, które głównie opierają się na [niedoskonałych] kontaktach ludzkich.

Powtórzmy, Karolino, tę lekcję jeszcze raz: miłością złączysz wszystkie ogniwa rozerwane w twoim łańcuchu. Jezus.

 
Słowo dla Marii.

Jezus:
— Mario, Moje dziecko, proszę cię, nie myśl źle o ludziach i nie osądzaj nikogo, bo te sądy pochodzą z nieoczyszczonego wnętrza twojego — Moja córka ciągle powtarza te same błędy.

Moje dziecko, Sędzią we wszystkich sprawach jest Mój Ojciec. Wasze sądy są niesprawiedliwe i niszczą pokój i ład tego świata.

Kieruj się zawsze, Moje dziecko, miłością względem bliźniego. Wszystkie sprawy prowadź w sposób prosty i wedle tego, co ci serce dyktuje. Jeśli poniesiesz krzywdę — oddaj ją Mnie, ale nie sądź drugiego człowieka, bo nie znasz szczeliny w nie gojącej się ranie twego przeciwnika. Czyń to co Bogu miłe, ale nie porównuj innych ludzi ze sobą (i odwrotnie). Każdv z was jest niepowtarzalną indywidualnością i Ja oceniam tę indywidualność wedle Mego Sądu.

Żyj na chwałę Bożą, w każdej chwili wielbij Boga, bo tylko On Sam zna twoje potrzeby, do Niego więc o wszystko się zwracaj. Tak idąc, nie skrzywdzisz nikogo. Ja znam wszystkie uciążliwości i braki, których doświadczasz. Wszystko to będzie ci podwójnie wynagrodzone w Niebie.

Pytasz o Spowiedź. Odpowiadam: jeśli raz odpuszczone ci zostały grzechy, rozgrzeszenie jest ważne na całą wieczność i nie ma potrzeby wystawiania po raz drugi Boga na próbę. Raczej należałoby unikać tych samych grzechów, które powtarzają się i utrudniają wejście do Królestwa.

Nie lękaj się ludzi, nie zajmuj się także ich życiem wewnętrznym, bo to sprawia Mi ból.

Jesteś Mi najmilszym dzieckiem ze względu na skromne życie, jakie wiedziesz, i niech tak zostanie. Jezus.

14 czerwca 2000

Siostra Celina zawsze witała nas z radosnym uśmiechem. Widać było, jak bardzo czekała na nas. Po przywitaniu Kasia wyjmowała z auta pączki dla sióstr od Bliklego. Siostra zaraz wręczała mi długopis i kartkę mówiąc: „Ty, moja kochana, idź do Pana Jezusa (do kaplicy) i poproś o słówko dla Mnie". Wiedziałam, że ona bardziej czekała na to „słówko" niż na nas, choć i za nami tęskniła, co zawsze okazywała.

VIII Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moje dziecko, nie [w ten sposób] usiłuj walczyć ze wszystkimi swoimi wadami i pokusami, które obecnie wyraźnie dostrzegasz. Pokusy najlepiej zwalczać milczeniem i małymi ofiarkami. Czyń tak, a przeminą. Jam zwyciężył wszystkie — także te, które z miłości na ciebie dopuszczam. Niech serce twoje ufnie spocznie w sercu Moim.

Celinko, wtedy gdy niczego nie planujesz (mówię o twojej przyszłości), a jedynie poddajesz się woli Bożej, [najlepiej] współpracujesz z Łaską Bożą.

W tej chwili dany jest ci czas na odpoczynek, na odejście od świata „pędzących ludzi", a to w tym celu, by udoskonaliła się twoja dusza na spotkanie z Oblubieńcem. Uwolniłem cię od wszelkich ciężarów, byś całkowicie (poprzez cierpienie w chorobie) zespoliła się ze swym Bogiem. Przez to oczyszczenie dajesz Mi o wiele więcej dusz, niż mogłaś to uczynić w całym swym życiu poprzez służenie swoim braciom i siostrom. Mówiłem ci już o tym w poprzednich orędziach.

Również prosiłem cię, byś nie roztrząsała w myślach swojej przyszłości, która jest objęta planami Boga. To wszystko jest dziełem Bożym, w którym stworzenie może mieć udział poprzez uwielbienie Boga w Jego tajemnicach. Wszystko jest darem, przyjmuj więc to, co jest ci dane, z całkowitą ufnością.  

Ten jest najmilszy Ojcu Memu, kto w pokorze wypełnia Jego wolę nie dochodząc, nie dociekając planu Bożego. Jesteś Mi droga, bo we właściwym dla siebie czasie podjęłaś słuszne decyzje, poddając się działaniu Ducha Świętego.

Módl się, Moja córko, w większym skupieniu zgłębiaj Moją Mękę — to pozwoli ci bardziej rozpoznać Moją miłość. Rozważaj Moją Mękę w każdym dniu, w godzinie Miłosierdzia Bożego. Jeśli ci zdrowie pozwoli, czyń to w kaplicy. To rozważanie przyniesie twojej duszy ogromny pożytek i wieniec laurowy w wieczności.

Niech cię Bóg Ojciec błogosławi teraz i w całej wieczności Królestwa Mego. Jezus.

10 lipca 2000

Jezus:
— Moja ukochana córka Anna przyszła do Mnie. Moje ukochane dziecko... Ile czasu zegar odmierzył na swej tarczy, ile cennych minut upłynęło w tęsknocie, by zostało rozpalone na nowo twoje serce... To serce, które uleciało, wyrwało się z Moich rąk, zawierzyło ponownie swoim zabezpieczeniom i weszło w wir ludzkich zajęć, ufając bardziej sobie niż swemu Panu!

Moje ukochane dziecko — tak będę cię nazywał zawsze, gdyż Moje Serce nigdy nie jest zależne od zmienności i temperatury uczuć człowieka. Jestem Miłością i Mój ogień nigdy nie gaśnie.

Moja córko Anno! Moje drogie dziecię, czy raduje się twoje serce z syna marnotrawnego, którego ci zwróciłem?

Anna:
— Panie Jezu, czymże będzie moje zwykłe słówko „dziękuję" wobec Twojej hojności?

Jezus:
— Widzisz, Moja ukochana perełko, jak wielkimi łaskami Bóg cię darzy w Roku Jubileuszowym? A to jeszcze nie koniec, raczej można by rzec — początek. Wymień, Moje dziecko, te łaski, które otrzymałaś od Ojca Mego (w tym roku).

Anna:
1. Została wydana książka — tak jak sobie życzyłeś, Panie — wbrew wszelkim trudnościom ze strony ludzi;

2. Paweł pojednał się z Tobą w Sakramencie Pokuty w okresie Wielkiego Postu;

3. Oboje z Pawłem byliśmy w Medziugorju;

4. Zaprosiłeś mnie, Jezu, do Ziemi Świętej;

5. Postawiłeś na mojej drodze, Panie Jezu, Dorotę, za którą Ci bardzo dziękuję;

6. W pierwszą sobotę miesiąca wybrałam się z Dorotą i Pawłem na pieszą nocną pielgrzymkę do Lichenia.

Jezus:
— Moja córko, czy ty przewidywałaś te wszystkie radości w przeciągu stycznia i czerwca Roku Wielkiej Łaski?

Anna:
— Nawet o tym nie marzyłam, byłoby to po ludzku nie do zrealizowania.

Jezus:
— Widzisz, Moja córko, na cóż zdają się plany i wysiłki ludzkie, jeśli Bóg ich nie pobłogosławi?

Dziecko, mówię ci o tym, mając na uwadze twoje zamartwianie się przyszłością Pawła i trudnymi warunkami mieszkaniowymi, z jakimi się borykasz. Wytrwaj, a stanie się tak, jak ci już powiedziałem: problem zostanie rozwiązany bez twojego udziału — Mocą Boga. Bądź cierpliwa, a radość twoja będzie wielka, choć nie tak, jak to ty sobie wyobrażasz. Bóg daje to, co uznaje za najlepsze dla człowieka, a człowiek staje przed tym darem jak małe nieporadne dziecko i nie zawsze docenia wielkość podarunku. Jednakże czas wytrwania w Łasce okazuje się najlepszym sprzymierzeńcem dla człowieka. Jeśli człowiek nie sprzeciwi się planom Boga, będzie szczęśliwy na wieki, a nie na daną chwilę, miesiąc czy rok. U Ojca Mego czas nie jest ograniczony, nie kończy się, trwa wiecznie. Szczęście wieczne jest największym z darów Boga Ojca dla człowieka.

Wytrwaj w tym całym ucisku, we wszystkich przeciwnościach, jakie cię spotykają. Przyjmuj teraz wszystko, czym Bóg hojnie cię obdarza, a w krainie szczęścia nie zaznasz nigdy smutku — bo tam dom ci przygotowałem.

Bądź ufna; kochaj wszystkich swoich przeciwników, którzy cię obmawiają, wyszydzają i atakują. Sama widzisz, że nic ponad to uczynić ci nie mogą, jedynie ranią cię grzechem języka — to odwieczny problem ludzkości. Nawet wielcy święci mieli w tej sferze duchowe trudności. Walcz z tym grzechem. Proszę, zachowaj milczenie, nie obnażaj nędzy swoich przeciwników, a raczej osłaniaj czułą miłością — to przyniesie ci pokój ducha i radość serca.

Ja cię błogosławię i proszę, byś wytrwała we wszystkich obecnych doświadczeniach; one przyniosą wielkie owoce, których ty teraz ludzkim okiem dostrzec nie zdołasz. Twój Pan, Twój Jezus.

Anna:
— Kocham Cię, Panie, kocham Cię i miłuję nade wszystko.

Jezus:
— Ja też.

12 lipca 2000
(Do Joli z „Wieczernika")

Jezus:
— Jolu, Jolu, Jolu — dokąd zmierzasz? Dokąd prowadzi cię Mój Duch Święty, czy umiesz odczytać Jego drogę, czy w tunelu ciemności potrafisz odszukać Jego światło?

Moje dziecko, na te pytania umiesz odpowiedzieć sobie sama: na ile twoje życie przynosi owoce?

Powiedziałem: Po owocach ich poznacie. Jeśli dostrzegasz dobre owoce, to droga którą idziesz, jest Moją drogą. Moją — tą właściwą i jedyną, która prowadzi do zbawienia.

Jeśli owoce są na wpół dojrzałe, trzeba prostować ścieżki swego życia; jeśli owoc jest cierpki, niedojrzały, to oznacza, że Moje światło nie dochodzi i że trzeba obciąć uschłe niepotrzebne gałęzie, które zasłaniają słońce i kładą cień na owoc.

Jeśli rozwiążesz tę zagadkę — znajdziesz odpowiedź na pytania, które zadałaś Mi przez Annę.

Ja ci błogosławię i proszę, byś odważnie stawiała kroki na drodze pełnej światła, a omijała półprawdy. Moich uczniów poznam wszędzie. Jezus.

12 lipca 2000

Anna:
— Panie Jezu, siostra Celina prosiła, bym Cię zapytała:

1. Czy powinna po raz drugi poddać się operacji?

2. Czy wolą Bożą jest, by pozostała w domu zakonnym sióstr i pracowała na rzecz chorych?

IX Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Siostro, na obydwa pytania już ci odpowiedziałem.

Pytasz powtórnie: o zdrowie, o pracę... Chcę, by pozostało tak, jak ci podałem w ostatnich orędziach przez Annę. Odmienne twoje decyzje mogą tylko pogorszyć twoje samopoczucie.

Ja daję dobre rady, ale Moje dzieci uznają je za trudne do spełnienia. Wasze racje chcą być ponad Moimi, więc po co tyle pytań? Zarówno Anna, jak i ty, Celinko, chcecie kroczyć własnymi drogami, więc pytania wasze mijają się właściwie z celem.

Trzeba bardziej słuchać swojego Nauczyciela. Źle chcecie wykorzystać tę wielką Łaskę, którą wam daję.

Anna niech nie usiłuje zamieniać mieszkania, bo będzie wzywać Mojej pomocy na próżno; Celina niech zostawi wszystkie zabezpieczenia i własne pragnienia, a Ja wówczas będę mógł kroczyć środkiem waszego życia. Jezus.

24 sierpnia 2000
Podczas Mszy świętej, zaraz po przyjęciu Pana Jezusa do serca.

Jezus:
— Bądź odważna, bo na to cię wybrałem, podniosłem i stoję przy tobie. Zacznij od początku, niech cię twoje słabości nie przerażają. Działam JA, a ty jesteś tylko narzędziem w Moim ręku. Dopuszczam na ciebie co chcę, przyjmij wszystko z ufnością. Ważne jest, byś tylko we Mnie pokładała nadzieję, a nie w ludziach — tam nie szukaj ratunku.

Jeśli przychodzą ciemności, odrzucaj wszelkie kombinacje, które rodzą się w twoich myślach. Nie układaj planu samoobrony, bo wtedy myślisz tylko o sobie, pomijasz braci i siostry. Tłumacząc się, automatycznie obnażasz tych, z którymi prowadzisz walkę; zaczynasz paktować z diabłem, obnażając cudze słabości. Dochodzi do tego (zawsze niepotrzebne) wielomówstwo.

Żądam, byś wszystkie utrapienia, jakie cię ostatnio spotykają, oddawała wyłącznie na Moją chwałę i uwielbienie. Masz zaprzestać własnych pertraktacji i układów. To właśnie zabiera ci pokój duszy i szatan ma wtedy większy dostęp do ciebie.

Boli Mnie to, że bardziej ufasz sobie niż Mnie. Odłóż na bok nierozplątane sprawy „X" — JA je rozwiążę. Sama widzisz, ile cię to kosztuje. Ta walka trwa już zbyt długo. Zamknij oczy na otaczający cię świat.

(Światło spłynęło na mnie ze słów św. Jana od Krzyża („Przestroga przeciw światu"): „...Byś wszystko zarówno miłował i o wszystkich zarówno starał się zapomnieć, czy to są krewni czy nie, i abyś oderwał swe serce tak od jednych jak i od drugich..., jeśli chcesz osiągnąć doskonałość duchową".)

Jezus:
— Masz istnieć i pracować dla Mnie poprzez pokorę — tego żądam od Mojej sekretarki.

Żądam, by twe serce jedynie dla Mnie biło. A jak ma bić, jeśli Mnie ranisz swoim „ja"?

Nie wdawaj się w dyskusje, które szatan podgrzewa swym ogniem. Mój ogień ma w tobie płonąć, jak żarząca się lampka przed Tabernakulum.

Bądź wiecznie żarzącą się lampką, pełną miłości do Mnie. Twój Jezus.

29 sierpnia 2000
X Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Siostro, droga, którą idziesz, dobiega końca. Jeszcze trochę, choć będzie to wydawać się dość długim oczekiwaniem w cierpieniu, które dobrze że przyjmujesz z miłością.

Dziękuję ci, Moje dziecko, za przyjęcie ze zrozumieniem misji wyznaczonej ci przez Ojca Mego.

Już niedługo nadejdzie dla ciebie ostatni poranek, gdy będziesz umierać dla świata z tęsknoty za Mną, a JA cię przyjmę w Ojcowskie Ramiona z miłością.

Obecny czas, który ci daję, to czas pogłębionej walki. Wiem, że (duchowo) nie zawrócisz już z tej drogi, którą pokonałaś w trzech czwartych (z drogi cierpień związanych z chorobą). Reszta należy do nas obojga. Jest to czas miłosnego zespolenia Mego stworzenia ze Mną. Uwielbiaj Imię Mego Ojca, żeby ci dane było oglądać Boga Ojca twarzą w Twarz. Wszystko, Moje dziecko, przebiega zgodnie z Wolą Bożą.

Swoje cierpienia ofiaruj za tych, którzy żyją w grzechach ciężkich, a Ja zawołam po imieniu każdego z nich, zrodzonego z twego bólu.

Kochaj Mnie, bo bardzo potrzebuję twojej miłości. Miejsce dla ciebie jest już w Niebie przygotowane. Niech sam przebieg choroby (pojawiające się dodatkowe dolegliwości) nie przeraża cię. Nie będzie to zbyt uciążliwe i długie.

Jam Jest z tobą zawsze. Amen. Twój Pan i Zbawiciel Jezus.

l września 2000
Pierwszy Piątek Miesiąca, adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicy Księży Pallotynów.

Nie mogłam skupić się na rozważaniu Męki Pana Jezusa, choć tak bardzo tego pragnęłam. Prosiłam Maryję o pomoc. Jej oddałam wszystkie moje myśli, szczególnie te, które łączyłam z otrzymanym zaproszeniem na ślub i przyjęcie weselne córki mojej przyjaciółki. Bardzo chciałam pojechać i spotkać się z całą jej rodziną, choć okoliczności wcale nie sprzyjały mojemu wyjazdowi, a nie zapytałam Pana Jezusa, czy On tego chce. Tak bardzo pragnę tego wyjazdu, że aż boję się, czy zgodny on jest z wolą Jezusa.

Kilka razy zaczynałam od początku, ale myśli uciekały w świat materii. Całym swym sercem zawołałam: „Jezu, pomóż mi, pragnę duchem trwać przy Tobie umęczonym, nie potrafię zapanować nad swymi emocjami!"

Jezus:
— Odłóż swoje własne rozważania i pójdź za Mną.

Stacja I i II.
— Każdy niesprawiedliwy wyrok wydany na brata czy siostrę jest powodem zwiększenia ciężaru krzyża w drugim człowieku. A zatem trzeba zaprzestać oskarżać, a raczej patrzeć z litością na biednego grzesznika i ogarniać go miłością.

Przyjęcie z pokorą cierpienia oraz modlitwa za tego biedaka przeważa szalę miłości i powoduje nawrócenie grzesznika; zaś twoje niesprawiedliwe sądy są przyczyną diabelskich igraszek i dodatkowych umęczeń dla tego, którego osądzasz.

Stacja III.
— Każdego dnia upadasz, Moje dziecko. Twój upadek powoduje ból Moich kolan. Upadam wraz z tobą.

Proszę cię, byś w każdym dniu ćwiczyła się, zmniejszając te upadki; byś poprzez swoje ofiarki, oparcie się namiętnościom i dogadzaniu sobie, odrzucała, wyrzucała z głębi swego ciała cały brud, który jest czymś odrażającym dla Boga. To może czynić każdy człowiek, jeśli chce wzrastać w wierze.

Upadkiem dla człowieka jest schlebianie własnemu „ja", by poczuć złudne, diabelskie odprężenie i diabelski luksus... Ba, ale po tym odzywa się — przez działanie sumienia — niesmak i żal! To sumienie mówi nam, na ile silny był upadek, wyrzuca zło, które tkwi w duszy.

Stacja IV.
— Każda matka kocha swoje dziecko miłością ogromną, taką która jest w stanie góry przenosić.

Każdy twój brat czy siostra są dziećmi Mojej Matki. Ból i cierpienie im zadane są powodem cierpień Mojej Matki. Pomyśl o tym, gdy będziesz raniła swego brata.

Stacja V.
— Nie obawiaj się, dziecko, słabości ludzkich i ludzkiej niewdzięczności. Pomagaj wszystkim potrzebującym, tak jak to dziś uczyniłaś ujmując się za staruszką.

Patrz zawsze na Mnie, bo to Mnie Samemu pomagasz i Ja to dobro przyjmuję.

Niewdzięczność pochodzi od szatana — to jego dzieło.

Czyń dobro — poprzez czynienie go swoim braciom — Swemu Nauczycielowi.

Stacja VI.
— Widzisz, jak niewiele kosztuje mały gest — a jest on wielką ulgą dla potrzebującego.

Czasami wystarczy tylko uśmiech — i zawsze modlitwa — za drugą osobę...

Stacja VII.
— Kiedy upadnie człowiek, ty nie dokładaj mu większego ciężaru swoją „nauką".

Pamiętaj, że jest czas na naukę i czas na pomoc fizyczną. Temu, który upadł, trzeba podać dłoń, by się podniósł. Nauka w drugiej kolejności, a zawsze — modlitwa.

Stacja VIII.
— Moje dziecko, płacz z tymi, którzy płaczą, a wesel się z tymi, którzy się weselą. Wnętrze swojej duszy zachowaj dla Mnie.

Stacja IX.
— Każdy następny upadek w życiu człowieka stanowi bardzo duży ciężar, a sił ubywa, dlatego tak postępuj, by wyeliminować niepotrzebne upadki.

Trzeba zacząć chodzić wolniej, bez zbędnego pośpiechu, co oznacza analizowanie, kontrolowanie swojego postępowania.

Ćwicz się w dobrem, aby odrzucić wszelkie zło, bo zło jest upadkiem grzesznika.

Stacja X.
— Moje dziecko, każdy człowiek lubi być odpowiednio ubrany. Powoduje się w tym troską o zdrowie (zimą ze względu na niskie temperatury) oraz o to, by okryć (latem) nagie ciało.

Ubranie, gdy jest estetyczne, daje również człowiekowi lepsze samopoczucie. Jest więc niezbędnym elementem materialnym w jego życiu.

Pozbawienie biedaka odzienia w zimie powoduje przemarznięcie organizmu oraz sprawia cierpienia duchowe.

Czy więc nam wolno, czy mamy prawo podejść do człowieka i tak po prostu rozebrać go?

Czy tak można uczynić, powiedz!

Stacja XI.
— Kiedy poczujesz, że cię przybijają do belki krzyża, że to przybicie jest niesprawiedliwe, hańbiące twoją godność — nie broń się wtedy, Moje dziecko, pomiń człowieka, który cię krzyżuje, bo w tym czasie twoja obrona spowoduje odmienny skutek: wywoła złość u twoich katów.

Oddawaj to zaraz Mnie, a milcz wobec ludzi.

Nie dziel się z ludźmi swoją krzywda, nie zrozumieją. Ten czas należy do Mnie.

Stacja XII.
— Jeżeli człowiek odchodzi z tego świata, zawsze jest to zgodne z wolą Boga i dokonuje się za Jego wiedzą.

Umierającemu należy oddać cześć i szacunek. I tu najlepiej milczeć i modlić się. Bieganie wokół niego, podniesione głosy, hałas — przeszkadzają człowiekowi przejść do krainy wieczności, przed Sąd Boży. Szkoda, że ludzie o tym nie myślą.

Stacja XIII.
— Przychodzi taki moment, w którym wszystkie bóle i uciążliwości tego świata przemijają.

Istnieje jednak WIECZNOŚĆ.

Z im większą miłością przyjmujesz trudy i utrapienia tego świata, tym większa będzie twoja ulga i szczęście w życiu wiecznym. I na odwrót: im bardziej będziesz dążyć do wygód tego świata i poddawać się swoim upodobaniom, tym większego doznasz bólu i cierpienia po śmierci.

Stacja XIV.
— Ciało — już nic nie znacząca materia — pozostaje w grobie. Natomiast dusza, Moje dziecko, staje przede Mną, przed Boskim Majestatem.

Dlatego trzeba bardziej zabiegać o duszę, a o ciało w drugiej kolejności — niech pozostanie na końcu. Jezus.

Drogę tę podyktowałem Annie dla dusz, które pragną wzrastać i zabiegać o MOJE KRÓLESTWO.
Jezus Chrystus.

7 września 2000
W domu Katarzyny przed wizerunkiem Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Jezus:
— Błogosławię tobie i temu domowi. Jak Moje zranione Serce płonie miłością do was, tak niech i twoje rany płoną miłością do braci i sióstr.

Powiedz Kasi, że ją bardzo kocham — wielkimi darami obsypuję to Moje stworzenie, bo jest miłością w Sercu Moim. Przez nią wiele łask rozlewam na jej ziomków i na dalszych —krewnych. Sama widzisz, jak to stworzenie dzieli się i rozdaje dalej Moje Łaski, które udzielane są obojgu małżonkom.

Tylko te stworzenia, które nie zatrzymują Moich darów dla samych siebie, lecz pozwalają, by spływały na tych, których sobie wybieram, potrafią należycie docenić te Moje dary. I w ten sposób z wielkiego źródła Miłosierdzia Bożego mogą wypływać łaski i rozlewać się na długi łańcuch ludzi.

Wybranymi nazywam te dusze, które nie zatrzymują, nie chowają, nie zakopują, nie skąpią talentów danych im przez Boga. Te talenty trzeba pomnażać. Bierz przykład ze swojej przyjaciółki, bo JA i ciebie z każdego talentu rozliczać będę.

Masz w dalszym ciągu prowadzić ewangelizację ludzi, których stawiam na twojej drodze, skupionych w „Wieczerniku".

— Kasiu, dziękuję za szczodrość twego serca; również dziękuję twemu małżonkowi Stefanowi, bo on pracuje na chleb dla rodziny, więc ma współudział w dobrach i błogosławieństwie, które spływa na wasz dom od Boga Ojca.

— Anno, Nie wolno zatrzymywać darów Bożych, bo one nie do ciebie należą. Zostały ci użyczone, lecz nie są twoją własnością. W tym orędziu chcę ci ukazać, Moje dziecko, iż w całym twoim zranieniu i załamaniu, jakiego doznajesz z powodu ludzkiej niewdzięczności, pomimo wielu cierpień nie wolno ci się zamykać i zatrzymywać dla siebie talentów danych od Boga. Tacy jak ty i tobie podobni mogą korzystać z łask Bożych poprzez dobroć serc ludzkich — dusz przeze Mnie wybranych. Ty przekażesz dalej te łaski w sposób, w jaki Bóg zechce.

— Dzieci, dzielcie się tym, czym Bóg hojnie was obdarza, a nie zaznacie nigdy cierpienia ani biedy, jaką dotykam bogaczy zarówno duchowych, jak i materialnych. Jezus.

26 września 2000

Jezus:
— Moje dziecko, dziś poczułaś w swoim sercu wielką miłość i radość, pomimo przeciwności i przykrości, które przyjęłaś z miłością, niosąc krzyż ze Mną.

Dałem ci odczuć Swoją obecność przy tobie. Poczułaś się silna, idąc razem ze Mną, a przy tym oddzielona niewidzialnym obłokiem od ludzi, którzy sobie używali na tobie. Powiedz, córko, czy tego rodzaju krzyż dał ci zasmakować trochę radości?

Anna:
— Tak, chyba po raz pierwszy nie broniłam swego „ja" — z miłości do Ciebie.

Jezus:
— Czyń tak zawsze — nie broń się. Broń PRAWDY, ale nie siebie, o sobie zapomnij.

Nie poniesiesz nigdy większego ani cięższego krzyża, lecz tylko taki, jaki Ja dopuszczam.

Twoja postawa — dążenie do zachowania całkowitej pokory — w oczach świata może uchodzić za głupotę, lecz to właśnie ta (pojęta właściwie) pokora pozwala wielu duszom powrócić do Mnie.

Tak, czyń już tak zawsze. Przyjmuj niesprawiedliwości i upokarzaj się, a nie dostrzegaj tych, co cię krzywdzą. Swoje oczy kieruj na Mnie. Będziemy wówczas tylko Ja i ty, i Krzyż pomiędzy nami, którego ciężar, dziecko, stanie się wówczas słodki.

Jeśli wytrwasz do końca w ogołoceniu, Bramy Nieba będą dla ciebie otwarte.

Niech Mój Ojciec cię błogosławi, a Ja w Nim, na wieki wieków. Amen.

26 września 2000
XI Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moja córko, Moja oblubienico, wiosną ci będę, najpiękniejszym ogrodem o najwspanialszym zapachu róż. Już niedługo — to tylko chwile — gdy poczujesz zapach Moich ogrodów i przekonasz się, że twe lęki były nieuzasadnione.

Niczym jest stworzenie bez Ojca Swego. Zdani jesteście na miłość Ojca, która powinna się opierać na niezachwianej wierze tak waszej, jak i waszych przodków.

W wieczności wasza radość będzie nieporównywalnie większa niż radość ziemska, gdyż każde dziecko będzie mogło przebywać w zasięgu dłoni Ojca i Matki. A przecież dziecko jest najszczęśliwsze, gdy bawi się w ogrodzie o bujnej zieleni i zapachu najpiękniejszych róż u boku swoich rodziców, a więc w pełnym poczuciu bezpieczeństwa. Dziecko ufa sile swoich rodziców.

To wszystko, i jeszcze inne niespodzianki, od Tatusia Swego otrzymasz. Będziesz radosna, bo poczujesz się maleńkim dzieckiem, szukającym stale wzroku swoich rodziców. Przekonasz się, czym było życie na ziemi w porównaniu z rajem, znanym ci tylko w ogólnym zarysie, który nie może w całości odzwierciedlać tajemnic Bożych.

Celinko, u Mnie jest twój dom. Czekam na ciebie z całą rodziną, niech więc serce twoje otworzy się i wyjdzie z mroku strachu. Lęk jest niestosowny dla Mojej małej córeczki, na którą z utęsknieniem czekam. U Mnie odpoczniesz od wszystkich ziemskich udręk. Będziesz z lękiem spoglądać na ziemię i jej grzechy, a zarazem z wielką radością, że to już jest poza tobą. Ja mówię Prawdę. Czekam z otwartymi ramionami o brzasku poranka na Moją dzieweczkę.

Niech siostry zakonne odprawiają modlitwy, wspierając duchowo Moją córeczkę, a ona za każde Zdrowaś Maryjo odpłaci wam stokrotnie, będąc już w Mojej Komnacie. Niech żadna z sióstr nie skąpi teraz modlitw za swą towarzyszkę, bo ona potrzebuje umocnienia na przejście z tego świata do Krainy Wieczności. Amen. Jezus.

6 października 2000
XII Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moja umiłowana córeczka wyciąga do Mnie swoje wychudłe ręce, a JA, BÓG, wyszedłem już przed próg i czekam na swoje dziecko, które po latach wędrówki przez ziemię wkracza w WIECZNOŚĆ, W DOM OJCA SWEGO. Teraz TO JUŻ TYLKO CHWILE, Moja kruszynko, dzielą nas od siebie.

Tuż przed progiem czekam, by przygotowaną oblubienicę wprowadzić do Komnaty i by w wieczności wypełnił się ślub wieczysty. Teraz JA odwzajemnię ci swoje OJCOWSKIE UCZUCIA, JAKICH NIE MOGŁAŚ ODKRYĆ DO KOŃCA W ZIEMSKIEJ OJCZYŹNIE.

Na nasze spotkanie wyjdę wraz ze swoją Mamą i całą rodziną, bym mógł zaślubić NA ZAWSZE pannę młodą. Teraz twój welon czystości okryje twoje wyniszczone ciało, by ubogacona dusza mogła oglądać Moje Cudowne Oblicze — już teraz prawdziwe, a nie z wizerunku.

Twój Jezus czeka na ciebie. Jeszcze tylko maleńka chwila, gdy zamknę twoje usta, by mówiły już tylko do Mnie i wychwalały Moje Bóstwo. NASTĘPNE SŁOWA usłyszysz Z UST MOICH, a nie przez Annę. Tyś już Moja.

Godzina twego zejścia będzie lekka, nie lękaj się ciemności, bo ta wyda się sekundą. Porażę cię Moją Jasnością, przyjmiesz Moją Rękę.

Błogosławię wszystkim, którzy okazali ci serdeczność w czasie twojej choroby. Błogosławieni, którzy podali ci kubek wody, błogosławieni, którzy cię wspierają modlitwą, błogosławieni, którzy czas ci swój oddali, błogosławieni... — bo SAM BÓG im błogosławi. Amen.

13 października 2000
Adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicy Księży Pallotynów.

Podczas rozważania Drogi Krzyżowej: Obnażenie Pana Jezusa.

„...Stał się pośmiewiskiem... nie skarżył się..."

„...Mówił w obronie Prawdy, a w swojej własnej — milczał..."

Jezus:
— Dziecko, zacznij już od dzisiaj , od tej chwili, pracę duchową. Jeżeli nie skarżysz się przyjaciołom na swoje cierpienia duchowe i fizyczne, jeśli zachowujesz je w głębi serca Mnie, jeśli wobec świata milczysz — osiągasz najwyższy stopień świętości, jaki może osiągnąć dusza na ziemi. Zacznij więc pracować nad całkowitym zatrzymywaniem [w sercu] doznawanego bólu i natychmiast oddawaj go Mnie.

15 października 2000

Anna:
— Panie Jezu, nie śmiem dociekać planów Bożych, ale... proszę, powiedz mi, mój Nauczycielu, czy to zgodne z wolą Bożą, by Paweł powrócił do Magdy i Wiktora, gdyby ten związek opierał się na życiu w czystości i wspólnym wychowywaniu ich syna? Widzę, że Paweł coraz częściej o tym wspomina.

Jezus:
— Pisz, dziecko. Wyjawię ci Mój zamysł, byś już nigdy nie wątpiła w Miłosierdzie Boże.

Bóg daje łaskę każdemu człowiekowi, który przychodzi na świat.

Bóg w stosunku do każdej duszy ma Swój plan. Jeśli dusza pod wpływem wichrów i słabości swoich korzeni zbłądzi i skręca w złym kierunku, z dala od Prawdy, wówczas Bóg dopuszcza na nią wszelkie doświadczenia, by nabrała hartu, by się pozmagała — zdana na własne siły, ale zawsze w zasięgu ręki swego Ojca. Wtedy rozumie, że czyniła źle, i przyjmując od Boga Łaskę zaczyna z Nim współpracować, to znaczy nadrabiać braki, pokutować poprzez zadośćuczynienie. To jest dobra droga powrotu. W takim stanie znajduje się Paweł. Ojciec Mój jest mu sterem i nadaje odpowiedni kierunek wiatrowi, zaś Paweł jest tym, który płynie.

Nie było zamiarem Bożym, by łączył się on z kobietą zamężną, ale skoro to uczynił, z góry skazał sam siebie na drogę krętą, usłaną cierniami. Powodem kroczenia po cierniach jest zawsze grzech.

W roku Wielkiego Jubileuszu Mego Narodzenia Paweł otrzymał wielką łaskę i został jakby przymuszony do jej przyjęcia — skorzystał z niej. Teraz zależy już od niego, jaką drogą pójdzie i na której drodze wytrwa. Ma dwie do wyboru: wąską i ciernistą lub wygodną i szeroką — tę, którą każdy chętniej wybiera.

Jeśli powodować nim będą ojcowskie uczucia oraz pragnienie, by dobrze wychować swego syna, będzie musiał ciężko pracować, ale skutek tego będzie bardzo dobry. Jeżeli jednak ten szlachetny cel szybko zniknie mu sprzed oczu, a on sam będzie ponownie skłaniał się ku zmaterializowanemu światu poprzez stałe zdobywanie pieniędzy — straci wszystko, a na końcu może utracić własne zbawienie. Jeżeli Bóg nie będzie zajmował pierwszego miejsca w tej rodzinie — utracą wszystko! Taka będzie wola i wyrok Boga.

To jest szansa dana im obojgu, aby odnaleźli najpierw Boga i zaprosili Go do swego życia, a następnie w bojaźni Bożej wychowywali swego syna, czyniąc pokutę i wyrzekając się przyjemności tego świata.

Jeśli spojrzą na swoje życia przez pryzmat zbawienia i życia wiecznego, Bóg okaże im Swoją łaskę i będzie błogosławił. Jezus.


15 października 2000

Jezus:
— Moja córko, dziękuję ci za list pełen wdzięczności, skierowany do Trójcy Przenajświętszej. Rzadko ludzie zwracaj ą się do Mnie w Trójcy Przenajświętszej, a przecież najpotężniejsza Moc Boża [udziela się im w] Duchu Świętym.

Moje dziecko, nie każdemu dany jest dar proroctwa i nie każdy jest w stanie unieść ciężar tego daru, by wypełnić wolę Boga. Nie możesz również słyszeć Głosu Boga tak jak tego pragniesz, bo tu na ziemi jesteście wszyscy grzeszni, ale Bóg zawsze będzie do ciebie mówił mocą Ducha Świętego, i ty doskonale odczytujesz Jego wolę.

Czyń co czynisz, niczego więcej od ciebie nie żądam. Niesiesz ze Mną swój krzyż, który jest wystarczającym dla ciebie ciężarem. Módl się zawsze gorącym sercem, Moja córko, a Ja udzielę jeszcze w odpowiednim czasie wielu łask tym, za których prosisz. Bądź tylko cierpliwa, bardzo cierpliwa, a otrzymasz i ty dary i dusza twoja „tańczyć" będzie i wychwalać swego Pana w radości. Niech twoje sumienie przypomina ci codziennie, że żyjesz już dla swego Pana — Moja oblubienica dla Mnie.

Rozkochasz się, Moja córko, jeszcze bardziej we Mnie, jeśli w wolnych chwilach będziesz zaglądać do Pisma Świętego. Tam odnajdziesz Mego Ojca i Mnie przez Ducha Świętego, który cię oświeci. Amen. Jezus.

15 października 2000 — Wspomnienie Świętej Teresy.

Fragment Słowa dla solenizantki „X".

Jezus:
— Zacznij czytać Pismo Święte, najlepiej od Starego Testamentu, a zrozumiesz potęgę, siłę i Moc Bożą i żadne ludzkie złe odczucia nie zapanują nad tobą. To Pismo Święte będzie ci umocnieniem na każdy dzień.

Dla solenizantki Klaudii — fragmenty.

Jezus:
— Widzisz, Moja córko, krzyż który niesiesz jest ciężki, ale Ja chcę, pragnę, by był on przez ciebie przyozdobiony najpiękniejszymi różami o wspaniałym zapachu godnym Boga.

Moja córko, różami, którymi przyozdobisz krzyż, będą twoje ofiarki — codzienna walka ze swymi wadami, które głęboko tkwią, tak głęboko, że trudno będzie się ich teraz pozbyć.

Widzisz, Moja córko, to są rany, których doznaję od ciebie, rany, które nie mogą się zagoić.

Pierwszym miejscem, przez które wchodzę do twego serca, jest twój język. Nie może Mnie przyjmować język wypowiadający słowa wulgarne, na takim języku nie może spocząć Bóg. I to ma być ta pierwsza róża jako ozdoba krzyża — twoja ofiarka.

Druga — to posty środowo—piątkowe, a te ściśle łączą się z niepaleniem tytoniu.

Trzecia — to zwiększenie twoich wymagań wobec córki. Nie możesz stale traktować jej jak małego dziecka, a z drugiej strony dopuszczać, by przyklejało się do niej błoto tego świata.

Te ofiarki złożysz swemu Bogu na ołtarzu jeszcze w październiku i z nich popłynie woń kadzidła do Niebios, a Bóg Ojciec będzie zsyłał na twój dom błogosławieństwo.

Sama widzisz, że życie twojego męża to jakby na wpół śmierć i nic go nie wytłumaczy na Sądzie Bożym, że w tak szybkim czasie dobrowolnie traci łaski, a przez to staje się coraz słabszy. Czas pomyśleć o jego zbawieniu wiecznym, musisz mu w tym pomóc.

Jeśli wytrwasz w ofiarkach, będziesz Mi najmilszym stworzeniem, bo ciebie sobie upodobałem i powołałem do udziału w dziele współzbawiania grzeszników. Jezus.

21 października 2000
XIII Słowo dla siostry Celiny

Jezus:
— Moje stworzenie, które ukształtowałem w łonie matki, powraca do domu Ojca Mego.

Celinko, jesteś już małą kruszynką... Twoje ciało traci na wadze, lecz dusza rozrasta się, pięknieje, przygotowuje na spotkanie z Oblubieńcem.

Szata twoja bieleje. Już niewiele brakuje, aby biel była przejrzysta w całej chwale, i byś stanęła w wianku na głowie przed Panem jako oblubienica. Już tylko kilka brzasków dzieli cię od wielkiej uczty w Moim Królestwie.

Poczekaj cierpliwie, Moja mała kruszynko, aż cała w swej bezsilności staniesz się siłą, by móc oglądać Moje Oblicze. Twoja słabość uczyni cię silną, byś mogła przekroczyć próg ziemski i wejść do Nieba.

Trzymam cię całą w Moich ramionach. Na chwilę pogrążysz się w ciemnościach zamykając powieki, by otworzyć je ponownie na wielką Światłość tam, gdzie nigdy już ciemność nie będzie panować. To są już tylko chwile.

Niech Moja Kruszynka trwa na modlitwie niekończącego się Różańca. Niech różaniec oplata twoje dłonie i z nim staniesz przede Mną, on będzie ci obroną podczas przejścia przez ciemny korytarz. Twój Oblubieniec czeka na ciebie.

(Dopisz, Moje dziecko, by różaniec był zawsze trzymany w dłoni Siostry.)

l września 2000

Anna:
— Panie Jezu, siostry zakonne od ostatniego Twego orędzia liczą „brzaski". Jest ich już „—naście", a Ty powiedziałeś, że siostrą Celinę weźmiesz do Siebie za kilka „brzasków..." Będę im to chciała wyjaśnić, bo zaraz pojawią się znaki zapytania co do autentyczności orędzi.

Jezus:
— Moje wyjaśnienie kieruję do Matki Generalnej zakonu, gdyż ona jest najwłaściwszą osobą do przyjęcia Moich Słów — sercem.

Żadnemu człowiekowi na ziemi, a tym samym prorokom danym na obecne czasy, nie jest udzielany dar przepowiadania daty śmierci człowieka. Napisz, Moje dziecko: Nie znacie dnia ani godziny — proste, prawda? I nic w tym nie zostanie zmienione.

„Kilka brzasków" nie oznacza liczby poranków, lecz krótki czas. Nie jest to zatem czas rozłożony na miesiące czy lata. Tak należy rozumieć ten termin. Został on podany nie dla sensacji czy sprawdzenia autentyczności daru proroctwa, a dla wzmożenia czuwania i modlitwy, bo wkrótce ostatni „brzask" — moment — nastąpi. Jeśli nie rozumiesz Moich Słów, trzeba pytać Nauczyciela o wyjaśnienie.

Ostatnie orędzie, które przekazałem siostrze Celinie, zamknęło się w krótkim zdaniu o głębokiej treści: „Wszystko się wypełni tak, jak powiedziałem". Nie jest dobrze liczyć „brzaski", a niewiele ofiarować modlitwy. Nie dla zaspokojenia ciekawości ludzkiej są Boże orędzia, ale dla okazania pomocy duszom. Jezus.

 

12 listopada 2000

Słowo dla Majki (fragment)

Jezus:
— Pamiętaj, że rycerka Maryi (jaką cię Moja Mama sobie upatrzyła) nie może w niczym plamić honoru Jej Rycerzy.

Zwracam się do ciebie przez Annę, jako że Moja córka do końca nie wie, gdzie tkwi zarazek w czystym źródle wody. Zarazek, który zatruwają, wytwarzając całe kolonie bakterii, a te z kolei zarażają całą rodzinę.

Moje dziecko, ślub złożony Maryi to całkowite oddanie się Jej w niewolę. Wymaga czystości życia, które po części skażone jest przez nieczystość [zdobytego przez ciebie] pieniądza, a ten ma przecież żywić twoją rodzinę. Ten pieniądz pochodzi z nieszczęścia innych Moich uzależnionych dzieci, tonących w alkoholu, więc przenosi to zło — wsącza się jadem żmii — w twoją rodzinę. Pojmujesz?

Pieniądz zapracowany nie może być skażony nieszczęściem twoich braci i sióstr, bo Ja ich wszystkich kocham i pragnę dla nich zbawienia. Otwieram więc twoje oczy i serce, aby źródło wody żywej stało się jak kryształ czyste. Jeśli twoja rodzina będzie karmiona w sposób czysty, a więc owocami twojej ciężkiej pracy, Mój Ojciec będzie ci błogosławił i źródło łask w twojej rodzinie będzie stale zasilane.

... Ja ci, Moja droga Majko, błogosławię, byś była silna Moją Mocą i nie ulegała kuszącym podszeptom szatana. Jezus.

Listopad 2000

Słowo dla księdza „X"

Jezus:
— Ty wiesz, jak cenny i drogi jesteś Memu sercu. Moje umiłowane, pełne posłuszeństwa i pokory, dziecko. Tobie nie muszę mówić o przyszłości, jaka cię czeka. Ojciec wie, że Jego pokorny syn przyjmie z ufnością i miłością wszystko z ręki Swego Taty, by wola Jego wypełniła się do końca.

Nie karmię cię łakociami ziemskimi, ale uplotłem koronę cierniową z wszystkich grzechów ludzkich i włożyłem na twoją uświęconą głowę. Mój synku, ty wiesz, że niewielu mam wiernych sług podobnych do ciebie. Korzystam z twego przyzwolenia i nakładam na twoje barki grzechy całego świata, by jak najwięcej dusz mogło skorzystać z łaski odkupienia.

Ja wiem, że ty przy swoich wątłych siłach fizycznych uniesiesz więcej niż atleta. Ty znasz tę tajemnicę, Mój synku, prawda? Nie będę więc mówił ci o przyszłości, bo ty jeden spośród niewielu przyjmujesz wszystko, co ci ofiaruję. Ja nie zawiodę się na tobie.

Jeśli przyzwalam na cierpienie, to po to, by pycha została poskromiona, by świętością i pokorą zostało pokonane zło. Chcę, abyś dźwigał na swoich uświęconych barkach całe to błoto. Przez twój wysiłek zostanie przezwyciężone zakłamanie tego świata, i to zarówno duchownych jak i świeckich, którzy Mi straszne rany zadają. Ty im jesteś światłem i solą, choć tego znieść nie mogą, bo porażasz ich Moim Światłem. Jesteś dla nich nie do naśladowania. Niektórzy z nich, zaślepieni materializmem i dobrami doczesnymi, pogubili się i zapomnieli, komu mają służyć.

Anna prosiła za tobą, byś mógł pojechać do Medziugorja dla odpoczynku i zaczerpnięcia radości od twojej Królowej. Uczyń wszystko, by pojechać z nią. Głowa do góry, Ja udzielam ci błogosławieństwa. Niech to będzie dla ciebie nagrodą — znakiem, że Moja Mama jest dla ciebie najczulszą Mamusią.

Och, Mój synu, gdybyś mógł wiedzieć, z jaką czułością otacza Ona twoje ramiona... Jesteś Jej ulubieńcem i małym synkiem. Mówi o tobie: „Pamiętaj, Jezu, o Moim małym synku «X» i zważ na jego wierność, i nie zapomnij o nim, gdy stanie przed Tobą. Ja wszystkie jego uczynki w Sercu Swoim niosę i przedstawię Ci je w chwili, gdy wezwiesz Mego syneczka do Siebie. Stanę przy nim, byś przeze Mnie włożył na jego głowę koronę, a Ja go ucałuję, zwyczajnie jak mama swoje dziecko."

Czy wiesz, synu, dlaczego wyjawiam ci Słowa Maryi? By umocniły cię one do dalszej walki, gdyż będziesz ją toczył przez całe swoje życie.

Jesteś tym, którego Ojciec Mój wybrał do wypełniania woli Boga. Idź dalej w swojej pokorze odważnie, jeśli chodzi o PRAWDĘ. Walcz o Moje Królestwo, a Ja Sam będę ci nagrodą.

Dziękuję, że zechciałeś zapytać przez Annę o „SŁOWO". Ty — kapłan, ona — „nikim" przed Bogiem. Twoja wiara czyni cię wielkim, bo tak bardzo małym uczyniłeś się dla Mnie.

Na każdy dzień błogosławię cię Ośmioma Błogosławieństwami, ciebie i tych wszystkich, którym Bóg błogosławi przez ciebie. Twój Jezus Chrystus.

12 listopada 2000

Słowo dla Danieli (fragment)

Jezus:
— Moja córko, twój wiek domaga się tego, by zacząć zwalniać tempo pracy.

Twój list do Mnie, bóle i żale, świadczą o twoim wielkim zatroskaniu o rodzinę. Dajesz ze siebie wszystko, ale nie zapominaj, że i o uświęcenie swojej duszy należy zabiegać.

Swoją pracę ofiaruj więc jako modlitwę. W ciągu dnia podczas zajęć możesz również modlić się, łącząc się z Moją Miłością. Wszystko co czynisz, czyń gorącym sercem. Co nie jest skażone złością czy niechęcią, jest wieczną modlitwą dla twego Pana. Stajesz się wówczas ofiarą miłą Memu Ojcu.

Moja córko, nie możesz aż tak bardzo zamartwiać się o dorosłe dzieci. Uczyń tak jak powiedziałem i stań się ofiarą miłą Memu Ojcu, składając zadośćuczynienie za grzechy swoich bliskich. Wszystkie bóle i cierpienia ofiaruj Memu Ojcu. W ten sposób będzie ożywać i odrastać chora tkanka organizmu. Więcej ufności zawrzyj w akcie oddawania się Bogu. Jezus.

12 listopada 2000

Jezus:
— Anno, skąd biorą się twoje wątpliwości co do [słuszności] decyzji podjętej przez Pawła? Nic złego się nie stanie.

Paweł jest dorosłym człowiekiem i jak do tej pory dzielnie walczy o miłość swego dziecka. Jest ojcem, i patrząc chociażby od strony biologicznej — zachowuje się normalnie, a jeśli kieruje się sercem, to tym bardziej go kocham za jego odpowiedzialność.

Jeśli tylko miłość ludzka nie zostanie postawiona ponad miłością do Boga przez odwrócenie się ode Mnie, będę mu błogosławił i wspierał w jego trudzie i wysiłku. Niech tylko nie zapomina, kto jest Panem jego życia w wieczności.

A ty Anno składaj ofiarę ze swego krzyża Memu Ojcu za nawrócenie ich oraz wszystkich grzeszników. Jezus.

13 listopada 2000

Słowo dla Dionizy

Jezus:
— Mój kwiatuszku, dziękuję za wszystkie twoje ofiarki; proszę cię, byś wszystkie skrzętnie chowała i składała jako ofiarę miłą Memu Ojcu za nawrócenie twoich bliskich i kapłanów. Niech wszystkie twoje cierpienia za każdym razem będą składane w tych intencjach. O to proszę Mojego „kwiatuszka".

Moje dziecko, teraz nastanie czas prób dla ciebie. Chcę się przekonać, na ile Moja córka Mnie kocha. Nie każdego o to proszę, lecz co do ciebie — wiem, że nie odmówisz Swemu Tatusiowi. Czas próby, rozłożony na poszczególne etapy życia, zawsze łączy się z wyrzeczeniami i cierpieniem. Z tych prób Moja córka wyjdzie bardziej umocniona.

Nie pytaj Anny o nic więcej, sam dam ci rozpoznać ten czas. Ważne jest, byś godnie, w pokorze i cichości duszy przyjmowała te skarby i składała w obu intencjach, o które proszę Moją uczennicę. Jednak niech nie zamartwia się serce Mojej córki z tego powodu, a raczej raduje — jak cieszy się małe dziecko, które bezgranicznie ufa swemu tatusiowi.

Moja córko, proszę byś modliła się za kapłanów — dużo, o wiele więcej, niż czyniłaś to do tej pory. Niech cały twój dzień będzie wypełniony modlitwą: w pracy, w chwilach odpoczynku, przy śpiewie ptaków, w jesiennych łzach przyrody. Niech to wszystko będzie modlitwą składaną w ofierze Ojcu Niebieskiemu. Jeśli pójdziesz tą drogą, otrzymasz Koronę w Niebie. Niech ta modlitwa pozostanie tylko między Mną a tobą, bez współudziału ludzi.

Moje dziecko, Ja bardzo cię kocham i zawsze będę błogosławił tobie i twoim bliskim. Ich wszystkich oddawaj Mojej Mamie i o nic się nie martw. Jezus, Twój Nauczyciel.

„Kwiatuszek" jest bardzo skryty i bardzo kocha Pana Jezusa. Myślą, że Nauczyciel nie zawiedzie się na tej gorącej duszy.

15 listopada 2000

Zadzwonił telefon — Matka Generalna zakonu siostry Celiny powiedziała do mnie smutnym głosem: „Siostra Celina odeszła do Pana..." Była czwarta z minutami... a więc tak jak Pan powiedział: „o brzasku"...

Przed samą śmiercią Siostra powiedziała do Kasi i do mnie: „Jak pomagałam wam zawsze, tak i po śmierci, gdy mnie wzywać będziecie, będę wam biegła na pomoc". Poprosiłam ze łzami w oczach: „Gdy Siostra stanie przed Panem, niech Siostra wyprosi łaskę gorącej wiary dla Pawła". Odpowiedziała mi z uśmiechem: „Obiecuję"...

17 listopada 2000

Jezus:
— Anno, proszę cię, pisz książkę, uporządkuj słowa, które ci dyktuję, później nie będziesz miała na to czasu.

O to prosił już kilkakrotnie Pan Jezus, a mnie tak ciężko było zacząć pracę nad tą książką. Ustawicznie odczuwam wewnętrzną niechęć, czego nie umiem zrozumieć.

20 listopada 2000
Świętego Rafała Kalinowskiego, karmelity.

Nie byłam świadoma tego, że w dniu dzisiejszym Pan zechce się mną posłużyć. Wychodziłam z domu w zupełnie innym kierunku, a Pan Jezus „poplątał" mi drogę, tak że wsiadłam nie do tego tramwaju co zamierzałam i pojechałam w odwrotnym kierunku niż planowałam! I tak, za Jego przyczyną, znalazłam się w klasztorze zakonu klauzurowego... Poznałam wspaniałą (rozkochaną do szaleństwa w Cudownym Obliczu Jezusa) siostrę Weronikę.

Nawet nie pomyślałam, że będę miała malutki udział w rozpowszechnianiu Cudownego Oblicza Pana, a ponadto że poprzez siostrę Weronikę poznam inne wspaniałe osoby duchowne, przez które Bóg będzie dalej prowadził swoje dzieła, między innymi wydanie tej książki. Wychodząc rankiem z domu, o tym jeszcze nie wiedziałam.

Listopad 2000

Jezus:
— Cały jestem twój. Tobie oddałem się dwa tysiące lat temu, gdy konałem na Krzyżu za twoje przewinienia. Teraz, w Roku Jubileuszowym, pragnę wyryć w twoim sercu Mój wizerunek. Tak wygląda Bóg, i nie daj się zwieść tym, którzy będą zaprzeczać przy użyciu fałszu noszącego pozory „prawdy".

Tak wygląda Bóg, Jego Cudowne Oblicze.

Jestem Bogiem, Panem tego świata; świata, który Mną wzgardził i nadal gardzi, który odwraca swoje grzeszne oblicze ode Mnie — Świętości, wstydząc się wyznać Mnie, Boga.

Niektórzy przyznają się do wiary we Mnie, ale tak naprawdę nie wierzą, bo gdyby ich wiara wypływała z serca — wiedzieliby Kim Jestem i że należy szanować Moje Prawo, Prawo Boga. Serca ludzkie stwardniały.

Nieś ludziom Moje Oblicze. Mów im: tak wygląda Bóg; kiedyś ujrzycie Jego prawdziwe Oblicze, ale teraz musicie oprzeć się na Całunie Turyńskim i po prostu uwierzyć.

Przez wizerunek Mego Oblicza będę hojnie ubogacał tych, przez których Moje Oblicze zostanie uczczone, a nie sponiewierane — tych będę wspierał łaską.

Moje córki, jeżeli dopomożecie Annie w posłudze, jaką jej wyznaczyłem, będzie to miłą wonią u Tronu Mego. Proszę, uczyńcie co wam powie Moja sekretarka, gdyż nie sama z siebie tej łaski dostąpiła, a z hojności Serca Mego, którą i na was pragnę rozszerzyć, Moje ukochane córki Katarzyno, Doroto, Eulalio. Pomóżcie jej w tym zbawiennym dziele. Zbawiennym, bo przyczyni się do zbawienia wielu dusz.

Bardzo kocham Moje córki. Każda z was kocha Mnie i pracuje dla Królestwa Niebieskiego — choć czynicie to w różny sposób.

Czas przyjścia Królestwa Bożego już się rozpoczął.

Błogosławią wam — pochylcie głowy — Bóg Ojciec, Jezus Chrystus i Duch Święty. Amen.

Wizerunek Cudownego Oblicza Pana Jezusa w powiększonym formacie otrzymałam od siostry Weroniki. Mój Pan jest piękny...

Zapragnęłam wielkiej bliskości, bliższego przebywania z Panem Jezusem.

Właśnie ten Jego jedyny Obraz jest w moim pokoju. W zasięgu wzroku, tuż pod kaplicą, w której króluje Królowa Pokoju z Medziugorja, jest ukrzyżowany Chrystus z Góry Tabor — spoczywa na kamieniach z Pustyni Judzkiej, obok mego szklanego serduszka wypełnionego Ziemią Świętą. Bł. Ojciec Pio (figurka dana mi przez Dominika z San Giovanni Rotondo) oraz Jego relikwie (bandaż zamoczony w ranie Ojca Pio), św. Teresa od Dzieciątka Jezus i św. Siostra Faustyna — to moi ukochani święci, którzy zawsze mi towarzyszą, odczuwam ich opiekę. Również św. Józef, św. Anna, św. Maksymilian Kolbe, św. Benedykt, św. Franciszek, św. Antoni (pokochałam ich podczas mojego pobytu w Asyżu i w Padwie), św. Jan Chrzciciel (obrońca małżeństw sakramentalnych), św. Paweł, św. Jerzy, św. Michał Archanioł oraz (nie wyniesieni co prawda na ołtarze, ale moi ukochani święci — tak do nich się zwracam): ojciec Slavko, siostra Celina, jak też wszystkie dusze w Czyśćcu cierpiące. Wreszcie mój ukochany Anioł Stróż, z którym też sobie rozmawiam i którego proszę o przeróżne przysługi, a który nigdy mnie nie zawodzi.

To Oni sprawiają, że nie czuję się samotna, Ich towarzystwo cenię sobie bardziej niż spotkania z ludźmi. Święta Tereska mówiła, że lepiej rozmawiać z Panem Jezusem, niż o Mim mówić. Pragnę wyjaśnić moim kochanym czytelnikom, że nie kieruje mną w tym względzie ani pycha, ani zarozumiałość — po prostu odczuwam potrzebę obcowania z moimi Świętymi, więc w tym celu moja dusza wybiera miejsca pustynne. W Ich obecności czuję pokój i radość. Widocznie tego chce Pan Jezus...

Pewnego pięknego poranka podczas krzątaniny w kuchni zaczęłam sobie rozmyślać nad tym, jak podejdą teolodzy do ostatniego orędzia Pana Jezusa, dotyczącego Jego Oblicza — Oblicza Boga. Panie Jezu, teraz mi się dopiero dostanie! Przecież Pan Bóg jest Duchem — nie ma zatem ciała, a więc i Oblicza...?

Jezus nie dał długo błądzić moim myślom, lecz wskazał na Ewangelię wg św. Jana 14,7—14. Czytam więc odpowiedź Pana:

Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i Mojego Ojca. Ale teraz już go znacie i zobaczyliście. Rzekł do Niego Filip: „ Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy". Odpowiedział mu Jezus: Filipie tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca"? Czy nie wierzysz, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?

Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On Sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie — wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto we Mnie wierzy, będzie dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię Moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię Moje, Ja to spełnię.

Orędzie Pana Jezusa do osób, które miewają lęki (fragment).

Jezus:
— Chociażby twoje odczucie mówiło ci, że Niebo odwróciło się od ciebie — JA JESTEM Z TOBĄ.

Nie ulegaj lękom w chwilach prób, bo wtedy popełniasz mnóstwo błędów niezgodnych z Moją nauką.

Chwytaj za różaniec, oddawaj Mnie: stan ducha, daną sytuację, ludzi którzy cię krzywdzą. Oddawaj to wszystko Mnie i módl się za swoich prześladowców, a lęki miną. Będę ci dopomagał i nigdy nie zostawię cię samego. Tylko kochaj Mnie i uwielbiaj we wszystkich sytuacjach, a w chwilach prób szczególnie.

28 listopada 2000

Słowo dla Kasi, mojej przyjaciółki.

Jezus:
— Moja Kasiu, moje dziecko, otrzymałaś wszelkie błogosławieństwa w dniu świętej Katarzyny. Ty dobrze wiesz, czym najlepiej uradować Serce Boga. Sprawiłaś Mi wiele radości w tym dniu. Moja kochana, czyń tak dalej, a w krótkim czasie sięgniesz Nieba. Niech przeciwności utwierdzają cię w tym, że idziesz dobrą drogą, i nie daj się zwieść różnym „nauczycielom". Trzymaj się PRAWDY, a nigdy nie zbłądzisz; i pamiętaj, że nie ma ona odmian, jest jedna — ta, którą Ja Jestem.

Moja Kasiu, smuci Mnie to, że niektórzy członkowie twojej rodziny poświęcają zbyt mało czasu swemu Bogu, by łączyć się sercem ze swym Panem. Więcej modlitwy musi być; więcej modlitwy — bo bez modlitwy runą wasze usiłowania.

Wszystkie dobra materialne, jakie posiadacie, powinny być użyte na chwałę Boga, a stanie się to wtedy, gdy fundamentem będzie modlitwa. Wówczas rozszerzę błogosławieństwo na wszystkich członków rodziny, będę was wspomagał Łaską, bo będziecie żyli według Prawa Bożego.

Jeśli braknie modlitwy (lub jest jej za mało), gubi się PRAWDĘ i omijane są przykazania Boże; a następuje to tak szybko, że przestaje być zauważalne, z czasem nawet sumienie przestaje się odzywać.

Moja córko, to chcę ci przekazać, bo wiem, że każde Moje Słowo przyjmujesz z miłością i uczynisz wszystko, by dopomóc bliskim.

Ja ci, dziecko, błogosławię na wszystkie trudne chwile. Z czasem będzie ich więcej, lecz niech cię to nie przeraża. Dlatego już teraz o nich mówię, by zostały przyjęte jako dopuszczone na ciebie na mocy Bożego przyzwolenia.

Niech Moje Serce zawsze znajdzie odpocznienie w sercu Mojej dziewczynki. Twój Jezus.

Także 28 listopada 2000

Słowo dla siostry zakonnej „Y"

Moje ukochane, umiłowane dziecko, Jam Jest Jezus z Nazaretu. Ten sam, którego wybrałaś i ukochałaś.

Dziękuję ci, że współpracujesz z Łaską Bożą, że odpowiadasz na każde Boże natchnienie. Dziękuję ci za życzliwość, jaką obdarowujesz swoje współsiostry.

Dziękuję za te gorycze, które przyjmujesz z pokorą. Ja, Jezus z Nazaretu, zaznałem tego wszystkiego jeszcze przed tobą, a teraz dzielę się tym z Moją córeczką. Przyjdzie czas, że gorycz przemienię w słodycz, jakiej nie zaznałaś na ziemi.

Przez przyjęcie z pokorą wszystkiego co przykre ocierasz, córko, każdą łzę z Mojej Twarzy. Sprawiasz, że poprzez Moje Oblicze ludzie doznają radości, którą ja odbijam na twojej twarzy. Moja siostro, czyń tak dalej, a Moje Cudowne Oblicze będzie ci nagrodą w Niebie.

Nigdy nie martw się z powodu przeciwności — one będą ci wskazówką, że dobrą drogą idziesz. Przyjmuj wszystko z pokorą — to Mi jest najmilsze, a choć nie obiecuję ci na ziemi radości ani rozkoszy, to pomimo gorzkiego pokarmu, jaki będziesz otrzymywała, w sercu twoim będzie stała radość.

A teraz proszę cię, byś nie upadała na duchu i prowadziła dalej Moje dzieło. Pomimo trudności czyń co możesz, zgodnie z wolą Matki Przełożonej, a Ja będę ci błogosławił i napełniał wasz zakon Moją Miłością. Jezus Chrystus.

l grudnia 2000 — pierwszy piątek miesiąca.

Jadę tramwajem na adorację.

Patrzyłam na zachowanie i twarze niektórych ludzi i ogarnęło mnie zniechęcenie. Chciałam uciec od nich daleko, ale było dość ciasno, więc zmuszona byłam tkwić w miejscu między tymi osobami. Czułam nieprzyjemny zapach i słyszałam bełkotliwy dialog uzależnionych i poranionych wewnętrznie ludzi.

Anna:
— ...Panie, nie potrafię ich kochać, nie umiem nawet zmusić się do przebywania w ich otoczeniu, ogarnia mnie wstręt...

Jazus:
— Ludzie o groźnym wejrzeniu to „dyplomaci", to świat finansjery. Oni usiłują panować. To oni obmyślają prawo, które jest przeciwne Prawom Boskim; prawo działające na szkodę ludzkości i sprzyjające wąskiej grupie ludzi Bestii. Tych ludzi należy się bać. Bestia jest zagrożeniem dla świata, choć go nie zwycięży.

Te twarze prostackie, o których mówisz Mi, Moja córko, są to ofiary Bestii — za tych ludzi należy się modlić. Dyskusją niczego tu nie rozwiążesz. Przyjmij cierpienie, jakie zadają, z pokorą, i módl się za nich. To jest jedyna pomoc dla umęczonych dusz. Jezus.

3 grudnia 2000
Adoracja w pierwszą niedzielę miesiąca.

Jezus:
— Przyklęknij, chcę mówić do ciebie. Chcę, byś poszła do więźniów, byś im mówiła o Mnie.

6 grudnia 2000 — podczas Komunii świętej.

Dziś miałam okazję złożyć Panu Jezusowi małą ofiarkę.

Uczestniczyłam we Mszy świętej, która poprzedzała nabożeństwo błagalne o uzdrowienie. Uklękłam, by przyjąć Pana Jezusa i dopiero wtedy spostrzegałam, że ludzie podchodzą „w kolejce" do udzielanej na stojąco Komunii Świętej. Więc cóż, klęczałam i czekałam. Kapłan (już w starszym wieku) dość ostrym i donośnym głosem powiedział: „Proszę wstać i nie urządzać tu demonstracji!" Spojrzałam błagalnie na Pana Jezusa, mówiąc w duchu: Przepraszam Cię, Kochany, nie mogę wstać. Ty wiesz... Nie czuję się Ciebie godna Tylko Ty znasz wszystkie moje grzechy, a kimże ja jestem przed Tobą...? Proszę, przyjdź do mnie — tak bardzo Cię proszę bym mogła szybko odejść, ludzie patrzą na nas...

Ksiądz trzymał Pana Jezusa w ręku i jeszcze coś mówił, ale już go nie słyszałam. Po pewnym czasie podał mi Ukochanego Pana. Pomimo przykrej sceny czułam w sercu wielki pokój i wielką radość. Wiedziałam, że Pan Jezus poddał mnie próbie, ale i On Sam był moją odwagą.

Zaraz po Mszy świętej rozpoczęło się nabożeństwo adoracyjne z modlitwą o uzdrowienie i usłyszałam ciepły, pełen miłości głos kochanego księdza egzorcysty Jana Szymborskiego: „Ci, którzy jeszcze dziś nie przyjęli do serca Pana Jezusa, proszę żeby podeszli." Rozejrzałam się wokoło, było dość dużo ludzi, którzy podchodzili przyjąć Pana Jezusa w pozycji klęczącej.

 

9 grudnia 2000

Dziś po raz pierwszy przekroczyłam bramę więzienia, poznałam kochanego księdza. Piszę o nim „kochany", gdyż ma w sobie dużo uroku Bożego. Jest kapłanem młodym, ale bardzo oddanym. Zawsze widuję go w sutannie, budzi szacunek.

Uczestniczyłam w więzieniu we Mszy świętej, później w ewangelizacji. Na razie uczę się poruszać i odnajdować w specyficznych więziennych warunkach: przechodzenie przez kilka bram, strażników, kontrole, dzwonki — to przygnębia.

Pociąga mnie ta praca dla Pana praca za zamkniętą bramą, praca bardzo trudna i ciężka dla wszystkich wolontariuszy bractwa więziennego. Bez pomocy Bożej, o własnych siłach żaden z wolontariuszy nie byłby w stanie nauczać. Tu szczególnie trzeba współpracować z łaską Bożą, nie licząc zbytnio na własne siły. Tu trzeba zapomnieć o własnym „ja"...

Jak zwykle w sprawach ważnych, szukam pomocy u Pana, potwierdzenia Jego Woli, i to kilkakrotnie. Wolę się upewnić, bo szatan jest bardzo sprytny. Po otrzymaniu orędzia Pana Jezusa otwieram Pismo Święte z pytaniem:

— Jezu, czy Ty naprawdę tam mnie posyłasz, czy Ty tego chcesz?

Jezus:
— Czytaj tekst proroctwa Izajasza (Iz 30,21—26): Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!» [...] On użyczy deszczu na twoje zboże, którym obsiejesz rolę, a chleb z urodzajów gleby będzie soczysty i pożywny. [...] w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.

Spytałam jeszcze raz:

— Panie, czy Ty mnie chcesz widzieć nauczającą tam, za murami? Mam pewne obiekcje po wydaniu mojej pierwszej książki, niektóre kręgi ludzi znają mnie z nazwiska. Jest to dla mnie dodatkowy ciężar, znany tylko Tobie, stąd moje obiekcje...

Jezus:
— Przeczytaj z Ewangelii wg św. Mateusza 9,35—38: Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzeki do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».

Anna:
— A zatem — jestem gotowa!

13 grudnia 2000

Zadzwonił do mnie z USA mąż Marysi. Długo rozmawialiśmy. Rozmowa była przerywana milczeniem i łkaniem, zarówno jego jak i moim.

Mąż Marysi: — Marysia...

Ja (przerwałam mu): — Nie żyje!!!

— Tak. Odeszła do Pana Jezusa w czerwcu tego roku. Wie Pani, to dziwne. Ona nie umarła na raka.

— Nie rozumiem...

— Upadła w domu, schodząc po schodach. Byłem z nią. Przyczyną śmierci był wylew krwi do mózgu. Byliśmy w Polsce w marcu. Ona chciała spotkać się z Panią, nie było Pani w tym czasie w domu. Marysia wiedziała to, czego jej Pani nie powiedziała, czuła... Teraz dopiero odszukałem telefon do Pani, żeby zadzwonić.

Boże, w marcu przechodziłam straszne cierpienia... Chyba w tym czasie nie umiałabym z Nią rozmawiać, bo wówczas te moje doświadczenia uczyniły mnie bardzo słabą, także fizycznie.

Muszę wyjaśnić, że Marysia bardzo pragnęła pojechać ze mną do Medziugorja i choć raz pójść z pieszą pielgrzymką do amerykańskiej Częstochowy. Niestety nie zdążyła...

Boże, przecież nie mogłam wiedzieć, że ona umrze. Nie mógł o tym wiedzieć żaden człowiek na świecie, tylko Ty, który o tym powiedziałeś. Tylko Ty wiedziałeś, o Panie, że wylew krwi do mózgu będzie przyczyną śmierci Marysi, a nie rak. Ja nie mogłam o tym wiedzieć!

22 grudnia 2000

Do żony alkoholika —fragmenty.

—[...] Kroczysz drogą świętości, drogą małych męczenników. Przyjmij wszystkie bóle z wielką cierpliwością i z miłością. To jest wystarczające, byś pomogła swoim członkom rodziny do uświęcenia. Cierpienie [ofiarowane za bliźnich] jest najszybszy drogą do wyproszenia łask.

[...] Jeśli twój mąż przylgnie do Mnie całym sercem, natychmiast zostanie uwolniony od nałogu alkoholizmu. Sam nie da rady. Jeśli przyjmie Moją pomoc, wygra walkę z Księciem ciemności. Kluczem jest modlitwa. On sam musi częściej zginać kolana przede Mną w sakramencie pokuty i odmawiać każdego dnia (z tobą i z dziećmi) Różaniec, a zły duch nie będzie miał nad nim przewagi. Jeśli w tym wytrwa, będzie uratowany. Ja na tę walkę będę mu błogosławił.

Jak człowiekowi potrzebna jest praca, by podtrzymywać przy życiu ciało, tak dusza potrzebnie modlitwy — to ona zwycięża słabości ludzkie i ożywia duszę... Jezus.

Do Wandy — fragmenty.

Jezus:
— Mojej Mamie powierzajcie każdy dzień i przyjmujcie z ufnością każdy krzyżyk, modląc się w ten sposób: „Skoro Ty, Panie, nam to dajesz, czemu nie mielibyśmy przyjąć?"

Takie całkowite zawierzenie, a przy tym oddanie sercem ciężaru który dźwigasz, ma większe znaczenie niż długa modlitwa, czasami odmawiana bezmyślnie wśród chaosu panującego w duszy...

22 grudnia 2000

Odpowiedź dla Moniki

Jezus:
— Post Komunijny jest łaską. Bez danej ci łaski sama z siebie nic nie możesz. Byłoby nierozsądnym przyjmując Moje Ciało ufać sobie i pokładać nadzieję w sobie samym. To co chcesz uczynić, byłoby śmiercią dla twego ciała. Tej łaski Mojej córce nie udzieliłem, więc nie jesteś w stanie żyć bez jedzenia, które ci szczodrze daję.

Jeśli chodzi, Moja córko, o posty w środy i w piątki, odpowiadam: każdy człowiek o nie wyniszczonym organizmie może pościć. O tego rodzaju posty prosi Moja Matka.

Nie mówię, Moja córko, że ty powinnaś pościć — to zależy od ciebie: na ile cię stać, by złożyć ofiarę Bogu. Wiesz, jak wielkie znaczenie mają posty w tym oszalałym świecie, więc mówić na ten temat nie ma potrzeby. Każdą dobrą intencję wspieram i błogosławię. Jezus.

Do Danieli — fragmenty.

Jezus:
— Moja córko, posłuchaj lekarzy i postąp według ich wskazówek — to będzie dobre rozwiązanie. Jednak nie chcę, byś czuła się zawiedziona, [dlatego mówię ci]: całkowicie wzroku nie odzyskasz; ale czy to nie może być prezentem dla Mnie? Oddaj to Mojej Mamie, a Ona będzie wiedziała, co z tym prezentem uczynić.

Nie zabiegaj tak bardzo o to, co ludziom zamyka drogę do Nieba.

Przyjmuj z ufnością każdą nieprzyjemną i trudną chwilę. To są skarby, którymi obdarowuję tych, których kocham. Wasze skarby ratują życie wieczne ludziom, którzy wprawdzie żyją, ale tylko ciałem, a dla Nieba są martwi. Perły te pozwalają ożywać duszom martwym, więc może warto zostać „dawcą życia"...? Pomyśl o tym, kochana córko... Jezus.

28 grudnia 2000 — przed Mszą świętą.

Jezus:
— Ufaj Mi, kochaj Mnie, a wtedy wszystkie Moje zamiary będę mógł przeprowadzić przez ciebie.